FiM 32-2010.pdf

(12916 KB) Pobierz
336712206 UNPDF
OBRONILIŚMY KRZYŻ!!!
ß Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 32 (544) 12 SIERPNIA 2010 r. Cena 3,90 zł (w tym 7% VAT)
Arthur Schopenhauer powiedział, że ludzie są diabłami w piekle zwierząt.
Często wierzenia religijne stanowią alibi dla znęcania się i okrutnego
zabijania tysięcy czujących i cierpiących istot żywych. Bo – jak twierdzą
bezduszni duchowni – zwierzęta nie mają duszy...
ß Str. 13
ISSN 1509-460X
Arthur Schopenhauer powiedział, że ludzie są diabłami w piekle zwierząt.
Często wierzenia religijne stanowią alibi dla znęcania się i okrutnego
zabijania tysięcy czujących i cierpiących istot żywych. Bo – jak twierdzą
bezduszni duchowni – zwierzęta nie mają duszy...
336712206.021.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 32 (544) 6 – 12 VIII 2010 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Polska to dziki kraj. Kiedy zamykaliśmy ten numer, nielegal-
ny krzyż na Krakowskim Przedmieściu nadal stał, mimo prób
jego przeniesienia zgodnie z planem i osiągniętym wcześniej
porozumieniem. Tłum fanatycznych zwolenników PiS-u nie do-
puścił do krzyża harcerzy, a nawet księży. Pojawiły się także
inne, „zapasowe” krzyże. Państwo, w którym są setki ważnych
i nierozwiązanych problemów, pasjonuje się losami dwóch skrzy-
żowanych patyków. Świat się śmieje...
Warto rozmawiać
Podpadnięty Migalski chce się zrehabilitować w oczach pre-
zia, zatem wraz z Czarneckim – europosłem z ograniczoną
poczytalnością – proponuje Polakom ogólnonarodowy bojkot
piwa Lech. Za reklamę pod Wawelem „Zimny Lech”. Teraz
to już nawet strach zamówić w barze Krwawą Mary. Albo na-
pluć na chodnik w Jarosławiu. A co to będzie, jak Lech Po-
znań przegra mecz z Dynamem Smoleńsk?
Oczywiście nie chodzi o rozmowę z każdym, lecz o do-
starczenie wszystkim zainteresowanym odpowiedniej infor-
macji. Polacy, po tak wielu zawirowaniach systemowych,
zasługują na to, żeby z nimi o ważnych sprawach kraju nor-
malnie rozmawiać. Rozmawiać, a nie manipulować nimi.
W przerwach pomiędzy histerią wokół katastrofy smo-
leńskiej a debatą na temat przyszłości krzyża przed Pała-
cem Prezydenckim ministrowie rządu Donalda Tuska prze-
ścigają się w opowieściach o niespodziankach, jakie nam
szykują w roku przyszłym. Powstał chaos informacyjny.
A prezydent elekt zapadł się pod ziemię. Choć w końcu za-
służył też na trochę oddechu.
Mam wrażenie, że pogo-
da i politycy zmówili się,
aby popsuć część
wakacji milionom Po-
laków. Rozumiem, że
rząd nie ma wpływu
na to, co wygaduje
opozycja. Premier
ma jednak pełną kon-
trolę nad tym, co mó-
wią i obiecują mini-
strowie. A mówią rze-
czy ze sobą sprzeczne
i wzmagają zamiesza-
nie. Do chaosu informa-
cyjnego przyczyniło się
także obiecywanie
wszystkiego, co tylko
możliwe, w trakcie kam-
panii prezydenckiej.
Wzbudzanie nadmiernych
oczekiwań zazwyczaj koń-
czy się klęską. Obywatele
domagają się bowiem speł-
nienia tego, co obiecano,
a liderzy, którzy próbują się
z przyrzeczeń wycofać, trakto-
wani są – i słusznie – jak oszuści.
Z ludźmi trzeba normalnie rozma-
wiać, czyli także właściwie i na czas informować ich o waż-
nych sprawach. Dobrze poinformowany obywatel nie łapie
się na populistyczne zagrywki. Badania socjologów oraz
doświadczenie wielu rządów pokazują, że gospodarka jest
wówczas stabilniejsza, a wdrażanie reform łatwiejsze. Uczci-
we informowanie to najlepszy i najtańszy sposób budowa-
nia wizerunku rządu i poszczególnych ministrów. Tutaj bar-
dzo często przychodzi rządowi z pomocą głowa państwa
– król lub prezydent. Przejmujący władzę na zasadzie dzie-
dziczenia lub wybierany na znacznie dłuższą kadencję niż
parlament, jest oderwany od bieżącej walki politycznej i wy-
miany inwektyw. Jest to kapitał, którego nie potrafiła jak
dotąd wykorzystać większość naszych prezydentów. Para-
doksalnie najlepszym z nich był generał Wojciech Jaruzel-
ski. Płynnie przeprowadził on Polskę z PRL-u do III RP.
Gdy ten numer „FiM” trafi do kiosków, VI kadencję pre-
zydenta RP rozpocznie Bronisław Komorowski. W odróżnie-
niu od swoich poprzedników staje on na politycznym gru-
zowisku, jakim była prezydentura Lecha K. Gruzowisku za-
równo w wymiarze krajowym, jak i międzynarodowym.
Ten bałagan jest też dla Komorowskiego szansą: wystar-
czyłyby proste gesty, aby mógł zapisać ładną kartę w dzie-
jach polskiej prezydentury. Jeśli tylko zechce. Na początek
weźmy sprawy gospodarcze. Co stoi na przeszkodzie, aby
to w Pałacu Prezydenckim odbyła się poważna narada
(spotkanie, konferencja) poświęcona perspektywom polskiej
gospodarki i niezbędnym reformom? Populiści spod znaku
PiS nie lubią intelektualnej debaty i rzeczowej rozmowy.
Odmówią przyjścia. Polacy zobaczą, że ludzie Jarosława
nie mają dobrej woli i nie nadają się do sprawowania funk-
cji publicznych. A jesienią tego roku czekają nas jedne
z najważniejszych wyborów – samorządowe. To wtedy
wybierzemy tych, którzy na kolejne 4 lata wezmą odpowie-
dzialność za nasze małe ojczyzny. Patrzmy więc, kto dane-
go kandydata rekomenduje. Ogólnopolską rekomendację naj-
łatwiej zweryfikować podczas debaty o wspólnej kasie.
W przyszłym roku czekają nas z kolei wybory parla-
mentarne. PiS posługuje się taktyką manipulacji, a rząd jak
dotąd nie potrafi na nią odpowiedzieć. Otóż wbrew temu,
co opowiadają podwładni Kaczyńskiego, wszystkie dane
makroekonomiczne (wielkość sprzedaży w sklepach,
produkcji, zapasów, wystąpień o pozwolenia
budowlane, zamówień na materiały bu-
dowlane) wskazują, że Polacy ra-
dzą sobie bardzo dobrze w cza-
sach kryzysu. Jest to
jednak głównie za-
sługa nie pań-
stwa, lecz oby-
wateli, którzy, nie
czekając na rząd,
robili i robią swoje.
To nasi drobni
i średni przedsię-
biorcy szukają nisz
rynkowych, inwe-
stują w wynalazki
i nowe technologie.
Tworzą firmy nawet
w Chinach. Ot, choć-
by Adam Marszałek
z Torunia. Właściciel
średniej wielkości pol-
skiego wydawnictwa
naukowego założył
tam filię. Stała się ona
w ciągu 2 lat jednym
z najważniejszych
tamtejszych wydaw-
nictw publikujących rozprawy z na-
uk społecznych. Jesteśmy naprawdę przedsiębiorczym na-
rodem. Przeszkadza nam brak stabilności i niechęć rządu
do szczerego dialogu.
Tacy Brytyjczycy co roku dostają od rządu około 120
informacji o stanie gospodarki, budżecie, planach inwesty-
cyjnych, a także o pomysłach na podatki. Te ostatnie – co
najmniej z rocznym wyprzedzeniem. U nas musi być oczy-
wiście inaczej. I latem tego roku po przepychankach oka-
zało się, że będzie niewielki wzrost VAT-u. Niby drobiazg,
ale sam chaos informacyjny wpływa na nastroje społecz-
ne. Ludzie – wystraszeni, że będą mieli mniej pieniędzy – re-
zygnują z zakupów, co przekłada się na mniejszą sprzedaż,
a sprzedaż na produkcję; ta z kolei wpływa na zatrudnie-
nie, a to bezpośrednio uderza w budżet państwa, bo spa-
dają wpływy z podatków. A te 5 potrzebnych miliardów
można było przecież uzyskać, stawiając tamę na rzece pie-
niędzy dla Kościoła (apelowałem o to do premiera Tuska).
Większość narodu odebrałaby to z entuzjazmem, oczywi-
ście po racjonalnym uzasadnieniu.
Niestety, polskie rządy nie potrafią rozmawiać z oby-
watelami. Co stoi na przeszkodzie w prowadzeniu takiej
polityki? Naprawdę nie wiem. Tam, gdzie jest dialog, jest
i spokój społeczny. Czy rząd nie wiedział o prognozach bu-
dżetowych wcześniej? Wiedział. Czy chodziło wyłącznie
o przeczekanie wyborów? Takie podejście może się zemścić.
Ta sytuacja pokazuje niestety, że PO w poważnej części
nie różni się niczym od PiS-u. I jedni, i drudzy manipulo-
wali i ukrywali ważne informacje.
„Przegrałem wszystko. Nic mi już w życiu nie zostało. Tylko mo-
że jeszcze wyjaśnienie śmierci brata” – miał powiedzieć kilku
najbardziej zaufanym pretorianom Jarosław Kaczyński tuż po prze-
rżniętych wyborach prezydenckich. Przyznacie, że dwa pierwsze
zdania można czytać ze sto razy, a i tak się nie znudzą.
Rząd PO chce wprowadzić podwyżkę podatku VAT, która
dotknie wszystkich robiących zakupy. Podatki wzrosną, aby rząd
mógł zaoszczędzić rocznie 5 mld złotych, bo w budżecie stra-
szy dziura. Przypominamy, że dokładnie tyle, i to corocznie,
kosztuje państwo wspieranie polskiej filii Watykanu. Ale tam
nie szuka się oszczędności, no bo jak można dobierać się do pie-
niędzy obcego państwa!
Pawłowi Kowalowi (PiS) urodził się syn. A syn musi mieć
imię. To oczywista oczywistość. Jest nią także i to, jakie imię
nadał Kowal latorośli. Cóż, historia różną modę na imiona przy-
nosi. Był modny Adolf, później Józef, potem Bolesław czy
Edward. Teraz Lech. Co będzie później? Donek? Bronek?
Na szczęście już nie Jarosław.
Poseł Janusz Palikot złożył do prokuratury doniesienie na księ-
dza Zygmunta Głębickiego ze Stanina. Chodzi o złamanie przez
duchownego ciszy wyborczej. Proboszcz mówił ponoć na mszach
w niedzielę 20 czerwca, że Donald Tusk nie jest Polakiem, bo
jest „związany z Wehrmachtem”. Dał też do zrozumienia, że
aby móc przystępować do komunii, należy oddać głos na lu-
dzi „prawych, sprawiedliwych, walczących z korupcją”. Swoją
drogą szkoda, że duchowny nie przypomniał, ilu jego „braci
w kapłaństwie”, począwszy od obecnego papieża, było zatrud-
nionych w tym paskudnym Wehrmachcie...
W przyszłym roku przypada 100 rocznica urodzin Czesława Mi-
łosza, zatem wybitni polscy artyści zwrócili się do parlamentu,
aby rok 2011 ogłosić Rokiem Miłosza (zrobiły tak USA, Japo-
nia, Rosja, a nawet Australia). „Po naszym trupie” – zawyli po-
słowie PiS, bo... „to wielki komuch był”. Nie zgadzają się także
na upamiętnienie noblisty pomnikiem. Za to pełną parą idą pra-
ce nad warszawskim pomnikiem Kaczyńskiego. „Bo to najwybit-
niejszy po papieżu Polak ostatniego stulecia” – tak napisano we
wniosku o lokalizację monumentu. To nie mit, to sam kit.
Ależ kłopot mają kustosze powstającego właśnie w Warszawie
Muzeum Jana Pawła II (i Stefana Wyszyńskiego przy okazji).
Zgromadzono już podobno moc pamiątek po Papie, ale na ra-
zie nie da się ich eksponować (i nie wiadomo kiedy będzie
można), bo z uwagi na proces beatyfikacyjny Kościół nałożył
na nie klauzulę tajności. Wśród eksponatów są np. „tajne” bu-
ty Jana Pawła.
Po wpisaniu w wyszukiwarkę Google: „Komorowski to...” otrzy-
mujemy podpowiedzi: „to debil”, „to zdrajca”, „to oszust”,
„to agent WSI”, „to szuja”, „to pedał”, „to ciota”... Tak oto
bawią się informatycy PiS, złośliwie pozycjonując wspomniane
hasło. Nie zapominają przy tym, aby internauci wpisujący: „Ka-
czyński to...” otrzymywali odpowiedź: „prawdziwy mąż stanu”.
Demencja starcza jest zawodową przypadłością wielu artystów.
Kiedyś nawet dobrych (Łysiak, Wolski itd.). Oto Jerzy Chmie-
lewski (bardziej znany jako Papcio Chmiel) akcję kolejnego
tomu przygód „Tytusa, Romka i A’Tomka” umieści w ro-
ku 1920 podczas wojny polsko-rosyjskiej. Nareszcie wiemy,
dlaczego Ruscy spieprzali spod Warszawy. Przeraziły ich
małpy w polskim wojsku.
Na stronie www.ide.info.pl turysta może znaleźć informacje ze
wszystkich kontynentów o najbliższym kościele, w którym msze
odprawiane są w języku polskim. Co ciekawe, przeciwko ta-
kiemu udogodnieniu protestują polscy księża z egzotycznych
krajów (np. Ameryki Pd.) i twierdzą, że polskim turystom nie
o strawę duchową chodzi. „Pukają do drzwi parafii i jak gdy-
by nigdy nic proszą o jedzenie lub o nocleg!” – żali się ksiądz
z Paragwaju. Podobnie wściekać się musieli jego poprzednicy
w Betlejem jakieś 2 tys. lat temu.
Niemal jedna trzecia Hiszpanów deklaruje całkowity ateizm.
10 lat temu niewierzący w tym do niedawna katolickim kraju
byli grupą pięcioprocentową. Tak Kościół zniechęca do siebie
myślące narody. Myślące...
„Co prawda zwierzęta nie powinny być traktowane okrutnie,
ale zwierzęta nie mogą też mieć praw, których odmawia się
nienarodzonym ludziom” – oświadczył Watykan po tym, jak
władze Katalonii zakazały walk byków. Czyli należy krowom
robić skrobanki?
JONASZ
P rawdziwy mąż stanu prowadzi z obywatelami dialog.
336712206.022.png 336712206.023.png 336712206.024.png
Nr 32 (544) 6 – 12 VIII 2010 r.
GORĄCY TEMAT
3
Przepis na tę naszą
specjalność narodową
jest prosty:
do siermiężnego
tygla kulturowego
wlać wiadro pomyj,
dodać garść
inwektyw, szczyptę
ksenofobicznej
nienawiści, uzupełnić
patriotyczno-katolickim
sosikiem, zamieszać
wszystko krzyżem i...
...I spróbowałem tego specjału
pod Pałacem Prezydenckim. Był
obrzydliwy. Ale jakże polski!
Jedni zapowiedzieli, że obejdzie
się bez przemocy. Nie obeszło się.
Inni zapowiedzieli, że krzyż prze-
niosą. Nie przenieśli...
W nocy z poniedziałku na wto-
rek funkcjonariusze policji i straży
miejskiej ogrodzili barierkami „praw-
dziwych Polaków” wraz z ich krzy-
żem. Od tej pory nikt nie mógł wes-
przeć pilnujących krucyfiksu. Wszyst-
ko dla bezpieczeństwa zapowiada-
nej na 3 sierpnia przeprowadzki krzy-
ża do kościoła św. Anny. Policjan-
ci, odgradzając plac przed Pałacem
Prezydenckim, mieli nadzieję, że
zmniejszą tym szanse na agresywne
ataki ze strony „solidarnych”. Nie-
stety, bardzo się mylili.
Trzy godziny przed zapowiedzia-
ną przeprowadzką krzyża koczo-
wałem z „prawdziwymi Polakami”.
Niestety, nie byli dla mnie już tak
przyjaźni, nie byli nawet mili jak
podczas mojej wcześniejszej krzyżo-
wej eskapady („Krzyżaki”, „FiM”
30/2010). Czekali tylko, aż pojawi
się ktoś, na kim będą się mogli wy-
żyć. No więc siedziałem cicho, szczę-
śliwie nierozpoznany. Przyszedł ka-
merzysta z TVN24. Szybko wytłu-
maczyli mu, żeby spie... ał, bo ina-
czej wsadzą mu tę kamerę w gar-
dło. Dosłownie.
Człowiek, o którym pisałem
po mojej poprzedniej wizycie
pod krzyżem (ten znany z mediów),
tym razem stał na małym stołku,
w dłoniach trzymał sporych rozmia-
rów radiomagnetofon, z którego
na cały regulator puszczał pieśni pa-
triotyczno-religijne, a na koniec każ-
dej z nich on i jego kompani w licz-
bie około tysiąca wykrzykiwali żą-
dania stawiane przez „Stowarzysze-
nie 10 kwietnia”.
Kołtun polski
Hasła typu „Tusk musi odejść”
należały do najłagodniejszych, bo
skandowanego: „Znajdzie się kij
na wasz żydowski ryj” już do takich
zaliczyć nie można. A przecież by-
ły znacznie gorsze.
Gdy jedna z „prawdziwych Polek”
przywiązywała się do krzyża biało-czer-
wonymi szarfami, straż miejska mu-
siała zareagować i wyrzuciła chętną
do ukrzyżowania kobietę. Natychmiast
podbiegłem do niej razem z tłumem
dziennikarzy. „Poszkodowana” pró-
bowała pokazywać rany, jakich dozna-
ła przed paroma chwilami, ale na jej
nieszczęście nie miała takowych. A co
na to tłum? Cudem utrzymałem apa-
rat w dłoni. Barierki, które wcześniej
postawiła policja, zdawały się nie sta-
wiać żadnego oporu. W jednym mo-
mencie setki rozwścieczonych eme-
rytów niemal stratowały funkcjonariu-
szy, którzy jakimś cudem, w ostatniej
chwili, opanowali sytuację. 10 minut
później ktoś przyniósł kolejny krzyż,
a podniecony tym i rozradowany tłum
znów rzucił się z pięściami na straż-
ników miejskich. Kilka osób próbo-
wało przedrzeć się pod bramy pała-
cu. Na szczęście bez skutku. Nieda-
leko mojego stanowiska zauważyłem
ulubieńca „solidarnych” – Jana Po-
spieszalskiego , który wiedział dosko-
nale, że z powodzeniem mógłby po-
móc i ujarzmić żądny krwi tłum. Jed-
nak on wolał prowokować i sam za-
chowywał się jak pokrzywdzony.
Podczas gdy „prawdziwi Polacy”
doszukiwali się krwi na rękach każ-
dego, kto śmiał nazwać się ich prze-
ciwnikiem, dochodziło również
do scen komicznych. Na przykład
jeden z „solidarnych” próbował ude-
rzyć strażnika miejskiego przynie-
sionym przez siebie krzyżem. Prze-
liczył się, bo młodszy o kilkadzie-
siąt lat funkcjonariusz okazał się du-
żo sprawniejszy. Wyrwał „broń”
oprawcy i natychmiast przekazał ją
stojącemu nieopodal księdzu z ko-
ściała św. Anny. Zostało to skwito-
wane słowami: „Komu to, k...a, od-
dajesz, bolszewikowi?”. W innym
momencie między obrońcami krzy-
ża pojawiło się kilku długowłosych
mężczyzn krzyczących antykatolic-
kie hasła. Reakcja tłumu była co-
kolwiek zadziwiająca: „Patrzcie, pa-
trzcie, to dzieci Niesiołowskiego”.
Najfajniejszą rzeczą, jaką widzia-
łem w Warszawie przed Pałacem
Prezydenckim, była nieskrępowa-
na dyskusja naszej Czytelniczki
z „solidarnymi”. Ta kobieta dopro-
wadzała ich do wściekłości. Była na-
prawdę odważna!
Podczas rozmowy doszliśmy
do wniosku, że jeśli tak zachowują
się „prawdziwi Polacy”, to my z ca-
łą pewnością nimi nie jesteśmy.
ARIEL KOWALCZYK
Fot. Autor
336712206.001.png 336712206.002.png 336712206.003.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 32 (544) 6 – 12 VIII 2010 r.
POLKA POTRAFI
Ekshibicjonistki
Prowincjałki
Mieszkańcy Częstochowy dopiero co pozbyli
się w referendum swojego prezydenta Tade-
usza Wrony. Pan były prezydent bardzo jest chyba do swojego stołka przy-
zwyczajony, bo – jak się okazuje – zamierza kandydować w najbliższych wy-
borach. Na… prezydenta Częstochowy. O to podobno błagają go mieszkań-
cy – na ulicach, w tramwajach i autobusach. „Władza to ciężar odpowiedzial-
ności. W imię dobra mojej małej Ojczyzny nie wolno się od tej odpowiedzial-
ności uchylić” – odpowiada im na swojej stronie internetowej.
Katolicki Bóg w oczach swoich
wyznawców tak już zniedołężniał,
że palcem wskazać mu trzeba,
gdzie ruja, a gdzie porubstwo...
Idea tzw. patroli modlitewnych
narodziła się w Ameryce. Od kil-
kudziesięciu lat działa tam nawie-
dzona mistyczka Terry Bork , orga-
nizatorka Dnia Modlitwy za Kraj
– jej rodacy padają wtedy na kola-
na i wygłaszają znaną wszystkim for-
mułkę „God, bless America” , dzię-
ki czemu wszyscy mają się dobrze...
aż do następnego modlenia.
Święty projekt kilka lat temu tra-
fił i do nas. Na początek do czerwo-
nej Łodzi – dzięki grupie Mocni w Du-
chu, działającej przy parafii oo. Jezu-
itów. Stamtąd wzięły się nasze rodzi-
me „patrole” – w głównej mierze na-
wiedzone starsze panie, uzbrojone
w różańce i święte obrazki, które piel-
grzymują w najbardziej bezbożne
miejsca i modlą się o ich nawrócenie.
Na dobry początek modlących
się było sztuk cztery. Teraz jest ich
coś koło setki. Odpowiedzial-
na za łódzką grupę jest niejaka Elż-
bieta Pozorska , pracownica... łódz-
kiego magistratu.
O tym, jak obecnie realizuje się
ideę różańcowych przechadzek,
możemy przeczytać w „Gościu Nie-
dzielnym”. Patrole modlitewne „mo-
dlą się za napotkanych ludzi, parafie,
urzędy, domy publiczne, a nawet pił-
karskie derby” . W supermarketach
„otaczają modlitwą zmęczone kasjer-
ki” i proszą Stwórcę, aby kupujący
„nie ulegali duchowi konsumpcjoni-
zmu” . Okrążają szkoły, stadiony pił-
karskie, pogotowia ratunkowe, bary.
Szukają kłócących się par, które rze-
komo po chwili na ich oczach godzą
się, przepraszają, zaręczają itd...
Pani Pozorska opowiada,
że tak naprawdę na każdy
marsz wyrusza się „pod rękę
z Matką Bożą, nieustannie
z nią rozmawiając! Ona
osłania, przytula, zakrywa
płaszczem”.
Bozia ponoć przy-
chylnym okiem patrzy
na swoich spacerowi-
czów. Szczęśliwie na-
wiedzeni wierzą, że
wszelkie ważne i dobre
decyzje, które dotyczą
mieszkańców ich miasta, za-
padły tylko dzięki odma-
wianym różańcom i ko-
ronkom do miłosier-
dzia bożego.
Błogosławili jedną z łódzkich
szkół. Taką, w której „źle się dzia-
ło”. „Dziś śmiejemy się, że jest w niej
więcej krzyży niż u jezuitów” – opo-
wiada głównodowodząca.
Wszyscy bezrobotni, którzy do-
łączali do modlitewnych szeregów,
po jakimś czasie – w wyniku kosmicz-
nej ingerencji oczywiście! – znaleź-
li pracę. Stało się to tuż po tym, jak
błogosławili... urząd miasta.
Łódź przez lata była stolicą pol-
skiego techno. Po modlitwach
Poborska and company para-
dę odwołano. Podobny los
spotkał jedną z łódzkich dys-
kotek. „Otoczona bło-
gosławieństwem”
przestała istnieć.
Nawet budynek
rozebrano!
Więcej po-
żytku by z nich
było, gdyby – za-
miast modlić się
za pijących piwo
w pubie – zakasali rę-
kawy i naprawdę komuś
pomogli. Ale to w przypad-
ku fanatyków religij-
nych strata czasu.
Pocisk moździerzowy z czasów II wojny świa-
towej znalazł niedzielnego poranka 3,5-latek
z Lniana w powiecie świeckim. Dziecko niewybuch zaniosło rodzicom. Na szczę-
ście dla wszystkich niewybuch do końca przygody nie wybuchł.
33-latek z Nowego Sącza w poszukiwaniu wy-
tchnienia od upałów wynalazł w piwnicy wie-
loosobowy basen. Pecha miał, bo na gorącym uczynku przyłapała go właści-
cielka. Poradził sobie z nią, grożąc śmiercią. Z policją nie poszło tak gładko.
Za dmuchany akwen o wartości 500 zł i groźby pod adresem kobiety grozi
mu do 10 lat.
W Heemskerk w Holandii pociąg zmiażdżył sa-
mochód prowadzony przez 28-letniego Polaka.
Wszystko przez to, że facet (przeżył, bo w porę z auta wyskoczył) jechał po to-
rach kolejowych, bo w żaden sposób nie mógł znaleźć zjazdu na autostradę.
Italian Dent – luksusowa klinika stomatologicz-
na dla amatorów wysokiej klasy sztucznych
szczęk czy koronek – działała do niedawna w Krakowie. Ale już nie działa, bo
okazało się, że włoski protetyk Salvatore Z. oraz jego współpracownicy to
po prostu zwykli oszuści. Zanim zupa się wylała, udało im się jednak zarobić
ponad ćwierć miliona złotych.
Opracowała WZ
JUSTYNA CIEŚLAK
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
wej Komisji Majątkowej nie tylko ograbiają nas
z państwowego, czyli naszego wspólnego mająt-
ku, ale także zatruwają życie społeczne, korumpu-
ją i deprawują.
Kwestia reprywatyzacji jest i pozostanie pewnie
zawsze sprawą kontrowersyjną, bo u jej źródeł leży trud-
ny do rozstrzygnięcia problem natury filozoficznej – czy
i w jakim stopniu na przykład wnuki dawnych właści-
cieli są pokrzywdzone tym, że
teraz nie posiadają majątku, któ-
ry teoretycznie mogły odzie-
dziczyć. Dodajmy, że do jego
stworzenia nie przyłożyły nawet
ręki. Czy trzeba im oddać
wszystko, czy tylko część? I ja-
ką? No i czy oddawać w ogóle? I w imię jak pojętej
sprawiedliwości współcześni podatnicy mają ponosić
koszty dawnych decyzji administracyjnych? Dlaczego
mają sobie odbierać od ust, aby spłacać na przykład
ziemie feudałów? Czy ich majątki nie były przypadkiem
efektem rabunku dokonanego przed wiekami w maje-
stacie prawa? Tam gdzie gremialnie reprywatyzowano
– na przykład na Węgrzech – na ogół zwrócono wła-
ścicielom i ich potomkom tylko niewielki procent war-
tości ich dóbr. Bo uznano, że tak jest sprawiedliwie.
Z etycznego punktu widzenia jeszcze bardziej nie-
jasna jest kwestia reprywatyzacji robionych na rzecz in-
stytucji – stowarzyszeń lub Kościołów. Kto tu jest po-
krzywdzonym? Czy jeśli zapiszę się do stowarzyszenia
istniejącego przed wojną, a reaktywowanego teraz, to
nabywam w ten sposób prawa do zwrotu kamienicy,
która kiedyś do niego należała? W jakim moralnym
i prawnym sensie to moje stowarzyszenie jest „pokrzyw-
dzone”? A jeśli ktoś inny założy inne stowarzyszenie,
które nawiąże do tradycji tego dawnego, to też naby-
wa prawa do tej samej kamienicy? Czy liczy się może
tylko dokładnie ta sama nazwa, aby się załapać na ma-
jątek? Nie są to pytania błahe, bo przecież w Krakowie
oddano tak publiczny majątek wart 500 mln złotych
jakiejś podejrzanej klice. A potem inna klika, tym ra-
zem kościelna, odebrała go w sądzie tej pierwszej. My
straciliśmy pół miliarda! I może to my wszyscy jeste-
śmy tu najbardziej pokrzywdzeni?
W jakim sensie pokrzywdzone są zakonnice, które do-
stają teraz ziemię milionowej wartości, bo odebrano ją
kiedyś jakimś innym zakonnicom? Kim są wobec tych
dawnych mniszek te współczesne? Potomkiniami? Siero-
tami? Przecież nawet te dawne
mniszki swojego majątku nie na-
były drogą odejmowania (zwłasz-
cza sobie) od ust i oszczędzania
z pensji, ale dostały od państwa
lub wyłudziły od jakichś zamoż-
nych dam na łożu śmierci. Do-
stały go, bo często obiecywały prowadzić w oparciu o ten
majątek jakieś charytatywne dzieło. Teraz go nie prowa-
dzą, ale rekompensatę chętnie przyjmą.
Wspominam o tym wszystkim, bo czytam właśnie,
że prokuratura postawiła zarzuty związanemu z Ko-
ściołem rzymskokatolickim śląskiemu biznesmenowi,
który brał udział w podejrzanym obrocie kościelną
ziemią. Wcześniej jego rodzina była darczyńcą archi-
diecezji katowickiej, której ważny przedstawiciel zasia-
dał w Komisji Majątkowej. Komisja dała ziemię mnisz-
kom, które tanio opyliły ją zaraz owemu biznesmeno-
wi... Chodzi, bagatela, o 6 milionów złotych. Prawo
pierwokupu do ziemi mieli wprawdzie miejscowi rol-
nicy, ale ów hojny dla Kościoła biznesmen (lat 25) stał
się ekspresowo „miejscowym rolnikiem” poprzez fik-
cyjne zameldowanie. A mniszki, trzeba trafu, akurat je-
go wybrały, aby sprzedać „swoją” (czyli do niedawna
naszą wspólną) ziemię. To tylko jeden z obrazków z ży-
cia „pokrzywdzonych” ludzi Kościoła. Nie zapominaj-
my przy okazji, że członkowie komisji ze strony rządu
to także na ogół katolicy. I tak nasz wspólny majątek
jedni ludzie Kościoła dają innym, a wszystko to w ma-
jestacie prawa.
Jeżeli dziś podważa się wszystko, sieje się nieufność wobec instytucji takich jak
rząd, prokuratura, sądy w tak dramatycznej sprawie, jaką jest dochodzenie
przyczyn katastrofy smoleńskiej, jeżeli wykracza się poza granice Polski i sie-
je nieufność także na zewnątrz, to już nie mamy do czynienia z opozycją de-
mokratyczną, która patrzy władzy na ręce. To jest walka z systemem demo-
kratycznym. Takie postępowanie w I Rzeczypospolitej nazywano rokoszem.
(Tadeusz Mazowiecki, były premier)
¹¹¹
Na pewno Polska jest krajem o korzeniach katolickich, ale coraz mniej ludzi
chodzi do kościoła. Kościół przechodzi ogromny kryzys. Bycie katolikiem nie
oznacza dziś wyboru tradycyjnego modelu rodziny.
(profesor Renata Siemieńska, socjolog)
¹¹¹
Do Kościoła w Polsce żadne normalne kryteria państwa prawa, transparen-
cji, demokracji, dobra publicznego się nie odnoszą. Jako obywatel nie mam
prawa nawet zadać pytania o finanse tej instytucji, a są one zupełnie nieprzej-
rzyste. (profesor Radosław Markowski, politolog)
¹¹¹
Komorowski powinien rozumieć historyczny i aktualny kontekst tej sprawy
krzyża. Powinien uszanować wielką tradycję, której częścią stał się krzyż przy Kra-
kowskim Przedmieściu.
RZECZY POSPOLITE
Pokrzywdzeni
(z odezwy władz PiS)
¹¹¹
Podstawowym źródłem kłopotów Kościoła w Polsce jest on sam. Przez z gó-
rą 20 lat nie pogodził się z odzyskaną wolnością, wciąż kontestuje niepodle-
głe państwo i chce od niego brać, niewiele dając w zamian. W pięć lat po śmier-
ci Jana Pawła II niemal cały Kościół stał się endecki. Utożsamił polskość
z wiarą katolicką do tego stopnia, że w poszukiwaniu wroga „bije po swoich”.
Usiłuje wykluczyć tych, którzy nie są dość katoliccy, bo głosują inaczej, niż
uważają biskupi lub proboszcz. (Mirosław Czech, „Gazeta Wyborcza”)
¹¹¹
W imię Chrystusa! Odmawiam zostania homofobem. Odmawiam zostania
antyfeministką. Odmawiam sprzeciwu wobec kontroli urodzin. Odmawiam
zostania antydemokratką. Odmawiam porzucenia świeckiego humanizmu.
Odmawiam sprzeciwu wobec nauki. Odmawiam bycia przeciw życiu. W imię
Chrystusa, przestaję być chrześcijanką. (Anne Rice,
autorka „Wywiadu z wampirem”, nawrócona w 2004 r. na chrześcijaństwo)
Wybrali: AC, ASz
ADAM CIOCH
NA WRONY UROK
ZNALEZISKO
DLA OCHŁODY
SZCZYT... SZCZYTÓW
WŁOSKA ROBOTA
S kandaliczne praktyki słynnej kościelno-rządo-
336712206.004.png 336712206.005.png 336712206.006.png 336712206.007.png 336712206.008.png 336712206.009.png 336712206.010.png 336712206.011.png 336712206.012.png 336712206.013.png
Nr 32 (544) 6 – 12 VIII 2010 r.
NA KLĘCZKACH
5
LEWY PRAWICOWIEC
Obrona boiska to dobry pomysł,
ale... postawionym krzyżem zain-
teresowała się już miejscowa para-
fia. Nie wróży to niczego dobre-
go, bo w Polsce krzyże lubią za-
puszczać korzenie.
Prawdopodobnie z braku innej amu-
nicji za oręż posłużyły mu pomidory,
którymi obrzucał pomnik znajdujący
się na terenie świątyni.
Kiedy policja zatrzymała nie-
pokornego mężczyznę, okazało się,
że ten był mocno wczorajszy. We
krwi miał ponad 1,2 promila alko-
holu. Najprawdopodobniej usłyszy
zarzut znieważenia przedmiotu kul-
tu religijnego.
Wielu osobom przeszkadza
dźwięk kościelnych dzwonów.
Na kacu „doznania” są mocno spo-
tęgowane, więc nie ma się co dzi-
wić młodemu człowiekowi. ASz
Cezary Michalski – były
dziennikarz „Frondy” i TV Puls,
a obecnie publicysta lewicowego
pisma „Krytyka Polityczna” – wy-
powiedział się ostatnio na temat
rocznicy powstania warszawskie-
go i muzeum stworzonego dla upa-
miętnienia tego wydarzenia. „P.o.
prezydenta RP Grzegorz Schety-
na wygłosił w przeddzień 66 rocz-
nicy rozpoczęcia Powstania War-
szawskiego (gdzie jest trzecia szóst-
ka w tej satanistycznej rocznicy?!)
klasyczne rocznicowe przemówie-
nie (...). Nie jestem w końcu ja-
kimś poj... anym, faszyzującym
szwedzkim metalowcem z zespołu
Sabaton (sławi powstanie warszaw-
skie – przyp. red. ). Konieczne jest
zatem zamienienie Muzeum Po-
wstania Warszawskiego w martwy
pomnik”. Byliśmy świadkami wie-
lu ludzkich przemian, ale żeby by-
ły frondowicz i ojciec sukcesu
Wojciecha Cejrowskiego tak
diametralnie zmienił orientację?
ASz
ROZJECHANI
PĄTNICY
przeszkód – burmistrz miasta. A że-
by było jasne, po co to wszystko,
ks. Daniel na stronie bazyliki lima-
nowskiej wyjaśnia: „Droga Krzyżo-
wa ubogaca sanktuarium limanow-
skie, którego częścią jest Krzyż Ju-
bileuszowy licznie nawiedzany przez
pielgrzymów, promuje również Li-
manową, którą nawiedzają liczni tu-
ryści, przemierzając szlaki Jana Paw-
ła II w kierunku Krzyża, mimo wo-
li stając się pielgrzymami”.
Mamy więc kolejny szczyt bez-
czelności – tym razem polega na za-
liczaniu wszystkich turystów wcho-
dzących na Miejską Górę, w tym
m.in. antyklerykałów i ateistów, w po-
czet katolickich pielgrzymów. AK
MaK
PLEBANIJNY ŁUP
W pewnej plebanii w powiecie
przasnyskim pojawił się mężczyzna
przedstawiający się jako pracownik
Starostwa Powiatowego. Twierdził,
że ksiądz miał wpłacić zaliczkę
na remont kościoła. A jeśli teraz
tego nie zrobi, będzie musiał póź-
niej zapłacić całą sumę, tj. 6 tys.
zł. Proboszcza nie było, a osoba za-
rządzająca plebanią przekazała
za pokwitowaniem żądaną kwotę,
nie sprawdzając danych „urzędni-
ka”. Oszust oddalił się z zainkaso-
waną gotówką.
WOJNY KRZYŻOWE
Doświadczenia kolejnych lat
uczą, że pielgrzymki są chyba naj-
bardziej niebezpieczną formą po-
dróżowania. Autobusy ulegają wy-
padkom lub płoną, a w pieszych
pobożnych wędrowców wjeżdżają
samochody. Jak przed kilkoma
dniami pod Pasłękiem, gdzie w gru-
pę zmierzającą do Częstochowy
wjechał opel astra. Pięć osób od-
niosło rany.
Do wymiany zdań doszło w Au-
stralii między katolickim arcybisku-
pem Barrym Hickeyem a angli-
kańskim arcybiskupem Perthem
Rogerem Herfteyem . Katolik ka-
tegorycznie stwierdził, że ateizm pre-
miera Australii będzie go koszto-
wać poparcie wyborców, co oczy-
wiście było kryptozachętą do nie-
głosowania na tego polityka. Zupeł-
nie inaczej mówi anglikański du-
chowny: „Chrześcijanie powinni so-
bie uświadomić, że ci, którzy nie wy-
znają chrześcijaństwa, są wciąż zdol-
ni do przyjmowania etycznych i mo-
ralnych ram, które pomagają w po-
dejmowaniu decyzji dla dobra po-
wszechnego”. Zdarzają się więc roz-
sądni duchowni, choć niekoniecznie
w Kościele katolickim.
PPr
ŚWIECKO-KATOLICKO
MATKA BOSKA
OKRADZIONA
Rzadko się zdarza, aby wysoki
przedstawiciel Solidarności Rolni-
ków Indywidualnych miał niechęt-
ny stosunek do Kościoła. Tadeusz
Sopel (notabene czytelnik „FiM”)
– znany w okolicach Przemyśla au-
tor książki „Niezależny Ruch Chłop-
ski Solidarność w Polsce południo-
wo-wschodniej w latach 80–89” oraz
wielu tekstów w prasie podziemnej
– był chlubnym wyjątkiem. Był, bo
niestety 12 lipca dołączył do więk-
szości. Jego pogrzeb, który odbył się
cztery dni później, miał, zgodnie
z wolą zmarłego, charakter świec-
ki. Mimo to na ostatnim pożegna-
niu nie zabrakło przedstawiciela
jedynej słusznej religii. Duszpasterz
Solidarności RI ks. Stanisław Bart-
miński był najwyraźniej zniesma-
czony, że świecki mistrz ceremonii
pozwolił mu przemówić dopiero
pod koniec pochówku przy grobie.
Księżulo podczas swej tyrady za-
prosił obecnych na mszę za duszę
zmarłego i z rozpędu porównał ak-
tualny pogrzeb świecki do pochów-
ku samego... Jezusa. Jakie widział
podobieństwa? Pogrzebu cieśli z Na-
zaretu też nie prowadzili „oficjalni
przedstawiciele”.
Szaflarska Madonna została
okradziona – mieszkańcy są zbul-
wersowani. Nieznany sprawca wy-
łamał zamek w gablocie z wotami
w kaplicy Matki Boskiej i ukradł
złote łańcuszki, wisiorki i branso-
lety o łącznej wartości 4 tys. zł.
Do kradzieży doszło w katolicki
dzień święty – niedzielę. Mieszkań-
cy wznoszą modły o pomoc w zła-
paniu złodzieja.
KOŚCIÓŁ
KOCHA UNIĘ
MaK
WOJEWÓDZTWA
DLA PIELGRZYMEK
Hierarchia katolicka straszy
wprawdzie „ciemny lud” europej-
ską „cywilizacją śmierci” (patrz
niżej), ale nader chętnie wyciąga
do niej ręce po pieniądze. We-
dług danych Ministerstwa Rozwo-
ju Regionalnego, Kościół rzym-
skokatolicki uzyskał od 2004 ro-
ku z projektów unijnych (ale tyl-
ko ogólnokrajowych) 170 mln zło-
tych bezpośredniego dofinanso-
wania! Kwota nie obejmuje m.in.
dopłat do ziemi uprawnej, a war-
to pamiętać, że Kościół jest naj-
większym właścicielem ziemskim
w Polsce.
Kilka lat temu władze zaczęły
wymagać od osób odpowiedzialnych
za porządek na pielgrzymkach, aby
przechodziły specjalne szkolenia z za-
kresu zasad ruchu drogowego. To
miał być spory wydatek dla Kościo-
ła i jego wolontariuszy, ale... jak zwy-
kle w takich wypadkach koszty wzię-
ły na siebie (po sugestii MSWiA)
władze publiczne. I tak w Krako-
wie koszt kilkudniowego szkolenia
wynosi... 1 zł od osoby, a w Tarno-
wie – 5 zł. Zatem dokładamy się ja-
ko podatnicy także do katolickich
pielgrzymek.
PPr
PPr
MORMONI
SPRZĄTAJĄ
SPALIĆ KORAN
MaK
320 wyznawców Kościoła Jezu-
sa Chrystusa Świętych Dni Ostat-
nich, czyli mormonów, podczas zjaz-
du w Szczyrku wybrało się w pobli-
skie góry Beskidu Śląskiego. Mor-
mońscy pielgrzymi ruszyli na cały
dzień w las z workami foliowymi
i gumowymi rękawicami, aby zbie-
rać śmieci. Cała nadzieja, że nie jest
to tylko akcja propagandowo-pro-
mocyjna. Miło byłoby, gdyby także
zwolennicy innych wyznań zrobili
od czasu do czasu coś pożyteczne-
go na swoich religijnych zjazdach.
Choćby tylko na pokaz. MaK
Protestanci z Florydy w rocz-
nicę zamachu na World Trade Cen-
ter organizują międzynarodowy
dzień palenia Koranu. Do akcji za-
prasza Kościół z Gainville, przed
którym 11 września ma spłonąć
święta księga islamu.
„Islam i szariat są odpowiedzial-
ne za 11 września. Spalimy Koran,
ponieważ uważamy, że nadszedł czas,
by chrześcijanie, Kościoły i politycy
powiedzieli »nie!«. Islam i szariat
nie są mile widziane w Stanach Zjed-
noczonych (...). Mamy nadzieję do-
trzeć do muzułmanów, by obudzić
świadomość, że Koran jest księgą
kłamstw, a jedynym zbawieniem jest
Jezus Chrystus” – powiedział pastor
Terry Jones , organizator akcji.
Wściekli muzułmanie z inter-
netowego forum „Al-Falludża” gro-
żą za tę zniewagę „wylaniem rzeki
amerykańskiej krwi”.
MaK
UNIA NIEMIECKA
PIELGRZYMI
MIMO WOLI
Kolejna akcja prawdziwych Po-
laków katolików. Tym razem
w ruch poszły ulotki antyunijne,
z których można się dowiedzieć
bardzo „pożytecznych” rzeczy.
Na przykład: „Polki i Polacy! Po-
lacy-katolicy! Rodacy! Niemcy za-
łożyli niemiecką Unię Europejską,
dlatego, i tylko dlatego, albowiem
to z pomocą Unii Europejskiej mo-
gli znowu wejść na stare szlaki ger-
manizacyjne (...). Wyniszczenie go-
spodarcze i zniszczenie polskiej go-
spodarki narodowej prowadzi
w dłuższej perspektywie czasowej
do wyniszczenia biologicznego Na-
rodu Polskiego (...). Po 1989 roku
Republika Federalna Niemiec, z po-
mocą niemieckiej Unii Europejskiej,
kontynuuje dalej w Polsce to, co ro-
bili Krzyżacy, królowie pruscy, Bi-
smarck i Hitler”. Ciekawostką jest
fakt, że pod tymi hasłami podpi-
sał się Jan Marszałek – członek
zarządu Światowej Federacji Pol-
skich Kombatantów.
Ze wznoszącej się nad Limano-
wą Góry Miejskiej zrobiono „Gó-
rę Kościelną” – klną amatorzy gór-
skich wędrówek i beskidzkich wi-
doków. Nie dość, że od 1999 roku
Miejską Górę szpeci 37-metrowy
oświetlany nocą krzyż z kaplicą, to
za sprawą ambicji ks. prałata Jó-
zefa Poręby , kustosza limanow-
skiego sanktuarium, od 1 sierpnia
wiodącą na szczyt trasę szlaku tu-
rystycznego „ubogacono” dodatko-
wo drogą krzyżową z 15 kaplicz-
kami. Kapliczki stanowią jednocze-
śnie żywą reklamę lokalnych przed-
siębiorców, przy czym na swoją ka-
pliczkę nie omieszkali również zrzu-
cić się nie tylko radni Rady Mia-
sta Limanowa i pracownicy magi-
stratu, ale też dyrektorzy, nauczy-
ciele i pracownicy czterech lima-
nowskich szkół samorządowych.
Miejski teren pod budowę kapliczki
udostępnił – oczywiście bez zbędnych
o.P.
KRZYŻE KORZENNE
UPOMIDOROWANIE
Gdy Kościół i jego ludzie chcą
zaanektować jakiś teren, stawiają
tam krzyż. Przykład idzie z góry,
czyli od świętojeb...ych władz każ-
dego szczebla. Podobnie zrobił po-
znański radny osiedlowy Ryszard
Musielak . Na jednym z osiedlo-
wych placów postawił krzyż z na-
pisem „Krzyżu Święty, wyrwij ze
szponów szatana nasze boisko spor-
towe”. Tym razem jednak „szata-
nem” nie okazał się jakiś proboszcz
przygotowujący się do przejęcia ko-
lejnego osiedlowego skwerku
pod budowę kościoła, lecz dewe-
loper, który chce budować tam blo-
ki. Musielak, który określa się ja-
ko „normalny katolik”, nie chce
dopuścić do budowy budynku.
Pewnemu 24-latkowi z Ursynowa
tak bardzo przeszkadzał dźwięk dzwo-
nów w jednym z warszawskich kościo-
łów, że postanowił wziąć sprawy
w swoje ręce i ukarać winowajców.
ASz
ASz
336712206.014.png 336712206.015.png 336712206.016.png 336712206.017.png 336712206.018.png 336712206.019.png 336712206.020.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin