00:00:01:movie info: XVID 640x288 29.97fps 702.7 MB|/SubEdit b.4043 (http://subedit.prv.pl)/ 00:04:37:Poprzez te malowidła malarz|wyraża swoje uczucia wobec opiekunów. 00:05:35:Profesor padnie trupem,|jeli ty się kiedy zjawisz na czas. 00:05:38:Przestań, dobra? Ja nie mam oddziału|służšcych jak ty. 00:05:42:Mieszkam sama i muszę|wszystko robić sama. 00:05:45:Wyluzuj. Mnie też nie jest łatwo. 00:05:48:Najwyraniej jest. 00:05:49:Mieszkasz sobie wygodnie w wielkim domu,|który sprezentował ci tatu. 00:05:54:Tak samo jak ty mieszkasz w domu mamy. 00:06:02:Przepraszam. Nie to miałem na myli. 00:06:05:Rozmawiała z ojcem?|- Jakżebym mogła? 00:06:09:Dzwoniłam do niego, ale jak zwykle... 00:06:13:...włšczyła się automatyczna sekretarka.|A on omawiał z kim interesy. 00:06:20:Wiesz co, Karan...? Czasami naprawdę |tęsknię... 00:06:25:Chciałabym, żeby mama żyła. |W twoim przypadku jest inaczej. 00:06:31:Ty masz rodzinę. Jeli ojciec jest zajęty,|zawsze możesz porozmawiać z mamš. 00:06:36:Ale moja rodzina... 00:06:39:Sneha, o jakiej my tu rodzinie mówimy? 00:06:44:A tak przy okazji, co robisz jutro? 00:06:48:A co jest jutro takiego specjalnego?|- Weekend. 00:06:51:Nic nie robię.|Pewnie będę w domu. 00:06:54:Mógłbym zamienić twój nad wyraz ekscytujšcy|weekend w co nieziemsko nudnego, jeli chcesz.|Chcesz? 00:07:01:Jutro u mojego wuja|jest impreza. 00:07:03:Wszyscy moi krewni tam będš. 00:07:05:Jeli ze mnš pójdziesz, |to przedstawię cię wszystkim. 00:07:09:Wypędzimy wszystkie duchy|z twojej rodziny. 00:07:13:I co ty na to?|- Jasne. 00:07:25:Karan, naprawdę nikt by się nie |domyliła, że pochodzisz z takiej |zamożnej rodziny. 00:07:31:No, tak wyglšda. 00:07:33:Ale jak już poznasz te karykatury stšd..., 00:07:35:...przekonasz się, że nie jestem|jednš z nich. 00:07:40:Chod, przedstawię cię. 00:07:42:Jak obiecałem, ludziska, których|ci przedstawię..., 00:07:46:...będš wyjštkowi. Bardzo wyjštkowi. 00:07:51:Witaj, urocza damo. Jak cudownie |cię spotkać. 00:07:56:Jestem Amar Rathod.|- Wujku Amar, to jest Sneha. 00:07:59:Gdyby mógł się przestać gapić... |Jestem twoim siostrzeńcem. Karan jestem. 00:08:03:A tak, przepraszam. Karan. Dobrze|cię widzieć, chłopczę. 00:08:06:Jestem zachwycony, że tu jeste... 00:08:08:...i jeszcze bardziej zachwycony, widzšc..., 00:08:10:...że przyprowadziłe ze sobš |takš uroczš damę. 00:08:14:Dziękuję bardzo.|- Idcie i bawcie się dobrze. 00:08:16:Wecie szampana. Jest przepyszny.|Karan, bawcie się dobrze. 00:08:19:Chod. - Cóż, Karan... Vicky tu jest. 00:08:25:Vicky...?|- Vicky? Kim jest Vicky? 00:08:28:Chodmy.|- Jak się masz? 00:08:31:Hej, Karan. Co u ciebie? 00:08:35:Wow. Wyglšdasz wspaniale przystojniaku. 00:08:39:Zgadnij, co? Włanie spotkałem Vickiego.|Jest taki przystojny i zniewalajacy... 00:08:45:Mówię ci, gdybym miała dwie córki... 00:08:48:Wydałabym je za was dwóch |przy tym samym ołtarzu. 00:08:51:Czy to nie wspaniały pomysł?|- Mogę pójć zobaczyć się z Vickym? 00:08:55:Proszę, idcie. Bawcie się dobrze jako|i ja się bawię. 00:08:59:Na razie. Widzimy się póniej. 00:09:03:Karan, czy twoja ciotka zawsze jest taka głona? 00:09:07:Czasem nawet głoniejsza. 00:09:09:Jak już ci mówiłem, w mojej|szanownej rodzince jest kilka karykatur. 00:09:12:Teraz poznasz jeszcze kilka...|- Ale kim jest ten Vicky? 00:09:15:Przyjaciel z dzieciństwa. Mieszka w Delhi.|Szczerze mówišc, nie wiem, co tu robi. 00:09:20:Fantastycznie, człowieku. Czad. 00:09:23:No i z czego się tak chichrasz?|- Braciszku Karan, jak się miewasz? 00:09:26:Wporzšdku. Vicky włanie opowiedział kawał. 00:09:28:Chyba powiniene go posłuchać.|Ona jest z tobš? - Oczywicie. 00:09:32:Przepraszam. 00:09:37:Hej, przystojniaku. Rozpoznajesz mnie?|- Czemu nie? 00:09:41:Chandni, córka wuja Kapadii.|- Włanie. 00:09:46:Sneha, to jest Chandni. A to jest...|- Narzeczona? 00:09:51:Przyjaciółka.|- Przyjaciółka, rozumiem. 00:09:54:Dopiero co spotkałam jednego|z waszych przyjaciół. 00:09:57:Niech zgadnę. Vicky? 00:10:00:Jakiż on jest czarujšcy. 00:10:05:Doć tego, Karan. Chcę poznać Vickyiego.|I to teraz. 00:10:11:Człowiek żyje, aby się bawić. 00:10:14:Romans jest tu i teraz. 00:10:42:Człowiek żyje, aby się bawić. 00:10:45:Romans jest tu i teraz. 00:10:48:Przyjęcie jest ekstra,|Bo ja tutaj jestem... 00:10:52:...gdyby nie ja, nic by się nie działo. 00:10:55:Człowiek żyje, aby się bawić. 00:10:59:Romans jest tu i teraz. 00:11:03:Przyjęcie jest ekstra,|Bo ja tutaj jestem... 00:11:06:...gdyby nie ja, nic by się nie działo. 00:11:10:Człowiek żyje, aby się bawić. 00:11:13:Romans jest tu i teraz. 00:11:31:Noszę me serce na dłoni... 00:11:34:...Podoba mi się to, kim jestem. 00:11:38:Obnoszę swe serce cieżkš miłoci. 00:11:45:Tej pięknej wiosny|czekam na mš miłoć... 00:11:48:...Przyjd do mnie, o piękna, czemu|trzymasz się ode mnie z daleka? 00:11:52:Człowiek żyje, aby się bawić. 00:11:55:Romans jest tu i teraz. 00:11:59:Przyjęcie jest ekstra,|Bo ja tutaj jestem... 00:12:03:...Gdyby nie ja nic by się nie działo. 00:12:06:Człowiek żyje, aby się bawić. 00:12:09:Romans jest tu i teraz. 00:12:27:Mam błędny wzrok i umiech na ustach... 00:12:34:Ma ukochana jest piękniejsza |niż sama miłoć. 00:12:41:Dla młodych serc nadszedł|czas na romans... 00:12:45:Od kiedy cię ujrzałem, niemalże|pływam nad ziemiš. 00:12:48:Człowiek żyje, aby się bawić. 00:12:52:Romans jest tu i teraz. 00:12:55:Przyjęcie jest ekstra,|Bo ja tutaj jestem... 00:12:59:...Gdyby nie ja nic by się nie działo. 00:13:03:Człowiek żyje, aby się bawić. 00:13:06:Romans jest tu i teraz. 00:13:24:Pragnienia budzš się w mym sercu 00:13:27:Zaklęcia sypiš się na tej imprezie. 00:13:31:Jak mam się powstrzymać...?|Me serce jest w rozterce. 00:13:37:Płonę od wewnštrz, pragnienie niczym|sztorm wypełnia mi serce. 00:13:41:Przeżyję ten moment w pełni,|bo wiem, że nie będzie trwał wiecznie. 00:13:45:Człowiek żyje, aby się bawić. 00:13:48:Romans jest tu i teraz. 00:13:52:Przyjęcie jest ekstra,|Bo ja tutaj jestem... 00:13:56:...Gdyby nie ja, nic by się nie działo. 00:13:59:Człowiek żyje, aby się bawić. 00:14:02:Romans jest tu i teraz. 00:14:06:Przyjęcie jest ekstra,|Bo ja tutaj jestem... 00:14:10:...Gdyby nie ja, nic by się nie działo. 00:14:13:Romans. 00:14:33:Ty chcesz kogo zabić?|- Ciebie. 00:14:38:Uuu, jak niegrzecznie. To ja ci przynoszę|takš pysznš kawę, a ty chcesz mnie życia pozbawić? 00:14:46:Jeli kawa nie jest dobra...|- Jest w porzšdku. 00:14:50:Mniej mleka, mniej cukru i |mnóstwo kawy. 00:14:54:Skondensowana moc. - Skšd wiedziałe, |że lubię mocnš kawę? 00:14:59:Mamy podobne gusty. 00:15:02:Właciwie to Ramu zrobił tę kawę. 00:15:05:To masz z nim podobny gust. 00:15:08:Twarz też macie podobnš.|- Nie bšd wredny. 00:15:12:Ale bez jaj, serio. Zawołać|go tutaj? Ramu..., Ramu... 00:15:18:Idziemy?|- Ramu. 00:15:22:Co się stało? 00:15:25:Idziemy?|- Jasne. 00:15:29:A wy to niby dokšd?|- Do Mumbaju. 00:15:33:Do Mumbaju? - Przyjęli mnie|do waszego koledżu. 00:15:37:Mylałem, że pojadę z wami. 00:15:39:To super.|- Spieszę się do domu, Vicky. 00:15:41:Nim starsi się obudzš. 00:15:43:Jeli się obudzš, to dadzš mi |niezły wykład... 00:15:45:...taki półgodzinny.|- Wracam za 10 minut. 00:15:47:Rany, przecież ty nie wyjdziesz z łazienki|szybciej jak za pół godziny. 00:15:49:Tylko na 10 minut.|- Jasne. Dziesięć minut. 00:15:54:Dziesięć minut. 00:15:58:Na razie, do zobaczenia. 00:16:02:Do widzenia wujku. - Vicky już jedzie.|- Tak wczenie rano? 00:16:06:Cioteczko, poszukaj dla mnie jakiej|fajnej dziewczyny. - Nie ma sprawy. 00:16:09:Tu jeste. Czy nie wyglšda to, |jakbym zwiedzał? 00:16:12:Chodmy. Czeć. 00:16:17:Co jest, Vicky? Wróciłe|dzi tak szybko? 00:16:26:Jak Karan zobaczył gliniarzy,|to zwolnił. 00:16:29:Zamiast przyspieszyć i zwiać... 00:16:32:...powolutku sunšł w ich kierunku. 00:16:35:Powinnicie byli widzieć ich miny. 00:16:37:Karan miał w ręku butelkę... 00:16:39:...No więc glina chwycił pałkę. 00:16:41:A ten mój tak zwany przyjaciel nawet |nie ruszył mi na pomoc. 00:16:44:Zachowywał się, jak gdyby|mnie nie znał. - Ma się rozumieć. 00:16:46:Mamusia mówiła mi zawsze, abym się trzymał z dala|od ludzi, którzy le postępujš. 00:16:49:Doprawdy? Jakby sam nie pił?|- Ale to ciebie złapali. 00:16:52:Sneha, ten glina wzišł |od tamtego faceta 2000. 00:16:57:Karan, nie wiedziałam, że |ty pijesz. 00:17:01:Bo nie piję. |To był jedyny raz. 00:17:05:I za pierwszym razem cię złapali. 00:17:07:Nikt nie widział z tobš dobrych czasów.|Więc czemu ja miałbym być wyjštkiem? 00:17:11:To on nabroił, a mi się|za to dostało. 00:17:25:Czeć Vicky...? Tu Gullu. 00:17:28:Vicky, łazienka...? 00:17:30:Chwila, moment.|Tam... Słucham, Gullu? 00:17:32:I jak ci się spodobał dom?|- Jest superancki, Gullu. Dzięki. 00:17:36:Nie musisz mi dziękować.|- Ale gdyby nie ty... 00:17:40:Zapomnij Vicky. - Podałe numer Jamesowi? 00:17:43:Tak, rozmawiałem z Jamesem. Zero stresu. 00:17:46:Załatwi ci wystawę. 00:17:48:Ale, Vicky, ta paczka|została chyba w twojej torbie. 00:17:52:Oj nie mów. W mojej torbie...? 00:17:54:Tak. Sprawd, oki?|Zobacz, czy w niej jest. 00:17:57:Moment, poczekaj. 00:18:04:Tak, jest tutaj. - Masz jš?|Przechowaj jš, oki? Tylko ostrożnie. 00:18:08:Zabiorę jš, jak tylko będę w Mumbaju. 00:18:11:Ok. Na razie.|- Czeć. 00:18:14:Kto dzwonił?|- Mój przyjaciel. 00:18:17:To on znalazł mi ten dom i teraz |jeszcze załatwia wystawę. 00:18:22:Wystawę...? O, czekaj, to ja strzelę fotkę|przyszłemu panu M.F. Hussainowi. 00:18:26:Jasne.|- Nie schlebiaj mu aż tak. 00:18:28:Jeszcze od jutra zacznie chodzić |z gołymi stopami. 00:18:30:Niech tylko moja wystawa odniesie|sukces..., 00:18:32:to będš nie tylko gołe stopy.|Będę cały goły chodził. 00:18:37:Strzelmy więc fotkę.|- Jasne. 00:18:48:Usmiech... 00:19:17:P...
stoleckae