Teologia moralna I.doc

(137 KB) Pobierz
ROK AKADEMICKI 2005/2006

ROK AKADEMICKI 2005/2006

 

TEZY - PYTANIA DLA SŁUCHACZY III-go ROKU TEOLOGIA OGÓLNA

 

l. Eklezjalno-sakramentalny wymiar moralności chrześcijańskiej.

2. Aspekty chrztu świętego. Omówić.

3. Omówić skutki chrztu oraz zadania moralne z nimi związane na podstawie Rz 6,1-19.

4. Podstawowa terminologia wiary w Starym i Nowym Testamencie.

5. Omówić podstawowe elementy wiary.

6. Specyficznie chrześcijańskie aspekty wiary.

7. Jana Pawła II rozumienie wiary.

8. Czym jest wiara dla mnie.

9. Obowiązki dotyczące wiary.

10. Wykroczenia przeciw wierze.

11. Wiara a rozum.

 

Świadectwo wartości chrześcijańskich na drodze triady cnót teologalnych

 

Teologiczna refleksja nad wychowawczymi aspektami wartości chrześcijańskich w duchowej integracji Europy nie może nie odwołać się do tego, co stanowi istotę życia chrześcijańskiego, a zarazem drogę ku wiekuistemu celowi. Droga budowania Europy ducha, droga przemiany współczesnej europy jest zawsze ostatecznie drogą przemiany serca człowieka. A ponieważ to Chrystus - Redemptor hominis - dotknął w sposób jedyny i niepowtarzalny tajemnicy człowieka i to On w Duchu Świętym może dokonać pełnej prze­miany serca ludzkiego, wszelkie wysiłki zmierzające do duchowej integracji europejskiej, powinny być odniesione do Chrystusa, w nim odnajdywać swoje źródło i cel. Oznacza to także, że oddanie Europy Chrystusowi dokonuje się zawsze na drodze oddania się człowieka Chrystusowi. To zaś dokonuje się na drodze triady boskich cnót: wiary, nadziei i miłości.

Te cnoty teologalne jako postawy chrześcijańskie są najpierw szczególnymi darami bożymi. Są świadectwem nadprzyrodzonego obdarowania i uzdalniają człowieka do życia w jedności z trójcą świętą i choć przedmiotem i motywem różnią się od siebie, to stanowią jedną zwartą rzeczywistość zbawczą. Ta boska triada rzutuje także głęboko na egzystencję ludzką w wymiarach ściśle doczesnych i na życie człowieka w ramach wspólnoty rodzinnej, kościelnej i narodowej. Jednym słowem ma głęboki wpływ na kulturę i cywilizację europejską, w tym także na moralność w układzie społecznym.

Na początku chrześcijaństwa zestawiając razem trzy boskie cnoty, chciano ukazać esencję życia chrześcijańskiego. W Starym Testamencie cały lud i poszczególny człowiek wzywany był do wiary, miłości i nadziei w wizji historiozbawczej, która pokazuje ciągłe

odniesienie do boga.  Wszystko, co człowiek posiada i czym dysponuje jest za sprawą miłującego  boga. Natomiast w Nowym Testamencie Jezus Chrystus zachęcał do wiary w swoje orędzie zbawcze (por. Mk 1,15).

Nawoływał do zaufania obietnicom (por. J 14,1-6) i objawiał miłość ojca. Święty Paweł zespolił wiarę, nadzieję i miłość - jako sposoby obecności Boga w człowieku (por. Rz 5,1­5; 1 Kor 13,13; Ga 5,5-6).

W niniejszym refleksji chodzi o aksjologiczne ukazanie triady pistis, agape i elpis w oparciu o Chrystusa, który jest punktem wyjścia i dojścia ludzkiej drogi ku Bogu. Cnoty te nazywane są nadprzyrodzonymi, ponieważ w pełni są darem Boga, ale człowiek musi być otwarty na przyjęcie tego daru i na miarę otrzymanych łask przez posłuszeństwo współpracować z Bogiem w ich rozwijaniu. Zaznaczyć trzeba, że triada ta zostanie przedstawiona nie według powszechnie przyjętej kolejności cnót teologalnych ukazanych przez św. Pawła w hymnie o miłości (por. 1 kor 13,13), lecz według kolejności (por. l Tes 1,3; 5,8), którą za apostołem narodów stosowali także inni autorzy.

 

1. Wiara drogą sensu życia człowieka

 

Teologalna cnota wiary wyraża podstawową odpowiedź człowieka na dar objawiają­cego się Boga. Człowiek, przyjmując boże objawienie, poprzez wiarę wchodzi we wspól­notę z bogiem, a zarazem przyjmuje jego wolę, cały jego plan zbawienia. W Starym Testamencie wyznanie wiary w Boga nie tyle odnosiło się do jakiegoś teoretycznego postrzegania Boga, ile raczej wiązało się z rozpoznaniem obecności Boga przymierza poprzez wydarzenia zbawcze, którym towarzyszyły szczególne teofanie. W Nowym Testa­mencie natomiast wiara określa związek z Bogiem. Jezus Chrystus podkreśla, że wiara jest darem bożym, albowiem nikt nie zna ojca tylko syn, i ten, komu syn zechce objawić (Mt 11,27). Wiara, której domaga się Chrystus, jest związana z całkowitym oddaniem się Bogu, całkowitym zawierzeniem mu we wszystkim, radykalnym pójściem za mistrzem z Nazaretu i przyznawaniem się do niego we wszystkich okolicznościach życia (por. Mt 10,32). Biblijna wizja wiary leży u podstaw tego, co na jej temat powiedział Sobór watykański II oraz Jan Paweł II, który w encyklice Veritatis splendor wzywa, by ponownie odnaleźć i ukazać prawdziwe oblicze chrześcijańskiej wiary, która nie jest jedynie zbiorem tez wyma­gających przyjęcia i zatwierdzenia przez rozum. Jest natomiast poznaniem Chrystusa w we­wnętrznym doświadczeniu, żywą pamięcią o jego przykazaniach, prawdą,  którą trzeba żyć. (..) Wiara to decyzja, która angażuje całą egzystencję. Jest spotkaniem, dialogiem, komunią miłości i życia między wierzącymi a Jezusem Chrystusem: drogą, prawdą i życiem (por. J 14,6). Prowadzi ona do aktu zaufania i zawierzenia chrystusowi i pozwala nam żyć tak, jak on żył (por. Ga 2,20), to znaczy miłując ponad wszystko boga i braci. Dlatego trzeba zapytać: czy ukazywana w nauczaniu papieskim wiara, może być drogą sensu życia człowieka?

              Wiara jako powierzenie siebie Bogu obejmuje całego człowieka i wszystkie wymiary jego egzystencji, nie może więc być sprowadzona do przyjęcia tylko określonej doktryny. Wiara, która jednocześnie jest łaską i zobowiązaniem, w perspektywie życia moralnego jest kryterium przyjęcia i rozpoznania życiowego powołania. W duchu wiary człowiek rozpo­znaje także swoje zadania w świecie i w społeczeństwie jako jeden z elementów bożego powołania. Na płaszczyźnie konkretnego życia wiarą pośrodku świata, pośród innych ludzi, trzeba podkreślić nie tylko konieczność wiary w Boga stworzyciela i w Opatrzność bożą w dziejach ludzkich, ale także wskazywać na wiarę jako ogromną siłę sprawczą i motywa­cyjną wielu konkretnych zachowań ludzkich. Chodzi przy tym o wiarę pełną i autentyczną, otwartą na apostolskie dawanie świadectwa.

Człowiek w swym życiu wielokrotnie spotyka boga. Spotkania te mogą mieć miejsce na płaszczyźnie przyrodzonej lub też nadprzyrodzonej. Na płaszczyźnie przyrodzonej kontakt rozumu z bogiem sprowadza się tylko do wiedzy, że bóg istnieje. U podstaw intelektualnego spotkania  z bogiem mogą znajdować się doznania estetyczne, interpretacja prawd objawionych, refleksja naukowa. Człowiek, podziwiając piękny krajobraz, doznając dobroci ze strony ludzi czy też dostrzegając zewnętrzne uwarunkowania wszechświata kieruje swoją myśl ku bogu i w nim upatruje źródło prawdy, dobra i piękna. Należy jednak podkreślić, że intelektualnie spotkanie z bogiem nie stanowi jeszcze życia religijnego.

W znaczeniu religijnym istotne jest osobowe spotkanie człowieka z bogiem, które dokonuje się na płaszczyźnie nadprzyrodzonej. Człowiek przyjmuje prawdę objawioną przez boga nie dlatego, że odkrył jej sensowność dzięki rozumowaniu, lecz dlatego, że objawił ją nieomylny i prawdomówny Bóg. Takie uznanie prawd objawionych jest nadprzy­rodzonym aktem wiary, aktualizującym osobową obecność w nas Boga. Wiara jest dla człowieka wierzącego jakimś sposobem nadawania sensu swojemu życiu, a zarazem jest podstawowym ukierunkowaniem, które wyznacza jego stosunek do Boga.

              Człowiek nie ma na ziemi zbyt wiele czasu, by uporać się ze wszystkimi pytaniami, jakie stawia przed nim sam fakt istnienia. Niektóre z tych pytań są wieczne, inne z czasem się dezaktualizują. Pytania o sens życia są odwieczne i zarazem najbardziej dramatyczne. Dlaczego i po co się istnieje? Czy warto w ogóle żyć, jak należy żyć, według jakich ideałów i wartości? Jaka jest ostateczna podstawa rzeczywistości, skąd się człowiek wziął, do jakiego zmierza celu, jaka będzie jego przyszłość? Do jakiego celu zmierzają działania poszczególnych ludzi i wspólnot? Do jakiego celu dąży proces duchowej integracji Europy?

Oto pytania składające się na treść sensu życia i niepodobna ich współcześnie uniknąć, gdyż wracają przynajmniej w węzłowych punktach życia. Można ten problem usuwać ze świa­domości, ale nie można poza nim żyć. Utrata poczucia sensu prowadzi do najcięższych schorzeń psychicznych, a nawet samobójstwa. Każdy człowiek w toku swojej egzystencji musi dać jakieś odpowiedzi na owe pytania. Może tego nie nazywać sensem, ale realizuje go, kiedy szuka szczęścia, miłości, spełnienia celów powołania, swoich dążeń i prac.

Problematyka sensu życia sięga dalej aniżeli nauka i technika. Nie można w imię przesłanek naukowych wyeliminować tego zagadnienia jako problematyki pozornej. Sens człowieka, cały jego logos i ethos sięga dalej niż logika, wiedza czy nauka. Mówiąc o sobie

człowiek musi podejmować to, czego nie da się wyrazić w kategoriach "rachunku logicz­nego". Nauka i technika oddają człowiekowi wielkie przysługi, wiele wyjaśniają, ale stają bezradne w decydujących momentach życia, nie mogą określić hierarchii wartości. Mogą ukazać prawidłowości i możliwości działania, ale nie potrafią określić słusznych celów i wartości, do których należy dążyć.

Rozumie to coraz lepiej współczesna epoka wskazując coraz częściej na ideę wiary religijnej i Boga. Nie chodzi o to, że wypełniają one luki ludzkiego poznania i działania, które mogą być kiedyś wypełnione przez naukę i technikę. Chodzi o te wymiary, które ­określają i wyrażają skończoność i względność ludzkiego bytu. Tu jest właśnie miejsce dla wiary. Tu staje się ona sensowna i przynosi usensownienie całej otaczającej człowieka rzeczywistości.

Współcześnie ludzie w różny sposób próbują wyjaśnić tajemnicę życia w pryzmacie śmierci. Jedni w ogóle nie zastanawiają się nad sensem życia; drudzy twierdzą, że całkowite wyzwolenie człowieka od lęku metafizycznego będzie miało miejsce wówczas, kiedy człowiek całkowicie zapanuje na ziemi; a jeszcze inni uważają, że ludzkie życie pozba­wione jest wszelkiego sensu i każdy może układać je według własnych pomysłów. Życie stawia osobę wobec konieczności wyboru; i to nie tylko wyboru między dobrem i złem, ale wyboru między godziwymi i dozwolonymi wartościami. Człowiek jako istota rozumna i wolna, świadomie sięga po odpowiednie wartości. Wartość z kolei ma to do siebie, że musi być realizowana. Problem polega na tym, jaką hierarchię wartości człowiek przyjmuje. Dla jednych najważniejszy będzie pieniądz, dla drugich popularność, a dla innych miłość. Życie wykazuje, że każdy ma swego boga albo bożka.

Człowiek jako istota duchowa, zorientowany jest na sens i dąży ku wartościom. Egzystencja istoty duchowej wyraża się w wolności i odpowiedzialności. Wartość czło­wieka mierzy się wielkością celów, do których zmierza. Okazuje się, że im większe umiło­wanie ideału, tym więcej człowiek ma sił, aby go realizować. Człowiek jest tym czym jest, dzięki sprawie, którą uznał za swoją. Można wymienić trzy zasadnicze możliwości nadania sensu życia, polegające na realizowaniu wartości: nadać sens swemu życiu, stawiając za cel jakiś czyn lub dokonanie jakiegoś dzieła; nadać sens również przez to, że chłonie się piękno, dobro, prawdę oraz nawet człowiek cierpiący, który nie może czynnie realizować wartości, może nadać sens swemu życiu przez sposób, w jaki przyjmuje tę swoją sytuację przymusową.

Problematyce sensu życia poświęca się sympozja, seminaria i kongresy z udziałem naukowców reprezentujących różne specjalności. W miarę jak współczesna utrata sensu życia zatacza coraz szersze kręgi, zarówno w konformizmie zachodu jak i w systemach wschodu, zwłaszcza wśród młodych ludzi, nie można poprzestawać na diagnozie, ale wskazywać kierunek terapii poprzez właściwe wychowanie, kształtowanie sumienia, które jest organem sensu życia. Żyjemy w epoce szerzącego się poczucia bezsensu. W epoce takiej wychowanie nie może polegać jedynie na przekazywaniu wiedzy, lecz musi polegać także na wysubtelnieniu sumienia, aby człowiek miał dostatecznie czuły słuch i umiał dosłyszeć wołanie tkwiące w każdej sytuacji jego życia. Dla utrzymania prawidłowej równowagi psychicznej i dla oparcia się o prawdziwe wartości niezbędna jest religia, zapewniająca człowiekowi poczucie duchowego zakotwiczenia i bezpieczeństwa, którego nie może znaleźć gdzie indziej. Dlatego ratunkiem dla humanizmu europejskiego jest przywrócenie religijnego sensu rzeczywistości.

Problematyce sensu życia poświęca sporo uwagi Jan Paweł II, wrażliwy na potrzeby epoki i znaki czasu. Już w drugim roku pontyfikatu podczas spotkania z młodzieżą w bostonie, przypominając ewangeliczną rozmowę Jezusa z młodzieńcem (por. Mk 10,17-22), powiedział: to głęboko przejmujące wydarzenie, zwięzłe i wymowne, wyraża w niewielu słowach bardzo ważne pouczenie. Porusza ono istotne problemy i podstawowe pytania, które bynajmniej nie utraciły znaczenia. Młodzi wszędzie stawiają sobie ważne pytania na temat sensu życia, słusznej drogi życiowej, prawdziwej skali wartości: co mam czynić...? Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Pytania te dają świadectwo waszym myślom, sumieniom, sercom i woli .Głoszą światu, że wy, młodzi jesteście szczególnie otwarci na wszystko, co dobre i prawdziwe. To otwarcie stanowi - swojego rodzaju "objawienie" ducha ludzkiego. Każdy z was może odnaleźć samego siebie w tym otwarciu na prawdę, dobro i piękno. Natomiast następnego dnia przemawiając do zgromadzenia ogólnego ONZ w Nowym Jorku wyraźnie zaznaczył: krytyczna analiza całej naszej współczesnej cywilizacji ukazuje, że zwłaszcza na przestrzeni ostatniego stulecia przyczyniła się ona -jak nigdy przedtem - nade wszystko do rozwoju dóbr materialnych i zrodziła także w teorii, a bardziej jeszcze w praktyce, szereg takich postaw, w których w większej lub mniejszej mierze znikła wrażliwość na duchowy wymiar ludzkiej egzystencji, a cały sens życia ludzkiego na skutek pewnych założeń sprowadzony do wielorakich uwarunkowań materialnych i ekonomicznych, to znaczy do wymagań produkcji rynku, spożycia,  gromadzenia bogactw, albo też wymogów biurokracji, przez które usiłuje się odpowiednio kierować tymi procesami. Czy to wszystko nie jest także owocem podporządkowania człowieka tym uwarunkowaniom i jednej tylko sferze wartości?.

Papież podczas audiencji ogólnej dnia 19.10.1983 r. rozważał sprawę odwiecznego i wrodzonego każdemu "człowiekowi pytania o sens życia ludzkiego na ziemi. "Czymże jest człowiek i jakież jest jego znaczenie? Czymże jest dobro lub zło pochodzące od niego?" (Syr 18,8/9) - pyta autor natchniony, wyrażając powszechne doświadczenie wszystkich ludzi. Kiedy indziej, rozważając plagę współczesnej narkomanii, papież mówi: psychologowie i socjologowie powiadają,  że główną przyczyną, która popycha młodych i dorosłych ku zgubnemu doświadczeniu narkomanii, jest brak jasnych i przekonywających racji życia. (..) Brak punktów odniesienia, próżnia wartości, przekonanie, że nic nie ma sensu i dlatego nie warto żyć, tragiczne i niszczące uczucie, że jest się nieznanym przechodniem absurdalnego wszechświata (..) Jeśli mamy zrezygnować ze znalezienia jakiegoś sensu w słowie "prawda ", z rozróżnienia pomiędzy dobrem i złem, sprawiedliwym i niesprawiedliwym, nie sposób żyć po ludzku. By szlachetnie i śmiało zdążać w przyszłość, nie wystarczy zwykła futurologia, potrzebna jest według Jana Pawła II motywacja wiary nadprzyrodzonej: nie można żyć dla przyszłości, nie mając poczucia sensu, który jest większy od doczesności - wyższy od niej. Jeśli społeczeństwa i ludzie naszego kontynentu stracili poczucie tego sensu, muszą go odnaleźć. (..) Sens życia muszą odnaleźć w kontekście naszych czasów. Nie inaczej. Nie muszą i nie mogą cofać się do czasów Benedykta, ale muszą sens ludzkiego istnienia odnaleźć na miarę Benedykta. Wtedy tylko będą żyć dla przyszłości. I pracować dla przyszłości. I umierać w perspektywie wieczności. Wyrażając naukę papieża słowami Ch. Moellera trzeba powiedzieć, że chrześcijanin to przeciwnik absurdu, prorok sensu. Chrystus pomaga człowiekowi być świadkiem i czynnikiem podstawowego sensu, pomaga odczytać nadwyżkę sensu nad nonsensem, jaka istnieje w historii.

Wiara jest zatem głęboko związana z całym człowieczeństwem wierzącego, który całym sobą - dzięki wierze - wchodzi w związek z bogiem. Człowiek zawierza konse­kwentnie i bezgranicznie bogu niezależnie od tego, co go w życiu spotyka. Daje tego świa­dectwo sam Jan Paweł II mówiąc do młodzieży japońskiej: wiecie, że przychodzę tutaj w imię Chrystusa. Otóż, pragnę wam powiedzieć, że (..) Słuchając jego słów, żyjąc życiem, którym on pragnie się dzielić z każdym człowiekiem, znajduję najpełniejsze poczucie sensu życia. Tak. Chrystus odsłania nam do końca sens życia ludzkiego. Wówczas można do­piero mówić o dojrzałości w wierze, do czego zmierza całe wychowanie religijne w Kościele.

Wiara, której istotę stanowi zawierzenie bogu wychodzącemu w Chrystusie na spotkanie człowiekowi, jest łaską - darem darmo danym. Bóg udzielając człowiekowi łaski wiary, żąda równocześnie, aby obdarowany dążył do dojrzałości w wierze. Dojrzała wiara nie ma nic wspólnego z postawą statyczną, lecz jest ona procesem dynamicznym, rozwojem w łasce i w miarę rozwoju osobowości nabiera coraz to pełniejszego kolorytu. Trudno mówić o wierze dojrzałej, jeśli nie jest ona zintegrowana z całą osobowością człowieka i jeśli nie posiada głębokich i harmonijnych powiązań ze wszystkimi dziedzinami życia i działania, w języku psychologicznym, oznacza to właśnie takie uformowanie własnej osobowości, w której element wiary stanowi główny czynnik integralny i organizujący całą osobowość. W takim ustawieniu postawa wiary staje się zasadniczą postawą, podstawo­wym punktem odniesienia dla wszystkich nowych doświadczeń i przeżyć, głównym kryte­rium interpretacji i oceny egzystencji.

              Nieodzownym warunkiem dojrzałości w wierze jest pogłębienie refleksyjne wiary. Jest rzeczą nie do pomyślenia, aby można było uważać się za dojrzałego w wierze, a równo­cześnie nie umieć uzasadnić swojej wiary, wykazując przy tym wielką ignorancję religijną. Wiara jest intelektualnym ujęciem pewnej rzeczywistości. Okazuje się, że jednym z głów­nych powodów zaniku wiary we współczesnym świecie jest brak właściwej znajomości prawd wiary. Oczywiście chodzi tu o życiowe przyswojenie sobie treści religijnych, które przekształcają się w prawdziwą mądrość chrześcijańską, pozwalającą interpretować życie ludzkie w świetle ewangelii.

Dojrzałość w wierze zakłada także umiejętność krytycznej oceny rzeczywistości. Prawda wiary znajduje się bowiem w nieustannej konfrontacji ze zmniejszającą się ciągle rzeczywistością historyczną, społeczną i kulturową. Z tego też powodu wymaga, aby ją interpretować i osądzać według światła ducha świętego i wymagań królestwa bożego. Zdolność krytycznej oceny zjawisk religijnych jest zarówno elementem oczyszczającym wiarę z różnych naleciałości i ludzkich kompromisów, jak i elementem konfrontującym nie­ustannie ze słowem bożym. Autentyczna postawa domaga się krytycznych ocen różnych form religijnych i jej rozmaitych przejawów w codziennym życiu. Jeżeli wiara w swej istocie jest ufnym zawierzeniem i oddaniem się objawiającemu Bogu, to nie oznacza wcale, iż potrzeba przyjmować i akceptować w różnym stopniu wszystkie konkretne przejawy wiary .

Wiara dojrzała jest twórcza. Nie pozwoli się zablokować w jakimś ciasnym zaułku życia, lecz jest źródłem ciągle nowych motywacji, uzasadnień, interpretacji i inicjatyw. Trwa więc ona w nieustannym poszukiwaniu nowych wartości i nowych form życia religij­nego; jest po prostu odkrywcza. Wiara dojrzała znajduje swoje naturalne ujście w działa­niu. Człowiek o głębokiej i dojrzałej wierze angażuje się w to, aby rzeczywistość ziemską przepoić duchem ewangelii. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech niedojrzałości religijnej jest bierność i bezwładność w działaniu wielu wierzących, których spokojna i nie­zakłócona wiara utrzymuje się na marginesie ich życia zawodowego, społecznego i rodzin­nego bez jakiegokolwiek wpływu na nie. Jest to wiara, pozwalająca żyć spokojnie, ignoru­jąc liczne zadania, których domaga się od wierzącego realizacja królestwa bożego na ziemi.

Dojrzałość w wierze domaga się także otwarcia na osoby i wartości, z którymi człowiek wierzący wchodzi w osobisty kontakt. Człowiek dojrzały w wierze nie unika dialogu i konfrontacji z postawami ideologicznymi, różnymi od jego własnej postawy. Umiejętność prowadzenia dialogu i otwarcie się w stronę braci inaczej wierzących lub niewierzących jest cechą charakterystyczną wiary dojrzałej. Dojrzałą wiarę cechuje auten­tyczna miłość bliźniego; miłość wypływająca z głębokiego przekonania, że ukochać Chrystusa należy nie w abstrakcji, ale w każdym konkretnym człowieku. Jezus wyraźnie powiedział, że bezinteresowna miłość bliźniego ma być znakiem rozpoznawczym jego uczniów. Miłość ta przejawia się w umiejętności wczuwania się, rozumienia i pomagania innym. Człowiek w człowieku ma dostrzec brata - któremu należy pomóc w jego wewnętrznym rozwoju ukierunkowanym na Boga - a nie konkurenta, którego trzeba jak najszybciej podporządkować sobie, aby w przyszłości nie stał się wrogiem. Jan Paweł II przypomina, że sensu życia ludzkiego nie można pojąć inaczej, jak poprzez ów "mesjański spór ", jaki Jezus z Nazaretu wiódł kiedyś z Piotrem, i stale wiedzie z każdym człowiekiem i całą ludzkością. Chrześcijaństwo jest religią "mesjańskiego sporu" z człowiekiem - o człowieka.

Chrześcijanin wierzy, że człowiek jest istotą, która sens swego życia może odnaleźć nie w sobie samej, ale w  tym, co nadludzkie, w zażyłości z Bogiem. Wierzyć po chrześci­jańsku, to znaczy wierzyć sensowi, który utrzymuje mnie i cały świat. Innymi słowy, wierzyć po chrześcijańsku, to pojmować swoje istnienie jako odpowiedź na słowo, które wszystko utrzymuje i wszystko ogarnia. Zawiera się w tym zgoda, na to, że sens, którego nie można sobie nadać, lecz który można tylko przyjąć, już został darowany, tak iż wystar­czy go przyjąć i jemu się powierzyć.

              Chrześcijanin cel swojego życia widzi w Bogu. Wierzy, że człowiek został stworzony do wiecznej szczęśliwości, która polega na zjednoczeniu z bogiem w wieczności. Uznając Boga za ostateczny cel życia ludzkiego i najwyższą normę moralną, człowiek odnajduje i ubogaca siebie. W świetle prawdy objawionej człowiek uczestniczy w dzie­dzictwie bożym, znajduje się w kręgu osób bożych i otrzymuje właściwą mu samoistność i wiekuistość. Być coraz bliżej boga oznacza być coraz bardziej samoistnym i niezależnym od wszystkiego, co jest przygodne i względne.

Naturalne prawo boże jest prawem samej natury ludzkiej i dlatego jest prawdziwie ludzkie. Boskie normy moralności są liniami kierującymi ku pełni rozwoju osoby. Wskaza­nia ewangeliczne dotyczące wyższej doskonałości, nie tylko nie są sprzeczne z naturą, lecz przede wszystkim sprzyjają osiągnięciu szerokiego spojrzenia i zajęcia właściwego miejsca. Rozwijanie aktywności ludzkiej odpowiada zamiarom boga, który stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, a więc uczynił go kontynuatorem dzieła, które sam zaczął. Tworzenie kultury moralnej, umysłowej, technicznej, wychowanie człowieka, wszystko to również wzbogaca konkretną osobę ludzką, a przez to nadaje sens życiu ludzkiemu.

 

2. Miłość drogą dialogu człowieka z Bogiem w Chrystusie

 

­Globalny charakter wiary, jako postawy sensu życia człowieka, prowadzi do wskazania jej -bezpośredniego odniesienia do miłości. Właściwie w takim rozumieniu wiara i miłość zbiegają się w jedno. Bez wiary nie byłoby nigdy miłości prawdziwie chrześcijań­skiej, a bez niej nie byłoby pełnej wiary. Wiara wprowadzając człowieka w nowy, nadprzy­rodzony sposób bytowania, daje tym samym przestrzeń tej miłości, która jest dla człowieka darem i zadaniem. Miłość niejako wypływa z wiary i jest jej uzewnętrznieniem. Dopiero w świetle wiary chrześcijanin rozpoznaje, że miłość ma swój fundament nie w człowieku, ale w bogu. Wobec tego nasuwa się pytanie: czy ta miłość na drodze dialogu może człowieka prowadzić do Boga?

Chrześcijanin nie tylko odczytuje świat jako miejsce objawienia się miłości Boga, ale także jako drogę, poprzez którą człowiek może urzeczywistniać swoją odpowiedź na miłość bożą: przez miłość do tego, co jest bożym stworzeniem i przez zaangażowanie w świat chrześcijanin praktycznie może wypełnić obowiązki płynące z miłości bliźniego, a więc także swoje obowiązki społeczne. Wezwanie do miłości jest też jednym ze sposobów podkreślenia, że chrześcijańskie widzenie świata ma charakter wspólnotowy. Oznacza to położenie większego nacisku na samo kształtowanie życia wspólnotowego, a dopiero w tym świetle ukazywanie konieczności solidarnego włączenia się w rozwój świata materialnego. W perspektywie miłości wyraźniej widać, że wszelkie prawdziwie chrześcijańskie działanie, choćby samo w sobie miało charakter indywidualny, ma ostatecznie wymiar wspólnotowy i wspólnoto-twórczy.

Teologalna cnota miłości odsłania też najważniejszy kierunek chrystianizacji świata i ewangelizacji ludzi w nim żyjących: uobecnienie miłości bożej w świecie. Miłość boża najpełniej objawiła się we wcieleniu syna bożego i w posłannictwie ducha świętego, dzięki któremu możliwa jest kontynuacja wcielenia w Kościele i w poszczególnych uczniach

Chrystusa. Wprawdzie nikt z ludzi nie może objawić w pełni tej miłości bożej swoim życiem, to jednak wszyscy są wezwani do bycia znakami tej miłości w świecie. Chrystus uczy, że najwspanialszym wypełnieniem wolności jest miłość, która urzeczywistnia się w oddaniu i służbie. Droga miłości jest więc też najlepszym sposobem, aby człowiek pozo­stał prawdziwie wolny w relacji do otaczającej go rzeczywistości, by nie został przez nią niejako "zniewolony". Przez wypełnianie przykazania miłości boga i bliźniego, człowiek będzie mógł odnaleźć swoje prawdziwe odniesienie do świata materialnego, będąc dla niego drogą i narzędziem dla służby w duchu miłości.

Z teologicznego punktu widzenia prymat miłości jest nader oczywisty. Ale w praktyce, także i w analizach teologicznych, zdarza się, że ta "królowa cnót" ginie w tłumie swoich służek: cnót i cnotek. Nawet wiara i nadzieja, które mają fundamentalne znaczenie dla struktury życia chrześcijańskiego, są związane z etapem "drogi". Miłość sama w sobie stanowi wartość absolutną i wieczną. Już tu na ziemi ukazuje Boga w największym zbliże­niu, wprowadza w tajemnicę wewnętrznego życia bożego. Kto trwa w miłości, trwa w bogu, a bóg trwa w nim (1 J 4, 16). Dlatego nie powinny dziwić stwierdzenia teologa J. Piepera, że właściwym podmiotem chrześcijańskiej miłości nie jest już człowiek, lecz sam Bóg, człowiek jest tylko drogą, przewodem, przez który przepływa miłość boża. Miłość nadprzyrodzona - caritas (agape) jest zatem "sakramentem" życia bożego. Bezpośrednim źródłem, nosicielem miłości jest łaska...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin