FiM 17 - 2009.pdf

(8049 KB) Pobierz
99870961 UNPDF
FIRMA SENATORA MISIAKA
HANDLUJE ŻYWYM TOWAREM?
 Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 17 (477) 29 KWIETNIA 2009 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
Można zatrzymać samochód, można od biedy i czołg, co widzieliśmy
na zdjęciach z Pekinu, ale żeby zatrzymać rejsowy samolot? A tak!
Ta sztuka udała się młodziutkiemu posłowi PO – Norbertowi
Wojnarowskiemu.
 Str. 7
ISSN 1509-460X
Ukraińcy płacą po 350 euro za lipne załatwienie pracy
99870961.026.png 99870961.027.png 99870961.028.png 99870961.029.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 17 (477) 24 – 29 IV 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Polskie MSZ słusznie zżyma się i żąda sprostowań, gdy zagra-
niczne media napiszą „polskie obozy koncentracyjne”. Tymcza-
sem te same media rozśmieszył do łez fakt, że na oficjalnych
stronach MSZ materiał o powstaniu warszawskim ilustrują fo-
tografie z powstania w getcie. Już wiemy: spisek żydowski!
Ubogaceni
W przyszłym tygodniu do Sejmu trafi projekt ustawy autorstwa
PiS całkowicie zakazujący in vitro. Jak się dowiedzieliśmy, to
cena za poparcie Kaczych kandydatów do europarlamentu.
Cena Radia Maryja.
Nowy, powszechny podatek, nawet 1,5 proc. dochodu (!), szy-
kuje rząd. Płacić go będę i pracodawcy, i pracobiorcy. Z pozy-
skanych środków sfinansowana ma być opieka nad ludźmi,
którzy jej potrzebują, czyli pewnikiem znowu księża. Jeszcze
ze dwa takie podatki, a opieki potrzebować będą wszyscy.
ła się część wojujących ateistów, którzy byli przeko-
nani, że ja też muszę, jak oni, być ateistą. A ja jestem
agnostykiem, o czym wielokrotnie pisałem. Stoję na sta-
nowisku, że jeśli nie mogę stwierdzić istnienia jakiegokol-
wiek boga, to nie wierzę w żadnego, ale dopuszczam też,
że jakiś bóg może istnieć. Po prostu tego nie wiem. To
postawa racjonalna i pożyteczna zarazem, ponieważ mo-
gę wybierać z wielu filozofii to, co – moim zdaniem – jest
najwartościowsze. A za takie uznaję m.in. nauki Jezusa
z Nazaretu. Fascynują mnie też filozofie Wschodu i bud-
dyzm jako taki. Moi dawni koledzy księża powiedzieliby,
że jestem z różnych stron ubogacony. Ale żeby takim być,
trzeba te różne strony znać. Nie wyobrażam sobie, by ktoś,
kto np. postanawia zamieszkać na stałe w Tybecie,
nie znał choćby podstaw buddyzmu. Dlate-
go napisałem, że przeczytanie choć
jednej z Ewangelii w kraju kato-
lickim to elementarz. Sugestie,
że nie przestałem być księdzem,
gdyż propaguję chrześcijań-
stwo – obrażają mnie, ale bar-
dziej tych, którzy chcą mi do-
piec. Otóż ja jestem antyksię-
dzem, tak jak katolicyzm jest
antychrześcijaństwem. Księża
głoszą wiarę w niepodwa-
żalne – ich zdaniem – do-
gmaty, odwodzą od sa-
modzielnego myślenia. Na-
tomiast cała moja działalność
po zrzuceniu sutanny to apoteoza
zerwania z dogmatami w wierze; również ta-
kim, że boga nie ma na 100 procent. Uważam, że
podobnie jak nie ma wierzących na 100 procent, tak i nie
ma niewierzących. Ale może się mylę. Jeśli jednak ja do-
puszczam, że jakiś bóg (Jahwe, Allach lub Kosmita – nie-
ważne) może istnieć, a „100-procentowy ateista” w liście
do mnie pisze, że „boga nie ma na 100 procent”, i to ja je-
stem oszołomem, to kto tak naprawdę nim jest? I kto tu
jest fundamentalistą? Każdy powinien szukać własnej dro-
gi i odpowiedzi na pytanie o sens życia – czy to w religii,
czy też ateizmie, agnostycyzmie i wartościach humanistycz-
nych. Takie drogi pokazują „Fakty i Mity”, które uczą też
szacunku dla różnych poglądów, o ile nie są one tak szko-
dliwe dla jednostki i społeczeństw jak rzymski katolicyzm.
Każdy, a zwłaszcza młody człowiek, powinien być
przygotowany do ideologicznego starcia z funkcjonariu-
szami Kościoła. Powinien wiedzieć, że biskupi wybiórczo
traktują Ewangelię i posługują się kłamstwem. Współcze-
śnie kler coraz częściej sięga po metody psychomanipu-
lacji, np. tzw. bombardowanie miłością. Ludzie nieprzygo-
towani dają się zwieść. Tak działa Opus Dei, werbując
studentów oraz stypendystów polskiego rządu z terenów
byłego ZSRR. Księża coraz częściej studiują marketing spo-
łeczny, promocję, zarządzanie wizerunkiem. Dbają o to, by
katolickie mity weszły do świadomości społecznej, a na-
wet kanonu nauki. A że powtarzają je eksperci świeccy,
oficjalnie niezwiązani z Kościołem, to nietrudno zgłupieć.
Przyjrzyjmy się niektórym z tych mitów .
Kler i prawica opowiadają, że prawo Unii Europejskiej
powinno być oparte na prawie naturalnym , które jest je-
dyną wykładnią moralności. Zgodnie z nią, człowiekowi nie
wolno niczym co „naturalne” (nawet w dobrych celach)
manipulować i dlatego taki Gowin chce de facto zakazać
zapłodnienia in vitro jako niezgodnego z naturą. Studenci
prawa na pierwszym roku dowiadują się, że istnieje jed-
na uniwersalna definicja prawa naturalnego (oczywiście
katolicka, ale tego nikt im nie powie). Tymczasem jest
ich – wzajemnie się wykluczających – kilkanaście! Sam
Kościół w historii wielokrotnie zmieniał pryncypia tego pra-
wa, ale twierdzi, że jest ono niezmienne. Podobnie wciska
się ludziom, że Europa ma wyłącznie tradycję judeochrze-
ścijańską . Ale fakty mówią, że wszystkie najważniejsze
instytucje prawne Europy mają swój rodowód w tradycji
grecko-rzymskiej. To prawo rzymskie stanowi m.in., że prze-
pisy nie mogą obowiązywać wstecz, że nowa regulacja
szczególna zastępuje poprzednią ogólną, a dzisiejsza ława
przysięgłych/ławnicy to kopia dawnych sądów rzymskich.
Wypaczenia przyszły z katolicyzmem, który wprowadził np.
proces inkwizycyjny, w którym sędzia pełnił także rolę pro-
kuratora i obrońcy. Papieska wersja chrześcijaństwa za-
szczepiła pogardę dla życia, dlatego katolicy nawracali
niewiernych, mordując ich podczas wypraw krzyżowych.
No bo skoro żyli oni w grzechu (nie
znali prawdziwego Boga), to i tak
byli potępieni. Zupełnie inaczej na
świat patrzyli obecni przez stule-
cia w Europie Arabowie. Muzuł-
mańskie kalifaty w Hiszpanii i Por-
tugalii to przez wieki (najstarszy
z nich przetrwał 900 lat) państwa
wielkiej kultury i nowoczesnych
rozwiązań. To miejsca, gdzie każ-
dy mógł zakładać rodzinę z kim
chciał (po ich upadku w Hiszpa-
nii kler wprowadził getta dla Ży-
dów oraz segregację małżeńską),
a we władzach uczestniczyli Żydzi
i czarni Afrykanie. To muzułmanie
określili zero jako punkt rozdziela-
jący i operowali na otwartym ciele.
Innym powtarzanym mitem jest opowiastka
o wygnaniu Adama i Ewy z raju, która niesie przesłanie,
że są tajemnice, których człowiek nie ma prawa po-
znać – stąd biorą się próby zakazywania badań genetycz-
nych czy eksperymentów na komórkach macierzystych.
Z czynienia ziemi poddanej wyszło przekonanie, że mo-
żemy ją niszczyć i przerabiać jak chcemy, bo przecież to
my, ludzie, jesteśmy czymś wyjątkowym i nic nie łączy
nas ze zwierzętami czy roślinnością. Żyjący jak pączki
w maśle biskupi przekonują też, że cierpienie uszlachet-
nia i przyczynia się do zbawienia. A zatem jego unikanie
czy sama eutanazja sprzeciwiają się woli Boga. Związany
jest z tym kolejny mit, że Bóg ma wobec każdego z nas
własny plan , którego człowiekowi nie wolno zmieniać.
A plan ten to oczywiście świętość. Dlatego katolicy od-
rzucili radość z życia, w tym z życia erotycznego – 90 pro-
cent świętych i błogosławionych kobiet to dziewice, 9 pro-
cent to wdowy, a 1 procent – pozostałe.
Fundamentaliści wierzą, że to oni sami mają prawo do
określania, co jest moralne, a co nie. Na konferencji po-
święconej językowi prawa jeden z wykładowców z Wy-
działu Prawa UW, Adam Niewiadomski , oświadczył, iż
wprowadzenie – nawet przy poparciu większości – prze-
pisów łamiących katolicką etykę seksualną (aborcja, in
vitro) nie oznacza, że on będzie te regulacje stosował. To
prawo ma być zgodne z jego przekonaniami. Przepisy oraz
poglądy i decyzja o aborcji u zgwałconej dziewczyny nie
interesują go. Takie postawy dewastują życie społeczne
i sprawiają, że wielu Polaków nie jest zachwyconych de-
mokracją – bo ona u nas nie działa. Mamy za to pełzają-
ce państwo wyznaniowe, z którego tylko prawda może nas
wyzwolić. Stąd walczyć z klerykalizmem można tylko wie-
dzą i otwartym umysłem. Czego sobie i Państwu życzę.
JONASZ
PiS pod kościołami zbiera podpisy na kandydatów do Parla-
mentu Europejskiego. Tak robi m.in. młodzieżówka Prawa
i Sprawiedliwości w Kielcach (podpisy na Ziobrę). „Tak nam
kazano” – rozbrajająco odpowiedziała „młodzieżówka”, zapy-
tana, czy to ładnie i zgodnie z ordynacją wyborczą. Kto kazał?
Nie chcą gadać, ale wzrok spuszczają na metr sześćdziesiąt pięć...
A propos... Rozmowa Moniki Olejnik z Elżbietą Jakubiak:
– Nie wolno mi ujawnić, to jest objęte tajemnicą państwową.
– Chyba nie mówi pani poważnie?
– Tak.
– Ale poważnie. To jest tajemnica państwowa?
– Poważnie mówię!
Wzrost Kaczora jest państwową tajemnicą? A niech nas aresz-
tują. Lech Kaczyński ma właśnie 165 centymetrów.
10–15 maja odbędzie się w Warszawie (po raz pierwszy w Pol-
sce) konferencja INPUT – najbardziej prestiżowe spotkanie
przedstawicieli najważniejszych telewizji publicznych świata. Na
Woronicza atmosfera histerii, bo – według portalu Wirtualna
Polska – podczas poprzedniej konferencji w RPA prezes TVP
Piotr Farfał wywołał skandal międzynarodowy, wykrzykując pod
adresem organizatorów: „Czarne małpy nic nie potrafią. Wie-
działem, że mam rację. To są czarne małpy i nieudacznicy!”.
Nazywa się Michał Serzycki. Zapamiętajmy nazwisko gościa, bo
jest generalnym inspektorem ochrony danych osobowych. No
i ten Serzycki wydał dla prokuratury opinię, że ksiądz kateche-
ta może ujawniać dane osobowe dzieci nieuczęszczających na
religię (np. piętnować te dzieci z ambony). O ile – UWAGA!
– są członkami Krk.
Jakież musiało być zdumienie kilkudziesięciu wiernych, którzy
w Wielką Sobotę do krakowskiego kościoła Mariackiego przy-
szli święcić jaja i inne wiktuały, a one wzięły i... zniknęły po
poświęceniu przez księdza. I to tylko te najbardziej wypasione
koszyki. Nic, tylko cud!
Przekombinował nieco jeden księżulo z Gdańska. Najpierw
dostał piękną działkę od miasta za 34 tys. złotych (2 proc. war-
tości), a później dotarło do niego, że kościoła na niej nie wy-
buduje, bo wierni na hasło „zbiórka pieniędzy” odpowiedzieli
„takiego wała”. Sprzedał więc szybko wart ponad 2 mln teren
za 1 milion. A tego, zgodnie z ustawą, nie było mu wolno zro-
bić. Teraz miasto żąda natychmiastowego oddania całej kasy,
więc proboszcz jest jedną dużą bańkę w plecy i mówi, że po-
pełni seppuku. Do sprawy wrócimy.
Dziewiętnasty już raz w Bałągu koło Olsztyna odbyły się Mi-
strzostwa Świata w Rzucie Młotkiem do Telewizora. Podobnie
jak 18 razy wcześniej bezkonkurencyjni byli Polacy. Ktoś się
dziwi? A jak powiemy, że w telewizorze wyświetlany był pro-
gram Pospieszalskiego?
Padł kolejny wielki zakład pracy: Krośnieńskie Huty Szkła (to
te od szklanek do drinków z grubym dnem i łezką). Setki ludzi
na bruku. A zarząd? A zarząd zarządził dla siebie – UWAGA
– dziesięcioletnią odprawę!!! Kryzys? Jaki kryzys? Nie wiem,
o czym mówicie – zdziwił się pan prezes.
Czy wolno krytykować JPII? Ależ skąd! A jeżeli robił to B16,
to co wtedy? „Kardynał Ratzinger wiele razy krytykował pa-
pieża. Między innymi za kosztowne podróże, nadmierną liczbę
beatyfikacji i za dobór szat podług najnowszej mody” – stwier-
dził najsłynniejszy publicysta katolicki Vittorio Messori. Jeśli
pismak nie kłamie, to niech no tylko B16 pojawi się w Polsce...
Gafar Karomow jest Azerem i mieszka w Petersburgu, czyli
w Europie. No i ten Gafar miał córkę, którą kochał nad życie.
Oczkiem w jego głowie była. Ale kazał ją zabić strzałem w tył
głowy. Bo chodziła w minispódniczce. „W ten sposób zmyłem
plamę na honorze. Tak nakazuje mi moja religia” – tłumaczył
islamista w czasie aresztowania. Również w duchu wiary po-
stulujemy: oko za oko, łeb za łeb!
Pół miliarda dolarów (!) – tyle Mel Gibson, naczelny, sztanda-
rowy, pancerny katolik światowego kina, zapłaci swojej byłej
żonie za rozwód. Jego słynna „Pasja” obróciła się tym razem
w kierunku ślicznej rosyjskiej aktoreczki i modeleczki Oksany
Pochepy, która mogłaby być jego wnuczką.
ZATRUDNIMY SPRAWNEGO DZIENNIKARZA!
PS W ostatnim komentarzu znalazł się błąd, tym razem
korekty, która zmieniła mi autora Hymnu do miłości z apo-
stoła Pawła na Jana...
P o moim ostatnim felietonie wybuchła burza. Wzburzy-
99870961.001.png 99870961.002.png 99870961.003.png 99870961.004.png
Nr 17 (477) 24 – 29 IV 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
nator Rzeczypospolitej
Tomasz Misiak odszedł
z Platformy Obywatel-
skiej i jej klubu parlamentarnego, za-
nim zdążyli go stamtąd wyrzucić po
kategorycznej zapowiedzi Donalda
Tuska , że będzie takie posunięcie
rekomendował władzom partii.
Przypomnijmy, że poszło o spół-
kę Work Service, która otrzymała
bez przetargu (wraz z firmą Doradz-
two Gospodarcze DGA z Pozna-
nia) od Agencji Rozwoju Przemy-
słu kontrakt o wartości 48 mln zł na
usługi szkoleniowo-doradcze dla pra-
cowników zwalnianych ze stoczni
w Gdyni i Szczecinie.
Problem Misiaka polegał na tym,
Service – ponosi odpowiedzialność
za zgoła kryminalny proceder
uprawiany przez niektórych pra-
cowników...
interes i potrzebuje zaplecza do ob-
sługi handlowej ? Nic z tych rzeczy...
„Jestem senatorem wybranym
w okręgu wrocławskim. Na tym te-
renie prowadzą działalność gospo-
darczą przedsiębiorcy (ale o sobie
ani mru-mru! – dop. red. ), którzy
swoje rodzinne korzenie wywodzą
w znacznej mierze z zachodniej czę-
ści Ukrainy. W naturalny sposób
czują oni bliskość kulturową
z tamtymi terenami i chcieliby mieć
możliwość inwestowania na nich”
– powtarzał w obu oświadczeniach.
Senator Misiak nie zapomniał
o interesach swojej firmy (która
przejęła niemal monopol na zor-
ganizowaną rekrutację Ukraiń-
ców do pracy w Polsce) także
w bieżącej kadencji Senatu .
„Chciałbym zainteresować Pana
Ministra piętrzącymi się przed oby-
watelami Ukrainy utrudnieniami
polskiej placówki konsularnej dzia-
łającej w jego kraju. Wnosi opłatę
w kwocie 35 euro i bez żadnej ła-
ski – tudzież legitymowania się dzie-
siątkami dokumentów o zarobkach
czy rodzinie na utrzymaniu itp. – na-
si dyplomaci wbijają mu w paszpor-
cie pieczątkę uprawniającą do wjaz-
du oraz legalnego rocznego pobytu
w Polsce. I teraz może już wybrać
się nawet do Włoch czy Francji, sko-
ro po drodze nie ma żadnych szla-
banów granicznych.
Proste, łatwe i przyjemne (zwłasz-
cza dla zorganizowanych grup prze-
stępczych), jeśli tylko znajdzie się
chętnego, który zadeklaruje na pi-
śmie, że obywatel cudzoziemiec bar-
dzo mu pasuje na pracownika.
– Jest w tym wszakże maleńki
kruczek. Gdybym np. po miesiącu
pobytu w Polsce chciał na kilka
dni wpaść do domu i wrócić, to już
– Naganiaczowi, który ma na-
wet biuro we Lwowie. Od chętnych
bierze kopie paszportu, jedzie do
Polski i przywozi gotowe papiery
wystawione hurtowo przez Work
Service – tłumaczy Wiktor.
– Ale najgorsze było po przyjeź-
dzie do Lublina. Okazało się, że nie
ma dla nas żadnej pracy i w ogóle
bardzo się dziwili, że się jej dopo-
minamy. Zaproponowali, że mo-
gą nam wystawić lewe umowy, ale
za taki papierek trzeba było do-
datkowo zapłacić 50 euro . Nie mie-
liśmy już pieniędzy, więc musieliśmy
szukać roboty na własną rękę. Na
szczęście się udało – mówi Mykoła.
Wasyl dopowiedział: – Na lip-
ne zaświadczenia przyjeżdża
z Ukrainy do Polski po kilkana-
ście tysięcy osób rocznie . Całe
transporty dziewczyn do burdeli, han-
dlarzy i ludzi pracujących „na czar-
no”. To jest wielki biznes, którym kie-
ruje Mikołaj Iż(...) , wywodzący się
z gałęzi rosyjskiej mafii. Pochodzi
z Turka, 15 km od granicy z Polską.
Teraz mieszka w Pradze, bo stara się
tam o stały pobyt, ale trzyma w ręku
cały rynek wizowy na Ukrainie.
Należy w tym miejscu wyraźnie
podkreślić, że nie znaleźliśmy naj-
cieńszej choćby nici wiążącej sena-
tora (jak również pozostałych człon-
ków władz Work Service) z przestęp-
cami. Nie zmienia to wszakże faktu,
że firma ma część udziałów w bizne-
sie z fikcyjnymi obietnicami pracy.
A jaka jest w ogóle jego skala?
Według zebranych przez nas wy-
rywkowych danych:
~ lubelski Wojewódzki Urząd
Pracy zarejestrował w 2008 r. 16 607
oświadczeń o zamiarze powierzenia
pracy obywatelowi Ukrainy (dla po-
równania: 1551 wystawiono Biało-
rusinom, a 26 – Rosjanom). Nato-
miast w przypadku Miejskiego Urzę-
du Pracy w Lublinie (rejestrującego
oświadczenia Work Service dla My-
koły i Wiktora) liczby za 2008 r. wy-
glądają następująco: Ukraina – 2005,
Białoruś –71, Rosja – zero. W pierw-
szym zaś kwartale 2009 r. miejski
urząd zarejestrował odpowiednio 758,
5 i 2 oświadczenia o zamiarze zatrud-
nienia naszych wschodnich sąsiadów;
~ w dwóch minionych miesią-
cach (luty, marzec) 2009 r. Woje-
wódzki Urząd Pracy w Rzeszowie za-
rejestrował w sumie 378 oświadczeń
dla Ukraińców, 6 – Białorusinów,
0 – Rosjan;
~ w roku 2008 i pierwszym kwar-
tale 2009 r. konsulaty generalne RP
na Ukrainie wystawiły jej obywatelom
łącznie 89 529 wiz w celu wykony-
wania pracy w Polsce, z czego po-
nad 80 tys. wydano na podsta-
wie „Oświadczeń o zamiarze...” .
Ile z nich było lipnych – á 350
euro za sztukę? Łudzimy się nadzie-
ją, że prokuratura znajdzie odpo-
wiedź na to pytanie...
ANNA TARCZYŃSKA
~~~
Spółka Work Service, której Mi-
siak był w 1999 r. współzałożycie-
lem, mówi o sobie tak: „Jesteśmy
największą firmą usługową na pol-
skim rynku wszystkich usług związa-
nych z pracą. Każdego roku dzięki
naszej firmie zatrudnienie znajduje
blisko 100 tys. osób”.
Jednym z deklarowanych przez
firmę sukcesów jest udana ekspan-
sja na Ukrainę, skąd Work Service
werbuje ludzi do pracy w Polsce. Ten
kierunek zaczęto eksploatować przed
dwoma laty, gdy Misiak był sena-
torem VI kadencji (2005–2007)
i przez cały ten czas pozostawał
wiceprezesem zarządu rzeczonej
spółki (miał w niej wówczas 42,13
że:
~ w czasie przygotowywania kon-
traktu był współwłaścicielem (30
proc. udziałów) i członkiem Rady
Praca, która hańbi
Na lipne zaświadczenia o zamiarze zatrudnienia
przyjeżdża z Ukrainy do Polski kilkanaście tysięcy
osób rocznie. Całe transporty dziewczyn do burdeli,
tabuny handlarzy i ludzi pracujących „na czarno”.
Biznesem kieruje z Pragi przedstawiciel rosyjskiej
mafii, a papiery wystawia się nad Wisłą...
w uzyskiwaniu wizy w Polsce (...).
Być może jest to problem zbyt ma-
łej obsady kadrowej konsulatu we
Lwowie? Być może należy umoż-
liwić wydawanie przedstawicie-
lom (czytaj: Work Service – dop.
red. ) pracodawców występujących
w imieniu zainteresowanych pra-
cą obywateli Ukrainy grupowych
wniosków o wizy?” – podpowiadał
7 lutego 2008 r. ministrowi spraw za-
granicznych, zasłaniając się gorącym
pragnieniem „pogłębiania stosunków
gospodarczych Polski i Ukrainy”,
oraz wzywając Radosława Sikor-
skiego do „podjęcia niezwłocznych
działań sanacyjnych w tej sprawie”.
Powiedzmy otwarcie: tak bez-
wstydnego lobbingu dawno wśród
polityków nie widzieliśmy! Ktoś
powie: przecież to dobrze, że Ukra-
ińcy przyjeżdżają i pracują. I ma ra-
cję. Ale to, niestety, nie wszystko...
~~~
Żeby obywatel Ukrainy, Biało-
rusi, Mołdowy lub Rosji mógł za-
trudnić się w Polsce bez obowiązku
uzyskiwania specjalnego zezwolenia,
konieczna jest taka oto procedura:
~ podmiot (pracodawca lub oso-
ba fizyczna) zamierzający powierzyć
pracę cudzoziemcowi (czasokres jej
wykonywania nie może przekroczyć
6 miesięcy w ciągu kolejnych 12, li-
cząc od dnia pierwszego wjazdu, zaś
ewentualne przedłużenie wymaga od-
rębnego zezwolenia obwarowanego
licznymi barierami) rejestruje stosow-
ne oświadczenie w powiatowym urzę-
dzie pracy właściwym dla swojej sie-
dziby lub miejsca zamieszkania. Re-
jestracja odbywa się w trakcie jedno-
razowej wizyty w urzędzie i jest bez-
płatna zarówno dla składającego
oświadczenie, jak i cudzoziemca ;
~ gdy cudzoziemiec otrzyma
już list z oryginałem zare-
jestrowanego oświadczenia,
udaje się z tym kwitem do
muszę wylegitymować się na grani-
cy ważną umową o pracę, bo ina-
czej mnie nie przepuszczą, mimo
ważnej wizy – tłumaczy nam Wasyl
K. z Kijowa, trudniący się w Łodzi
pokątnym handlem wyrobami tyto-
niowymi i wynajmujący się czasem
„do obicia mordy” ludziom odma-
wiającym płacenia haraczu naszym
rodzimym gangsterom.
~~~
Mykoła i Wiktor przyjechali do
Polski ze Lwowa. Pracować, bo są
ludźmi uczciwymi. Każdy z nich
otrzymał „Oświadczenie o zamiarze
powierzenia wykonywania pracy cu-
dzoziemcowi” wystawione przez lu-
belską placówkę firmy... Work Se-
rvice, która urzędowo zaświadczyła
(pieczęcią z nieczytelnym podpi-
sem), że ma dla nich legalną robo-
tę „w charakterze budowlańca”.
Zgodnie z przepisami, dokumenty
te (dysponujemy ich kopiami) zosta-
ły zarejestrowane w Miejskim Urzę-
dzie Pracy w Lublinie i konsul Wik-
tor Janczuk we Lwowie dał im na
tej podstawie wizy.
Za kwity z Work
Service zapłaci-
li po 350 euro .
Komu?
Nadzorczej Work Service, choć abso-
lutnie niezaangażowanym w prowa-
dzone przez Zarząd spółki negocjacje;
~ dziennikarzom nie chciało się
sprawdzić, że w konsorcjum DGA-
-Work Service firma Misiaka grała
drugie skrzypce i przypaść jej miało
tylko niespełna 30 proc. wartości kon-
traktu (z przewidywanym przycho-
dem ok. 1,6 mln zł);
~ pilotował w Senacie rządowe
poprawki (nie był ich autorem, jak
sugerowała większość mediów) do
tzw. specustawy stoczniowej z 19
grudnia 2008 r., określającej zasady
sprzedaży majątku stoczni w Gdyni
i Szczecinie;
~ dziennikarzom nie chciało się
sprawdzić, że inkryminowany kon-
trakt nie miał żadnego związku
z brzmieniem rzeczonej ustawy, bo-
wiem umożliwiała ona finansowanie
ze środków publicznych szkoleń zwal-
nianych pracowników, ale nawet jed-
nym słowem nie regulowała kwestii
wyłaniania ich wykonawców;
~ Platforma chciała zamknąć
ekipie Kaczyńskich rozdziawione już
do wrzasku paszcze, żeby pokazać,
jakoby „standardy” wciąż jeszcze by-
ły dla niej polityczną Biblią.
Czy zestawiając powyższe fakty,
bronimy senatora Misiaka? Tak,
w sprawie rzekomych przekrętów do-
tyczących ustawy i szkoleń dla stocz-
niowców stajemy za nim twardym
murem. Ale tylko w tej sprawie, bo-
wiem Misiak ma za uszami naj-
prawdziwszy ordynarny lobbing,
oraz – jako współwłaściciel Work
proc. udziałów o wartości 977,5 tys.
zł), a wszyscy pracownicy jego biu-
ra parlamentarnego wywodzili się
z... Work Service.
Przez całą minioną kadencję se-
nator Misiak wygłosił na posiedze-
niach Senatu zaledwie dwa oświad-
czenia. W 2005 oraz 2006 roku mil-
czał jak zaklęty i dopiero w roku 2007
coś tak strasznie go przypiliło, że
wreszcie przemówił . Oba oświad-
czenia były niemal jednobrzmiące,
a dotyczyły konieczności pilnego
„utworzenia przy Konsulacie Gene-
ralnym RP we Lwowie Wydziału
Ekonomiczno-Handlowego”. Powód?
~ „Chciałbym wskazać na libe-
ralizowanie przepisów w zakresie
dostępu do rynku pracy dla oby-
wateli Ukrainy . Jest to korzystne
zarówno dla gospodarek obu krajów,
jak i ich obywateli, w tym polskich
przedsiębiorców i pracodawców za-
interesowanych zatrudnianiem
obywateli Ukrainy ” – zanęcał mi-
nistra gospodarki 15 marca 2007 r.;
~ „Odnotować należy istotne
zainteresowanie obywateli Ukra-
iny polskim rynkiem pracy . Ten
stan rzeczy jest ze wszech miar ko-
rzystny, zarówno dla gospodarki obu
krajów, obywateli Ukrainy, jak i pol-
skich przedsiębiorców odczuwających
skutki trudności w rekrutowaniu wy-
kwalifikowanych pracowników”
– przekonywał 11 lipca 2007 r. mi-
nistra spraw zagranicznych.
A jak Misiak uzasadnił swoje
wystąpienia? Czy ujawnił, że właśnie
rozwija na Ukrainie prywatny
Tomasz Misiak
PS Do chwili oddawania gazety do
druku nie otrzymaliśmy z Work Se-
rvice żadnej odpowiedzi na pytania
zadane w opisywanych sprawach.
N ajsłynniejszy ostatnio se-
99870961.005.png 99870961.006.png 99870961.007.png 99870961.008.png 99870961.009.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 17 (477) 24 – 29 IV 2009 r.
POLKA POTRAFI
Komedia małżeńska
Prowincjałki
W poświąteczny wtorek z kościoła pw.
św. Jozafata w Rejowcu w biały dzień
zniknął ornat, dwie stuły, dwie księgi liturgiczne, bijak do gongu, kielich
i mszalne wino. Sprawcami świętokradztwa okazali się 32-letni Paweł P.
i 29-letni Marcin M. W chwili zatrzymania u pierwszego stwierdzono po-
nad 3 promile, u drugiego – prawie 2. W mieszkaniu jednego z nich po-
licjanci odnaleźli wszystkie skradzione z kościoła przedmioty. Niestety,
nie informują, czy skradzioną z kościoła flaszkę mszalnego udało się od-
zyskać w stanie nienaruszonym.
Gwiazdom mediów trudno zajrzeć
pod kołdrę, do garów i do port-
fela, żeby upewnić się, czy jest
czego zazdrościć. Pozostaje na-
dzieja, że same coś powiedzą.
Na szczęście niektóre tuzy pra-
sy brukowej i ekranu żadnych ta-
jemnic nie mają i opowiadają o so-
bie nad wyraz chętnie. Ot, taka Nel-
ly Rokita na przykład, która w ostat-
nich tygodniach brylowała tam gdzie
mogła i opowiadała o „blaskach
i cieniach swego małżeństwa”.
A właściwie głównie o cieniach.
„Odkąd mąż zaczął praco-
wać jako dziennikarz, pije coraz
mniej!” – podzieliła się swoim
szczęściem z wszystkimi gospody-
niami domowymi, czytelniczkami
gazet kolorowych, których mę-
żowie, kto wie, może piją co-
raz więcej. I dodała: „Zawsze
byłam pewna, że
dziennikarze
piją więcej niż
politycy. A tu
się okazuje, że
jest odwrotnie.
Ale człowiek uczy się
przez całe życie”. Al-
kohol pity w nadmia-
rze sprawił zapewne, że
nie każda noc małżonków była go-
rąca i namiętna: „Zdarza się, że kłó-
cimy się w łóżku. Wtedy odwraca-
my się od siebie i zasypiamy w ci-
szy”. Przeszkadzał nie tylko alko-
hol, bo i... mężowskie chrapanie, na
które pani Nelly też nie omieszka-
ła poskarżyć się narodowi.
Wiemy też, że ślubny Nelly nie
wspierał swojej połowicy – która
wszystko rzuciła i przyjechała za nim
z pięknych Niemiec do dzi-
kiej Polski – w ambitnych
planach zawodowych,
komentując je w sposób
wielce niewybredny... „Mó-
wiłam mu pół roku: chcę
być doradcą prezydenta
do spraw kobiet”, póź-
niej: „Jasiu, na dzie-
więćdziesiąt procent
będę doradcą
prezydenta”.
A Jasiu? „On
na to: Nelly,
tu... i pukał się
w dłoń, pokazu-
jąc, gdzie
mu kaktus
wyrośnie”;
„Nelly, ty nawet
ministrem nie
będziesz; „Nelly, zastanów się, kto
ciebie weźmie”.
Kiedy już moglibyśmy sądzić, że
małżeństwo Rokitów przetrwało tyl-
ko dzięki wspólnej miłości do kape-
luszy, jego ładniejsza połowa urato-
wała sytuację, dodając – ni przypiął,
ni przyłatał – „mi się podoba, że
on tak mówi. To mnie zmuszało
do aktywności. Nie mobilizowałby
mnie do działania, gdyby mnie chwa-
lił. Mogę mu wybaczyć wszystko po-
za zdradą. Więcej nic nie powiem”.
Pana Janka do romansowania
nikt zachęcać nie będzie. Jeśli ktoś
może zaleźć za skórę bardziej niż
własna żona, z pewnością będzie to...
była własna żona.
A, właśnie! Ponoć ekspołowica
Palikota – która z kolei wygadała
ostatnio, że przed ślubem pan Ja-
nusz był „studentem w dziurawych
trampkach”, a kasiorę na rozkrę-
cenie interesów miał od jej tatusia
– przytomnie stwierdziła, że na na-
szej szerokości geograficznej kobit-
ki kiepsko wychodzą na rozwodach,
nawet jeśli odbył się z winy pana
męża. I planuje założenie... Stowa-
rzyszenia Porzuconych Żon. Oj, bę-
dzie się działo!
JUSTYNA CIEŚLAK
Ksiądz w szatach liturgicznych i ministrant
w komży paradowali ulicami Włocławka,
obrzucając mijanych przechodniów najgorszymi wyzwiskami. Obydwaj
zostali odstawieni do izby wytrzeźwień, gdzie wyjaśnili, że „mundurki”
zwinęli matce jednego z nich, a ona pracuje dla prawdziwego księdza ja-
ko krawcowa.
Dwie jednostki straży pożarnej wkroczyły
do akcji po tym, jak pewien 52-letni rol-
nik ze Stawu wypalał swoje trawy, a przy okazji puścił z dymem stodołę.
Grozi mu do 10 lat paki – za zagrożenie zdrowia lub życia wielu osób.
Irena S. z gminy Wilczęta tak ucieszyła
się wypłatą z ośrodka pomocy społecz-
nej, że kupiła sobie dwie flaszki, sama je wypiła, po czym... wsiadła na
rower. I jechała nim. Miała we krwi 5 promili!
Z bytomskiej wytwórni mrożonek regular-
nie znikały lody i pierogi. Sprawę szefo-
wi firmy nadał jeden z pracowników. Złodziejami okazali się czterej pra-
cownicy magazynu oraz kierowca. Część towaru zjadali na miejscu, resz-
tę opylali w okolicznych sklepach.
Mieszkająca pod Siedlcami 53-letnia Gra-
żyna C. zadzwoniła w nocy na policję
i zapowiedziała swój rychły przyjazd. „Wyjaśniła, że to ona prosiła o roz-
mowę, gdyż miała nieudane spotkanie z przyjacielem i chciała się pora-
dzić policjantów, co dalej robić” – donoszą w raporcie policjanci. Graży-
na C. miała ponad 2 promile alkoholu w organizmie, a do komendy przy-
jechała... samochodem.
morskim niewątpliwie wymaga refleksji i za-
pewne także urzędowego żalu, czyli żałoby. Tyle
że niekoniecznie takiej, którą w Polsce przy takich
okazjach się organizuje.
Zamykanie kin i dyskotek na 3 czy nawet 30 dni nic
nam nie przyniesie, jeśli władze i całe społeczeństwo
nie zastanowią się nad tym, co się właściwie stało na
Pomorzu. Oczywiście, tragiczny pożar miał swoje kon-
kretne przyczyny techniczne i ludzkie, ale to nie wyczer-
puje bynajmniej problemu. Ta
straszna katastrofa ma przede
wszystkim przyczyny systemowe
i obnaża nieludzkie, skrajnie ego-
istyczne zasady, jakie rządzą
współczesną Polską.
Otóż tych dwadzieścia kilka
osób, które spłonęły na oczach przerażonych sąsiadów,
to skutek 20-letnich zaniedbań w budownictwie komu-
nalnym. Mieszkań dla ludzi niezamożnych prawie w ogó-
le już się w Polsce nie buduje. Tymczasem ponad poło-
wa rodzin w tym kraju nie ma, i w dającej się przewi-
dzieć przyszłości nie będzie miała zdolności kredytowych,
aby kupić sobie bodaj jeden czy dwa małe pokoje z kuch-
nią na wolnym rynku. Filozofia wszystkich ekip rządzą-
cych od 1989 roku była taka, że zdobycie mieszkania
jest uważane za prywatną sprawę obywateli. Jednocze-
śnie ten sam rząd akceptuje zarobki (poprzez m.in. utrzy-
mywanie niskiej płacy minimalnej), które większości nie
pozwalają na jakikolwiek rozwiązanie owej „prywatnej
sprawy”. Żyjemy więc w kraju niesłychanej hipokryzji,
której system skazuje miliony ludzi na mieszkaniową
nędzę i beznadzieję, a rządzący umywają ręce i udają,
że to nie ich sprawa. Nie ma chyba w żadnym europej-
skim kraju równie zdemoralizowanych elit.
Jeżeli nie mamy dotąd masowej bezdomności rodzin,
to tylko z powodu jednego z najniższych na świecie
przyrostów naturalnych oraz masowej emigracji młodych.
Mieszkań komunalnych już prawie się nie buduje, a te,
które są, to czasem zagrzybione, a często łatwopalne ru-
dery – takie jak ta w Kamieniu. Polski koszmar miesz-
kaniowy polega też na tym, że tysiące rodzin marzy, aby
zamieszkać nawet w ruderach, ale samorządy i takimi nie
dysponują. Przypomnę, że w czasach kryzysu za późne-
go Gierka , przy mniejszej liczbie mieszkańców niż obec-
na i przy braku firm prywatnych budowało się w Polsce
4 razy więcej mieszkań niż w rekordowym w III RP ro-
ku ubiegłym. Cóż, to były czasy „nieludzkiej dyktatury”,
odsądzanej od czci i wiary przez wszędobylskich w me-
diach prawicowych półgłówków.
Ale to właśnie dzięki tym miesz-
kaniom, dziedziczonym obecnie
przez młodych po dziadkach i ro-
dzicach, głód lokalowy jest obec-
nie chociaż w części zaspokajany,
podczas gdy fałszywi chrześcija-
nie i pseudodemokraci z PiS i PO nie mają nawet za-
miaru ruszyć palcem, aby uczynić zadość podstawowe-
mu prawu człowieka do godnego mieszkania.
Obłudnicy kierujący Polską rozwiązanie wszelkich
problemów społecznych odsuwają na bok, zasłaniając
się brakiem pieniędzy. Gdy ludzie w Polsce nie mają
gdzie mieszkać, prawica buduje w Warszawie luksusowy
pałac dla ponoć bezdomnej Opatrzności Bożej, wydaje
miliardy na Kościół, remontuje plebanie bogaczom w su-
tannach, funduje ubezpieczenie społeczne posiadaczom
ziemskim zasiadającym czasem na tysiącach hektarów,
obniża podatki najbogatszym (budżet tylko w tym roku
straci na tym ostatnim 8 miliardów zł). Tymczasem w sta-
tystycznie uboższej Brazylii, kraju targanym ogromnymi
problemami społecznymi, lewicowy rząd realizuje pro-
gram budowy w 2 lata 2 milionów mieszkań dla naj-
uboższych. Dzięki temu programowi powstanie też 1,5
mln nowych miejsc pracy. Z powodu m.in. tych działań
Brazylię właściwie ominął kryzys światowy! I to wszyst-
ko dzieje się w najbardziej zadłużonym kraju świata.
Zatem kwestią nie jest brak pieniędzy, lecz priorytety.
ADAM CIOCH
Opracowali: WZ, AK i KC
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
Księża przeżywający czasem zmęczenie lub wypalenie zawodowe próbu-
ją rozładować napięcia i stresy w tym, co jest iluzją. I choć wiele się mó-
wi o kryzysie gospodarczym, bardziej niepokoi kryzys życia duchowego
– szukanie pociechy tam, gdzie jej nie ma.
Priorytety
(abp Piotr Libera)
Mam już inne powiedzenie. Uważam, że prawdziwy mężczyzna nigdy nie
kończy.
(Leszek Miller)
Albo pan prezydent Kaczyński, zwierzchnik sił zbrojnych, zrezygnuje z peł-
nionego urzędu i rozpocznie odwyk, leczenie z tej bardzo trudnej choro-
by, jaką jest alkoholizm, albo przedstawi w ciągu kilku najbliższych dni
wiarygodne świadectwo, że nie jest alkoholikiem. (Janusz Palikot)
Jako ksiądz i bioetyk często spotykam się z zagadnieniem, co rodzice
mają zrobić z „nadliczbowymi” embrionami, pozostałymi po zabiegu za-
płodnienia in vitro. Cierpienie i poczucie winy rodziców z powodu tego,
że nie wiedzą, jak uwolnić swoje własne potomstwo zamknięte w siero-
cińcach-lodówkach, jest w naszych rozmowach niemal namacalne. Na
podstawie osobistych kontaktów z takimi rodzicami jestem przekonany,
że niektórzy z nich, w obliczu pożaru, wybraliby właśnie swoje embriony,
a nie cudze niemowlę.
(ks. Tadeusz Pacholczyk, „Nasz Dziennik” 85/2009)
Dla mnie jest honorem służyć Kościołowi.
(Prof. Andrzej Stelmachowski, zm. 6.04. były marszałek Senatu RP)
Jacek Kurski będzie mężem stanu kiedyś, ale zdaje się jeszcze teraz mu-
si mieć ciężki los, żeby dojrzeć.
(Elżbieta Jakubiak)
Wybrali: OH i RK
SKUSIŁO ICH MSZALNE
PRZEBIERAŃCY
ŻEBY NIC NIE BYŁO
NASZE ZŁOTKO!
MROŻONE NIE TUCZY
DO SPOWIEDZI
T ragiczny w skutkach pożar w Kamieniu Po-
99870961.010.png 99870961.011.png 99870961.012.png 99870961.013.png 99870961.014.png 99870961.015.png 99870961.016.png 99870961.017.png 99870961.018.png
Nr 17 (477) 24 – 29 IV 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
IN VITRO?
OCZYWIŚCIE!
ustawili się w koło i za burtę wy-
skakiwała każda co dziewiąta oso-
ba. Jak powinni ustawić się chrze-
ścijanie, aby zginęli sami Turcy?”
– oto autentyczne zadanie matema-
tyczne z podręcznika dla uczniów
podstawówek.
że w Nowym Jorku 19-letnie dziew-
czę oskarżyło 75-letniego pastora
o kradzież dwunastu pocałunków.
„Skarga przyszła w ostatnich dniach
pod rozpoznanie sędziów. Dziewczę
żądało wynagrodzenia w sumie 10
tysięcy dolarów, sędziowie przyzna-
li pokrzywdzonej tylko siedemdzie-
siąt pięć; przypada zatem po 7,25
dol. za każdy pocałunek” – skru-
pulatnie policzyła redakcja, zasta-
nawiając się jednocześnie, „czy tak
niska cena pocałunków służy tylko
dla pastorów, czy też każdy śmier-
telnik w Ameryce może z niej sko-
rzystać” .
Światopoglądowe różnice mię-
dzy Kościołami są coraz bardziej
widoczne. Luteranie nie pojmują,
jak hierarchowie katoliccy mogą za-
kazywać metody in vitro.
Biblijny nakaz płodności (1 Mjż
1, 28a) jest według nich wystar-
czającym powodem do zaakcepto-
wania sztucznego zapłodnienia.
„Polscy luteranie opowiadają
się za akceptacją stosowania meto-
dy in vitro jako drogi leczenia nie-
płodności, przy jednoczesnym sta-
nowczym podkreśleniu sprzeciwu
wobec tworzenia i przechowywania
zamrożonych embrionów nadlicz-
bowych bez wyraźnego celu póź-
niejszej implantacji do organizmu
matki” – to stanowisko Kościoła
ewangelicko-augsburskiego. Pod-
kreśla on przy tym, że wykorzysta-
nie plemników obcego dawcy lub
matki zastępczej nie wchodzi w grę.
A co z refundacją? „Małżeń-
stwo, które nie może mieć dzieci
i chce skorzystać z in vitro, powin-
no otrzymać od państwa wszelką,
w tym także finansową pomoc i mo-
ralne wsparcie ze strony Kościo-
ła” – uznali luteranie. DP
„Jezu, ufam Tobie”, odmówienie
modlitwy i całowanie relikwii św.
Faustyny, a następnie do układa-
nia z puzzli obrazu Jezusa i pozo-
wania do pamiątkowych zdjęć (po
5 zł od „łebka”) na tle bazyliki.
Na dowód odbytej pielgrzymki
każdego malca wyposażono w oko-
licznościową naklejkę na ubranie
i smycz na szyję.
DO ROBOTY!
Zwolennicy przywrócenia świę-
ta Trzech Króli przekazali parla-
mentowi milion podpisów wyma-
ganych do przeforsowania projek-
tu ustawy w tej sprawie. Choć wy-
starczyło 100 tys. podpisów, Jerzy
Kropiwnicki z Łodzi zapowiedział,
że zbierze dziesięciokrotnie więcej.
To już drugie podejście Kropy i hie-
rarchów Kościoła, którzy w diece-
zjach za punkt honoru przyjęli
wsparcie akcji stopowanej w par-
lamencie głównie przez PO. Stąd
zaangażowanie wielu wiernych
i zbieranie podpisów w świątyniach.
Przy okazji okazało się, że wielu bi-
skupów, oprócz Trzech Króli, chcia-
łoby jeszcze wolny Wielki Piątek.
RP
MarS
FUCHA
AK
W tych dniach papież B16 pod-
niósł do godności arcybiskupa or-
dynariusza diecezji radomskiej bp.
Zygmunta Zimowskiego (60 lat).
Jednocześnie mianował Polaka
przewodniczącym Papieskiej Ra-
dy ds. Duszpasterstwa Służby
Zdrowia, czyli watykańskim „mi-
nistrem zdrowia”. W przeciwień-
stwie do naszej min. Ewy Kopacz
Zimowski nie musi się martwić ani
o zadłużenie, ani o los szpitali, któ-
rym grozi likwidacja. Powtórny wy-
jazd do Watykanu (pracował tam
już w latach osiemdziesiątych i dzie-
więćdziesiątych) to niezła fucha
dla biskupa od lat zaprzyjaźnio-
nego z B16.
OSZCZĘDNIŚ
AK
WŁOSI NORMALNIEJĄ
Sąd konstytucyjny Włoch oba-
lił najbardziej skrajne przepisy wło-
skiego prawa regulującego in vitro.
Należały one do najsurowszych
w Europie, bo uchwaliła je prawi-
ca Berlusconiego – pod dyktan-
do Kościoła – w 2004 roku. Sąd
obalił m.in. zakaz zamrażania i two-
rzenia maksymalnie 3 zapłodnio-
nych zarodków. Watykan, tradycyj-
nie, podniósł larum, że orzeczenie
trybunału to „otwarta droga do za-
bijania”.
KRZYŻ
NIEPRZYDROŻNY
PS
Nie cichnie burza, jaka rozpę-
tała się w Stalowej Woli, kiedy pro-
boszcz parafii Opatrzności Bożej
wystawił na osiedlu Młodynie pię-
ciometrowy krzyż z informacją, że
w tym miejscu powstanie w przy-
szłości kościół pw. Błogosławione-
go Jerzego Popiełuszki („FiM”
12/2009). Wystawił bez pozwolenia
miasta, czyli właściciela gruntu. In-
spektor nadzoru budowlanego Ma-
rian Pędlewski przez niecały mie-
siąc badał sprawę samowoli budow-
lanej. W końcu ogłosił wyniki swo-
jej pracy: „Po wnikliwej analizie
stanu faktycznego i prawnego, po
dokonaniu wykładni przepisów
prawnych stwierdziłem, iż ustawie-
nie tego rodzaju krzyża nie stano-
wi samowoli budowlanej w rozu-
mieniu przepisów ustawy” – oświad-
czył. Samowoli nie ma, bo krzyż nie
jest... przydrożny. Prezydent mia-
sta Antoni Szlęzak tę decyzję sko-
mentował krótko: „To opinia o ty-
le pokrętna, co podszyta tchórzem
(...). Pan inspektor zaprezentował
poziom skundlenia właściwy dla
urzędników PRL (...). A sądziłem,
że dziś ludzi stać na oddzielenie
prywatnych poglądów od pracy,
gdzie muszą się kierować przepisa-
mi prawa”.
Dobra wiadomość dla miesz-
kańców jest taka, że od tej pory
mogą sobie stawiać na miejskiej zie-
mi co chcą i kiedy chcą. JS
JEZUICKI MODEL
„Jak poruszyć wolę i serce
ucznia – wprowadzenie w integral-
ny model pedagogii” – to propo-
zycja 30-godzinnych odpłatnych
warsztatów dokształcających dla
wszystkich chętnych nauczycieli
gimnazjalnych i licealnych. Kurs or-
ganizowany przez jezuickie centrum
Arrupe obejmuje zapoznanie bel-
frów z modelem pedagogii stoso-
wanym przez szkoły jezuickie na
całym świecie oraz metodami kształ-
towania osobowości młodzieży.
W tym przeszkolenie nauczycieli
w zakresie stosowania w praktyce
„nowych metod aktywizujących oraz
form zajęć wykorzystujących prawą
półkulę mózgową” .
MaK
Piotr Kruczkowski (na zdję-
ciu), przejęty kryzysem prezydent
biednego Wałbrzycha, wprowadził
w ratuszu drastyczne oszczędności,
nie tylko zamrażając płace urzęd-
ników i likwidując limity na telefo-
ny komórkowe, ale rezygnując na-
wet z zakupów wody mineralnej
i paluszków. Z drugiej jednak stro-
ny, tenże włodarz lekką rączką wy-
dał dziesiątki tysięcy złotych na pod-
lizywanie się klerowi, organizując
niedawno wielki spęd, zwany plene-
rową mszą. Na kościelną imprezę
podwieziono nie tylko wiernych, ale
i księży z biskupem na czele. O licz-
nych darach tutejszego samorządu
w ostatnich latach na remonty i roz-
budowę kościelnych obiektów, któ-
re kosztują podatników miliony zło-
tych, nawet nie wspominamy, by nie
denerwować wałbrzyszan. BS
WOJNA RELIGII
HONORY
DLA DZIWISZA
Jeśli ktoś chce zobaczyć, do cze-
go prowadzi nienawiść religijna
– powinien odwiedzić Nigerię.
W tym 130-milionowym kraju mu-
zułmanie i chrześcijanie bardzo dłu-
go żyli w zgodzie, ale radykałowie
po jednej i drugiej stronie dopro-
wadzili przed laty do mordów
(w 2001 r. w Kano zabito ponad 100
chrześcijan). Teraz znów płoną ko-
ścioły i giną ludzie; szczególnie na
północy kraju, gdzie państwa mu-
zułmańskie wpompowały olbrzymie
pieniądze w tworzenie radykalnych
szkół koranicznych. I jak wszędzie,
gdzie „rozum śpi”, wystarczy byle
pretekst, jak choćby informacja
o wyborach Miss Świata i stwier-
dzenie jednej z nigeryjskich gazet,
że urokom finalistek konkursu nie
oparłby się sam Prorok. To wy-
starczyło, żeby doszło do ulicznych
rozruchów i rozlewu krwi. RP
Rada Miasta Krakowa zdecy-
dowała, aby nadać kardynałowi Dzi-
wiszowi tytuł honorowego obywa-
tela miasta. Zdaniem radnych, kar-
dynał szczególnie zasłużył na ten ty-
tuł, gdyż... był przez wiele lat u bo-
ku JPII , a także jest inicjatorem
powstania w Krakowie papieskiego
Centrum ,,Nie lękajcie się”, na któ-
re krakowiacy wydają miliony.
Dziwisz – w zamian za maksy-
malny drenaż miejskiej kasy na swo-
ją inwestycję – zgodził się łaska-
wie przyjąć hołd złożony przez miej-
skich rajców. Jak zapewniał jego
rzecznik ks. Robert Nęcek , kar-
dynał docenił starania miejskich
radnych (sic!). Przypomniał też, iż
jego pryncypał „jest już honorowym
obywatelem kilku miast w Polsce
i Argentynie, nigdy jednak nie wią-
zało się to z jego próżnością”. No
pewnie, że nie! A jego pomnik w
Rabie Wyżnej?
SK
PASTOR BUZI, BUZI
Molestowanie przez duchow-
nych to bynajmniej nie współczesny
„wynalazek”. Wystarczy jedynie się-
gnąć do starych gazet. I tak „Dzien-
nik Łódzki” z 4 lipca 1884 roku po-
informował opinię publiczną o tym,
GRA... W KULKI
PP
Witold Tomczak (jeszcze eu-
roposeł) znów nie pojawił się na
sali sądowej w Ostrowie Wielko-
polskim. Jest oskarżony o zniewa-
żenie przed dziesięciu laty policjan-
tów („FiM” 12/2009). Za to przed
sądem nie zabrakło zwolenników
parlamentarzysty, którzy po apelu
toruńskiej rozgłośni Radia Maryja
za każdym razem przyjeżdżają, by
bronić rzekomo prześladowanego
przez Temidę przyjaciela Rydzy-
ka . I tym razem gmach SR przy-
pominał twierdzę, bo z powodu
gróźb skierowanych pod adresem
sędzi prowadzącej sprawę zacho-
wano nadzwyczajne środki ostroż-
ności. Tomczak gra na zwłokę, bo
w czerwcu jego sprawa może ulec
przedawnieniu.
PRZEDSZKOLAKI
PIELGRZYMUJĄ
Jak najlepiej uczcić Rok Przed-
szkolaka ogłoszony przez Minister-
stwo Edukacji Narodowej? Ks. An-
drzej Mulka , redaktor ogólnopol-
skiego „Promyczka Dobra”, wymy-
ślił, że prawdziwym hitem będzie
zorganizowanie z tej okazji piel-
grzymki grup przedszkolnych do
Sanktuarium Bożego Miłosierdzia
w Łagiewnikach.
W ramach pielgrzymki 17 kwiet-
nia kilkuletnie dzieci zapędzono do
bazyliki na naukę śpiewu antyfony
ZADANIE
DLA BLIŹNIEGO
BS
„Na pokładzie przechylonego
sztormem statku, który w każdej
chwili może zatonąć, przebywa 15
chrześcijan i 15 Turków. Aby urato-
wać łódź, trzeba sprawić, by była lżej-
sza, dlatego połowa ludzi musi być
wyrzucona za burtę. Jeden z chrze-
ścijan zaproponował, by wszyscy
99870961.019.png 99870961.020.png 99870961.021.png 99870961.022.png 99870961.023.png 99870961.024.png 99870961.025.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin