Expressowa Jazda.doc

(105 KB) Pobierz

EKSPRESOWA JAZDA
Rademenees



  Trzydzieste urodziny. To mało, czy dużo? Trudno powiedzieć. Czuję się młodo, a wokół tyle przystojnych małolatów. Taki wiek niektórych już ode mnie odstrasza, a ja tak uwielbiam młode, jędrne ciałka, te delikatne rysy, gładką skórę, młodzieńczy uśmiech, jędrne pośladki, sztywne chuje i nieopanowany wigor. To jest to, czego szukam. Od dawna chodzę na siłownię, więc fizycznie niczego mi nie brakuje. Broń boże nie łysieję, jak co poniektórzy moi znajomi. Zawsze pomierzwione włosy na głowie, delikatny zarost oraz młodzieżowe ubrania pozwalają mi czuć się młodziej. W seksie do tej pory nikt na mnie nie narzekał. Moje pełne jaja i sprawność rureczki niejednego pozytywnie zaskakują, choć wcale nie są „imponujące”. Tylko ten brak świeżego, młodego mięska mnie prześladuje. No ale cóż, na tak zwany sponsoring (płatne kurestwo) nie pójdę, trzeba mieć odrobinę godności. Jak poderwę, to takiego, co sam da.
  W każdym bądź razie mijają moje kolejne urodziny i nic nie zapowiadało, żebym zarwał jakiegoś młodego mięśniaczka. Imprezy nie robiłem, mam już dość mojego otoczenia. Te same twarze, nowe plotki, ktoś znowu się chwali nowym ciasteczkiem. W końcu, gdybym chciał, też byłoby mnie stać na jakiegoś młodzika, który za wikt zrobiłby dla mnie wszystko.
  Ostatecznie postanowiłem wyjechać ze Szczyrku i spędzić ten weekend poza domem, konkretnie ubzdurało mi się, że tym razem wybiorę się nad morze. Gór mam na co dzień – potąd! Poza tym tam mieszka moja stara miłość, Kamil, który w urodzinowym prezencie zawsze gotów jest przepchać mój komin i dać mi swój na dłuższe użytkowanie. Wprawdzie nie zdążę tam być w same urodziny, czyli dojechać dzisiaj, ale prezent to prezent, poczeka.
  Jakoś dojechałem do Bielska i kupiłem bilet na ekspres z kuszetką. Poprosiłem kasjerkę, żeby mi nikogo nie wepchała do przedziału, ale coś tam się pluła, że nie dość, że kupuję w ostatniej chwili, to jeszcze nie mam za grosz wyobraźni! Ale jak podsunąłem jej czekoladę, z uśmiechem odpowiedziała, że daje mnie do „czwórki”, w której jest wykupione tylko jedno miejsce. Ok. To już coś. Przecież nie wykupię całego pociągu.
  Przy sobie miałem spakowane tylko najważniejsze rzeczy i z małą torbą udałem się w na peron. Ale że zachciało mi się lać, skręciłem do publicznej toalety. I lałem tak do pisuaru, ciepły mocz parował, a w oddali wraz z zachrypniętym megafonem słychać było, jak podstawiają mój pociąg. Odruchowo pod koniec sikania ściągam sobie napletek, i tak kilka razy. Lubię takie podniecające ryzyko: w publicznym miejscu, a nuż ktoś cię złapie. Nagle odwróciłem głowę i zauważyłem jakiegoś syneczka. Nie wiem, kiedy wszedł, nie słyszałem. A musiał tu już być chwilę, bo przestał sikać, a ciągle jeszcze stał i, podobnie jak ja, bawił się swoim fiutkiem. Na pewno zwróciłem jego uwagę, nie tylko dlatego, że nikogo więcej nie było, ale... Jego wzrok był utkwiony w moim penisie, jakby cały świat naokoło nie istniał. Podnieciło mnie to, nagle doznałem potężnej erekcji i w mgnieniu oka trzymałem w dłoni swój wyprostowany, twardy drążek. Przestałem obserwować twarz chłopaka, a obserwowałem jego fiutka, który też stał sztywny. Synek ściskał go mocno prawą ręką, nie ruszał nią wcale i stał tak niczym zahipnotyzowany. Ruszył się wreszcie, bo znów odezwał się ten zachrypiały megafon i teraz spotkałem się z jego wzrokiem. Chłopak zmieszał się strasznie, wzrok po ścianach, w oczach popłoch. Nie ruszył się jednak, dobrze widział, że mój też mi stoi i to pewnie dodało mu odwagi. Moje podniecenie rosło i pewnie spuściłbym się, gapiąc się tak na tego przystojniaczka, gdyby nie jakiś dupek, który właśnie w tym najważniejszym momencie trzasnął głośno drzwiami, wchodząc. I ten jakiś ryj stanął między nami, z oczami w sufit i zasłaniając się jak prawiczek zaczął lać. Synek od razu się speszył, spakował swój sprzęt, zapiął rozporek i wybiegł z kibla. Miałem skończyć sam i zalać pisuar swoją spermą? Minęło mi. Sikający facet śmierdział swoim moczem jak posikany pijak. Całkowicie mnie to zniechęciło, obrzydzenie wzięło górę, zapakowałem fiuta, zapiąłem się, szybko opuściłem toaletę i udałem się do pociągu.
  Taka okazja, takie ciałko, aż ślinka cieknie, wystarczyło tylko sięgnąć ręką – myślałem po drodze. No ale cóż, było, minęło. Postanowiłem zrekompensować to sobie w kuszetce, długą ręczną jazdą, jak tylko będzie okazja.
  Pani konduktor podałem bilet, skasowała, „Przedział w środku korytarza” – powiedziała służbowo i już brała bilet tego za mną. Wszedłem. Otworzyłem drzwi i szerokim zamachem posłałem swoją torbę na półkę, a gdy poleciała z hukiem, sprawdziłem numery, które to kojo jest mi przeznaczone. Na górze. Świetnie! Sprawdziłem kanapę, ujdzie, poduszka też, no to gra. I wtedy zaszurały drzwi, a w nich ukazał się… on.
  - O, kogo widzę! – powiedziałem radośnie, mierząc go wzrokiem, a on zaczerwienił się biedak, taki nieśmiały.
  - A, to pan… – powiedział.
  …Pan; na razie może być pan, pomyślałem.
  - A ty pewnie byś wolał jakąś laseczkę, co?
  - Niech mi pan nie dokucza – odezwał się syneczek spoglądając na numerki. – Ja mam tam numer, a pan? – pokazał na kojo na górze.
  - A ja obok – pokazałem.
  - Myśli pan, że dojdzie ktoś jeszcze?
  - Zaraz się przekonamy – odrzekłem filozoficznie, prosząc w duchu, żeby już żaden pasażer się tu nie zjawił.
  Byłem zachwycony. Synalek, jeszcze przed chwilą mocno ściskający w garści swojego twardego fiutka, siedział teraz koło mnie i czekała nas razem długa podróż.
  Ruszyliśmy w końcu, i nikt się nie dosiadł. Kilka mniejszych stacji: Czechowice, Pszczyna i Tychy – tu na pewno nikt. Następne są Katowice, a tu już nie wiadomo, no ale co mogłem zrobić?
  Szybko nawiązaliśmy rozmowę. Michał, bo tak miał na imię, chodził do drugiej klasy liceum. Jeszcze nie miał osiemnastu lat, ale wyglądał dojrzale. Bez wahania spytałem, od kiedy wie, że jest gejem. Był zdziwiony, że się domyśliłem, że wiem o tym, nie zaprzeczył, a po chwili zwierzał mi się, wręcz żaląc się nad swoim losem. Aż zrobiło mi się go żal. Jego historia pierwszego kontaktu, kiedy to zakochał się bez pamięci, rozczuliła mnie trochę. W sumie też chciałbym mieć takie wspomnienia. Zakochał się w koledze z ławki, ale jak bardzo, uświadomił to sobie dopiero po pewnej lekcji wf-u, pod prysznicem. Kąpali się razem z innymi i Michał nawet nie zdawał sobie sprawy, kiedy mu mały stanął, gdy się tak na niego wpatrywał. Kolega zauważył to i wraz z innymi pokładali się ze śmiechu, wytykając go palcami. Wtedy uciekł spod prysznica. Skombinował zwolnienie lekarskie i przez tydzień nie był w szkole. Ale okazało się, że jego kolega też miał pociąg do chłopaków, ale skrzętnie to ukrywał. Michał już nie chciał kąpać się ze wszystkimi i czekał, aż wyjdą. Wtedy, stojąc tyłem, brał szybki prysznic. I wtedy ktoś po cichu, niespodziewanie, podszedł do niego i wziął go za wiszącą pałeczkę. Przytulił się na tyle blisko, że Michał czuł jego stojącego fiuta między swoimi pośladkami. Przestraszony nie ruszył się, czego nie mógł powiedzieć o swoim maluchu, który natychmiast nabrzmiewał, unosząc się do góry.
  - Nie gniewaj się o tamto – powiedział kolega.  – To co, walimy?
  Michała nie trzeba było prosić dwa razy. W taki sposób pierwszy raz dotknął czyjegoś penisa. Zwalili jeden drugiemu, a spermy było tyle, że mogliby się na niej ślizgać. Potem walili sobie jeszcze parę razy, ale nic więcej miedzy nimi nie było.
  Aha. To znaczy, że trafiłem na początkującego geja, i to prawiczka. Dobra nasza!
  - Toś ty szczęśliwy chłopak!  
  I opowiedziałem mu swoją historię.
  Moje doświadczenia z młodości trochę go przestraszyły. Nie miałem takiego szczęścia w szkole, żeby sobie popatrzeć pod prysznicami na gołych chłopaków, moja sala gimnastyczna nie miała natrysków. Od zawsze czułem pociąg do mężczyzn, ale dopiero w wieku szesnastu lat zobaczyłem męskie ciało. Mój stary był inżynierem na budowie i często dniami i nocami nie było go w domu. Kiedyś spytałem go, co tam naprawdę robi, a on wtedy na dwa dni wziął mnie ze sobą. Jechaliśmy kawał drogi. Nie było tam nic interesującego. Błoto, rusztowania i tyle. Cały dzień siedziałem w przerobionym na pokój starym wagonie kolejowym, który służył ojcu, razem z kimś drugim, za biuro i sypialnię. Po południu powiedział, że musi jechać coś tam załatwić i będzie późno. Te parę godzin miałem spędzić sam, a dokładniej mówiąc z tym drugim gościem. Początkowo było mi to obojętne, ale miło było mi patrzeć na jego obcisły, ubrudzony, roboczy kombinezon z wyraźnym wybrzuszeniem w okolicy kroku. Koszula w kratkę, szelki, żółty kask – wyglądał jak typowy robol z jakiego obrazka.
  Wszystko by było porządku, gdyby nie prysznic, którzy oni, jako nieliczni mieli w swoim wagonie, w rogu, odsłonięty tylko foliową zasłonką. Pan Robert postanowił wziąć tusz. Rozbierał się przy mnie, najpierw koszula, z której opuścił szelki, potem ten kombinezon, skarpetki, zegarek i stanął tak tylko w samych majtkach. Ja normalnie nie umiałem usiedzieć. Jego wypełnione gatki zdawały się krzyczeć do mnie. Moja wyobraźnia zaczęła działać. Wyobrażałem sobie jego ogromnego fiuta, zwiniętego w slipach i aż chciałem go dotknąć. Ślina napłynęła mi do ust. On to zauważył, uśmiechnął się tylko i kazał mi się odwrócić. Ściągnął majtki, zobaczyłem tylko fragment jego gołego tyłka, i już był pod prysznicem. Chuj stanął mi jak strzała, już męczyłem go w rękach i zerkałem cały czas na tę półprzeźroczystą zasłonkę, za którą widziałem jego całą gołą dupę. Ale chciałem zobaczyć fiuta. Podszedłem bliżej i nie zauważyłem blaszanej tacy na stoliku, którą strąciłem i która poleciała z hukiem na podłogę. Pan Robert natychmiast wychylił się z kabiny, złapał ręcznik, zasłonił swoje mokre ciało i nakrył mnie ze sztywnym członkiem w ręku..
  - Co ty robisz? Co to za podglądanie?!
  Jego groźny, prawie ojcowski ton, przestraszył mnie niemiłosiernie.
  - No ładnie! Ciekawe, co twój ojciec na to! Chujem się bawić i drugiego podglądać!
  Potem, widząc, jaki jestem przerażony, powiedział, że jak go chciałem zobaczyć, to mogłem powiedzieć. Widział moje zdenerwowanie, czuł nade mną władzę. Drżącym głosem prosiłem, żeby nie mówił ojcu, że to naprawdę tylko z ciekawości i że mi mojego podniosło, i to dlatego. Zgodził się, że nie powie, ale postawił warunek: mam się rozebrać i wejść z nim. Wtedy sobie zobaczę i… Całkowicie mnie to skołowało. Jeśli tylko tyle, to jak najbardziej! On zrzucił z siebie ręcznik, a jego wielka fujara huśtała się przy jego każdym ruchu. Był cały owłosiony czarnymi kudłami, mięśni też mu nie brakowało. Latami pracował na budowie, to nie było się czemu dziwić.
  Wszedłem, drżąc trochę ze strachu i wstydu. Ale że on jakby wcale na mnie nie patrzył, to mnie trochę uspokoiło. W kabinie było ciasno. Mój penis bez przerwy dotykał jego pośladków i znów zaczynał mi się podnosić. On też to czuł, bo z każdym dotykiem mocniej się do mnie przyciskał.
  - Cały czas jesteś podniecony – powiedział z dziwnym uśmiechem.
  Byłem podniecony, nie miałem co zaprzeczać.
  - Ciasno tu – powiedział ocierając swojego penisa o moje pośladki, a mnie przeleciał dreszcz podniecenia. – Wychodzimy – dodał, zakręcił wodę i mokry przeszedł w kierunku łóżka.
  - Podejdź – powiedział i wziął mnie za członka. – Jak nie chcesz, żebym powiedział ojcu…
  Jasne, że nie chciałem!
  - To odwróć się i oprzyj…
  Grzecznie wykonałem jego polecenie. Pochyliłem się oparty o łóżko, a on przybliżył się do mnie, zaczął mnie masować, przytulając się do mnie swoim przyrodzeniem. Teraz jego zwisający drągal był jeszcze większy, a gdy wsadził mi go między nogi i kazał zacisnąć uda, nagle zaczął mu twardnieć. Zrobiło mi się gorąco. Teraz jego penis, w porównaniu z moim, wydawał mi się ogromny! Zacząłem się bać. Pan Robert przybliżał i oddalał mnie od siebie tak, że co jakiś czas widziałem jego pałę, która wychylała się spod moich jaj, a jego duże, twarde dłonie gładziły mój brzuch i klatę. Zamknąłem oczy, byłem przestraszony i podniecony. Moje całe szesnaście centymetrów było sztywne i gorące, już gotowe do strzału. Strzeliłem w tym samym momencie, gdy jego dłonie wzięły mojego penisa. Ubrudziłem go, a jego to jakby rozzłościło. Nagle przygiął mnie w dół i powiedział, że teraz to on mi pokaże. To oczywiście miała być nauczka. Złapał mnie za pośladki i rozszerzył je mocno, napluł mi od odbytu i lizał mocno. Ściskałem zwieracze jak się dało, bałem się jak nie wiem co, ale mój tyłek ulegał. Wtedy on swoim śliskim językiem wdarł się we mnie. Napluł jeszcze kilka razy, wsadził palec, rozwiercił, ugniatając przy tym moje pośladki, a ja czułem coraz silniejsze podniecenie. Tyłek mi sam coraz bardziej puszczał, on zauważył to i szybko swoją fujarę posmarował śliną i zaczął mi ją wciskać w dupę. Zawyłem głośno, ale uciszył mnie zdrowym klapsem. Początkowo wsuwał się powoli, ale kiedy tylko włożył żołądź i przyzwyczaił mnie do bólu, zrobił nagły ruch, złapał mnie za mój płaski tors i przygniótł do swojego brzucha. Poczułem jego kutasa w swojej dupie, parzył mnie! Pan Robert przyciskał mnie do siebie mocno, systematycznie do mnie wchodząc i wychodząc. Jego twarde jaja obijały się o moje uda. Lewą ręka dociskał mnie do swojego owłosionego brzucha, prawą złapał mnie za krocze i objął mojego fiuta razem z jajkami. Nie stał mi, teraz przy tym bólu nie było mowy o wzwodzie, z jego grubą pałą w mojej wąskiej dupie, a mimo to czułem w tym całym bólu swoje podniecenie. Ujeżdżał mnie długo, coraz szybciej i szybciej. Słychać było tylko klaskanie obijających się jego jaj i naszych ciał. Jak już dochodził, zwalniał i zaczynał na nowo. Tak chyba ze trzy razy. W końcu doszedł, już nie zahamował, a jego gorąca sperma wypełniła mój rozjechany tyłek. Potrzymał swojego grubasa w mojej dupci jeszcze przez chwilę, aż w końcu wyjął. Widziałem, jakiego miał śliskiego i poklejonego. Sapał strasznie, zresztą ja też. Nie wiedziałem, czy już mogę wstać, czy on jeszcze czegoś nie będzie chciał. Zresztą, bolała mnie dupa, że i tak nie mogłem się podnieść. Podał mi rękę, powiedział: „Chodź, twoja kolej” – i… sam się ułożył, jak ja przedtem. Gdy zobaczyłem jego wypiętą owłosioną dupę, chuj mi sam stanął na sztorc. Wsadziłem mu od razu, i od razu się spuściłem. Ale nie wyjmowałem. Jeszcze sobie w nim pojeździłem.
  To właśnie wtedy zakochałem się w analu. Pierwszy, a jakże pamiętny raz. Gdy spytał: „Wystarczy?” – skinąłem głową. Położyłem się na łóżku i leżałem cały obolały i zarazem podniecony. Patrzyłem na tego mięśniaka robotnika, jak się ubierał. Jak upychał swojego grubego fiuta w ciasne slipy, jak wciąga kraciastą koszulę, kombinezon i kask, i w końcu wychodzi z wagonu. Leżałem tak nagi na łóżku, aż w końcu dotarło do mnie, co się przed chwilą stało. Jak nic – zostałem gejem! Dałem dupy, chociaż bez własnej woli i wsadziłem swojego. Pomacałem sobie fiuta i jaja, jak on się teraz czuje. Ciągle jeszcze był gruby i zadowolony, że podnieciłem się od razu i jeszcze go sobie zwaliłem, rozkoszując się bólem tyłka.
  Oczywiście ojciec się o niczym nie dowiedział, a ja już następnej nocy miałem ochotę przenieść się do niego na łóżko, żeby mnie znów wyruchał, a ja jego, ale ryzyko było za duże.
  Ta opowieść widocznie podnieciła mojego młodego słuchacza. Ręką zasłaniał swoje krocze. Zauważyłem to, ale postanowiłem jeszcze trochę poczekać. Minęliśmy Katowice, nikt do nas nie dosiadał, zaraz będzie Sosnowiec i jeżeli tam też nikt nam do przedziału nie dosiądzie, to przed nami dłuższy odcinek, na którym już nikt by nam nie przeszkadzał. Gadaliśmy jeszcze o pierdołach. Pytał o gejowskie knajpy, ja spytałem czy jest z kimś, zaprzeczył. Dodał tylko, że rozstał się z tym swoim kolegą. Nie pytałem, dlaczego.
  Sosnowiec – nikt! Aż mi dusza skoczyła na ramię. Zaczęliśmy się szykować do spania. Specjalnie podkręciłem ogrzewanie, dzięki czemu już za chwilę byliśmy w samych majtkach. Michał patrzył na mnie podnieconym spojrzeniem, a ja już w myślach ściągałem mu majtki. W końcu – na co mam czekać? Usiadłem koło niego na łóżku. On jakby przeczuwał, co ma się stać.
  - Wiem, że tego chcesz… Żeby tylko nie bolało – dodał błagalnym tonem.
  Już wiedziałem, jak wejść w dupcię bez bólu. Mój uraz z młodzieńczych lat zmusił mnie do porządnego teoretycznego przygotowania się do tej czynności za pomocą odpowiedniej literatury, czyli jak przygotować cudze tyłeczki do penetracji, co potem stosowałem w praktyce. W każdym bądź razie nie zamierzałem przejść od razu do analu. Właściwie chciałem czegoś więcej, oczekiwałem porządnego seksu, ale takiego z wielką czułością. Głaskałem go delikatnie bo głowie. Zacząłem lizać jego gładką twarz, całkowicie pozbawioną zarostu. Całowałem go całego, brodę, sutki, pępek, specjalnie ominąłem krocze, potem uda, kolana i stopy, każdy palec z osobna. Jego penis stał sztywny w bokserkach.
  Rozebrałem się do naga, klęknąłem tak, że moje kolana dotykały jego pach. Złapałem swojego penisa, ściągnąłem z niego napletek i żołędzią dotykałem jego ust. Otwierał je, usiłując złapać mojego ptaka, ale nie pozwoliłem mu. Starał się tak parę razy. Podniecała mnie ta gra. W końcu złapał mi go i ssał jak niemowlę. Jaki cieplutki język! Uderzyłem w jego podniebienie, lekko się przydusił, więc wyciągnąłem fiuta z jego buzi. Takim mokrym kutaskiem smarowałem jego powieki, policzek, potem szyję i tak coraz niżej. Gdy doszedłem do bokserek, ściągnąłem mu je. Moim oczom ukazał się całkiem ładny mały penis, mniejszy niż mój, ale jaki słodziutki! Michał okazał się nie być przykapowany, a jego postura spowodowana była lekkim nadmiarem tłuszczu. Nie był gruby, tylko taki mięciutki, jego członek taki króciutki, ale sterczał mu jak pała herkulesa. Dotknąłem ją tylko ustami, po czym przewróciłem go na brzuch. Teraz oglądałem jego tyłeczek. Jeździłem moim członkiem między jego pośladkami, starałem się wbić głębiej, ale było straszenie ciasno. Kazałem mu podnieść się i oprzeć na kolanach. Posłusznie wypiął swoją szparkę na mnie. Rozchyliłem jego pośladki i dotykałem jego sprężystego otworka końcówką swojego penisa. Ruszał się delikatnie, widać było że sprawia mu to przyjemność i chyba już jest gotowy, żebym do niego wszedł. Zacząłem lizać jego tyłek tak, jak kiedyś robił mi to pan Robert. Młody aż sapał z podniecenia. Jedną ręką złapałem jego małego, pieszcząc go nieustannie. Wsuwałem języczek głębiej, doprowadzając go do rozkoszy. Wylizałem go całego tak, że czekał, aż go zacznę ujeżdżać. Zdziwił się, jak go znowu przewróciłem na brzuch. To miała być jednak moja przyjemność, od pamiętnego robotnika anal stał się moim narkotykiem. Uwielbiam, jak ktoś mnie penetruje i tego właśnie od niego oczekiwałem. Michał strasznie się zdziwił, ale też mu się to spodobało. Teraz to ja leżałem, a on zajmował się moim drążkiem. W jego ustach był niczym zabawka. Jego język był wszędzie, łaskocząc mnie po fiucie i po jądrach. Już po chwili mój penis i jajka były całe mokre od jego śliny. Podniosłem teraz moje nogi do góry, on przytrzymał je swoimi rękami tak, że jego głowa znalazła się na wprost mojego świeżo ogolonego tyłka. Dzisiaj ogoliłem się cały, tylko trochę włosów zostawiłem wokół penisa. Po mojej lekcji Michał doskonale wiedział, co ma robić. Moje jądra miał jak na dłoni. Wkładał raz jedno, raz drugie do ust, potem lizał je całe i schodził coraz niżej. Początkowo bał się polizać mojego otworka, ale podniecenie brało w nim górę i już po chwili dotykał swoim mięciutkim języczkiem mojego odbytu, wyraźnie go rozluźniając. Teraz lizał namiętnie, szybko, nie omijał żadnego miejsca. W końcu nie wytrzymał, złapał swojego małego grubaska i zaczął go wsuwać w mój otwór. Poczułem jego gorącą żołądź, uwielbiam to uczucie. Penis w tyłku, to największa rozkosz, jaką można odczuwać. Michał wchodził we mnie coraz głębiej, a mój fiut stał jak wariat. Michał intuicyjnie wiedział, że ma się nim zająć i już po chwili znalazł się w jego dłoni. Ściągał skórkę szybko, tam i z powrotem i wraz z tymi ruchami wsuwał swojego penisa. Teraz wszedł we mnie cały i docisnął swoje biodra do mojego tyłka. Położył się na moich nogach tak, że złamany byłem w pół i zaczął mnie całować. W jego oczach widziałem szczęście, które spotyka kogoś, kto jeszcze nigdy nie miał seksu, kto pierwszy raz wchodzi w mężczyznę. Całował mnie delikatnie, jego jądra dotykały mojego tyłka, wsunął się cały i tak czekał. Początkowo nie wiedziałem, czemu przestał, ale odpowiedział mi, że nie chce dojść tak szybko. Biedak tak podniecił się samym wkładaniem, jak ja, gdy wchodziłem w pana Roberta. Z tą różnicą, że ja wtedy od razu wytrysnąłem swoim sokiem, a on potrafił się opanować. Całował mnie jeszcze chwilę, po czym złapał głęboki oddech i teraz zaczął mnie ujeżdżać. Najpierw spokojnie, potem coraz szybciej, wyraźnie mu się to spodobało. Skakał po mnie jak dzikus, nasze brzuchy obijały się o siebie, jego oddech był coraz głębszy, a mój penis w jego rękach zdawał się eksplodować z podniecenia. Zwolnił trochę, po czy znowu wsuwał się szybko, prawie podskakiwał. Uwielbiam takie ujeżdżanko! Sapał strasznie, aż w końcu strzelił. Dociskał swój tyłek do mnie coraz mocniej, chcąc się wbić coraz głębiej. Aż w końcu zamarł tak, dociśnięty na maksa i leżał z wbitym we mnie swoim kutaskiem, szarpany ekstazą. Czułem rozkosz, a młody był padnięty. Wyjął swojego zmęczonego malucha z mojej dupci, a ja patrzyłem, jak on, cały mokry ze spermy, powoli zaczyna mu się kurczyć. Położył się koło mnie, oddychał ciężko, a ja znowu usiadłem okrakiem na nim, z penisem nad jego twarzą i zacząłem się onanizować. On sam od razu połknął mojego kutasa. Po chwili łaskotał mnie swoim językiem. Ssał żołądź, ssał coraz mocniej, aż nie wytrzymałem i wytrysnąłem w niego całym akumulatorkiem. Moja sperma wypełniała jego usta, część wypłynęła, ale ja dalej strzelałem, prosto na jego twarz, aż do wyczerpana zapasów. Rozmazałem całe nasienie na jego twarzy, po czym delikatnie językiem zacząłem je zlizywać.
  Położyłem się obok niego i usnęliśmy w swoich ramionach.
  Tak minęły moje urodziny. To najlepszy prezent, jaki mogłem sobie wymarzyć.
  Obudziło nas pukanie konduktorki…
  - Za chwilę dojeżdżamy!
  - Spoko, mały – uspokoiłem go. – Ona tu nie wejdzie.
  Ucałowałem go przed wyjściem z wagonu, chłopak był zachwycony przeżytą nocą, podobnie jak ja. Wymieniliśmy się adresami mailowymi i obiecaliśmy ze sobą korespondować.
  Przede mną zajebisty weekend. Jechałem do Kamila i nie mogłem się doczekać, kiedy mu opowiem, co mi się przydarzyło, bo wciąż nie mogłem przestać myśleć o moim małym Michale. Już chciałem się z nim spotkać.
  Nawet nie przypuszczałem, że nastąpi to tak szybko...

Weekend u Kamila był jak zwykle owocny. Poszliśmy razem do Aqua Parku, uwielbiam takie duże obiekty, pełne ludzi, z tysiącami zakamarków. Początkowo pływaliśmy w dużym basenie, parę razy zakosztowaliśmy szaleńczej jazdy na zjeżdżalniach. Przez cały czas obserwowaliśmy super zbudowane ciałka, napalając się z minuty na minutę. Na basenie byliśmy trzy godziny, z czego ponad godzinę spędziliśmy w szatni. Tam paradowaliśmy z gołymi tyłkami, starając zwrócić czyjąś uwagę. A nuż by się trafił jakiś napaleniec. Strasznie nas to nakręciło, wprawdzie nikt nas nie podglądał, ale przynajmniej my napatrzyliśmy się na malutkie fiutki przebierających się klientów. W końcu nie wytrzymaliśmy, poszliśmy do kabiny służącej do przebierania się i w mgnieniu oka bawiliśmy się sterczącymi kutasami. Ale była jazda, ja kucnąłem i robiłem mu lodzika. Jego duża pała i biały meszek doprowadzały mnie do szaleństwa. Musieliśmy uważać na wszelkie odgłosy, gdyż non stop słyszeliśmy jakieś ruchy w sąsiednich kabinach. Podniecała nas możliwość przyłapania lub podglądnięcia nas przez kogoś. Ja miałem wyobrażenie, że w kabinie obok jakiś syneczek wali sobie konia na samą myśl, co my tutaj robimy. W prawdzie nie było szans, żeby nas ktoś widział, no ale może przyuważono nas, jak razem wchodzimy. Jedyną szansą, żeby nas podglądać, była szczelina tuż nad podłogą. Gdyby ktoś kucnął, mógłby zauważyć nasze nogi. To jeszcze bardziej wzbudzało w nas dodatkowy dreszczyk emocji. Penis Kamila wił się jak wąż w moich ustach, dociskałem jego tyłeczek tak, że w mig cały jego fiut był we mnie. Teraz jego kolej, dorwał mojego ptaka i drażnił go, obijając o swoje podniebienie. Oparłem się o drzwi plecami, przytrzymując ściany kabiny rękami. On lizał moje jądra, potem niżej, koło odbytu i znowu do buzi.
  Tym razem z okazji urodzin to ja miałem wsunąć się w jego tyłek, więc porządnie naśliniłem palec i rozgrzałem go tak, że jego odbyt był luźny i gotowy. Teraz to on opierał się rękami o drzwi, wypięty w moją stronę tak, że bez problemu wchodziłem w niego cały. Kabina się tłukła jak nie wiem co, ale nic nie było w stanie nam przerwać. Złapałem jego chuja i tak razem jechaliśmy.
  W tym momencie przypomniałem sobie swoją podróż. Przed oczami miałem Michała. Jego obraz podniecił mnie ostatecznie i w mgnieniu oka spuściłem się na wypięty tyłek Kamila. Spermę rozmazałem po całych plecach. Kamil złapał swojego kutasa i za sekundę doszedł. Teraz nasienie ochlapało mi nogi i brzuch, byłem cały zlepiony. Nawet się nie wycieraliśmy, tak urąbani wyszliśmy do szatni. Nasze nabrzmiałe penisy ledwo mieściły się w majtkach. Jak się ubieraliśmy, paru syneczków gapiło się na mnie jak nie wiem! Sperma jeszcze na nas nie wyschła i rzucało się to w oczy.
  W końcu dotarliśmy do domu. Tam znowu seks. Tym razem Kamil ujeżdżał mój tyłek, i tak trzy numerki do samego rana. Następnego dnia obiad i spacer, na koniec jeszcze raz seks. Z rozjechanym tyłkiem opuszczałem jego dom, całkowicie zrelaksowany. Kamilowi też podobała się moja wizyta.
  Odprowadził mnie do pociągu. Nie liczyłem na to, że spotka mnie równie interesująca przygoda, jak ta w drodze do Kamila. Kuszetkę dzieliłem z jakimś starszym gostkiem. W końcu ruszyliśmy. Żadna rozmowa się nie kleiła. Męka. Jakiś czas potem poszedłem się wylać. Wracając zerknąłem przypadkowo do jednego z otwartych przedziałów, a to, co zobaczyłem, zupełnie przerosło moje najskrytsze marzenia!
  Michał!
  Wpadłem do niego jak szalony. Przywitaliśmy się jak dobrzy znajomi, którzy lata całe się nie widzieli! On też był szczęśliwy. Jego współspacz, też jakiś starszy facet, patrzył na nas z życzliwym uśmiechem. Od słowa do słowa i okazało się, że Michał wracał dzień wcześniej, bo ciotce służbowy wyjazd pokrzyżował plany. Co za zbieg okoliczności! No, ale co tu zrobić, mieliśmy koja w rożnych przedziałach…
  Musiałem coś wymyślić, nie ma mocnych, żebym stracił taką okazję!
  Postanowiłem załatwić to z konduktorem. Na moje szczęście ten typek w cwaniacko nasuniętej na oczy służbowej czapce i z identyfikatorem przypiętym „do góry nogami” zaraz przy wsiadaniu zwrócił moją uwagę. Dwadzieścia parę lat, taki grzeczny mundurowy chłopczyk, zadbana skóra, i te niebieskie oczy… Coś mnie w nim uderzyło. Mój gejowski instynkt podpowiadał mi, że to „swój”. Gdy przesuwałem się obok niego, wchodząc, celowo otarłem się o niego biodrami, a on podniósł na mnie swoje niebieskie oczy z lekkim uśmiechem i powiedział: „Ciasne mamy te przejścia.” „Tak, bardzo ciasne” – odpowiedziałem. Więc, jak się nie mylę – gej! Gdyby tak było, sytuacja wydawała się łatwa, w końcu gej geja zrozumie. Ale jak to zrobić? Przecież nie podejdę do niego i…
  Jednak poszedłem. Zapukałem do jego służbowego przedziału. Siedział bez czapki, bez mundurowej bluzy. Wstał.
  - Słucham?
  A ja odważnie zlustrowałem mu krocze. Było bardzo obiecujące.
  - Mam problem – powiedziałem, patrząc tylko w jego spodnie, w których widziałem zarys penisa. Gdy spojrzałem mu w twarz… Wtedy sam poprawił swój rozporek, a ten jego uśmiech…
  - Jeden problem to nie problem – odpowiedział.  
  - Są dwa problemy – i lekko dotknąłem jego rozporka. Jakie tam wspaniałe mięsko! A on w odpowiedzi złapał mnie za jaja i ścisnął lekko.
  - Nie teraz – wyszeptałem.
  - Słusznie. Noc jest długa. Więc jaki to problem?
  No to do rzeczy. Powiedziałem, że spotkałem się ze swoim chłopakiem, którego dawno nie widziałem i że potrzebujemy trochę intymności.
  - A potem?
  Wiedziałem, co znaczy „potem”. Uśmiechnąłem się i ścisnąłem mu grubego fiuta, który już wyraźnie w spodniach mu się podnosił. Obiecujący…
  Konduktorek zajął się naszymi współspaczami. Gostek Michała był bardzo uczynny.
  - Nie ma sprawy, zawsze powinniśmy sobie pomagać – powiedział i ze swoją torbą przeniósł się na moje miejsce, a ja zająłem jego kusztkę.  
  Kochany konduktorek! Ale – nie zrobił tego za darmo. Cena była wysoka. Oczywiście nie powiedziałem o tym Michałowi, nie chciałem go przestraszyć.
  Po paru minutach z Michałem poczułem się najszczęśliwszym facetem w tym pociągu, a może i na świecie. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Zasłoniłem zasłony, przygasiłem światło i zaczęliśmy się powoli rozbierać. Najpierw bluzę, potem spodnie, skarpetki. Michał stał już tylko w majtkach i koszulce. Teraz zajął się mną. Widziałem, jak święcą mu się oczy z radości. Stargał ze mnie koszulę, spodnie sam spuściłem. I tak staliśmy koło siebie, miętosząc sobie fiuty przez majtki. Teraz pocałunek, pochyliłem lekko głowę, on dopasował się do mnie idealnie i już po chwili czułem jego wargi na swoich. Zaczął całować moje uszy, bawił się małżowiną, łaskotało to mnie, rozpalając jednocześnie. Pojętny uczeń, To samo robiłem mu tamtej nocy.
  Michał zaskoczył mnie znowu. Szepnął mi do ucha.
   - Dzisiaj ja chcę – co miało oznaczać, że to ja mam wejść w niego. Dobry pomysł. Tyłek miałem kompletnie rozjechany fiutem Kamila, więc teraz z chęcią popracuję kutasem. Zdjęliśmy z siebie swoją bieliznę, jeden drugiemu i staliśmy tak nadzy. On oparty o okno. Pociąg jechał dość szybko, w końcu to ekspres. Co jakiś czas czuliśmy wstrząsy wagonu, które same wymuszały na nas rytmiczne ruchy. Zniżyłem się trochę tak, że jego penis był przed moją twarzą. Nie dotykałem go, wpatrywałem się w niego, lekko ocierałem się o niego nosem. Czułem jego męskość, uderzał mnie delikatnie w usta, napalałem się. Czekałem, aż już nie mogłem wytrzymać. W końcu złapałem go wargami i cały znalazł się w moich ustach. Rękami masowałem jego brzuch i klatę, miał zamknięte oczy, rozkoszował się sytuacją. Byłem delikatny, a zarazem szybki. Prawą ręką złapałem go za udo, kciukiem rozgrzewałem jego tyłek, wsuwając ten palec coraz głębiej. Michał stał w rozkroku, z fiutem w moich ustach i z moim placem w tyłku. W końcu czułem, że on jest gotowy, i ja.
  Położyliśmy się na loży. Leżałem za nim na boku, on tak samo. Początkowo tylko ocierałem się penisem o jego otworek, żeby go przygotować na wejście. Jego zwieracze były rozluźnione, ale dziurka bardzo ciasna. Użyłem kremu i ponownie pomogłem sobie ręką, gładząc go delikatnie. Ręką masowałem jego fujarkę, doprowadzając go na szczyty podniecenia. Teraz czułem, że mogę zrobić wszystko. Wchodziłem bardzo powoli, najpierw centymetr, potem dwa, a i tak co chwilę wstrzymywał mnie jego nagły skurcz całego ciała, wynik bólu. Zwolniłem trochę, chociaż mogłem wjechać od razu. Mój nasmarowany chuj wchodził gładko, ale jego prawiczkowy, niedoświadczony tyłek bronił się jak mógł.
   - Jesteś pewny, że chcesz? – spytałem, gdy znów zatrzymał mnie swoim skurczem. Nie chciałem robić nic na siłę. Wysunąłem penisa i masowałem nim jego odbyt tak intensywnie, że chyba nie myślał już racjonalnie i był gotowy na wszystko. Prężył się i wyginał.
  - Tak!
  Teraz naparłem zdecydowanie, wchodziłem w niego i przyspieszyłem onanizowanie jego członka. Gdy odgadłem, że zaraz będzie miał wytrysk – a w tym momencie człowiek jest w stanie zrobić wszystko, przerwałem onanizm i wbiłem się w niego głęboko, jak tylko się dało, aż przestał oddychać. Z jego oczu poleciały łzy, łzy rozkoszy. Po chwili złapał oddech. Całowałem go delikatnie po uchu, przetarłem pot z jego czoła i gładziłem jego włosy. Mój członek był cały w nim, moje jaja zgniatały się na jego pośladkach. Otworzył oczy, dając mi do zrozumienia, że wszystko w porządku. Lekkimi ruchami wysuwałem i ponownie wsuwałem swojego kutasa do jego wąskiej dupci. Na jego twarzy znów pojawiły się grymasy. Bolało go, jednak był tak podniecony, że sam dociskał swój tyłek do mnie. Przyspieszałem, dając mu maksimum rozkoszy, a on wypinał swój tyłeczek coraz bardziej, tak, że mogłem wchodzić głębiej i głębiej. Zająłem się też jego maluchem. Takie piętnaście centymetrów, a daje tyle radości. Znowu był blisko wytrysku. Przyspieszyłem i doszliśmy niemal równocześnie. Wyskoczyłem z niego i wcisnąłem penisa między jego uda. Cała sperma zalała jego jajka. Rozmazałem ją po jego fiucie i w tym właśnie momencie on wystrzelił. Jego nasienie było gorące, złapałem je w dłoń i pomieszałem z moim.
  Położył się na plecach, ledwo oddychał, a ja jeszcze lizałem jego ptaszka, aż nie było na nim śladu spermy.
  Usnęliśmy. Nie wiem, jak długo spaliśmy i pewnie przespalibyśmy resztę podróży, gdyby nie nagły zgrzyt zamka otwieranego kluczem konduktora. Zerwaliśmy się obaj. Obaj byliśmy nadzy, odruchowo zakryliśmy swoje genitalia.
  Konduktorek uśmiechnął się znacząco. Michał przytulił się do mnie i przykrył się kocem po szyję. Był przerażony, pytał mnie oczami, o co chodzi, co teraz?
  Już zapomniałem, co obiecałem konduktorkowi za „rozwiązanie problemu”. Patrzyliśmy, jak rozpina białą koszulę, jak zdejmuje spodnie. Pomasował się po kroku, a my patrzyliśmy, jak jego byczek rośnie i rośnie, aż wreszcie sam wyskoczył mu z majtek, nie mieszcząc się tam. Byczek? To jest byk! To jest coś dla mnie, pomyślałem. Uwielbiam duże fiuty rozwalające mój tyłek, a ten był o ile większy niż Kamila. Michał też szeroko otworzył oczy. Aż usiadł.
   - Jaki wielki – wyszeptał, czym na pewno sprawił przyjemność Jarkowi, bo tak miał na imię nasz konduktorek.
  Jarek zdjął majtki i stanął przy naszej kuszetce tak, że jego penis był tuż przy naszych twarzach, a już po chwili jakby sam znalazł się w ustach Michała, który ssał go łapczywie. Ja zająłem się jego tęgimi jajami. Po chwili całą trójką leżeliśmy na koju. Michał był wciąż zajęty fujarą Jarka, a ja wziąłem się za jego otworek. Zaczęło się niezłe lizanie. Potem zmieniliśmy pozycję i teraz leżałem z Jarkiem obok, co umożliwiło nam mocne pocałunki, a nasze pały raz po raz lądowały w ustach Michała. Miał chłopak porównanie: moja pałeczka i wielki drągal konduktorka. Ale spodobała mu się ta zabawa, bo nawet łączył nasze dwa penisy, ssąc je razem, a gdy rzuciłem okiem w dół, jego fiucik przy Jarku był naprawdę malutki, chociaż mu stał mocno wyprężony. Jarek też to zauważył. Wtedy pomyślałem, że nie pozwolę, żeby jego wielki ogier rozpruł wąską dupcię Michała. Wezmę to na siebie. Niech rozpruje moją. Przesunąłem się w kierunku Michała i podniosłem mu nogi do góry, a jego całego ptaszka załadowałem do swojej buzi. Wypięty byłem, więc Jarek zajął się moim otworkiem. Teraz to ja lizałem malucha mojego Michała, a Jarek wdzierał się raz językiem, raz palcem, do mojego odbytu, ciągle rozgrzewając swojego drągala. Ja też nie byłem gorszy i ssąc fiutka Michałka, palcem przygotowałem jego ciasny otworek, obiekt moich westchnień, do swoich potrzeb. Nasmarowałem ponownie mojego kutasa, oparłem nogi Michała o moje ramiona, ściskając je mocno. Całowałem mu kostki, ssałem palce i wprowadzałem do niego swoją dzidę. Konduktorek w tym samym czasie nałożył gumę, skorzystał z mojego kremu, którym dodatkowo porządnie wysmarował swojego drągala i…  
  Kurwwwaaa! Jak wjechał! Zawyłem… i pchany jego chujem ostro wjechałem w Michała, który aż jęknął, zwaliłem się na niego całym sobą, a Jarek na mnie. Maluch Michałka zupełnie opadł i skurczył się nagle. Nic nie mogłem na to poradzić....

Zgłoś jeśli naruszono regulamin