Marsh Nicola - Światowe Życie Duo 261 - Noce w Melbourne.pdf

(800 KB) Pobierz
374656694 UNPDF
374656694.001.png
Marsh Nicola
Noce w Melbourne
Beth obawia się nudy w nowej pracy. Dotąd
tworzyła sztukę, teraz będzie ją
katalogować… No i co ciekawego może
spotkać ją w muzeum, które zna niemal na
pamięć? Jednak już po pierwszym spotkaniu
z szefem wie, że czeka ją wiele ekscytujących
chwil…
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Bethany Walker pokazała język swojemu odbiciu w lustrze.
- Wyglądam okropnie.
- Jak kujonica - uzupełniła Lana, jej kuzynka.
- Prawda, że jak kujonica?
Lana była królową kujonie, co bardzo jej odpowiadało. Wepchnęła
głębiej na nos okulary w rogowej oprawce ze szkłami jak denka od
butelek i zlustrowała Beth od stóp do głów.
- Wyglądasz tak, jak powinna wyglądać przewodniczka
muzealna.
Beth zmarszczyła nos i wygładziła zwyczajną białą bluzkę.
- Jak można nosić tak paskudne ciuchy? Lana podniosła
jasnozielony top i szorty z obciętych dżinsów, które Beth rzuciła
na podłogę.
- Mogłabym zadać to samo pytanie.
- Obrażasz mnie - odpowiedziała ze śmiechem. Jak dobrze, że
mam Lanę, pomyślała przy tym. Ich przyjaźń zaczęła się, gdy
kuzynka miała sześć lat i chciała jej wyrwać z rąk lalkę.
10
NICOLA MARSH
- Coś jeszcze muszę wykuć na pamięć? Ostatnie rady i instrukcje?
Cudowne sposoby na zanudzenie mieszkańców Melbourne na
śmierć, gdy będą zwiedzać muzeum?
- Tak. To ważna sprawa.
- Co takiego?
Beth nie spodobał się błysk w oczach kuzynki, który wyraźnie
mówił, że proces przemiany pięknego łabędzia w brzydkie
kaczątko jeszcze się nie zakończył.
- Musisz to włożyć - oświadczyła Lana, otwierając szufladę.
Serce Beth zamarło, gdy zobaczyła najbrzydsze okulary w
dziejach rzemiosła optycznego.
- Nie! Nie ma mowy! I tak już zrobiłaś ze mnie potwora. Nie włożę
ich!
- Przecież wiem! - Lana spojrzała na nią filuternie. - Tylko
żartowałam, choć musisz wiedzieć, że w tym roku te oprawki są
najmodniejsze wśród przewodników muzealnych.
- Ciekawe...
Beth nie cierpiała okularów, a musiała je nosić od początku
podstawówki. Gdy jako szesnastolatka znalazła popołudniową
pracę, za pierwszą wypłatę kupiła szkła kontaktowe i przemieniła
się w swojej wyobraźni z kaczątka w łabędzia.
- Wyglądałabyś w nich bardziej profesjonalnie - podkpiwała Lana,
lustrując przy tym swoje dzieło.
NOCE W MELBOURNE
11
Beth natomiast czuła się jak narzeczona Frankensteina w
okropnych butach i jeszcze okropniej-szych ciuchach.
- Wiesz, że nie mam zamiaru nosić tych szmat? Włożyłam je tylko
po to, by zrobić ci przyjemność.
- No tak. Najlepiej idź do pracy w muzeum w supermini i topie
odkrywającym brzuch i połowę pleców.
- No jasne...
- Więc co chcesz włożyć? - zapytała Lana.
- Kupiłam piękną garsonkę. Ja w garsonce! Możesz to sobie
wyobrazić?
- Jakoś nie potrafię. - Zachichotała. - Muszę najpierw zobaczyć.
- Wpadnę do ciebie po drodze do domu, to uwierzysz. - Beth
spojrzała na zegarek. - O rany! Muszę już lecieć.
- Nie spóźnij się. - Lana ruszyła do drzwi, lecz zaraz syknęła z
bólu.
- Usiądź. Wyluzuj, bo kolano nigdy ci się nie zagoi. Choć cieszę
się, że dałaś mi znać o wakacie, to wolałabym nie tuptać po
muzeum bez ciebie.
Beth zdawała sobie sprawę, że obecność Lany w pracy pozwoli jej
lepiej się wdrożyć w monotonne zajęcia. Gdyby miała wybór,
zaszyłaby się w swoim mieszkaniu w starym magazynie i two-
rzyła ukochane rzeźby z metalu. Jednak zależało
Zgłoś jeśli naruszono regulamin