R606. Southwick Teresa - Ostatni kawaler z rodu.pdf

(460 KB) Pobierz
The Last Marchetti Bachelor
TERESA SOUTHWICK
OSTATNI
KAWALER Z RODU
148994220.001.png 148994220.002.png 148994220.003.png
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Rozumiem, że chciałaś wyjść bez pożegnania. - Oskarżający ton głosu
Luke'a Marchettiego zdawał się przeczyć temu twierdzeniu. - Ale nie wiem,
dlaczego nie powiedziałaś mi, że jesteś dziewicą.
Madison Wainright zatrzymała się w drzwiach do łazienki i wzięła
głęboki oddech.
Obracając się w jego stronę, szepnęła:
- Luke... Spójrz na mnie.
Ciemne włosy miał jeszcze wilgotne po kąpieli. Jego uroda przyprawiała
wiele kobiet o szybsze bicie serca - zgrabny nos, ostro zarysowany
podbródek, delikatne dołeczki na policzkach. Wyglądał jak przystojniak z
plakatu reklamowego - wysoki brunet, niebezpieczny i kuszący.
- Dlaczego, Maddie?
Gdy brał prysznic, zastanawiała się, czy potrafi spojrzeć mu po tym
wszystkim w oczy. Włożyła dżinsy i T-shirt, a potem niemal obronnym
gestem przycisnęła do piersi sweter.
- Dlaczego wychodzę z własnego domu, czy dlaczego nie powiedziałam
ci o swoim dziewictwie?
- Jedno i drugie. - Wzruszył barczystymi ramionami. Musiała
powstrzymać się, by nie westchnąć. Wyglądał dziwnie w jej bardzo
kobiecym mieszkanku: w oknach koronkowe firanki, kwiaty w wazonach na
toaletce i nocnym stoliku, na ścianach wianuszki z suszonych kwiatów i
obrazy z kobietami w strojach z epoki wiktoriańskiej; nawet białe łóżko z
ażurowymi zdobieniami świadczyło wyraźnie, że to wnętrze zostało
zaaranżowane przez kobietę. Widok pościeli w kwiaty, wymiętej po nocy z
Lukiem, napełnił Maddie poczuciem winy. Przełknęła, zanim
odpowiedziała.
- Jako gospodyni, która dba o dobre samopoczucie gościa, postanowiłam
wymknąć się ukradkiem. - Starała się, by jej głos zabrzmiał spokojnie i
rzeczowo. - Nazywaj mnie Madison Stevens - dodała półżartem.
- Lepiej dla kogo? - zapytał, ignorując jej dowcip. Zachowywał się w
miarę swobodnie i po przyjacielsku, ale źrenice jego oczu zwęziły się, a
pełne, zmysłowe usta były zaciśnięte w wąską linię.
- Lepiej dla nas obojga. Chciałam nam oszczędzić krępującej rozmowy
po ostatniej nocy.
- Być razem po tym, co się stało, jest właśnie najwspanialej. Ale ty tego
nie możesz wiedzieć, bo dla ciebie to był pierwszy raz.
- Naśmiewasz się ze mnie?
2
- Wcale nie. Jestem tylko zły, że nie raczyłaś mi powiedzieć. -
Skrzyżował ręce na piersiach.
- Masz rację, nigdy tego nie robiłam. Poza tym nie czytam kobiecych
magazynów. Nie wiem, o czym rozmawiać z mężczyzną po wspólnie
spędzonej nocy. Nie mam doświadczenia, a nie lubię czuć się głupio.
Umiem przygotować się do wystąpienia w sądzie, ale nie potrafię prowadzić
rozmów na intymne tematy. Próbowałam po prostu zaoszczędzić nam
obojgu niezręcznej sytuacji. Przykro mi, że tak cię rozczarowałam.
- Nie powiedziałem, że jestem rozczarowany. Wprost przeciwnie.
Przyjrzała się jego twarzy i powiedziała:
- Nie ogoliłeś się.
- Nie mam maszynki.
Nadal stojąc w drzwiach, choć wolność była już tak blisko, ścisnęła
mocniej sweter.
- Muszę już iść, mam mnóstwo pracy.
- Po co ten pośpiech? Jest niedziela i sądy są zamknięte.
- To prawda, ale prawnicy pracują również poza sądem. Zresztą
powinnam kupić coś do jedzenia i...
- Przestań, Maddie.
Masadie. Tylko on nazywał ją w ten sposób. To była jej wina. Wszyscy
inni nazywali ją Madison. Miała zwyczaj poprawiać każdego, kto próbował
zwracać się do niej zdrobniale. Dlaczego nigdy nie poprawiła Luke'a?
- Co? - spytała.
- Gdy rozstałaś się z Nickiem, przysięgłaś sobie, że już nigdy nie
zwiążesz się z żadnym mężczyzną z naszej rodziny. Dlaczego akurat dla
mnie zrobiłaś wyjątek?
Z bratem Luke'a, Nickiem, rozstała się ponad rok temu, gdyż zakochał
się w innej. Luke już wtedy chciał ją pocieszyć, lecz odmówiła, choć był
naprawdę atrakcyjnym mężczyzną.
Postanowiła skoncentrować się na karierze. Co też ją napadło, żeby pójść
z tym facetem do łóżka? Czyżby straciła głowę? Dziwne, bo przecież była
osobą rozsądną i zawsze panowała nad sytuacją.
- To nieistotne - odpowiedziała po chwili wahania.
- Nie dla mnie - przyznał z westchnieniem. - Masz dwadzieścia pięć lat i
jesteś piękną kobietą.
- Powinieneś pójść do okulisty. - Wskazała ręką nos. - Te obrzydliwe
piegi wcale nie są ładne.
- Podobają mi się, i chyba nie tylko mnie. Założę się, że nie możesz się
opędzić od facetów. No więc, dlaczego teraz i dlaczego ze mną?
- Sama chciałabym to wiedzieć.
Gdyby tylko mogła usprawiedliwić chwilowe zaćmienie umysłu
wypitym wczoraj alkoholem... Jednak wczoraj, na weselu Fran i Alexa,
brata Luke'a, ledwo umoczyła usta w szampanie. Luke dotrzymywał jej
towarzystwa od chwili, gdy przybyła na uroczystość. Jej kancelaria
prawnicza prowadziła interesy firmy Marchettich, w zasadzie więc Madison
była tu niejako służbowo.
Nie wiedzieć czemu, gdy wesele dobiegło końca, nie chciało jej się
wracać do pustego i cichego domu, toteż gdy Luke zaproponował jej
przejażdżkę, z chęcią na to przystała. Potem zaprosiła go do siebie i... jakoś
tak wyszło. Jednak Luke'owi należało się wyjaśnienie, dlaczego spędziła
noc właśnie z nim.
- Nie jestem pewna, Luke - zaczęła. - Czasem jest powód, a czasem po
prostu korzystamy z nadarzającej się okazji.
Uśmiechnął się szeroko.
- Mówisz jak dobrze zapowiadający się prawnik.
- To prawda, chcę być dobrym prawnikiem. Jim Mallery zaproponował
mnie na swoje miejsce, gdy odchodził na emeryturę. Dziewica i dobrze
zapowiadający się prawnik - to jakoś nie idzie w parze. Tak mi się
przynajmniej zdaje. - Wzruszyła ramionami.
- To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Dlaczego właśnie ja?
- Bo była okazja.
- Nie miałem pojęcia, że jesteś taka cyniczna. Wolałbym usłyszeć coś o
rozszalałych zmysłach...
Owszem, straciła głowę, ale nie miała zamiaru przyznawać się do tego.
Już raz się sparzyła i wolała dmuchać na zimne. Nick zakochał się w kimś
innym, a ona długo wtedy leczyła złamane serce.
- Szkoda, że nie uprzedziłaś mnie, że to twój pierwszy raz - powiedział.
- Dlaczego? Co za różnica?
- To duża różnica - odparł ze złością.
- Nie rozumiem.
- Ten pierwszy raz może zniechęcić kobietę do dalszych związków.
- Było dobrze - wypaliła.
Kąciki jego ust powoli uniosły się w uśmiechu, co ucieszyło ją, a
jednocześnie wprawiło w zdenerwowanie.
- Miło mi - odpowiedział. Potem zmarszczył czoło. - Nie wierzę, że po
prostu skorzystałaś z okazji. Już ja wiem swoje - oświadczył, uderzając się
w pierś. - Na pewno nie możesz opędzić się od facetów. Nadal mi nie
wyjaśniłaś, dlaczego wybrałaś właśnie mnie.
4
Westchnęła.
- Poddałam się nastrojowi chwili. - Uśmiechnęła się, choć nie było jej
zbyt wesoło. - Tak cudownie byłoby znowu poczuć się częścią dużej,
szczęśliwej rodziny.
- Nadal szalejesz za Nickiem?! - warknął. - Przejęłaś się, bo usłyszałaś,
że Abby jest w ciąży?
- Nigdy nie szalałam za Nickiem. - Me warto było tego rozwijać. -
Zrozumiałam, że tęskniłam nie tyle za nim, co za waszą rodziną.
- Myślałem, że masz brata.
- Mam, starszego. Jednak ani z nim, ani z rodzicami nie utrzymuję zbyt
ożywionych stosunków.
- A więc wychowały cię wilki? Zaśmiała się.
- Raczej internaty i akademiki. Och - westchnęła, otrząsając się na
wspomnienie samotnego, smutnego dzieciństwa.
- Myślę, że to tylko część prawdy.
- Nie, Luke.
- Na pewno?
- Nie doszukuj się czegoś, co nie istnieje. Nie pragnę się z nikim wiązać.
A już na pewno nie z ostatnim Marchettim, który jest do wzięcia.
- Ja też nie chcę się wiązać.
- To dobrze - powiedziała, starając się ukryć rozczarowanie. - Dlaczego
nie? - wyrwało jej się. Nieustanne zadawanie pytań była jej największą siłą i
równocześnie słabością.
- Widocznie jest mi pisana samotność. Co nie znaczy, że nie możemy
zostać przyjaciółmi.
- Nie chcę ci zabierać czasu.
- Może pozwolisz, żebym sam decydował? W końcu to mój czas.
- I zmarnowałbyś go przeze mnie. Proponuję ci bezbolesne wyjście.
- Myślisz, że miłość sprawia ból?
- Właśnie - powiedziała. Miała na myśli miłość bez wzajemności.
Potrząsnął głową; nienawidziła tej litości, z jaką na nią spojrzał.
- Nie wierzę w twoje wyjaśnienia.
- Tam, gdzie mamy do czynienia z przestępstwem, musimy szukać
motywu i poznać wszystkie okoliczności. Zgadza się?
- Myślisz, że to, co zrobiliśmy, jest przestępstwem?
- Może raczej błędem. W każdym razie to nie było mądre, nie sądzisz?
- Nie zgadzam się. - Zmrużył oczy. - Wcale ci nie wierzę. Nie jesteś
kobietą, która traktuje takie sprawy lekko. I mimo uprawianego przez ciebie
zawodu nie jesteś wyrachowana. Myślę, że po raz pierwszy od dawna
Zgłoś jeśli naruszono regulamin