ZMARTWYCHWSTANIE.doc

(26 KB) Pobierz
ZMARTWYCHWSTANIE

ZMARTWYCHWSTANIE.

 

Uroczysta celebracja wydarzeń paschalnych stanowi w Kościele centrum roku liturgicznego. Wielkanocne Alleluja jest krzykiem pewności i radości, gdyż Jezus zmartwychwstały jest z nami. To tak, jakby dzieło stworzenia zaczęło

się powtarzać. I wszystko ulegało przemianie, i odnowie. Opowiadanie pragnie uzmysłowić dzieciom przejście z jednej formy życia do innej.

 

Historia gąsienicy Janiny

Istniała kiedyś stuletnia morwa, pełna zmarszczek i mądrości, na której żyła kolonia małych gąsienic. Były to porządne, pracowite gąsienice, nie miały wielkich wymagań. Jadły, odpoczywały, spały i poza nielicznymi wypadami do baru na przedostatnim konarze na prawo, nie hałasowały. Życie płynęło monotonnie, ale pogodnie i spokojnie. Jedynym wyjątkiem były wybory, w czasie których gąsienice emocjonowały się trochę z powodu nieuniknionych różnic pomiędzy prawicą, lewicą i centrum. Gąsienice prawicowe uważają, że należy zaczynać jedzenie liścia od strony prawej, lewicowe - że od lewej, a te należące do centrum zaczynały jedzenie w dowolnym jakimś miejscu, naturalnie nikt nie pytał o zdanie liści. Wszyscy uważali za rzecz naturalną, że są po to, by je obgryzać. Dobra, stara morwa żywiła je wszystkie i spędzała czas, drzemiąc, kołysana szumem wywołanym ruchem szczęk jej gości. Gąsienica Janina była najbardziej ciekawa ze wszystkich, była tą, która najczęściej rozmawiała z czcigodną morwą.

"Jesteś naprawdę szczęśliwa, moja staruszko", mówiła Janina do morwy. "Jesteś zawsze spokojna. Wiesz, że po lecie nadejdzie jesień, potem zima i że wszystko zacznie się od nowa. Dla nas życie jest takie krótkie. Jakiś błysk, szybkie ruchy szczęk i wszystko się kończy".

 

Mądrość starej morwy

Morwa zanosiła się od śmiechu, pokasłując trochę: "Janino, Janino, tłumaczyłam ci po tysiąc razy, że nie skończy się tak! Nie umrzesz! Staniesz się wspaniałym stworzeniem, podziwianym, któremu wszyscy będą zazdrościć...".

Janina poruszała główką i marudziła: "Nie przestajesz żartować ze mnie. Ja wiem doskonale, że my - gąsienice -jesteśmy znienawidzone przez wszystkich. Brzydzą się nami. Żaden poeta nie poświęcił nam swego wiersza. Wszystko, co musimy robić, to jeść i tyć. Na tym koniec". "Ale Janino", spytała kiedyś morwa. "Czy ty nigdy nie marzysz?". Gąsienica zarumieniła się. "Czasami", przyznała nieśmiało.

„I o czym marzysz?". "O aniołach", powiedziała, "które fruwają w sposób cudowny". „A we śnie jesteś jednym z nich?". "Tak", wyszeptała cichutko gąsienica Janina, rumieniąc się ponownie. I znów morwa roześmiała się. "Wy gąsienice jesteście jedynymi stworzeniami, których marzenia urzeczywistniają się,

a nie wierzycie w to!". Czasami gąsienica Janina rozmawiała o tym z przyjaciółka-

mi. "Kto ci pcha do głowy te pomysły", gderała gąsienica Piera. "Czas ucieka, a potem nie ma już nic. nic a nic!". "Ale morwa twierdzi, że zmienimy się we wspaniałe skrzydlate istoty...". "Bzdury. Wymyślają coś, byśmy siedziały cicho", odpowiedziała przyjaciółka. Janina kiwała głową i znów zabierała się do jedzenia, "niedługo wszystko się skończy, chrum... Potem już nic nie istnieje... chrum... marzenia pozostają marzeniami, nigdy się nie urzeczywistnią. To iluzje!", mruczała, pracując szczękami. Wkrótce ciepłe promienie słoneczne zaczęły oświetlać mnóstwo małych, białych, zaokrąglonych kokonów, rozmieszczonych tu i tam na liściach starej morwy. Pewnego ranka również Janina, przesuwając się bardzo wolno, jakby owładnięta jakimś odrętwieniem, zwróciła się do morwy: "Przyszłam się pożegnać. To już koniec. Popatrz, jestem ostatnia. Wokół mnie są same groby. Muszę teraz zbudować mój własny".

 

Żegnaj czy do widzenia?

"Zaczęłam już się cieszyć ciszą. Moje liście będą mogły trochę urosnąć. Prawie zupełnie mnie ogołociłyście! Do widzenia Janino i morwa uśmiechnęła się. „To jest pożegnanie, przyjaciółko. Prawdziwe pożegnanie. Marzenia nigdy się nie spełniają, pozostają zawsze marzeniami".

Janina powoli zaczęła przekształcać się w kokon. «0ch!», zawołała morwa. "Zobaczysz!". Zaczęła kołysać białe kokony uczepione do jej gałęzi.

Wiosną przepiękny motyl o czerwonych i żółtych skrzydłach fruwał wokół morwy.

"Cześć morwo, co słychać? Nie cieszysz się tym wiosennym słońcem?".

"A widzisz, Janino, że to ja miałam rację?". Stare drzewo uśmiechnęło się. "A może już zapomniałaś, jak wyglądałaś niedawno?".

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin