Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 06 - Obietnica.pdf

(837 KB) Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 06 - Obietnica
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY VI
OBIETNICA
ROZDZIAŁ 1.
W jasn Ģ majow Ģ noc, po Ļ ród lekkiego szumu okrytych Ļ wie ŇĢ zieleni Ģ brzóz. Mali wyrwał
nieoczekiwanie ze snu ostry ból w krzy Ň u. Gwałtownie wstrzymała oddech i skuliła si ħ .
Powoli skurcz ust Ģ pił i mogła uło Ň y ę si ħ wygodniej. Nie miała w Ģ tpliwo Ļ ci, Ň e zaczyna si ħ
poród.
Rzuciła po Ļ pieszne spojrzenie na Ļ pi Ģ cego twardo Havarda i uznała, Ň e póki co nie ma
jeszcze powodu go budzi ę . Upłynie par ħ godzin, nim akcja porodowa rozwinie si ħ na
powa Ň nie, wi ħ c niech sobie jeszcze troch ħ po Ļ pi. Zd ĢŇ y sprowadzi ę akuszerk ħ i Johann ħ z
Viken.
Mali zadecydowała, Ň e nie potrzebuje lekarza. Ci ĢŇ a przebiegała bez komplikacji i nic nie
wskazywało na to, by poród miał odbiega ę od normy. W tej sytuacji nie trzeba wzywa ę
doktora. Zreszt Ģ nieraz si ħ przekonała, Ň e jego obecno Ļę tylko przeszkadza. Gdy przychodzi
co do czego, zachowuje si ħ tak samo jak wszyscy m ħŇ czy Ņ ni, pomy Ļ lała Mali z lekk Ģ
pogard Ģ .
Pod koniec lutego, ze wzgl ħ du na du Ň y ju Ň brzuch, przeniosła si ħ do łó Ň ka, w którym spał
Oja, a chłopca umie Ļ cili w sypialni Siverta zaraz po Ļ wi ħ tach wielkanocnych. Zanosz Ģ c
rzeczy synka, Mali czuła si ħ troch ħ winna, bo Oja dopiero co sko ı czył roczek. Pocieszała si ħ
jednak, Ň e dziecko nie b ħ dzie samo w s Ģ siednim pomieszczeniu, poza tym robiło si ħ coraz
cieplej. Jako Ļ sobie bez niej poradzi. M ħ czyły j Ģ jednak wyrzuty sumienia, Ň e tak łatwo i
ch ħ tnie odsun ħ ła dziecko od siebie. Zupełnie inaczej było przecie Ň z Sivertem. Jego trzymała
kurczowo przy sobie. Ale te Ň i jej ówczesne Ň ycie ró Ň niło si ħ bardzo od obecnego, tyle było w
nim bólu i cierpienia...
- Zaopiekuj ħ si ħ Oj Ģ - o Ļ wiadczył z dorosł Ģ powag Ģ Sivert, który pomagał przenosi ę łó Ň ko
i urz Ģ dza ę sypialni ħ . - Jestem przecie Ň jego starszym bratem. I to jakim silnym! - Napr ħŇ
rami ħ , demonstruj Ģ c muskuły, których nikt nie widział, ale wszyscy podziwiali, by sprawi ę
chłopcu rado Ļę .
- Oczywi Ļ cie - powiedziała Mali i pogłaskała go po czarnych lokach. - Sko ı czyłe Ļ ju Ň
pi ħę lat, wi ħ c z ciebie prawdziwy starszy brat. A przy tym zdaje si ħ , Ň e jeste Ļ silny jak
nied Ņ wied Ņ .
- Silniejszy! - odparł Sivert nieskromnie. - Ale nie chc ħ tu, w sypialni, Ň adnej dziewczyny
- dodał, spogl Ģ daj Ģ c znacz Ģ co na poka Ņ nych rozmiarów brzuch mamy. - To sypialnia dla
chłopaków!
Mali z trudem stłumiła u Ļ miech. Sivert wszedł w wiek, kiedy nieustannie demonstrował
solidarno Ļę z m ħŇ czyznami. Widziała jednak, jak ch ħ tnie dawał buziaki swoim ciotecznym
siostrzyczkom, bli Ņ niaczkom z Innstad, i jaki był dla nich dobry, zwłaszcza kiedy wydawało
mu si ħ , Ň e nikt na niego nie patrzy. Dziewczynki sko ı czyły wła Ļ nie dwa latka i były takie
słodkie, Ň e miało si ħ ochot ħ je zje Ļę . Ilekro ę Mali je widziała, pragn ħ ła gor Ģ co tym razem
urodzi ę córeczk ħ . Wprawdzie Sivert zawsze b ħ dzie zajmował w jej sercu szczególne miejsce,
z którego nie wyprze go Ň adne inne dziecko, ale dobrze byłoby mie ę dziewczynk ħ . Wi ħ zy
krwi mi ħ dzy matk Ģ a córk Ģ s Ģ bardzo silne i nie słabn Ģ wraz z upływem lat.
Pomy Ļ lała o obr Ģ czce, któr Ģ kiedy Ļ dostała od Jo, a która wci ĢŇ le Ň ała na dnie kasetki na
bi Ň uteri ħ . Rzadko kiedy miała odwag ħ j Ģ zakłada ę , ale mimo Ň e na palcu nosiła Ļ lubn Ģ
obr Ģ czk ħ od Havarda, wci ĢŇ znaczyła dla niej wiele. Kiedy Ļ kto Ļ otrzyma w spadku t ħ
pami Ģ tk ħ . Nigdy nie my Ļ lała, Ň e koniecznie musi to by ę Sivert. ņ e to on powinien ofiarowa ę
t ħ obr Ģ czk ħ kobiecie, któr Ģ kiedy Ļ zechce po Ļ lubi ę , kobiecie, która b ħ dzie młod Ģ gospodyni Ģ
w Stornes. Kto wie, czy nie zdecyduj ħ si ħ da ę tej obr Ģ czki córce, kiedy nadejdzie odpowiedni
czas, my Ļ lała Mali. O ile w ogóle b ħ d ħ miała córk ħ .
Póki co nie musiała po Ļ piesznie rozstrzyga ę tej kwestii. Obr Ģ czka była wyj Ģ tkowa i
znaczyła dla niej bardzo wiele, wi ħ c mo Ň e w ogóle nie zechce si ħ jej pozbywa ę . Mo Ň e
we Ņ mie j Ģ ze sob Ģ do grobu, wraz ze wszystkimi wspomnieniami o m ħŇ czy Ņ nie, który j Ģ
kiedy Ļ ni Ģ obdarował. Ze wspomnieniami i wszystkimi tajemnicami. I z grzechem...
Beret Ň yczyła sobie, by Mali nosiła obr Ģ czk ħ , jak Ģ wło Ň ył jej na palec Johan, razem z
obr Ģ czk Ģ Ļ lubn Ģ od Havarda, ale Mali, mimo Ň e niektóre wdowy tak robiły, sprzeciwiła si ħ
temu.
- Obr Ģ czk ħ od Johana schowałam i kiedy Ļ dostanie j Ģ Sivert - wyja Ļ niła te Ļ ciowej. -
Pomy Ļ lałam te Ň , Ň e obr Ģ czk ħ , któr Ģ zdj ħ li Ļ my z palca Johanowi, dostanie w przyszło Ļ ci Oja.
W ten sposób obaj chłopcy b ħ d Ģ mieli pami Ģ tk ħ po swoim ojcu - dodała z opuszczonym
wzrokiem.
Nowy bolesny skurcz chwycił j Ģ w krzy Ň u i promieniował w kierunku miednicy. Le Ň ała
spokojnie, póki nie min Ģ ł. Ale to był znajomy ból, tym razem si ħ go nie przestraszyła.
Havard obrócił si ħ gwałtownie, ale nie obudził si ħ . Uło Ň ył si ħ jedynie wygodniej, a po jego
spokojnym miarowym oddechu poznawała, Ň e Ļ pi gł ħ boko. Po cichu uniosła si ħ na łokciach i
popatrzyła na niego. Le Ň ał obrócony do niej twarz Ģ . Opalił si ħ na wiosennym sło ı cu podczas
prac polowych. Grzywka opadała mu na czoło. Mali poczuła si ħ bezpiecznie, a w jej sercu
rozlało si ħ miłe ciepło, gdy tak le Ň ała i przygl Ģ dała si ħ m ħŇ owi. Byli ju Ň mał Ň e ı stwem od pół
roku i dobrze im było ze sob Ģ . ņ ycie z Johanem przypominało Ň eglug ħ po nieokiełznanej
rzece z wartkim nurtem, wodospadami, wirami. Z Havardem wreszcie wypłyn ħ ła na spokojne
wody. Dni i tygodnie upływały w spokoju, bez kłótni, bez zniech ħ cenia, pogardy i wstr ħ tu.
Obróciła si ħ lekko na bok i poprawiła poduszk ħ . Pomy Ļ lała sobie, Ň e mimo wszystko ma
wszelkie powody do zadowolenia. Było jednak jedno „ale", cho ę nawet sama przed sob Ģ nie
chciała si ħ do tego przyzna ę . Za ka Ň dym razem, gdy powracała ta my Ļ l, usiłowała j Ģ od siebie
odsun Ģę . Bo chocia Ň wreszcie zyskała spokój, chocia Ň miała naprawd ħ wspaniałego m ħŇ a,
którego kochała z wzajemno Ļ ci Ģ , pomimo gor Ģ cych nocy miło Ļ ci, podczas których
zapominała o całym Ļ wiecie, wci ĢŇ raz po raz nachodziła j Ģ t ħ sknota za Jo. Czasami w
bezsenne noce nasłuchiwała plusku fal przypływu. Stawała przy oknie i wpatrywała si ħ w
drewnian Ģ szop ħ na łodzie albo siadała na pustym poddaszu i obracała w palcach obr Ģ czk ħ ,
któr Ģ dostała od Jo. Wtedy niczym fale napływały wspomnienia, od których oblewała si ħ
gor Ģ cem i traciła oddech.
Oczywi Ļ cie, Ň e była szcz ħĻ liwa, całe jej Ň ycie nie było pełne. Bo tylko Jo mógłby je takim
uczyni ę , tak jej si ħ przynajmniej wydawało. Wła Ļ nie dlatego zawsze zachowywała odrobin ħ
rezerwy, nawet w najbardziej gor Ģ cych chwilach z Havardem. Oddawała si ħ mu ch ħ tnie, ale
zakamarki serca pozostawały jedynie dla Jo.
Kiedy Mali usłyszała na dole krz Ģ tanin ħ słu ŇĢ cych, które zacz ħ ły pali ę w piecu, boso
podeszła do łó Ň ka Havarda. Skurcze powtarzały si ħ ju Ň cz ħĻ ciej i nadeszła pora, by zadzwoni ę
po akuszerk ħ .
- Havardzie - wyszeptała, siadaj Ģ c na brzegu łó Ň ka, i zwichrzyła mu lekko włosy. -
Havardzie!
Obudził si ħ natychmiast i popatrzył na ni Ģ rozespany. Zaraz jednak usiadł i obj Ģ wszy j Ģ ,
zapytał niespokojnie:
- Co jest? Czemu tak siedzisz? Zmarzniesz!
Chciał j Ģ poci Ģ gn Ģę za sob Ģ na posłanie, ale go powstrzymała.
- Musisz wsta ę i sprowadzi ę natychmiast akuszerk ħ oraz Johann ħ z Viken - wyszeptała i
odgarn ħ ła mu grzywk ħ z czoła. - Ju Ň od paru godzin mam skurcze i...
- Dlaczego mnie nie obudziła Ļ ? - zapytał z pretensj Ģ i poderwał si ħ . - Nie powinna Ļ tak
sama le Ň e ę i cierpie ę . Przecie Ň wiesz, Ň e jest nas dwoje.
- Nie bolało mnie a Ň tak strasznie i dałam sobie rad ħ - u Ļ miechn ħ ła si ħ Mali. - I tak czeka
ci ħ dzi Ļ długi dzie ı . A ja le Ň ałam sobie na łó Ň ku obok, patrzyłam na ciebie, szcz ħĻ liwa, Ň e
jeste Ļ , Ň e ci ħ mam...
- Och, Mali - wyszeptał chrapliwie, wtulaj Ģ c twarz w jej szyj ħ . - Moja Mali.
Domy Ļ liła si ħ , Ň e Havard si ħ boi.
- Nie obawiaj si ħ niczego, Hazardzie. Wszystko pójdzie dobrze - odezwała si ħ cicho
tonem pocieszaj Ģ cym jak do dziecka. - Przez par ħ godzin b ħ dzie troch ħ zamieszania, ale sobie
poradz ħ . Uwierz mi.
- Ja nigdy... Po raz pierwszy b ħ d ħ ojcem - rzekł cicho, Ļ ciskaj Ģ c dło ı Mali. - Nie mog ħ
wprost uwierzy ę , Ň e b ħ d ħ miał z tob Ģ dziecko, z tob Ģ , któr Ģ ...
Jego spojrzenie nabrało blasku. Otulił Ň on ħ troskliwie kołdr Ģ i poci Ģ gn Ģ ł za sob Ģ na
posłanie. Uj Ģ ł w dłonie jej twarz i popatrzył gł ħ boko w oczy.
- Ale je Ļ li przyjdzie wybiera ę mi ħ dzy tob Ģ a dzieckiem...
- Na pewno nie - przerwała mu Mali, pragn Ģ c go uspokoi ę . - Nim sko ı czy si ħ dzie ı ,
b ħ dziesz ojcem.
Nagle chwycił j Ģ nowy skurcz. Skuliła si ħ w jego ramionach. Przera Ň onym wzrokiem
patrzył, jak dyszy i j ħ czy. Bał si ħ jej dotkn Ģę . Kiedy wreszcie skurcz ust Ģ pił, z trudem
podniosła si ħ z łó Ň ka.
- My Ļ l ħ , Ň e powiniene Ļ zadzwoni ę - powiedziała, u Ļ miechaj Ģ c si ħ lekko, i poklepała go po
policzku.
Kiedy ptaki zacz ħ ły swoje wieczorne trele, a sło ı ce zatopiło si ħ w morzu w złotoczerwonej
po Ļ wiacie. Mali urodziła zdrow Ģ dziewczynk ħ . Dziecko nie było du Ň e, ale prawidłowo
rozwini ħ te i Ň ywotne.
- No prosz ħ , masz i córeczk ħ - powiedziała akuszerka, kład Ģ c przy Mali dziecko. - ĺ liczna
malutka dziewczynka, podobna chyba bardziej do taty ni Ň do mamy - dodała, gładz Ģ c Mali po
policzku. - Kobiety musz Ģ by ę silniejsze od m ħŇ czyzn, by zapewni ę im przetrwanie. Ale tu
we wsi niewiele jest takich kobiet jak ty. Mali Stornes. Dlatego radz ħ ci, zerkaj zawsze przez
rami ħ , bo ludzie nie lubi Ģ silnych kobiet, którym nie dorównuj Ģ . Nie lubi Ģ ich ani m ħŇ czy Ņ ni,
ani ich Ň ony. Pami ħ taj o tym!
Przygl Ģ daj Ģ c si ħ male ı stwu. Mali czuła wszechogarniaj Ģ ce j Ģ ciepło. Nie tak jak wtedy,
gdy urodziłam Oj ħ , pomy Ļ lała i znów naszły j Ģ wyrzuty sumienia. Tym razem jej serce
przepełniała macierzy ı ska miło Ļę do male ı kiej istoty, któr Ģ trzymała w ramionach. A wi ħ c
jednak córeczka! Mali delikatnie musn ħ ła palcem mi ħ ciutki policzek i otarła łzy, które
pok Ģ pały na buzi ħ małej. Male ı ka kobieta, krew z jej krwi, z okr Ģ głymi ró Ň owiutkimi
policzkami i wioskami koloru włosów Havarda. Dziecko pocz ħ te z miło Ļ ci, tak samo jak
Sivert.
- Nie widziałem cudowniejszej istoty - wyszeptał Havard poruszony, kiedy wreszcie
wpuszczono go do sypialni na poddaszu. - Poza jej mam Ģ , oczywi Ļ cie - dodał i pogłaskał Mali
pieszczotliwie po policzku. - Pomy Ļ l, Mali, Ň e urodziła nam si ħ taka Ļ liczna córeczka!
- Nie jeste Ļ zawiedziony? - zapytała. - Nie wolałby Ļ mie ę syna?
- Zawiedziony? Ale Ň nie! - odparł i u Ļ miechn Ģ ł si ħ promiennie. - Wspaniale, Ň e urodziła
si ħ dziewczynka. Masz ju Ň dwóch synów, ale mam Ģ córki jeszcze nie była Ļ . A ta córeczka to
moje dzieło - dodał z nieukrywan Ģ dum Ģ i zaraz si ħ poprawił: - Nasze wspólne dzieło!
Mali uj ħ ła jego dło ı i pocałowała. Bardzo pragn ħ ła, by Havard prze Ň ył t ħ rado Ļę , dum ħ i
szcz ħĻ cie. Szcz ħĻ cie niczym Ň ar rozgrzewało tak Ň e jej wn ħ trze. Pierwszy raz urodziła dziecko,
niczego si ħ nie obawiaj Ģ c, nie b ħ d Ģ c te Ň w rozpaczy. Przepełniała j Ģ jedynie bezgraniczna
rado Ļę i wdzi ħ czno Ļę za wszystko, ł Ģ cznie z tym, Ň e to dziewczynka.
- Pomy Ļ lałam, Ň e mogliby Ļ my jej da ę na imi ħ Ruth, po twojej mamie - zwróciła si ħ do
m ħŇ a, podnosz Ģ c na niego wzrok. - Nie s Ģ dzisz, Ň e tak wła Ļ nie powinni Ļ my post Ģ pi ę ?
Oczy mu zal Ļ niły. Pochylił si ħ nad swoimi dwiema kobietami i wyszeptał:
- A to mama b ħ dzie dumna.
Zasługuje na to, pomy Ļ lała Mali. Gdyby jednak i tym razem urodziła syna, nigdy nie
zgodziłaby si ħ nazwa ę go imieniem swojego te Ļ cia. Co do tego nie miała Ň adnej w Ģ tpliwo Ļ ci.
Z rodzin Ģ Havarda nie widzieli si ħ od dnia swojego Ļ lubu, który odbył si ħ w okresie Ļ wi Ģ t
Bo Ň ego Narodzenia. Mali pilnowała si ħ , by si ħ trzyma ę jak najdalej od gospodarza z Gjelstad.
Nie zamieniła z nim nawet słowa. Wspomnienie tego, czego si ħ dopu Ļ cił w dniu Ļ lubu, wci ĢŇ
wywoływało w niej obrzydzenie i gniew. Najch ħ tniej ogłosiłaby wszem wobec, jaki z niego
diabeł i zbere Ņ nik. A do tego morderca, je Ļ li ju Ň wylicza ę wszystkie jego przewinienia,
my Ļ lała Mali wzburzona, przypominaj Ģ c sobie Kristine. Wiedziała jednak, Ň e b ħ dzie milcze ę .
Miała Ļ wiadomo Ļę , Ň e jej obecny te Ļę trzyma w r ħ ku niebezpieczne karty, cho ę póki co
dobrze je ukrywa.
Je Ļ li jednak kiedy Ļ dojdzie do otwartej wojny mi ħ dzy nami, u Ň yj ħ wszystkich Ļ rodków, by
ochroni ę siebie i swoich bliskich, my Ļ lała Mali. Nie pozwol ħ mu zniszczy ę swojego Ň ycia ani
Ň ycia tych, których kocham. Zwłaszcza Siverta.
Gdyby ten na wskro Ļ zły człowiek si ħ czego Ļ dowiedział, przeciwko jej ukochanemu
synowi skierowałby najci ħŇ sze działa. Dr ħ cz Ģ ca niepewno Ļę napawała j Ģ l ħ kiem. Je Ļ li jednak
te Ļę tknie Siverta albo zagrozi jego przyszło Ļ ci, to i ona stanie si ħ niebezpieczna. Nie b ħ d ħ
przebiera ę w Ļ rodkach, pomy Ļ lała, prostuj Ģ c dumnie kark. Nie cofn ħ si ħ przed niczym...
Kiedy te Ļ ciowa usłyszała od Havarda, jak chc Ģ nazwa ę córeczk ħ , na przemian
poczerwieniała i zbladła.
- A twoja mama. Mali? - zapytała. - Mo Ň e powinni Ļ cie raczej...
- To samo imi ħ , co moja mama, nosi ju Ň jedna z dziewczynek w Innstad - odparła Mali. -
Uwa Ň am, Ň e wła Ļ ciwie b ħ dzie, je Ļ li nasz Ģ córk ħ nazwiemy twoim imieniem. Kristen, dziedzic
Gjelstad, i Karin ħ maj Ģ na razie synów i nawet je Ļ li kiedy Ļ urodzi im si ħ córeczka, to jednak
nasza jest pierwsz Ģ dziewczynk Ģ w rodzie Gjelstad.
- Rzeczywi Ļ cie, w Gjelstad jak dot Ģ d przychodzili na Ļ wiat wył Ģ cznie chłopcy -
roze Ļ miała si ħ Ruth. - Kristen i Karine id Ģ w moje Ļ lady. Ja te Ň urodziłam samych synów.
- We dworze potrzebni s Ģ chłopcy - rzucił z przek Ģ sem gospodarz z Gjelstad. - Powinno
ich by ę ju Ň wi ħ cej, ale ta Karine ju Ň od paru ładnych lat nie zachodzi w ci ĢŇħ .
- Pewnie nie bez powodu - odparła Ruth łagodz Ģ co. - My Ļ l ħ , Ň e co Ļ jej si ħ stało, kiedy tak
zachorowała pół roku po urodzeniu młodszego syna. Bardzo si ħ wtedy zmieniła i od tej pory
nie była brzemienna. Mo Ň emy si ħ jednak cieszy ę , Ň e mamy w Gjelstad dwóch wspaniałych
wnuków. B ħ dzie komu przej Ģę dwór.
- Te dzisiejsze kobiety s Ģ wyj Ģ tkowo liche - stwierdził gospodarz z pogard Ģ i wzruszył
ramionami. - Z byle powodu zapadaj Ģ na choroby, zamiast rodzi ę dzieci, tak jak bywało
kiedy Ļ . Moja matka na przykład urodziła o Ļ mioro...
- Tak, słyszeli Ļ my ju Ň o tym, Oddleivie - przerwała mu Ruth, a jej twarz st ħŇ ała. - Wydaje
mi si ħ , Ň e wszyscy ju Ň znamy t ħ histori ħ .
Rzadko kiedy Ruth tak zdecydowanie stawiała opór m ħŇ owi, pomy Ļ lała Mali ze
zdziwieniem. Ale wida ę jej cierpliwo Ļę te Ň ma swój kres.
- A ja bardzo bym chciała zobaczy ę , ile dzieci by przychodziło na Ļ wiat, gdyby to
m ħŇ czy Ņ ni mieli co roku zachodzi ę w ci ĢŇħ i je rodzi ę . Przypuszczam, Ň e szybko by si ħ
wyludniło, i to zarówno w miastach, jak i na wsi - powiedziała Mali, wbijaj Ģ c wzrok w te Ļ cia.
- Bo czy ty w ogóle odczułe Ļ , co to znaczy urodzi ę i wychowa ę dzieci, Oddleivie?
Te Ļę poczerwieniał na twarzy, a w jego oczach pojawił si ħ niebezpieczny błysk. Mali
wiedziała, Ň e nie powinna si ħ odzywa ę , ale nie potrafiła nie reagowa ę . Ten człowiek wci ĢŇ j Ģ
prowokował, a mało kto miał odwag ħ si ħ mu przeciwstawi ę .
- Ty, Mali, jak zwykle masz gotow Ģ odpowied Ņ na wszystko - rzucił krótko. - Niełatwo
zamkn Ģę ci buzi ħ . Ale mo Ň e jednak da si ħ to zrobi ę - dodał ze zło Ļ liwym u Ļ miechem.
- No, nie, uspokójcie si ħ , prosz ħ - przerwała Ruth, podnosz Ģ c z kołyski dziecko. -
Pomy Ļ le ę , Ň e urodziła si ħ nam taka Ļ liczna dziewczynka. A jeszcze b ħ dzie miała takie samo
imi ħ jak ja - dodała z u Ļ miechem. - Jestem dumna i bardzo wam wdzi ħ czna! Chc ħ , Ň eby Ļ cie
oboje o tym wiedzieli.
Mała Ruth została ochrzczona, zanim zacz ħ ły si ħ sianokosy. Trzymała j Ģ do chrztu Ruth,
babcia ze strony ojca. Łzy płyn ħ ły jej po policzkach, kiedy pastor polał wod Ģ male ı k Ģ
delikatn Ģ główk ħ dziewczynki i nadał jej imi ħ Ruth Stornes.
Chrzciny przebiegły spokojnie, zapewne dlatego, Ň e Mali trzymała si ħ z dala od te Ļ cia.
Przybyli tak Ň e obaj bracia Havarda, dziedzic Kristen ze swoj Ģ Ň on Ģ , Karine, i dwoma synami
w wieku sze Ļ ciu i czterech lat oraz drugi brat Oddvar z narzeczon Ģ . Wspominał co Ļ mgli Ļ cie
o Ļ lubie w okolicach Ļ wi Ģ t Bo Ň ego Narodzenia, ale szczegółów nie podał.
Poza tym przybyła na uroczysto Ļę cała rodzina Mali, zarówno z Buvika, jak i z Innstad.
Tym razem Margrethe szybko wydobrzała po urodzeniu dziecka i u Ļ miechaj Ģ c si ħ
promiennie, siedziała przy stole obok Bengta, pi ħ kna i dostojna. Olaus przysiadł na ławie
obok ojca. Trzymał si ħ prosto, z nale Ň yt Ģ godno Ļ ci Ģ . Ane za Ļ zaj ħ ła si ħ zarówno
bli Ņ niaczkami, jak i nowo ochrzczon Ģ Ruth oraz własn Ģ córeczk Ģ .
Mali zauwa Ň yła, Ň e mama wci ĢŇ rozgl Ģ da si ħ zadowolona po zebranych przy stole
go Ļ ciach. Ma powody do chluby, pomy Ļ lała Mali. Bo moje rodze ı stwo ani jego rodziny nie
przynosz Ģ nikomu wstydu.
Eli i Johannes przybyli ze swoim małym Martinusem. Siostra była znów w ci ĢŇ y i
promieniowała dum Ģ i rado Ļ ci Ģ . Oboje z m ħŇ em pragn ħ li mie ę du Ň o dzieci, ale i oni musieli
jaki Ļ czas poczeka ę . Nic dziwnego, Ň e s Ģ teraz tacy szcz ħĻ liwi, my Ļ lała Mali. Obaj jej bracia
wygl Ģ dali bardzo elegancko w ciemnych garniturach. Bjarne i Anna zostawili swojego
małego synka w domu, bo ostatnio troch ħ kaszlał. Anna uznała ponadto, Ň e nawet dla silnego
o Ļ miomiesi ħ cznego brzd Ģ ca to troch ħ za daleka wyprawa. Bengt siedział wyprostowany obok
swojej Olgi. Traktowali swój zwi Ģ zek powa Ň nie i na Ļ wi ħ ta Bo Ň ego Narodzenia odbyły si ħ
ich zar ħ czyny.
Tylko tata jest jaki Ļ blady i zm ħ czony, pomy Ļ lała Mali, czuj Ģ c w sercu niepokój. Nikt
jednak nie wspomniał o tym w rozmowach.
Mali powiedziała Ane, Ň e mo Ň e zosta ę w domu jeszcze przez całe lato, ale ona nie chciała
nawet o tym słysze ę . Zaraz po Wielkanocy pojawiła si ħ w Stornes z kołysk Ģ i mał Ģ córeczk Ģ ,
która na chrzcie otrzymała imi ħ Ragnhild, po mamie Aslaka. Mimo to Sigrid pozostała we
dworze. Po pierwsze potrzebna była pomoc przy przygotowaniach do chrzcin, po drugie za Ļ
Mali z własnego do Ļ wiadczenia wiedziała, Ň e Ane póki co nie poradzi sobie ze wszystkim,
cho ę ona sama nie przyjmowała tego do wiadomo Ļ ci. Ale zostało tak, jak ustaliła Mali.
Mali siedziała przy stole i patrzyła na swoich szwagrów. Ju Ň od pierwszego lata, gdy
pracowała w Gjelstad, wtedy gdy Ň enił si ħ Kristen, najbardziej lubiła Havarda. Z dwoma
Zgłoś jeśli naruszono regulamin