Sławomir Cenckiewicz - Cisi sprzymierzeńcy reform.pdf

(451 KB) Pobierz
455050731 UNPDF
Cisi sprzymierzeńcy reform
14 Maj 2004
Sławomir Cenckiewicz*
(ur.1971 r), historyk, były pracownik naukowy gdańskiego oddziału IPN.
Żonaty, mieszka w Gdańsku.
Wypisy źródłowe z materiałów Służby Bezpieczeństwa o genezie i początkach Vaticanum II
Komunistyczny aparat bezpieczeństwa próbował zgłębić całość procesu przemian
wewnątrzkościelnych. W obszarze zainteresowań polskiej bezpieki znalazły się m.in.
objawienia fatimskie, kongresy apostolstwa świeckich, ekumenizm, reforma Kurii Rzymskiej,
zmiany liturgiczne, nowe spojrzenie na sakramenty (w tym przede wszystkim problem
szerszego orzekania nieważności małżeństwa), seminaria i instytuty rzymskie, masoneria,
działalność zakonów. Sobór Watykański II i jego recepcja.
MIMO UPŁYWU PONAD CZTERDZIESTU LAT OD ROZPOCZĘCIA SOBORU i coraz
większej ilości nowatorskich publikacji naukowych poświęconych metodom walki
totalitarnego aparatu bezpieczeństwa z Kościołem katolickim w drugiej połowie XX wieku
[1], kwestia stosunku komunistów do Vaticanum Secundum i jego reform wciąż pozostaje
słabo rozpoznana [2].
Poza prekursorskimi, choć nie wolnymi od uproszczeń, książkami Józefa Mackiewicza [3]
pozostali autorzy, zwłaszcza ci związani z Kościołem, na ogół zdają się omijać ten problem
"wielkim łukiem". Nieprzypadkowo wspomniany już Mackiewicz w odautorskiej adnotacji
do książki W cieniu krzyża. Kabel Opatrzności pisał przed ponad trzydziestu laty: "Napisałem
tę historię w przeświadczeniu, że nikt poza mną z autorów polskich nie zechce przerwać
milczenia o sprawach, które powinny być wszystkim znane".
Do dziś zdecydowana większość autorów udaje, że problem w ogóle nie istnieje bądź próbuje
go przedstawić tak, jakby za jakąkolwiek wątpliwością czy pytaniem o sensowność i kierunek
reform soborowych stali wrogowieKościoła, w tym rzecz jasna również i komuniści siejący
zamęt w duszach zakłopotanych katolików. Zdarzają się oczywiście chlubne wyjątki. Z
historyków na szczególną uwagę zasługuje Jan Żaryn, który w swojej syntezie dziejów
Kościoła katolickiego w Polsce nie stroni również od "kontrowersji" i pisze o prowadzonych
w czasie Soboru i po jego zakończeniu dezintegracyjnych działaniach bezpieki,
wykorzystującej istniejące różnice poglądów pośród duchowieństwa na temat soborowego
aggiornamento [4]. Warta dostrzeżenia jest również wydana przed paru laty książka Andrzeja
Grajewskiego, który porusza problem zdrady w Kościele katolickim w świecie
komunistycznym [5]. Jednak nawet żaden z wymienionych autorów na dobrą sprawę nie
poruszył kwestii oczekiwań komunistów wobec Soboru oraz związanych z posoborową
recepcją nadziei na wewnętrzną dezintegrację Kościoła katolickiego.
Przejęta w ostatnim czasie przez Instytut Pamięci Narodowej imponująca spuścizna
archiwalna, zwłaszcza po Departamencie I i IV MSW, stwarza dobrą okazję, by porzucić
wszelkie mity na ten temat[6]. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że po śmierci Piusa XII
komuniści postrzegali Kościół jako zbiorowość złożoną i niejednolitą, że starali się
analizować sytuację wewnątrzkościelną także przez pryzmat istniejących w nim różnic
doktrynalnych i walk frakcyjnych, że nie interesował ich wyłącznie stosunek tego czy innego
hierarchy do komunizmu, lecz również jego podatność na nowinki modernistyczne,
zaangażowanie ekumeniczne, oczekiwania wobec reformy liturgicznej, stanowisko wobec
narastającej rywalizacji "integrystów" i "progresistów" oraz pionierskich zmian zachodzących
w Kościele holenderskim, francuskim i niemieckim itp. Na ową złożoność sytuacji w
Kościele za pontyfikatu Jana XXIII zwracał uwagę w marcu 1962 r. ówczesny korespondent
Agencji Robotniczej i Polskiego Radia w Rzymie Ignacy Krasicki, który w jednej ze swych
notatek zauważył, że po raz pierwszy w nowożytnej historii Kościoła katolickiego mamy do
czynienia z "przeciwstawnymi tendencjami i nurtami", które są odbiciem "kryzysu kościoła
(tak w oryginale - przyp. S. C.) i jego centrali w obecnym świecie". Jego zdaniem Janowe
aggiornamento byłoby nie do pomyślenia, gdyby nie zmiany zachodzące we współczesnym
swiecie. Krasicki, który rozpatrywał problem na dwóch płaszczyznach – politycznej i
doktrynaln0- ideologicznej – twierdził, że kształt pontyfikatu Jana XXIII i głębokość
zapowiedzianych przez niego reform kościelnych należy postrzegać w kontekście:
"stabilności obozu socjalistycznego”, nieodwracalnosci podziału jałtańskiego, dekolonizacji.
(W tym miejscu Krasicki zwracał uwage na sytuację w Kongu belgijskim, gdzie misje
katolickie były najlepiej zorganizowane i rozwinięte a mimo to w przeciągu zaledwie paru
tygodni "wiekowe dzieło misyjne kościoła (tak w oryginale - przyp, S.C.) runęło a
wychowankowie misji, często księźa-autochtoni poparli sprawę narodowo-wyzwoleńczą"),
radykalizacji postaw społecznych i politycznych (rozwój ruchów lewicowo-
rewindykacyjnych w krajach zachodniej Europy i coraz większe przyzwolenie na współpracę
partii lewicowych i centrowych z komunistami), zmiany strategii politycznej Stanów
Zjednoczonych i większą skłonność Waszyngtonu do zaangażowania w dialog Wschód-
Zachód (Krasicki upatrywał w tym klęskę "krucjatowych koncepcji pacellistów"), problemów
pokoju i wojny (strach Watykanu przed wybuchem konfliktu Wschód-Zachód, zwłaszcza w
czasie tzw. kryzysu berlińskiego 1961 r., kiedy to nawet rozważano rzekomo ewakuację
papieża do Hiszpanii lub Brazylii), coraz większej laicyzacji życia i indyferentyzmu
religijnego, upadku małżeństwa, kryzysu duchowieństwa oraz liberalnych tendencji wśród
teologów [7].
W świetle powyższych rozważań nie powinno nas dziwić, że na odcinku walki z Kościołem
katolickim komunistyczny aparat bezpieczeństwa (nie tylko zresztą PRL-owski) próbował
zgłębić całość procesu przemian wewnątrzkościelnych. Stąd też w obszarze zainteresowań
polskiej bezpieki, wykonującej przecież wytyczne Sowietów, znalazły się m.in.: synody
biskupów, pielgrzymki papieskie, objawienia fatimskie, kongresy apostolstwa świeckich,
ekumenizm ( w tym również kwestia wspólnych modłów katolików i innowierców),
przemówienia papieskie (prowadzono nasłuchy radiowe, kryzys Kościoła i reforma Kurii
Rzymskiej, zmiany liturgiczne, nowe spojrzenie na sakramenty (w tym przede wszystkim na
sakrament małżeństwa - problem szerszego niż dotąd orzekania nieważności małżeństwa),
seminaria i instytuty rzymskie, masoneria, działalność zakonu jezuickiego, dominikańskiego i
franciszkańskiego, Sobór Watykański II i jego recepcja (SB prowadziła w tym celu działania
operacyjne po kryptonimem "Concilio") itd.
Zacznijmy od tego. że w dotychczasowej literaturze przedmiotu nie dostrzega się swego
rodzaju fenomenu, mianowicie konsensusu w kwestii Soboru i jego następstw, jaki przez cały
okres PRL charakteryzował zarówno środowiska polskich prawowiernych katolików (co jest
akurat zrozumiale), jak i "katolickich progresistów" (środowiska "Tygodnika Powszechnego",
"Znaku" i .Więzi"), "antykatolicką dywersję" (Stowarzyszenie PAX. Chrześcijańskie
Stowarzyszenie Społeczne) oraz komunistów (chociażby publicystyka Edwarda J. Fatygi,
Stanisława Markiewicza i Ignacego Krasickiego). Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że
wszystkie wymienione strony "debaty posoborowej" w Polsce (zwłaszcza "progresiści" i
"dywersanci") uzupełniały się w dziele popularyzacji swoiście rozumianej "myśli soborowej".
Służyć temu miały przede wszystkim niezliczone publikacje prasowe i książkowe
propagujące modernistyczną myśl katolicką. Dziś nie wypada pamiętać, że "Znak" wydawał
w przeszłości pionierskie książki ks. Hansa Künga, którego nazywał przecież "klasykiem"
myśli soborowej[8]. Wydaje się, że to. co najbardziej łączyło niechętne sobie środowiska
"Tygodnika Powszechnego" i PAX-u (włącznie z tzw. frondą w postaci grupy Janusza
Zabłockiego), to właśnie fascynacja Soborem (połączona jednocześnie z gwałtowaną nagonką
na posoborowy tradycjonalizm katolicki) i krytyka kościelnej przeszłości. Istoty rzeczy nie
zmienia nawet fakt. iż postawy obu środowisk wypływały na ogół z odmiennej kalkulacji. Dla
"Tygodnika Powszechnego" Sobór oznaczał przede wszystkim (i w dalszym ciągu oznacza)
zerwanie z "modelem teokratycznym", "zrzucenie garbu konstantynizmu", który jakoby
"ciążył" Kościołowi przez kilkanaście ostatnich wieków (określenie Stefana Swieżawskiego),
i wkroczenie Kościoła na ścieżkę "katolicyzmu intelektualnego" (liberalnego)
przeciwstawianego "katolicyzmowi ludowemu" (zacofanemu i integrystycznemu). Dla PAX-
u z kolei - uznanie dla praktykowanej od początku Polski Ludowej koncepcji "zbliżenia
wierzących z niewierzącymi" ("katolików z marksistami") oraz zgody na partycypację
katolików w komunistycznych rządach.
Co ciekawe, również dla polskich komunistów, zwłaszcza tych wyspecjalizowanych w walce
z Kościołem, najpierw śmierć Piusa XII i wkroczenie na tron papieski Jana XXIII, a później
zwołanie Vaticanum II wybór kard. Giovanniego Battisty Montiniego na papieża, były z
jednej strony końcem "Kościoła średniowiecza" i porażką "katolickiego tradycjonalizmu"
(wiązano ją z osobą kard. Alfredo Ottavianiego, który "na szczęście" nie zdołał powstrzymać
papieża od decyzji zwołania Soboru), z drugiej natomiast wskazywały na coraz większe
otwarcie się Stolicy Apostolskiej na "dialog z państwami socjalistycznymi". Zwołanie Soboru
i zainaugurowane przez Jana XXIII reformy tłumaczono w MSW, podobnie jak w kręgach
postępowych katolików, rzekomą utratą wpływów Kościoła w świecie. Tę zbieżność
diagnozy i oczekiwań potwierdza chociażby fragment jednego z opracowań przygotowanych
w MSW na początku 1963 r.; "Po śmierci Piusa XII w Watykanie ukształtowały się
ugrupowania polityczne o różnych tendencjach i zabarwieniach (umownie zwane:
reformatorami i konserwatystami). Kierunki te wyraźnie zarysowały się podczas Konklawe.
(...) Tendencje reformistyczne idą w kierunku odnowy kościoła (tak w oryginale - przyp. S.
C.) i dokonania w nim szeregu reform w celu dostosowania polityki kościoła do aktualnej
sytuacji polityczno-społecznej i przełamania tradycjonalizmu w zarządzaniu kościołem. W
polityce zewnętrznej uwzględniają problem współistnienia oraz umiarkowane poparcie dla
polityki odprężenia i ułożenia form jakiegoś modus vivendi z państwami socjalistycznymi
(...). Tendencje konserwatywne bronią praw i tradycji kurii rzymskiej. Dążą do umocnienia
administracji w kurii i władzy papieża. Nie zgadzają się na dopuszczenie laikatu do rządów
kościołem. W polityce zewnętrznej idą na otwartą walkę kościoła w krajach socjalistycznych,
na wytworzenie atmosfery męczeństwa kościoła w tych krajach i popieranie polityki zimno-
wojennej. Za życia Piusa XII tendencje te miały uznanie i wyciskały swe piętno na polityce
Watykanu. Polityka ta znajdowała poparcie wśród wyższego duchowieństwa USA, Hiszpanii
i NRF. W atmosferze wewnętrznej sprzeczności nastąpił w 1958 r. wybór kard. (Angelo
Giuseppe) Roncalliego na papieża. Wybór jego podyktowany został trudnościami w
rozstrzygnięciu istniejących sprzeczności między częścią kardynałów o poglądach
zachowawczych, a skrzydłem kolegium kardynalskiego domagającego się reform. (...) Jan
XXIII, oceniając dotychczasową politykę Watykanu doszedł do wniosku, że polityka
najbardziej reakcyjnych sił kurii rzymskiej powoduje odchodzenie coraz szerszych warstw
społecznych od kościoła rzymskiego. Zaistniała więc potrzeba dokonania rewizji taktyki
prowadzonej przez kościół w polityce międzynarodowej, jak również rewizji szeregu
tradycyjnych schematów i reguł obowiązujących duchownych i świeckich katolików”[9].
Według komunistów Jan XXIII był papieżem kompromisu pomiędzy zwolennikami linii
Piusa XII a liberałami, dążącymi do reform. To, że rzucone przez "dobrego papieża" hasło
odnowy i aggiornamento zbliżało go do kościelnych liberałów, kazało komunistom wiązać z
jego pontyfikatem pewne, aczkolwiek na razie umiarkowane nadzieje [10]. Zdarzali się
jednak i tacy komuniści - żeby wspomnieć tylko I sekretarza KC KPZS Nikitę Chruszczow -
którzy mówili o nim z najwyższym uznaniem"[11]. Kard. Agostino Casarol który od 1963 r.
brał udział w zakulisowych rozmowach z przywódcami "krajów demokracji ludowej",
przywołał w swym pamiętniku słowa węgierskiego ministra, który tuż przed śmiercią Jana
XXIII powiedział mu; "Kocham tego papieża, gdyż czujemy, że i on nas kocha jako ludzi;
»inni« zaś uważają nas tylko za komunistów!"[12]. W sferze stricte kościelnej,
choć nie wolne od polityki, papież Jan był dla nich przede wszystkim symbolem zachwianią
pozycji "integrystów" (zwanych też ..zelanti ") i stopniowego dochodzęnia do głosu
stronnictwa tzw. umiarkowanych ( "moderati” ). Okres rządów "dobrego papieża" rozpisali
komuniści na cztery podokresy: pierwszy – od konklawe do wiosny 1959 r. charakteryzował
się przewagą kierunku umiarkowanego; drugi - od wiosny 1959 r. do przełomu 1959/1960 to
przewaga nurtu integrystycznego; trzeci - od przełomu lat 1959/1960 do maja 1960 r to czas
wzmożenia wpływów "moderatf i okres tzw. próby sił: czwarty – od maja 1960 r. do końca
pontyfikatu to czas wzmożonej ofensywy "zelanti" i powstrzymywania ich przez "moderati"
[13]. Do decydującego starcia miało więc dojść po zakończeniu "pontyfikatu przejściowego".
"Inkwizytorzy" i "zwolennicy odprężenia"
Zanim zwołano Sobór komuniści byli pewni, że głównym tematem jego obrad będzie - obok
spraw dotyczących "zjednoczenia wszystkich kościołów chrześcijańskich wokół Watykanu",
"unowocześnienia liturgii" oraz "większej autonomii episkopatów i biskupów-ordynariuszy" –
problem stosunku Kościoła katolickiego wobec komunizmu. Pewność, co do takiego
programu Soboru komuniści czerpali zarówno z oficjalnych wypowiedzi hierarchów [14], jak
i informacji zdobytych na drodze agenturalnej oraz wywiadowczej. Część informacji
dotyczyła bezpośrednio pracy Centralnej Komisji Przygotowawczej, na czele której stał
papież Jan XXIII, i Przygotowawczej Komisji ds. Soboru oraz odpowiedzi biskupów na
ankietę rozpisaną przez przewodniczącego komisji kard. Domenico Tardiniego. Zapowiedzią
antykomunistycznego kursu przyszłego Soboru były też liczne wypowiedzi rzymskich
kurialistów, odnotowywane skrzętnie przez PRL-owskie służby. Jeszcze w styczniu 1960 r.
podczas rzymskich modłów w intencji "Kościoła milczenia" prefekt Świętego Oficjum kard.
Alfredo Ottaviani, ku zaniepokojeniu komunistów i kościelnych progresistów, w stanowczych
słowach skrytykował koncepcje współistnienia katolików z komunistami. Według wywiadu
PRL w podobnym duchu mieli się wówczas wypowiadać także kardynałowie Giacomo
Lercaro. Francis Spellman i Richard Cushing. Komunistów przerażał zwłaszcza arcybiskup
Bolonii, kard. Lercaro, który w grudniu 1960 r,, przy okazji życzeń składanych kard.
Stefanowi Wyszyńskiemu, miał powiedzieć, że celem podstawowym przyszłego Soboru
będzie "jak najszybsze zniszczenie komunizmu i nawrócenie komunistów do Boga"[15].
Mając w pamięci słowa kard. Lercaro o tym, że jednym z celów Vaticanum II ma być
"zniszczenie komunizmu", w Moskwie i Warszawie snuto przypuszczenia, iż Sobór
Powszechny uroczyście potępi błąd komunizmu. Powołując się m.in. na wypowiedź bliskiego
współpracownika kard. Giuseppe Sinego i późniejszego periti o. Castellino. asystenta
Włoskiej Akcji Katolickiej, bezpieka sądziła, że w czasie Soboru może dojść do potępienia
komunizmu, napiętnowania polityki wyznaniowej krajów komunistycznych, w tym również
udziału księży w "Ruchu Obrońców Pokoju", PAX-ie i węgierskim "Opus Pacis"'[16].
Antykomunistyczny kurs Vaticanum II miał być efektem "intryg" kardynałów Tardiniego i
Ottavianiego, którzy wedle informacji Departamentu IV MSW mieli powołać specjalną
komisję do spraw sytuacji Kościoła w Europie Środkowo-Wschodniej, której celem miato być
omówienie w czasie Soboru położenia katolików w krajach komunistycznych, jej sekretarzem
został o. Gaussa, sekretarz papieskiej Komisji ds. Rosji, zaś w jej skład weszli rektorzy
emigracyjnych kolegiów papieskich w Rzymie - czechosłowackiego, węgierskiego,
niemieckiego, polskiego, litewskiego i łotewskiego. Koncepcję Tardiniego i Ottavianiego
miał według bezpieki storpedować sam Jan XXIII, który nie chciał dopuścić do obrad
"ubocznego soboru" i stał na stanowisku. że każdy z ojców soborowych ma prawo
wypowiedzieć się w sprawie kierunku polityki Watykanu wobec krajów komunistycznych
[17].
W Warszawie podkreślano, że mimo licznych obaw dotyczących chęci podporządkowania
Kościoła przez marksistów, Jan XXIII jest w stanie przystać na koncepcję "współistnienia"
Kościoła i państwa w warunkach komunistycznych. Zdaniem władz PRL "dobry papież" miał
zwyczajnie ulegać "wzrostowi tendencji odprężeniowych" w świecie. Co ciekawe, w
Warszawie próbowano też kojarzyć skłonność Jana XXIII do politycznej wolty z jego
elastycznością teologiczną i aprobatą dla dialogu międzyreligijnego. Przypominano, że choć
w encyklice Ad Petri cathedram z 1959 r. papież pisał, że raz przyjętych prawd wiary Kościół
zmienić nie może, to jednak "jest wiele punktów, w których pozostawia się teologom
swobodę dyskusji". W MSW obawiano się nawet, że program zjednoczenia chrześcijan Jana
XXIII może trafić w próżnię, jeśli napotka na opór konserwatywnych kurialistów".
Rewizjonistyczne zapędy Jana XXIII i jego otoczenia (komuniści wskazywali szczególnie na
pozytywną rolę sekretarza papieskiego msgr. Lorisa Capovilla, kardynałów Eugene Tisseranta
i Augustina Bea oraz świeżo mianowanego księcia Kościoła Gioyanni Battisty Montiniego)
chciała powstrzymać grupa kurialnych konserwatystów na czele z kard. Ottavianim. "Frakcja"
prefekta Świętego Officjum - do której zaliczano m.in. kardynałów Giacomo Lercaro,
Giuseppe Siriego. Ernesto Ruffiniego, Francisa Spellmana, Richarda Cushinga i Josefa
Mindszentego oraz ojców Wettera, Floridi, Gaussa i Castellino - miała przystąpić do
zorganizowanej akcji, której celem było wywarcie presji na Janie XXIII, aby ten porzucił
mrzonki o możliwości koegzystencji Kościoła i komunizmu. Kard. Ottaviani miał nawet
odbyć serię spotkań politycznych z Francisco Franco, Antonio de Oliveira Salazarem,
Charles'em de Gaullem, w czasie których miał wskazać na rosnące zagrożenia płynące z
propagowanej wówczas koncepcji "współistnienia" "wolnego świata" z komunizmem". W
tym czasie Ottaviani miał również zainspirować prasę katolicką na całym świecie do
zamieszczania artykułów atakujących koncepcję koegzystencji i "polityki odprężenia"
pomiędzy Wschodem i Zachodem. Koordynatorem całej akcji z ramienia "inkwizytora
Ottavianiego" miał zostać jezuita, ojciec Wetter, założyciel Agencji Informacji
Antykomunistycznych [20]". Najbardziej znany artykuł, zatytułowany Podstawowe punkty,
ukazał się na łamach "Osservatore Romano". Anonimowy autor tekstu przypominał, że
"problemy polityczno-społeczne w żadnym razie nie mogą być oddzielone od religii, że
katolik obowiązany jest uznać zwierzchność hierarchii kościelnej nie tylko w sprawach wiary,
lecz również w sprawach politycznych, że dopuszczalność politycznej współpracy z tymi,
którzy nie przyjmują zasad religii, podlega ocenie moralnej i kompetencji wyłącznie
hierarchii kościelnej, a nie poszczególnych wiernych"[21]. Z kolei w sierpniu 1960 r. w Passo
delia Mendola "grupa" kard. Ottavianiego - pod przykrywką Przygotowawczej Komisji ds.
Soboru - miała zorganizować konferencję z udziałem 170 duchownych i świeckich (co
ciekawe przewodził jej kard. Montini), w czasie której przeważały głosy, że jednym z
centralnych zagadnień politycznych Soboru powinno być potępienie komunizmu. Jeden z
referentów, o. Castellino, wysunął propozycję, by Sobór nie tylko potępił ideologię
komunistyczną, lecz również napiętnował jakiekolwiek formy współpracy między katolikami
a komunistami. "Projektowano również - czytamy w opracowaniu bezpieki - wydanie
specjalnego memoriału papieskiego, w którym zostałoby potępione popieranie przez
Zgłoś jeśli naruszono regulamin