227. Monroe Lucy - Sycylijska przygoda.pdf

(703 KB) Pobierz
Pregnancy of Passion
Lucy Monroe
Sycylijska przygoda
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Salvatore stojący przed wejściem do małej pracowni jubilerskiej czuł się,
delikatnie mówiąc, nieswojo. Zazwyczaj nie obawiał się konfrontacji i bez wa-
hania stawał do walki, ale tym razem było inaczej.
Nie łudził się, że Elisa będzie zadowolona z ingerencji w jej życie, nawet
jeżeli miało to nastąpić na prośbę jej zatroskanego ojca. Od roku unikała go
konsekwentnie, jak gdyby mógł ją zarazić jakąś paskudnie zjadliwą chorobą.
Najwyraźniej nienawidziła go teraz tak samo mocno, jak kiedyś kochała.
I nie mógł jej za to winić.
Istotnie, miała powody, by spoglądać na byłego kochanka okiem niechęt-
nym, ale i tak nie zamierzał się pogodzić z radykalnym wykluczeniem go z jej
życia. Tradycyjne sycylijskie wychowanie nakazywało spłacić ciążący na nim
dług.
Pchnął drzwi do pracowni i zanotował w pamięci brak słabego brzęczyka,
który powinien był zaanonsować przybycie klienta.
Zatrzymał się w progu i ogarnął pomieszczenie wzrokiem.
Elisa siedziała pochylona nad gablotą z biżuterią, obok stała para mło-
dych ludzi. Słyszał łagodny głos dziewczyny, ale nie mógł rozróżnić słów. Gę-
ste włosy w odcieniu dojrzałego kasztana, które wciąż widział w wyobraźni
rozrzucone na białej, jedwabnej pościeli, były splecione w schludny francuski
warkocz, co uwidaczniało delikatną linię karku i pulsującą żyłkę na szyi.
Jak zwykle była ubrana z klasą, w zapinaną bluzeczkę bez rękawów, do-
braną kolorem do oczu barwy zielonego mchu. Prosta, o ton ciemniejsza spód-
nica podkreślała smukłe biodra i wąską talię, odkrywając zaledwie kilka cen-
tymetrów łydki powyżej kostki. Jednak kiedy dziewczyna poruszyła się lekko,
rozcięcie z boku odsłoniło spory fragment długich, zgrabnych nóg, które tak
dobrze pamiętał.
Wciąż jej pragnął. Chociaż nie spotykali się już od roku, pożądanie ani
trochę nie osłabło i nawet nie pomyślał o innej kobiecie. To musiało być coś
więcej niż tylko pociąg fizyczny.
No i był jej winien zadośćuczynienie za dawne grzechy.
Elisa powiedziała coś do swoich młodych klientów i obeszła gablotę, że-
by wyjąć z niej tackę z pierścionkami.
Wtedy go zobaczyła, a jej twarz i oczy poszarzały. Reakcja zupełnie
przeciwna do tej, którą jego obecność wywoływała w niej dawniej. Wtedy na
jego widok jej oczy rozświetlały szczęście i miłość. Teraz nie było w nich ani
śladu tamtych uczuć.
Zastąpiło je paniczne przerażenie.
Tacka wyślizgnęła się jej z rąk i z głuchym odgłosem wylądowała na
szklanej ladzie.
- Czy dobrze się pani czuje?
Zmusiła się, by przenieść wzrok ze zjawy, którą właśnie ujrzała w
drzwiach, na młodego mężczyznę. Z trudem zdołała ułożyć wargi w nędzną
imitację uśmiechu.
- Tak. Dziękuję. - Wygładziła tackę. - Szukają państwo pojedynczego
kamienia, prawda?
Oczy młodej kobiety rozbłysły, a widoczny w nich wyraz głębokiego od-
dania i miłości, kiedy patrzyła na swojego narzeczonego, zranił Elisę do głębi.
Ona też kiedyś tak bardzo kochała.
Niestety ukochany zniszczył jej miłość, a nieszczęśliwy wypadek odebrał
życie ich dziecku.
Wyciągając wybrany pierścionek, postarała się uśmiechnąć do młodej pa-
ry. Cóż mogło być piękniejszego na świecie niż odwzajemniona miłość? Fakt,
że ona sama miała niewielkie szanse na takie uczucie, nie powinien rzutować
na szczęście tych dwojga.
- Proszę go przymierzyć.
Młody mężczyzna, nazywany Davidem, wziął pierścionek i z czułością
wsunął na palec ukochanej.
- Pasuje jak ulał - szepnęła.
Elisa uśmiechnęła się szerzej. A więc dojdzie do sprzedaży. Ich mała fir-
ma potrzebowała każdego zastrzyku gotówki.
- I pięknie wygląda.
A już prawie zdołała sobie wmówić, że go tam wcale nie ma, że to tylko
gra jej wyobraźni.
Młoda kobieta podniosła głowę i obdarzyła przybysza promiennym
uśmiechem.
- Dziękuję panu.
- Sądzę, że można państwu złożyć gratulacje?
Tym razem to David zwrócił się do niego z uśmiechem.
- O, tak. Zamierzamy się pobrać zaraz po powrocie do domu.
- Czy to nie romantyczne? - odezwała się kobieta, spoglądając ciepło na
swojego przyszłego męża. - Spotkaliśmy się na wycieczce, a Włochy tak nam
się spodobały, że postanowiliśmy tu zostać jeszcze przez kilka tygodni.
- No i podjęliśmy decyzję o ślubie. - David wyglądał na zachwyconego
przebiegiem wydarzeń.
Elisa nie brała udziału w rozmowie, zajęta pakowaniem pierścionka i pa-
sujących do niego obrączek. Tamci troje gawędzili jeszcze przez chwilę, w
końcu jednak para zapłaciła i wyszła.
Odwróciła się do niego tyłem, udając zajętą porządkowaniem tacki. Nie
miała nic do włożenia w puste miejsce i nie będzie miała aż do aukcji. Nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin