Niepoprawny Romantyk
Takie określenie przylgnęło do mnie od początku liceum. Zawsze z głową w chmurach, piszący wiersze, marzący o prawdziwej miłości. Tak, to ja. Ludziom w szkole to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Dziewczyny czasem wręcz błagały mnie, żebym przeczytał im jakiś swój wiersz. Dlaczego miałbym tego nie robić? Czytałem a one były w siódmym niebie. Bardzo im się podobała moja poezja i ja również cieszyłem się, że ktoś mnie podziwia. Nie popadałem jednak z tego powodu w samozachwyt. Nie jestem człowiekiem, który po kilku pochwałach ma się za najlepszego na świecie. Nie. Jestem zupełnie inny - skromny, cierpliwy, spokojny. Jednak przyjaciół potrafiłem sobie znaleźć. I tak to się ciągnęło przez dwa lata
W trzeciej klasie nasza klasa nie była już taka jak dawniej. Odpadło siedem osób - moich dobrych znajomych. Bardzo mi ich było żal. Zdawałem sobie sprawę, że sami sobie na to zasłużyli, jednak nie potrafię być obojętny. Pomagałem im we wszystkim w czym potrafiłem (głównie chemia, biologia i angielski) jednak to nic nie dało. Nie przeszli. Mówi się trudno. Nie wolno się załamywać a świat i tak toczy się dalej. W tym roku zmieniła się jeszcze jedna rzecz. Do mojej klasy doszła jedna osoba. Miał na imię Adam. Z początku nie zwróciłem na niego uwagi. Miał blond włosy do ramion, niebieskie oczy i był średniego wzrostu. Urody był przeciętnej. Ubierał się dobrze, tak normalnie, lecz potrafił doskonale dobierać kolory czy kroje.Po miesiącu zacząłem się nim interesować, jednak nie z punktu widzenia geja, ale chciałem się z nim bliżej zapoznać, może zaprzyjaźnić. Na lekcjach zauważyłem, że wprost tryska inteligencją i wiedzą. Umiał odpowiedzieć na prawie każde zadane mu pytanie, wyciągał bardzo dojrzałe wnioski. Po prostu świetnie się uczył. Gdy z nim rozmawiałem uderzała mnie jego dorosłość. Większośc ludzi z mojej klasy była jeszcze dzieciakami pod względem zachowania. Nie żądam od nich aby byli poważni, jednak to co wyprawiali przechodziło ludzkie pojęcie. Przyklejanie nauczycielki do krzesła, plucie do kawy itp., itd. Czasem wydawało mi się, że nie pasuję tutaj, jednak nie miałem zamiaru zmieniać szkoły bo bardzo lubiłem tę. I on właśnie również się wyróżniał. Zacząłem z nim częściej rozmawiać, wymienialiśmy poglądy, okazało się, że słuchamy podobnej muzyki więc pożyczaliśmy sobie płyty. Jednak z tych rozmów jak na razie nic konkretnego nie wynikało.Pewnego dnia nauczycielka od j. polskiego powiedziała, żebyśmy na przyszły tydzień przygotowali swój własny wiersz i będziemy go czytać na forum klasy. Nie przeraziłem się tego "wyzwania", ponieważ i tak prawie cała klasa znała moją poezję. Adam również się tym nie przejął. Po tygodniu większość z klasy była gotowa. On czytał swój wiersz przede mną. Byłem wprost zachwycony jego twórczością. Jego wiersz mówił o niespełnionej miłości, której widmo ciągnie się za bohaterem od wieków. Wiedziałem, że ma talent, ale nie wiedziałem, że aż taki. Z drugiej strony wiedziałem już, że mój wiersz przy jego wpadnie dosyć blado. Ale nie przejmowałem się tym. Po lekcji podszedłem do niego.
- Wpaniały wiersz. Naprawdę gratuluję talentu - powiedziałem.
- Dzięki. Twój również był doskonały.
- Eee tam. Blado wyszedł przy twojej poezji. Dlaczego akurat taki wiersz wybrałeś?
- Może dlatego, że to jeden z moich pierwszych, a poza tym lubię go najbardziej.
- Piszesz poezję? Muszę przyznać, że się tego nie spodziewałem. Chciałbym usłyszeć więcej
- Może pewnego dnia przeczytam Ci jeszcze kilka.
Te ostatnie słowa bardzo mnie zaintrygowały. Zabrzmiały one tak, jakby Adam chciał się ze mną spotkać. Może tak mi się tylko wydawało, ale zauważyłem błysk w jego oczach. No nic. Poszliśmy do domów.
W piątek Adam zagadał do mnie:
- Zapomniałeś już? Miałem ci pokazać inne moje wiersze - trochę mnie zamurowało.
- Oczywiście, że pamiętam.
- No to może wpadniesz dzisiaj do mnie?
- Bardzo chętnie - powiedziałem szczęśliwy.
- No to jesteśmy umówieni.
- Ok. Po szkole pójdę tylko do domu i wieczorem będę u Ciebie.
Od tego momentu lekcje zaczęły się strasznie dłużyć. Nie mogłem się doczekać wieczora. Nareszcie skończyła się ostatnia godzina w szkole. Przyszedłem do domu, zjadłem kanapkę, przebrałem się i od razu pognałem do Adama. Nie mieszkał daleko, jednak musiałem czekać na autobus. W końcu dotarłem do jego bloku i mieszkania. Otworzył mi drzwi ubrany w jasne, obcisłe jeansy i białą, również obcisłą koszulkę podkreslającą jego tors. Serce aż mi zabiło mocniej.
- Już się nie mogę doczekać - powiedziałem przechodząc przez próg.
- Spokojnie. Napijesz się czegoś?
- Chętnie.
- Może być sok pomarańczowy?
- Oczywiście. To mój ulubiony.
Zaprowadził mnie do salonu. W domu nie było nikogo oprócz nas. Jego mieszkanie było cudowne. Doskonale dobrane meble i kolory ścian no i to przygaszone światło w salonie. Czułem się doskonale.
- Proszę. Tu masz sok. Poczekaj przyniosę tylko wiersze.
- Ok, czekam.
Po chwili przyniósł dosyć gruby zeszyt. Gdy przechodził przez pokój zeszyt wypadł mu z rąk. Nie wiem czy zrobił to specjalnie czy przypadkiem. Nie zwróciłem na to uwagi bo byłem pochłonięty oglądaniem pokoju. Zauważyłem tylko jedną rzecz: jego doskonale okrągłe pośladki gdy schylał się po zeszyt. Jeansy tak wspaniale go opinały, że aż zadrżałem z podniecenia. Serce biło mi coraz mocniej. W końcu Adam usiadł obok mnie na sofie. Bardzo blisko mnie. Czułem jego uda dotykające moich. Mój oddech stał się płytki i szybki. Podał mi wiersze a ja zacząłem czytać. Były one tak piękne i tak mnie wciągnęły, że nawet nie zauważyłem gdy Adam objął mnie ramieniem. Poczułem ciepło jego ciała. W pewnym momencie odłożyłem zeszyt i pocałowałem go. Czułem, że bardzo tego pragnę i że on również tego chce. Nie sprzeciwiał się. Poddał się moim delikatnym pieszczotom. Jedną ręką go objąłem a drugą błądziłem po jego ciele cały czas go całując, raz w usta, raz po szyi. On również zaczął mnie dalikatnie pieścić dłonią. Ściągnęliśmy koszulki. Teraz on zaczął mnie całować a ja byłem w pozycji półleżącej. Jego pocałunki począwszy od ust schodziły coraz niżej. Najpierw do sutków, którymi zaczął się delikatnie bawić językiem. Ja głaskałem go po głowie. Powoli zaczął odpinać moje spodnie, spod których zaczęły się wyłaniać białe bokserki z wyraźnie widoczną wypukłością. Zdjął ze mnie spodnie i zostałem w samej bieliźnie. Zaczął całować moje uda a dłońmi masował penisa przez bokserki. W końcu zaczął odkrywać moją tajemnicę skrytą pod białym materiałem. Językiem pieścił moje jądra i powoli, bardzo powoli przechodził do penisa, który już był w pełnym wzwodzie. Oblizywał go i objął ustami. Jego jakby jedwabne usta dawały niebiańską rozkosz mnie i mojemu penisowi. Robił to tak, abym czuł dokładnie każdy jego ruch. Moje podniecenie dochodziło do granic możliwości. Musiałem przejąć inicjatywę. Podobnie jak on wcześniej, zdjąłem jego spodnie a moim oczom ukazał się wspaniały członek, jakiego jeszcze nigdy dotąd nie widziałem. Był doskonałej długości i idealnie proporcjonalny a na jego powierzchni wyłaniały się żyły, czyniąc go jeszcze bardziej podniecającym. Zacząłem zaspokajać go oralnie jednak w pewnym momencie podniosłem jego nogi do góry i zacząłem lizać jego prawie nieowłosiony rowek. Adam zaczął cicho pojękiwać gdy wwiercałem się językiem w jego dziurkę co dało mi znak, że jest bardzo podniecony i mu się to podoba. W pewnym momencie powiedziałem namiętnie:
- Weź mnie. Chcę tego.
W tym samym momencie odwróciłem się do niego plecami i klęknąłem na sofie. Adam zaczął dłońmi masować moje pośladki. Po chwili nasmarował czymś moją dziurkę, założył na swojego penisa prezerwatywę i zaczął się przymierzać do wprowadzenia go w mój rowek. Poczułem jego penisa na pośladkach. Powoli pchał do przodu, aż przekroczył barierę i cały wszedł we mnie. Czułem się tak cudownie, tak wspaniale gdy wiedziałem i czułem, ze taki mężczyzna jak Adam jest w takiej bliskości ze mną. Powoli wyciągał i wsadzał swojego penisa we mnie aż w końcu brał mnie równomiernie. Ja pojękiwałem z podniecenia i rosnącej rozkoszy. Gdy Adam poczuł falę gorąca rozpływającą się po jego ciele powiedział do mnie żebym się położył na plecach. Gdy to zrobiłem on zdjął kondoma z penisa i ciepłym strumieniem spermy wytrysnął na mój brzuch. Czułem, że i ja zaraz dojdę do końca. Adam poprosił, żebym jeszcze chwilę poczekał. Zgodziłem się a on zaczął zlizywać swoje nasienie z mojego ciała. Powiedziałem, że już dłużej nie wytrzymam. Wtedy on odsunął głowę a ja wylałem kilka strug spermy na swoje ciało. Przytulił się do mnie, pocałował i we wzajemnych objęciach zasnęliśmy na sofie w jego domu.
der77