czarne sny - kolejny pedofil kościelny.rtf

(14 KB) Pobierz

Czarne sny

POLSKA PARAFIALNA 7

Latem 2005 r. kuria biskupia w Bydgoszczy podała w wewnętrznym okólniku, że decyzją biskupa ordynariusza Jana Tyrawy „z dniem 25 czerwca ksiądz Waldemar B(...) z parafii pw. Matki Bożej Fatimskiej w Bydgoszczy skierowany został do parafii pw. Matki Bożej Różańcowej w Wysokiej”.

Różnica między obiema placówkami tkwi nie tylko w nazwie (bydgoska – zaliczana do ekskluzywnych – liczy sobie ponad 12 tys. dusz, a w Wysokiej k. Piły jest ich raptem ok. 2,5 tys.), toteż dla znających kościelne reguły gry było oczywiste, że albo 36-letni wówczas i mający już za sobą 11 lat kapłaństwa ks. Waldemar podpadł biskupowi, albo tak mocno nabroił, że trzeba go było gdzieś schować.

– Wśród księży z jego rocznika krążyły pogłoski, że „Bibel” (to jego przydomek jeszcze z czasów szkolnych) miał ciągotki do dzieci, ale on sam twierdził, że został przeniesiony z Bydgoszczy na skutek jakichś nieporozumień z tamtejszym księdzem proboszczem Józefem Orchowskim – mówi nam kolega ks. Waldemara.

Wszystko wyjaśniło się w połowie kwietnia 2008 r., kiedy to Mirosława Mantaja – dyrektorka Gimnazjum im. Powstańców Wielkopolskich w Wysokiej – odwiedzili nieumundurowani funkcjonariusze policji i poprosili o wywołanie ks. Waldemara B. z prowadzonej przez niego lekcji religii.

„Bibel” był nieco oszołomiony, gdy usłyszał, że decyzją Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe zostaje zatrzymany. Nie stawiał oporu, więc wyprowadzono go ze szkoły dyskretnie i bez nakładania kajdanek.

Dalej poszło już rutynowo: przeszukanie mieszkania na plebanii, zabezpieczenie komputera i filmoteki świadczącej o seksualnych zainteresowaniach, a następnie dostawa wielebnego do Bydgoszczy.

W prokuraturze usłyszał, że jest podejrzany o popełnienie przestępstwa z art. 200 par. 1 kodeksu karnego

(„Kto obcuje płciowo z małoletnim poniżej lat 15 lub dopuszcza się wobec takiej osoby innej czynności seksualnej lub doprowadza ją do poddania się takim czynnościom albo do ich wykonania, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12”) oraz art. 202 par. 4 („Kto utrwala treści pornograficzne z udziałem małoletniego poniżej lat 15, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”).

Po nocy spędzonej za kratkami „Bibel” został postawiony przed obliczem sądu, który – po zapoznaniu się ze zgromadzonymi przez prokuraturę dowodami – uznał za wysoce prawdopodobne, że „podejrzany Waldemar B. dopuścił się zarzucanych mu czynów” i postanowił o 3-miesięcznym aresztowaniu, aby uniemożliwić kapłanowi próby

matactwa.

Śledztwo w sprawie ks. Waldemara jest tajne, ale wiadomo, że postawione mu zarzuty odnoszą się do wydarzeń z wiosny 2005 r., kiedy to, nocując u wyjątkowo bogobojnej samotnej parafianki, molestował jej 9-letniego wówczas syna oraz filmował się w łóżku z nagim dzieckiem. Przerażony chłopiec jedynie udawał, że śpi, i po

latach dławiącą go tajemnicę ujawnił ojcu (niemieszkającemu z rodziną), który niezwłocznie zawiadomił o przestępstwie prokuraturę. Jeden z naszych informatorów twierdzi, że dziewięciolatek poskarżył się również mamie, i to już nazajutrz po seksualnym wykorzystaniu... Czyżby w tym właśnie tkwiła dziwna zbieżność dat owego incydentu i podjętej przez ordynariusza decyzji o ewakuacji ks. Waldemara z Bydgoszczy?

Biegły psycholog uczestniczący w przesłuchaniu dziecka przed sądem nie miał wątpliwości, że relacja pokrzywdzonego jest prawdziwa i nie zawiera krzty fantazji.

– Obyło się na szczęście bez penetracji.

Księżulo myślał, że dzieciak twardo śpi i folgował sobie, ocierając się o jego nagie ciało.

Ponadto sfilmował tę perwersję. Prawdopodobnie chciał mieć jakiś gadżet na długie samotne wieczory...

– zauważa bydgoski prokurator.

Przełożeni podejrzanego o pedofilię kapłana sprawy nie komentują. – Ksiądz biskup Jan Tyrawa podkreśla, że aresztowanie nie jest równoznaczne z wyrokiem. Poczekamy na zakończenie ewentualnego procesu – informuje ks. Mariusz Kuciński, rzecznik kurii biskupiej w Bydgoszczy.

Parafianie z Wysokiej są oczywiście oburzeni... „komuszo-masońskim spiskiem mającym na celu zniszczenie wspaniałego kapłana” (tak właśnie określają zarzuty postawione ks. Waldemarowi). Odpowiadając na wezwanie proboszcza ks. Romana Jakubowskiego, który sugeruje spreparowanie i podrzucenie wikaremu dowodów winy,

wznoszą modły o szybkie uwolnienie aresztanta. Wiernych bardzo ucieszyła zapowiedź plebana, że nie trzeba będzie odwoływać bierzmowania, do którego „Bibel” przygotowywał ich synów i córki...

„Całkowicie wykluczymy pedofilów ze świętego kapłaństwa” – obiecał papież Benedykt XVI, udając się na pielgrzymkę do USA. Dodał, że „bardzo cierpi” z powodu seksualnego wykorzystywania amerykańskich dzieci przez tamtejszych księży. O polskich i wszelkich innych nawet się nie zająknął...

„Całkowite wykluczenie pedofilów”... – jakie to proste! Że też nikt tego wcześniej nie spróbował.

Przecież każdy pedofil ma wypisane na czole, że jest pedofilem, więc wystarczy tylko odczytać i won z kapłaństwa!

Problemem Kościoła nie są pedofile, tylko arogancja i mafijność organizacji. Przecież nie o to chodzi, że jakiś tam procent księży jest pedofilski, ale że Kościół ukrywa znane biskupom przypadki molestowania dzieci i młodzieży przez

księży” – skomentował papieską zapowiedź internauta.

Prawdę powiedziawszy, nie tylko Kościół ukrywa...

 

Erwin – drobny jasnowłosy cherubinek, absolutnie nie wygląda na swoje 15 lat. Pochodzi z tzw. Rodziny patologicznej, mieszkającej w okolicach Bielska Podlaskiego. Chłopiec jest wychowankiem domów dziecka, a gdy ostatnio mieliśmy okazję zamienić z nim kilka słów, przebywał w Domu „Na Zielonym Wzgórzu” w Kisielanach pod

Siedlcami, a uczęszczał do gimnazjum w pobliskich Mokobodach. W 2007 r. 14-letni wówczas Erwin

został „wypożyczony” na święta księdzu Jarosławowi, wikariuszowi parafii w S. (diecezja drohiczyńska), który sprawuje od kilku lat funkcję nieformalnego kapelana domu dziecka we wsi B., gdzie chłopiec przebywał przed przyjazdem do Kisielanów.

– Chodziło o dobro i pomyślność Erwina oraz zapewnienie mu w okresie świąt ciepłej, rodzinnej atmosfery w towarzystwie dobrze mi znanego księdza, do którego mam ogromne zaufanie – wyjaśniła nam Hanna Prużanin, dyrektor „Zielonego Wzgórza”.

Po powrocie z S. Erwin opowiedział opiekunom o wydarzeniach wskazujących na to, że był na plebanii intensywnie wykorzystywany seksualnie przez ks. Jarosława.

– Przez kilka dni chodziłam kompletnie zdezorientowana i nie wiedziałam, co mam robić. Dopiero po naradzie z kierownikiem posterunku policji w Mokobodach zdecydowałam się zawiadomić prokuraturę.

Przeżyłam szok, że zgadzając się na kilkudniowy wyjazd Erwina do parafii w S., przyczyniłam się w pewnym sensie do przysporzenia księdzu kłopotów – przyznaje dyr. Prużanin.

Na jej szczęście, nie były to nazbyt wielkie kłopoty.

„Z numerem Ds. 1102/07 w tut. Prokuraturze prowadzone było śledztwo w sprawie obcowania płciowego z osobą małoletnią poniżej 15 lat. Postępowanie zakończyło się wydaniem w dniu 31 grudnia 2007 r. postanowienia o jego umorzeniu, wobec braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa (...). Małoletniego przesłuchiwał Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim” – odpowiedział na nasze dociekania

Mirosław Józef Żoch, szef Prokuratury Rejonowej w Siemiatyczach.

Od osoby zbliżonej do śledztwa udało nam się dowiedzieć, że księdza nie przesłuchano nawet w charakterze świadka, a chłopiec został uznany przez biegłego psychologa (podobno wierny parafianin) za patologicznego

kłamcę i... UWAGA: „dorosłą kobietę przyobleczoną w chłopięcą powłokę cielesną”, która fałszywie oskarża, chcąc się zemścić za to, że jej oferta seksualna została odrzucona!

– Nigdy nie zetknąłem się z podobną diagnozą, choć często miewałem do czynienia z przypadkami fałszywych

oskarżeń o molestowanie. Obawiam się, że bez dodatkowej ekspertyzy psychiatrycznej oraz seksuologicznej

taka opinia o chłopcu jest nad wyraz niepełna i wybiórcza – zauważa znany seksuolog profesor Zbigniew Izdebski.

Po umorzeniu śledztwa Erwina ściśle izolowano od kontaktów z obcymi.

Zdołaliśmy wszakże osłabić czujność opiekunów i zamienić z chłopcem kilka słów podczas przerwy w lekcjach. Wyszeptał ze łzami w oczach:

– Ksiądz bardzo mnie skrzywdził, ale nie wolno mi o tym mówić. Mam zakaz.

Wieść o tym naszym przelotnym spotkaniu w budynku gimnazjum w Mokobodach błyskawicznie dotarła do „Zielonego Wzgórza”. Dyrektor Prużanin miała wielkie pretensje do dziennikarza „FiM”, a Erwin wkrótce zniknął.

Rozpuszczono pogłoskę, że uciekł, choć wiemy, że przebywa już w innym domu dziecka. Chętnie podamy adres prokuraturze, gdyby ta zechciała raz jeszcze przeanalizować akta i zleciła, żeby jakiś niezwiązany z kat. Kościołem

fachowiec psychiatra pogadał sobie z Erwinem. Przypominamy ponadto, że możliwe jest już jego ponowne przesłuchanie. Chłopiec przekroczył barierę wieku 15 lat, przed którą – w myśl kodeksu postępowania

karnego – wolno go było indagować tylko jeden raz i wyłącznie przez sąd w obecności biegłego psychologa.

 

DOMINIKA NAGEL

Współpr. T.S.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin