Sorokin, Władimir-Kolejka.pdf

(50202 KB) Pobierz
395581521 UNPDF
WŁADIMIR SOROKIN
Kolejka
395581521.002.png
395581521.003.png
- Proszę państwa, kto ostatni?
- Chyba ja, ale za mną jest jeszcze jakaś kobieta w granatowym
palcie.
- To znaczy, że ja jestem za nią?
- Tak. Ona zaraz przyjdzie. Niech pan na razie staje za mną.
- A pan będzie stać?
- Tak.
- Chciałbym odejść na chwilę. Dosłownie na sekundę.
- Chyba będzie lepiej jak pan na nią zaczeka. Bo inaczej ktoś podej-
dzie, co wtedy powiem? Niech pan poczeka. Powiedziała, że prędko
się uwinie...
- Dobra. Poczekam. Dawno pan stoi?
- Nie bardzo...
- Nie wie pan ile dają?
- Diabli wiedzą... Nawet nie pytałem. Pani nie wie ile dają?
- Dzisiaj nie wiem. Słyszałam, że wieczorem dawali po dwa.
- Po dwa?
- Aha. Najpierw po cztery, a potem po dwa.
- Tak mało? To chyba i stać nie ma sensu...
- A niech pan zajmie dwie kolejki. Przyjezdni to i po trzy zajmują.
- Po trzy?
- Aha.
- Przecież to na cały dzień.
- A skąd! Tutaj szybko idzie.
- Oj, chyba nie za bardzo. Jak staliśmy, tak stoimy.
- Bo wrócili ci, co odeszli...
- Odchodzą, a potem się wpychają.
- To nic, zaraz się ruszy...
- Nie wie pan po ile dają?
- Podobno po trzy.
395581521.004.png
- No to jeszcze nie najgorzej! Na Sawiełowskim w ogóle dawali tylko
po jednym.
- Tam nie można więcej, tak czy inaczej przyjezdni wszystko wyku-
pią...
- Nie wiecie państwo, czy wczoraj była taka sama kolejka?
- Prawie.
- A pani stała wczoraj?
- Stałam.
- Długo?
- Nie za bardzo...
- Mocno pomięte?
- Te pierwsze jeszcze jako tako, a pod koniec to rozmaicie.
- Dzisiaj też pewnie te lepsze wykupią, a dla nas zostaną najgorsze.
- Wszystkie są jednakowe, sam widziałem.
- Naprawdę?
- Aha. Zepsute odrzucają.
- Odrzucają! Niech mnie pan nie rozśmiesza!
- Mają obowiązek odrzucać i spisywać.
- Dajcie spokój! Obowiązek! Zarabiają na tym, że daj Boże zdrowie!
- Sami zobaczymy, po co się spierać...
- O, idzie ta kobieta. Pan jest za nią.
- Ta wysoka?
- Tak.
- To znaczy, że jestem za panią?
- Pewnie tak. Ja stoję za tym panem.
- W takim razie ja za panią.
- A ja za panem.
- A pan za mną, bardzo dobrze. Teraz mogę odejść na chwilę?
- Oczywiście.
- Ja tylko na moment, muszę odebrać bieliznę... To niedaleko...
- Dzisiaj do szóstej?
- Zdaje się, że do szóstej...
- W takim razie pójdę trochę później...
- Nie zauważył pan, przywieźli już kapustę?
- Nie. Stoi kolejka za pomarańczami, a kapusty nie ma.
- Marna jeszcze ta kapusta, nie warto jej kupować.
- Na Leninowskim dawali młodą, całkiem niezłą.
395581521.005.png
- E tam! Same liście.
- Młoda jest bardzo zdrowa.
- Znowu jakiś się wpycha, co za bezczelność. Panie, dlaczego pan
go przepuszcza?! Cały dzień mamy tu sterczeć?! Podchodzą i pod-
chodzą!
- Oni zajęli kolejkę, tylko odeszli na chwilę...
- Niczego nie zajmowali!
- Zajęliśmy, czego pani krzyczy.
- Nie zajmowali żadnej kolejki! Ja tu stoję od samego rana!
- Zajmowali, ja widziałam...
- Zajmie taki jeden z drugim, a potem odejdzie na pół dnia...
- A moim zdaniem nie zajmowali. Ja ich nie widziałem.
- Zajmowali.
- Zajmowali, zajmowali...
- Zajęli kolejkę, ludzie uspokójcie się!
- Sam się uspokój!
- No już dobrze, szkoda nerwów na takie głupstwo. Ludzie stali,
odeszli na chwilę. Nic się nie stało...
- Jakoś to powoli idzie...
- A pan coś widzi?
- Trochę.
- Ta ruda powoli sprzedaje. Wczoraj ruszała się jak śnięta ryba.
- A co, tam jest tylko jedna?
- Dwie.
- Ja nie widzę.
- To niech pan przejdzie tutaj. Stąd widać.
- Aha, dwie. Tamta jakby szybsza.
- Czarna prędzej obsługuje.
- Obydwie normalnie pracują, po prostu ludzi dużo.
- Ludzi zawsze jest dużo.
- A jak jeszcze marudzą, przebierają.
- Tak... Jak staliśmy, tak stoimy...
- To nic, zaraz prędzej pójdzie.
- Niechby chociaż po trzy dawali.
- Dadzą.
- Byle nie zabrakło...
- Dla nas wystarczy.
395581521.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin