R621. Fielding Liz - Róża pustyni.pdf

(690 KB) Pobierz
168272599 UNPDF
Liz Fielding
Róża pustyni
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- W samolocie leciała z nami dziennikarka, Rose Fenton.
- Książę Hassan al Raszid usiadł z tyłu limuzyny, obok swego
doradcy Partridge'a. - To zagraniczna korespondentka jednej z
informacyjnych sieci telewizyjnych. Dowiedz się, co tutaj
robi.
- To żadna tajemnica, ekscelencjo. Zamierza wrócić do
zdrowia po zapaleniu płuc. To wszystko.
- Doprawdy? - Hassan obdarzył siedzącego obok
mężczyznę powątpiewającym spojrzeniem. Partridge był
młodym Anglikiem, nowicjuszem w świecie polityki, należało
jednak oczekiwać, że okaże się pojętnym uczniem.
- To siostra Tima Fentona - dodał Partridge takim tonem,
jakby to wszystko wyjaśniało. - Tim jest nowym naczelnym
weterynarzem kraju - ciągnął, gdy zobaczył zdumione
spojrzenie księcia. - Uznał, że w ciepłym klimacie siostra
szybciej odzyska zdrowie.
- Odkąd to pokrewieństwo z naczelnym weterynarzem
upoważnia dziennikarkę do podróży prywatnym odrzutowcem
Abdullaha? - dociekał Hassan.
- Jego Wysokość zapewne doszedł do wniosku, że pannie
Fenton po tak ciężkiej chorobie należy się odrobina komfortu.
A ponieważ książę i tak wracał do domu...
- Obaj wiemy, że gdyby chodziło o mnie, Abdullah nie
wysiałby nawet hulajnogi, a co dopiero ten latający pałac. W
dzisiejszych czasach nawet królowa Anglii lata rejsowym
samolotem.
- Ale to nie królowa Anglii ma napisać pochlebny artykuł
o Jego Wysokości do Uczącego się tygodnika politycznego.
- Dziękuję, Partridge - skwitował cierpko Hassan. -
Wiedziałem, że tkwi w tym jakiś haczyk.
168272599.001.png
Rose Fenton z pewnością będzie fetowana, obsypywana
pochlebstwami przez regenta. Tymczasem następca tronu,
młody książę Fajsal, bawił w Stanach, gdzie studiował
zarządzanie i nie zdradzał żadnej chęci powrotu do domu.
Hassan tuż przed swoim powrotem słyszał plotki, że Abdullah
dąży do umocnienia swej regencji, a może nawet do
zamienienia jej w coś bardziej trwałego.
- Czy ona zdaje sobie sprawę, czego się od niej oczekuje?
- spytał.
- Nie sądzę.
- A jej brat? Poznałeś go, prawda?
- Na przyjęciu w klubie sportowym - wyjaśnił Partridge.
- Tim Fenton jest dobrym kompasem. Poprosił o urlop,
aby wyjechać do domu, gdy siostrę zabrano do szpitala. Jego
Wysokość wystosował do niej osobiste zaproszenie do Ras al
Hajar na czas rekonwalescencji.
- A gdy mój kuzyn podejmie jakąś decyzję, tylko
szaleniec odważyłby się mu sprzeciwić - skomentował
Hassan. A właściwie dlaczego Rose Fenton miałaby
odmówić? Abdullah z zasady nie wpuszczał dziennikarzy do
Ras al Hajar. Musiała odebrać to zaproszenie jak prawdziwy
prezent losu.
- Nie powinien pan się denerwować - wtrącił Partridge.
- Panna Fenton ma opinię rzetelnej dziennikarki. Jeśli
pański kuzyn szuka kogoś, kto napisałby o nim pochlebny
artykuł, wybrał nieodpowiednią osobę.
- Czy Timowi Fentonowi podoba się posada naczelnego
weterynarza?
Milczenie Partridge'a było bardzo wymowne. Rose Fenton
od razu pojmie, w czym rzecz. A Abdullah ułatwi jej zadanie.
Pochwali się swoimi osiągnięciami, zawiezie ją w
klimatyzowanej limuzynie do nowego szpitala, do nowego
centrum handlowego, po drodze zahaczając o nowy ośrodek
168272599.002.png
sportowy. Pokaże postęp z nierdzewnej stali i zbrojonego
betonu.
Zadba, by była dość zajęta i nie miała czasu na oglądanie
niczego, co mogłoby zepsuć jej dobre wrażenia. A przecież
wywiad z niechętnym mediom regentem był smakowitym
kąskiem dla każdego dziennikarza, nawet tak znakomitego jak
Rose Fenton.
Hassan nie podzielał optymizmu swego doradcy. Nie miał
dobrego zdania o dziennikarzach, nawet tak hojnie
obdarzonych przez naturę jak urocza Rose Fenton.
Zmienił front.
- Partridge, skoro jesteś tak dobrze poinformowany, może
powiesz mi, jakie rozrywki przygotował mój kuzyn dla owej
damy?
Nagły rumieniec na twarzy Partridge'a wyraźnie
świadczył, jaki efekt wywierała panna Fenton na młodych,
wrażliwych mężczyznach.
- Rejs statkiem wzdłuż wybrzeża, piknik na pustyni,
wycieczka po mieście.
- Przyjęcie na czerwonym dywanie - zakpił Hassan. - Coś
jeszcze?
- Oczywiście, jest jeszcze koktajl w ambasadzie
brytyjskiej... - Partridge zawahał się.
- Mam wrażenie, że najlepsze zostawiłeś na koniec?
- Jego Wysokość wyda na jej cześć przyjęcie w pałacu.
- Jakby przyjmował głowę państwa! - zdumiał się Hassan.
- Dość wyczerpujący program, jak na kobietę, która dochodzi
do siebie po ciężkim zapaleniu płuc, nie sądzisz?
- Ona była naprawdę chora, ekscelencjo - zapewnił
Partridge. - Zemdlała przed kamerą podczas przekazywania
relacji z Bałkanów. Widziałem na własne oczy. Po prostu
przewróciła się... Z początku myślałem, że dosięgła ją kula
168272599.003.png
snajpera. Jak teraz wygląda? - spytał niecierpliwie. - Widział
ją pan w samolocie?
- Tylko przelotnie. Wyglądała... - Hassan zawahał się.
Była chyba zarumieniona? Na tle podniesionego kołnierza
białej bluzki jej twarz wydawała się szczuplejsza niż wtedy,
gdy widział ją po raz ostami na ekranie telewizyjnym. Może
dlatego jej ciemne oczy sprawiały wrażenie ogromnych...
Ubrana była w purpurowy sweter, którego kolor powinien
gryźć się z jej rudymi włosami, ale, o dziwo, efekt był
porywający. Podniosła wzrok znad książki i spojrzała na niego
z nieskrywaną ciekawością. Było to spojrzenie kobiety pewnej
siebie, która nie miała ochoty na flirt, ale która chętnie
przystałaby na męskie towarzystwo podczas długiej podróży.
Hassana zainteresowała obecność pięknej kobiety w
samolocie kuzyna. Cóż, nie był nieczuły na wdzięki
niewieście. W pewnej chwili wezwał nawet stewarda, by w
jego imieniu zaprosił damę do kabiny, gdzie zajmował
miejsce. Ale w ciągu tych kilku sekund, nim mężczyzna do
niego podszedł, wrócił mu zdrowy rozsądek.
Rozmowa z dziennikarką nie była dobrym pomysłem.
Nigdy nie wiadomo, co z tego wyniknie. W dodatku Abdullah,
gdy tylko samolot dotknie ziemi, od razu dowie się, że ze sobą
rozmawiali. A zadawanie się z Hassanem al Raszidem nie
było dobrze widziane w pałacowych kręgach. Po co stwarzać
takie sytuacje?
Dla wszystkich będzie lepiej, jak Rose Fenton skupi się na
swojej książce.
Zdał sobie sprawę, że Partridge nadal czeka na jego
odpowiedź.
- Wyglądała wystarczająco dobrze - dokończył lekko
poirytowany.
168272599.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin