Nowy szef.doc

(453 KB) Pobierz

Strona1

 

    „Nowy szef”

 

Rozdział pierwszy

 

— Czy instalacja się nie opóźni?

— Oczywiście, że nie — odpowiedziała z pewnością w głosie Bella. Wiedziała, że świetnie wygląda w popielatym kostiumie. Założyła nogę na nogę.

Krępy prezes spółki Liam Peters zastanowił się chwilę.

— Jeśli pani firma rzeczywiście jest w stanie wykonać usługę na poziomie, jaki mi pani opisała, myślę, że podpiszemy umowę — zdecydował.

— Może pan na nas liczyć — zapewniła Bella. Prezes patrzył na nią przyjaźnie. Była elegancka, smukła, miała brązowe oczy, pełne usta, prosty nos, zdecydowany wyraz twarzy.

Nie klasyczna piękność, pomyślał, ale ma interesującą urodę. Kobieta z charakterem.

— Skoro tak, oczekuję w poniedziałek z samego rana waszych techników — zakończył.

— Przyjdą — odparła z uśmiechem Bella.

Jej uśmiech sprawił, że prezes uznał ją jednak za piękność.

Wstał i odprowadził Bellę do sekretariatu. Uścisnęli sobie dłonie.

Wyszła ze świeżo wykończonego biurowca spokojnym krokiem, choć miała ochotę podskakiwać i krzyczeć z radości. Fulham Road oświetlało złociste, wrześniowe, popołudniowe słońce. Ulice Londynu jak zwykle roiły się od warczących samochodów.

Trwała recesja i założona przez brata Belli firma Optima Business Services od kilku miesięcy miała kłopoty. Tego dnia Bella cieszyła się, ponieważ wydawało się, że sytuacja wraca do normy.

Emmett założył firmę przed pięcioma laty i od tego czasu z trudem próbował utrzymać się na rynku. Klientów było z powodu recesji niewielu. Przychody były więc skromne, a młoda firma nie miała dużego zaplecza finansowego.

Pierwsze poważne trudności doprowadziły do zastawienia domu Swanów. Następna fala kłopotów, która nadeszła wkrótce potem, zagroziła im ostatecznym bankructwem.

Jednak, właśnie tego ranka, międzynarodowa firma inwestycyjna EAC Finance, specjalizująca się w pomocy małym przedsiębiorstwom, obiecała Emmettowi duży zastrzyk gotówki. A przed chwilą Bella wynegocjowała lukratywny kontrakt na instalację dużej sieci łączności.

Szła do metra, ale spojrzała na zegarek i zatrzymała się. Była już szesnasta czterdzieści. Nie było po co wracać do siedziby firmy, mieszczącej się w Kensington, jednej z eleganckich dzielnic miasta. Bella znajdowała się w pobliżu domu. Wróci więc już z pracy i przygotuje uroczystą kolację. Mieszkali razem ze Emmettem, ich siostrą Alice i jej mężem — Jasperem.

Alice na pewno była w domu i pakowała się. Pobrali się z Jasperem niedawno. Był świeżo upieczonym lekarzem i dostał właśnie pracę w Edynburgu, skąd pochodził. Miał tam odbywać staż. Nad przychodnią znajdowało się umeblowane mieszkanie, do którego mieli zamiar się wprowadzić. Tego piątkowego wieczora wyjeżdżali nocnym pociągiem, aby urządzić się w ciągu soboty i niedzieli.

Jedna z recepcjonistek przychodni zwolniła się ostatnio, dzięki czemu także Alice miała zapewnioną pracę na miejscu. Wcale się jednak nie cieszyła, że wyjeżdża z Londynu tak daleko. Miała teraz ciągle naburmuszoną minę i denerwowała się z byle powodu. Kłóciła się z Jasperem. Mówiła, że podoba jej się obecna praca — była sekretarką — i że nie ma ochoty jechać. Jasper odpowiadał na to spokojnie, że przecież przed ślubem mówił jej wyraźnie, iż zamierza wrócić do Szkocji.

Alice nie mogła temu zaprzeczyć, płakała więc, a kiedy to w niczym nie pomagało — wybuchała gniewem. Dobrze, że przynajmniej Jasper znosił wszystko ze stoickim spokojem. W przeciwieństwie do krewkiej żony był z natury bardzo zrównoważonym, trzeźwo myślącym człowiekiem.

Wzdłuż ulicy Steinthirs, cichej, spokojnej, ocienionej drzewami, stały stare, eleganckie domy o charakterystycznych wejściach ze schodkami i kolumienkami. Bella z rodzeństwem mieszkali pod numerem dwudziestym trzecim. Dom należał wcześniej do ich rodziców. We frontowym oknie widniał wówczas szyld: CHARLIE I RENEE SWAN. BIURO NOTARIALNE. Swanowie byli szczęśliwą rodziną. Niestety, przed pięcioma laty rodzice Belli zginęli w wypadku samochodowym w Meksyku, podczas drugiej podróży poślubnej, w jaką się wybrali.

Alice, najmłodsza z rodzeństwa, miała wówczas trzynaście lat. Bella przerwała studia i zatrudniła się w firmie założonej przez Emmetta. Dołączyła do niego nie tylko po to, aby mu pomóc w interesach, ale także dlatego, żeby być blisko obojga rodzeństwa, opiekować się Emmettem i Alice. Emmett był wówczas dwudziestodwulatkiem i mówił, że jest przecież dorosły, ale cieszył się, że zajmowanie się domem spoczęło na cudzych barkach.

Bella otworzyła drzwi i weszła do mieszkania. Spodziewała się usłyszeć głośną muzykę, jednak w domu panowała cisza. Widocznie Alice nie było. Bella przebrała się w letnią bluzkę i spodnie, i weszła do kuchni. Włączyła czajnik elektryczny i zaczęła szykować uroczystą, pożegnalną kolację. Tego wieczora miała przyjść także Rosalie — narzeczona i sekretarka Emmetta.!

Bella włożyła do lodówki dwie butelki szampana i zaczęła robić zapiekankę z sera i brokułów. W pewnej chwili w drzwiach kuchni pojawiła się Alice. Miała ładną twarz, drobną postać, ciemne włosy, jasne; niebieskie oczy i apetyczną kobiecą figurę. Zazwyczaj ubierała się tak, by podkreślić swoje ponętne kształty. Była żywą, tryskającą energią osóbką.

Teraz miała jednak na sobie stare, wytarte dżinsy i zwykłą koszulkę, która kiedyś skurczyła się w praniu. Usiadła ciężko na krześle, z chmurną miną.

— Nie wiedziałam, że jesteś w domu — zdziwiła się Bella. — Nie włączyłaś muzyki!

— Nie jestem w nastroju — odparła Alice.

— Smutno ci z powodu wyjazdu? — zagadnęła Bella. Odpowiedziało jej milczenie. — Nie martw się — próbowała pocieszyć siostrę. — Kiedy już się tam zadomowisz, poznasz nowych przyjaciół i będzie ci dobrze.

— A moja praca? Wiesz, jak bardzo mi się podoba…

Alice nie poszła na studia, postanowiła skończyć zamiast tego kurs sekretarek. Bystra, inteligentna, choć nie przykładała się zbytnio do nauki, bez kłopotów ukończyła kurs, a potem znalazła pracę w firmie Lancing International, zastępując jedną z sekretarek, która poszła na urlop macierzyński. Alice okazała się tak dobra w pracy, że podpisano z nią stałą umowę, kiedy okazało się, że młoda matka nie zamierza wrócić na dawne stanowisko.

— Nowa praca na pewno też ci się spodoba — powiedziała Bella.

— Coś ty?! Kto chciałby siedzieć całe dnie w recepcji przychodni?

Bella nalała herbaty.

— Skończyłaś się już pakować?

— Nawet nie zaczęłam.

— Może chciałabyś, żeby ci pomóc?

— Nie jestem pewna, czy pojadę — oświadczyła Alice.

— Nie masz chyba wielkiego wyboru — odpowiedziała Bella, usiłując zachować spokój. — Wszystko zostało już ustalone; a przede wszystkim, Jasper jest twoim mężem.

— Nie musisz mi o tym przypominać! Szkoda, że cię nie posłuchałam, kiedy mi mówiłaś, że jestem za młoda na małżeństwo.

Bella ogarnął smutek. Sprawa była bardzo poważna. Faktycznie, Bella uważała, że Alice jest zbyt niedojrzała, aby wyjść za mąż. Jednak wyglądało na to, że bardzo kochają się z Jasperem, a on wydawał się rozsądnym i zrównoważonym człowiekiem.

— Tyle się ostatnio z Jasperem kłócimy, że zaczynam się zastanawiać, czy wychodząc za niego nie popełniłam wielkiego błędu!… — dodała żałosnym tonem Alice.

Ukrywając przerażenie, Bella odpowiedziała spokojnym głosem:

— Wiesz, że czujesz się tak tylko z powodu przeprowadzki.

Alice pokręciła głową.

— Nie tylko. Chyba się zakochałam.

— Mam nadzieję.

— Nie mówię o Jasperze. Nadal mi na nim zależy, oczywiście — ale zdaje się, że zakochałam się w kimś innym.

— Jeśli w Jamesie, uzna to za wielki komplement! — próbowała żartować Bella.

Alice skrzywiła się, zniecierpliwiona.

— Co ty widzisz w tym nadętym typie? — rzuciła. — Może nie jesteś Miss Świata, ale stać cię na kogoś lepszego niż James.

— Dzięki!… — burknęła Bella.

Jasper też go specjalnie nie ceni. James to przeciętniak. Nie ma w nim nic interesującego.

— Nie przesadzaj.

— Może faktycznie przesadzam — nie jest zwykłym przeciętniakiem, bo lubi się rządzić i zadzierać nosa. W kółko mówiłby ci, co masz robić.

— Zapamiętam to — zapewniła Bella. — Nie chcę wyjść za nieodpowiedniego mężczyznę.

— Jak zrobiłam ja.

— Nie wygłupiaj się! — zawołała Bella, nie będąc w stanie dłużej skrywać niepokoju. — Przecież nie wyszłaś za nieodpowiedniego mężczyznę. Potrzebujesz właśnie takiego człowieka, jak Jasper.

— Być może. Ale mówię ci: zakochałam się w kimś innym.

Bella wzięła głęboki oddech.

— Może zechcesz mi powiedzieć, w kim? — zapytała.

— W Edwardzie Cullenie, moim szefie. To dopiero mężczyzna z charyzmą!

— W Edwardzie Cullenie?!

— Jest wspaniały! Przystojny, inteligentny, niebywale czarujący!… Ma cudowne oczy i usta…

Nic dziwnego, że Alice ma ostatnio humory i nie chce rezygnować z obecnej pracy, pomyślała Bella.

— Uważasz, że jestem głupia, prawda? — spytała wprost Alice.

— Z tego, co mówił mi Emmett, Cullen ma żonę i dzieci — zauważyła Bella. — Dlatego odpowiem ci, że tak, jesteś niemądra.

— Ależ skąd! — zaprotestowała Alice. — Edward jest kawalerem i nie ma żadnych dzieci! Wiem o tym. Ma trzydzieści cztery lata, ale jeszcze się nie ożenił.

— W każdym razie ty jesteś mężatką! Osiemnastoletnią.

— Wiek nie ma znaczenia; a kiedy przebywam z Edwardem, nie czuję się mężatką. Czuję się… wspaniale!

Alice! — jęknęła bezradnie Bella. — Nie wiesz, ile kobiet zakochuje się we własnych szefach? Za to ci szefowie ledwie zauważają swoje sekretarki.

Edward mnie zauważa! — zapewniła triumfalnie Alice. — W te dwa wieczory, kiedy mówiłam ci, że pracowałam do późna, jedliśmy razem kolację w restauracji.

Bella zaniemówiła na chwilę.

— Nie posunęłaś się chyba jeszcze dalej?… — wybąkała.

— Nie. Ale z tego, co mówił i w jaki sposób na mnie patrzy, wiem, że tego chciałby.

Bella zacisnęła zęby. Kiedy Alice podjęła pracę, Emmett wspomniał o tym, że Cullen ma reputację kobieciarza. Nie niepokoiło to jednak zbytnio Bellę, ponieważ nie przyszło jej do głowy, że tak inteligentny i wykształcony człowiek, jakim musiał być Cullen, może choćby odrobinę zainteresować się osiemnastolatką. I to do tego — świeżo upieczoną mężatką. Ten Cullen musi być pozbawioną skrupułów świnią, pomyślała.

— Zdajesz sobie sprawę, że taki mężczyzna chce tylko zdobyć to, co zdoła? — zapytała. — A kiedy już zdobędzie…

— Nie musisz mi mówić. Wiem, o co ci chodzi. 0 to, że potem nie będzie mnie szanował — odpowiedziała Alice. — Ale nie martw się. Mam już dość tego, że jestem traktowana z szacunkiem. Chcę, żeby w moim życiu coś się działo, coś ekscytującego. Jeśli wyjdzie nam ta podróż do Norwegii… — Urwała nagle.

— Jaka podróż do Norwegii?

— Jeśli okaże się to potrzebne, Edward wyjedzie w sprawach zawodowych do Norwegii, na około półtora miesiąca. Poprosił mnie, żebym z nim pojechała.

— Jako kto? — zapytała wymownie Bella, zacisnąwszy usta.

— Oczywiście, że jako jego sekretarka.

— Ale przecież już u niego nie pracujesz! Złożyłaś wymówienie.

Alice pokręciła głową.

— Nie, nie wspominałam mu o tym, że przeprowadzam się do Szkocji. Jeszcze się w tej sprawie nie namyśliłam.

Bella odstawiła filiżankę.

— Chyba nie mówisz poważnie? Czy zamierzasz postawić swoje małżeństwo w sytuacji bliskiej rozpadu, z powodu zwykłego zauroczenia?

— Ale ja…

— Nie przyszło ci do głowy, że Edward Cullen prawdopodobnie myśli tylko o przelotnym romansie? — perorowała Bella. — Nawet jeśli mylę się w sprawie tego, że jest żonaty, ma reputację kobieciarza. A poza tym, niedawno złożyłaś przysięgę małżeńską!

— Jestem za młoda, żeby wiązać się na całe życie.

— Przed ślubem zapewniałaś mnie, że jesteś gotowa wziąć na siebie tę odpowiedzialność.

— Tak mi się zdawało.

— Źle ci się zdawało, jeżeli jesteś na tyle niedojrzała, że zamierzasz wskoczyć do łóżka pierwszemu poznanemu mężczyźnie, którego uważasz za zachwycającego! — zakomunikowała Bella.

Alice zaczerwieniła się.

— Oj, bo ty zawsze byłaś taka porządna! — odparła z przekąsem. — Jeżeli nadal będziesz zachowywać się w ten sposób, zostaniesz starą panną albo wyjdziesz za kogoś tak nieciekawego, jak James.

— Może wyłączmy z całej sprawy mnie… Rozmawiamy o twojej przyszłości — zauważyła Bella. — A także przyszłości Jaspera. Uwielbia cię ponad wszystko. Czy pomyślałaś o tym, jak straszną krzywdę byś mu wyrządziła?

— Nie mam najmniejszej ochoty go zranić… — odpowiedziała smutno Alice. — Ale chyba nie zdołam się powstrzymać. Ciągle myślę o fantastycznej podróży do Norwegii i o wszystkim, co stracę, jeśli tam nie pojadę.

— Spróbuj zastanowić się nad tym, co stracisz, jeżeli tam pojedziesz! — poradziła Bella. — Pozbawisz się kochającego cię męża, dobrego człowieka, który nigdy cię nie opuści, przyszłego życia rodzinnego…

Na twarzy Alice wymalowała się niepewność. Bella mówiła więc dalej:

— Nie możesz oczekiwać od Jaspera, żeby spokojnie czekał na twoją decyzję, czy wyjeżdżasz z nim do Szkocji, jako jego żona, czy też wybierasz się z innym mężczyzną w podróż do Skandynawii.

— Dzisiaj wieczorem okaże się, czy ta podróż jest aktualna — odparła krótko Alice. — Edward wyjechał na tydzień. Ma wrócić dziś wieczorem. Będzie już wiedział, czy jego pobyt w Norwegii jest potrzebny. Jeśli tak, zadzwoni.

— Tutaj?

— Tak. Wyjechalibyśmy jutro rano.

— Żartujesz! A jeżeli nie zadzwoni? Alice obracała nerwowo obrączkę na palcu.

— Nie wiem — przyznała. — Może wyjadę do Szkocji… Nie jestem pewna.

Rozległ się chrobot klucza w zamku.

Alice? Jestem, kochanie! — zabrzmiał radośnie głos Jaspera.

Alice wstała z krzesła i szepnęła do Belli:

— Nie mów mu nic, dopóki nie podejmę decyzji, dobrze?

— Nie powiem ani słowa. Ale jeżeli nie chcesz, żeby sam zaczął zadawać ci niewygodne pytania, lepiej zacznij się pakować. Ja w tym czasie dokończę szykować kolację.

Alice wybiegła z kuchni. Bella rozmyślała ze złością o Cullenie. Mógł nie zapraszać Alice dwukrotnie do restauracji i nie nęcić perspektywą długiej podróży do Norwegii. Kiedy to zrobił, zaczęła poważnie myśleć o porzuceniu świeżo poślubionego męża!

W pewnej chwili zadzwonił telefon. Bella ode brała już pierwszym sygnale.

— Czy panna Swan? — spytał przyjemny męski głos.

— Tak.

— Mówi Edward Cullen. Wyjazd do Norwegii aktualny. Z przyjemnością zjadłbym z panią dziś wieczorem kolację, podczas której omówilibyśmy wszystkie szczegóły.

Bella już otwierała usta, żeby przedstawić się Cullenowi i powiedzieć mu, co o nim myśli, ale nagle przyszło jej do głowy, że może to być nie najlepszy pomysł. Pozbawiony wstydu mężczyzna w typie Cullena zapewne nie da od razu za wygraną i ponownie spróbuje skontaktować się z Alice. Bella musiała zapobiec rozpadowi małżeństwa siostry!

— Spotkajmy się w Somersby’s, o dziewiętnastej trzydzieści, jeśli to pani pasuje — ciągnął męski głos Cullena.

Bella pomyślała, że najprościej odpowiedzieć chłodno, iż nie da rady spotkać się z nim o dziewiętnastej trzydzieści, i rozłączyć się. Zawahała się jednak. Gdyby się zgodziła, Cullen bez protestów zakończyłby rozmowę i już by więcej nie dzwonił. Powiedziała więc szybko, naśladując sposób mówienia Alice:

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin