pedofilia.doc

(19 KB) Pobierz

Agata Engel-Bernatowicz - psychoterapeutka, autorka książki "Coming out", mająca też lata efektywnej pracy z osobami homoseksualnymi napisała tekst nt pedofilii. Uważamy, że warto go umieścić na naszym portalu, szczególnie w tym natężonym okresie, gdy coraz częściej z premedytacją homofobiczne środowiska prawicowe starają się kojarzyć tę patologię z homoseksualizmem.

Definicja słowa pedofilia brzmi następująco: „Pedofilia – popęd płciowy do osobników nie posiadających drugo- lub trzeciorzędowych cech płciowych (…) Zaburzenie psychiczne i behawioralne osób dorosłych, dewiacja seksualna (ICD-10 kod F65.4) (za: Wikipedia). Osoby dotknięte omawianą dewiacją bardzo często nie różnicują dzieci pociągających ich seksualnie ze względu na płeć. Oznacza to, że podniecenie seksualne wywołuje nie fakt, że ofiara jest dziewczynką lub chłopcem, ale sama świadomość, że osoba wykorzystywana jest dzieckiem. Statystycznie jednak aż 90% pedofili to mężczyżni o preferencjach heteroseksualnych. Część osób pedofilnych to mężczyżni zainteresowani wyłącznie małymi dziewczynkami (tzw. nimfofilia). Partenofilicy to mężczyżni ze skłonnością do dziewiczych partnerek, efebofilemężczyżni seksualnie pożądający chłopców, korofilia zaś to pociąg kobiet do dziewczynek.

Natomiast homoseksualizm, wg tego samego żródła to: „Zaangażowanie psychoemocjonalne lub pociąg seksualny skierowane do osób tej samej płci (w przeciwieństwie do heteroseksualizmu czyli popędu do płci przeciwnej i biseksualizmu, czyli popędu ukierunkowanego na obie płci)”. Jak czytamy dalej wg ICD-10 homoseksualizm nie jest dewiacją seksualną i, jak żadna inna orientacja seksualna nie powinien być uważany za zaburzenie.

Powyższe rozróżnienie pozwala na wstępie podkreślić i zaznaczyć, że homoseksualizm, jak i heteroseksualizm, czyli orientacje seksualne, które z definicji realizowane za zgodą i przyzwoleniem dorosłych i świadomych partnerów, nie mają nic wspólnego z chorobą i dewiacją jaką jest pedofilia. Żadnej zdrowej hetero- homo- czy biseksualnej osoby dzieci (gdyż to właśnie one, przed, lub niedługo po wkroczeniu w okres dorastania nie mają jeszcze wykształconych drugo- i trzeciorzędowych cech płciowych) nie pociągają seksualnie.

Pedofile mówią czasem o „przyjażni z dziećmi wyrażanej seksualnie” czy o „dobrowolnym seksie z dziećmi” – dobrowolnym, a więc podejmowanym za zgodą dziewczynki czy chłopczyka. Należy z całą mocą podkreślić, że sformułowanie takie jest manipulacją, mającą sugerować, że podejmowanie zachowań seksualnych z dziećmi bez zastosowania wobec nich wyrażnych aktów przemocy psychofizycznej nie jest dla nich krzywdzące i nie jest przestępstwem.
Nic bardziej mylnego.
Obszerna literatura na temat seksualności dziecięcej podkreśla, że dzieci mają silnie rozwinięty instynkt eksploracyjny w każdej dziedzinie, również i w tej związanej z odkrywaniem własnej cielesności i świata doznań erotycznych. Dzieci są więc zainteresowane seksem, ich zabawy miewają kontekst erotyczny, kilkulatki przeżywają podniecenie, niektóre masturbują się (15% dziewczynek, 30% chłopców) i odczuwają przyjemność seksualną. Według niektórych badań preferencje seksualne i upodobania erotyczne, które zaspokajane będą w dorosłym życiu (jak np. ulubione pieszczoty i bodżce erotyczne) determinują się już u kilkulatków. Przejawami dziecięcej seksualności w relacji z drugim człowiekiem będą na przykład dążenie do bliskości fizycznej, obłapianie, tulenie się, przyleganie fizyczne, obnażanie się, czy labilność nastroju zależna od zachowania ważnego dorosłego.
Jako naturalna konsekwencja powyższego jest więc oczywiste, że dzieci mogą przejawiać zachowania o charakterze erotycznym nie tylko w zabawie z innymi dziećmi, ale również w kontaktach z dorosłymi. Przecież to oni są ich nauczycielami, przewodnikami po świecie, dającymi punkt oparcia i odniesienia. To w interakcji z dorosłymi dziecko uczy się świata, nic więc dziwnego, że i tym aspektem doświadczenia chce dzielić się z opiekunem. Dziecięce seksualne zachowania są związane z naturalnymi potrzebami rozwojowymi, są prawidłowe i naturalne. I tak samo naturalne jest, że żaden zdrowy dorosły nie odbierze tego typu zachowania ze strony dziecka jako zachęty erotycznej, seksualnego przyzwolenia, czy gotowości psychoseksualnej do podjęcia relacji o charakterze erotycznym. Żaden zdrowy dorosły nie będzie zakładał i oczekiwał, że kilku-, a nawet kilkunastolatek potrafi rozróżnić, co dla niego w tym zakresie dobre i bezpieczne, a co krzywdzące; co może, a czego nie powinien robić.
To, że dziecko jest otwarte na poznawanie sfery seksualnej nie znaczy, że dorosły może pozwolić sobie na jakiekolwiek zachowania erotyczne wobec niego. Przyzwolenie, czy nawet wyrażna zgoda dziecka na seks (czy nawet zachęta do niego) nie upoważnia dorosłego do jakichkolwiek zachowań seksualnych wobec niego wyrażonych uczynkiem czy słowem. Podkreślmy przy tym, że nagabywane, molestowane dzieci często zgadzają się na seksualną interakcję – kieruje nimi np. ciekawość, potrzeba bliskości, głód miłości, chęć zwrócenia na siebie uwagi, zyskania pochwały i aprobaty ze strony dorosłego. Dzieci często czują się wyróżnione zainteresowaniem dorosłego, nobilituje je posiadanie wspólnych tajemnic, często odczuwają też fizyczną przyjemność z pieszczot, zaś cielesność traktują naturalnie, bez tabu. Powyższe absolutnie nie oznacza jednak, że odpowiedzialność za wykorzystanie dziecka rozkłada się pomiędzy dorosłego i nieletniego, lub, że to dziecko jest winne temu, że zdarzenie miało miejsce. Żadnemu dorosłemu, pod żadnym pozorem, nie wolno wykorzystywać dziecięcego zainteresowania seksualnością do jakichkolwiek interakcji seksualnych z dzieckiem.
Jeśli dziecko zostanie w jakikolwiek sposób wykorzystane seksualnie przez dorosłego nigdy nie jest odpowiedzialne za to, czego doświadczyło. Żadne jego zachowanie, choćby prowokacyjne, wyrażnie erotyczne, kuszące, „nad wiek dojrzałe” nie oznacza, że dziecko świadomie podejmuje decyzję odnośnie zachowania seksualnego, że jest "samo sobie winne", bądż, że sprawiając wrażenie świadomego seksualnie nie może zostać skrzywdzone. Nie można bowiem oczekiwać, że dziecko podejmie odpowiedzialne decyzje ze świadomością dalekosiężnych skutków, zwłaszcza w sferze psychoseksualnej, która jest dla kilku- czy kilkunastolatków obszarem nieznanym bądż niemal nieznanym.
Każde zachowanie, nawet z pozoru nieerotyczne, jeśli dorosły wykonuje je celem seksualnego pobudzenia siebie lub dziecka jest wykroczeniem wobec dziecka i zachowaniem o charakterze pedofilnym. Dziecko zawsze jest niewinne, nawet, gdy jego zachowania można odebrać jako prowokujące erotycznie. Dorosły realizujący popęd seksualny poprzez jakiekolwiek erotyczne obcowanie z dzieckiem zawsze jest winny, lub też - używając terminologii medycznej - jest chory. Na pedofilię.
Pedofile usiłują pomniejszyć skalę przestępstwa, które popełniają, argumentując, że nie wszystkie wykorzystane seksualnie dzieci przeżywają z tego powodu traumę, uraz. To prawda. Nie wszyscy którzy w dzieciństwie, czy dorosłym życiu zostali wykorzystani seksualnie muszą boleśnie odczuć konsekwencje tego doświadczenia. Nie zmienia to faktu, że osoby, które dopuściły się na nich zachowań o charakterze erotycznym popełniły przestępstwo z punktu widzenia prawa i nadużycie o ogromnej krzywdzącej mocy według psychologii.


Agata Engel-Bernatowicz.

 

 

 

 

Mamo, nigdy tego nie zrozumiem

PEDOFILIA WŚRÓD KOBIET

 

Upada kolejne tabu: seksualne molestowanie dzieci to już nie tylko męska zbrodnia.
Kiedy dziewczynka weszła do gabinetu, terapeutka Martine Nisse przeżyła wstrząs.

12-letnia Ewa, o blond czuprynie i posępnej twarzy, była milcząca i agresywna, Raz po raz stukała się w głowę i uderzała rękami w ścianę. Jakby uważała, że jej własne dłonie są tak samo winne jak te, które ją pieściły, pozbawiły dziewictwa, a nawet wydawały na łup przygodnym mężczyznom. To były ręce jej matki…

Ta grzeczna córeczka dwojga urzędników niższego szczebla nigdy nikomu o tym nie mówiła. Aż do dnia, gdy wyznała sąsiadce, że "naprzykrza jej się czarownica". Zaalarmowano opiekę społeczną, dziewczynka została natychmiast umieszczona w specjalistycznym ośrodku. Sprawa ruszyła z wielkim trudem. Do procesu doszło w końcu w 1993 roku, a zastraszona Ewa była w nim świadkiem. W oczach słuchających zauważyła niedowierzanie. - Zobacz, jak bardzo zmęczona jest twoja mamusia… - zwracała się do niej jakaś pani. Matka spokojnie przyjęła wyrok: 15 lat więzienia.

Terra incognita

Ręce - zwykle czułe, czynią pozornie niegroźne gesty. - Powszechnie uważa się, że z uwagi na budowę anatomiczną ludzi, gwałtu mogą dokonywać tylko mężczyźni - wyjaśnia doktor Daniel Zagury, biegły psychiatra sądowy. - Myśl, że kobieta może wykorzystywać seksualnie dziecko, nikomu nie przechodzi przez myśl.

W przypadku siatki pedofilów z Angers śledztwo dotyczy 42 osób, w tym 20 kobiet, które gwałciły 15-letnie dzieci i zajmowały się stręczycielstwem. W Maubege do aresztu trafiły niedawno cztery pary. Ci ludzie są podejrzani o dokonywanie aktów pedofilii wobec swoich 15 dzieci. - Ale i tak jest to nadal terra incognita - dodaje Zagury.

O tego rodzaju przestępstwach wymiar sprawiedliwości dowiaduje się rzadko. Według oficjalnych danych w 2000 roku we Francji kobiety stanowiły zaledwie 3% osób skazanych za "gwałty i przestępstwa lubieżne" (1,5 proc. w 1996 roku). - To nie zdarza się często - przyznaje Yvon Tallec, szef wydziału do spraw nieletnich w paryskiej prokuraturze. - Kobiety stają zwykle przed sądem pod zarzutem nie udzielenia pomocy osobie zagrożonej - wyjaśnia psychiatra Roland Coutanceau. W mniejszym zakresie postrzegają one agresję seksualną jako źródło przyjemności i dlatego w ich przypadku nie ma ona charakteru kompulsywnego, jak to się dzieje u mężczyzn.

Czy jednak zjawisko to nie jest przypadkiem niedoceniane? Tak przynajmniej twierdzą eksperci z krajów anglosaskich, którzy kobiecą pedofilię zaczęli badać, podobnie jak specjaliści we Francji, w latach 80.

Philippe Genuit, psycholog pracujący w więzieniu dla kobiet w Rennes, był jednym z pierwszych, którzy zajęli się tą sprawą. Przeprowadził badania na próbie 69 kobiet w latach 1985-1998. - Doszliśmy do wniosku, iż rola, jaką kobiety odgrywają w przypadkach pedofilii, jest bardziej złożona oraz że statystyki przedstawiają zniekształcony obraz rzeczywistości - mówi Genuit. Wymiarowi sprawiedliwości trudno jest jednak dowieść takich przestępstw. A ofiarom nie jest łatwo je wyjawić.

Na pewno źle to oceniacie

Océane, 14 lat, także opowiada o tym z trudem. Była wykorzystywana przez matkę od wczesnego dzieciństwa. - Kazała mi ze sobą spać, przyciskała do siebie, obejmowała, dotykała mnie, jakbym była jej kochankiem… - szepcze. - Żaden psycholog nigdy nie chciał mi uwierzyć.

Stowarzyszenie "Poil de carotte" pomogło jej, by mogła zamieszkać tylko z ojcem. Ale nosząca brzemię wstydu Océane nigdy nie odważyła się wnieść skargi. - Mówią im: "Na pewno źle to oceniacie". Dlatego dzieci wolą milczeć - podkreśla Jeanne Hillion, założycielka stowarzyszenia. Carole Damiani, psycholog z paryskiego ośrodka pomocy ofiarom, opowiada o pewnej starszej pani, która odwiedziła ją u kresu życia, krótko po śmierci siostry. - Czekała na zgon swojej gwałcicielki, żeby się wyzwolić.

Martine Nisse, terapeutka z paryskiego ośrodka Buttes-Chaumont, mówi, że na około stu rodzin, którymi zajmuje się co roku, mniej więcej w połowie przypadków kobiety są sprawcami molestowania albo ponoszą współodpowiedzialność.

Psychiatra Boris Cyrulnik zajmował się kobietami-pedofilkami. To zarówno opiekunki dzieci jak i kobiety zamożne. - Tak jak i mężczyźni, to przestępczynie szukające dzieci poza rodziną - twierdzi Cyrulnik. Ale prokuratury wiedzą niewiele o tym procederze. Większość przypadków, z którymi mają do czynienia eksperci, dotyczy bowiem kazirodztwa.
Kobiety działające samodzielnie stanowią mniejszość. Często, nie uświadamiając sobie tego, przekraczają granice rodzicielskiej opieki. Jak choćby matka 26-letniego Paula, który jest zakłopotany, gdy to wspomina: To była dla niej jakby zabawa. Wykorzystywała każdy pretekst, żeby mnie pieścić i oglądać, gdy się myłem, ubierałem.

Takie przypadki są jednak rzadko wykrywane, a większość znanych wymiarowi sprawiedliwości spraw dotyczy kobiet będących wspólniczkami mężczyzn.

- Wiele z nich jest nakłanianych przez dominującego partnera do stosunków z dziećmi czy nawet przyjaciółmi. Niektóre nie potrafią odmówić, inne znajdują w tym przyjemność - wyjaśnia Philippe Genuit. Kobiety te to często ofiary gwałtów z przeszłości, dziewczynki niekochane przez matki, żyjące w niedostatku i pozostające w związkach, w których dochodzi do aktów przemocy. Aby się dowartościować, wykorzystują dzieci "jako właściwy obiekt dla rozwiązania własnych kłopotów z tożsamością".

Chodzi więc o przeniesienie na dzieci obrazu tej słabości, której ofiarami same wcześniej padły. - Molestowanie seksualne ma więcej wspólnego z relacjami władzy niż z seksualnością. Nawet jeśli kobiety przedstawiają siebie jako ofiary - podsumowuje Genuit. Badania wykazują, że dopiero spotkanie dwóch patologicznych osobowości, z których każda ma skłonności do perwersji, prowadzi do zgubnych skutków.

Jak je karać?

25-letnia Karine długo płaciła cenę za życie z taką parą rodziców. Ojciec bił ją i gwałcił, dopóki nie uciekła z domu w wieku 19 lat. Matka dotykała jej, nastolatki, pod pozorem, że "się o nią troszczy".

19-letnia Céline również przeżyła piekło. Gwałcona przez ojca, zmuszona ustępować matce, która żądała, by dziewczyna przychodziła rano do jej łóżka. Podczas procesu w Angers Céline wzburzyła sędziów, gdy wypowiedziała te słowa: Mamo, nie zrozumiem tego nigdy. Tobie, tato, przebaczam... Martine Nisse wyjaśnia: Kazirodztwo ze strony matki, która jest zobowiązana chronić dzieci, to przeżycie nie do zniesienia. Stąd też kłopoty w leczeniu takich przypadków.

To także problem dla wymiaru sprawiedliwości, który najczęściej nie wie, jak traktować takie kobiety. - Tak bardzo odbiegają one od popularnego obrazu dobrej matki lub kobiety jako ofiary, że opinia waha się między dwiema skrajnościami - mówi sędzia Xavier Lameyre, specjalista w zakresie przestępczości seksualnej. - Kobiety są w takich przypadkach albo lżej karane, bo budzą współczucie, albo też przeciwnie - otrzymują surowszą karę, gdyż ich czyny wydają się niepojęte.

Wyobrażenia mimo wszystko się zmieniają. - Coraz powszechniej myśli się o ściganiu kobiet za tego rodzaju przestępstwa. Być może w końcu zaczęto postrzegać molestowanie jako zjawisko podobne w przypadku obu płci - podkreśla sędzia Lameyre. Oto znak czasów: feministyczne stowarzyszenie walczące przeciw gwałtom niedawno zaczęło badać także przypadki molestowania ze strony kobiet.

 

 

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin