ULTIMATUM ROBERT LUDLUM W przygotowaniu: Frederick Forsyth FA�SZERZ Prze�o�y�' ARKADIUSZ NAK�NIECZNIK AMBER Tytu� orygina�u: THE ULTIMATUM BOURNE Ilustracja na ok�adce: BOBLARKIN Okladk; projektowa�: ADAM OLCHOWIK Redaktor: JADWIGA PUZY�SKA Redaktor techniczny: JANUSZ FESTUR Copyright � 1990 by Robert Ludlum AU rights reaerved For the Polish cdition Copyright � 1991 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-85079-37-8 Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. Warszawa 1991. Wydanie I Sk�ad: Zak�ad Fototype w Milan�wku Druk i oprawa: Katowickie Zak�ady Graficzne Bobbi i Leonardom Raichertom � uroczym ludziom, kt�rzy wzbogacili nasze �ycie, z podzi�kowaniami PROLOG Ciemno�� sp�yn�a na Manassas w stanie Wirginia. Boume skrada� si� przez rozbrzmiewaj�cy nocnymi odg�osami las, kt�ry otacza� posiad�o�� genera�a Normana Swayne'a. Wystraszone ptaki ucieka�y z furkotem skrzyde� ze swoich pogr��onych w mroku kryj�wek; wrony budzi�y si� na ga��ziach drzew i kraka�y na alarm, lecz zaraz cich�y, jakby r�wnie� wci�gni�te do spisku. Manassas! W�a�nie tutaj nale�a�o szuka� klucza do ukrytych drzwi, przez kt�re mo�na by�o dotrze� do Cariosa, mordercy op�tanego pragnieniem zniszczenia Dawida Webba i jego rodziny. Webb... Odejd� ode mnie, Dawidzie! � krzykn�� rozpaczliwie Jason Boume w ciszy swego umys�u. � Pozw�l mi sta� si� zab�jc�, kt�rym ty nigdy nie m�g�by� by�! Wraz z ka�dym kolejnym ci�ciem no�yc pruj�cych grub� drucian� siatk� ogrodzenia kapi�cy mu z czo�a pot i coraz ci�szy oddech potwierdza�y to, czemu nie spos�b by�o zapobiec: mia� ju� pi��dziesi�t lat i chocia� bardzo stara� si� utrzyma� swoje cia�o w przyzwoitej kondycji, nie by� w stanie dzia�a� z tak� �atwo�ci�, jak przed trzynastu laty w Pary�u, kiedy uda�o mu si� osaczy� Szakala. Nale�a�o liczy� si� z tym faktem, ale niekoniecznie bez ko�ca roztrz�sa�. Teraz chodzi�o o Marie i dzieci � o �on� i dzieci Dawida � i nie istnia�o nic, czego nie m�g�by osi�gn��, gdyby naprawd� tego chcia�. Dawid Webb znika� bez �ladu z jego psychiki, ust�puj�c przed Jasonem Boume'em, drapie�c�. Uda�o si�! Przepe�zn�� przez ogrodzenie i zerwa� si� na nogi, instynktownie sprawdzaj�c dotkni�ciem obu d�oni swoje wyposa�enie: dwa pistolety, maszynowy i pneumatyczny, lornetka Zeiss-Ikon, n� my�liwski o zakrzywionym ostrzu. By�o to wszystko, czego drapie�ca potrzebowa� na terytorium nieprzyjaciela, kt�ry mia� go ostatecznie zaprowadzi� do Carlosa. �Meduza". Dzia�aj�cy w Wietnamie, nie figuruj�cy w �adnych oficjalnych wykazach batalion z�o�ony z wyrzutk�w, degenerat�w i morderc�w, podlegaj�cy bezpo�rednio Dow�dztwu Sajgonu i dostar- czaj�cy mu wi�cej informacji na temat wroga ni� wszystkie wywiadow- cze jednostki razem wzi�te. Jason Bourne opu�ci� �Meduz�" prawie nie pami�taj�c Dawida Webba � uczonego, kt�ry mia� kiedy� inn� �on� i inne dzieci; wszystkich bestialsko zamordowano. Genera� Norman Swayne sprawowa� wa�n� funkcj� w Dow�dztwie Sajgonu, b�d�c jednocze�nie g��wnym zaopatrzeniowcem dawnej �Meduzy". Teraz pojawi�a si� nowa �Meduza" � zupe�nie inna, pot�na, uosobienie z�a przebrane w str�j budz�cy dzi� szacunek, niszcz�ca wybrane fragmenty �wiatowej gospodarki po to tylko, by nielicznym wybra�com przysporzy� ogromnych korzy�ci finansowych. Tak� dzia�alno�� umo�liwia�y nigdzie nie zarejestrowane, niemo�liwe do oszacowania profity pozosta�e po batalionie zab�jc�w. Nowa �Meduza" stanowi�a jednocze�nie pomost wiod�cy do Carlosa. Mor- derca z pewno�ci� przyjmie od jej cz�onk�w ofert� wsp�pracy, r�wnie mocno jak oni pragn�c �mierci Jasona Bourne'a. Musi si� tak sta�! Ale �eby si� sta�o, Boume musi pozna� wszystkie tajemnice ukryte na terenie posiad�o�ci genera�a Swayne'a, urz�dnika odpowiedzialnego za dostawy dla Pentagonu, ogarni�tego panik� cz�owieka z niewielkim tatua�em na wewn�trznej stronie przedramienia. Cz�onka �Meduzy". W ca�kowitej ciszy, bez �adnego ostrze�enia, zza zas�ony li�ci wypad� rozp�dzony czarny doberman i rzuci� si� na intruza, mierz�c wyszczerzonymi, ociekaj�cymi �lin� k�ami w jego brzuch. Jason wyszarpn�� z nylonowej kabury pneumatyczny pistolet i strzeli�, staraj�c si� trafi� w �eb. Zawarty w pocisku silny narkotyk zacz�� dzia�a� niemal natychmiast. Bourne po�o�y� ostro�nie na ziemi cia�o nie- przytomnego zwierz�cia. Poder�nij mu gard�o! � rykn�� w ciszy Jason Boume. Nie � zaprotestowa� Dawid Webb. � Trzeba ukara� tresera, nie psa. Odejd�, Dawidzie! l \V zat�oczonym weso�ym miasteczku, po�o�onym na przedmie�ciach Baltimore, panowa� nieopisany harmider. Letni wiecz�r by� bardzo ciep�y, twarze i karki ludzi b�yszcza�y od potu. Wyj�tek stanowili tu ci spo�r�d go�ci, kt�rzy akurat wrzeszczeli przera�liwie, wpadaj�c z ogromn� pr�dko�ci� w kolejne zakr�ty kolejki g�rskiej lub zsuwaj�c si� w przypominaj�cych torpedy saniach z kr�tych, kipi�cych od wzburzonej wody pochylni. W�ciek�emu migotaniu okalaj�cych g��wny pasa� r�nokolorowych �wiate� towarzyszy�y og�uszaj�ce d�wi�ki muzyki wydobywaj�cej si� z niezliczonych g�o�nik�w � organy presto, marsze prestissimo. Ponad zgie�k wybija�y si� nosowe, mono- tonne g�osy zachwalaj�cych swoje towary sprzedawc�w, a ciemne niebo roz�wietla�y nieregularne eksplozje sztucznych ogni, rozkwitaj�- cych o�lepiaj�cymi pi�ropuszami i spadaj�cych nast�pnie kaskadami do niewielkiego czarnego jeziorka. Przy mierz�cych si�� uderzenia maszynach t�oczyli si� m�czy�ni o zawzi�tych twarzach i nabrzmia�ych karkach, staraj�c si� z zapa�em, cho� cz�sto nieskutecznie, dowie�� swej m�sko�ci; posy�ane w g�r� ciosami ogromnych drewnianych m�ot�w czerwone pi�eczki z regu�y nie dociera�y do stanowi�cych cel dzwonk�w. Po drugiej stronie alejki dawali g�o�nymi wrzaskami upust swemu agresywnemu entuzjazmowi ci, co uderzaj�c kierowanymi przez siebie samochodzikami w inne, kr���ce po parkiecie, czuli si� przez chwil� niczym bohaterscy gwiazdo- rzy, pokonuj�cy wszelkie pi�trz�ce si� na ich drodze przeciwno�ci. Pojedynek rewolwerowc�w o 9.27 wieczorem wywo�any byle pretekstem. Nieco dalej wznosi�o si� mauzoleum gwa�townej �mierci � strzel- nica nie przypominaj�ca w niczym poczciwych przybytk�w, jakich mn�stwo mo�na spotka� podczas wszelkiego rodzaju zabaw i festyn�w. By� to miniaturowy wszech�wiat wype�niony najbardziej �mierciono�n� broni�, jaka znajdowa�a si� we wsp�czesnych arsena�ach. Jedna obok drugiej le�a�y dok�adne kopie pistolet�w maszynowych MAC-10 i uzi, wyrzutni przeciwpancernych pocisk�w, a tak�e budz�ca groz� replika miotacza p�omieni, wyrzucaj�ca snopy jaskrawego �wiat�a i k��by ciemnego dymu. R�wnie� i tutaj roi�o si� od spoconych twarzy; krople potu �cieka�y ko�o b�yszcz�cych szale�stwem oczu, docieraj�c a� do wypr�onych kark�w. M�owie, �ony i dzieci t�oczyli si� obok siebie, wszyscy ze szkaradnie wykrzywionymi twarzami, jakby ka�de z nich rozkoszowa�o si� zabijaniem swoich najwi�kszych wrog�w � w�a�nie m��w, �on, rodzic�w i dzieci � wszyscy uczestnicz�cy w nie maj�cej ko�ca ani znaczenia wojnie. W weso�ym miasteczku, kt�rego g��wn� atrakcj� stanowi�a przemoc, by�a 9.29 wieczorem. Bez �adnych ogranicze�, ale i bez gwarancji, ka�dy m�g� stan�� tu twarz� w twarz ze swymi nieprzyjaci�mi, z kt�rych najgro�niejsze by�y, rzecz jasna, gn�bi�ce go l�ki. Szczup�y m�czyzna z lask� w prawej r�ce przeku�tyka� obok budki, w kt�rej podekscytowani klienci rzucali ostrymi strza�kami do balon�w z wizerunkami powszechnie znanych osobisto�ci. Ka�da eksplozja gumowej twarzy stanowi�a pretekst do g�o�nej dyskusji na temat zalet i wad postaci, kt�ra s�u�y�a za pierwowz�r, a tak�e celno�ci oka i r�ki egzekutora. Utykaj�cy m�czyzna szed� alejk� rozgl�daj�c si� w t�umie spacerowicz�w, jakby szuka� jakiego� kon- kretnego miejsca w zat�oczonej, nie znanej dzielnicy miasta. Mia� na sobie skromn�, lecz schludn� marynark� i sportow� koszul�; mo�na by�o odnie�� wra�enie, i� upa� zupe�nie mu nie dokucza, a marynarka stanowi nieod��czny element jego stroju. Na przyjemnej twarzy starzej�cego si� ju� cz�owieka widnia�y g��bokie zmarszczki, lecz zar�wno one, jak i podkr��one oczy stanowi�y bardziej rezultat trybu �ycia ni� liczby prze�ytych lat. M�czyzna �w nazywa� si� Aleksander Conklin i by� emerytowanym, wysokim rang� funkcjonariuszem Centralnej Agencji Wywiadowczej, zajmuj�cym si� w swoim czasie najbardziej tajnymi z przeprowadzanych przez ni� operacji. Akurat w tej chwili przepe�nia�y go obawy i podejrzenia. Nie odpowiada�o mu 10 miejsce, w kt�rym si� znalaz�, a zw�aszcza pora, a co gorsza, nie potrafi� sobie wyobrazi� rozmiar�w katastrofy, jaka musia�a si� wydarzy�, skoro jednak zosta� do tego zmuszony. Zbli�ywszy si� do piek�a panuj�cego wok� strzelnicy, zamar� nagle w bezruchu i utkwi� spojrzenie w wysokim, �ysiej�cym m�czy�nie mniej wi�cej w swoim wieku, z przewieszon� przez rami� pr��kowan� marynark�. Morris Panov zbli�a� si� z drugiej strony do ciasno zbitego t�umu! Dlaczego? Co si� sta�o? Conklin b�yskawicznie obrzuci� spo- jrzeniem przesuwaj�ce si� dooko�a cia�a i twarze, czuj�c pod�wiadomie, �e zar�wno on, jak i psychiatra s� obserwowani. By�o ju� za p�no na to, �eby powstrzyma� Panova przed wej�ciem na teren wyznaczony jako miejsce spotkania, ale mo�e jeszcze nie za p�no, �eby natychmiast wraz z nim znikn��! Emerytowany oficer wywiadu zacisn�� d�o� na r�koje�ci tkwi�cej pod po�� jego marynarki ma�ej, automatycznej baretty, z kt�r� prawie nigdy si� nie rozstawa�, i wymachuj�c zamaszy�cie lask� ruszy� szybko naprz�d, wal�c na o�lep po kolanach, �o��dkach i nerkach. Rozleg�y si� zaniepokojone, w�ciek�e okrzyki, stanowi�ce zapowied� rodz�cego si� zamieszania. W chwil� potem wpad� z rozp�du na zdezorientowanego lekarza i wrzasn�� mu w twarz, przekrzykuj�c ryk t�umu: � Co tu robisz, do diab�a? � Przypuszczam, �e to samo co ty. To Dawid, a mo�e powinienem powiedzie�: Jason? Tak by�o napisane w telegramie. � To pu�a...
lumumbaP