„Światło i forma”.pdf

(653 KB) Pobierz
Q u art Nr 3(5)/2007
Agnieszka Zabłocka-Kos
„Światło i forma”.
Na marginesie wystawy o węgierskim modernizmie
W dniach 27.04 – 02.09 2007 r. gościła we wrocław-
skim Muzeum Architektury wystawa poświęcona
architekturze węgierskiego modernizmu. To pierw-
sza w Polsce tak duża prezentacja sztuki, znanej
u nas tylko wąskiemu gronu fachowców. Przygoto-
wana w 2003 roku przez historyków architektury
– Virág Hajdú i Pála Ritoóka z Węgierskiego Muze-
um Architektury oraz historyka fotograii – Ibolyę
Plank z Archiwum Fotograii Węgierskiego Urzędu
Ochrony Dziedzictwa Kulturowego, zawędrowała
już do Wiednia i Dessau. Ze strony polskiej zaś pie-
czę nad nią sprawowała Jolanta Gromadzka. Ekspo-
zycja składa się z ok. 100 plansz przedstawiających
czarno-białe fotograie i kopie oryginalnych projek-
tów oraz z kilku współcześnie wykonanych modeli.
Na podkreślenie zasługuje subtelna aranżacja pla-
styczna wystawy, w której kolorowe ramy tworzą,
niemalże mondrianowską, kompozycję kwadratów
i prostokątów. Prezentacji towarzyszy obszerny ka-
talog węgiersko-angielski (304 str., ilustracje ok. 90
obiektów), ze wstępem poświęconym historii archi-
tektury i fotograii modernistycznej na Węgrzech.
Na wystawie zaprezentowano najwybitniejsze
dzieła tzw. „białego modernizmu”, ujęte okiem
obiektywu przez najznakomitszych ówczesnych
artystów specjalizujących się w dokumentowaniu
architektury. Byli nimi Tivadar Kozelka (1895-1980)
oraz Zoltán Seidner (1896 -1960), twórcy pracujący
dla najważniejszego węgierskiego czasopisma archi-
tektonicznego „Tér és forma” („Przestrzeń i forma”;
kilka oryginalnych numerów też jest prezentowa-
nych na wystawie). Wydawane ono było w latach
1928-1948 i w treści oraz graice przypominało nie-
mieckie „die Form”. Pokazywane tu zdjęcia są wy-
borem z niezwykle bogatych zbiorów negatywów
i odbitek przechowywanych przez organizatorów
wystawy: w Biurze Narodowego Dziedzictwa Kultu-
rowego zgromadzono 200 tys. negatywów i 150 tys.
odbitek, w Muzeum Architektury zaś 16 tys. negaty-
wów i 20 tys. odbitek.
Tak więc ekspozycja ma podwójny charakter:
z jednej strony pokazuje najwybitniejsze dzieła
w ich pierwotnym wyglądzie, z drugiej jest świa-
dectwem znakomitych umiejętności fotografów.
Jest zatem wystawą architektury i historycznej fo-
tograii artystycznej. Tym samym adresowana jest
zarówno do historyków sztuki, jak i artystów foto-
grafów, ale chyba przede wszystkim do architektów,
dla których powinna być źródłem wiedzy o wyrai-
nowanym projektowaniu.
Węgierski modernizm wyłania się bowiem z tej
prezentacji jako sztuka najwyższych europejskich
lotów. Najbardziej znanym architektem był niewąt-
pliwie Farkas Molnár, wieloletni współpracownik
Bauhausu i Waltera Gropiusa, który przeszczepił na
Węgry idee niemieckiej awangardy. Do czołowych
twórców należeli też m.in.: Lajos Kozma, Dezső Hül-
tl, Jenő Lechner, Bertalan i Aladar Árkay. Wystawa
obrazuje mnogość realizacji: najwięcej w dziedzinie
budownictwa mieszkaniowego, przede wszystkim
willowego, ale także obiekty użyteczności publicz-
nej: kina, pocztę, dworzec autobusowy, szpitale,
szkoły, kościoły, a nawet bary i przystanki. Nie za-
brakło też genialnych wprost budynków przemysło-
wych, w tym elektrowni z lat 1927-1933. Wszystkie
prezentowane obiekty wzniesiono w Budapeszcie,
/ 96 /
889869956.001.png
Agnieszka Zabłocka-Kos / Światło i forma...
choć wcale nie gorsza architektura modernizmu po-
jawiła się także w innych miastach. Trochę szkoda
więc, że autorzy skupili się tylko na stolicy.
Interesującym jest wybór dat granicznych. O ile
rok 1927 łączy się z pierwszymi realizacjami w du-
chu „nowej rzeczowości” i powstaniem czasopisma
„Tér és forma”, o tyle data końcowa – 1950, wchodzą-
ca w Polsce już w okres architektury socrealistycz-
nej, jest świadectwem długiego trwania, jeszcze po
wojnie, form wypracowanych przez węgierski mo-
dernizm. Interesujące są także projekty i realizacje
z okresu wojny. Wtedy gdy Europa pustoszona była
przez walki i naloty, w Budapeszcie, stolicy sojuszni-
czego państwa Hitlera, rozkwitała modernistyczna
architektura, tak tępiona w Rzeszy po 1933 roku.
Zachwycają swoją elegancją domy przy ulicy Pozso-
nyi 53-55 z lat 1941-42 Istvána Hámora (Hambur-
gera) czy też willa autorstwa Józefa Fischera. Kim
byli zleceniodawcy, kim architekci? Ze wstępu ani
skromnych komentarzy przy zdjęciach tego się nie-
stety nie dowiemy. Równie ciekawym fenomenem
są budynki powojenne. O nowej epoce świadczą je-
dynie portrety, sztucznie dowieszone na barierce no-
woczesnego dworca autobusowego, i osoba portierki
(?) czy też klasycznej „etażnej”, broniąca wejścia na
wyższe kondygnacje (dworzec autobusowy, Erzébet
tér 5, István Nyiri, 1948-19).
Z wystawy wyłania się więc niezwykle cieka-
wy obraz wysmakowanej zarówno pod względem
kompozycji, jak i doboru materiałów, konstrukcji
i wykonania obraz węgierskiej architektury doby
modernizmu. We wstępie autorzy podkreślają jed-
nak, że nie był to dominujący kierunek, przeważał
wówczas nurt konserwatywny o klasycystycznym
zabarwieniu. Także i ten wątek zasługiwałby z pew-
nością na międzynarodową prezentację.
Drugim walorem wystawy są same fotograie,
których odbitki wykonano z zachowanych negaty-
wów, a część to nawet oryginalne fotograie (wielki
plus wystawy!). Nie są to przypadkowe ujęcia archi-
tektury, lecz wizje artystyczne, przemyślane pod
względem kompozycji, perspektywy, światłocienia
(stąd w nazwie wystawy określenie „światło”) i ma-
larskiego efektu. Taki nurt w fotograii pojawił się
równocześnie z modernizmem. Pokazywał nowy
sposób fotograicznej prezentacji architektury, kre-
ował rejestrację dynamiczną, w śmiałych perspek-
tywach, przy sztucznym świetle, z zaskakujących
punktów widzenia, wreszcie w szerokim kontekście
przestrzennym. Uczył, jak patrzeć na „pudełkową”
architekturę, wydobywał także efekty, których być
może sami projektanci nie byli w pełni świadomi.
Tworzył nową, wizualną interpretację dzieła archi-
tektonicznego.
We wrocławskim Muzeum Architektury pokazy-
wane były w 2005 roku prace Czesława Olszewskie-
go („Dekada Swingu. Architektura modernistyczna
w Polsce lat trzydziestych XX wieku. Fotograie
Czesława Olszewskiego ze zbiorów Instytutu Sztuki
PAN”), równie wspaniałego artysty-fotografa, które-
go zdjęcia są niejednokrotnie jedynym świadectwem
niegdysiejszego piękna dziś bądź już nieistniejącej,
bądź czasami zrujnowanej architektury polskiego
modernizmu. Niestety, owa polska wystawa, która
równie dobrze jak wystawa węgierska objechać by
mogła kraje ościenne, była niezwykle skromna i po-
zbawiona katalogu. A polski modernizm wcale nie
był gorszy od węgierskiego. My po prostu nie umie-
my promować swojego!
Pewnym mankamentem węgierskiej prezentacji
jest brak odniesienia do współczesnego stanu za-
chowania obiektów. Nie dowiadujemy się, czy one
jeszcze istnieją i czy podjęto ich rewaloryzację. To
jakby sonda zapuszczona w odległe dziesięciolecia,
bez przełożenia na współczesność. A stan obiektów
modernistycznych, szczególnie w Europie Środ-
kowej i Wschodniej, jest tragiczny (choć niektóre
dzieła le Corbusiera są, jak wiadomo, w nie lepszej
sytuacji). Dziedzictwem modernizmu zajął się ostat-
nio ICOMOS. Na jego międzynarodowej konferencji
w Moskwie w 2006 roku wydano wspólną dekla-
rację ICOMOSU i DO.CO.MO.MO nawołującą do
badań i konserwacji architektury XX wieku oraz
wpisywaniu jej na Listę Światowego Dziedzictwa
UNESCO. We Wrocławiu chwalebnym początkiem
było umieszczenie na tej liście w 2006 roku Hali
Stulecia Maksa Berga.
Podkreślić jednak trzeba, że – według założeń
autorów deklaracji – opieką i badaniami objęty ma
być nie tylko modernizm, ale architektura CAŁE-
GO XX wieku, w tym także dzieła powstałe po II
wojnie światowej. Nie znajduje to dotychczas wiel-
kiego zrozumienia, szczególnie w krajach postsocja-
listycznych (z wyjątkiem Niemiec).
Dlatego z satysfakcją należy przyjąć powstanie
przy polskim ICOMOSIE sekcji architektury XX
wieku. Patrząc bowiem na stan zarówno technicz-
ny spuścizny architektonicznej ubiegłego stulecia,
/ 97 /
889869956.002.png
Q u art Nr 3(5)/2007
jak i na stan badań nad tymi dziełami, trzeba bić
na alarm. Przede wszystkim potrzebne jest rozbu-
dzenie zrozumienia wartości tej architektury przez
właścicieli i decydentów, głównie władze komunal-
ne, które zbyt pochopnie wydają zezwolenia na roz-
biórki (słynny Supersam w Warszawie, sądzę, że nie-
długo go odbudujemy w innym miejscu, odbudowa
to przecież polska specjalność!, czy też batalia o za-
chowanie katowickiego dworca PKP). Służyć temu
może tylko prawdziwa „praca u podstaw” – wysta-
wy, publikacje, audycje w mediach, artykuły nie
tylko w prasie fachowej. Bazę jednak musi stanowić
podstawowe rozpoznanie zabytków i ich rzetelne,
naukowe przebadanie.
Z satysfakcją więc można wskazać na działania
wrocławskiego Muzeum Architektury, gdzie nie ma
roku bez dużej wystawy poświęconej architektu-
rze XX wieku. Jednak równocześnie z przykrością
trzeba stwierdzić, że w nadodrzańskiej metropolii
prezentowane są wspaniałe dzieła czeskiego, nie-
mieckiego czy teraz węgierskiego modernizmu,
prezentacje polskiej awangardy przemykają zaś na
marginesie, jako wystawy małe i bez szerszego echa.
A któż, jak nie jedyne w Polsce Muzeum Architektu-
ry, jest wręcz predestynowane do organizacji takich
ekspozycji? Odbywały się one dawnymi laty, teraz
jednak nadszedł czas na nowe spojrzenie, z szerszej
„popostmodernistycznej” perspektywy.
Organizowane ostatnio a to w Poznaniu (VI 2007),
a to w Gdyni (IX 2007) sympozja o międzywojennej
architekturze w Polsce są tego dobrymi zwiastuna-
mi. Również raczkujące u nas badania tego okresu
stanowią, być może, zapowiedź solidnie dopracowa-
nego ogólnopolskiego programu badawczego (pil-
nym postulatem jest napisanie monograii polskich
modernistów, zarówno tych przedwojennych, jak
i powojennych).
Architektura polska powinna znaleźć się w orbi-
cie dociekliwych badań nad tym okresem obejmu-
jącym nowe państwa powstałe po 1918 roku. Być
może dobrym początkiem będzie rozprawa Andrze-
ja Szczerskiego z Krakowa, który właśnie w takim
ujęciu badawczym chce przedstawić modernizm
w Europie Środkowej. Omówi on rolę, jaką moder-
nizm odegrał w procesie transformacji regionu, jego
uwikłania polityczne, jak również postawi pytanie,
w jakim stopniu ten nurt został zaakceptowany jako
wyraz ideałów nowoczesności.
Osobnym problemem jest polska sztuka powo-
jenna. O ile malarstwo czy rzeźba są przedmiotem
systematycznych badań i niezwykle ciekawych pre-
zentacji, o tyle architektura, sponiewierana przez
czas, obarczona grzechem ideologii i po prostu za-
puszczona, wzbudza odrazę nie tylko mieszkańców,
ale też i badaczy. Na niej to bowiem najbardziej od-
cisnęła się mizeria budowlana socjalizmu. Nie dość
więc, że nie jest w ogóle pokazywana w muzeach,
to nie jest nawet zinwentaryzowana, nie mówiąc już
o braku jej wnikliwej analizy naukowej. Pochwalić
więc należy inicjatywę SARP-u stworzenia list war-
tościowych obiektów powstałych po 1945 roku. To
pierwszy krok do ich ochrony, chociaż, niestety, ak-
tualne narzędzia prawne temu nie służą.
Nadszedł więc chyba najwyższy czas na dużą,
międzynarodową konferencję i wystawę poświęco-
ną polskiej myśli architektonicznej w latach 1920-
1970. Warto spojrzeć na naszych dawnych „socjali-
stycznych” sąsiadów, szczególnie na Niemcy. Tam
wystawy o architekturze XX wieku (zarówno tej
przedwojennej, jak i powojennej) są już od wielu lat
na stałe wpisane w kalendarz imprez muzealnych,
zaś półki uginają się od rozpraw naukowych i popu-
larnych albumów na ten temat. Właśnie odbywa się
w lipskim ratuszu wielki przegląd architektury mo-
dernistycznej z oryginalnymi fotograiami, planami
i modelami (Visionär. Architektur und Städtebau
der 20er Jahre in Leipzig, 16.05-30.09. 2007).
Architektura XX wieku w Europie Środkowej,
szczególnie jej nurt awangardowy, stanowi także co-
raz żywszy przedmiot wystaw i badań naukowców
angielskich i amerykańskich. Książki te docierają
niestety tylko do niewielkiego grona specjalistów,
powinny zaś być bezwzględnie przetłumaczone. To
także rola dla DO.CO.MO.MO i ICOMOSU – stwo-
rzenia polskiej serii architektury XX wieku. Może
dzięki poznaniu i rozpropagowaniu wiedzy, uświa-
domieniu szerokim kręgom, w tym odpowiednim
władzom, wartości architektury dwudziestowiecz-
nej uda się ochronić wiele cennych zabytków.
dr hab. Agnieszka Zabłocka-Kos
Historyk sztuki, architekt, badaczka architektury i urbanistyki XIX i XX
wieku. Autorka książek Sztuka, wiara, uczucie. Alexis Langer - śląski
architekt neogotyku, Wrocław 1996 i Zrozumieć miasto. Centrum
Wrocławia na drodze ku nowoczesnemu city 1807-1857, Wrocław 2006.
/ 98 /
889869956.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin