Opiekun [An-Nah].doc

(34 KB) Pobierz
OPIEKUN

OPIEKUN

autor: An-Nah

 

Kategoria: Opowiadania - PWP

Bohaterowie: Brak

Dozwolone od: 18+

GATUNEK TEKSTU: fantasy, hentai

OSTRZEŻENIA: ostre sceny erotyczne

 

Opublikowane: 27/05/2006 | Liczba słów: 1433 | Rozdziały: 1 | Skończone: Tak

 

Mężczyzna uśmiechnął się do siebie, widząc leżącego na łóżku chłopca. Jego ciemne włosy leżały rozsypane na poduszce, a pierś unosiła się równomiernie, znak, że chłopak spał. Był piękny, kiedy jego długie rzęsy spoczywały na policzkach, a różowe, delikatne niczym u dziewczyny wargi rozchylały się kusząco. Azier mógłby stać w nieskończoność, patrząc jak Devan śpi, ubrany w koszulkę z białego jedwabiu i czarne, skórzane spodnie opinające jego wąskie biodra. Gdy chłopiec poruszył się przez sen, koszulka przesunęła się w górę, odsłaniając płaski brzuch. Mężczyzna poczuł, jak po jego karku przebiega dreszcz. Podszedł bliżej, na palcach, by nie budzić śpiącego. Devan zawsze pociągał go, teraz zaś, gdy leżał pogrążony we śnie, mężczyzna walczył ze sobą. Miał chronić chłopca, przysiągł to jego ojcu, zabrał następcę tronu z płonącego pałacu, wyniósł z oblężonego miasta i ukrył. Miał go chronić, a nie...

Do diabła z tym! Azier, czując, że żądza wygrywa w nim z rozsądkiem i poczuciem obowiązku, uklęknął przy łóżku i czubkami palców dotknął pasa jasnej skóry, odsłoniętego przez podniesioną koszulkę. Chłopiec mruknął przez sen, przeciągając się rozkosznie. Mężczyzna ostrożnie położył na jego brzuchu całą dłoń i przesunął ją w górę. Jego palce natrafiły na sutek i zaczęły delikatnie go pocierać. Devan jęknął  i uchylił powieki, półprzytomny, nie rozumiejąc, czy to, co się dzieje jest jawą czy nadal snem.

Jego obrońca i opiekun pochylił głowę i chłopak poczuł jak jego skóry dotykają najpierw luźne kosmyki kasztanowych włosów, potem zaś wargi i język. Jęknął znowu, chwytając Aziera za włosy, nie pewny, czy pragnie przytrzymać jego głowę, czy też ja odepchnąć. Mężczyzna przesunął dłońmi po jego bokach, całując brzuch, potem przygryzając zębami sutki. Wreszcie Devan poczuł język przesuwający się po swojej szyi i dłonie wślizgujące się pod czarną skórę spodni. Ręce Aziera, duże, silne dłonie wojownika przykrywały niemal całe szczupłe biodra chłopca. Jego język przesuwał się po szyi a potem po policzku ciemnowłosego, sięgając płatka jego ucha.

Chłopak szarpnął się, gdy silne dłonie Aziera ścisnęły jego pośladki. Chwycił szerokie ramiona mężczyzny, próbując odepchnąć go od siebie, był jednak zbyt drobny i słaby, by mu się to udało.

- Azier - powiedział cicho, jego głos przechodził w pisk. - Azier, proszę...

Mężczyzna oderwał usta od ucha Devana, jego dłonie powstrzymały się na chwilę. Spojrzał na twarz swego podopiecznego, czerwoną ze wstydu, przerażoną, na niebieskie, szeroko otwarte oczy. Chłopak oddychał szybko, jego sutki stwardniały boleśnie, zaś wąskie skórzane spodnie nie ukrywały erekcji. Mimo to na jego delikatnej twarzy malował się strach i niepewność.

- Azier... - wyszeptał.

- Cicho... - mężczyzna nakrył jego wargi swoimi, wsuwając mu język do ust, Chłopiec jęknął znowu, jego palce zaczęły pomału rozplątywać długi warkocz wojownika, namiętny, gwałtowny pocałunek odebrał mu jednak dech. Gdy Azier oderwał wreszcie usta, Devan dyszał ciężko.

Mężczyzna w milczeniu rozpiął koszule, ukazując oczom chłopca fascynujący tatuaż, który Devan zawsze podziwiał. Skomplikowany wzór oplatał klatkę piersiową, muskularne ramiona i plecy Aziera, kończąc się tuż nad pośladkami. Skóra mężczyzny miała złocistobrązową barwę, stanowiącą piękne tło dla rudokasztanowych włosów, zwykle splecionych w warkocz, teraz zaś spływających gęstą falą na jego ramiona i pierś.

Czarnowłosy wyciągnął dłoń, chcąc dotknąć tatuażu, mężczyzna nie dał mu jednak tej szansy, z powrotem przesuwając głowę nad jego brzuch. Palce Aziera guzik po guziku rozpinały spodnie chłopca, który oddychał coraz szybciej, czując kolejne fale gorąca rozchodzące się po całym ciele.

W końcu mężczyzna odsłonił centrum owego żaru. Przesunął jedną dłoń na porośnięte, ciemnymi, delikatnymi, lecz wyraźnie odcinającymi się od jasnej skóry, włoskami, podbrzusze swego podopiecznego i nieśpiesznie objął palcami członek. Chłopiec jęknął głośno, wyginając swoje ciało w łuk. Złotoskóry wojownik nie śpieszył się, jedna jego dłoń pieściła udo Devana, druga zaś skupiła się na jego penisie i jądrach. Słyszał, jak chłopiec jęczy, jak oddycha ciężko, nie mogąc wytrzymać podniecenia. Jemu samemu trudno było zachować cierpliwość, wiedział jednak, że skoro zdecydował się na ten krok musi dokonać go w taki sposób, by zapewnić jak najwięcej przyjemności im obu. Wziął członek Devana do ust, przesuwając językiem po całej jego długości i zatrzymując się dłużej na czubku. Niewiele już brakowało, chłopiec był podniecony i napięty do granic możliwości swego młodego ciała.

Mężczyzna podniósł się i ściągnął spodnie oswabadzając własną niemniej stwardniałą męskość. Delikatnie odwrócił chłopca, kładąc go na brzuchu. Włożył swoją dłoń do ust, pokrywając ja obficie śliną, poczym rozchylił pośladki Devana. Jeden jego palec wślizgnął się do wnętrza ciała chłopca, który, zaskoczony, instynktownie zacisnął mięśnie odbytu.

Azier pochylił się nad alabastrowobiałym karkiem swego młodego podopiecznego, zbliżając wargi do jego ucha.

- Spokojnie - szepnął, muskając delikatny płatek ustami.

Jego palec wsunął się głębiej, naciskając na prostatę i wywołując u czarnowłosego dreszcz rozkoszy. Kolejny palec dołączył do pierwszego, mimo, że chłopak bronił się, zaciskając mięśnie. Powolny, lecz stanowczy ruch zmusił go jednak do częściowego rozluźnienia i wpuszczenia trzeciego palca.

Devan zaciskał zęby, zaś dłońmi kurczowo trzymał prześcieradło. To, co działo się wcześniej podobało mu się o wiele bardziej, ta część zaś wydawała mu się co najmniej dziwna. Palce wewnątrz jego ciała sprawiały mu ból, co jakiś czas jednak któryś z nich naciskał na wrażliwy punkt, wywołując przyjemny dreszcz. Jego członek nadal był jednak naprężony, dłoń Aziera przesuwająca się po jego udzie nie pomagała wiele.

Mężczyzna wyjął palce i wszedł w chłopca, który krzyknął głośno, przeszyty nagłym bólem. Z jego oczu pociekły łzy.

- Spokojnie - powtórzył Azier, odsuwając ciemne włosy i całując swego kochanka w kark. Przez chwile pozostał w bezruchu, dając Devanowi chwilę na uspokojenie się i złapanie oddechu, potem zaś zaczął się poruszać, chwyciwszy dłońmi biodra chłopca.

Czarnowłosy jęczał, po części z bólu, po części zaś z rozkoszy, zwłaszcza, że mężczyzna w końcu chwycił jego członka, pocierając go dłonią, coraz szybciej, w miarę, jak powiększał tępo swoich pchnięć. W końcu nie wytrzymał i wypuścił białą ciecz, która prysnęła na dłoń Aziera i na pościel. Oddychał szybko, mężczyzna zaś skupił się teraz na własnej przyjemności, poruszając się coraz szybciej i szybciej. W końcu chłopak poczuł ciepło wypełniające jego ciało i opadł na łóżko, gdy mężczyzna wysunął się z niego. Pośladki bolały go okropnie, na udach miał plami krwi, ciało mokre od potu, twarz zaś - od łez.

Azier wyciągnął się obok niego, także jego złocistą skórę pokrywały kropelki potu. Wyglądał wspaniale, nagi, potężnie zbudowany. Dotyk jego dłoni był przyjemny, a reszta.... Devan zamknął oczy.

- Wybacz mi panie, jeśli cię skrzywdziłem - usłyszał, a potem poczuł miękki dotyk warg na swych powiekach. - Jeśli pragniesz odebrać mi życie, zapłacę nim, nie prędzej jednak, jak ujrzę cię bezpiecznego na tronie twego ojca.

Chłopiec uśmiechnął się przez łzy.

- Jesteś mi oddany, Azier. Nie mógłbym żądać twojej śmierci. Zwłaszcza nie teraz.

Mężczyzna oplótł go ramionami, przyciskając jego drobne ciało do swojej szerokiej piersi.

 

The End.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin