Clancy Tom - Niedźwiedź i smok.pdf

(5089 KB) Pobierz
104931558 UNPDF
TOM CLANCY
NIEDŹWIEDŹ I SMOK
(THE BEAR AND THE DRAGON)
Tłumaczyli:
Andrzej Zieliński i Andrzej Kamieński
PODZIĘKOWANIA
Jak zawsze, pomogli mi przyjaciele:
Roland z Kolorado, dzięki za lekcje angielskiego – niech się dzieciaki
dobrze sprawują;
Harry, chłopak z innego świata, dzięki za niespodziewane informacje;
John G., moja brama do świata technologii;
Charles, doskonały nauczyciel i równie dobry żołnierz.
Historia ciepło wypowiada się o mądrych,
ale podziwia dzielnych.
Edmund Morris
Prolog
Biały Mercedes
Wszyscy jak zwykle śpieszyli się do pracy i
transformacja od marksizmu-leninizmu do
chaotycznego kapitalizmu niewiele tu zmieniła – no,
może teraz było trochę gorzej. Po szerokich ulicach
Moskwy trudniej się teraz jeździło, bo prawie każdy
mógł tu mieć samochód, a milicjanci nie pilnowali już
środkowych pasów ruchu na szerokich prospektach,
żeby członkowie Biura Politycznego i Komitetu
Centralnego mogli korzystać z tych swoich prywatnych
dróg, jak niegdyś carscy książęta w swoich trojkach.
Teraz były to pasy do skrętu w lewo i dla tych w ZIŁ-
ach, i tych w prywatnych samochodach. W przypadku
Siergieja Nikołajewicza Gołowki był to biały Mercedes
600, wielka limuzyna klasy S, z dwunastoma cylindrami
niemieckiej mocy pod maską. Niewiele było takich
samochodów w Moskwie; prawdę mówiąc, jego
Mercedes był ekstrawagancją, której powinien był się
wstydzić... ale się nie wstydził. Może i nie było już w
tym mieście nomenklatury, ale stanowisko wciąż
wiązało się z przywilejami, a on był przewodniczącym
SWR 1 .
Jego mieszkanie też było wielkie, na najwyższym
piętrze wieżowca przy Kutuzowskim Prospekcie. Był to
dość nowy budynek, całkiem nieźle wykończony i
wyposażony, aż po niemiecki sprzęt gospodarstwa
domowego, który to luksus od dawna przysługiwał
wysokim przedstawicielom władz.
Nie prowadził sam. Miał od tego zwalistego
Anatolija, byłego oficera Specnazu, który nosił pistolet
pod kurtką i który prowadził Mercedesa ostro,
agresywnie, a przy tym pielęgnował go z wielką
pieczołowitością. Szyby w oknach były pokryte
warstwą ciemnego plastiku, uniemożliwiającą
przypadkowym gapiom zajrzenie do środka i były to
okna grube, wykonane z poliwęglanowej żywicy i
obliczone na zatrzymanie wszystkiego, aż po pocisk
1 Służba Wniesznoj Razwiedki - wywiad rosyjski (przyp. tłum.)
kalibru 12,7 mm, a przynajmniej tak szesnaście
miesięcy temu zapewniał Gołowkę przedstawiciel
handlowy koncernu. Opancerzenie sprawiało, że
samochód był o prawie tonę cięższy od normalnego
Mercedesa 600S, ale na silniku i zawieszeniu zdawało
się to nie wywierać większego wrażenia. To rosyjskie
ulice miały w końcu zniszczyć ten samochód.
Układanie równej nawierzchni było sztuką, której jego
kraj jeszcze nie opanował, pomyślał Gołowko,
przewracając strony swej porannej gazety. Była to
amerykańska „International Herald Tribune”, jak
zwykle dobre źródło informacji, jako że wydawały ją
wspólnie „The Washington Post” i „The New York
Times”, dwie z najlepszych służb wywiadowczych na
świecie, choć trochę zbyt aroganckie, jak na gust
profesjonalistów, takich jak Siergiej Nikołajewicz i jego
ludzie.
Wstąpił do wywiadu, kiedy ta służba znana była
jeszcze jako KGB, Komitet Bezpieczeństwa
Państwowego. Uważał, że była to najlepsza tego
rodzaju organizacja, jaką kiedykolwiek widział świat,
nawet jeśli ostatecznie uległa rozpadowi. Gołowko
westchnął. Gdyby Związek Radziecki nie upadł na
początku lat 90., jako przewodniczący byłby teraz
pełnoprawnym członkiem Biura Politycznego, miałby
prawdziwą władzę w jednym z dwóch supermocarstw,
byłby człowiekiem, pod którego wzrokiem drżeliby
najsilniejsi, ale... Nie, co to ma za sens? – spytał się w
myślach. To wszystko było iluzją, dziwną u kogoś, dla
kogo powinna się liczyć tylko obiektywna prawda. Ta
odwieczna, okrutna dychotomia. KGB zawsze zabiegał
Zgłoś jeśli naruszono regulamin