dlugie lodzie wikingow.doc

(269 KB) Pobierz
Wyższa Szkoła Zarządzania i Bankowości w Poznaniu

Wyższa Szkoła Zarządzania i Bankowości w Poznaniu
Filia we Wrocławiu
Administracja
Tryb zaoczno - eksternistyczny

 
Arkadiusz Stępień

 
"Długie łodzie Wikingów"

 
Praca dyplomowa
Praca napisana pod kierownictwem naukowym
dr hab. Grzegorza Straucholda
Wrocław 2004

 

WSTĘP
Inspiracją do tytułu mojej pracy był film Jacka Cardiffa pt. "Długie łodzie Wikingów", stanowiący opartą na nordyckich sagach opowieść o wyprawie Wikingów na poszukiwanie magicznego dzwonu ze szczerego złota. W rozdziale pierwszym przedstawiłem zróżnicowanie ludności tamtych czasów, począwszy od przywódców - królów i jarlów, ludzi wolnych do kobiet i dzieci, skończywszy na niewolnikach. W kolejnym rozdziale opisałem życie codzienne mieszkańców Skandynawii, w Danii, Szwecji i Norwegii oraz handel, który odbywał się w dużych portach morskich, w miastach, a niekiedy wewnątrz lądu przy głównych traktach komunikacyjnych i wielkich rzekach. Nie pominąłem również miejsc, do których wyprawiali się Wikingowie w celu zagarnięcia nowych ziem, zdobycia skarbów i innych pobudek, które nimi kierowały. Opisując Jomsborg, na wyspie Wolin, materiały zaczerpnąłem w większości z przekazów i sag naocznych świadków tych wydarzeń - skaldów. W przedostatnim rozdziale pt. "Wierzenia" chciałem zaznaczyć, że mitologia Wikingów jest bardzo rozbudowana, prawie tak bardzo jak mitologia okresu rzymskiego czy starożytnej Grecji. Jeżeli chodzi o wierzenia ludności tamtych czasów dla mnie niewątpliwie najciekawszym etapem są zmagania pogańsko - chrześcijańskie, nawracanie ludności za pomocą krzyża i miecza, nieustanne powroty do władzy pogańskich żerców (kapłanów) i ciągła walka o władzę, ziemię i złoto. Ostatni rozdział ilustruje największe osiągnięcia Wikingów - statki, mające decydujący wpływ na styl ich życia oraz niezdobyte twierdze, które budowali i bitwy jakie stoczyli.
W pracy wykorzystałem kilka pozycji książkowych znanych autorów, opisujących tematykę skandynawską w wiekach VIII - XII. Dzięki pomocy internetu, z którego zaczerpnąłem również wiele materiałów udało mi się zamieścić w mojej pracy ciekawe zdjęcia. Bibliografia i strony internetowe, z których korzystałem w pisaniu pracy oraz spis ilustracji, znajduje się na jej końcu. Spis treści poszczególnych rozdziałów umieściłem na początku pracy, za stroną tytułową.

 

Rozdział I. LUDNOŚĆ
 
1. JARLOWIE I KRÓLOWIE
Zachowanie spokoju wewnątrz państwa i jego zewnętrznej potęgi zależało od organizacji prawnej i wojska. Dowództwo w czasach zagrożenia spoczywało w rękach wybitnych żołnierzy, a ich wojenny autorytet przenosił się także na czas pokoju. Lokalni przywódcy istnieli już na samym początku ery wikingów i pozostali oni nadal mniej lub bardziej zależni od władzy królewskiej. Pierwotnym znaczeniem słowa jarl, angielskie earl, było "człowiek wybitny", ale w IX stuleciu jego zastosowanie w Skandynawii zostało ograniczone niemal wyłącznie do ludzi wysokiej pozycji, którzy mogli być niezależnymi władcami lub ludźmi podporządkowanymi jedynie królom. Jarlowie nie mogli długo odgrywać roli w administracji państwowej, bowiem zabrakło dla nich miejsca. Istniało wielu synów i wnuków królewskich, którzy woleli rządzić sami. Król miał jedną funkcję - utrzymać , a jeśli to możliwe, powiększyć honor, bezpieczeństwo i dobrobyt swego ludu. Mógł to uczynić broniąc go przed wrogami lub dokonując udanego najazdu. Czyniło go to odpowiedzialnym za bezpieczeństwo publiczne oraz organizację i prowadzenie wojen. W czasach pogańskich król był kimś w rodzaju arbitra w sprawach prawnych, ale stopniowo zaczęto go coraz bardziej uważać za jedyne źródło prawa i za najwyższego sędziego, co było jeszcze jednym składnikiem poglądu chrześcijańskiego, że obowiązkiem króla jest dbałość o religię, cnotę i sprawiedliwość oraz karanie występku i niegodziwości. Kraj jako całość należał do króla, a pokój w kraju był pokojem królewskim. Wykroczenie przeciwko jednostce było więc wykroczeniem również przeciwko królowi, bowiem to wykroczenie naruszało jego pokój. 
 
2. WODZOWIE I HIRDY BOJOWE
Możni odgrywali główną rolę w sprawach wojskowych. Wódz dowodził pospolitym ruszeniem, które tworzyli wszyscy zdolni do noszenia broni wolni mężczyźni. W czasie wojny wódz miał nieograniczoną władzę. Wymagał, aby znajdujący się pod jego rozkazami mężczyźni utrzymywali swój rynsztunek w należytym stanie. Wodza otaczała drużyna, rekrutująca się z młodych wojowników, żądnych łupów i sławy. Drużynnik składał swojemu wodzowi przysięgę wierności, której złamanie okryłoby go wieczną hańbą. Otrzymywał od niego miecz i pozostały rynsztunek bojowy oraz konia. Przysługiwał mu udział w łupach. Drużynnik uważał wodza za swego władcę. Powrót z bitwy, w której poległ wódz, świadczył o tchórzostwie, uważanym wówczas za wielką hańbę. Drużyna bowiem zobowiązana była chronić wodza, służyć mu bez reszty i jeśli szczęście wojenne odwróciło się od niego, zginąć w walce razem z nim. Stojący na czele drużyn wodzowie walczyli między sobą i z sąsiednimi plemionami, wyprawiali się do obcych krajów oraz zajmowali się rozbojem morskim. Zdobyte łupy: kosztowne metale, ozdoby, tkaniny, odzież, broń i inne przedmioty pochodzące z bogatszych krajów, jeńcy, których sprzedawano lub pozostawiano jako niewolników - wszystko to stanowiło główne źródło wzrostu ich bogactwa.
Wodzowie germańscy dobierali sobie ludzi, którzy tworzyli ich straż przyboczną i stanowili zalążek zastępów zbrojnych plemienia. Bogaci wodzowie w erze Wikingów i we wczesnym średniowieczu mieli również świtę krzepkich drużynników. Niektórzy z nich mieszkali w okolicy i stawiali się tylko w razie potrzeby, albo na letnie wyprawy, reszta jednak stanowiła stały orszak. Najbardziej znaną nazwą zbrojnej drużyny jest hird, słowo zapożyczone z anglosaskiego hired w okresie około 1000 roku. Oznaczało ono w języku angielskim "rodzinę domowników". W języku skandynawskim termin ten został z czasem ograniczony do drużyny króla albo jarla. Należący do drużyny mieli własny wiec, na którym roztrząsano wewnętrzne spory. Jeśli udowodniono komuś winę, przenoszono go za karę o jedno miejsce niżej niż dotychczas przezeń zajmowane w halli. O wyróżnieniu świadczyła odległość wyznaczonego miejsca przy stole od miejsca wodza lub gospodarza w środkowej części halli, wokół której koncentrowało się ciepło, światło i służba. Według Svena Aggesona niepoprawny przestępca był sadzany na najniższym miejscu i wszyscy mieli prawo rzucać w niego ogryzione kości. Jeżeli któryś z członków drużyny zaatakował drugiego, zostawał przepędzony z hirdu z imieniem "nidingra" i winien był opuścić kraj. Sam król miał ogromne uprawnienia w procesie przeciwko komuś ze swej drużyny, kogo oskarżył o nielojalność lub zdradę. Potrzebował tylko przysięgi dwóch innych członków swojej drużyny, aby mu udowodnić winę, a jeśli nawet nikt przysięgi nie złożył, oskarżenie pozostawało w mocy i obwiniony musiał się oczyścić z winy przez sąd boży. Formą próby stosowanej wobec kobiety było wyciąganie kamieni z dna kotła z wrzącą wodą. Najpospolitszym typem sądu bożego było tzw. "noszenie żelaza" znane na obszarze całej Północy i szczegółowo opisane w Prawie Skanii: "Jeżeli człowiek ma nieść żelazo, musi umyć rękę i potem niczego nią nie dotykać, ani włosów, ani ubrania, ani niczego innego, póki nie dotknie żelaza i nie podniesie go". Wtedy należało zrobić dziesięć kroków i je rzucić. Ten kto rzucił je wcześniej był potępiony. "Gdy tylko to zostanie dokonane, należy założyć mu na rękę rękawicę i opieczętować i zdjąć dopiero w sobotę [próby przeprowadzano w czwartki]. Ręki nie wolno uwalniać z rękawicy, dopóki nie przybędzie oskarżyciel i trzeba na niego czekać aż do końca ustalonego czasu wiecu. Jeśli nie przyjdzie, wtedy obecni mają uwolnić dłoń i osądzić, czy oskarżony jest winien, czy nie. Jeśli jest czysty....wówczas zapłaci kapłanowi jego należność, jeżeli nie jest czysty, wtedy zapłaci oskarżyciel". Bandażowanie i oglądanie rany było normalną procedurą i decyzja opierała się na względnej czystości rany. Hird miał własnych urzędników. Najstarszym z czołowych urzędów był stallari, "marszałek", słowo zapożyczone z anglosaskiego, ale pochodzące od łacińskiego stabularius, oraz merkismadr, "dzierżący sztandar". Oba te urzędy były urzędami wojskowymi, marszałek zaś występował oprócz tego jako rzecznik króla i reprezentant członków drużyny przed królem. W XIII wieku, w miarę jak otoczenie króla stawało się coraz bardziej dworem, a mniej obozowiskiem zbrojnych, zaczęły powstawać rozmaite urzędy: stolników, szefa służby domowej, podczaszego i najważniejszego ze wszystkich - kanclerza, zazwyczaj duchownego, który miał w swojej pieczy królewską pieczęć i sekretariat. 
 
3. LUDZIE WOLNI
Ludzie różnej pozycji społecznej mieli różne prawa. Niewolnik nie miał żadnych praw z zasady, a w praktyce bardzo nieliczne, zaś człowiek wyzwolony miał przez dłuższy lub krótszy czas nałożone pewne ograniczenia na swoją niezależność, póki on sam lub jego potomkowie nie znaleźli się w szeregach ludzi tradycyjnie wolnych, uzyskując przez to wspólne im prawa: prawo do zabierania głosu w sprawach publicznych, prawo do noszenia broni, możliwość pełnego korzystania z praw. Prawa człowieka wolnego były również uwarunkowane jego pochodzeniem, majątkiem i ze sprawowanym urzędem. Strofa pieśni Hávamál jest wymowną pochwałą niezależności, choćby najskromniejszej: "Lepiej mieć domostwo chociażby najmniejsze - każdy jest najlepszy w swoim własnym domu: może mieć tylko dwie kozy i dom z krokwiami powiązanymi powrozem - ale lepsze to od żebrów". 
Słowa te mogą się odnosić do wszystkich czasów, ale rozwój klasy małorolnych czy zagrodników przyspieszyły te same czynniki, które spowodowały znaczny wzrost ziem dzierżawionych pod koniec XIII wieku. Prawdopodobnie wielu niewolników wyzwolonych w ciągu XI i XII wieku żyło w gospodarstwach małorolnych w obrębie głównego gospodarstwa i świadczyło rentę dzierżawną w naturze lub odrobku. Wolni ludzie z rodzinami, lecz bez środków materialnych mogli robić to samo. Pojedynczy wolni znajdowali zwykle zatrudnienie w rodzinnym gospodarstwie, ale naturalne nadwyżki siły roboczej w niektórych miejscach, a jej niedobory w innych oznaczały również, że wolni mogli pracować jako najemnicy. W gospodarstwach potrzebni byli rzutcy ludzie do pasania bydła i owiec, zwłaszcza gdy system gospodarki wymagał wypasów w górach. Inni ludzie byli potrzebni do polowań i połowu ryb, kiedy warunki na to pozwalały oraz do ścinania drzew czy kopania torfu, tam gdzie praca niewolnicza była nieosiągalna. W gospodarstwie specjalizacja była bardzo niewielka zarówno w pracach polowych, jak i zadaniach wykonywanych pod dachem, a więc w przygotowaniu produktów żywnościowych do natychmiastowego i późniejszego spożycia, w przędzeniu, tkaniu, wyrobie przedmiotów z rogu i kości oraz innych zajęciach. Każdy gospodarz był do pewnego stopnia swoim własnym cieślą i kowalem. Możni często wznosili swoje dwory w pobliżu miejsc, gdzie przepływały kupieckie okręty: na wyspach, wysuniętych daleko w morze cyplach, nad cieśninami, w głębi fiordów. Kontrolowanie handlu było istotnym źródłem bogacenia się skandynawskich możnych. Handel ten był nierozerwalnie związany z rabunkiem, a lwia część łupów dostawała się możnym. Można więc przypuszczać, że żyli oni w większej mierze z łupów wojennych niż z wyzysku miejscowej ludności i nie byli zbyt ściśle powiązani z ziemią. Rodzaj ich bogactwa oraz sposób jego zdobywania zdecydował o ich ogromnej mobilności, ruchliwości. Mogli oni w każdej chwili przedsięwziąć wyprawę celem zdobycia łupów lub osiedlenia się w innym kraju. Ruchliwością wyróżniali się nie tylko poszczególni możni, ale również część prostego ludu, gdyż ich życie było ściśle związane z morzem. Młodzież przedsiębrała wojskowe lub handlowe wyprawy, opuszczając ojcowiznę i wyruszając w obce strony. Najbogatsi gospodarze posiadali własne okręty, mniej zasobni dysponowali łodziami. Tylko nieliczna część społeczeństwa wikińskiego mieszkała w miastach. Większość Wikingów zajmowała się uprawą roli i mieszkała w małych wioskach usytuowanych nad brzegami fiordów lub na nizinach wewnątrz kraju. Często lokowano je na szczytach wzgórz, skąd roztaczał się dobry widok na całą okolicę. Pozwalało to na w miarę wczesne zidentyfikowanie zbliżających się do wioski wrogów. Domy mogły być różnej wielkości (od 10 do 100 stóp długości, czyli 3 do 30 metrów). Największe miewały czasem długość 250 stóp, czyli 83 metry. Często wikiński dom miewał tylko jedno pomieszczenie, które w zależności od potrzeb dzielono na mniejsze pomieszczenia mieszkalne i obory lub stajnie dla zwierząt. W Norwegii domy budowano głównie z drewna. Stosowano tu technikę polegającą na budowie ścian z pionowych bali, których końce wkopywano w ziemię. Dach kryto gontem. Biedniejsi mieszkali w chatach z plecionych gałęzi uszczelnianych gliną. Do pokrywania dachów domów używano też sprasowanej trzciny i słomy. Na obszarach gdzie brakowało drewna (np. Islandia) domy budowano z kamienia, torfu czy ziemi, praktycznie wykorzystując do tego celu wszystkie dostępne w okolicy materiały jako budulec. Część domów budowanych w Islandii czy innych wyspach północnego Atlantyku wkopywano w ziemię, a ściany od wewnątrz pokrywano drewnem. Chroniło to pomieszczenia przed wilgocią i zimnem. Wzdłuż ścian izby umieszczone były ławy pokryte skórami zwierząt służące do siedzenia i spania. Łóżek używano tylko w bogatych rodzinach. Palenisko było umieszczone pośrodku izby i było głównym źródłem światła i ciepła w domu. Dym z niego uchodził przez dziurę w dachu. Nie była to zbyt dobra wentylacja, więc głównie dlatego Wikingowie nie lubili siedzieć w domostwach i podejmowali swoje łupieżcze wyprawy. Innym (kto wie czy nie najważniejszym powodem częstych wypraw Wikingów) była wątpliwa uroda ich kobiet. Z pewnością woleli obce niewiasty. Gdy potrzebowano dodatkowego oświetlenia używano lamp napełnianych woskiem lub łojem Najważniejszym pomieszczeniem w wikińskim domu była główna izba z paleniskiem. Zamożne domy były wyposażone w pojedyncze drewniane meble i zamykane skrzynie na kosztowności. Po obu stronach izby znajdowały się niewielkie pomieszczenia przeznaczone na kuchnię i tkalnię. Małe półziemianki na zewnątrz pełniły rolę warsztatów i obór. Ściany w domu wodza były często rzeźbione i malowane. Zawieszano na nich różnorakie ozdoby. Większość wikińskich farm posiadała oddzielny budynek będący łaźnią, z którego korzystano w sobotę - dzień zarezerwowany dla kąpieli w tradycji tych narodów. 
 
4. KOBIETY, MAŁŻEŃSTWO, DZIECI
Główne zadania kobiet to opieka nad małymi dziećmi, gotowanie i podawanie jedzenia, pranie i sprzątanie, dojenie krów i wyrób produktów mlecznych. Gospodyni zawiadywała służbą domową i wszystkim, co znajdowało się w domu. Kobieta nie miała żadnych praw politycznych, a jej udział w czynnościach prawnych ograniczał się do roli świadka w kilku wyjątkowych przypadkach. We wczesnym okresie niemożliwe było wytoczenie sprawy kobiecie jako jednostce, gdyż za postępki żony odpowiadał mąż. W XII wieku było już inaczej. W Islandii np. poddawano kobiety sądowi bożemu, a prawa przewidywały możliwość karania kobiet banicją lub śmiercią. Kobiety więc nie bardzo się liczyły w tym, co było światem męskim. Podporządkowanie to utrzymywano z całą surowością, ale istnieje także wiele świadectw, że były one ogólnie biorąc szanowane i miały dużą swobodę osobistą. Dawało się to prawdopodobnie silniej odczuć w czasach pogańskich niż w chrześcijańskich oraz w nowych osiedlach i koloniach wikińskich za granicą, niż w ustabilizowanym społeczeństwie rolniczym w kraju. Dziewczyna była jakby częścią i własnością rodziny jako całości. Jej reputacja rzutowała na honor jej krewnych i znajdowała odzwierciedlenie w konkretnej wartości, jaką przedstawiała w transakcji małżeńskiej, której przedmiotem stawała się później. Wśród ludów germańskich małżeństwo było zasadniczo transakcją handlową pomiędzy dwiema rodzinami. Chrześcijaństwo zmieniało radykalnie stosunek do małżeństwa i w prawach dzielnicowych Danii i Szwecji mało pozostało śladów jego dawniejszego komercjalnego charakteru. Natomiast w Norwegii i Islandii stary system przeważał aż do początku XIII wieku. Od ewentualnych kandydatów na małżonków oczekiwano, by ich pochodzenie i stan majątkowy były podobne, chociaż zdarzało się, że dziewczyna bywała "poślubiana dla pieniędzy". Pierwszym krokiem były oświadczyny składane na ręce prawnego opiekuna dziewczyny. Jeżeli on ustosunkował się do nich przychylnie, wówczas starano się o uzyskanie zgody dziewczyny, ale nie było to konieczne, a w czasach pogańskich nie było dla niej ucieczki przed małżeństwem. W czasach chrześcijańskich mogła się ona zasłonić chęcią wstąpienia do klasztoru. Następowała formalna ceremonia zaręczyn przypieczętowanych wobec świadków uściskiem dłoni pomiędzy opiekunem a narzeczonym lub jego reprezentantem. Sama dziewczyna nie brała w tym udziału. Ślub odbywał się w wyznaczonym po zaręczynach czasie. Przybierał on formę uczty, która odbywała się zazwyczaj w domu panny młodej, ale mogła się również odbyć w domu pana młodego lub znaczniejszego krewnego. Przyjęcie weselne mogło się ciągnąć tydzień, a nawet dłużej. W czasach pogańskich ze ślubem łączyły się ceremonie religijne, mające na celu zwłaszcza odegnanie złych mocy i zapewnienie płodności, a picie odgrywało ważną rolę. W czasach chrześcijańskich trzeba było ogłosić zapowiedzi, a niekiedy przedstawić dowód, że małżeństwo nie dotyczy zakazanych stopni pokrewieństwa. Stało się zwyczajem, ze młodą parę błogosławiono u drzwi kościoła. Cudzołóstwo żony było poważnym wykroczeniem, tak poważnym, ze niektóre prawa dzielnicowe upoważniają męża do zabicia jej wraz z kochankiem, jeśli przyłapie ich razem. Niekiedy mąż odsyłał żonę krewnym, którzy mieli nawet prawo sprzedać ją w niewolę. Mąż natomiast nie podlegał karze, jeśli miał konkubinę lub dzieci poza małżeństwem. Zazdrośni i mściwi małżonkowie, którzy bardzo troszczyli się o honor swój i rodziny czuwali nad bezwzględną wiernością małżonek. Kobiecie przysługiwało prawo do rozwodu. Mogła z niego skorzystać, jeśli małżonek popadł w nędzę, skrzywdził ją lub zachowywał się w sposób jej uwłaczający (na przykład gdy nosił strój zbyt podobny do niewieściego). Jedynym możliwym do zastosowania we wczesnym okresie sposobem regulacji liczby ludności było pozostawianie niechcianych członków społeczeństwa na zatracenie. Zawsze kiedy rodziło się dziecko należało podjąć decyzję, czy wychowywać je, czy nie. Decyzja należała do ojca i jeśli dziecko było jego prawowitym potomkiem, niewątpliwie uznawał je za członka rodziny, chociaż poważnie zniekształcone dzieci pozostawiano z reguły na śmierć. Zwyczaj ten był dozwolony jeszcze w czasach chrześcijańskich. Za zabicie dziecka, któremu dano choćby tylko raz possać pierś matki groziła kara. Nietrudno potępić te barbarzyńskie zwyczaje, lecz w istocie nie można ich traktować jako przejawów braku uczuć rodzicielskich. Okrucieństwo to miało swe źródła w nędzy. Surowe warunki klimatyczne Islandii stale groziły głodem jej mieszkańcom. W okresie wielkiego głodu, jaki nawiedził wyspę w zimie 976 roku, zabijano starców. Nie przypadkiem Duńczycy zasłynęli w Europie zachodniej jako żarłocy - bardzo skąpo jadający w swej ojczyźnie rzucali się na pożywienie, którego mieli pod dostatkiem mieszkańcy krajów hojniej obdarzonych przez przyrodę. Dziecku nadawano imię, czemu jeszcze w czasach pogańskich towarzyszyło spryskanie wodą i złożenie podarunku (po raz drugi dziecko otrzymywało prezent, kiedy wyrzynał mu się pierwszy ząbek). Wybór imienia był sprawą ważną, gdyż wierzono, ze między imieniem a cechami osobowości istnieje współzależność. Czasem imiona biegły przez całe pokolenia szeregami aliteracyjnymi (Agni, Alrek, Yngvi, Iorund, Egil, Ottar, Adils, Eystein, Yngvar, Onund, Ingiald, Olaf - są to imiona występujących po sobie kolejno królów dynastii uppsalskiej, wszystkie zaczynające się od samogłoski). Czasem nadawano nowo narodzonemu synowi imię zmarłego krewnego, dziadka lub wuja. Są to dowody świadczące o przekonaniu, ze towarzyszyło temu przekazanie cech charakteru zmarłego, a nawet odrodzenie samego zmarłego. Po przyjęciu chrześcijaństwa zaczęły stopniowo wchodzić w użycie imiona świętych i biblijne, ale nie wyparły one dawnych, rodzimych, nie wyłączając tych, które były utworzone od nazw bóstw pogańskich, zwłaszcza Thora. W czasach chrześcijańskich prawo do życia dawał dziecku chrzest, który czynił je członkiem społeczności chrześcijańskiej, jak tego wymagały prawa. Ojciec miał całkowitą władzę nad swoimi dziećmi. Sposób ich traktowania był bardzo różny, od surowego do pobłażliwego. Ludzie lubili widzieć w dziecku oznaki męstwa, co głównie oznaczało podziw dla chłopców niesfornych i opornych. Dzieci często wychowywały się w innej rodzinie, zazwyczaj u człowieka, który pozostawał w stosunku lennym do ojca dziecka. Według prawa we wszystkich krajach skandynawskich chłopcy osiągali pełnoletność w wieku piętnastu lub szesnastu lat, ale istnieją pewne przesłanki, że we wcześniejszym okresie również chłopcy dwunastoletni byli uznawani za dorosłych członków społeczeństwa. Kwestia odpowiedzialności prawnej chłopca była traktowana różnie w zależności od kraju i dzielnicy. Dzieckiem z nieprawego łoża było dziecko urodzone poza związkiem małżeńskim lub przed jego zawarciem. Zawarte później małżeństwo nie uprawomocniało jego pochodzenia, chociaż zasada prawa kanonicznego mówiąca, że zawarcie związku małżeńskiego uprawomocnia pochodzenie dziecka została wprowadzona w niektórych częściach Skandynawii przed skodyfikowaniem praw. Syn nieślubny nie miał prawa dziedziczenia, jeżeli istnieli prawowici spadkobiercy, ale w Danii i Szwecji ojciec mógł uznać swoje ojcostwo na wiecu i ogłosić syna członkiem rodziny oraz ofiarować mu dary. Dzięki temu aktowi syn uzyskiwał prawa dziedziczenia. 
 
5. NIEWOLNICY
Pozycja prawna niewolnika: 
1. "Jeżeli człowiek wolny i niewolnik popełnią razem kradzież, wówczas złodziejem jest człowiek wolny, a niewolnik nie będzie karany, ponieważ człowiek wolny, który kradnie z cudzym niewolnikiem, kradnie sam".
2. "Jeżeli czyjś niewolnik zostanie zabity, wówczas nie trzeba składać przysięgi wyrównawczej za niego, tak jak nie składa się jej za inne bydło do kogoś należące, jeśli się je ubije". W prawie duńskim człowiek, który przyjął nawiązkę w gotówce za doznaną krzywdę, otrzymywał od swojego przeciwnika składane pod przysięgą zapewnienie (tak zwana "przysięga wyrównawcza"), że gdyby on znalazł się w jego sytuacji, również przyjąłby nawiązkę - tzn. nie odtrąciłby jej z pogardą i nie szukałby krwawej zemsty".
3. "Jeżeli pan zabije własnego niewolnika, nie odpowiada przed prawem, chyba że zabije go w prawnie ustanowione święta albo w Wielkim Poście, a wówczas karą jest wygnanie".
Niewolnik stanowił przedmiot. Odwieczną zasadą było, że jeśli go okaleczono lub zabito przypadkowo lub celowo, wówczas konieczne było wynagrodzenie właścicielowi straty. Niewolnik nie mógł niczego posiadać, niczego dziedziczyć i niczego po sobie pozostawić. Jego małżeństwo nie miało żadnego znaczenia, a on sam nie posiadał władzy rodzicielskiej nad swoimi dziećmi. Nie mógł brać udziału w żadnych transakcjach handlowych ani w postępowaniu prawnym. Jego jedyną więzią ze społeczeństwem był właściciel, który w konsekwencji za niego odpowiadał i karał za przewinienia. W Islandii człowiek, który zabił cudzego niewolnika, zasługiwał na pomniejsze wyjęcie spod prawa, niewolnik zaś, który odniósł obrazę ciała, otrzymywał jedną trzecią odszkodowania (pozostałe dwie trzecie otrzymywał oczywiście właściciel). Prawa szwedzkie dowodzą, że rodzimi thrallowie mogli posiadać dom i żywy inwentarz. Pozwalano też niewolnikom handlować na publicznych targach i przeprowadzać prywatne transakcje. Prawa norweskie zezwalały niewolnikowi na zajęcie miejsca obok wolnych w obronie przed najeźdźcami. Niewolnik zaś, który zabił jednego z najeźdźców otrzymywał wolność. Niechęć chrześcijaństwa, upadek dostaw, nowe środki do życia, których dostarczała kolonizacja wewnętrzna i rosnący przemysł rybny, silniejsze rządy monarchistyczne, obce wpływy - wszystko to przyczyniło się do położenia kresu niewolnictwu w krajach północnych. Niewolnictwo było uznaną instytucją przez cały czas trwania ery Wikingów i w okresie wczesnego średniowiecza. Można uważać niewolników za klasę, która odegrała właściwą sobie rolę w ogólnym postępie ekonomicznym w krajach skandynawskich, przyczyniając się w pośredni sposób do osiągnięć Wikingów.

  

Rozdział 2. WIKINGOWIE - PAŃSTWA I SPOŁECZEŃSTWA
 
1. ŻYCIE CODZIENNE
O ile mieszkańcy przeważającej części ówczesnej Europy byli rolnikami, o tyle w Skandynawii bondowie - jak zwano tam ludzi wolnych, gospodarzy, głowy rodzin - byli nie tyle rolnikami, co hodowcami bydła, myśliwymi, rybakami, żeglarzami, wielorybnikami. Handel, znacznie rozwinięty na północy już we wczesnym średniowieczu, umożliwiał zamieszkującej tu ludności pewne uzupełnianie jej skąpych zasobów żywnościowych: wywożono skóry, futra, ryby, drewno, tkaniny samodziałowe, rudę żelaza, kamień formierski i wymieniano te towary na zboże, wino, broń, ozdoby i inne wyroby rzemieślnicze. Wśród plemion zamieszkujących poszczególne rejony Półwyspu Skandynawskiego oraz Jutlandii długo utrzymywały się formy rodowej wspólnoty ziemi. Do VIII - IX wieku istniała wielka rodzina patriarchalna, skupiająca kilka pokoleń najbliższych krewnych. W ramach jednego gospodarstwa rodzice łączyli się nie tylko ze swymi dziećmi, lecz również z rodzinami ich dorosłych synów. Zazwyczaj taka wielka rodzina zajmowała jeden budynek. Archeolodzy odkryli ślady dużych, długich domów z tego okresu. Długość ich sięgała 20-30 i więcej metrów. W poszczególnych częściach takich domów mieszkali ojciec z matką, synowie ze swymi żonami i dziećmi oraz inni krewni. W części budynku, gdzie panował najbardziej surowy klimat, trzymano bydło. Ziemia przylegająca do zagrody należała do całej rodziny, stanowiącej swoistą wspólnotę domową. Dopiero w późniejszym okresie zaczęto dzielić posiadłości dziedziczone między ojca i synów lub między braci. W pojęciu Skandynawów okresu pogaństwa świat ludzi nie był niczym innym jak wielkim dworem, a poza jego granicami rozpościerał się świat olbrzymów i straszliwych potworów. Stąd też ów świat ludzi nazwano "Midgard" (dosłownie: to co jest wewnątrz ogrodzenia), a świat olbrzymów i potworów - "Udgard" (dosłownie: to co jest poza ogrodzeniem). Człowiek i dwór byli nierozerwalnie ze sobą związani. Więź tę uważano za świętą. Dla Skandynawów historia to w dużej mierze drzewo genealogiczne. Szacunkowi dla starszych, bezwzględnie i ogólnie obowiązującemu prawu społeczeństwa rodowego, towarzyszyła nie mniej rozpowszechniona pogarda dla słabych. Często sędziwy starzec, przeczuwając, że wkrótce stanie się bezradny, poszukiwał śmierci w walce. Dawni Skandynawowie wierzyli, że śmierć taka otwiera przed zmarłym wrota Valhalli, pozagrobowego przybytku godnie poległych wojowników. 
W dworach, razem z członkami rodziny mieszkali niewolnicy oraz ludzie zależni i służba. Pomagali oni w prowadzeniu gospodarstwa, wypasali bydło, wykonywali różne ciężkie czynności, uczestniczyli w wyprawach rybackich. Wszyscy mieszkańcy domu podporządkowani byli bezwzględnej i nieograniczonej władzy głowy rodziny. W takiej całkowicie samorządnej i zasklepionej w swym życiu zbiorowości nie istniały inne prawa poza obyczajami przodków i wolą ojca. On wymierzał kary, decydował o losach swoich domowników, a także o życiu lub śmierci noworodka.
Nazwy wielu dworów świadczą o niezależności, bogactwie i wysokim szczeblu społecznym ich posiadaczy, a także o ich wybujałym poczuciu własnej godności osobistej. Oto kilka z nich: "Przepiękny Dwór", "Dom Silnego", "Miejsce zamieszkania Szlachetnego", "Złoty Dwór", "Dwór Radości", "Przybytek Bogactwa". Mieszkańcy dworów posiadali swe własne bóstwa i duchy opiekuńcze, dla uczczenia których składali ofiary i urządzali uroczystości. Dość często czczono zwierzęta - konie i byki. W czasie uroczystych uczt podawano mięso i krew końską. Członek źrebaka był amuletem mającym moc zwiększania urodzajów. Latem życie znacznie się ożywiało. Mieszkańcy osiedli częściej spotykali się na wspólnych pastwiskach oraz wiecach. Wiece, tzw. Thingi zwoływano w celu rozstrzygania konfliktów i sporów pomiędzy sąsiadami oraz przeprowadzania dochodzeń i ukarania winnych. Na thingach zawierano transakcje również handlowe. Mężczyźni przychodzili na nie uzbrojeni. Na znak aprobaty, podobnie jak starożytni Germanowie, potrząsali bronią. Znakiem zwołania thingu była strzała przekazywana od zagrody do zagrody. Miejsca wieców uważano za święte i pozostające pod szczególną opieką bogów. Przelew krwi lub wszelkie inne przestępstwo tutaj dokonane traktowano jako profanację i karano z wyjątkową surowością. Często znajdowały się tu świątynie, w których składano ofiary i dokonywano czynności wróżebnych.
Zdarzało się, że człowiek w obronie własnego honoru, honoru rodziny lub rodu, sam rozprawiał się z krzywdzicielem. Krwawa zemsta była więc zjawiskiem powszednim. Dążąc do zadania wrogowi i jego rodowi jak najdotkliwszego ciosu, zabijano często tego spośród krewnych przestępcy, kto cieszył się największym poważaniem. Ta zemsta budziła z kolei żądzę zemsty u strony przeciwnej, jako że według obyczajów panujących w społeczeństwie rodowym za krew można było odpłacić tylko krwią. Jeśli członek rodu nie został pomszczony to na jego rodzinę i cały ród spadała hańba. Rzeczą zwyczajną było spalenie domu wroga wraz z jego mieszkańcami. Skandynawowie uważali, że największym nieszczęściem, jakie może spaść na człowieka, jest wygaśnięcie rodu lub jego upadek.
 
2. MIASTA I HANDEL
Analizując działalność handlową wikingów nie należy skupiać się tylko na terenie Skandynawii. Dostrzeganie handlu tylko pomiędzy Norwegią, Danią i Szwecją da nam zaledwie połowiczny obraz i nie ukaże prawdziwej działalności kupieckiej. Nie podlega natomiast żadnym dyskusjom fakt, ze wymiana handlowa między wyżej wymienionymi regionami (jeszcze nie państwami w pełnym tego słowa znaczeniu) miała miejsce. Jej charakter miał mniejsze znaczenie dla samych wikingów, niż wymiana międzynarodowa. Największe zyski przynosił handel międzypaństwowy. Rozkwit działalności kupieckiej i kultury wikingów przypadł na cztery stulecia wczesnego średniowiecza - od około 800 do 1200 roku. Można powiedzieć, ze byli to Wikingowie z krwi i kości, "ludzie północy", którzy zajmowali się handlem, walkami, grabieżami, napadami i dalekimi wyprawami na swoich drakkarach na nieznane rubieże jeszcze nie odkrytego świata. Była to ludność w początkowym okresie pogańska, która nie znała chrześcijaństwa na większą skalę, a kontakt z nową religią nastąpił podczas ich wypraw handlowych czy brutalnych napadów na przybrzeżne miasta. Mitologia germańska z Odynem i Thorem na czele wskazywała im drogę i długo pozwalała istnieć w Europie zdominowanej przez chrześcijaństwo. Często w miastach europejskich ludność nie była pewna czy przypływające drakkary przybywają w celach pokojowych, czyli na targ, czy aby palić i mordować. Przeważnie działo się jedno i drugie. Wikingowie przypływali z wywieszoną na maszcie czerwoną tarczą, która była symbolem ich pokojowych zamiarów. Przez kilka dni handlowali, po czym wsiadali na statki i udawali, że odpływają. Zdejmowali z masztu tarczę i zaczynali dzieło zniszczenia. Stosunki handlowe Wikingów wskazują na ogromny zasięg ich kontaktów. To Wikingowie przedłużyli dotychczasowe wschodnie szlaki handlowe od Bałtyku przez Ruś do świata arabskiego. Oni to właśnie prowadzili handel z Bizancjum i Afryką Północną, Laponią i Anglią. Do ich krajów napływało srebro i złoto. Handlowali futrami, jedwabiami, winem i jutlandzkim bursztynem. Ważną rolę odgrywał handel żelazem. Surówkę żelaza wytapiano i przekuwano w sztaby, prawdopodobnie nadając jej kształt toporów z otworem na stylisko. Sztaby te znaleziono w znacznych ilościach w Norwegii. Handlowano także żywnością. Rolnicy i rybacy przynosili prawdopodobnie na targi miejscowe jęczmień, ryby, mięso i inne artykuły żywnościowe. Handlowano tam również tkaninami i żywym inwentarzem. Spora część handlu odbywała się na zasadzie wymiany towarów. O dawności kontaktów handlowych Europy północnej z krajami położonymi w innych jej rejonach świadczą liczne na półwyspie znaleziska naczyń z brązu, złota, srebra, szkła i gliny oraz ozdób, broni i rozmaitych drobniejszych przedmiotów pochodzących z rzymskich prowincji. Skandynawowie utrzymywali stosunki handlowe również z królestwami powstałymi na terytorium Cesarstwa Rzymskiego po jego upadku. Szczególnie znaczne było zapotrzebowanie północy na broń z krajów, gdzie rzemiosło znajdowało się na wyższym poziomie rozwoju. Wydawane przez królów frankońskich zakazy sprzedawania broni Słowianom i Normanom, którzy w IX wieku zaczęli zagrażać sąsiadującemu z nimi cesarstwu Franków, świadczą o istnieniu w okresie poprzednim importu broni do Skandynawii. Pieśni skaldów wielekroć wspominają o mieczach frankońskich. Sporo tych mieczy odnaleźli też archeolodzy.
Ważnym środkiem wymiany było srebro, najprawdopodobniej jeden z głównych przedmiotów importu do Skandynawii. Wikingowie, jak większość ludów ówczesnej Azji Zachodniej, posługiwali się srebrem jako miernikiem wymiany. Chociaż w Skandynawii bito monety już od początku IX wieku, zaczęto je bić na wielką skalę dopiero około 975 roku. Pomysł monety o standardowym ciężarze był znany wikingom od dawna. Ogromna ilość umyślnie pociętych monet, rozciętych na targach na połowę, wskazuje że panowała wśród nich tendencja traktowania tych monet jako sztabek, a nie według ich wartości nominalnej. Skandynawowie ery Wikingów nie posiadali ustalonego na dłuższy okres systemu monetarnego w obrębie swych granic. Ich handel musiał opierać się przede wszystkim na wymianie towarowej, przy czym cenne metale stanowiły środek wymiany traktowany na wagę. Pierwsze monety skandynawskie ukazały się w Hedeby na początku IX wieku. Bicie monety trwało do około 850 roku. Później zostało zaniechane, aby ponownie wzrosnąć stopniowo w ciągu pierwszej połowy X wieku. Pod koniec X wieku, za panowania Svena Widłobrodego w Danii, Olafa Trygvassona w Norwegii i Olafa w Szwecji, w Skandynawii produkowano monety oparte na wzorach i ciężarze monet Aethelreda w Anglii. Od tego czasu istnieją już w Skandynawii państwowe systemy monetarne, choć w standardowej wadze monet były znaczne różnice. W Brytanii osadnicy skandynawscy bardzo szybko rozwinęli własny system monetarny. Jak wiemy ze źródeł pisanych krajów skandynawskich i innych, wikingowie handlowali z całą pewnością niewolnikami, futrami, linami, rybami, miodem, budulcem i bursztynem, które to były głównymi przedmiotami eksportu skandynawskiego oraz także materiałami wełnianymi, solą, korzeniami, winem i jedwabiami, które stanowiły główny przedmiot importu.
Kontakty handlowe między krajami leżącymi nad Morzem Bałtyckim i Północnym były we wczesnym średniowieczu dość ożywione. Główną rolę jako pośrednicy odgrywali w tych stosunkach Fryzowie. Centrum tego handlu było Dorestad, usytuowane u ujścia Renu, powszechnie znane w Skandynawii. Pierwsze skupiska handlowe Skandynawii stanowiły ośrodki, dzięki którym wśród jej ludności rozpowszechniały się kulturalne i ideologiczne wartości przenikające z innych części Europy kontynentalnej oraz z Anglii. Pogląd, że Skandynawowie we wczesnym średniowieczu byli tylko piratami i rozbójnikami powinien ulec zmianie. Obok postaci Wikinga, który rabował zagarnięte statki handlowe i cudze skarby, coraz wyraźniej wyłania się postać handlującego kupca. W IX wieku powstają pierwsze miasta skandynawskie, przez które przebiega spora część handlu między zachodnią a wschodnią Europą, a także wiele szlaków handlowych między północą a południem. Do ważniejszych ośrodków handlowych należały: Birka, Hedeby i Kaupang. Również w koloniach wikingowie zakładali i obwarowywali swoje miasta, np. w Irlandii: Dublin, Cork, Limerick, Waterford i Wexford. W Anglii natomiast wikingowie przejęli istniejące już miasta i przystosowali je do własnych potrzeb. Znaleziska pochodzące z niektórych z tych miast, świadczą o sile i bogactwie osadnictwa wikińskiego w Yorku, Rouen czy w Nottingham. Wraz z wyprawami szły odkrycia geograficzne na wielką skalę. Największą rolę odegrali w tym procesie stosunkowo mało liczni Norwegowie, których Duńczycy i Szwedzi trzymali z dala od bogactw Europy. Oni to najbardziej dali się we znaki Szkocji i Irlandii. Poszukując nowych terenów odkryli i zasiedlili w IX wieku Islandię, gdzie życie nie było wcale przyjemne, a sami zdobywcy byli zdziwieni niezwykłością wyspy, gdzie procesy wulkaniczne mieszały się z morzem. Prawdopodobnie dlatego jedna z zatok została nazwana Rejkiawik, czyli "parująca zatoka". Stała się ona wiele lat później stolicą wyspy. Ze względu na niesprzyjający klimat, Islandia stała się wkrótce wyspą banitów i przestępców skazanych na wygnanie. Właśnie taki los spotkał pod koniec X wieku Eryka Rudego, który z wyroku sądu musiał opuścić Norwegię za zabicie sąsiada w sporze o ziemię. Wkrótce i tutaj wzięła górę jego niezwykła żywiołowość. Dopuścił się on kolejnego morderstwa i został wygnany z własnego wygnania. Musiał się udać w inne miejsce, a o powrocie do Norwegii nie mógł nawet marzyć. Popłynął z całą rodziną i inwentarzem na Zachód. Wkrótce natrafił na ogromną wyspę. Górowały nad nią lodowce, a brzeg pokrywały rozległe łąki. Po kilku latach zdecydował się na powrót do Islandii, aby sprowadzić osadników. Odkryty ląd nazwał Grenlandią (Zieloną Ziemią). Głównym problemem występującym na nowym lądzie był brak drewna - podstawowego surowca do budowy łodzi. Początkowo sprowadzano je z Islandii czy z Norwegii, ale wkrótce pod wodzą syna Eryka Rudego - Leifa ruszyła wyprawa na Zachód. Leif postanowił sprawdzić czy nie ma tam lepszej do osiedlenia ziemi. Natrafiono na całkowicie zamarzniętą Ziemię Baffina, która nie nadawała się do osadnictwa, więc udali się stamtąd na Południe. Natrafiono na ląd, który nazwano Vinlandią. Działo się to około 1000 roku. Kilka lat później odbyła się kolejna wyprawa pod dowództwem Torvalda, brata Leifa. Był on pierwszym w historii Europejczykiem, który miał kontakt z rdzennymi mieszkańcami Ameryki i pierwszym, który zginął z ich ręki. Kolejnym osadnikiem był islandzki kupiec Thorfinn Karsefni, który dwa lata później wraz z trzema okrętami wyruszył na poszukiwanie Vinlandii. Wędrowcy walczyli i handlowali ze Skraelingami (tak nazywali Indian), a między sobą toczyli nieustanne boje o kobiety, których było zdecydowanie za mało. Po kilku latach cała wyprawa wycofała się do Grenlandii, a w końcu do Islandii. Ich odkrycia pozostały legendą. I w ten oto sposób zakończył się proces eksploracji Nowego Świata.
 
3. W DANII
W Danii, podobnie jak w innych krajach urząd króla łączył w sobie aspekty dziedziczne i elekcyjne. Kandydat powinien był mieć w żyłach krew królewską oraz być zaakceptowany jako król przez wolnych ludzi na wiecach ludowych. Jeżeli tracił ich względy, mogli go zdjąć z urzędu lub próbować zdjąć. Królowie Danii byli jednak w położeniu, w którym mogli zachować i zwiększyć swoją władzę. Mieli dostateczne środki, by móc utrzymywać poczet drużynników, którzy potrafili uczynić ich władzę skuteczną. We wszystkich ziemiach duńskich istniały majątki królewskie, które wymagały zarządców. Zarządcy ci niewątpliwie dochodzili do swoich urzędów uczciwą lub nieuczciwą drogą: przez dziedzictwo, małżeństwo, szykany, wymuszenia i agresję. Mając do dyspozycji statki i drużynników, mogli czerpać bezpośrednie korzyści z najazdów i handlu zagranicznego, a także piractwa, jeśli byli dość ostrożni. Na samym początku ery Wikingów, w 808 roku Frankowie zagrozili południowej granicy Danii i handlowi tranzytowemu południowej Jutlandii. Potężny król Godfred odpowiedział na to podjęciem rozmaitych kroków, z których jednym było zniszczenie miasta Rerik we wschodnim Holsztynie, rejonie zajętym przez Wenedów sprzymierzonych z Karolem Wielkim. Ataki króla Godfreda na wybrzeża Fryzji oraz osiedla frankijskie i zniszczenie Hamburga w 845 roku przez statki, które wysłał król Horik, były działaniami wojennymi zamierzonymi dla odparcia południowców i wzbogacenia handlu duńskiego. Najazdy były częste i przerodziły się w wielkie kampanie przeprowadzane wzdłuż rzek, zwłaszcza Sekwany. Docierały one daleko w głąb lądu, nawet do Troyes i Reims. Ulubionym celem najazdów był Paryż, który przetrwał kilka ataków, włącznie z długotrwałym oblężeniem w latach 885-886. Pomimo, ze Duńczycy okazali się znakomitymi żołnierzami, nie udało im się opanować kilku warowni i odnosili klęski w walnych bitwach. Bardzo się wzbogacili na łupach wojennych i pobieranym okupie, lecz nie udało im się zdobyć władzy terytorialnej i politycznej. Położenie geograficzne ziem duńskich kazało spodziewać się ataku ze wszystkich stron. W tym wczesnym okresie Duńczycy wykazali inicjatywę na zachodzie - w Anglii i na północy w Norwegii, ale od południa ulegali naciskowi. Wielkie miasto Hedeby było łakomym kąskiem i okazuje się, ze w początkach X wieku władzę nad nim oraz nad częścią południowej Jutlandii sprawowała dynastia szwedzka. Jej rządom położył kres Henryk I, król niemiecki, który w 934 roku pokonał króla szwedzkiego Gnupę, wziął od niego daninę i kazał go ochrzcić. Prawdopodobnie duński król Gorm dokonał wówczas obalenia dynastii szwedzkiej i niewykluczone, że Duńczycy za jego panowania i później, przynajmniej w Jutlandii, uznawali suwerenność Sasów. Harald Sinozęby uważał, iż nie ma żadnych rywali w kraju i jest niezależny od niemieckiej władzy na południu. Potwierdza to panowanie jego następców. Przez prawie pół wieku Duńczycy byli tak potężni i bogaci, że ich królowie mogli poświęcić niemal całą swą uwagę Anglii. W kraju czuli się dość bezpiecznie od południa i od wschodu. Prawdopodobnie byli w dobrych stosunkach z Wenedami. Żoną Haralda była księżniczka wendyjska. Pod koniec życia Harald musiał uciekać z kraju na wskutek przewrotu. Schronił się wówczas w sławnym grodzie słowiańskim Jumne (Jomsborg). Na czele owego przewrotu stał prawdopodobnie syn Haralda, Sven Widłobrody, który to zasiadł po nim na tronie i okazał się genialnym przywódcą wojskowym. Od 998 roku (po zerwanych zaręczynach z Olafem Tryggvassonem) królową Danii została Sigryda - Storrada, która wychodzi za mąż za Swena Widłobrodego, niedawno zwolnionego z niewoli polskiej, do której schwytał go jarl Jomsborga - Sigvaldi. W latach 999 - 1006 Sigryda rodzi Swenowi troje dzieci: Haralda, króla Danii do 1018 roku, Kanuta, króla Anglii i córkę Swiętosławę. Sigryda umiera w Anglii i tam zostaje pochowana, najprawdopodobniej w Winchester w grobach królewskich. W przeciwieństwie do Olafa Tryggvassona , Sven Widłobrody nie zaniechał swego planu podboju Anglii i w 997 roku Wikingowie ponownie najechali ten kraj. Wojska duńskie przez kilka lat pustoszyły rozległe terytoria wyspy. W 1000 roku wikingowie odpłynęli do Normandii. Rok później znowu powrócili. W 1002 roku otrzymali oni okup w wysokości 24 tysięcy funtów srebra. Wtedy to Ethelred II przedsięwziął zgubny dla kraju krok - rozkazał wymordować wszystkich Duńczyków znajdujących się w jego królestwie. Nie wszędzie zostali oni zgładzeni, gdyż król ten nie miał poważania w wielu rejonach kraju. Jednakże zabójstw dokonano w wielu miejscowościach. Wśród ofiar znaleźli się zakładnicy pozostawieni przez Svena Widłobrodego w okresie zawierania pokoju, a między innymi jego siostra. Zemsta Svena przyszła szybko i była bardzo krwawa. W 1003 roku jego wojska wtargnęły do Anglii i pustoszyły ten kraj przez dwa lata, by w 1006 roku znowu doń powrócić. W następnym roku Anglia, złożywszy "duńską daninę" w wysokości 36 tysięcy funtów kruszcu, uwolniła się od wikingów, lecz zaledwie na 2 lata. Stałe płacenie "duńskiej daniny" rujnowało ludność. Złupieniu uległo wiele miast, opustoszało wiele klasztorów. Magnaci, którzy mogliby pokierować obroną, walczyli ze sobą, a zdrada stała się zjawiskiem powszednim. Gdy nad krajem zawisła groźba, lordowie wzmagali wyzysk chłopów, pozbawiając słabszych mienia i wolności. Lud się burzył. Kaznodzieje i pisarze kościelni nawoływali do kajania się i tłumaczyli nieszczęścia spadające na Anglię gniewem boskim, który ściągnęli na siebie swymi grzechami i łamaniem praw. Stracono nadzieję na możliwość pozbycia się Duńczyków. Sven Widłobrody zmarł w 1014 roku podczas wielkiej kampanii w Anglii. Jego ludzie obrali królem ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin