ŻYWASYLABA
Czemu się wpycha bezczelnieCzemu naszą cierpliwość wyczerpujeW czeluściach czeka wyszczerzonyZamroczenie to czy zauroczenie?Jeszcze za wcześnie na jego milczenieW czerni, w czerwieni
Z niego — Żywej Sylaby — czerpiemy niczym nie
zastąpione znaczenie
Nieoczekiwanie, azarazem drama-tycznie zakończy-ło się spotkanie,w czasie którego,
Cześć zmarłym, cześć walczącymCześć ci, Che.
OPIS PEWNEJ WALKI.CZYLI COSDLA ZNAWCÓW
po długiej nieobecności, Juan Yepes (71,5 kg) pojawiłsię z powrotem na ringu. Rozentuzjazmowana pu-bliczność w napięciu oczekiwała walki, przekonana,że zawodnik z Kordoby znowu zademonstruje swójwspaniały styl, to suche, a jednocześnie skuteczneuderzenie, które przyniosło mu tyle zwycięstw w po-przednich sezonach.
Wszystkich zaskoczyło, że wbrew swym obycza-jom Yepes rozpoczął spotkanie przyczajony i wycze-kujący, jakby uważał za niezbędne dokładne rozezna-nie się w sytuacji przed wybraniem sposobu walki,który pozwoliłby doprowadzić do szybkiego jej roz-strzygnięcia W pierwszej rundzie nie zadał żadnegopoważniejszego ciosu, chociaż godny uwagi był lewycross, w którym wykazał tę zadziwiającą, właściwąmistrzom oszczędność środków, często wyjaśniającązwycięstwa inaczej nie do pojęcia. Na początku dru-giej walki jakby otrząsnął się z senności panującejnad nim do tej pory i po wymianie lekkich ciosów,bardziej przypominających powitanie niż przemyśla-ną kontrakcję, przeszedł do ataku przy pomocy szyb-kiej serii prostych i sierpowych znakomicie wymie-rzonych w tors, które publiczność nagrodziła oklaska-mi jako błyskotliwy wstęp do nieuniknionego pro- 6cesu mającego rozwinąć się i rozstrzygnąć w następ-nych starciach. Runda przebiegała zgodnie z planemi ani na chwilą nie wyglądało na to, by Yepes starałsię przyspieszać akcję, przy czym pierwsza część trze-ciej walki potwierdziła te zamierzenia: był to niemalstały atak markowany grą nóg i ciała charaktery-styczną dla zawodnika z Kordoby oraz serie z oburąk, przerywane zręcznymi unikami i błyskawiczny-mi uskokami. Do tej chwili wyglądało to na wspa-niałą pokazówkę boksu i tak to odebrała większaczęść publiczności, zachowująca pełną podziwu ciszę,co jakiś czas przerywaną zagrzewającymi okrzykami.
W czwartej rundzie Yepes jeszcze przyspieszyłtempo walki i właśnie wsadził dwa prawe prostew szczękę oraz wymierzył znakomicie wycelowanylewy cios, kiedy nagle nogi się pod nim ugięły naskutek prostego w wątrobę. Wyraźnie ugodzony, kor-dobańczyk gwałtownie się skulił i robiąc gardę po-szukał ratunku w zwarciu. Sędzia ringowy, pan Arau-jo, jeszcze nie zdążył ich rozdzielić, gdy lewy hakz całej siły trafił Yepesa w szczękę, za nim zaś pole-ciały dwa sierpowe w głowę i silny cross w tors. Naj-wyraźniej oszołomiony zawodnik zachwiał się, bez-skutecznie markując kilka długich uderzeń, lecz podwóch minutach i dwudziestu sekundach został tra-fiony nowym hakiem, tym razem z prawej, który po-słał go na pięć sekund na deski. Zaskoczona publicz-ność widziała, jak, wciąż na klęczkach, robi nadludz-kie wysiłki, żeby wstać, jak się chwieje, jak wreszciepodnosi się z opuszczonymi rękami i szklistym wej-rzeniem. Sędzia właśnie zarńierzał włączyć się, abynie dopuścić do niebezpiecznego w tych warunkachciosu, kiedy Yepes ku niepohamowanej radości sta-dionu wystawił gardę, najwyraźniej odzyskując siły.Gong rozległ się w chwili, gdy odważny zawodnikznów usiłował wejść w zwarcie, ale było jasne, żenie jest w formie, bo ruszył w stronę nie swojego na-rożnika i dopiero pan Araujo podprowadził go wewłaściwym kierunku.
Zarobiwszy kilka sekund dzięki niedozwolonemuchwytowi wyjścia do walki z mokrym torsem, gdyjuż sędzia zwrócił trenerowi ręcznik wraz z surowymnapomnieniem, mistrz z Kordoby powoli przesunął sięna środek ringu — miejsce, gdzie zawsze usiłował 7
walczyć, gdy był w pełni sił, zasadniczo wolał bo-wiem walkę na odległość. Może dlatego jeszcze bar-dziej zaskakujący wydał się długi sierpowy, którypo niejasnej i pogmatwanej akcji trafił go w okolicęserca. Yepes chciał ochronić szczękę przed jabemz prawej, ale, chwiejąc się od poprzednich uderzeń,dostał dwa bezbłędne sierpowe, które odebrały muresztę sił, a potem prosty cross w nasadę szczęki. Jakrażony piorunem padł twarzą na deski. Po skończo-nym wyliczaniu przeniesiono go nieprzytomnego donarożnika, a choć po długiej chwili odzyskał zmysły,nie mógł śię podnieść i z ringu musiano go znieść.
Tytułem biletów wstępu na to spotkanie wpłynęłodo kasy 465 785 pesos.
JEDEN Z TYLU DNI Czwartek 4, godz. 10.30W SAIGNONIE Dzienniki Johna Cage
i parę wierszy GarySnydera: powiedziećbez emfazy, czego się chce, prąc od dołu (zachowanietypowe dla roślin, bowiem zwierzęta atakują w liniipoziomej, od tyłu do przodu: przeciwstawić styl drze-wa stylowi byka). Koniec samotności w Saignonie:ostatnie puszki sardynek, zapomniałem kupić chleba,ale wina jest pod dostatkiem, komary, od niedzielinie śpiewają już cykady; jak tylko zaczyna się robićchłodniej, przemierzają wzgórza Luberon w kierunkustref nadmorskich, nie zważając, źe potrzebuję ichśpiewu, który staje się skórą, kiedy nagi kładę się nasłońcu twarzą ku dolinom z płytą Josha White'a, któ-ra wyznacza mi czas opalania przodu (19'4") i ple-ców (17'7"), tak żeby się za bardzo nie spiec. 11.10.Pan Serre, listonosz, wołający od progu MonsieurCortansan, Monsieur Cortansan. co znaczy, już wy-biera, rozdziela to co ma w torbie, podaje mi, każe po-kwitować osiem czternaście pięć cztery, ale nigdymniej niż dwa listy dziennie, ciągle jeszcze nie bę-dąc w stanie wymówić mego nazwiska. 11.15. Listod Octavia Paz z jakiejś mieściny w Nepalu (massmedia: żeby śledzić wydarzenia majowe we Francji,kupił mały krótkofalowy tranzvstorek, głos spikerówz Radia-Luksemburg łączący się z litaniami buddy-stów o zmierzchu, mantr as + flashes: WE ARE IN
THE ATOMIC AGE, BABY). List od Christiane Ro-chefort. Urząd finansowy: przesłać czek lub po upły-wie 15 dni doliczy się 10°/o grzywny. Egzemplarz Zo-na Franca-. Po co wyrzucają pieniądze na znaczki,skoro i tak tego nie przeczytam? List od Gracielide Sola i tomik poezji. Pierwsza część twarzą do słoń-ca, druga plecami, obie dają to samo wrażenie ciem-nego miodu:
Kwiaty, spalone w swym delirium, płyną ku
zapomnieniu,
ku morzu, niby woda
drżąca na moich włosach.
Morze obojętnie kołysze ich groby bez płyt
kamiennych.
11.30. Ostatni list z tej serii: Wieści od przyjaciółkubańskich, afisz złożony we czworo, HIROSIMA,rocznica bombardowania, 6 sierpnia. Powieszę gow moim pokoju, ażeby twarz kobiety zżarta przeztrąd, którą papież przez pomyłkę błogosławi w dal-szym ciągu, błogosławiła mnie milcząco, ile razy nieprzez pomyłkę będę przeklinał papieża, rzecz, której...
dwa_dni