Rozmowa z Bogiem o bazach na księżycu..docx

(33 KB) Pobierz

20 kwietnia 2008

Rozmowa z Bogiem o bazach na księżycu.

 

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

- Na dzisiejszej sesji zajmiemy się tematem baz istot pozaziemskich na Księżycu. Zgoda?

- Zgoda. Niby dlaczego mam się nie zgodzić?

Ty tutaj rządzisz.

- Nie ja nie rządzę, tylko jestem we wspólnocie z tobą. Czy uważasz że każda wspólnota musi mieć przywódcę?

Nie każda. Ale ktoś w niej najmądrzejszy powinien odgrywać główną rolę.

- Znowu błąd. Najmądrzejszy jest od udzielania rad a nie od rządzenia. Za bardzo przyzwyczaiłeś się do hierarchii władzy jak u was powszechnie panuje.

No to dobrze. Zgadzam się z Tobą, że nie jesteś najważniejszy. Niech Ci będzie. Ale na pewno z nas dwóch jesteś najmądrzejszy.

- Nie do końca. Ty jesteś cząstką mnie, a więc wiesz to samo co i ja. Sęk w tym że zapomniałeś tą wiedzę na potrzeby tego wcielenia.

No to mi ją przypomnij.

- Nie ma sprawy, ale tylko co tematów które nie dotyczą bezpośrednio ciebie, ani nikogo innego osobiście.

Mam nadzieję, że dzisiejszy temat, nie będzie taki.

- To zależy od tego o co będziesz pytał.

W takim razie zaczynajmy.

Czy taka potężna organizacja jak NASA wie o istnieniu baz obcych istot na Księżycu?

- A ty jak myślisz?

- Myślę że wie.

- Tak. Masz rację. Wie i to jako pierwsza ze wszystkich innych organizacji. Dowiedziała się o tym przecież od swoich astronautów.

Kiedy to się stało?

- Już podczas lotu statku Apollo, kiedy po raz pierwszy człowiek w locie poza Ziemią okrążył Księżyc.

Wtedy na drugiej, niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca astronauci zobaczyli sztuczne budowle. Ponieważ nikt do tej pory nie był tak blisko niego, od razu nasunął się wniosek że te konstrukcje są dziełem obcej cywilizacji.

A potem? Jak dalej przebiegały kontakty?

- Nie było żadnych kontaktów. Były obawy i lęk, zarówno u kierownictwa programu Apollo, jak i u samych astronautów. W świetle tego czego się dowiedziano, tego, że na Księżycu można się natknąć na przedstawicieli inteligencji pozaziemskiej, dalsze loty na Księżyc zostały obciążone dodatkowo kolejną dawką niepewności co do losów każdej kolejnej misji.

Z tego co wiem, w kolejnej misji, tej w której po raz pierwszy lądowano na powierzchni tego satelity, doszło do ponownego kontaktu?

- Już ci mówiłem że nie było żadnych kontaktów. Była tylko manifestacja obecności. To wystarczyło, aby w NASA sobie zdano sprawę, że człowiek nie jest sam we wszechświecie.

Astronauci amerykańscy, w pierwszych podczas pierwszych misji księżycowych, nie oddalali się zbytnio od macierzystego statku. Czy i wtedy mieli możliwość stwierdzenia obecności obcych?

- Nie jest właściwie określanie ich mianem obcych. Powinieneś już znać z nazwy tą aktywną wobec was cywilizację. To przecież starzy znajomi z naszych rozmów – Reptilianie. Wracając do twojego pytania – Mieli możliwość stwierdzenia ich obecności, bowiem nie musieli się oddalać od lądownika. Nasi znajomi sami do nich przybywali i ukazywali im się ukryci w swoich pojazdach, z dość bezpiecznej dla obu stron odległości.

Czy istnieją jakieś zdjęcia w NASA na których astronauci fotografowaliby te obiekty? Nie wierzę że tego nie robili skoro mieli cały czas kamery pod ręką.

- Było tego materiału bardzo dużo. Jednak te zdjęcia zostały mocno utajnione, a nawet doszło do tego, że archiwum fotograficzne i filmowe z tego okresu zostało w większej części zniszczone, w obawie przed powstaniem przecieków do prasy i telewizji. Wtedy Internetu takiego jaki znacie dziś jeszcze nie było. Była dopiero jego koncepcja, ale już wtedy, wielu naukowców przewidywało, że gdyby Internet się rozwinął, to mogłoby dojść do rozpowszechnienia ewentualnych przecieków, poza prasę i telewizję, które można łatwo kontrolować i cenzurować. Z punktu widzenia tamtejszych wizjonerów, zrobiono słusznie, bo rzeczywiście doszło do niekontrolowanego rozwoju tej sieci.

Jednak przeceniono niebezpieczeństwo ukazania się takich zdjęć obecnie w Internecie. Przy technice jaką teraz posiadacie w dziedzinie obróbki obrazów, każde zdjęcie na którym widniałby pojazd obcych, zostałoby zakwestionowane jako sztuczny wytwór waszej medialnej technologii.

Teraz nawet kwestionuje się prawdziwość tych zdjęć i filmów jakie są jeszcze dostępne. Młode pokolenie, a właściwie jego część, mocno neguje fakt lądowań na Księżycu, twierdząc że to wszystko było olbrzymią mistyfikacją i negując wszystko to, co jest dostępne z tego okresu.

- To jest efektem usilnej pracy NASA i NSA nad wyciszeniem faktu pobytu astronautów na Księżycu.

Jaki był właściwie powód takiego zacierania śladów?

- Obawa przed reakcją społeczeństwa na wiadomość, że ludzkość nie jest jedyną myślącą cywilizacją we wszechświecie.

Czego się obawiano?

-Wszystkiego. Zmiany stylu życia, roszczeń wobec rządów, panik na giełdach, a co za tym idzie załamania istniejącego porządku gospodarczego. Obawiano się właściwie wszystkiego – upadku autorytetu rządzącej klasy, kościoła i zaniku podstawowych wartości społecznych.

Czy dlatego NASA zaniechała eksploracji Księżyca nie wysyłając w przestrzeń kolejnych gotowych już statków Apollo?

- Tak. To był podstawowy powód. Powód tak silny, że oficjalne zainteresowanie Księżycem właściwie zanikło. Pomyśl sobie sam. Minęło już prawie pół wieku od tamtych czasów. Technika i technologie poszły mocno do przodu, a w stronę księżyca nikt nie zamierza się ruszyć.

Powiedziałeś – oficjalne. Czy istnieje nieoficjalne zainteresowanie?

- Istnieje coś takiego. Nie zapomniano całkowicie o Księżycu. Podejmowano próby penetracji tego satelity, przy pomocy techniki zdalnego postrzegania. Wykorzystywano do tego celu ludzi o silnie rozwiniętych umiejętnościach telepatycznych. Próby te były częściowo udane, jednak materiał uzyskany w ten sposób, był właściwie niepodatny na weryfikację, więc nie czyniono specjalnych wysiłków w celu rozbudowy tych programów badawczych.

Czy Reptilianie naciskają w jakiś sposób, aby te wiadomości utajnić?

-Nie musza tego robić. Ludzkość, a właściwie ta jej część która wie o ich istnieniu, boi się sama z siebie ich ujawnienia. Powody? Przed chwilą ci je ujawniłem.

Mentoris (07:30)

no commentshttp://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

 

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

13 kwietnia 2008

Rozmowa z Bogiem o tajnych stowarzyszeniach.

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

- Może dzisiaj porozmawiamy, o czymś, co krąży do tej pory wśród ludzi w postaci nie do końca prawdziwych plotek. Mam na myśli rozmaite stowarzyszenia wśród których można znaleźć takie jak Iluminati, Quorum, Stowarzyszenie Bilderberg… Masz coś do powiedzenia na ten temat?

- Sam z siebie nie mam nic do powiedzenia. Powiem ci to co cię interesuje.

- Może najpierw mi powiesz czym zajmują się te stowarzyszenia?

- Niczym konstruktywnym w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ich działalność można by streścić jako wybitnie egoistyczną, nakierowaną przede wszystkim na to, aby członkom tych stowarzyszeń i ich rodzinom, żyło się możliwie jak najlepiej w otaczającej ich rzeczywistości, nie zważając na to jakim kosztem się to odbywa.

- Chcesz powiedzieć, że to czysta prywata?

- Tak to można nazwać.

- Słyszy się jednak, że stosują one, lub próbują stosować naciski na rządy znaczących państw na świecie, aby ukierunkować ich politykę i działalność gospodarczą tak jak to one sobie tego życzą.

- To zrozumiałe. W jaki sposób zmienić otaczającą rzeczywistość, tak aby była ona sprzyjająca dla członków tych stowarzyszeń? Tylko poprzez naciski, formalne lub bardziej skryte, na rządy i polityków można próbować nagiąć świat do swoich potrzeb. Oczywiście musisz pamiętać, jak ważną rolę w tym wszystkim spełnia odpowiedni zasób środków pieniężnych, czyli osobistego bogactwa. W skład tych grup wchodzą przede wszystkim ludzie bogaci. Są też ubożsi członkowie tych grup, ale wtedy muszą oni posiadać możliwość wpływania na innych, czyli wykazać się odpowiednimi znajomościami i koneksjami ze sferami sterującymi państwami.

- Czy tylko te sprawy przyświecają ich członkom. Nic innego jak tylko swój prywatny interes?

- Tylko to. Nic więcej.

- Jednak pojawiają się pogłoski, że członkowie tych stowarzyszeń mają kontakty z przedstawicielami innych cywilizacji i że spełniają wolę tych pozaziemskich istot. A te cywilizacje chyba nie maja na celu swojej prywaty?

- Zapomniałeś o tym, o czym już nieraz rozmawialiśmy. Przypomnij sobie, jakie ostateczne cele w stosunku do ludzkości mają na względzie Reptilianie?

- No chyba osobiste?

- Nie do końca osobiste. Są to właściwie cele cywilizacyjne. Korzyść z tego działania ma czerpać głownie ich cywilizacja. Ale w ostatecznej dystrybucji zdobytych na ludzkości „dóbr”, wszystko kieruje się do jednostek, czyli w efekcie jest to działalność w imię prywatnych interesów.

- Czy chcesz przez to powiedzieć, że te stowarzyszenia kontaktują się z Reptilianami?

- Nie. Nie ma bezpośrednich kontaktów. To Reptilianie kontaktują się z nimi za pomocą telepatycznych nacisków na poszczególnych członków tych grup, w celu zasiania w nich pomysłów i idei do zrealizowania. Można powiedzieć, że członkowie tych grup nie orientują się że są sterowani.

- Mówiłeś że te grupy maja na celu tylko i wyłącznie swoja dobro? Tymczasem wychodzi mi na to, że nieświadomie realizują cele obcej nam cywilizacji.

- Wszystko ze sobą pasuje. Członkowie tych grup działają dla swojego dobra. Takie cele im przyświecają, ale pomysły co do realizacji ich celów są podsuwane cichcem przez Reptilian.

- Podobno te stowarzyszenia mają tak silne wpływy, że wysuwają swoich tajnych członków na prezydentów państw?

- To nie jest tak. Prezydentów się wybiera poprzez procedury demokratyczne. Te grupy jedyne co robią to forsują poprzez polityczne i finansowe naciski swoich kandydatów na prezydentów. Kandydatami są najczęściej ludzie o poglądach zbliżonych do ideologii przyświecającej każdej grupie. Potem, o ile taki kandydat spełni oczekiwania i zostanie szefem państwa, czy to w postaci prezydenta, czy premiera wtedy usiłuje się go wciągnąć na członka stowarzyszenia będącego tajną filią zasadniczej grupy.

- Czy może chodzi o to, żeby ten kandydat się nie zorientował, że jest członkiem stowarzyszenia, które może nim sterować?

- Bardziej tu chodzi o to, aby się nie zorientowali ludzie z otoczenia takiej jednostki. Nieładnie by było, gdyby świat się dowiedział, że głowa państwa jest członkiem Bildelberg, czy jeszcze innej takiej jak Quorum.

- Czy u Iluminatów jest bezpiecznie przebywać?

- U nich jest bezpieczniej, bo na zewnątrz starają się uchodzić tylko za towarzystwo entuzjastów.

- A naprawdę tak nie jest…

- Naprawdę tak nie jest. Członkowie iluminatów są jednocześnie w sposób nieformalny członkami innych grup. Na przykład Bilderberg jest można by to powiedzieć „zbrojnym” ramieniem Iluminatów. Iluminaci teoretycznie nie robią nic. Bilderberg działa wprost.

- Czy Bilderberg, jedynym ich bezpośrednio działającym ramieniem?

- Są jeszcze inne działające wprost „Komisja Trójstronna”, lub „Rada Polityki Zagranicznej”.

- Kto tworzył te organizacje? Kto był ich pomysłodawcą?

- Zawsze impuls wychodził od Iluminatów.  Zawsze ich tajny członek lub sympatyk był założycielem innej grupy.

- Dziękuję Ci za wyjaśnienia

Mentoris (07:00)

no commentshttp://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

 

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

06 kwietnia 2008

Rozmowa z Bogiem o przyjemnościach

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

Jestem znowu z Tobą Boże. Po przerwie, ale jednak jestem.

- Nie przejmuj się. Ja jestem z Toba zawsze. Nawet jeżeli o tym nie myślisz.

Wiem i cieszę się z tego. Na dzisiejszy wieczór mam nowy temat do rozmowy.

- Zaczynaj.

Kiedyś w dawnych wiekach seks był tym na Ziemi co uważano za rzecz wstydliwą, o ktorej nie powinno się mówić, ale wręcz unikać.

- No nie jest to dokładne. To zależy w jakiej kulturze obserwować to zjawisko. Wśród kultur uważanych za przez was za prymitywne, seks nigdy nie był sprawa wstydliwą, nie tępiono go ani nie zwalczano. U narodów skandynawskich, był mocno rozpowszechniony. We Francji w epoce libertynizmu, był wręcz rozpasany.

Używasz określenia – rozpasany. Czy jesteś przeciwny takiemu seksowi?

- Nic takiego. Jestem za bardzo rozpowszechnionym seksem. Przecież stworzyłem was do tego abyście go używali. A słowo? Cóż… to oszczędność środków wyrazu z mojej strony.

Jak zwykle jesteś lekko cyniczny.

- Mogę sobie na to pozwolić - wiesz?

Wiem. Wróćmy jednak do tematu. Z tego co wiesz Ty i ja seks był jednak większości przypadków, uważany za nieczysty, jako źródło grzechu i zła. Takie stanowisko było rozpowszechniane przez gorliwych jego przeciwników, którzy jakby byli w większości w stosunku do tych co chcieli czerpać z niego radości.

- Zgadza się. Najgorliwsi byli ci co wypowiadali się niby w moim imieniu, chociaż ja ich nigdy o to nie prosiłem.

Nasuwa mi się w związku z tym pytanie: Kto za tym wszystkim stał? Kto miał z tego jakąkolwiek korzyść?

- To proste pytanie. Pewną korzyść miał z tego kościół. Poczucie grzechu związanego z aktem seksualnym, napędzało wiernych do świątyń. To napędzało kościelne skarbony. Więc tutaj jak widzisz kryje się pieniądz dla pewnej zainteresowanej tym grupy. Nie jest to jednak główna przyczyna. Najbardziej do degradacji seksu, jako źródła przyjemności przyczynili się wasi „aniołowie stróże”, o których już kiedyś mówiliśmy, a którzy nazywają się Reptilianie. To przecież oni starają się nie dopuścić do szczęśliwości człowieka. W końcu powszechne niezadowolenie i cierpienie ludzkości leży w ich szeroko pojętym interesie.

No, dobrze. To było dawniej. Teraz jednak, w dzisiejszych czasach obserwuje się jakby inne ukierunkowanie. Rozpoczął się triumfalny powrót seksu. Odzyskuje on należne miejsce w społeczeństwie, a kościół jakby się wycofał i zamilknął w tej dziedzinie. Dlaczego tak się dzieje?

- Czy myślisz, że ci którzy wam dobrze życzą i starają się, aby żyło się wam lepiej śpią?

Kogo masz na myśli?

- Wyższa cywilizację z Plejad i Arkturian. To oni poprzez swoje wtyczki w waszym społeczeństwie starają się przywrócić seksowi należne mu znaczenie w waszym życiu, co jak widzisz im się bardzo udaje.

Ty jesteś z tego pewnie zadowolony?

- Uważam to za właściwą drogę dla was. Nie dla mnie. Myślisz, że nie mam innych spraw na głowie niż wasz seks? Stworzyłem was do niego, więc go uprawiajcie ile tylko chcecie. Mi nie wolno się wtrącać do waszych spraw, ale inne cywilizacje mogą próbować to robić.

Czyli powinniśmy podziękować tym którzy promują seks?

- Nie musicie tego robić dosłownie. Wystarczy że będziecie im wdzięczni.

W taki razie jedna odpowiedź nam padła. Teraz zadam następne pytanie.

- Ależ oczywiście. Czekam na nie.

Jednocześnie z powrotem seksu do należnej mu niszy, obserwować można zjawisko nasilającego się tępienia wszelkich drobnych używek, które sprawiały przyjemność człowiekowi.

- Jakich na przykład? Myślisz o alkoholu? On rzeczywiście nie nadaje się do spożywania. To był wasz największy błąd. Tutaj zgadzam się z tymi którzy go tępią.

Podobno nie wtrącasz się do naszych spraw?

- Jednak mogę mieć swoje zdanie co dobre dla waszego ciała a co złe? Przecież waszą podstawową konstrukcję stworzyłem ja. Najlepiej wiem co jest dobre dla waszego organizmu a co zabójcze.

OK. Nie denerwuj się.

- Nie denerwuję się. Wyobraź sobie, że Bóg nie wpada w nerwy, bo nie ma najmniejszego powodu.

Wracamy do tematu. Nie chodzi mi alkohol. Myślę o takich używkach, jak marihuana i pochodne tetrahydrocanabinolu.

- To jedno i to samo. Ta sama używka, tylko w innej formie.

Możliwe. Nie znam się na tym. Powiedz lepiej dlaczego tak zaciekle zwalcza się tą nieszkodliwą, lub mało szkodliwą substancję?

- Tutaj nie ma niczego niezwykłego. Dwa potężne lobby mają interes w tym, aby uprawa konopii indyjskich, bo to one są surowcem do produkcji Canabis. Tak się nazywa główny podstawowy czynnik tej używki.

Jakie to są lobby? Możesz mi zdradzić?

- Jedno znasz na pewno. To koncerny tytoniowe, sprzeciwiają się ostro zalegalizowaniu konopii indyjskich.

Dlaczego? Możesz to zdradzić?

- Nie ma w tym żadnej tajemnicy. Tytoń to potężne wpływy pieniężne od uzalezninych palaczy. Uzależnieni są najpewniejszymi klientami. Natomiast Canabis zawarty w Marihuanie nie jest czynnikiem uzależniającym. Legalizacja Marihuany, to legalizacja konopi indyjskich. Szeroki dostęp do marihuany spowodowałby zainteresowanie tym specyfikiem, Większość palaczy tytoniu przerzuciłaby swoje zainteresowania na marihuanę i obroty pieniężne koncernów tytoniowych doznałyby wielkiego uszczerbku.

Dobrze. A jakie jest to drugie lobby?

- Przemysł papierniczy, który dzisiaj oparty jest na drewnie jako surowcu wyjściowym. Konopie indyjskie są wspaniałym źródłem surowca do produkcji doskonałego papieru, jednak jego produkcja w tym przypadku opiera się na zupełnie innej technologii. Przemysł papierniczy musiałby się przestawić w krótkim czasie, a tego nie jest w stanie dokonać. Nowi producenci papieru szybko by wyparli rynku starych, dlatego przedstawiciele tego lobby głośno krzyczą o rzekomym złym działaniu Canabisu na organizm człowieka.

Mentoris (09:05)

no commentshttp://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

 

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

05 kwietnia 2008

Rozmowa z Bogiem o OOBE

http://dotykabsolutu.blog.onet.pl/0

- Witaj na kolejnym spotkaniu. Co u ciebie nowegosłychać?

- A ty cotak dziwnie zaczynasz?

- Tak mi się jakoś powiedziało. Jednak to ciekaweco byśodpowiedział, gdybyś chciał?

-Rozweseliłeś mnie. Chyba zdajesz sobie sprawę, że skoromam na głowie (tak naprawdę to nie mam głowy) cały Wszechświat i jegosprawy,to zreferowanie chociaż cząstki tego co nowego u mnie słychać, zajęłobycałąwieczność.

- No, tak. Ciągle zapominam o tym, że Ty Bożeżyjesz jednąnieustającą chwilą teraz i wszystko jest w niej zawarte. To co sięwydarzyło,to co się dzieje i to co będzie.

-Zapominasz, ale sobie przypominasz. To dobrze. Nauka uciebie nie idzie w las. Musisz jeszcze pamiętać, że u mnie nie maczegośtakiego co było i będzie. Jest tylko to co jest teraz. Jestem całączasoprzestrzenią Ja jestem nią, a ona mną.

- To trochę trudne do zrozumienia.

- Wiem otym że wam istotom żyjącym w iluzji czasu trudnojest to zaakceptować, ale przynajmniej niektórzy z was się starają topojąć,chociaż do końca nigdy tego nie zrozumieją, a już na pewno nie odczująjak tojest. To będzie możliwe, najszybciej po śmierci. Wtedy kiedy opuściciefizyczneciało.

- Teraz zrobiłeś dobrą wstawkę.

- Dlaczegotak sądzisz?

- Miałem zamiar porozmawiać z Tobą o zjawiskuopuszczaniaciała za życia. Tak zwanym OOBE. To jest skrót z angielskiego zdania – „Out Of Body Experience”,co się tłumaczy na polskijęzyk, jako: „Doświadczenie z wyjścia poza ciało”.

- Znamangielski. Nie musisz mi tłumaczyć.

- Lecz może moi czytelnicy nie wszyscy znają.

- No, terazmi lekko dociąłeś. Zawsze ja napominałem ciebiew ten sposób, a teraz nareszcie udało ci się mnie przyłapać naniekonsekwencji.

- To mi pochlebia.

- A minajbardziej się podoba to, że zaczynasz myśleć oswoich czytelnikach. Zatem, co chcesz wiedzieć o OOBE?

- Do tej pory, najwięcej dowiedziałem się zksiążeknapisanych przez Roberta Monroe. To on był najbardziej zaangażowanym wpodróżach poza swoje ciało.

- Nie tylkoon. Wielu jego uczniów podążyło tą drogą. Musiszpamiętać że nie wszyscy opisali swoje wrażenia w książkach tak jakzrobił to BruceMoen.

- Tak, jego książki też zrobiły na mnie wrażenie.

- Z tegosądzę, że wiele już wiesz na temat tego zjawiska?

- I tak, i nie. Z książek dowiedziałem się oefektach tegozjawiska, czyli o tym co przeżywają w innych sferach doznawania,„Surferzy OOBE”.Nie wiem i nie rozumiem samego mechanizmu tego zjawiska. Jak to jestmożliwe,że jesteśmy zdolni do opuszczenia własnego ciała.

- Podoba misię to twoje określenie – „Surferzy OOBE”.Bardzo ładne i opisowe. Będę musiał wpisać sobie to do słownika Boga.

- To Bóg ma słownik?

- Wyobraźsobie, że Bóg ma wszystko.

- No fakt. Zapominam o tym.

Lecz. Może wrócimy do tematu?

- Przecieżdaleko od niego się nie oddaliliśmy. Mówiłeś żenie rozumiesz mechanizmu tego zjawiska. Będę musiał zacząć od początku.Pamiętaszmoże z lektury moich rozmów z Nealem, że coś opuszcza ludzkie ciałozawszepodczas tego gdy ono śpi?

- Pamiętam. Mówiłeś wtedy, że tak robi dusza. Toduszaopuszcza nasze ciało podczas snu. Po co właściwie ona to robi?

- Bo jestzmęczona codziennym doznawaniem nowości.Potrzebuje rozrywki i własnych doświadczeń, których może doznaćopuszczającswoje ciało. Zwróć uwagę na to, że powiedziałem „opuszczając”, a nie„wychodzącz niego”.

- Czy jest jakaś różnica?

- Tak.Powinieneś pamiętać też z tej lektury, że dusza niemieszka w ciele – ona otula całe ciało jak kokon.

- Od Twojej powyższej wypowiedzi, minęło sporoczasu. Niemiałem okazji, aby kontynuować nasza rozmowę. Czy odczuwasz w jakiśsposób teprzerwy?

- Już ci toniedawno tłumaczyłem. To mi w ogóle nieprzeszkadza. Nie odczuwam nawet tych przerw. Jestem przecieżpozaczasowy.Powinieneś pamiętać.

 - W takim raziepodejmijmy rozmowę tak jakby nie było przerwy. Skończyliśmy na tym, żeduszawybiera się na wycieczkę w czasie naszego snu. To sobie przypominam zksiążekWalsha. Jednak najbardziej mnie ciekawi, jak to się dzieje, że naszaświadomośćpotrafi opuścić ciało?

- Jak tosię dzieje? Całego mechanizmu ci nie wytłumaczę. Bojak zwykle brakuje pojęć w twoim języku do opisania tego procesu. Wwielkim skrócie,rzecz ma się tak, że są ludzie którzy mało śpią. Po prostu nie dają sięwpędzićduszy w sen. Dusza odczuwa to jako ograniczenie swojej swobody i przynadarzającej się okazji, kiedy tylko ciało człowieka znajduje się wbezpiecznejpozycji, a najczęściej zachodzi to podczas leżenia, dusza opuszczaciało udającsię na swoją wycieczkę, jednocześnie pociąga za sobą świadomość. Czynitakdlatego, że nie są możliwe wędrówki duszy poza ciałem, kiedy ciało jestwruchu. Tworzone są wtedy doznania, które mogłyby ominąć duszę, a ona nato niemoże sobie pozwolić. Zabranie na wycieczkę poza ciało świadomości,pozwalaskutecznie unieruchomić ciało.

- Czy to co w czasie takiej wycieczki doznajeświadomość,jest również doznaniami duszy?

- Tak. Tosą jej nowe i nieraz bardzo cenne doświadczenia.

- Czy ten świat który w czasie wędrówki pozaciałem widzi ipoznaje świadomość, jest światem realnym?

- To zależyco rozumiesz przez realny. Ja bym go raczejokreślił, jako prawdziwy. Ten świat istnieje naprawdę, z tym że jak jużzapewnewiesz z książek o OOBE, jest w nim coś w rodzaju waszego snu. Ten światjestplastyczny. Może się wydawać, że następuje tam przenikanie czasuprzyszłego,teraźniejszego i przyszłego. Tak jest w istocie, bo świat OOBE towłaśnie światpozaczasowy.

- Czy to jest ten obszar rzeczywistości, gdzie sięudajemypo śmierci?

- I tak inie. Po śmierci twój świat będzie wyglądał tak jakty będziesz chciał. To ty go wymodelujesz i będziesz tworzył. W stanieOOBE świadomośćpełni w zasadzie rolę gościa w świecie wykreowanym przez innych, tychktórzyjuż zmarli wcześniej, lub przez istoty, wysoko rozwinięte, potrafiące wświadomy sposób kreować rzeczywistość

- Monroe i Moen, opisują takie przypadki, że w tymstanie,czyli podczas opuszczenia ciała spotykali się z innymi żyjącymiosobami, takimiktóre znali z codziennego życia. Potrafili rozmawiać z nimi, a pozakończeniuOOBE i skontaktowaniu się z tymi osobami, okazywało się że one nic, lubprawienic nie wiedziały, lub nie pamiętały o takim spotkaniu. Jak to byłomożliwe?

- Pamiętaszo tym że wszystko dzieje się jednocześnie?

- Tak. Pamiętam.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin