Swiete Psy - Stanislaw Tyminski.doc

(1546 KB) Pobierz
Stanisław Tymiński

 

 

Stanisław Tymiński

 

TYLKO DLA POLAKÓW:

DAJĘ WAM BROŃ DO RĘKI

 

Od czasu wyjazdu z Polski na wakacje w czerwcu 1969 roku moje óycie wielokrotnie przesz»o w»asne oczekiwania i los wyznaczy» mi zadanie, przed którym nie mog»em ustpi. Napisanie tej ksióki sta»o si KONIECZNOÐCI. Nie wolno mi by»o si wycofa. Zupe»nie tak samo jak te dwadzieÑcia lat od wyjazdu z Kraju by»y  konieczne do zebrania doÑwiadcze½ i wyczucia s»ów, które teraz pojawi»y si w moim komputerze. Pobyt w Szwecji, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Amazonii Peruwia½skiej, oraz liczne wyjazdy do innych krajów pozwoli»y mi przez aktywne zaangaóowanie w interesy, polityk i osobiste dóenie do poznania niezwyk»ych moóliwoÑci cz»owieka, abym doszed» do refleksji zapisanych w tej ksióce.

Nie oczekuj, aby wszyscy czytelnicy si ze mn zgadzali. Ðwiat sk»ada si z indywidualistów. Ja teó opisuj wlasne doÑwiadczenia i przedstawiam wynikajce z nich osobiste refleksje. Ksióka ''Ðwite psy'' wyraóa mocne przekonania narodowe, z którymi chc dotrze do polskich czytelników w chwili zagroóenia niepodleg»oÑci, wobec zblióajcej si klski, która pogróy nas w otch»a½ niewolnictwa i upodlenia. Ksióka ta niech bdzie sygna»em, który powinien przenikn do ÑwiadomoÑci kaódego Polaka. Musimy  za wszelk cen obroni Polsk przed upadkiem. Nadchodzi ostatni moment, zblióa si godzina prawdy.

Pomieszczam w tej ksióce moje myÑli, refleksje i wynikajce z doÑwiadczeia ostrzeóenie przed paralióujc Kraj biernoÑci. Nie lekcewaócie ich! Jak ja nie lekcewaó s»ów, które do mnie mówi inni ludzie, jeÑli wiem, óe czegoÑ bardzo chc, do czegoÑ usilnie dó, o coÑ walcz z determinacj i ostatecznym poÑwiceniem. Ksióka ta jest wyzwaniem do walki, w której nie wolno nam ustpi, aó do ostatniego tchu! Nie wolno nam si podda, MUSIMY WYJÐ Z SIEBIE, MUSIMY TEî WIEDZIE JAKA BRONI BDZIEMY WALCZY O UTRZYMANIE POLSKI NA MAPIE ÐWIATA.

Daj ci j do rki!

 

JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA

Najwiksza, ale do tej pory zignorowana możliwość pomocy dla Polski istnieje poza krajem. Wielka, niewyzwolona moc Ñpi w mózgach i sercach 15 milionów ludzi polskiego pochodzenia, którzy wizami krwi z»czeni s na zawsze z naszym krajem. Nieudolne, niekonsekwentne i wielekro poronione próby zaangaóowania spolecznosci emigracyjnej do pomocy krajowi spe»z»y na niczym, spotka»y si z ostr krytyk ze wzgldu na wzajemny brak zaufania. JEDYNIE RZD, który prawdziwie, z pe»n ÑwiadomoÑci celu zaangaóuje pomoc polskiej emigracji dla spraw Kraju i zdobdzie zaufanie milionów Polaków za granic moóe liczy na sukces wyprowadzenia Polski z kryzysu ekonomicznego. W sytuacji, w jakiej kraj si obecnie znajduje, zignorowanie polskiej emigracji i jej moóliwoÑci spieszenia z pomoc by»oby zbrodni polityczn. Lata spdzone na wychodzstwie i podróóe po krajach Ñwiata, w których spotka»em wielu Polaków pozwoli»y mi zauwaóy, óe wikszoÑ z nich jest  nastawiona bardzo krytycznie i nieufnie do jakichkolwiek zmian w Polsce. Tylekro si zawiedli, óe w skrajnych przypadkach okazuj wrogoÑ, a nawet nienawiÑ do Kraju.

Z drugiej strony spotka»em w Polsce wiele osób, które maj obawy i uprzedzenia wobec Polaków z zagranicy, uwaóaj óe s jak ptaki, które wylecia»y z gniazda i skaóone znamieniem obcoÑci nie powinny mdrzy si w starym domu.

Zrozumia»em to "napróone ustawienie" pomidzy krajem a emigracj dopiero podczas mojego pobytu w Peru, kiedy jako obcy cz»owiek innej rasy, kultury i idei musia»em zdoby zaufanie mieszka½ców Iquitos, trzysta tysicznego miasta, po»oóonego w samym sercu amazo½skiej dóungli. Chociaó mój przyjazd spotka» si z wielkim zainteresowaniem, ze wzgldu na moje Ñmia»e projekty instalacji telewizji kablowej i sieci radiotelefonicznej, a takóe 4 stacji benzynowych na tysickilometrowym odcinku biegu Amazonki, to jednak zosta»y one przyjte sceptycznie i moja inicjatywa spotka»a si ze zjadliwym atakiem prasy, podburzonej przez miejscowych notabli Iquitos. By»o to dla mnie bardzo bolesne doÑwiadczenie, poniewaó lokalna prasa, radio i telewizja przez dwa lata nie dawa»y mi spokoju, napastliwie krytykujc z sobie tylko wiadomych, zupe»nie wymyÑlonych powodów. Pomog»o mi przetrwa ten trudny okres moje czyste sumienie, prawdziwa intencja uczciwej, poóytecznej pracy i Ñwiadczenia us»ug moim klientom.

Na szczÑcie miejscowa opinia publiczna w Iquitos jest bardzo wyczulona na niesprawiedliwe ataki prasowe; jeÑli ktoÑ jest g»oÑno krytykowany w Ñrodkach masowego przekazu, spo»ecznoÑ miejska podejrzewa, óe kryje si za tym jakiÑ fa»sz, albo jest to po prostu manipulacja propagand przez ludzi, którym sol w oku jest czyjÑ poóyteczny wysi»ek.

Przez ca»y czas stara»em si rozwija moja dzialalnosc i osign»em dobre wyniki mimo dramatycznych  warunków w jakich si znalaz»em i szalejcej inflacji, przekraczajcej 3000 procent rocznie. I tak po dwóch latach pobytu w Iquitos zdoby»em  zaufanie jego mieszka½ców. Pewnego dnia zosta»em zaproszony przez dyrektorów Departamentu Planowania rzdu prowincji Loreto (Prowincja Loreto znajduje si w peruwia½skiej Amazonii, zajmujc obszar ponad 400 tys. km) do wyg»oszenia odczytu na temat "Polepszenia warunków ekonomicznych Regionu". By»o to publiczne wystpienie zwizane z dziesit rocznic wprowadzenia systemu planowania gospodarczego w Loreto. Przygotowa»em si do niego bardzo starannie z wyuczon w Kanadzie praktyczn logik i polskim sercem.

Mój odczyt trwa» godzin i pomimo oklasków, jakimi zosta»em nagrodzony zorientowa»em si, óe nie zosta»em zrozumiany i musia»em zastanowi si dlaczego. Doszed»em do wniosku, óe moje wznios»e idee zaangaóowania w prac wyószych wartoÑci cz»owieka nie mog»y by zrozumiane przez ludzi, którzy  nie byli pewni, czy nastpnego dnia bd mieli co jeÑ.

Przez nastpne dwa lata w Peru stara»em si nie tylko przemawia, ale teó aktywnie pomaga w rozwizaniu codziennych trudnoÑci óycia prowincji Loreto i sporo uda»o mi si zrobi. W zamian dosta»em od miasta Iquitos z»oty medal i wiele dyplomów uznania. Jako jedyny Polak w tym mieÑcie zosta»em zaproszony przez katolickiego biskupa na powitanie Jana Paw»a II podczas Jego godzinnego pob...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin