055. Reid Michelle - Kobieta z Rio de Janeiro.pdf

(843 KB) Pobierz
142338087 UNPDF
Michelle Reid
Kobieta z Rio de
Janeiro
Tytuł oryginału: The Brazilian's Blackmailed Bride
0
142338087.005.png 142338087.006.png 142338087.007.png 142338087.008.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Wykładany orzechową boazerią pokój miał w sobie staroświecką
elegancję; trudno było sobie wyobrazić, by ktoś mógł w nim gniewnie
podnieść głos. W normalnych okolicznościach Anton Luis Ferreira Scott-
Lee z pewnością by tego nie zrobił.
W tej sytuacji nie było jednak nic normalnego i gniew niewątpliwie
brzmiał w jego głosie, choć ukryty pod lodowatym tonem.
- Będę musiał zrezygnować - oznajmił, wprawiając pozostałych
dwoje obecnych w głębokie przerażenie.
Jego matka była zbyt piękna i młoda, żeby być wdową - miała
dopiero pięćdziesiąt lat. Najwyraźniej jednak nie zapomniała ponurej
przeszłości, która teraz wróciła, by ją prześladować.
- Ależ meu querido ... - odezwała się drżącym głosem. - Nie możesz
zrezygnować!
- Nie mam wyboru, do diabła.
Maria Ferreira Scott-Lee wzdrygnęła się, spuściła przejrzyste
brązowe oczy, nie mogąc znieść widoku zaciętej twarzy syna.
- Nie bądź szaleńcem, chłopcze - wyrzucił niecierpliwie Maximilian
Scott-Lee. - To nie ma nic wspólnego z bankiem! Spróbuj zachować nieco
dystansu.
Dystansu? Anton przeniósł spojrzenie na mężczyznę, którego całe
życie nazywał z miłością stryjem, i poczuł nagle gwałtowne pragnienie, by
walnąć go pięścią w twarz!
1
142338087.001.png
Żadnego dystansu, pomyślał i wbił wściekły wzrok w widok
rozciągający się za oknem wytwornego gabinetu w siedzibie rodu Scott-
Lee w Belgravii.
Pogoda była okropna. Deszcz siekący z ołowianoszarego nieba
zrywał z drzew ostatnie liście i ciskał je na plac w dole. Anton wiedział,
jak czują się te liście. Dwie godziny wcześniej w Londynie brał udział w
posiedzeniu zarządu, pewny siebie na fotelu przewodniczącego starego i
szanowanego Banku Scott-Lee.
A teraz...
Na jego zaciśniętych szczękach zadrgał mięsień, uwydatniając
świadczący o uporze dołek w brodzie - cechę, która do dziś nie budziła
żadnych podejrzeń, podobnie jak wiele innych spraw. Teraz musiał im
stawić czoło.
Chociaż właściwie dlaczego? Urodził się jako uwielbiane jedyne
dziecko brazylijskiej piękności Marii Ferreiry i bogatego angielskiego
bankiera Sebastiana Scott-Lee, a przynajmniej w to wierzył aż do dziś...
Uważał za oczywiste, że odziedziczył smukłą sylwetkę i ciemną latynoską
karnację po matce, a przenikliwy umysł bankiera po zmarłym ojcu, za
którym nadal tęsknił.
Po przeczytaniu listu od jakiegoś Brazylijczyka nazwiskiem Enrique
Ramirez, twierdzącego, że jest jego prawdziwym ojcem, uznał to w
pierwszej chwili za idiotyczny żart. Dopiero konfrontacja z matką i
stryjem zmusiła go do zmiany zdania. Teraz próbował dojść do ładu z
faktem, że Ramirez mówił prawdę, a człowiek, którego zawsze uważał za
swojego prawdziwego ojca, wiedział o romansie matki! Przeprowadzona
2
142338087.002.png
po cichu adopcja zapewniła Antonowi miejsce w życiu Sebastiana;
przybrany syn nigdy nie miał odkryć prawdy.
- Wiesz równie dobrze jak ja, że bez ciebie bank upadnie. - Max
przerwał ciężkie milczenie. - Ty jesteś tym bankiem, Anton. Jeśli
zrezygnujesz, wszyscy będą chcieli znać przyczynę. Prawda wyjdzie na
jaw i imię rodziny zostanie...
- Prawda nie wyjdzie na jaw - przerwał mu Anton ostro.
- Ponieważ mój brat o to zadbał - odparł starszy mężczyzna. - Kto
mógł się spodziewać, że Ramirez wyskoczy z pocałunkiem śmierci w
postaci testamentu i ostatniej woli?
„Pocałunek śmierci" - powtórzył Anton w myślach; przepełniała go
gorąca, jadowita gorycz.
- Nigdy nie przyszło ci do głowy, że ja mam prawo wiedzieć? - rzucił
oskarżycielsko matce.
Maria zamarła, zacisnęła smukłe palce na chusteczce.
- Twój ojciec nie chciał...
- Moim ojcem jest cholerny Enrique Ramirez! - wybuchnął.
- Nie. - Maria zadrżała i pokręciła głową. - Związek z Enrique to był
błąd, który ja popełniłam. Nie potrzebowałeś...
- ...wiedzieć, że od trzydziestu jeden lat żyję w kłamstwie?
Maria umilkła, zakryła chusteczką drżące wargi.
- Przepraszam - szepnęła po chwili.
- To niewiele zmienia.
- Nie rozumiesz, że...
- To nie ma znaczenia - przerwał jej znowu.
3
142338087.003.png
- Sądziłem, że jestem synem człowieka, którego kochałem i
szanowałem jak nikogo na świecie. Teraz się dowiaduję, że jestem
owocem romansu z jakimś wielbicielem gry w polo!
- To nie tak. - Maria stawała się coraz bledsza.
- Byłam... z Enrique, zanim wyszłam za twojego ojca.
- A więc tak - oczy Antona przesłaniała czerwona mgła wściekłości.
- Miałaś romans z tym typem. Zostawił cię w ciąży, więc rozejrzałaś się za
kimś, kto by go zastąpił, znalazłaś Sebastiana i po prostu go oszukałaś,
tak?
- Nie! - Pierwszy raz od początku tej rozmowy dała dowód swej
brazylijskiej krwi, zrywając się z miejsca. - Nie będziesz do mnie mówił
tym oskarżycielskim tonem! Twój ojciec wiedział od początku! Byłam z
nim uczciwa od pierwszej chwili. Wybaczył mi... a ciebie kochał jak syna!
To jego nazwisko jest na twojej metryce urodzenia. To on cię
wychowywał! Był z ciebie dumny i zawsze traktował jak swój największy
skarb! Jak śmiesz obrażać jego pamięć, mówiąc o tym z pogardą!
Anton odwrócił się znowu do okna, targany sprzecznymi uczuciami
gniewu, rozgoryczenia zmieszanego z wyrzutami sumienia. Poczuł, że
pieką go oczy. Kochał ojca, podziwiał go jak kochający syn. Kiedy
Sebastian zginął w wypadku samochodowym, przez wiele miesięcy nie
mógł otrząsnąć się z żalu.
- Zawsze wiedziałem, że nie jestem do niego podobny. - Słowa
zabrzmiały szorstko; Maria zdławiła szloch.
- Brat wiedział, że nie może mieć dzieci - odezwał się cicho Max. -
Był tego świadomy już wtedy, kiedy poznał i pokochał Marię. Kiedy mu
powiedziała, że jest w ciąży, przyjął to jak dar od losu.
4
142338087.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin