Bolszewia na Czerskiej.pdf

(262 KB) Pobierz
Bolszewia na Czerskiej
Rekontra
Jeżeli w głowie sędziowskiej nocne przesłuchanie kojarzy się ze stalinizmem, w Michni-
kowej łepetynie zrodziło się, że Kaczyński to KPP-owiec, profesorski umysł doszukał się
analogii z Bierutem, to nic dziwnego, że bolszewik wylągł się w redaktorskiej głowie Ko-
lendy, a Wielowieyska doszukuje się w biografii żołnierza Armii Krajowej Rajmunda Ka-
czyńskiego „PRL-owskiej przeszłości” tylko dlatego, że miał pecha być tatą Kaczyńskie-
go. Wstyd.
Dominika Wielowieyska od rana rzuca błotkiem. Może coś się przylepi, może PRL da się
doczepić rodzinie Kaczyńskich. Insynuuje, ciska szlamem, grzęźnie w śliskich rozważa-
niach, półsłówka, niedopowiedzenia i na koniec… wiadomy finał. Urban od dwudziestu
lat tropi i teczkę ma chudziutką. Same okładki. Jeżeli redaktorka z Czerskiej posiadła ja-
kąś mroczną rodzinną tajemnicę, niech o tym napisze wprost.
Z kronikarskiego obowiązku muszę zacytować słowo w słowo. W tekście „Uderzyć na
odlew przeszłością matki” zaczyna od lustracji sędziego Tulei i jego matki, potem pisze o
dziadku znanego historyka, esbeku, następnie wyciąga sprawę sędziego, wiceministra w
rządzie PiS i jego ojca, w tekst wplata obłudnie zdanie, że „Publikacje tego typu (…) mają
jedną wyraźną intencję: rodzice ubecy to dzieci te same swołocze. I to jest właśnie obrzy-
dliwe” i ni z gruchy, ni z pietruchy – podpierając się tygodnikiem – dobrnęła w rozważa-
niach o „resortowych rodzinach” do Kaczyńskiego, pisząc obłudnie: „Kolejny argument,
jaki pojawia się w tej debacie: „Newsweek” opisał rodziców Jarosława Kaczyńskiego i
wtedy żadne z „salonowych mediów” tego nie krytykowało. No ale tam nikt nie pisał, że
np. z powodu PRL-owskiej przeszłości taty Jarosław Kaczyński dobrze wypowiada się na
temat Gierka”.
Co się jej zebrało na lustrację ojca Kaczyńskiego? Niech redaktorka rozwinie swoją insy-
nuację, o jakiej to komunistycznej przeszłości szepcze się w jej środowisku, jaki czyn
uważa się na Czerskiej za hańbiący? Internetowe kłamstwo o należeniu do PZPR zostało
dawno temu przyszpilone. O co więc chodzi? Praca inżyniera? Wykładowcy? Kontrakt
budowlany w Libii? To jest ta peerelowska ciemna przeszłość?
Wielowieyskiej się wydaje, tak sądzę, że weszła w posiadanie jakiejś mrocznej, rodzinnej
tajemnicy, dlatego postanowiła opluć ojca Jarosława Kaczyńskiego. Wali na odlew, kryjąc
się za innymi? Dzisiaj, w dniu pogrzebu jego mamy? Nie mógł pryncypał ugryźć jej w ję-
zyk?
A społeczeństwo od dłuższego czasu jest uderzane na odlew, złą wolą i ignorancją, perfi-
dią i głupotą też. Banalizuje się komunizm. A to PRL, a to KPP, tu metody stalinowskie, a
obok bolszewickie, tutaj Lenin, a tam Stalin – i wszystko relatywizowane i banalizowane.
Wczoraj Katarzyna Kolenda-Zaleska doniosła, że znalazła ostrą i zarazem przerażającą
definicję IV RP. Ponoć sformułował ją Bogdan Święczkowski. Żali się, że słowo „sku-
1051513944.001.png
 
teczność” kołacze jej się w głowie. Ponoć Czwartej RP celem była skuteczność, tak sobie
wyekstrahowała i wydumała.
Kołatania w głowie Kolendy to sprawa dość osobista, prywatna, ale po cóż w rozważania
o zbrodniczości IV RP wplata bolszewików? Bolszewicy plączą się jej po głowie, to za-
miast pisać, niech czyta. Sięgnąć do historycznych opracowań. Taki Maksim Gorki, inży-
nier dusz, pisał: „To zupełnie naturalne, że władza robotnicza i chłopska zabija swoich
wrogów jak wszy”, a bolszewik Lew Trocki obwieszczał: „Dla naszych wrogów będzie
gotowe już nie tylko więzienie, ale i gilotyna, ten wspaniały wynalazek Wielkiej Rewolu-
cji Francuskiej, którego uznaną zaletą jest pozbawianie człowieka głowy”. Nie zapominaj-
my o bolszewiku Włodzimierzu Leninie: „Trzeba koniecznie pobudzać energię terroru,
skierowanego przeciw kontrrewolucjonistom i nadawać mu (terrorowi – przyp. autora)
masowy charakter”.
I Kolenda porównuje/zrównuje bolszewizm z IV RP. Na podstawie jednego wyrwanego z
kontekstu zdania, jednego słowa doszła do wniosku, że człowiek przestał się liczyć, bo li-
czył się cel. I informuje czytelników Wyborczej, że także bolszewików celem było stwo-
rzenie doskonałego państwa, w którym wszyscy byliby równi i tak samo szczęśliwi.
Szanuj redaktorko swą inteligencję, nie osłabiaj inteligencji czytelników.
Bolszewicy ze swoim wodzem, komunistycznym zbrodniarzem, budowali doskonałe pań-
stwo według Ciebie? W którym roku? Przypuszczam, że plączą się w dziennikarskiej
główce jakieś resztki wiedzy szkolnej, peerelowskiej. Może zbyt mocno przysiadła fał-
dów, gdy wbijano jej szczęśliwość na szkolnej akademii, tłuczono marksizmem-lenini-
zmem na lekcji, wkuła na studiach, że leninizm to rewolucja uciskanych i wyzyskiwanych
mas. A może rozdział o budownictwie społeczeństwa komunistycznego zapadł w serce i
bolszewickiej doskonałości zawierzyła? Do dzisiaj tak sądzi? Być może.
Ale przecież – powtórzę – banalizuje zło, trywializuje komunistyczne ludobójstwo. Może
niech bolszewików nie wyciąga z grobów i trumien. Niech nie rusza największego z nich,
Lenina. Przecież nie zaprzeczy słuszności słów Barbusse'a – „Stalin to Lenin dnia dzisiej-
szego”?
A tymczasem tegoż bolszewika i komunistycznego zbrodniarza, Włodzimierza Lenina,
założyciela tejże partii bolszewików, jej wodza, pewna sieć komórkowa użyła kilka tygo-
dni temu w kampanii reklamowej „Dawajcie! Nawijajcie!”.
Po kilku dniach protestów w Internecie i nie tylko firma wróciła (?) do zmysłów, ale nie
do końca i zakomunikowała, że w związku z nieprzychylnymi komentarzami oraz „poja-
wieniem się w dyskusji wątków ideologicznych” zdecydowano o wstrzymaniu Lenina w
reklamie.
Wątki ideologiczne popsuły leninowską kampanię.
Mają czelność twierdzić, że dopiero w dyskusji pojawia się komunizm i jego zbrodnie,
gdy w reklamie jest mowa o zaczerwienionych oczach, z kropli krwi wymaszerowuje bol-
szewik Lenin z czerwonym sztandarem, wrzeszcząc: „Towariszczi, wnimanie!”, a odbior-
ca przekazu słyszy, że rewolucja dokonuje się na jego oczach?
Braki w edukacji marketingowców? Być może, ale nie założyłbym się i o ćwierć szeląga.
A co sądzić o wydaniu internetowym gazety (wyborcza.biz), która swoich czytelników
pyta: „Czy poczułeś się urażony reklamą Heyah?” i podsuwa następujące odpowiedzi: 1.
Tak, Lenin w reklamie to przesada; 2. Nie, nie zrobiła na mnie złego wrażenia; 3. Nie, ale
nie podoba mi się, że deklarują wycofanie, a tego nie robią; 4. Cała sprawa jest mi obojęt-
na.
Lenin w reklamie to przesada – tak w krytyce najdalej mógł zajść ankietowany/sondowa-
ny. Przypomnę, że gdy łódzka Manufaktura reklamowała się na billboardach „Rozgrabić
kolekcje. Kryształowa Noc Zakupów” – „Gazeta Wyborcza” zatytułowała artykuł: „Ma-
nufaktura. Noc zakupów niemal jak… pogrom Żydów”. Bolszewik Lenin w marketingu to
przesada, a łódzka reklama, przypadkowa, powstała w odniesieniu do edycji imprezy
„Crystal Jungle”, odbywającej się w kryształowej scenografii to „pogrom Żydów”.
Ale z Leninem nie koniec. Oto w Poznaniu pod klubem Proletariat obrońcy reklamy
skandowali: „Niech żyje Lenin!”, a także: „Ludzie mają prawo żyć w zniewoleniu! Niech
żyje system totalitarny!”. Wyborcza donosi, że uczestnicy pikiety na cześć Lenina odśpie-
wali piosenkę sławiącą radzieckiego przywódcę. I co? I nic. To nie kibice.
Jeżeli w głowie sędziowskiej nocne przesłuchanie kojarzy się ze stalinizmem, w Michni-
kowej łepetynie zrodziło się, że Kaczyński to KPP-owiec, profesorski umysł doszukał się
analogii z Bierutem, to nic dziwnego, że bolszewik wylągł się w redaktorskiej głowie Ko-
lendy, a Wielowieyska doszukuje się w biografii żołnierza Armii Krajowej Rajmunda Ka-
czyńskiego „PRL-owskiej przeszłości” tylko dlatego, że miał pecha być tatą Kaczyńskie-
go. Wstyd.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin