Hipnoza jest obecnie stosowana nie tylko przez różnej maści uzdrowicieli, ale i przez lekarzy, głównie psychiatrów, do leczenia lęków, nałogów oraz chorób somatycznych o podłożu psychicznym. W Stanach Zjednoczonych znane są przypadki, kiedy pracodawcy przed zatrudnieniem w firmie danej osoby prosili ją, aby poddała się seansowi hipnotycznemu. Badanie miało na celu kontrolę podświadomych motywacji i określenie przydatności na danym stanowisku pracy. Wciąż jednak nie wiadomo, czym naprawdę jest hipnoza. Istnieją poważne rozbieżności w ocenie tego specyficznego zjawiska. Najczęściej interpretuje się hipnozę jako sztucznie wywołany, podobny do czuwania i snu przejściowy stan zmienionej świadomości.
Hipnozę znano i wykorzystywano już w starożytności głównie w celu znieczulenia, ale także jako element wiedzy magicznej, która dostępna była tylko dla wtajemniczonych. Za ojca współczesnej hipnozy uważa się francuskiego lekarza Mesmera (1734-1815), masona, który zajmował się praktykami magicznymi, m.in. jasnowidzeniem i telepatią. Twierdził, że jego ręce emanują magnetyczną mocą, przez co może wpływać na myśli i postępowanie pacjentów. Dlatego przy "leczeniu" chorych posługiwał się magnesami. Moc tę Mesmer nazwał zwierzęcym magnetyzmem. Potem nazywano ją mesmeryzmem, a w końcu przyjęła nazwę hipnozy, od Hipnosa, greckiego bożka snu. Mesmer praktykował magnetyzm, urządzając wielogodzinne seanse "lecznicze", które odbywały się według rytuału inspirowanego obrzędami magicznymi i pogańskimi. Efektem tych spotkań były stany transowe i napady drgawek wśród jego pacjentów, co nasuwa nam skojarzenia z objawami spirytystycznego opętania. Szarlatan ten dorobił się znacznego majątku, gdyż jego pacjenci zazwyczaj pochodzili z wyższych sfer. Jednak metoda nie znalazła uznania wśród francuskich uczonych. Specjalnie powołana do zbadania "magnetyzmu zwierzęcego" Królewska Komisja Lekarska jeszcze przed Rewolucją Francuską odrzuciła i potępiła doktrynę Mesmera oraz zakazała stosowania jej w leczeniu. Niemniej współczesna psychoterapia zrehablilitowała Mesmera i jego metody, zaliczając go do prekursorów nowoczesnej hipnozy.
Hipnozą od niepamiętnych czasów posługiwali się magowie, kapłani i znachorzy. Wiele świadectw historycznych potwierdza stosowanie hipnozy w świątyniach starożytnej Grecji, Persji, Egiptu i na Dalekim Wschodzie. Istnieje zasadnicze podobieństwo buddyjskiej medytacji, jogi oraz hipnozy. Efekty hipnotyczne kapłani buddyjscy stosowali już w II w. p.n.e. za pomocą np. skupiania wzroku na jednym punkcie. Magowie Perscy i Egipscy używali w takim celu talerzy o specjalnych znakach. Długotrwałe wpatrywanie się w te symbole wprowadzało w stan hipnotyczny. Od końca XVIII wieku rozpoczęła się krytyka hipnozy, ujawniono niebezpieczeństwo wykorzystania seksualnego osób poddanych tej praktyce. Hipnozę krytykowali sami okultyści. Dotknięta paraliżem Mary Baker, założycielka sekty Christian Science, została "wyleczona" przez jednego z wyznawców Mesmera, a następnie sama zajęła się praktykowaniem hipnozy. Ostatecznie jednak ogłosiła, że ten rodzaj terapii nosi piętno spirytyzmu i uznała ją za praktykę diabelską. Również Helena Bławatska, teozofka, spirytystka i prekursorka New Age, uznała praktykowany już na uniwersytetach hipnotyzm za "zwyczajne czarownictwo". Jeden z bardziej znanych w XX wieku uzdrawiaczy i jasnowidzów Edgar Cayce stawiał diagnozy i uzdrawiał podczas seansu hipnotycznego. Przez wiele lat sądził, że ta moc pochodzi od Boga. W końcu domyślił się, że jest narzędziem w rękach diabła. Jednak nie był już w stanie wyplątać się z pajęczyny, w jaką uwikłał się poprzez liczne transe hipnotyczne. Brnąc dalej w coraz to bardziej dziwaczne interpretacje Biblii, które były owocem hipnotycznych transów, otrzymywał zaskakujące wizje, np. o wędrówce Jezusa na Daleki Wschód, o zajmowaniu się magią przez Pana Jezusa oraz o rzekomej prawdziwości reinkarnacji.
W stan płytkiego transu hipnotycznego udaje się wprowadzić około 80% ludzi. Hipnoterapeuta rozpoczyna seans, prosząc pacjenta, aby liczył wstecz od jakiejś liczby ze wzrokiem utkwionym w jednym punkcie. Efektem tego jest koncentracja umysłu pacjenta, odprężenie oraz podatność na sugestie. Wtedy hipnotyzer próbuje uzyskać informacje o wewnętrznych prolemach pacjenta, często wprowadzając go w stan regresji, tj. cofnięcia się w dzieciństwo, w łono matki, a nawet w "poprzednie wcielenia". Jednak wbrew powszechnemu mniemaniu hipnoza wcale nie musi poprawiać wspomnień przeszłych wydarzeń, lecz często je osłabia lub zniekształca. Badania dowiodły, że w czasie hipnozy ludzie potrafią kłamać i fantazjować. Doświadczenia poprzednich wcieleń mogą być formą nie tylko zmyślenia, ale i opętania. Znajomość prawdziwych faktów z życia ludzi, którymi się rzekomo było w poprzednich wcielaniach, dowodzi ingerencji diabelskich w czasie hipnozy. Pacjent mimowolnie staje się medium. Konsekwencje mogą być zatem bardzo groźne. O. Verlinde, znany autorytet w sprawach okultystycznych, zwraca także uwagę na niebezpieczny stan uzależnienia, jaki tworzy się między hipnotyzerem a osobą hipnotyzowaną. Powrót do stanu normalnego wcale nie musi oznaczać, że zostały zerwane wszelkie więzi łączące pacjenta z hipnotyzerem. Nakazy wydane w czasie hipnozy mogą mieć silny wpływ na późniejsze decyzje człowieka. Jak mówi o. Verlinde, możesz wykonać nawet najgłupszy czyn, który został nakazany przez hipnotyzera. Nastąpiło bowiem zniewolenie, ograniczenie wolności danej osoby. Poza tym, działając w najlepszej wierze, najbardziej etyczny hipnotyzer nie wie, czego potrzebuje jego pacjent i jak daleko można ingerować w jego umysł. Niewłaściwa sugestia może spowodować niepokoje, bezsenność i wiele innych problemów. Wielu hipnoterapeutów i lekarzy wie jedynie, jak wywołać i wykorzystać hipnozę. Natomiast nie mogą przewidzieć, co może się wydarzyć w psychice i umyśle pacjenta. Także i pacjent nie wie, komu powierza swoją psychikę.
Niebezpieczeństwo stosowania hipnozy wiąże się głównie z tym, że nie wiadomo, czym w istocie jest to zjawisko. Brak jest rzetelnych danych opisujących konsekwencje fizyczne i duchowe stosowania takich praktyk. Stanowisko Kościoła katolickiego wobec hipnozy jest otwarte, o ile w badaniu tego zjawiska uwzględnia się kryteria naukowe. Tymczasem autorytety medyczne biją na alarm donosząc, że terapia ta opiera się na czynnikach w znacznej mierze nieznanych. Doktor Isadore Rosenfeld w swej książce o alternatywnych metodach leczenia zauważa, że jak dotąd nikt nie wie, jak działa hipnoza. Pomimo że zahipnotyzowani sprawiają wrażenie uśpionych, badania mózgu przy pomocy elektroencefalografu wykazują obecność innych fal niż w czasie snu czy głębokiej medytacji. Nieprzypadkowo też Ernst Hilgard w rezultacie swoich 25-letnich badań opisanych w Psychology Today stwierdził, że ludzie szczególnie podatni na hipnozę są zaangażowani w parapsychologię. Odmienne stany świadomości mają korzenie w okultyzmie i są praktykowane od wieków przez zwolenników spirytyzmu. Stany hipnotyczne w przeszłości obdarzano mianem rzucania czarów bądź zaklinania. Trans hipnotyczny otwiera drogę na doświadczenia okultystyczne, a nawet na opętania demoniczne. Pismo Święte mówi jednoznacznie o praktykach spirytystycznych: Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni (Pwt 18,10-12). Agnieszka Woś
Marcin - tajemne miejsca, hipnoza
Marcin
Witajcie,
Chcialbym opowiedziec cos ku przestrodze. W lipcu tego roku bylem z rodzina w pewnym miejscu w Polsce. Nie pisze gdzie zeby nikomu nie przyszlo na mysl eksperymentowac tak jak ja. Pewnego dnia wybralismy sie do lezacej nieopodal "atrakcji archeologicznej", znanych w calej Europie "kamiennych kregow". Podczas spacerowania w tym miejscu, zaczalem bawic sie w chodzenie po okrego itp. Wieczorem, lezac w lozko nie moglem zasnac. Postanowilem poprzez rozluznienie miesni ulatwic sobie sen. Podkusilo mnie do sprobowania autohipnozy - pierwszy raz w zyciu. No i sie zaczelo. Na poczatku zamiast sie odprezyc zaczely mi sztywniec wszystkie miesnie. Zale cialo naprezylo sie jak deska i wygielo w luk. Glowa zaczela uderzac w zaglowek lozka. Poczulem lodowate dreszcze zjezyly mi sie wlosy na calym ciele. Zaczalem sie dusic. Przed oczami mialem czarna otchlan ktora mnie wciagala. Slyszalem glos "chodz do nas" przez glowe przeletywala mi caly czas mysl ze ktos chce mi zabrac dusze. Cal y czas wzrok mialem przykuty do jednego miejsca w rogu sufitu. Zaczalem sie dusic. Przerazony zaczalem mowic rozaniec i udalo mi sie wyrwac z tego stanu. Zapalilem swiatlo. W miejscu gdzie patrzylem na sufit siedzial ogromny brunatny ohydny owad. Pobieglem do sasiedniego pokoju gdzie spala moja ciezarna zona i 1.5 roczne dziecko. Zona jest lekarzem, okazalo sie ze mam tetno okolo 200 uderzen na minute. Opowiedzialem jej o wszystkim i spalisny potem razem. I zaczelo sie od nowa. Okropne paroksyzmy wykrzywialy mi twarz, z ust wyskakiwal naprezony jezyk. Patrzac na okragle lusterko zaczynalo ono wirowac i przyciagac mnie. Za oknem widzialem czarna nadnaturalnej wielkosci postac. Znowu modlilem sie dlugo rozancem i w koncu udalo mi sie zasnac. Po tym wydarzeniu przez dlugi czas w nocy nawiedzala mnie czarna postac, snily mi sie lustra gdzie zamiast odbicia widzialem czarna sylwetke lub swoja wykrzywiona w potwornym grymasie twarz. Kiedys patrzac w lustro w nocy zahipnotyzowal m nie moj wzrok i przykul do miejsca nie moglem sie ruszyc. Balem sie pomieszczen z lustrami. Pozniej przez miesiac chodzilem codziennie na msze swieta, nigdy w zyciu tego nie robilem (tzn nie codziennie). Dopiero po rekolekcjach adwentowych wyspowiadalem sie z tego i Bogu dzieki skonczylo sie, ale teraz jak to pisze nadal czuje lodowate dreszcze. Slyszalem ze w takich przypadkach pomaga jedynie modlitwa wstawiennicza, ale moze to juz nie wroci. Najstraszliwsze to wydarzenia w moim zyciu spowodowala przewartosciowanie pewnych pojec.
Nie dotykajcie nieznanego! To jest naprawde niebezpieczne.
Z Bogiem!
mirek477