KATECHEZA 28.doc

(137 KB) Pobierz
Zdjęcie ukazujące moment podniesienia podczas Mszy świętej

Zdjęcie ukazujące moment podniesienia podczas Mszy świętej.

 

 


   Mk 10, 46-52

„Gdy [Jezus] wraz z uczniami i sporym tłumem wychodzili z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymoteusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”. Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną!”. Jezus przystanął i rzekł: „Zawołajcie go”. I przywołali niewidomego, mówiąc mu: „Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię”. On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się na nogi i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. Powiedział Mu niewidomy: „Rabbuni [czyli Nauczycielu] żebym przejrzał”. Jezus mu rzekł: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą”. (Mk 10, 46-52)

 

 

 

 

 

Dobry wzrok

Czytałem o niewidomym, którego uleczył Pan Jezus. Najpierw niewidomy nic nie widział, a potem wszystko zobaczył.

Znam chłopca, z którym było odwrotnie. Z początku chwalił się, że ma wspaniały wzrok, a potem okazało się, że tego, co najważniejsze, nie widzi.

Odczytywał z ostatniej ławki w klasie to, co pisała pani kredą na tablicy małymi literami. Czasami potrafił zauważyć na niebie białą smużkę z samolotem na przedzie, chociaż ten samolot wyglądał jak maleńki, srebrny krzyżyk. Odróżniał na odległość szwedzki samochód "Volvo" od japońskiej "Mazdy", ponieważ miał wiele tzw. "żeleźniaków" i nauczył się samochody rozpoznawać. Zauważył w kościele, że anioł wiszący nad ołtarzem ma w jednej ręce cztery palce, a w drugiej pięć. Chwalił się, że wszystko widzi.

Tymczasem okazało się, że nie dostrzegł zmęczonej mamusi, kiedy wracała z biura - nadmuchiwał torbę, a potem walił w nią jak w bęben, chociaż zmęczona mamusia prosiła o ciszę. Nie zauważył babci, która drzemała w fotelu, hałasował tak, że ją obudził. Kiedyś w kościele, podczas

Mszy świętej w czasie Podniesienia nie zauważył, że trzeba uklęknąć.

Siedział i rozglądał się na prawo i lewo, wreszcie ukląkł, ale nie twarzą, tylko plecami do ołtarza. Widział wszystko na odległość, ale nie widział tego, co bliskie.

Poprośmy Jezusa, żebyśmy mogli wszystko zobaczyć, me tylko literę na tablicy u lekarza okulisty, tę w najniższym rzędzie, maleńką jak komar - ale i mamusię w domu, której czasem trzeba pomóc;                     i swoje grzechy, których nie chcemy widzieć.

ks. Jan Twardowski, Nowy zeszyt w kratkę

 

Dobry wzrok

Czytałem o niewidomym, którego uleczył Pan Jezus. Najpierw niewidomy nic nie widział, a potem wszystko zobaczył. Znam chłopca, z którym było odwrotnie. Z początku chwalił się, że ma wspaniały wzrok, a potem okazało się, że tego, co najważniejsze, nie widzi.

Odczytywał z ostatniej ławki w klasie to, co pisała pani kredą na tablicy małymi literami. Czasami potrafił zauważyć na niebie białą smużkę z samolotem na przedzie, chociaż ten samolot wyglądał jak maleńki, srebrny krzyżyk. Odróżniał na odległość szwedzki samochód "Volvo" od japońskiej "Mazdy", ponieważ miał wiele tzw. "żeleźniaków" i nauczył się samochody rozpoznawać. Zauważył w kościele, że anioł wiszący nad ołtarzem ma w jednej ręce cztery palce, a w drugiej pięć. Chwalił się, że wszystko widzi. Tymczasem okazało się, że nie dostrzegł zmęczonej mamusi, kiedy wracała z biura - nadmuchiwał torbę, a potem walił w nią jak w bęben, chociaż zmęczona mamusia prosiła o ciszę. Nie zauważył babci, która drzemała w fotelu, hałasował tak, że ją obudził. Kiedyś w kościele, podczas Mszy świętej w czasie Podniesienia nie zauważył, że trzeba uklęknąć.

Siedział i rozglądał się na prawo i lewo, wreszcie ukląkł, ale nie twarzą, tylko plecami do ołtarza. Widział wszystko na odległość, ale nie widział tego, co bliskie.

Poprośmy Jezusa, żebyśmy mogli wszystko zobaczyć, me tylko literę na tablicy u lekarza okulisty, tę w najniższym rzędzie, maleńką jak komar - ale i mamusię w domu, której czasem trzeba pomóc;                     i swoje grzechy, których nie chcemy widzieć.

ks. Jan Twardowski, Nowy zeszyt w kratkę

 

Dobry wzrok

Czytałem o niewidomym, którego uleczył Pan Jezus. Najpierw niewidomy nic nie widział, a potem wszystko zobaczył. Znam chłopca, z którym było odwrotnie. Z początku chwalił się, że ma wspaniały wzrok, a potem okazało się, że tego, co najważniejsze, nie widzi.

Odczytywał z ostatniej ławki w klasie to, co pisała pani kredą na tablicy małymi literami. Czasami potrafił zauważyć na niebie białą smużkę z samolotem na przedzie, chociaż ten samolot wyglądał jak maleńki, srebrny krzyżyk. Odróżniał na odległość szwedzki samochód "Volvo" od japońskiej "Mazdy", ponieważ miał wiele tzw. "żeleźniaków" i nauczył się samochody rozpoznawać. Zauważył w kościele, że anioł wiszący nad ołtarzem ma w jednej ręce cztery palce, a w drugiej pięć. Chwalił się, że wszystko widzi.   Tymczasem okazało się, że nie dostrzegł zmęczonej mamusi, kiedy wracała z biura - nadmuchiwał torbę, a potem walił w nią jak w bęben, chociaż zmęczona mamusia prosiła o ciszę. Nie zauważył babci, która drzemała w fotelu, hałasował tak, że ją obudził. Kiedyś w kościele, podczas Mszy świętej w czasie Podniesienia nie zauważył, że trzeba uklęknąć.

Siedział i rozglądał się na prawo i lewo, wreszcie ukląkł, ale nie twarzą, tylko plecami do ołtarza. Widział wszystko na odległość, ale nie widział tego, co bliskie.

Poprośmy Jezusa, żebyśmy mogli wszystko zobaczyć, me tylko literę na tablicy u lekarza okulisty, tę w najniższym rzędzie, maleńką jak komar - ale i mamusię w domu, której czasem trzeba pomóc;                     i swoje grzechy, których nie chcemy widzieć.

ks. Jan Twardowski, Nowy zeszyt w kratkę

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin