Teraz patrzę na to zupełnie inaczej, ale wtedy... Po maturze zdecydowałem się na studia na uczelni wojskowej bo wiecie jak to jest. Będziesz miał wykształcenie, na pewno dostaniesz pracę po studiach, ubiorą cię, nakarmią i jeszcze parę złotych dostaniesz.
Wszystko racja, tylko nie pomyślałem wtedy, że tam będą sami faceci i żadnej laski. A musicie wiedzieć, że w wieku 19 lat nawet nie pomyślałem, że mogę sypiać z facetem. Wiadomo, słowo "pedał" to największa obraza. Dziewczynę zostawiłem w rodzinnym mieście i kiedy zamknęly się za mną bramy uczelni smutno pomyślałem, że trzeba będzie jakoś przyzwyczaić się do celibatu i wrócić do dawnych praktyk ręcznych. Byłem przerażony jak ja wytrzymam 5 lat z tak utrudnionym dostępem do kobiet. Teraz już mogę zdradzić, że w tych typowo męskich szkołach, gdzie są "rasowi samcy" o wiele łatwiej o kontakt homoseksualny niż gdzie indziej. Już po kilku pierwszych dniach walenie konia przestało być czymś intymnym. Spaliśmy w piecioosobowym pokoju i szybko przestalismy ukrywać się z naszymi nocnymi praktykami. I tak pięciu kolesi sapało na swoich skrzypiących łóżkach, i tylko głośniejsze westchnienia informowały, że ktoś właśnie odpadł. Nie minął miesiąc, jak przestaliśmy nawet gasić światło, bo każdy dzierżył w dłoni jakieś pisemko i podziwiając wątpliwej jakości wdzięki rozebranych kobiet, drugą ręką walił swojego kapucyna. Wzajemna nagość też była czymś na porządku dziennym. Już chyba do końca życia nie będę oglądał tylu rozebranych kolesi co w tamtym okresie. Słynne stały się seanse pod prysznicami. Wtedy urządzaliśmy sobie wyścigi, kto pierwszy się spuści, kto dalej strzeli spermą. Nie widziałem w tym nic dziwnego, nie niepokoiło mnie to, bo wszyscy robili zachowywali się tak samo. Ale przecież żaden z nas nie był pedałem! Gdy wyjeżdżaliśmy do domów, dopadaliśmy naszych dziewczyn i staraliśmy się nadrobić stracony czas. Teraz zastanawiam się ile było prawdy w tych opowieściach po powrocie: kto, ile razy, w jakiej pozycji, itd. Taki wieczór opowiadań zawsze kończył się ogólnym onanizmem. Cały czas jednak myśleliśmy, jakby tu spędzić wieczór z panienkami i dać w końcu odpocząć zmarnowanym rękom. Zbliżały się ostatki i chłopaki z pokoju obok zadecydowali, że trzeba coś zorganizować. Niedaleko naszej uczelni była policealna szkoła pielęgniarska, a tam wiadomo- panienek do wyboru, do koloru. Jeden z sąsiadów chwalił się, że ostatnio kilka z nich zapoznał i wstępnie zgadał się z nimi na imprezę u nas. Zaczęły się przygotowania. Załatwiliśmy z kumplem, któremu wypadała wtedy służba, aby zaniewidział, kiedy będą przychodzić dziewczyny, ustaliliśmy, że w naszym pokoju spokojnie zmieścimy się wszyscy, czyli nas pięciu, pięciu sąsiadów i oczywiście dziesięćdziewczyn. "Pielęgniareczek" jak o nich mówiliśmy. Wysprzątaliśmy, zorganizowaliśmy jakieś żarcie, muzyka, nastrój i tak dalej. Żadnej"chamówy". Pełna kulturka. Przez ostatnie dni przed imprezą chodziliśmy jak na szpilkach, a nasze fiuty miały zupełnie dosyć. Ile było gadania czego my z tymi panienkami nie zrobimy, jaką orgietką się to skończy. W tym celu zaopatrzyliśmy się w dość pokaźną ilość alkoholu, aby trochę "znieczulić" ostrożność i dystans naszych gości. Nie mogło się nie udać. Nadszedł w końcu ten wieczór. Zebraliśmy się w naszym pokoju. Z niedowierzaniem patrzyłem na moich kolegów. Na co dzień w powyciaganych t-shirtach, mundurach, ogólnie raczej mało wyjściowi, teraz: wykąpani, pachnący, w zajebistych ciuchach, z ułożonymi włosami. Niesamowita odmiana! Rzecz jasna, spotkaliśmy się na długo przed umówioną godziną i rozpracowaliśmy dwie połóweczki "na dobre humory". Godzina zero wybiła. Zaraz powinny przyjść. Mijały minuty, została otworzona kolejna flaszka, bo wiadomo, jak to z kobietami. Muszą sobie narysować twarz, coś tam z włosami zrobić, wybrać ciuchy - normalka. Spóźnią się. Najpierw odmierzaliśmy czas minutami, potem godzinami, a w końcu o upływie czasu przypominały kolejne puste butelki pod stołem. Najgorsze stało sie faktem. Nie przyszły i już napewno nie przyjdą. Totalny niewypał! Siedzieliśmy ze strutymi minami. Wzajemne oskarżenie, ktoś czegoś nie dopilnował, jak wy się umawialiście itd. W końcu daliśmy sobie spokój i otworzyliśmy kolejną butelkę. Poszły jeszcze dwie i spasowaliśmy. Sąsiedzi poszli do siebie. Patrzyliśmy przez chwilę na siebie w milczeniu. No, chłopaki. Z seksu dzisiaj nici zaśmiał się Mariusz i sięgnął za swoje łóżko i wyciągnął mocno podniszczone pisemko wiadomej treści. - Znów ręczna robota... Zaśmialiśmy się smutno i poszliśmy za jego przykładem. Siedzieliśmy przy stole i oglądaliśmy gazetki. W naszych rozporkach, mimo wypitego alkoholu, widać było, że faktycznie brakuje nam seksu. Sławek pierwszy wsunął sobie rękę za spodnie. Popatrzyliśmy na siebie. Do tej pory nikt sie nie krył, ale kaźdy na swoim łóżku walił sobie konia, ale żeby tak?? Sławka pała już była na wierzchu. Ujął ją w dłoń i rozpoczął jazdę. Po chwili i my do niego dołączyliśmy. Siedzieliśmy na jedym łóżku. W pewnym momencie Sergiusz powiedział do Pawła: - Ty masz chyba największego. - Eee, no coś ty? - No zobacz - Sergiusz "odmierzył" swojego na palcach i przyłożył dłoń do kutasa kolegi. Zaczęło się mierzenie, przymierzanie, dotykaliśmy się wzajemnie. Nawet nie wiem, kiedy moja ręka zacisnęła się na chuju Mariusza i zacząłem go wolno onanizować. Pewnie alkohol zrobił swoje, bo ten, zamiast mi dać zwyczajnie w mordę i wyzwać od pedałów, zaczął walić konia Sławkowi. Nie minęła minuta i wszyscy waliliśmy sobie nawzajem. - Jak to zostanie między może jakoś sobie poradzimy... - cicho powiedział Sławek, pochylił sięi otoczył ustami członka Sergiusza.nami, to Zaczął mu ciągnąć laskę. Mariusz nadstawił mu swojego i Sławek na zmainę brał je do ust jednocześnie waląc sobie konia. My z Pawłem przenieśliśmy się na sąsiednie łóżko i ułożylismy się w pozycji 69. Pierwszy raz lizałem chuja. Niesamowite wraźenie. Niby taki sam jak twój, a jednak całkiem inny. Lizałem jego główkę, zniżałem się i zajmowałem się jego jądrami, by po chwili wrócić i trzymając jego koniec w ustach energicznie walić mu konia. Zajęliśmy się sobą, że dopiero po paru minutach zauważyliśmy, co się dzieje na sąsiednim łóżku. Sławek leżałna plecach, nogi miał oparte na ramionach Mariusza, a ten rżnął go jednocześnie ciągnąc druta stojącemu Sergiuszowi. W tym momencie otworzyły się drzwi i wszedł jeden z sąsiadów z okrzykiem: - Chłopaki, jedna butelka nam jest potrze... O, kurwa... Za nim do pokoju wpadła pozostała czwórka. Stanęli przy drzwiach. Odskoczyliśmy od siebie. Na sekundę zapadła grobowa cisza. Nagle jeden z intruzów podszedł szybkim krokiem do Sławka, rozpiął rozporek, wywalił kutasa i wepchnął mu go do ust. Ten zaczął go łapczywie ssać. Reszta poszła za jego przykładem. Zrzucili ubrania i waląc sobie konia podeszli do nas. Ja wziąłem się za dwa kutasy obrabiając je jednocześnie, ktoś trzymał mojego drąga w ustach i nieporadnie robił mi laskę. Sławek klęczał, a za nim jeden z sąsiadów. Trzymał go za ramiona i wbijał w niego całą swoją męskość. Jęki Sławka zostały zagłuszone przez chuja, którego ktośwepchnął mu do ust, pod nim leżałMariusz i dławił się jego kutasem. Obok mnie położył się Sergiusz. Widziałem jak zagryza zęby z rozkoszy, gdy ktoś liże mu druta, by po chwili splunąć na jego dziurkę, przystawić tam kutasa i pchnąć. Sergiusz syknął. Po chwili jednak jego jęki już nie były jękami bólu, tylko rozkoszy. Wił się cały. Wstałem, podszedłem do niego i kładąc się nad nim podałem mu swoją lancę do ust. Zacząłem go przelatywać w ten sposób. Obok kolesie ułożyli się w klasyczny pociąg. Na spodzie leżał jeden z sąsiadów, na nim z kutasem wbitym w jego tyłek Mariusz, tego z kolei bzykał Paweł, Pawła jeszcze ktoś. W tym momenciewiedziałem już, że też chcę spróbować. Wstarczyło tylko, że położyłem się na plecach, a zajebiście przystojny blondyn z tamtego pokoju znalazł się między moimi nogami. Wziął mojego drąga i waląc mi konia zaczął lizać jego główkę. Nie wiem, skąd on to umiał, ale robił to kapitalnie. Drżałem czując jego palce dotykające mnie w kroku. Chciałem, aby w końcu zsunął się niżej... O tak... Walił mi szybko konia liżąc mi jądra, dotykając nieśmniało palcami mojej dziurki. Poślinił sobie palec i powoli wkładał go we mnie pokonując opór mojego ciała. Nie wiem, kto w tym momencie przybliżył penisa do moich ust, ale złapałem go natychmiast i pozwoliłem mu wniknąć głęboko w moje gardło. Tymczasem blondyn wolno poruszał we mnie już dwoma palcami. Chciałem, aby we mnie wszedł. Przyciągnąłem go nogami. Zrozumiał. Plunął mi między pośladki i jakby zawahał się chwilę, po czym pochylił się i językiem zaczął rozprowadzać swoją ślinę. Językiem! Nigdy do tej pory nikt mi nie dał takiej przyjemności jak on w tym momencie. Czułem jak jego język penetruje moje wnętrze. Sam dzięki temu doprowadzałem do rozkoszy faceta, którego kutasa obrabiałem. Podniecony do granic możliwościwsuwałem i wysuwałem sobie pałę z ust. Słyszałem jak ciężko dyszy. Poczułem jak do mojego zwieracza przywarł członek blondyna. Nie mogłem już dłużej czekać. Szarpnąłem go mocno nogami. Wszedł we mnie. Poczułem niespotykany dotąd ból. Nie miałem jednak czasu zastanawiać sięnad nim, bo już po chwili zaczęła ogarniać mnie fala rozkoszy. Z każdym jego posunięciem czułem wzrastającą przyjemność. Poddając się tej niesamowitej ekstazie powędrowałem palcami do tyłka kolesia stojącego nade mną. W dalszym ciagu ssałem go i w momencie, kiedy mój palec znalazł się w jego tyłku poczułem jak chce uciec z moich ust. Przytrzymałem go i poczułem, jak moje usta napełniają się ciepłym, słonawym płynem. Ktoś to zauważył, bo po chwili na wysokości mojej głowy miałem dwa kolejne, sterczące kutasy. Liżąc jednego waliłem konia drugiemu facetowi. Kątem oka zobaczyłem, że jednym z nich był Mariusz. Na nim skupiłem się bardziej. Połykałem go tak głęboko, jak tylko mogłem. Nie musiałem długo czekać. Dokończył kilkoma energicznymi ruchami. Krzyknął krótko i na moją brodę i na brzuch poleciał jego ładunek. Mimo, że nie udało mi się posmakować jego soków, to wiedziałem, żęzaraz otrzymam kolejną porcję. Nawet nie zauważyłem zmiany i tylko inne tempa uświadomiło mi, że teraz rżnie mnie ktoś inny. Sławek. Odwróciłem głowę na bok i zauważyłem, jak na sąsiednim łóżku kończy zabawę kolejna para. Zauważyłem jak Sergiusz wycofuje sięz tyłka sąsiada i kaskadą białej cieczy zalewa mu brzuch. Koleś doszedł sam waląc sobie konia i po raz kolejny pobrudził sobie brzuch. Łapiąc oddech ręką rozsmarowywał spermę po swoim ciele. Czułem, że mnie też już niewiele potrzeba. Po raz kolejny zajmowałem się dwoma rozgrzanymi chujami. Właściciel jednego z nich onanizował mnie coraz szybciej. Wszystko nastąpiło w jednym momencie. Zdążyłem wysunąć język i przyjąć gorące ładunki z dwóch' kutasów. Czułem, jak sperma spływa mi po twarTf. Jeden z kolesi opadł na kolana i zamknął mojego drąga w ustach. Wystarczyło, że dwa razy poruszył głową i straciłem świat sprzed oczu. Jednocześnie uderTfła we mnie sperma Sławka, który mocnymi pch'tJięciami doprowadził się do końca. Chyba krTfczałem, kiedy mój kutas zesztywniał na granit i wyrzucił z siebie całą zawartość. Chłopak, który trTfmał mojego kutasa w ustach, jakby w gorączce usiłował wyssać z niego wszystko. Miał pobrudzoną twarz, włosy. Z kącików ust wypływała mu moja sperma. Pocałowałem go... Nie rozmawialiśmy o tym, co zdarzyło się wtedy w naszym pokoju. Ani następnego dnia, ani nigdy potem. Nasze stosunki wydawały się niezmienione, ale było jakoś inaczej. Tak, jakbyśmy przekroczyli pewną granicę. Na zawsze. Od tego czasu upłynęło już kilka lat. Większość z bohaterów tamtych ostatków pozakładała rodziny, mają żony i dzieci. Ja po tym już nigdy nie zaznałem pełnej przyjemności w seksie z kobietą. Zrozumiałem, że oszukiwałem się do tej pory. Przestałem. Przez długi czas żyłem z facetem, teraz jestem sam. W jednej z dyskotek gejowskich spotkałem ostatnio Sławka, kolegę z pokoju. Zaskoczenie. Pośmialiśmy się, powspominaliśmy. Ale ani słowa o tamtej nocy. Tak, jakby faktycznie ta impreza była totalnym niewypałem.
der77