Robards Karen - Pewne lato.pdf

(1053 KB) Pobierz
Microsoft Word - Robarts Karen - Pewne lato.rtf
Karen Robards
Pewne lato
Tytuł oryginału
One Summer
Rozdział 1
Od czasu tamtego koszmarnego œwitu Rachel Grant nie znosiła
woni kwiatów złotokapu. A właœnie dzisiaj, jak na ironiê, w
powietrzu unosił siê ów dusz¹cy zapach.
Stała na przystanku autobusowym Greyhound przy rozgrzanej
od upału asfaltowej szosie i czekała na Johnny'ego Harrisa, ¿eby go
powitaæ w rodzinnym mieœcie. Był niesfornym chłopakiem, którego
wiele lat temu uczyła angielskiego w liceum. Chojrak Johnny Harris
pochodził z miejscowego marginesu społecznego. Nikt w całym
mieœcie nie w¹tpił w to, ¿e wyroœnie na kogoœ takiego jak jego
ojciec. Tymczasem stał siê kimœ znacznie gorszym.
Jedenaœcie lat temu Johnny Harris został skazany za
zamordowanie i oskar¿ony o zgwałcenie siedemnastoletniej
licealistki.
A dzisiaj, dziêki pomocy Rachel, wracał do domu.
Usłyszała odgłos silnika autobusowego, zanim pojazd pojawił
siê w polu widzenia. Nerwowo rozejrzała siê wokół siebie, ¿eby
sprawdziæ, czy ktoœ na ni¹ nie patrzy. Za szyb¹ okienka stacji
benzynowej, przebudowanej na dworzec autobusowy miasteczka
Tylerville, dostrzegła sylwetkê kasjera Boba Gibsona. Po drugiej
stronie budynku Jeff Skaggs – tegoroczny absolwent liceum, który
pracował obecnie w sklepie sieci 7-Eleven – wrzucał monetê do
automatu z coca-col¹. Z tyłu za jego zaparkowanym d¿ipem Rachel
zauwa¿yła krzew złotokapu z błyszcz¹cymi jasnozielonymi liœæmi i
p¹kami ¿ółtych kwiatów.
Poczuła siê nieco lepiej, gdy zidentyfikowała Ÿródło zapachu. A
2
jednak zbieg okolicznoœci wydawał siê zatrwa¿aj¹cy. Zakrwawione
ciało Marybeth Edwards zostało znalezione prawie dokładnie
jedenaœcie lat temu właœnie pod krzakiem złotokapu w równie
upalny dzieñ jak dzisiaj. Zwłoki pokrywało kwiecie, które
prawdopodobnie obsypało siê z gałêzi, gdy dziewczyna walczyła z
napastnikiem. Słodka woñ kwiatów niemal tłumiła ostry zapach
krwi. Miało to miejsce dokładnie o tej samej porze roku, pod koniec
sierpnia – miesi¹ca gor¹cego jak wnêtrze rozgrzanego pieca. Rachel
jechała do liceum w Tylerville, ¿eby przygotowaæ klasê do
rozpoczynaj¹cego siê wkrótce roku szkolnego i jako jedna z
pierwszych znalazła siê na miejscu zbrodni. Do dzisiaj przeœladował
j¹ ów potworny widok.
Od tamtej pory nie opuszczało jej te¿ przekonanie, ¿e Johnny
Harris nie zabił owej ładnej blondynki, z któr¹ siê spotykał. Ich
zwi¹zek był publiczn¹ tajemnic¹. Widywał siê z ni¹ po kryjomu,
wbrew woli jej rodziców. Dlatego gdy dziewczyna została
znaleziona martwa z jego nasieniem wewn¹trz ciała, sprawa została
jednoczeœnie otwarta i zamkniêta. W tydzieñ po tragicznym
wydarzeniu Johnny'ego aresztowano, a nastêpnie os¹dzono i
skazano za morderstwo, którego, jak domniemywano, dopuœcił siê
w chwili, gdy Marybeth oœwiadczyła mu, ¿e nie zamierza siê z nim
dłu¿ej spotykaæ. Oskar¿enie o gwałt zostało oddalone. Zbyt wielu
ludzi wiedziało, jak bliskie stosunki ł¹czyły tych dwoje. Rachel
nigdy nie uwierzyła w to, ¿e chłopak, którego dobrze znała, mógł
siê dopuœciæ tak potwornej zbrodni. Zawsze miała niezachwian¹
pewnoœæ, ¿e jego jedyn¹ win¹ jest pochodzenie.
A teraz modliła siê w duchu, ¿eby jej opinia o Johnnym Harrisie
3
okazała siê słuszna.
Autobus podjechał na przystanek i zatrzymał siê z piskiem
hamulców. Otworzyły siê drzwi. Rachel wbiła wzrok w pust¹
przestrzeñ, zaciskaj¹c palce na pasku letniej torebki. Obcasy
szykownych białych pantofli zatopiły siê w asfalcie, a jej ciało
naprê¿yło siê w oczekiwaniu.
Johnny Harris miał na sobie zniszczone d¿insy, biały
bawełniany podkoszulek i zdarte br¹zowe kowbojskie buty. Na
szerokich barach mocno opinała siê koszula z dzianiny. Pod
zaskakuj¹co opalon¹ skór¹ wybrzuszały siê bicepsy. Johnny był
chudy. Nie, Rachel uznała, ¿e odpowiedniejszym okreœleniem jest
słowo szczupły. Miał tak jak kiedyœ kruczoczarne włosy, choæ były
teraz bardziej faliste i dłu¿sze ni¿ wtedy. Siêgały mu niemal ramion.
Jego twarz nie zmieniła siê zupełnie. Rachel poznała go
natychmiast, pomimo kilkudniowego zarostu, zacieraj¹cego
wyrazistoœæ linii ¿uchwy i brody. Posêpny i przystojny chłopiec,
którego pamiêtała, był nadal posêpny i przystojny. Tyle tylko, ¿e
przestał ju¿ byæ chłopcem. Wyrósł na dojrzałego mê¿czyznê o
groŸnym wygl¹dzie.
Myœl, ¿e Johnny musi mieæ około trzydziestki, wstrz¹snêła
Rachel. Jeœli nawet kiedyœ cokolwiek o nim wiedziała, to teraz stał
siê dla niej zupełnie obcym człowiekiem.
Ostatnie dziesiêæ lat swojego ¿ycia spêdził w wiêzieniu
federalnym.
Zszedł na asfaltow¹ nawierzchniê szosy i rozejrzał siê wokół.
Rachel stała na uboczu. Otrz¹snêła siê z rozmyœlañ i ruszyła w jego
4
stronê. Obcasy grzêzły jej w szczelinach pomiêdzy płytami
chodnika. Potknêła siê. Gdy odzyskała równowagê, poczuła na
sobie jego oczy.
– Panno Grant. – Powoli, bez uœmiechu, mierzył j¹ wzrokiem.
W wyzywaj¹cym spojrzeniu nie było ani œladu szacunku.
Bezceremonialnie taksował jej kobiece kształty. Wprawił j¹ tym w
zakłopotanie. Uczniowie nie patrz¹ w ten sposób na swoje byłe
nauczycielki.
– Witaj w domu, Johnny. – Absurdem było zwracaæ siê do tego
mê¿czyzny o surowej twarzy jak do licealisty, ale z
przyzwyczajenia wymówiła jego imiê, podobnie jak i on powitał j¹
w sposób zapamiêtany z dawnych lat.
– Tak, w domu. – Zacisn¹ł usta, rozgl¹daj¹c siê dookoła.
Pod¹¿aj¹c za jego wzrokiem, zobaczyła Jeffa Skaggsa, który zamarł
z puszk¹ coca-coli w dłoni, wytrzeszczaj¹c na nich oczy. Wiedziała
ju¿, ¿e wiadomoœæ o powrocie Johnny'ego Harrisa lotem
błyskawicy rozniesie siê po Tylerville. Igell Skaggs, matka Jeffa,
była najwiêksz¹ plotkar¹ w mieœcie. Rachel nigdy siê nie łudziła, ¿e
powrót Johnny'ego bêdzie mo¿na utrzymaæ w tajemnicy. W
Tylerville w stanie Kentucky niczego nie dało siê ukryæ, w ka¿dym
razie nie na długo. Wszyscy wszystko o wszystkich wiedzieli.
Rachel zakładała jednak, ¿e Johnny bêdzie miał szansê oswojenia
siê z now¹ sytuacj¹, zanim rozszaleje siê nieunikniona burza
protestów. Gdyby niektórzy obywatele słyszeli wczeœniej o jego
powrocie do Tylendlle, poruszyliby niebo i ziemiê, ¿eby zatrzymaæ
go jak najdalej od miasta.
Teraz ju¿ wiedzieli albo dowiedz¹ siê wkrótce. Ale było ju¿ za
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin