Zydokomuna_J T Gross_GW 121127 - 121130_.pdf

(523 KB) Pobierz
''Żydokomuna''
Jan Tomasz Gross*
Gazeta Wyborcza , 27.11.2012 , aktualizacja: 30.11.2012 17:54
Apel poległych przed Wielką Synagogą w Warszawie, który odbył się w czasie zjazdu Związku Żydów Uczestników
Walk o Niepodległość Polski w czerwcu 1933 r. Przemawia rabin Baruch Steinberg. Siedem lat później zginie w
Katyniu (Fot. NAC)
Elementem anarchizującym proces odbudowy polskiej
państwowości byli nie Żydzi, tylko narodowcy. Żydzi w
Polsce międzywojennej „trzymali” z rządem
930952635.001.png
Spędziłem tego lata sześć tygodni w Krakowie z grupą
amerykańskich studentów. Prowadziłem seminarium na temat
historii polskich Żydów „przed, w trakcie i po okresie Zagłady”.
A ponieważ jako tako znam tylko drobny wycinek tego
zagadnienia, pomagali mi w zajęciach koledzy i koleżanki z
Polski i z Ameryki. Między innymi w trakcie trzech spotkań
seminaryjnych świetna znawczyni tematu przedstawiła
panoramę życia społeczno-politycznego Żydów w Polsce
międzywojennej.
I kiedy wychodziliśmy z sali po ostatnich zajęciach, złapała
się nagle za głowę, mówiąc: „Ojej, Janku, zupełnie zapomniałam
powiedzieć czegokolwiek na temat komunistów”.
***
No bo taka jest prawda, że chociaż Żydzi w Polsce stworzyli
cały asortyment partii politycznych, prasy codziennej i
czasopism oraz prowadzili nieustające spory światopoglądowe
(szczególnie młode pokolenie Żydów było rozpolitykowane), to
komunizm w tej bogatej i urozmaiconej panoramie ideowej
zajmował miejsce marginesowe. Oczywiście marksizm,
socjalizm, stosunek do ZSRR i wszystko, co się z tym wiązało,
to były ważne tematy, ale zagospodarowane jeśli chodzi o
polskich Żydów albo przez Bund (którego komuniści nie znosili,
z wzajemnością zresztą), albo przez lewicowe młodzieżowe
organizacje syjonistyczne takie jak Poalej Syjon Lewica czy
Haszomer Hacair.
A o stosunku komunistów do syjonizmu tym z nas, którzy
choćby fragment dorosłego życia spędzili w PRL-u, nie trzeba
przypominać.
Komunizm, partia komunistyczna, przynależność do
organizacji komunistycznej to jest zjawisko zewnętrzne w
stosunku do społeczności żydowskiej w Polsce międzywojennej.
I to zarówno pod względem światopoglądowym, jak i
organizacyjno-praktycznym.
Na dowód przytoczę cytat z klasyka „żydokomunizmu” (jeśli
taka bestia kiedykolwiek istniała): „Przestań zawracać mi głowę
wyjątkowością żydowskiej niedoli - pisała Róża Luksemburg w
liście z więzienia do przyjaciółki. - Czuję się tak samo dotknięta
nieszczęściem niewolników z plantacji gumy w Putumayo albo
Murzynów w Afryce… Nie mam w sercu specjalnego kącika dla
żydowskiego getta”.
Adresatem i polem działania partii komunistycznej była, jeśli
tak można powiedzieć, cała Polska (czy też klasa robotnicza,
proletariat międzynarodowy - albo jedno, drugie i trzecie).
Optowanie na rzecz partii komunistycznej to był dla Żyda
mieszkającego w Polsce przed wojną sposób asymilacji: jeden ze
scenariuszy, podług którego próbował wówczas żyć jak ktoś,
kogo nie określa jego żydostwo.
***
Przed wojną w Polsce mieszka prawie 3,5 mln Żydów.
Żydów, którzy są komunistami, jest wtedy w całym kraju 7,
może 8 tys. Domniemanie zatem, że „każdy” Żyd to potencjalnie
komunista - ważna część składowa pojęcia „żydokomuny” - to
najczystszy nonsens, twierdzenie, które w ogóle nie ma nic
wspólnego z materią życia społeczności żydowskiej.
Ale nawet pomijając tego rodzaju wyliczenia, kłamliwość
przyczepianej Żydom łatki „żydokomuna” nie była natury
arytmetycznej, tylko merytorycznej.
Elementem anarchizującym proces odbudowy polskiej
państwowości - co stanowiło treść stawianego Żydom zarzutu o
„żydokomunę” - byli nie Żydzi, tylko narodowcy. I to od
początku - od zamordowania prezydenta Narutowicza aż do
samego końca dwudziestolecia, kiedy na prawicy dojrzewały już
sympatie otwarcie totalitarne.
***
W leksykonie epoki można znaleźć termin, którym od biedy
da się całościowo scharakteryzować rolę polityczną odgrywaną
przez Żydów w Polsce - ale nie będzie nim określenie
„żydokomuna”, tylko biurokratycznie brzmiąca zbitka słowna:
„element państwowotwórczy”. Bo Żydzi, jakkolwiek by się to
wydawało zaskakujące, w Polsce międzywojennej „trzymali”
przede wszystkim z rządem. Najbardziej niezawodnym
statystycznie wskaźnikiem sukcesu wyborczego list BBWR-u
był procent ludności żydowskiej w okręgu wyborczym: im
więcej Żydów, tym poparcie dla sanacji silniejsze. Przypomnę,
że oprócz środowiska legionowego nigdzie bardziej nie
opłakiwano śmierci marszałka Piłsudskiego niż na tzw.
żydowskiej ulicy.
Innymi słowy - mówię to również w obronie reputacji mojej
koleżanki po fachu, która zapomniała opowiedzieć studentom o
Żydach i komunizmie na seminarium tego lata - zagadnienie pt.
„Żydzi i komunizm” to nie jest „problem żydowski”. To nie jest
nawet marginalny wątek historii politycznej społeczności
żydowskiej w Polsce międzywojennej. Zaś fakt, że było to
naczelne ksenofobiczne hasło dwudziestolecia lansowane przez
polski nacjonalizm i katolicyzm zarazem, tylko potwierdza, że
„żydokomuna” to polski problem. I materiał empiryczny do
opracowania tego tematu znajdziemy w świecie wyobrażeń i
fantasmagorii katoendeckiego umysłu, nie zaś w opisie takiego
lub innego postępowania Żydów.
***
Doświadczenie historyczne, które użytkownicy pojęcia
„żydokomuny” najchętniej przytaczają na dowód zdradliwej
natury narodu żydowskiego, to tzw. kolaboracja Żydów z
reżimem sowieckim na Kresach w latach 1939-41. O tym, że
Żydzi entuzjastycznie witali wchodzące we wrześniu 1939 roku
do Polski oddziały Armii Czerwonej i że później wysługiwali się
komunistycznej administracji na terenach okupowanych przez
ZSRR, było ogólnie wiadomo jeszcze w okresie okupacji.
Obszernie informowały o tym gazetki konspiracyjne. Historycy i
publicyści, którzy pisali na ten temat po wojnie, też na ogół
podzielali te oceny. Mamy więc w tym przypadku do czynienia z
rzadko spotykanym zjawiskiem, kiedy to świadomość potoczna
ukształtowana na bieżąco i wiedza historyczna - na temat, bądź
co bądź, skomplikowany i budzący silne emocje - dokładnie
pokrywają się ze sobą. Najwyraźniej społeczeństwo polskie,
pomimo grozy okupacyjnych doświadczeń, zachowało w tej
materii trzeźwy osąd, skoro utrzymały go w mocy późniejsze
werdykty historyków.
Tyle tylko, że to jest nieprawda.
***
W latach 80. ubiegłego stulecia zajmowałem się historią
okupacji sowieckiej wschodnich terenów Polski. Napisałem na
ten temat dużą książkę i wydałem wraz z Ireną Grudzińską-
Gross dwa tomy dokumentów. Znam wszystkie najważniejsze
archiwalia dotyczące tego zagadnienia, które były dostępne do
1989 roku (tzn. zanim otwarto sowieckie archiwa państwowe).
Na temat postawy i losów społeczności żydowskiej w zaborze
Zgłoś jeśli naruszono regulamin