Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 19 - Kusiciel.pdf

(825 KB) Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 19 - Kusiciel
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY XIX
KUSICIEL
Wydarzenia przedstawione w serii powie Ļ ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj Ģ si ħ w
gospodarstwie nale ŇĢ cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy ę , Ň e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj Ģ Ň adnego zwi Ģ zku z rzeczywisto Ļ ci Ģ . To powstało w mojej wyobra Ņ ni.
Dla profesora Odda S. Lovolla z St. Olav College, w Minnesocie,
z podzi ħ kowaniami za nieocenion Ģ pomoc przy pracy nad t Ģ ksi ĢŇ k Ģ
Anne-Lise Boge
ROZDZIAŁ 1.
Mali budziła si ħ wolno. Przez jaki Ļ czas le Ň ała, wczuwaj Ģ c si ħ w rozkołysany, nieznany
przedtem ruch, który w ci Ģ gu ostatniego tygodnia nieustannie jej towarzyszył. Wsłuchiwała
si ħ w d Ņ wi ħ ki maszyn, tych maszyn, które sprawiały, Ň e wielki statek posuwał si ħ dzie ı i noc
przed siebie po bezkresnym morzu. Na pocz Ģ tku hałasy z maszynowni godzinami nie dawały
jej zasn Ģę . Teraz pogr ĢŇ ała si ħ we Ļ nie, gdy tylko głowa dotkn ħ ła poduszki. D Ņ wi ħ ków z
maszynowni wła Ļ ciwie nie rejestrowała.
Pierwszej nocy prawie nie zmru Ň yła oka. Wszystko wydawało si ħ obce i troch ħ
przera Ň aj Ģ ce. Statek był wielki, imponuj Ģ cy, tak samo jak jej kajuta, która przypominała
niewielki apartament hotelowy. Na salonowym stoliku stał bukiet ró Ň . „Szcz ħĻ liwej podró Ň y.
Martin B." - napisano na bileciku. Mali długo siedziała z tym bilecikiem w r ħ ce. Tak wi ħ c
ko Ļ ci zostały rzucone. Za pó Ņ no, Ň eby zawróci ę .
Pogoda była sztormowa i statek kołysał si ħ gwałtownie na grzbietach wysokich fal. Ze
wspaniałego obiadu, jaki podano pierwszego wieczoru, Mali miała niewiele przyjemno Ļ ci.
Mdło Ļ ci przez cały czas czaiły si ħ w Ň Ģ dku. Mali wcze Ļ nie poszła do łó Ň ka, le Ň ała, nie
Ļ pi Ģ c, przewracała si ħ w po Ļ cieli, spocona i udr ħ czona. W ko ı cu jako Ļ udało jej si ħ zasn Ģę .
Mali zrzuciła z siebie kołdr ħ . W kajucie było gor Ģ co, powietrze zdawało si ħ ci ħŇ kie.
Uniosła głow ħ i odgarn ħ ła w tył włosy, poczuła, Ň e na karku s Ģ mokre. Spojrzenie przesun ħ ło
si ħ w stron ħ szafy na ubrania, gdzie powiesiła sukienk ħ , któr Ģ miała na sobie wieczorem. Nie
chciała wkłada ę jej od razu z powrotem do walizki, wolała, Ň eby ubranie troch ħ si ħ
przewietrzyło. Przesi Ģ kło bowiem dymem papierosów i kosztownych cygar. Obok na
wieszaku wisiał lekki letni kostiumik, który zamierzała wło Ň y ę na siebie dzisiaj. Za kilka
godzin statek wpłynie do portu Nowy Jork. I Mali spotka Martina Bakkena.
Spojrzała na zegarek. Ró Ň nica czasu wyrównywała si ħ niepostrze Ň enie. Ka Ň dego dnia Mali
patrzyła na wielk Ģ map ħ , któr Ģ wywieszano przed jednym z salonów. Znajdowała si ħ na niej
pozycja statku i czas wła Ļ ciwy dla tego miejsca. Codziennie wi ħ c Mali przesuwała odrobin ħ
wskazówki zegarka i w ten sposób unikn ħ ła prze Ň ywania znacznej ró Ň nicy czasu mi ħ dzy
Norwegi Ģ i Ameryk Ģ , wynosz Ģ cej a Ň sze Ļę godzin. Mimo wszystko dziwnie było my Ļ le ę , Ň e
kiedy ona wstaje z łó Ň ka, w Stornes zbli Ň a si ħ pora podwieczorku! Kiedy przyb ħ dzie na farm ħ
Bakkena, i tak b ħ dzie musiała cofn Ģę zegarek jeszcze o godzin ħ . Ale tego pewnie nawet nie
zauwa Ň y. Godzina w t ħ czy w t ħ , to nie ma znaczenia.
Ludzie bywali w Ļ wiecie, których poznała na pokładzie statku, twierdzili, Ň e wi ħ ksze
znaczenie ma ró Ň nica czasu w odwrotn Ģ stron ħ - kiedy wraca si ħ z USA do Norwegii. Ale
tak Ň e i to mo Ň na prze Ň y ę bezbole Ļ nie, zapewniali. Mali wejdzie w nowy czas w ci Ģ gu o Ļ miu
dni, bo tyle trwa ę b ħ dzie droga powrotna do domu.
Podró Ň wielkim parowcem była jak wej Ļ cie w zupełnie nowy Ļ wiat. Martin Bakken
zatroszczył si ħ o bilet pierwszej klasy i o taki luksus, Ň e Mali wci ĢŇ nie mogła si ħ otrz Ģ sn Ģę ze
zdumienia. Owe wielkie, eleganckie salony, te ci ħŇ kie Ň yrandole z kryształu, te mi ħ kkie,
grube dywany i najrozmaitsze sklepy, w których mo Ň na kupi ę wszystko, czego tylko dusza
zapragnie. I jako zwie ı czenie wszystkiego ogromna, roz Ļ wietlona jadalnia pełna eleganckich,
na ciemno ubranych kelnerów.
Przez trzy pierwsze wieczory Mali siedziała przy stole kapita ı skim. Domy Ļ lała si ħ , Ň e to
wielki zaszczyt i Ň e nie ka Ň dego si ħ tam zaprasza. Dostrzegała przeci Ģ głe spojrzenia, jakie
przy posiłkach posyłali jej oficerowie statku.
Bezpiecznie było siedzie ę przy tym stole, od razu spotkała ludzi, z którymi mogła
rozmawia ę , zostali bowiem sobie przedstawieni zgodnie z obowi Ģ zuj Ģ cymi formami. Ona
sama nigdy nie nawi Ģ załaby kontaktu z obcymi, do czego Ļ takiego nie przywykła.
Jedna z par ze szczególnym zaanga Ň owaniem prezentowała Mali swoich przyjaciół.
Przekonali j Ģ w ko ı cu, by poszła z nimi do sali balowej, gdzie natychmiast została
poproszona do ta ı ca przez eleganckiego pana z ciemnymi bokobrodami i gładko
przyczesanymi włosami. Wła Ļ ciwie chciała mu odmówi ę , ale nowi przyjaciele u Ļ miechali si ħ
zach ħ caj Ģ co i popychali j Ģ lekko na parkiet. Domy Ļ liła si ħ , Ň e ten pan to jeden z ich
znajomych. Powinna si ħ wi ħ c zgodzi ę .
Ten wła Ļ nie pan przedstawił jej swoje towarzystwo w tej podró Ň y - trzy eleganckie damy
w gł ħ boko wydekoltowanych sukniach z gładkiego jedwabiu, obwieszone błyszcz Ģ cymi
ozdobami. Panie paliły papierosy w długich fifkach, u Ļ miechały si ħ i wyci Ģ gały do Mali białe,
szczupłe r ħ ce z krwistoczerwonymi paznokciami. Dwaj panowie siedz Ģ cy przy stoliku wstali,
jeden przysun Ģ ł Mali krzesło. Rozgl Ģ dała si ħ za par Ģ , z któr Ģ tutaj przyszła, tamci jednak
rozmawiali ju Ň z kim Ļ innym, usiadła wi ħ c obok nowych znajomych.
Najpierw czuła si ħ kompletnie wyobcowana. Zamówiono dla niej jaki Ļ drink, natychmiast
pojawił si ħ kelner z czym Ļ jasnoró Ň owym w wysokim, w Ģ skim kieliszku. Mali wolno popijała
i powoli rozlu Ņ niała si ħ coraz bardziej. Wystrojone damy okazały si ħ Ň yczliwymi i wesołymi
osobami. Pytały j Ģ o podró Ň , sk Ģ d pochodzi i dok Ģ d si ħ wybiera. Kiedy wspomniała nazwisko
Martina Bakkena, wszystkie trzy zrobiły wielkie oczy.
- Ale to nie jest ten Bakken? - spytała jedna, wymachuj Ģ c papierosem. - Nie ten Martin
Bakken z St. Paul?
Kiedy dotarło do nich nareszcie, Ň e to wła Ļ nie ten, ich zainteresowanie osob Ģ Mali
znacznie wzrosło. Opowiadały jej jedna przez drug Ģ , Ň e s Ģ z nim zaprzyja Ņ nione, Ň e były
wła Ļ nie z wizyt Ģ w „starym kraju", by odwiedzi ę rodzin ħ . Zawsze razem je Ň d ŇĢ do Norwegii -
tłumaczyły. Dobrze jest mie ę sympatyczne towarzystwo podczas długiej podró Ň y. Jako
przyjaciółki Bakkena zostały ju Ň wcze Ļ niej zaproszone na wielkie otwarcie jego sklepu w St.
Paul.
- A wi ħ c to ty jeste Ļ t Ģ Mali, któr Ģ on opisuje w takich superlatywach - wtr Ģ cił jeden z
panów, przygl Ģ daj Ģ c si ħ Mali z zainteresowaniem. - Tak, no tak, rozumiem. Bakken wcale nie
przesadza - u Ļ miechn Ģ ł si ħ ciepło.
Mali zarumieniła si ħ i głaskała palcem brzeg niemal ju Ň pustego kieliszka. Kto Ļ wezwał
kelnera i opró Ň niony kieliszek został zast Ģ piony kolejnym, pełnym.
- Có Ň to za szcz ħĻ liwy traf, Ň e Ļ my ci ħ spotkali - szczebiotała jedna z kobiet, gładz Ģ c swoj Ģ
krótk Ģ , eleganck Ģ fryzur ħ . Włosy miała kruczoczarne, uło Ň one w równe fale tu Ň przy głowie.
Jeden du Ň y lok został opuszczony na czoło, wygl Ģ da jak przyklejony, pomy Ļ lała Mali.
Zd ĢŇ yła si ħ zorientowa ę , Ň e wiele kobiet tak si ħ czesze, i zdała sobie spraw ħ , Ň e to ostatni
krzyk mody.
- A zatem spotkamy si ħ na wielkim otwarciu sklepu - szczebiotała dalej dama. - Spotkamy
si ħ jako starzy znajomi. To b ħ dzie wspaniałe! Ale si ħ Martin zdziwi!
Od tego wieczoru całe towarzystwo niemal nie odst ħ powało Mali. Zabierali j Ģ ze sob Ģ do
sali kinowej, gdzie wy Ļ wietlano filmy, na dodatek kolorowe! Mali była tym kompletnie
pora Ň ona, nie mogła wzroku oderwa ę od ekranu. Nigdy przedtem nie widziała filmu. Innego
wieczoru znowu przyjaciele zabrali j Ģ na eleganckie show, z artystami, którzy ta ı czyli i
Ļ piewali, potem uparli si ħ , Ň eby Mali siedziała z nimi przy posiłkach.
Jedzenie było po prostu wyj Ģ tkowe. Dania mi ħ sne najrozmaitszych rodzajów i warzywa,
których Mali nie znała nawet z nazwy. Nie mówi Ģ c ju Ň o deserach! Pocz Ģ tkowo bardzo si ħ
denerwowała, widz Ģ c, Ň e przy karteczce z jej nazwiskiem le ŇĢ a Ň trzy komplety sztu ę ców,
uwa Ň nie obserwowała jednak, co inni z tym robi Ģ , i po kilku dniach nie musiała si ħ ju Ň
zastanawia ę .
Nowi przyjaciele wieczorami zapraszali j Ģ na drinki. Eleganccy, pal Ģ cy cygara panowie
prze Ļ cigali si ħ w uprzejmo Ļ ciach i wci ĢŇ zapraszali j Ģ do ta ı ca, powtarzali, jaka jest pi ħ kna,
jaka wyj Ģ tkowa i jak bardzo ró Ň ni si ħ od innych kobiet. Jeden próbował nawet pocałowa ę j Ģ
w kark na parkiecie, po Ļ piesznie i jakby mimochodem. Wtedy jednak Mali zesztywniała i
cofn ħ ła si ħ zdecydowanie z pociemniałym wzrokiem. Pan uprzejmie przeprosił, błagał, by ten
incydent nie zniszczył ich przyja Ņ ni, jak si ħ wyraził. Mali w milczeniu skin ħ ła głow Ģ . Potem
ju Ň nikt nigdy nie próbował si ħ tak wobec niej zachowa ę , wszyscy byli wył Ģ cznie mili i
uprzejmi.
Przedpołudnia sp ħ dzali najcz ħĻ ciej na pokładzie, wygodnie uło Ň eni na le Ň akach, z nogami
otulonymi w mi ħ kkie pledy. Sło ı ce grzało, kelnerzy w białych kurtkach i z czarnymi
muszkami biegali, podaj Ģ c zimne trunki w wysokich kieliszkach.
Mali domy Ļ lała si ħ , Ň e to wspaniale traktowanie nie jest udziałem wszystkich pasa Ň erów,
zarezerwowane zostało jedynie dla go Ļ ci pierwszej klasy. Pewnego dnia wyprawiła si ħ na
dolny pokład, Ň eby zobaczy ę , jak tam ludzie si ħ maj Ģ . Odniosła wra Ň enie, Ň e znalazła si ħ w
zupełnie innym Ļ wiecie. Czuła si ħ bardzo nieprzyjemnie poruszona, przeciskaj Ģ c si ħ mi ħ dzy
grupami marnie ubranych pasa Ň erów, siedz Ģ cych wprost na drewnianym pokładzie.
Po Ļ piesznie wróciła na gór ħ do swojej pierwszej klasy i z wdzi ħ czno Ļ ci Ģ my Ļ lała, Ň e mo Ň e
rozkoszowa ę si ħ luksusem, póki jest nim otoczona. Bo przecie Ň i jej Ň ycie nie zawsze takie
b ħ dzie. Mimo wszystko nie dawało jej spokoju to, Ň e mi ħ dzy lud Ņ mi istniej Ģ a Ň takie ró Ň nice.
Nawet w jej własnym, małym wiejskim Ļ wiecie tak jest. Tam te Ň Ň nica mi ħ dzy bogatymi i
biednymi jest bardzo wyra Ņ na.
Ulubionym zaj ħ ciem Mali było sta ę przy relingu i wpatrywa ę si ħ przed siebie w bezkresne
morze. Kiedy wielki parowiec pruł wysokie fale tak, Ň e zostawały za nim wielkie połacie
piany, doznawała uczucia, Ň e fruwa. Intensywnego, wszechogarniaj Ģ cego poczucia wolno Ļ ci.
Spacerowała po pokładzie cz ħ sto równie Ň wieczorami. Niekiedy razem z nowymi
przyjaciółmi, najcz ħĻ ciej jednak sama. To tak Ň e było fantastyczne prze Ň ycie. Tutaj, na
otwartym morzu niebo wydawało si ħ niesko ı czenie wielkie. Nigdy nie widziała wi ħ cej
gwiazd. I nigdy te Ň nie były one takie wielkie, nawet w marcowe wieczory w domu nad
fiordem, my Ļ lała, odchylaj Ģ c głow ħ w tyl i wpatruj Ģ c si ħ w roziskrzony nieboskłon. Na my Ļ l
o domu w sercu pojawiała si ħ t ħ sknota. Co te Ň si ħ teraz dzieje w Stornes? Z ka Ň d Ģ mijaj Ģ c Ģ
godzin Ģ oddalała si ħ coraz bardziej od swoich bliskich. Ale czas minie szybko, pocieszała
sama siebie. Wkrótce znowu popłynie t Ģ sam Ģ drog Ģ , wtedy jednak w odwrotn Ģ stron ħ , do
domu, do Stornes, do swoich.
Z tego, co opowiadali przyjaciele, Mali domy Ļ lała si ħ , Ň e Martin Bakken musi by ę kim Ļ
znacznie wa Ň niejszym, ni Ň przypuszczała. Oczywi Ļ cie wiedziała, Ň e to człowiek bogaty, teraz
jednak dowiedziała si ħ wi ħ cej. Otó Ň Bakken jest wła Ļ cicielem najwi ħ kszej farmy w całym
stanie Minnesota. Jest zaprzyja Ņ niony z gubernatorem, sam został senatorem. Pełni t ħ funkcj ħ
ju Ň dwa lata, a cała kadencja trwa cztery. Nikt nie wie, jak wielki jest jego maj Ģ tek, domy Ļ laj Ģ
si ħ tylko, Ň e posiada miliony. Miliony dolarów - dodawali, wznosz Ģ c oczy ku niebu.
- I taki m ħŇ czyzna Ň yje samotnie - wtr Ģ ciła kobieta imieniem Henny i westchn ħ ła gł ħ boko.
- Po rozwodzie nigdy si ħ ju Ň z nikim nie zwi Ģ zał, cho ę Bóg Ļ wiadkiem, Ň e wiele pa ı
próbowało! - U Ļ miechn ħ ła si ħ zaczepnie do Mali i poklepała j Ģ po r ħ ce. - Mo Ň e ty jeste Ļ
powodem - rzekła. - On tyle nam opowiadał o pi ħ knej, utalentowanej artystce z Norwegii.
Mali poczuła si ħ nieswojo.
- No, nie s Ģ dz ħ - odparła cierpko. - Ja przecie Ň jestem m ħŇ atk Ģ .
Pozostałe trzy kobiety wybuchn ħ ły Ļ miechem.
- Ale to przecie Ň w ka Ň dej chwili mo Ň na zmieni ę - Ļ miała si ħ Henny nieskr ħ powana. -
Rany boskie, Ň adna z nas nie jest m ħŇ atk Ģ po raz pierwszy - dodała. - Je Ļ li trafia si ħ
mo Ň liwo Ļę znalezienia m ħŇ a z wy Ň szej półki, to trzeba z niej korzysta ę , droga Mali. A Martin
zdecydowanie jest m ħŇ czyzn Ģ z najwy Ň szej półki. Wkrótce si ħ z pewno Ļ ci Ģ o tym przekonasz.
- Ja nie przywykłam wybiera ę sobie m ħŇ ów tak, jak si ħ wybiera towar w sklepie -
odpowiedziała Mali.
Poczuła, Ň e si ħ rumieni, zrobiło jej si ħ gor Ģ co, kiedy wypowiadała te słowa. Wspomnienie
mał Ň e ı stwa z Johanem stan ħ ło teraz przed jej oczyma. Przecie Ň to było to samo, chocia Ň nie
ona wybierała. No i nie ma mowy o najwy Ň szej półce, co to, to nie, w ka Ň dym razie je Ļ li
chodzi o rang ħ i pieni Ģ dze, mimo wszystko była to jednak zwyczajna transakcja handlowa!
Niczego takiego ju Ň nigdy wi ħ cej nie popełni. Teraz zdawała sobie spraw ħ , Ň e takie
mał Ň e ı stwo to po prostu wstyd. I upokorzenie. Te kobiety jednak mówi Ģ o mał Ň e ı skim
handlu jak o sprawie całkowicie naturalnej. Je Ļ li trafia si ħ okazja, to nale Ň y bra ę , na co si ħ ma
ochot ħ . Najwa Ň niejsze s Ģ pieni Ģ dze i pozycja. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na miło Ļę ,
Ň adna nawet nie wspomniała.
- Ty rzeczywi Ļ cie jeste Ļ taka wyj Ģ tkowa, jak Martin mówi - u Ļ miechn ħ ła si ħ Henny
przypochlebnie. - Moim zdaniem to ty nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jaka jeste Ļ
pi ħ kna, Mali! My wszystkie nie my Ļ limy o niczym innym, jak tylko o najnowszej modzie i o
tym, co zrobi ę , by nas zauwa Ň ono. Wyrzucamy mnóstwo pieni ħ dzy na ubrania, fryzury i
klejnoty - przyznała szczerze, bawi Ģ c si ħ swoim naszyjnikiem z pereł. - I oto nagle pojawiasz
si ħ ty, ubrana niemodnie - dodała bez zło Ļ liwo Ļ ci w głosie. Po prostu stwierdziła, Ň e tak jest. -
I wszyscy m ħŇ czy Ņ ni ogl Ģ daj Ģ si ħ wył Ģ cznie za tob Ģ !
Uniosła swój kieliszek w stron ħ Mali.
- Jutro przypływamy do Nowego Jorku. Jako go Ļę Martina b ħ dziesz miała mnóstwo
prze Ň y ę i wra Ň e ı , Mali. Dla mnie jeste Ļ pi ħ knym, troch ħ egzotycznym ptakiem, który
nareszcie wyrwał si ħ z klatki i szybuje ku sło ı cu. Mo Ň e sko ı czy si ħ tym, Ň e zostaniesz w
naszym wielkim, cudownym kraju? Wydaje mi si ħ , Ň e znam kogo Ļ , kto bardzo tego pragnie -
dodała wymownie. - Podczas tego tygodnia na statku wyja Ļ niło mi si ħ sporo, wiele spraw
znalazło si ħ nareszcie na swoim miejscu.
Mali równie Ň uniosła swój kieliszek. Na krótki moment zobaczyła przed sob Ģ twarz
Havarda. Jego niebieskie oczy i jasn Ģ grzyw ħ ... Nagle zapragn ħ ła, Ň eby nigdy nie wybierała
si ħ w t ħ podró Ň . ņ eby po prostu siedziała tam, gdzie jest jej dom.
- Ja jednak wróc ħ do domu - oznajmiła cicho. - Poza tym to jest tak, Ň e je Ļ li kto Ļ wzniesie
si ħ za blisko sło ı ca, to si ħ poparzy.
- Ech, Mali, Mali - westchn ħ ła Henny lekko wzburzona. - Ty rzeczywi Ļ cie jeste Ļ
wyj Ģ tkow Ģ osob Ģ . Mimo wszystko witaj w Ameryce!
Mali stała na najwy Ň szym pokładzie. Wbiła palce w reling i wpatrywała si ħ przed siebie.
Poranek był słoneczny i bardzo pogodny. Musiała rozpi Ģę Ň akiet, bo ju Ň robiło si ħ niezno Ļ nie
gor Ģ co, w dodatku zupełnie inaczej, ni Ň przywykła. Pot perlił si ħ jej na czole, cho ę stała
zupełnie bez ruchu, czuła, jak krople potu spływaj Ģ jej w dół po plecach. Tego rodzaju gor Ģ co
w domu prze Ň ywała jedynie podczas najwi ħ kszych upałów, pracuj Ģ c przy sianokosach. Teraz
spływała potem, cho ę nawet r ħ k Ģ nie ruszyła, a w dodatku wiatr od morza chłodził jej głow ħ .
A jak to b ħ dzie, kiedy znajd ħ si ħ na l Ģ dzie? - zastanawiała si ħ niepewnie.
Wpatrywała si ħ w miasto, które sprawiało wra Ň enie, Ň e wyrasta wprost z morza. Widok
wydawał si ħ Mali nierzeczywisty. Ogromne budowle stercz Ģ ce wysoko w niebo. Przesun ħ ła
wzrok w lewo. Tam, niedaleko od niej, znajdował si ħ najbardziej znany pos Ģ g Nowego Jorku.
Na małej, zielonej wyspie otoczonej morzem stała Statua Wolno Ļ ci. Wykonano j Ģ
najwyra Ņ niej z l Ļ ni Ģ cego, zielonkawego granitu, koron ħ miała pozłacan Ģ , pozłacana te Ň była
pochodnia, któr Ģ kobieca posta ę trzyma w r ħ ce. Mali patrzyła jak urzeczona, nie była w stanie
oddycha ę .
T ħ posta ę widzieli wszyscy imigranci, kiedy po wielu dniach, mo Ň e nawet tygodniach,
sp ħ dzonych na szerokim morzu nareszcie docierali do celu podró Ň y. Co sobie wtedy my Ļ leli
ci ludzie, którzy przybyli tutaj z małych wiosek nad w Ģ skimi fiordami, gdzie górskie szczyty
mierz Ģ prosto w niebo? Gdzie nie ma Ň adnych pos Ģ gów ani wysokich domów? Porzucili za
sob Ģ wszystko, co znali, i wyprawili si ħ do tego ogromnego kraju, by zosta ę w nim na dobre i
na złe. Bo wi ħ kszo Ļę z nich nie mogła sobie pozwoli ę nawet na bilet powrotny, my Ļ lała Mali.
Nieco z boku za Statu Ģ Wolno Ļ ci zobaczyła okolic ħ zabudowan Ģ niskimi, Ň ółtymi
budynkami. Domy Ļ liła si ħ , Ň e to jest Ellis Island. W dawnych czasach to tam imigranci
musieli schodzi ę na l Ģ d. Tam ich rejestrowano, wydawano odpowiednie dokumenty oraz
zezwolenia na osiedlenie si ħ w ziemi obiecanej. Je Ļ li z jakiego Ļ powodu odmówiono im tego
prawa i bramy do krainy obfito Ļ ci nie zostały przed nimi otwarte, musieli wraca ę .
Do Ļ wiadczyło tego losu bardzo wielu. Teraz jednak Ellis Island straciła dawne znaczenie, tyle
Mali wiedziała. Teraz statki wchodz Ģ wprost do portu Nowy Jork.
Mali wci ĢŇ stała na pokładzie i mru ŇĢ c oczy, patrzyła przed siebie, wchłaniała gor Ģ ce,
wilgotne powietrze i obserwowała mrowie małych łodzi i Ň aglówek w porcie. Blask sło ı ca
odbijał si ħ od tysi ħ cy okien w majestatycznych drapaczach chmur, Mali miała wra Ň enie, Ň e to
po prostu fatamorgana. Widok przerastał wszystko, co była w stanie sobie wyobrazi ę , jakby
patrzyła na co Ļ kompletnie nierzeczywistego. Spodziewała si ħ , Ň e widok, który powita j Ģ na
ameryka ı skim brzegu, b ħ dzie oszałamiaj Ģ cy, rzeczywisto Ļę przeszła jednak naj Ļ mielsze
oczekiwania.
- A wi ħ c tutaj jeste Ļ , Mali - rozległo si ħ nagle za jej plecami. - A my Ļ my si ħ zastanawiali,
gdzie si ħ ukryła Ļ .
To była Henny, w eleganckim kostiumie i małym, wło Ň onym na bakier kapelusiku na
swoich starannie ufryzowanych włosach.
Mali w milczeniu skin ħ ła głow Ģ . Rzeczywi Ļ cie próbowała si ħ ukry ę przed wesołym
towarzystwem, tego ranka chciała w samotno Ļ ci prze Ň y ę spotkanie z Nowym Jorkiem.
- Chcieli Ļ my ci tylko Ň yczy ę wszystkiego najlepszego - powiedziała Henny. - My zaraz
potem wsi Ģ dziemy na Grand Central Station do poci Ģ gu, moi przyjaciele s Ģ ju Ň gotowi. Ja
jednak musiałam si ħ z tob Ģ po Ň egna ę i podzi ħ kowa ę ci za wspóln Ģ podró Ň . Zobaczymy si ħ
znowu na przyj ħ ciu z okazji otwarcia sklepu.
- Ja te Ň bardzo dzi ħ kuj ħ - odparła Mali. - Pozdrów wszystkich. I podzi ħ kuj im ode mnie za
mił Ģ podró Ň .
Zgłoś jeśli naruszono regulamin