Winnetou, tom III - Karol May - ebook.pdf

(532 KB) Pobierz
667369503 UNPDF
667369503.001.png
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo¿na
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
667369503.002.png
667369503.003.png
ROZDZIAŁ I |
Nad wielką koleją zachodnią
Od wczesnego ranka przebyłem już znaczną przestrzeń. Opa-
nowało mnie znużenie, które powiększał jeszcze upał. Postano-
wiłem więc zatrzymać się, ażeby odpocząć i spożyć obiad. Preria
rozciągała się przede mną falista i bezkresna. Od pięciu dni, kie-
dy Siuksowie Oglala rozbili nasz mały oddziałek, nie zauważy-
łem żadnego śladu człowieka i zatęskniłem w końcu za jakąś ro-
zumną istotą, za której pośrednictwem mógłbym się przekonać,
czy nie zapomniałem zupełnie ludzkiej mowy.
Ponieważ w tej okolicy nie było potoku ani żadnej innej wody,
nie było też lasu ani zarośli, nie potrzebowałem długo wybierać
miejsca na postój, lecz mogłem stanąć, gdzie mi się podobało. To-
też w pierwszym zagłębieniu falistego gruntu, na które natrafi -
łem, zeskoczyłem na ziemię, spętałem mego mustanga, zdjąłem
zeń derkę i wyszedłem na wzniesienie, aby się tam położyć. Ko-
nia musiałem zostawić na dole, ażeby go nie dostrzegł zbliżający
się nieprzyjaciel, dla siebie zaś obrałem punkt wyższy, by móc
objąć wzrokiem całą okolicę. Nie obawiałem się, żeby mnie tam
kto zobaczył, gdyż położyłem się od razu na ziemi.
Miałem dostateczne powody do ostrożności. Wyruszyliśmy
znad brzegów Platty w liczbie dwunastu ludzi z zamiarem zejścia
po wschodniej stronie Gór Skalistych do Teksasu. W tym samym
czasie różne plemiona Siuksów opuściły swoje wsie, aby zemścić
się za to, że zabito w ostatnich czasach kilku ich wojowników.
Wpadliśmy im w ręce i po krwawej walce, w której pięciu z nas
utraciło życie, rozproszyliśmy się na wszystkie strony.
Ponieważ po tropie, którego nie zdołaliśmy zatrzeć zupełnie,
Indianie musieli poznać, iż udaliśmy się na południe, nie ulegało
wątpliwości, że będą nas ścigać. Trzeba było mieć się na bacz-
ności, jeśli się chciało uniknąć tego szczęścia, żeby owinąwszy
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin