T. Zahn - Hero of Cartao 3.docx

(51 KB) Pobierz

Tytuł oryginału: STAR WARS: Hero of Cartao 3: Hero's End .
Autor: Timothy Zahn.
Przekład: Wojciech "Quother" Bogucki .
Korekta: Bolesław "Volrath" Racięski .

Bastion Polskich Fanów Star Wars, Stopklatka i tłumacze nie
czerpią żadnych dochodów z opublikowanie poniższych treści.
Tłumaczenie jest wykonane dla fanów, przez fanów.

 

Część III: Upadek Bohatera

ROK PO BITWIE NA GEONOSIS

     Ulice Foulahn były ciemne i opuszczone, gdy Kinman Doriana torował sobie drogę przez stosy uszkodzonych droidów, niewielkich kraterów po pociskach, zrujnowanych budynków, ciał i innych pozostałości po bitwie. Wojskowy komlink, pożyczony od komandora Roshtona, umożliwił mu przysłuchiwanie się bitwie tak, jak relacjonowały to siły Republiki, i wiedział, że starcia w mieście i w Porcie Kosmicznym Triv były niezwykle zacięte. Ale nawet ta wiedza nie przygotowała go na masakrę, którą zostawili po sobie żołnierze.
     Na ulicy przed nim, kilka kraterów nachodziło na siebie. Wypełnione były gruzami z trafionych rakietami budynków i kilkoma okaleczonymi ciałami cywilów, którzy mieli nieszczęście dostać się w krzyżowy ogień. Słuchając meldunków jakiegoś wysokiej rangi oficera, dowodzącymi siłami Republiki, doszedł do wniosku, że walka musiała być w tym miejscu wyjątkowo ciężka.
     Ale miał nadzieję, że znajdzie tu to, czego szukał.
     Było już dobrze po północy i ogarniało go przejmujące zmęczenie, a Separatyści z pewnością wprowadzili już w tej części Cartao godzinę policyjną dla obywateli. Każdy patrol, który go zauważy, nastręczy kłopotów, a on nie był w nastroju, żeby dyskutować z droidami. Pomimo dramatycznych wydarzeń i nagłych zwrotów sytuacji, rzeczy nadal toczyły się niemal zgodnie z planem Lorda Sidiousa, ale nie oznaczało to, że Doriana mógł sam być zadowolony. Miał już dość bitew i o wiele bardziej wolał siedzieć za swoim biurkiem w biurze Najwyższego Kanclerza Palpatine’a i nadzorować plany i manipulacje Sitha z dalszej odległości.
     Biała iskierka na lewo przyciągnęła jego wzrok i ruszył ostrożnie ku niej, przedzierając się przez zniszczoną i pokrytą ruinami drogę. Pomyślał kwaśno, że to prawdopodobnie kolejna biała listwa dekoracyjna, tak często ozdabiająca dachy domów w Foulahn. Mimo to, musiał sprawdzić.
     Jednak nie była to część dekoracji, ale na wpół przysypane ciało żołnierza-klona.
     Porucznik, sądząc po insygniach na zbroi.
     Wreszcie.
     W normalnych okolicznościach, wymagałoby to około dwóch minut, żeby wydostać ciało spod gruzu. Z zachowaniem absolutnej ciszy, zabrało Dorianie dziesięć.
     Ale opłacało się.
     Na dnie jednego ze schowków przy pasie porucznika, ukryta była nieoznakowana datakarta. Chowając ją do własnej kieszeni, Doriana zamknął schowek i zaczął się wyprostowywać.
     - Stój - rozkazał beznamiętny, mechaniczny głos zza jego pleców.
Doriana zamarł w półprzysiadzie.
     - Nie strzelaj – zawołał, wyciągając powoli ręce tak, żeby droid mógł zobaczyć, że są puste. - Jestem oficjalnym obserwatorem medycznym.
     - Obróć się i zidentyfikuj - rozkazał głos.
     Doriana posłuchał, obracając się ostrożnie na niepewnym podłożu. Miał do czynienia z pełnym patrolem: sześć droidów bojowych starszej klasy, z których jeden wysunięty był lekko do przodu. W przyćmionym świetle, Doriana nie mógł stwierdzić, czy któryś z nich ma oznaczenia dowódcy.
     - Identyfikacja – powtórzył robot z przodu.
     - Nazywam się Kinman Drifkin - przedstawił się. - Jestem członkiem Korpusu Obserwatorów Medycznych z Aargau. Zachowujemy neutralność i jesteśmy zobowiązani do obserwowania i raportowania o wszelkich naruszeniach konwencji w czasie tego konfliktu.
     Droid przez chwilę przetwarzał otrzymane informacje.
     - Czy posiadasz oficjalny identyfikator?
     - Oczywiście - Doriana sięgnął ręką do kieszeni, podchodząc do oddziału robotów. Droidy uniosły ostrzegawczo broń, a gdy wyciągnął z kieszeni jedynie datakartę, napięcie opadło. - Który z was ma czytnik? – spytał.
     - Ja to wezmę - stwierdził pierwszy, zmieniając uchwyt na blasterze i wyciągając szponiastą dłoń. Doriana podszedł do niego i podał mu datakartę. A więc to był dowódca; z tej odległości widać już było bladożółte oznaczenia na jego głowie i tułowiu.
     Doskonale.
     - Ufam, że moje dokumenty są w porządku - powiedział Doriana, rozglądając się swobodnie dookoła. W zasięgu wzroku nie było widać innych droidów, ani ludzi.
     - To się jeszcze okaże - rzucił rutynowo droid, biorąc datakartę i wsuwając ją w szczelinę czytnika, umieszczonego poniżej linii szczęki. - Tu pisze, że pański obszar obserwacyjny znajduje się...
     - Barauch siedem dziewięć siedem - powiedział niskim głosem Doriana. - Filliae gron jeden jeden trzy.
     Robot przerwał w pół zdania. Doriana poruszył się ostrożnie w prawo, obserwując, czy droidy i ich broń reagują na jego ruch.
     Nie reagowały. Z pozoru, cały oddział wydawał się być uśpiony.
     - Niesamowite - mruknął do siebie Doriana, rozluźniając niewiadomo kiedy napięte mięśnie. A więc otrzymany od Sidiousa kod wejściowy działał.
     A jeśli działał…
     - Pinkrun cztery siedem dwa, aprion jeden osiem jeden jeden – powiedział, sięgając do czytnika i wyciągając swoją fałszywą datakartę. - Odmaszerować trzy minuty, pauza jedna minuta. Wykonać. Patrol przeszedł nagły dreszcz.
     - Przyjęte - odezwał się dowódca, którego mechaniczny głos brzmiał jeszcze bardziej beznamiętnie niż wcześniej.
     Uśmiechając się lekko, Doriana prześlizgnął się między patrolem i tak szybko jak mógł, nie skręcając sobie nogi na kamieniach, puścił się biegiem w kierunku, z którego nadeszły roboty. Miał tylko minutę, żeby zniknąć, zanim się ockną i podejmą na nowo patrolowanie terenu. Niedawny incydent oczywiście został usunięty z ich grupowej pamięci.
     Dobiegł do najbliższego rogu i uskakując za niego, zatrzymał się. Parę chwil później usłyszał donośny łoskot powracających do życia droidów. Podjęły patrolowanie i po chwili odgłosy ich kroków rozpłynęły się w nocnym wietrze. Uśmiechnąwszy się ponownie, Doriana oderwał się od ściany i ruszył z powrotem do rezydencji Binalie’go.
     - Wszystko w porządku? - spytał miękki głos z ciemności.
     Doriana podskoczył gwałtownie.
     - Kto tu jest? - syknął.  - Spokojnie - uspokoił go Jafer Tories wynurzając się z jakichś drzwi, z mieczem świetlnym w dłoni. - To tylko ja.
     Doriana odetchnął głęboko.
     - Wystraszyłeś mnie nie na żarty – powiedział z wyrzutem. - W przyszłości, racz ćwiczyć swe techniki podkradania się na kimś innym.
     - Przepraszam – odparł z lekkim uśmiechem Tories. - Ale przez chwilę myślałem, że będę musiał zademonstrować coś więcej niż podkradanie się. Co się tam działo?
     - Co masz na myśli? - Doriana zjeżył się, zastanawiając nerwowo, ile Jedi zdołał zobaczyć. - To był tylko standardowy patrol.
     - Który sprawdził twoje dane i cię puścił - dodał znacząco Tories. - Od kiedy to Separatyści pozwalają bez problemu przechodzić doradcom Palpatine’a?
     Doriana zaczął oddychać z większą swobodą. A więc Jedi był na tyle blisko, by widzieć konfrontację, ale nie zdołał usłyszeć, co w jej trakcie powiedziano. Nie jest tak źle.
     - Nie, im nie - odpowiedział, wygrzebując swoją fałszywą datakartę. - Ale pozwalają neutralnym obserwatorom. Kinman Drifkin, z Korpusu Obserwatorów Medycznych z Aargau, do usług.
     - Sprytne – powiedział Tories. Wziął datakartę, obejrzał ją i oddał z powrotem. - Wytrzyma powierzchowną kontrolę?
     - Jak dało się to zauważyć – przypomniał mu Doriana, odbierając kartę. - Najwyższy Kanclerz Palpatine nie może sobie pozwolić na to, by jego ludzie byli zatrzymywani przez wroga w środku strefy działań wojennych. A przy okazji, co właściwie tu porabiasz, Mistrzu?
     - To zabawne, ale zamierzałem zadać to samo pytanie – odparł Tories, którego głos przybrał osobliwe brzmienie. - Lord Binalie powiedział, że wybiera się pan do miasta i poprosił mnie, by sprawdzić, czy nie wpakował się pan kłopoty. A więc, co pan tu robi?
     - Jestem w miarę zadowolony z siebie i gotowy, żeby się stąd wynieść – odpowiedział Doriana. - Czy Lord Binalie znalazł już nowe miejsce?
     - Mamy takie jedno – rzekł Tories.
     - To dobrze – powiedział Doriana. - Zabierz mnie tam i wyjaśnimy sobie tam wszystkie szczegóły. Jeszcze przez krótką chwilę Tories patrzył na niego w ten sam wprawiający w zakłopotanie sposób, który wszyscy Jedi w Galaktyce zdawali się opanować do perfekcji. Potem, według Doriany ze zniechęceniem, skinął głową.
     - W porządku. Za mną.
     Ruszył z powrotem pustymi ulicami. Wściekły na siebie Doriana podążył za nim. W końcu to była wina Toriesa, że sytuacja skończyła się właśnie w ten sposób. Roshton i jego żołnierze trzymali w ręku fabrykę, podczas gdy armia droidów Separatystów czekała bezużytecznie na zewnątrz. Operacja nie przebiegała tak, jak zaplanował to Lord Sidious, i skrzywił się na myśl o tym, co powie mu Sith, gdy następnym razem się z nim skontaktuje.
     Mimo to, sytuacja nie była jeszcze przegrana. Posiłki Republiki były z pewnością jeszcze parę dni drogi stąd, co dawało mu czas na pchnięcie wydarzeń na właściwe tory.
     A jeśli chodzi o Jedi
     Spojrzał na szerokie plecy Toriesa, który właśnie wymijał kolejny krater powstały po uderzeniu rakiety. Gdy ponownie o tym myślał, heroiczne wyczyny Jedi tej nocy mogły obrócić się na jego korzyść. Z pewnością zaskarbił on sobie jeszcze więcej szacunku w ciągu dni, które minęły od przylotu Doriany na Cartao.
     Doprowadzenie do jego upadku będzie przez to jeszcze bardziej satysfakcjonujące.

***


     Ponieważ znajdujący się pod południowym trawnikiem fabryki tunel zawalił się, nie było już dłużej powodów dla dowodzących siłami Separatystów Neimoidian, żeby zajmować posiadłość Binalie’go. Mimo to przebywali tam nadal, prawdopodobnie ze złości na sposób, w jaki Tories pomógł przegnać ich z rezydencji, nie tak wiele godzin temu. A ponieważ ich dom gościł teraz droidy bojowe, Binalie i jego syn Corf, musieli sobie znaleźć inne lokum.
     Znajdująca się w posiadłości szklarnia była najprawdopodobniej najmniej odpowiednim miejscem, biorąc pod uwagę niemal kompletną przezroczystość jej długich, transpastalowych paneli. I właśnie dlatego Tories zasugerował to miejsce.
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin