Jadwiga Coulcmahler Dzieci szcz�cia Tytu� orygina�u: Prinzess Lolo �Translation by Janina Zapa�nik-Ogrzewalska Znak firmowy Oficyny Wydawniczej �Akapit", znaki firmowe serii wydawniczych �Akapitu" � zastrze�one Projekt ok�adki i strony tytu�owej Marek Mosi�ski Redakcja Barbara Zakrzewska Redakcja techniczna Lech Dobrza�ski Korekta Zofia G�owacz Wydanie pierwsze. Wydawca: �Akapit" Oficyna Wydawnicza sp. z o.o. Katowice 1993. Ark. druk. 9 Ark. wyd. 9,5 ISBN 83-85715-36-2 Druk i oprawa: Rzeszowskie Zak�ady Graficzne Rzesz�w, ul. p�k L. Lisa-Kuli 19. Zam. 340/93 Ksi��� Egon po�egna� zarz�dc� Seltmanna �ciskaj�c mu �askawie d�o�. � Dzi�kuj� panu, drogi panie Seltmann. Z�o�y� pan mnie oraz memu domowi dow�d wielkiego przywi�zania i wierno�ci. Doceniam to i w przysz�o�ci wynagrodz� to panu. Seltmann sk�oni� si� nisko i opu�ci� gabinet, dumny z tego, �e panuj�cy ksi��� doceni� jego przys�ug�. Ksi��� Egon zosta� sam. Przez par� chwil sta� zamy�lony po�rodku pokoju, wpatruj�c si� w sp�owia�y ju� nieco dywan. Nast�pnie zaczai przechadza� si�. Wreszcie zatrzyma� si� przy oknie. Z tym samym wyrazem zadumy spogl�da� teraz na rynek Schwarzenfels. By�a sobota i w�a�nie odbywa� si� cotygodniowy targ, na kt�rym okoliczne gospodynie i kucharki zaopatrywa�y si� w �ywno��. Zazwyczaj szczup�a twarz ksi�cia Egona odznacza�a si� powag�. Dzi� jednak rozja�nia� j� jaki� radosny blask, a wok� ust b��ka� si� delikatny u�miech. Popatrzywszy przez chwil� na t�tni�cy �yciem t�um, ksi���, g�adz�c r�k� swe niezbyt bujne siwe w�osy, podszed� do biurka i zadzwoni� na kamerdynera. Wittmann, kamerdyner ksi�cia, wszed� bezszelestnie i wyprostowa- ny jak struna stan�� przy drzwiach, obracaj�c sw� nieruchom� i staran- nie wygolon� twarz ku swemu panu. Wittmann spogl�da� niemal�e bardziej godnie i dostojnie ni� sam ksi���. Lokaje maj� bowiem w zwyczaju przywi�zywa� nadmiern� wag� do wytwornej miny i po- stawy. � Wittmannie! � Wasza Ksi���ca Mo��! � Czy Jego Ksi���ca Mo��, ksi��� Joachim, ju� czeka? � Do us�ug, Wasza Ksi���ca Mo��! � Prosi�! Wittmann oddali� si� wykonuj�c nienaganny zwrot w prawo i po chwili wprowadzi� ksi�cia Joachima, m�odszego z dw�ch syn�w ksi�cia. I nagle pok�j rozja�ni� si� niezwyk�ym blaskiem, jak gdyby promie� s�o�ca prze�lizgn�� si� po starych stylowych meblach. Ksi��� Egon z �yczliwym u�miechem przygl�da� si� smuk�ej lecz silnej sylwetce syna, kt�ry sta� przed nim w uniformie porucznika ksi���cego pu�ku przybo- cznego. Jak�e r�nili si� wygl�dem! Nast�pca tronu, Aleksander, stanowi� wizerunek ojca, ksi��� Joachim za� podobny by� do matki � osoby obdarzonej ogromn� rado�ci� �ycia, niestety przedwcze�nie przerwanego przez �mier� w wyniku choroby, kt�rej nabawi�a si� na balu. Twarz ksi�cia Joachima nie przypomina�a arystokratycznie delikat- nych rys�w jego ojca. Ksi��� by� opalony, jego mi�� twarz zdobi�y m�dre oczy, z kt�rych promieniowa�a dobro� i rado�� �ycia. Niekiedy oczy te zapala�y si� swawolnym b�yskiem. Jedynie usta, pod dobrze przyci�tym i eleganckim w�sikiem, zdradza�y swym kszta�tem pokrewie�stwo z ksi�ciem. � Daruj, �e musia�e� czeka�, Joachimie � powiedzia� ksi��� u�miechaj�c si� do syna i wskazuj�c mu miejsce. Sam usiad� naprzeciw. Jego oczy opromieni� blask czu�o�ci. Joachim by� ukochanym syriem ksi�cia. Zapewne dlatego, �e przypomina� mu ma��onk�, kt�r� ksi��� mi�owa� nade wszystko. Ksi��� Joachim roze�mia� si�, a w jego szarych oczach zaigra�y weso�e ogniki. � Czas mi si� nie d�u�y�, papo. Sta�em przy oknie i przygl�da�em si� mniej lub bardziej urodziwym mieszkankom Schwarzenfels. To wcale nie jest nudne zaj�cie. Ksi��� w zamy�leniu potar� brod�. � Umiesz cieszy� si� �yciem i czerpa� z niego wszystko co najlepsze. Jednak teraz musimy porozmawia� o sprawach powa�nych Ksi��� Joachim uda� powag�. � Och, papo, czy�bym znowu co� przeskroba�!? Ojciec u�miechn�� si�. � Tym razem nie b�dzie reprymendy. � Dzi�ki Bogu � westchn�� z ulg� ksi���. � Czy mam przypuszcza�, �e co� przeskroba�e�? � O nieba, papo, moje sumienie jest tak niewinne jak nowonaro- dzonego dzieci�cia! Ale tylko niewielu potrafi to dostrzec. Jest co� takiego w tym dworskim powietrzu, co niszczy ka�dy przejaw niewinno- �ci i czyni z niej wyst�pek. Ksi��� Egon podni�s� d�o� ostrzegawczym gestem. � Widz�, �e jeste� demokrat�, Joachimie. Wiedzia�em o tym od dawna. I dworujesz sobie z naszych oficjalist�w. � Ja demokrat�, papo? Nie wiem. Czuj� jedynie, �e udusi�bym si� tu, gdybym nie m�g� zaczerpn�� od czasu do czasu �wie�ego powietrza. Nie gniewaj si�, ojcze, nie chc� sprawi� ci przykro�ci, lecz tutejsze �ycie jest dla mnie zbyt monotonne. Tam, w �wiecie, czuj� �wie�y powiew, kt�ry sprawia, �e moje serce bije �ywiej. Jestem ci bardzo wdzi�czny, �e mog�em odby� t� podr�, mimo naszych k�opot�w finansowych. Warto by�o to prze�y�. Je�li nawet wr�ci�em jeszcze bardziej swawolny i beztroski � jakie� to ma znaczenie? Dzi�ki Bogu, to nie ja jestem nast�pc� tronu. Aleksander spe�nia w tym wzgl�dzie najwy�sze wyma- gania. A wi�c nie kar� mnie i b�d� dla mnie zawsze �askawym, wyrozumia�ym i pob�a�liwym ojcem, nawet je�li czasem jestem troch� lekkomy�lny. Oczy ksi�cia nabra�y �agodnego wyrazu. � Jeste� nieodrodnym synem swej matki, Joachimie. Jej rado�� �ycia dodawa�a mi si�, niestety tylko przez kilka kr�tkich lat. Jeste� tak bardzo do niej podobny, �e czasem pod wp�ywem wspomnie� jestem got�w ci ulega�. Tw�j spos�b �ycia jest mi obcy, jednak rozumiem ci�, bowiem w moich wspomnieniach nadal �ywy jest obraz twej matki. Ksi��� Joachim chwyci� gwa�townie d�o� ojca i gor�co j� u�cisn��. � Dzi�kuj� ci za to, �e pozwalasz mi pozosta� sob� � wbrew wszelkim dworskim zwyczajom. Ksi��� Egon westchn�� i potar� czo�o. � By� sob�! Jest to co�, na co niecz�sto mog� sobie pozwoli�. Jednak twojej wolno�ci nie chc� ogranicza�. Chc�, aby� zawsze m�g� �y� pe�ni� �ycia. A mimo to w�a�nie dzi� musz� om�wi� z tob� spraw�, kt�ra by� mo�e, b�dzie dla ciebie jednoznaczna z pewnego rodzaju przymusem. � Przymusem? � spyta� m�ody ksi��� z niepokojem. Ksi��� Egon po�o�y� d�o� na ramieniu syna. � Nie obawiaj si�, Joachimie, nie traktuj tego dos�ownie. Ale przejd�my do sedna. Musia�e� rozmin�� si� z zarz�dc� d�br Falken- hausen, Seltmannem, kt�ry w�a�nie opuszcza� m�j gabinet? � Rzeczywi�cie, papo. Spotkanie z nim przypomnia�o mi dobre czasy � pomy�la�em o moim najlepszym, najwierniejszym przyjacielu, Grzegorzu Falkenhausenie. To ju� trzy lata, odk�d zgin�� podczas polowania. Ch�tnie porozmawia�bym z Seltmannem i zapyta�, jak si� czuje nieszcz�sny ojciec Grzegorza. Ale wiedzia�em, �e lada moment mnie do siebie wezwiesz. Czy m�wi� ci, jak czuje si� hrabia Falken- hausen? � Tak, ten biedny cz�owiek coraz szybciej zbli�a si� ku swej �mierci. Od chwili, gdy zobaczy� swego martwego syna � spadkobierc�, marnieje w oczach. Lekarze obawiaj� si� najgorszego. Wraz z nim wygasa stary, wspania�y r�d. To ostatni z rodziny Falkenhausen�w. Ksi��� zas�pi� si�. � Tak, rozumiem. I nie mo�na mu bra� za z�e, �e od �mierci syna oddali� si� od ludzi i wiedzie pustelniczy �ywot. Bardzo pragn��em go nieraz odwiedzi�, ale on nikogo nie chcia� widzie�. � Ciebie przede wszystkim, Joachimie. Seltmann powiedzia� mi, �e nawet twoje imi�, wym�wione w jego przytomno�ci, wywo�uje w nim ponowny wybuch rozpaczy. Rozumiem to � on przecie� pami�ta, jak serdecznie by�e� zwi�zany z Grzegorzem. � O tak! By�em szcz�liwy, �e z"naczymy dla siebie tak wiele, Grzegorz i ja. Rozumiem b�l jego ojca. I t� straszn� �wiadomo��, �e za jego �ycia odszed� spadkobierca jego nazwiska i maj�tku. � Czy on nie ma �adnych krewnych? � Nie. R�wnie� i ze strony zmar�ej hrabiny Falkenhausen. Grze- gorz cz�sto �artowa�, �e jest wolny od wszystkich tych wuj�w, cio- tek oraz kuzyn�w. Mia� tylko jedn� �przyszywan�" ciotk�, przyja- ci�k� ojca z czas�w m�odo�ci, wydan� za m�� za jednego z ksi���t rodu Wenger.stein. Ksi��� by� genera�em, ale nie posiada� maj�tku. S�dz�, �e hrabia Falkenhausen kocha� t� przyjaci�k� z czas�w m�o- do�ci, ona jednak �ywi�a do niego jedynie uczucie przyja�ni. Potem zosta�a drug� �on� ksi�cia Wengersteina. Hrabia Falkenhausen nie darzy� swej ma��onki zbyt wielkim uczuciem. Tym bardziej przywi�- zany by� do swego syna i spadkobiercy. Jego �mier� zniszczy�a �ycie ojca. � A teraz i on ga�nie. M�j Bo�e, ksi���ca posiad�o�� i olbrzymi maj�tek pozostan� bez w�a�ciciela. Ksi��� westchn�� g��boko. Joachim po�o�y� czule d�o� na d�oni ojca. � Masz powa�ne zmartwienie, papo, ale popatrz � czy chcia�by� si� zamieni� z hrabi� Falkenhausenem? Ksi��� podni�s� si� raptownie. � O nie! Nawet o tym nie my�l! Ale niestety, jeste�my biedni, biedniejsi ni� nasi poddani. Musimy jednak zachowa� pozory. To przychodzi mi czasem z wielkim trudem, m�j synu. ' � Czy sytuacja nie uleg�a poprawie po o�enku Aleksandra? Ksi��� wzruszy� ramionami. � Teodora wnios�a pewien maj�tek, lecz gospodarstwo m�odej pary poch�ania ogromne sumy. Teodora jest rozpieszczona i ma bardzo du�e wymagania. Odsetki z jej maj�tku ledwie pokrywaj� jej w�asne potrzeby. � A wi�c Aleksander na pr�no poni�s� t� ofiar�? � Ofiar�? To nie by�o tak � on wiedzia�, �e zwi�zek ten mo�e przynie�� naszej rodzinie korzy�ci. Pieni�dze nie by�y tutaj decyduj�ce, chocia� s� dla nas do�� wa�ne. Gdyby moi poddani wiedzieli, �e nie posiadam �rodk�w na odnowienie tych przetartych brokatowych obi�, mo�e nie zazdro�ciliby mi tak bardzo. Ale zn�w odbiegam od tematu. Seltmann, kt�ry sk�ada mi wiele dowod�w wierno�ci i przywi�zania za to, �e przed laty poleci�em go hrabiemu Falkenhausenowi, by� u mnie, by powiadomi� mnie o czym� istotnym, o czym opr�cz ciebie i mnie na razie nikt nie powinien wiedzie�. Co do twojej dyskrecji nie mam �adnych w�tpliwo�ci. � S�usznie, papo. � S�uchaj wi�c: hrabia Falkenhausen sporz�dzi� wczoraj testa- ment, i to w obecno�ci Seltma...
link999