Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 05 - Księżycowa noc.pdf

(670 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 05 - Ksi\352\277ycowa noc)
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY V
KSI Ħņ YCOWA NOC
ROZDZIAŁ 1.
Bóle porodowe uderzyły w Mali pod koniec lutego. Stała wła Ļ nie, przygotowuj Ģ c
południowy posiłek, gdy poczuła je niczym cios w krzy Ň . Poniewa Ň nie oczekiwała dziecka
przed ko ı cem marca, a Ň adne objawy nie zapowiadały, Ň e dzieje si ħ co Ļ szczególnego,
dopiero po chwili zrozumiała, co to mo Ň e oznacza ę . Po Ļ mierci Johana, inaczej ni Ň w
pierwszych miesi Ģ cach ci ĢŇ y, nawet nie chorowała. Od czasu do czasu czuła zm ħ czenie i
lekki ból w krzy Ň u, ale to przecie Ň nic dziwnego w tym stanie.
Oparła si ħ o stół i próbowała oddycha ę normalnie. Powoli ból min Ģ ł, ale ona nadal stała
pochylona, spływaj Ģ c potem.
- Co Ļ si ħ dzieje? - spytała Ane, zauwa Ň aj Ģ c nagle jej pozycj ħ . - Chyba nie jeste Ļ chora?
Mali powoli wyprostowała si ħ i spojrzała na ni Ģ .
- Bo Ň e drogi! - wykrzykn ħ ła Ane. - Wygl Ģ dasz jak zjawa! Co si ħ stało, Mali? Przecie Ň
chyba nie dziecko...?
- Nie wiem - odparła Mali, przyjmuj Ģ c wyci Ģ gni ħ t Ģ dło ı Ane. - Mo Ň liwe, Ň e tylko...
Nowy ból uderzył j Ģ w plecy, niemal Ļ cinaj Ģ c z nóg.
- Pomó Ň mi, Ingeborg, zrób miejsce na kanapie! Musimy j Ģ tam poło Ň y ę , przynajmniej na
razie - rzuciła zdenerwowana Ane, pomagaj Ģ c Mali przej Ļę na miejsce. - Jak si ħ czujesz?
Mali spojrzała na Ane. Jak to dobrze, Ň e nadal słu Ň y w Stornes po Bo Ň ym Narodzeniu,
mimo Ň e wyszła za Aslaka i przeniosła si ħ z nim do własnej zagrody. Zawsze czuła co Ļ
innego wzgl ħ dem Ane ni Ň Ingeborg. Nie Ň eby miała co Ļ do zarzucenia tej drugiej, nie.
Ingeborg była młodsza i stale rozpraszały j Ģ Ň ne sprawy, mi ħ dzy innymi m ħŇ czy Ņ ni. Ane
interesował tylko Aslak, poza tym była silna, lojalna i nie narzekała. Mali zdała sobie spraw ħ ,
Ň e nie spytała jej jeszcze, czy aby nie jest w ci ĢŇ y. Brała pod uwag ħ tak Ģ mo Ň liwo Ļę , która nie
oznaczała przecie Ň odej Ļ cia Ane ze Stornes. Tak brzmiała umowa, któr Ģ zawarli jeszcze za
Ň ycia Johana: działka ziemi w zamian za to, Ň e Ane pozostanie w słu Ň bie.
- Gdzie jest Sivert? - spytała nerwowo Mali.
- Ubrałam go i wysłałam na dwór - odparła Ingeborg, patrz Ģ c na pani Ģ ze strachem w
oczach. - M ħŇ czy Ņ ni wrócili wła Ļ nie z lasu, a on chciał pomóc wyprz ħ ga ę konie.
- Mo Ň e powinnam przej Ļę na strych, zanim oni tu wejd Ģ - stwierdziła Mali, podnosz Ģ c si ħ
z trudem. - Nie chc ħ przestraszy ę Siverta, a i oni nie...
Urwała nagle, gdy przeszył j Ģ nowy skurcz. Nie miała ju Ň w Ģ tpliwo Ļ ci: to s Ģ skurcze
porodowe. Poród si ħ zacz Ģ ł, i to miesi Ģ c wcze Ļ niej, ni Ň Mali oczekiwała. Dziecku, które
niemal cudem utrzymało si ħ w niej, mimo Ň e chorowała i była bita przez Johana, nagle
zacz ħ ło si ħ spieszy ę do wyj Ļ cia na Ļ wiat. Wi ħ c mo Ň e jednak je strac ħ , pomy Ļ lała
oszołomiona. Przecie Ň nie mo Ň e by ę donoszone. A przedwcze Ļ nie urodzone dziecko w Ļ rodku
zimy...
Drzwi si ħ otwarły i wszedł Havard, a tu Ň za nim Sivert.
- Co si ħ stało? - spytał Havard, podchodz Ģ c do kanapy. - Zachorowała Ļ , Mali?
Uj Ģ ł jej lodowat Ģ dło ı w swoj Ģ i spojrzał zaniepokojony. Sivert przydreptał za nim i obj Ģ ł
j Ģ za szyj ħ .
- Co to, mamo? Le Ň ysz?
Mali zdj ħ ła jego ramiona i odsun ħ ła delikatnie. Musi wzi Ģę si ħ w gar Ļę ! U Ļ miechn ħ ła si ħ i
poklepała syna po zaczerwienionym od mrozu policzku.
- Wygl Ģ da na to, Ň e dzidziusiowi zacz ħ ło si ħ spieszy ę , by ci ħ pozna ę - powiedziała. - Nie
zostanie w moim brzuchu na zawsze, wiesz przecie Ň .
- Ale... - Havard odwrócił si ħ w stron ħ Ane. - Czy to nie za wcze Ļ nie?
Ane pokiwała głow Ģ i spojrzała znacz Ģ co w stron ħ Siverta.
- Nie powinni Ļ my go przestraszy ę - powiedziała cicho do Havarda. - Ale tak, jest za
wcze Ļ nie i według mnie nie całkiem normalnie. Kiedy Sivert przychodził na Ļ wiat, tak nie
było. Mo Ň e ja si ħ za bardzo na tym nie znam, ale na pewno jest za wcze Ļ nie.
Mali przywarła nagle do r ħ ki Havarda, bo nowy skurcz sprawił, Ň e a Ň st ħ kn ħ ła. Havard
ukl Ģ kł przy kanapie, obj Ģ ł Mali. Gdy ju Ň si ħ rozlu Ņ niła, otarł dłoni Ģ jej spocon Ģ twarz.
- Sprowad Ņ cie akuszerk ħ i lekarza - polecił, nie odwracaj Ģ c si ħ . - Nastaw wod ħ , Ingeborg.
A ty, Ane, pomó Ň przej Ļę Mali do sypialni. Tu nie jest dobre miejsce dla kobiety, która ma
rodzi ę .
Sivert stał za plecami Havarda, wpatrzony w matk ħ przestraszonymi, wielkimi oczami.
- Nic takiego si ħ nie dzieje, Sivert - powiedziała Mali uspokajaj Ģ co. - Wła Ļ nie w ten
sposób rodz Ģ si ħ dzieci. Ale to i tak potrwa jaki Ļ czas, wi ħ c mo Ň e Gudmund zawiózłby ci ħ do
Innstad, co ty na to? Mo Ň esz tam zosta ę i pobawi ę si ħ z Olausem i dziewczynkami...
- Ja si ħ nie bawi ħ z dziewczynami - rzucił Sivert dumnie, zapominaj Ģ c na chwil ħ , Ň e si ħ
boi o matk ħ .
- No to pobawisz si ħ z Olausem - powiedziała Mali, unosz Ģ c si ħ na łokciu. - Ubierz go,
Ingeborg, i zadzwo ı do Innstad. Jestem pewna, Ň e Margrethe go przyjmie, ale zadzwo ı .
Powiedz Gudmundowi, by w drodze powrotnej zabrał akuszerk ħ .
- Nie, to pochłonie zbyt du Ň o czasu - sprzeciwił si ħ Havard. - Ja po ni Ģ pojad ħ .
Mali chciała protestowa ę , ale gdy napotkała jego pełne l ħ ku spojrzenie, zmilczała.
- Wszystko pójdzie dobrze, Havard - zapewniła cicho. - Nie musisz si ħ ...
- To du Ň o przed czasem, a ty... Nie chc ħ , Ň eby ci stało si ħ co Ļ złego - wyszeptał tak cicho,
Ň e tylko ona go słyszała. - I dziecku te Ň nie, oczywi Ļ cie. Ale ty, Mali...
Zanim zdołała mu odpowiedzie ę , nowy skurcz przeszedł przez ni Ģ niczym fala
powodziowa. Mali z całej siły przywarła desperacko do Havarda.
- To naprawd ħ toczy si ħ zbyt szybko – powiedziała Ane i z niepokojem patrzyła, jak Mali
z trudem łapie powietrze. - Przecie Ň skurcze nie s Ģ takie silne od samego pocz Ģ tku, prawda?
Mali opadła na oparcie, blada i zlana potem.
- Jed Ņ cie ju Ň z Sivertem - rzuciła cicho do Ane. - I masz racj ħ , to idzie zbyt szybko. To nie
jest normalne.
Ingeborg wzi ħ ła chłopca na kolana i zacz ħ ła mu wkłada ę ciepłe ubranie. Przekazała
pozdrowienia z Innstad i Ň e oczywi Ļ cie mog Ģ go tam przyj Ģę .
- Ale twoja siostra była zaniepokojona, gdy powiedziałam, dlaczego chcemy przysła ę do
niej Siverta. Pytała, czy nie potrzebujesz pomocy i czy ma przyjecha ę .
Mali z trudem wstała i oparła si ħ ci ħŇ ko o Havarda. Odruchowo spojrzała w stron ħ pieca.
Ane zd ĢŇ yła ju Ň postawi ę na ogniu du Ň y kocioł z wod Ģ .
- Masz racj ħ , potrzebuj ħ akuszerki bardzo szybko - zwróciła si ħ do m ħŇ czyzny, nie
odpowiadaj Ģ c na pytanie Ingeborg. - Dobrze, Ň e po ni Ģ pojedziesz. Ale czy jest w domu? -
zaniepokoiła si ħ nagle.
- Tak, jest - odparła Ane. - Dzwoniłam do niej, siedzi gotowa i czeka na wóz. Doktor te Ň
przyjedzie, ale nie tak zaraz.
- Nie tak zaraz - powtórzył Havard z przek Ģ sem. - Dlaczegó Ň to?
- Pewnie jest zaj ħ ty - mrukn ħ ła Mali. - To u niego normalne. Najwa Ň niejsza jest
akuszerka. Niech Gudmund wst Ģ pi po Johann ħ z Viken, gdy ju Ň odwiezie Siverta. B ħ d ħ pod
dobr Ģ opiek Ģ , je Ļ li one obie przyjad Ģ . Chod Ņ my na gór ħ , Ane, zanim mnie znów złapie.
Pochyliła si ħ nad Sivertem, pocałowała go i pogłaskała po włosach. Powiedziała, by był
grzeczny. Przez głow ħ przeleciała jej my Ļ l, Ň e mo Ň e go ju Ň nigdy nie zobaczy ę . My Ļ l ta
sprawiła, Ň e nogi si ħ pod ni Ģ ugi ħ ły i musiała złapa ę si ħ oparcia krzesła, na którym siedziała
Ingeborg z malcem. Przecie Ň a Ň tak Ņ le nie musi pój Ļę , pomy Ļ lała, czuj Ģ c jednak, jak strach
Ļ ciska j Ģ za gardło. Bo przecie Ň nie działo si ħ normalnie, to pewne.
Pocałowała syna jeszcze raz, przytuliła, czuj Ģ c łzy pod powiekami. Uj ħ ła Ane pod r ħ k ħ i
poszła w kierunku drzwi.
- Tylko nie zam ħ cz konia, Havard - rzuciła przez rami ħ . - Na pewno b ħ dzie dobrze -
dodała z przekonaniem, którego wcale nie czuła. Ane zamkn ħ ła za nimi drzwi.
Na górze nic nie było przygotowane do porodu, wi ħ c Mali usiadła na krze Ļ le, a Ane
zacz ħ ła wyci Ģ ga ę z szuflad i szaf to, co potrzebne. Pod koc i prze Ļ cieradła podło Ň yła warstw ħ
gazet. Wreszcie Mali z trudem weszła do łó Ň ka. W ostatniej chwili, jak si ħ okazało, gdy Ň po
kolejnym skurczu poczuła, Ň e co Ļ mokrego spływa jej po nogach.
- Bo Ň e jedyny, dopomó Ň - wykrztusiła, podnosz Ģ c si ħ na łokciach, gdy skurcz zel Ň ał. -
Czy to krew, czy odeszły wody?
Gdy spojrzała po sobie, stwierdziła, Ň e po prze Ļ cieradle rozlała si ħ krew zmieszana z
wodami płodowymi. Przez chwil ħ panika zupełnie j Ģ sparali Ň owała. Opadła na łó Ň ko, zakryła
ramieniem twarz i zacz ħ ła płaka ę .
- Mali, no co ty - powiedziała bezradnie Ane i spróbowała j Ģ obj Ģę . - Nie płacz, bo nie
wiem, co robi ę . Ty zawsze była Ļ taka silna. Nie płacz, słyszysz?
Słowa słu ŇĢ cej powoli docierały do otumanionej głowy Mali. Przetarła wierzchem dłoni
twarz. Wiedziała, Ň e Ane ma racj ħ : je Ļ li si ħ podda, panika ogarnie tak Ň e Ane. Wszyscy
przywykli, Ň e to Mali zachowuje spokój i rozs Ģ dek, Ň e to ona rozwi Ģ zuje wszelkie problemy.
Wzi ħ ła z r Ģ k Ane mokr Ģ szmatk ħ i przetarła swoj Ģ gor Ģ c Ģ , zalan Ģ łzami twarz.
- Spokojnie, Ane - powiedziała ochrypłym szeptem, bior Ģ c tamt Ģ za r ħ k ħ i Ļ ciskaj Ģ c lekko.
- Ja po prostu... Ale ju Ň b ħ dzie dobrze, chocia Ň wiem, Ň e nie wszystko jest tak, jak powinno.
Na pewno jest za wcze Ļ nie, jeste Ļ my w Ļ rodku mro Ņ nej zimy, no i poród idzie za szybko.
Trudno b ħ dzie utrzyma ę dziecko przy Ň yciu, musimy to sobie powiedzie ę . O ile przyjdzie
Ň ywe na Ļ wiat - dodała powoli.
- Ale tobie nic nie grozi, Mali? - spytała Ane gor Ģ czkowo, patrz Ģ c na pani Ģ ze strachem w
oczach. - To znaczy... Nie, nie powinnam tego mówi ę , ale si ħ boj ħ - wyszeptała przera Ň ona. -
Nawet je Ļ li dziecko umrze, to ty nie... Tobie nic nie grozi, prawda? - dodała błagalnym
tonem.
Mali zamkn ħ ła oczy. To wła Ļ nie j Ģ gn ħ biło. Czuła jednak, Ň e jest silna i ma Ň elazn Ģ wol ħ
prze Ň ycia, cho ę by dla Siverta. My Ļ l, Ň e mógłby zosta ę zupełnie sam w Stornes, była nie do
zniesienia. Wi ħ c niezale Ň nie od tego, jak trudne mog Ģ si ħ okaza ę najbli Ň sze godziny, ona
musi trzyma ę si ħ Ň ycia. Dla Siverta, powtarzała.
Wzdrygn ħ ła si ħ , gdy u Ļ wiadomiła sobie, Ň e zupełnie nie bierze pod uwag ħ nowego
dziecka, Ň e nie my Ļ lała, jak to z nim b ħ dzie, gdyby ona umarła. Dobry Bo Ň e, oby nie
spowodowała Ļ mierci dziecka swoimi złymi my Ļ lami! Przecie Ň pragn ħ ła go! Ale czy
naprawd ħ ?
Drzwi si ħ otworzyły i weszła zdenerwowana Beret.
- Co tu si ħ znowu dzieje? - spytała nienaturalnie wysokim głosem. - Nikt nic mi nie mówi,
cho ę rozumiem, Ň e co Ļ si ħ stało. Takie zamieszanie na dziedzi ı cu... A gdy spytałam Ingeborg,
to...
Ane, która wła Ļ nie zmieniała prze Ļ cieradło pod Mali, wzdrygn ħ ła si ħ , jakby została
przyłapana na knowaniu przeciw starej gospodyni.
- Nie chciałam ci ħ niepotrzebnie straszy ę - powiedziała Mali, unosz Ģ c si ħ lekko, by pomóc
Ane. - Jest za wcze Ļ nie i miałam nadziej ħ , Ň e to fałszywy alarm. ņ e minie, je Ļ li si ħ poło Ňħ .
Ale obawiam si ħ , Ň e jednak si ħ zacz ħ ło.
Beret podeszła do łó Ň ka i zauwa Ň yła stos mokrych, zakrwawionych prze Ļ cieradeł na
podłodze. Oczy rozszerzyły si ħ jej ze strachu.
- Czy wody ju Ň odeszły? I ty krwawisz? Bo Ň e jedyny, b ħ dzie jeszcze jedna tragedia -
zacz ħ ła lamentowa ę .
- Ju Ň i tak jest Ņ le, wi ħ c chocia Ň ty przesta ı kraka ę ! - rzuciła Mali ostro. - Oczywi Ļ cie, jest
za wcze Ļ nie, wody odeszły i troch ħ krwawi ħ , a bóle s Ģ za silne i za cz ħ ste. Mo Ň e nie jest
najlepiej, Beret. Ale ani dziecko, ani ja jeszcze nie umarli Ļ my!
Beret stała jak sparali Ň owana, wpatrzona w synow Ģ . Po chwili opadła na krzesło i ukryła
twarz w dłoniach.
- Tak czekałam na to dziecko - wyszeptała. - Straciłam i m ħŇ a, i syna w ci Ģ gu jednego
roku, i nie wiem, czy jestem w stanie znie Ļę jeszcze jedn Ģ strat ħ . My Ļ lałam, Ň e w tym
male ı stwie przetrwa co Ļ z Johana, a tak...
Mali nie chciało si ħ odpowiada ę , Ň e tu chodzi tak Ň e o jej Ň ycie, a nie tylko o
wyt ħ sknionego przez Beret nast ħ pc ħ Johana. Ale chwycił j Ģ kolejny skurcz, silniejszy od
poprzednich. Zwin ħ ła si ħ , st ħ kaj Ģ c z bólu i rozpaczy. Ane stała, nie wiedz Ģ c, co ma robi ę .
Beret nagle si ħ ockn ħ ła, odsun ħ ła słu ŇĢ c Ģ i przytrzymała Mali, staraj Ģ c si ħ pomóc przetrwa ę
ten ból. Gdy min Ģ ł, pozwoliła synowej opa Ļę na poduszki i otarła mokr Ģ szmatk Ģ jej spocon Ģ
twarz. Ju Ň si ħ uspokoiła, tylko w oczach pozostał strach.
- Kiedy wreszcie b ħ dzie akuszerka? - spytała Beret, patrz Ģ c na Ane. - Zejd Ņ na dół i
zobacz, czy nie jad Ģ . Boj ħ si ħ , Ň e to ju Ň zaraz! Dołó Ň do pieca. Musimy mie ę du Ň o gor Ģ cej
wody - rzuciła.
Ane wybiegła, a Beret zmoczyła szmatk ħ i ponownie otarła czoło Mali, która le Ň ała, na
wpół drzemi Ģ c, zupełnie wyczerpana. Mali miała wra Ň enie, Ň e kolejne skurcze rozrywaj Ģ jej
ciało, i czekała na skurcze parte.
Wtedy ju Ň pójdzie szybko, pocieszała si ħ blado. Zmówiła modlitw ħ , by akuszerka
przybyła, zanim to nast Ģ pi. Pomoc samej Beret i Ane nie wystarczy, tyle wiedziała.
Pierwszy skurcz party i akuszerka nadeszli jednocze Ļ nie. Mali trzymała si ħ kolumienek
przy oparciu łó Ň ka i bezskutecznie próbowała powstrzyma ę bóle. W jej otumanionej głowie
powstała my Ļ l, Ň e mo Ň e uda jej si ħ to wszystko opó Ņ ni ę , je Ļ li si ħ postara. Ale skurcz
przypominał osuni ħ cie si ħ zbocza w górach. Spi Ģ ł jej brzuch, który stwardniał niczym kamie ı
i bezlito Ļ nie przesuwał dziecko w dół. Mali poddała si ħ i zawyła z bólu i ze strachu.
- No, no, Mali, ju Ň jestem - powiedziała akuszerka i oderwała jej dłonie od kolumienek,
gdy skurcz min Ģ ł.
Mali otworzyła oczy. Pot sprawiał, Ň e widziała jak przez mgł ħ . Schwyciła dło ı poło Ň nej i
przywarła do niej.
- Dzi ħ ki Bogu, Ň e jeste Ļ - wyszeptała. - Tak si ħ boj ħ . Wszystko idzie nie tak, za wcze Ļ nie i
za szybko...
- Za wcze Ļ nie i za szybko, to prawda - potwierdziła akuszerka, ocieraj Ģ c jej pot. - Du Ň o
wiesz o porodach, wi ħ c nie b ħ d ħ owija ę w bawełn ħ . ņ ycie dziecka jest zagro Ň one, to pewne.
Wiesz, Ň e ja zawsze walcz ħ o dziecko, ale je Ļ li b ħ d ħ miała wybiera ę pomi ħ dzy jego Ň yciem a
twoim, to...
- Co ty mówisz! - zaprotestowała Beret. - Nie chcesz ratowa ę dziecka Johana? Ja
straciłam...
- B ħ d ħ ratowała oboje, je Ļ li dam rad ħ - odparła kobieta, wpatruj Ģ c si ħ w Beret. - Ale
najwa Ň niejsze w takiej sytuacji nie jest ratowanie dziecka, które mo Ň e b ħ dzie na wpół Ň ywe.
Albo ju Ň martwe. - Otarła twarz Mali i dodała: - Musisz zdawa ę sobie spraw ħ , Ň e je Ļ li urodzi
si ħ Ň ywe, to i tak nie ma du Ň ych szans. A jedno jest pewne, Ň e bez matki i jej pokarmu na
pewno jest stracone. Ja zawsze si ħ staram i o dziecko, i o matk ħ , teraz te Ň . Ale powinna Ļ ...
- Nie mog ħ - j ħ kn ħ ła Beret. - To dziecko ma by ę pociech Ģ za syna, którego straciłam. Nie
znios ħ , je Ļ li i ono...
- Uwa Ň am, Ň e powinna Ļ zej Ļę na dół - rzuciła akuszerka ostro. - Tutaj nikomu nie
pomagasz, a najmniej Mali, chyba tyle rozumiesz. Przy Ļ lij tu Ane.
- Chc ħ tu by ę - zaprotestowała Beret. - Ja chc ħ ...
- B ħ dzie, jak ja chc ħ . - Niemal popchn ħ ła starsz Ģ pani Ģ w stron ħ drzwi. - Nastaw kaw ħ i
we Ņ si ħ w gar Ļę ! Tu nie chodzi o twoje Ň ycie.
Zanim otworzyła, weszła Johanna z Viken, wnosz Ģ c ze sob Ģ chłód mrozu.
- Dzi ħ ki Bogu - odetchn ħ ła akuszerka, wypychaj Ģ c jednocze Ļ nie Beret na korytarz. -
Nikogo bardziej nie chciałam widzie ę - mówiła, pomagaj Ģ c staruszce zdj Ģę szal. - Nie jest
dobrze, a jeszcze ta Beret...
Krzyk bólu Mali powstrzymał ich dalsz Ģ rozmow ħ . Kobiety podbiegły do jej łó Ň ka.
- Nie dam rady - wykrztusiła rodz Ģ ca, na wpół unosz Ģ c si ħ z posłania. - Nie wytrzymam
tego. Ju Ň nie mog ħ . Chc ħ umrze ę !
- Jeszcze czego! - rzuciła akuszerka, wymierzaj Ģ c Mali policzek. - Masz walczy ę ,
dziewczyno! Nie chc ħ słysze ę wi ħ cej ani jednego słowa, Ň e nie dasz rady czy nie chcesz,
Ň eby Ļ wiedziała. Walcz!
Mali opadła na plecy, oszołomiona.
- Masz w sobie wi ħ cej siły ni Ň ktokolwiek inny, przecie Ň wiesz - mówiła dalej kobieta. -
U Ň yj jej teraz! Same nie damy rady, je Ļ li nie pomo Ň esz.
Mali widziała tylko szar Ģ , niewyra Ņ n Ģ sylwetk ħ mówi Ģ cej. Była potwornie zm ħ czona.
Skurcze sprawiały taki ból, Ň e strach przed nast ħ pnym powodował u niej mdło Ļ ci. Poród
Siverta te Ň był trudny, ale nie do porównania z tym, który prze Ň ywała teraz.
Sivert, pomy Ļ lała ot ħ piała. Jej syn nie mo Ň e zosta ę sierot Ģ ! Miał tylko j Ģ , bo został
spłodzony w grzechu i tajemnicy. Ju Ň i tak jego Ň ycie było trudne, a je Ļ li jeszcze by teraz
umarła...
- Pomó Ň cie mi obie - wyszeptała, chwytaj Ģ c akuszerk ħ za r ħ k ħ . - Nie poddam si ħ ,
obiecuj ħ .
- No, wiedziałam - mrukn ħ ła pod nosem kobieta i pogłaskała Mali po policzku. -
Pomo Ň emy wszystkie trzy.
Silne skurcze parte nast ħ powały szybko po sobie i po półgodzinie dziecko przyszło na
Ļ wiat. Niebieskoliliowy kształt wyskoczył razem z resztk Ģ wód i krwi Ģ . Mali nie chciała
nawet spojrze ę . Opadła na posłanie i czuła, Ň e unosi si ħ gdzie Ļ pod sufitem. Bóle ustały,
panowała cisza. Powoli u Ļ wiadamiała sobie, Ň e nie powinno by ę tak cicho. Dziecko zwykle
krzyczy... Powoli obróciła głow ħ , ale nic si ħ nie zmieniło. A wi ħ c ono nie Ň yje, pomy Ļ lała
zrezygnowana. Mo Ň e to i lepiej, wszystkim byłoby tak łatwiej.
Nagle zrozumiała, Ň e nigdy nie pragn ħ ła tego dziecka, dziecka Johana, tylko Ň e nigdy nie
odwa Ň yła si ħ do tego przyzna ę . To nie było dziecko miło Ļ ci, tylko dziecko pocz ħ te przemoc Ģ
i rosn Ģ ce przez pierwsze miesi Ģ ce w brzuchu dr ħ czonej matki. Jaki człowiek z niego
wyro Ļ nie, zwłaszcza je Ļ li jego ojcem jest Johan? Mali oblizała spieczone, pop ħ kane wargi i
oddała si ħ błogiemu uczuciu unoszenia si ħ ponad łó Ň kiem, bez odczuwania bólu. Nagle cisz ħ
przerwał słaby płacz dziecka. Mali wzdrygn ħ ła si ħ . Z trudem otworzyła oczy i uniosła si ħ na
łokciach. Pokój wirował wokół niej, poczuła, Ň e zaraz zwymiotuje. Jaka Ļ szara posta ę zbli Ň yła
si ħ do niej: akuszerka z zawini Ģ tkiem w ramionach.
- Oto twój syn, Mali - rzekła cicho, wzruszona. - Biedny chudziaczek, nie wygl Ģ da
najlepiej po tej ci ħŇ kiej drodze na Ļ wiat. Ale chłopak musi by ę wytrzymały, bo prze Ň ył.
Uwa Ň am, Ň e Bóg ma w tym jaki Ļ cel. Mo Ň e za wcze Ļ nie tak mówi ę , ale czuj ħ w dziwny
sposób, Ň e mały da rad ħ . Nie nale Ň y do tych, którzy si ħ od razu poddaj Ģ , o nie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin