A. Flis - Czego się Zachód nauczył od Wschodu w XX wieku.pdf

(207 KB) Pobierz
CZEGO ZACHÓD NAUCZYŁ SIĘ OD WSCHODU W XX WIEKU
Andrzej Flis  
CZEGO  SIĘ  ZACHÓD  NAUCZYŁ  OD  WSCHODU  W  XX
WIEKU? 
W   drugiej   połowie   XX   stulecia   w   kulturze   Zachodu
dokonały   się  głębokie   zmiany   zarówno   w   sferze
wartości  i   norm  kulturowych,  jak   też  w   dziedzinie
idei   i  świadomości   symbolicznej. 1   Niektóre   z   tych
przemian miały charakter endogenny i stanowiły prostą
konsekwencję  wewnętrznych   transformacji   cywilizacji
zachodniej,   inne   były   wytworem  dyfuzji,   czyli
oddziaływania   obcych   wpływów   kulturowych.   Pośród
zmian   drugiego   typu   dwie   zasługują  na   szczególną
uwagę  ze   względu   na   swoje   dalekosiężne   skutki:
narodziny   i   szybkie   postępy   ideologii   „walki   bez
przemocy”   –   która   w   latach   sześćdziesiątych   i
siedemdziesiątych   przeobraziła   znacząco   kulturę
1   Rozważania w niniejszej pracy opierają się na dwuczłonowym
pojęciu   kultury,   które   można   oddać  schematycznie   za   pomocą
prostego diagramu: 
                     system idei,  znaków i  symboli 
                   KULTURA
­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­
                    system wartości, norm i
sankcji 
Kultura   –   w   powyższym   ujęciu   –   stanowi   rzeczywistość
abstrakcyjno­zmysłową  (idealno­materialną)   złożoną  z   dwóch
wzajemnie ze sobą powiązanych układów: systemu wartości, norm
i   sankcji   oraz   systemu   idei,   znaków   i   symboli.   Zmiany,   o
których w tekście mowa penetrują więc oba układy i jako takie
mają  charakter   systemowy,   a   nie   cząstkowy   czy   też
powierzchniowy. Szerzej na temat zarysowanej powyżej koncepcji
kultury  vide:   A.   Flis,  Chrześcijaństwo   i   Europa.   Studia   z
dziejów cywilizacji Zachodu, Kraków 2003, s. 16­83. 
1
 
polityczną  Europy   i   Ameryki   –   oraz   ewolucja
zachodniego stosunku do przyrody w ogólności i świata
zwierząt  w szczególności. Obie  te zmiany przypisać
należy oddziaływaniu Wschodu, a ściślej rzecz biorąc
tradycji   kulturowej   Indii.   Obie   te   zmiany   godziły
zarazem   w  światopogląd   chrześcijański   i   oznaczały
odrzucenie sposobu myślenia o świecie dominującego na
Zachodzie od kilkunastu stuleci. 
W   ostatniej  ćwierci   ubiegłego   wieku   ruchy
pacyfistyczne i ekologiczne zakorzeniły się w Europie
i   Stanach   Zjednoczonych   tak   głęboko,   iż  w   końcu
uznane   zostały   za   organiczne   wytwory   cywilizacji
zachodniej.   Nigdy   jednak   takimi  nie  były.   Religia
chrześcijańska   –   aksjonormatywny   fundament   kultury
europejskiej – uzasadniała bowiem przez wieki w „imię
wyższych  celów”  agresję  i   przemoc  zarówno  w  życiu
społecznym, jak i w stosunkach człowieka ze światem
przyrody. Rozwój pacyfizmu i wrażliwości ekologicznej
w Europie i Ameryce przypisać więc trzeba nie tyle
wewnętrznej   ewolucji   cywilizacji   atlantyckiej,   ile
oddziaływaniom zewnętrznym – a ściślej rzecz biorąc
ideom orientalnym, które przetworzone i przystosowane
do   nowego   kontekstu   stały   się  z   czasem   istotnym
składnikiem współczesnej kultury Zachodu. 
CHRZEŚCIJAŃSTWO  I  PRZEMOC 
Biblijny  Bóg  jest  okrutny  i   mściwy.  Bez   skrupułów
uciekał   się  do   przemocy   realizując   swoje   zamysły:
zesłał na ludzkość straszliwy potop, siarką i ogniem
obrócił   w   popiół   Sodomę  i   Gomorę,   wymordował
pierworodnych   ziemi   egipskiej   od   potomka   faraona
poczynając,   a   na   „pierworodnym   synu   niewolnicy”
kończąc   (Exodus  11;   5,29),   wydał   również  ludność
Izraela  w babilońską niewolę  „nie oszczędzając ani
młodzieńców,  ani   dziewic,   ani   starców”   (II   Księga
2
 
Kronik, 36; 17). Przemoc i zniszczenie to jednak nie
tylko  atrybut przeszłych poczynań  Jahwe, ale także
osnowa   przyszłych   wydarzeń.   Zgodnie   z   proroctwami
Starego Testamentu ostateczny triumf dobra nad złem i
początek Królestwa Bożego na ziemi poprzedzi globalna
katastrofa   kosmiczna,   która   stanowiąc   zapowiedź
nadejścia   mesjasza   unicestwi  świat   cały:   ziemia
obsunie   się  ludziom   spod   nóg,   góry   zaczną  dymić,
gwiazdy spadną z nieba i rozsypią się w proch, morza
zamienią  się  we   wrzątek   i   wyparują,   a   dzieła
zniszczenia dopełni gigantyczny pożar świata. 
Kościół – podobnie jak biblijny Bóg – odwoływał się
bez   skrupułów   do   fizycznej   przemocy   dążąc   do
realizacji   swoich   celów.   Od   381   roku   prześladował
metodycznie  pogańskie  kulty   Cesarstwa  Rzymskiego  z
brutalnością  wielokrotnie  przewyższającą  tę,   której
sam   doświadczył   za   czasów   Decjusza   i   Dioklecjana.
Bestialstwo XIII­wiecznej krucjaty przeciw katarom na
południu   Francji   do   dziś  wywołuje   przerażenie,   a
odpowiedź papieskiego legata na pytanie jak odróżnić
katolików   od   heretyków   –   „zabić  wszystkich,   Bóg
rozpozna   swoich”   –   wymownie   ilustruje   mentalność
ówczesnego   kleru.   Chrystianizacji  średniowiecznej
Europy towarzyszyło ludobójstwo! Prusowie, Słowianie
Połabscy   i   inne   grupy   etniczne   opierające   się
ewangelizacji  zostały   zdziesiątkowane  i   wymazane   z
powierzchni   ziemi.   Przemoc   była   też  narzędziem
szerzenia Dobrej Nowiny w Ameryce Łacińskiej, czemu
dała   wyraz   wstrząsająca   opowieść  hiszpańskiego
dominikanina Bartolome de Las Casas Krótka relacja o
wyniszczeniu   Indian  (1552).   W   tym   samym   czasie
tortury   i   płonące   stosy   stały   się  popularnymi
środkami  św.   Inkwizycji   chroniącymi   doktrynalną
czystość katolickiej wiary. 
W   pierwszej   połowie   XVI   wieku   radykalne   odłamy
Reformacji, nie czekając na koniec świata, podjęły na
własną rękę próby urzeczywistnienia Królestwa Bożego
na   ziemi.   Najbardziej   spektakularną  z   nich   była
3
 
dyktatura   religijna   w   Münsterze   –   mieście   będącym
własnością lokalnego biskupa, opanowanym siłą przez
radykalnych anabaptystów. Komuna münsterska objawiła
w całej swej posępnej okazałości cechy konstytutywne
przyszłych  rewolucji   społecznych,   których   teatrem
stać się miała niebawem nowożytna Europa: postępującą
alienację przywódców politycznych dążących za wszelką
cenę  do   realizacji   szczytnych   ideałów   i   rozwój
policyjnego  terroru, który w  imię ochrony wartości
najwyższych   przekształca   się  rychło   w   szaleństwo
przemocy godzące we wszystkich bez wyjątku. 
W III rozdziale swojej znakomitej monografii  Dawny
ustrój i rewolucja  Alexis de Tocqueville zauważył z
właściwą  sobie   przenikliwością,   iż  „Rewolucja
Francuska była rewolucją polityczną używającą metod
działania rewolucji religijnych”. Tocqueville – jak
się  wydaje   –   miał   na   myśli   dwie   istotne   cechy
rewolucji 1789 roku: uniwersalistyczny charakter jej
ideologii   oraz   iście   religijny   fanatyzm
rewolucjonistów sięgających bez skrupułów po przymus
fizyczny jako środek prowadzący do wzniosłych celów.
Nie   ulega   wątpliwości,   iż  religia   chrześcijańska
ukształtowała   w   Europie   wiarę  w   moralną  wartość
przemocy.   Nauki   płynące   z   Biblii   i   wielowiekowa
działalność  Kościoła   ugruntowały   na   Zachodzie
przekonanie, iż terror jest siłą kreatywną, zdolną do
pomnażania dobra w świecie. W tym sensie rację miał
Alexis   de   Tocqueville,   kiedy   Rewolucję  Francuską
potraktował   jako   świecką   manifestację
chrześcijańskiego  sposobu myślenia. W  tym sensie i
faszyzm,   i   komunizm   były   również  projektami
społecznymi   wyrastającymi   z   tradycji
judeochrześcijańskiej. 
Organiczny  związek  chrześcijaństwa  z   antyreligijnym
totalitaryzmem   XX   wieku   podkreślił   trafnie   Leszek
Kołakowski. „Chrześcijaństwo – pisał on – stworzyło
pierwsze  w Europie modele  państwa totalitarnego” i
jako   „jedyne   w   ludzkich   dziejach   nie   tylko
4
 
praktykowało,  ale   też  jawnie   wypowiedziało  zasadę,
wedle której to, co białym widzimy, trzeba czarnym
nazwać,   o   ile   zwierzchność  tak   każe   (Ecclesiae
catholicae ita conformes esse debemus, ut, si quod
oculis   nostris   apparet   album   nigrum   illa   esse
definierit,   debemus   itidem   quod   nigrum   sit
promuntiare  –   wedle   sławnej   formuły  świętego
Ignacego)” 2 . Ojcami zachodniego totalitaryzmu nie byli
zatem   ani   Trocki,   ani   Lenin,   ani   Hitler,   ani
Mussolini, lecz św. Augustyn oraz Ignacy Loyola – ani
bolszewicy,   ani   faszyści   nie   stworzyli   bowiem
ideologii   legitymizującej   przemoc,   lecz   sięgnęli
jedynie po gotowe chrześcijańskie wzory i rozwinęli
je ad extremum. 
I   katolicy,   i   protestanci,   i   prawosławni   mają  na
sumieniu ocean gwałtów popełnionych w imię wartości
religijnych. Kościoły chrześcijańskie hołdowały przez
długie wielki zasadzie, iż wzniosłe cele (zbawienie
duszy,   szerzenie   Dobrej   Nowiny,   obrona   prawdziwej
wiary) usprawiedliwiają nikczemne środki używane do
ich realizacji. Ten sposób myślenia przejęli z czasem
nacjonaliści,   komuniści   i   faszyści,   dzięki   czemu
przemoc stała się prawomocnym środkiem realizacji nie
tylko   wartości   religijnych,   ale   także   ideałów
narodowych i socjalistycznych. Nie jest więc kwestią
przypadku, iż Europa pogrążyła się w XX stuleciu w
dwóch koszmarnych wojnach trwających łącznie blisko
dziesięć lat i stworzyła dwa najbardziej zbrodnicze
systemy polityczne w dziejach ludzkości. 
AHIMSA I  WALKA  BEZ  GWAŁTU 
Ahimsa – rygorystyczny nakaz nie wyrządzania krzywdy
i   powstrzymania  się  od   gwałtu,   stanowi   integralny
2  L. Kołakowski, Obecność mitu, Kraków 1981, s. 97. 
5
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin