SAMOBÓJSTWO NIE JEST ROZWIĄZANIEM!!!.doc

(630 KB) Pobierz
Objawienia świętej Brygidy z Szwecji

Objawienia świętej Brygidy z Szwecji

 

Księga 1 - Rozdział 1, 5, 7, 8, 10, 22, 29, 30, 31, 36, 37, 42, 43, 44, 50

Księga 2 – Rozdział 3, 5, 6, 12, 15, 18, 20, 21, 22, 23

Księga 3 – Rozdział 5, 13, 19, 21, 24, 27, 29, 30

Księga 6 – Rozdział 6, 28, 38, 39, 40, 42, 44, 46, 58, 116

Księga 7 – Rozdział 15, 21, 30, 31

Księga 8 – Rozdział 48, 56

 

 

 

CO CHRYSTUS POWIEDZIAŁ DO ŚWIĘTEJ BRYGIDY – KSIĘGA PIERWSZA

 

Początek „Księgi niebieskich objawień” świętej Brygidy Szwedzkiej. Słowa naszego Pana Jezusa Chrystusa do swojej wybranej i umiłowanej oblubienicy, w których mówi o swoim przesławnym wcieleniu, napiętnuje profanację chrztu i brak wiary oraz zaprasza oblubienicę do miłowania Go.

 

KSIĘGA PIERWSZA - ROZDZIAŁ 1

 

Ja jestem Stwórcą nieba i ziemi, jeden w Bóstwie z Ojcem i z Duchem Świętym. Ja jestem Tym, który przemawiał przez usta proroków i którego oni oczekiwali. Ze względu na ich pragnienie i moją obietnicę Ja – bez grzechu i bez pożądliwości – przyjąłem ciało, wchodząc w dziewicze wnętrzności niczym promienne słońce w najczystszą skałę. Bo jak słońce, przechodząc przez szkło, nie uszkadza go, tak również dziewictwo Dziewicy nie doznało uszczerbku, kiedy przyjąłem ciało.

Poza tym przyjąłem ciało w taki sposób, by nie opuścić Bóstwa. Kiedy stałem się człowiekiem w łonie Dziewicy, nie byłem mniejszy od Ojca i Ducha Świętego w Bóstwie, wszystkim rządząc i wszystko napełniając. Bo jak światło nigdy nie oddziela się od ognia, tak moje Bóstwo nigdy nie oddzieliło się od człowieczeństwa, nawet w śmierci.

 

Ponadto chciałem, aby moje przeczyste ciało zostało ukrzyżowane i rozdarte od stóp do czubka głowy za grzechy wszystkich. Obecnie to samo ciało jest każdego dnia ofiarowane na ołtarzu, aby jeszcze bardziej kochał Mnie człowiek i częściej pamiętał o moich dobrodziejstwach.

Teraz jednak jestem całkowicie zapomniany, pomijany i pogardzany, czuję się jak król wygnany ze swego królestwa. Na jego miejsce został wybrany najgorszy łotr i to jemu oddaje się cześć. A Ja chciałem w człowieku mieć swoje królestwo, aby z mocy prawa być jego królem i panem, ponieważ go stworzyłem i odkupiłem.

 

Lecz teraz on zdradził i zbezcześcił wiarę przyrzeczoną mi na chrzcie, złamał i zlekceważył moje prawa, które mu zaproponowałem. Kocha swą własną wolę i brzydzi się słuchaniem Mnie. Co więcej, woli ode Mnie tego najgorszego łotra, którym jest diabeł i jemu się powierzył. A on naprawdę jest łotrem, ponieważ bierze sobie w posiadanie jego duszę, odkupioną przeze Mnie za cenę krwi; podżega ją do zła i obiecuje fałsz. I wcale nie porywa jej, jakby był silniejszy ode Mnie, gdyż Ja jestem tak potężny, że mam całą władzę w jednym słowie, i tak sprawiedliwy, że nie czynię najmniejszej niesprawiedliwości, choćby Mnie prosili o to wszyscy święci. Lecz ponieważ człowiek, obdarzony wolną wolą, w sposób wolny poddaje się diabłu, gardząc mymi przykazaniami, to jest rzeczą słuszną, aby doświadczył on tyranii diabła.

Bo sam diabeł, stworzony przeze Mnie dobrym, lecz upadły wskutek swej złej woli, jest jakby moim sługą, żeby pomścić zło. Choć do tego stopnia pogardzany, jestem jednak miłosierny, tak iż tym, którzy się upokarzają, przebaczę wszystko, co uczynili, i uwolnię ich od niegodziwego łotra. Tych zaś, którzy uparcie będą Mną gardzić, potraktuję ze sprawiedliwością, tak iż doświadczając jej, powiedzą: „Biada nam, bo zakosztowaliśmy Bożego gniewu!”

 

Ty natomiast, córko moja, którą wybrałem i z którą rozmawiam moim duchem, kochaj Mnie z całego serca. Nie jak syna, córkę lub rodziców, ale bardziej niż cokolwiek na świecie. Bo Ja, którym cię stworzył, dla ciebie nie uchylałem się od udręki w żadnej mojej części. I także teraz kocham tak miłosiernie twą duszę, że gdybym się miał jej pozbawić, znów pozwoliłbym się przybić do krzyża, jeśliby to było możliwe. Naśladuj moją pokorę. Ja, król chwały i aniołów, włożyłem na siebie liche odzienie i moimi uszami słuchałem straszne obelgi i pogardę.

Wybieraj raczej moją wolę niż swoją, ponieważ moja Matka a twoja Pani przez całe życie nie pragnęła niczego innego, jak tylko tego, czego Ja chciałem. Jeśli tak będziesz czynić, twoje serce będzie w moim i rozpali się moją miłością. Tak jak coś suchego natychmiast zapala się od ognia, tak twoja dusza zostanie przeze Mnie napełniona i Ja będę w tobie, i wszystkie rzeczy doczesne będą dla ciebie goryczą, a trucizną będzie wszelka przyjemność cielesna. Spoczywać będziesz w objęciach mojego Bóstwa, gdzie nie ma żadnej przyjemności cielesnej, lecz wesele i szczęście duchowe. Bo dusza uradowana pełna jest wesela, w środku i na zewnątrz. I o niczym nie myśli ani niczego nie pragnie, jak tylko radości, którą ma. Kochaj więc tylko Mnie, a będziesz mieć wszystko, czego pragniesz, i to w obfitości.

Czyż nie jest napisane, że nie ubywało oliwy u wdowy do czasu, aż Bóg zesłał deszcz na ziemię, jak zapowiedział prorok? Ja jestem prawdziwym prorokiem; jeśli uwierzysz mym słowom i będziesz je zachowywać, nie zabraknie ci na wieki oliwy, radości i wesela.

 

 

Słowa przepełnione miłością, którymi oblubienicy Chrystusa ukazany jest Kościół, walczący pod postacią okazałego zamku, oraz jak będzie odbudowany Kościół Boga dzięki modlitwom chwalebnej Dziewicy i świętych.

 

ROZDZIAŁ 5

 

Ja jestem Stwórcą wszystkich rzeczy. Ja, Król chwały i Pan aniołów, zbudowałem sobie okazały zamek i umieściłem w nim moich wybranych. Tymczasem nieprzyjaciele moi podkopali jego fundamenty i przeważyli nad przyjaciółmi moimi, aż z ich przywiązanych do słupa nóg wypłynie szpik. Kamienie uderzają w ich usta, cierpią z głodu i pragnienia. Ponadto tamci prześladują swego Pana. Już moi przyjaciele proszą z jękiem o pomoc, sprawiedliwość domaga się zemsty, miłosierdzie każe przebaczyć. Wtedy sam Bóg przemawia do obecnego tam wojska niebieskiego: „Co myślicie o nich, o tych, co zajęli mój zamek?” A wszyscy niemal jednym głosem odpowiadają: „Panie, w Tobie jest wszelka sprawiedliwość i wszystkie rzeczy w Tobie widzimy. Ty istniejesz bez początku i bez kónca, Synu Boży, Tobie został dany wszelki sąd, Ty jesteś ich sędzią”. Na co On rzecze: „Choć wszystko wiecie i widzicie we Mnie, to jednak nad tą obecną tu oblubienicą wy wydajcie słuszny sąd”. Ci zaś mówią: „Sprawiedliwość jest taka: ci, którzy wydrążyli dziurę w murze, niech zostaną ukarani jak złodzieje. A ci, którzy upierają się w złu, niech będą ukarani jak najeźdźcy. Ci zaś, którzy są więźniami, niech zostaną uwolnieni, a głodni nasyceni”.

 

Następnie przemawia Matka Boża, Maryja, uciszając wcześniejsze głosy. Tak rzecze: „Panie mój i Synu najdroższy, Ty byłeś w moim łonie, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Ty przez swą łaskawość uświęciłeś mnie, naczynie gliniane. Błagam Cię, zlituj się raz jeszcze nad nimi”.

Wtedy odpowiada Pan Matce: „Błogosławione słowo ust Twoich. Ono wznosi się ku Bogu jak przemiła woń. Tyś jest chwałą aniołów i wszystkich świętych, bo przez Ciebie Bóg doznał pociechy i rozweselili się święci. A ponieważ od samej młodości Twoja wola była jak moja, raz jeszcze uczynię tak, jak tego chcesz Ty”.

I mówi do wojska: „Walczyliście mężnie, dlatego ze względu na waszą miłość jeszcze uśmierzę mój gniew. Dzięki waszym modlitwom odbuduję mój mur. Ocalę i uzdrowię tych, którzy doznali przemocy i stokrotnie wynagrodzę im wycierpianą obrazę. Także gwałtownikom dam pokój i miłosierdzie, jeśli o nie prosić będą. Ci, którzy nim pogardzą, doświadczą mojej sprawiedliwości”.

 

A teraz wyjaśnię ci, co oznaczają te rzeczy. Zamkiem, o którym ci mówiłem, jest sam święty Kościół, zbudowany krwią moją i moich świętych, wzmocniony cementem mojej miłości; w nim umieściłem moich wybranych i przyjaciół. Jego fundamentem jest wiara, to znaczy przeświadczenie, że Ja jestem Sędzią sprawiedliwym i miłosiernym. Lecz teraz fundament jest podkopany, ponieważ wszyscy wierzą we Mnie i głoszą, że jestem miłosierny, ale prawie nikt nie głosi i nie wierzy, że jestem Sędzią sprawiedliwym. Uważają Mnie niemal za niegodziwego sędziego. Niegodziwy bowiem byłby sędzia, który przez miłosierdzie odsyłałby bezkarnie niegodziwców, tak, by jeszcze bardziej uciskali sprawiedliwych. Lecz Ja jestem Sędzią sprawiedliwym i miłosiernym, tak, że nie pozostawię bez kary nawet najmniejszego grzechu i bez nagrody choćby najmniejszego dobra. Przez wydrążoną dziurę w murze weszli do świętego Kościoła ci, którzy grzeszą bez obawy, negują moją sprawiedliwość, dręczą moich przyjaciół jak tych, co są związani łańcuchami. Dla moich przyjaciół bowiem nie ma radości ni pociechy. Lecz jest im zadawana wszelka możliwa obelga i wszelki ból, jakby byli złymi duchami. Jeśli mówią o Mnie prawdę, zbija się ich twierdzenia i oskarża o kłamstwo. Gorąco pragną słuchać i mówić rzeczy prawe, ale nie ma nikogo, kto by ich słuchał lub mówił im o nich.

Tamci bluźnią nawet przeciwko Mnie samemu, Panu i Stwórcy. Mówią bowiem: „Nie wiemy, czy jest Bóg. A jeśli jest, to co nas to obchodzi”. Strącają i depczą moją chorągiew, mówiąc: „Po co cierpiał? Komu to potrzebne? Niech da nam naszą wolę i to nam wystarczy, a niech dla siebie zachowa swoje królestwo i swoje niebo”. Ja chcę przebywać w nich, lecz oni mówią: „Raczej umrzemy, niż oddamy naszą wolę”.

 

Tacy oni są, moja oblubienico. Ja ich stworzyłem i jednym słowem mógłbym ich zniszczyć. Jakże się unoszą pychą przeciwko Mnie! Lecz teraz, dzięki modlitwom Matki mej i wszystkich świętych, jestem jeszcze tak miłosierny i cierpliwy, że chcę, aby dotarły do nich słowa, które wyszły z moich ust i chcę ofiarować im moje miłosierdzie. Jeśli zechcą je mieć, uśmierzę mój gniew; w przeciwnym razie doświadczą mojej sprawiedliwości, tak, iż będą jak złodzieje publicznie zawstydzeni przed aniołami i przed ludźmi, będą osądzeni przez ludzi. Jak bowiem ci nabici na widły są pożerani przez kruki, tak tamci będą pożerani przez demony, a nie zostaną zjedzeni. Jak ci przykuci do pala nie znajdują pokoju, tak oni cierpieć będą wszędzie ból i gorycz. Płonąca rzeka płynąć będzie w ich ustach, a ich brzuch się nie nasyci, lecz każdego dnia odnawiać się będzie ich męka.

Przyjaciele moi natomiast będą zbawieni i doznają pociechy przez słowa, które wychodzą z mych ust. Ujrzą moją sprawiedliwość wraz z miłosierdziem. Przyoblekę ich w zbroję mojej miłości i uczynię ich tak mocnymi, iż nieprzyjaciele rozpłyną się jak glina. A widząc to, będą czerwienić się wiecznym wstydem, ponieważ nadużyli mojej cierpliwości.

 

 

Słowa chwalebnej Dziewicy do córki na temat sposobu ubierania się oraz w jakie szaty i ozdoby powinna stroić się córka.

 

ROZDZIAŁ 7

 

Ja jestem Maryja, która porodziłam prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, Syna Bożego. Ja jestem Królową aniołów. Syn mój kocha cię całym sercem. Ty powinnaś wystroić się w najbardziej odpowiednie szaty. Pokażę ci, jak to zrobić i jakie mają być te szaty.

Jak więc najpierw wkładasz na siebie koszulę, potem suknię, buty, płaszcz i naszyjnik na piersi, tak też powinnaś się przyodziewać duchowo.

Koszulą jest skrucha. Jak bowiem koszula jest najbliższa ciału, tak skrucha i spowiedź są pierwszą drogą do nawrócenia do Boga. Przez nie oczyszcza się umysł, który przedtem rozkoszował się w grzechu i poskromione zostaje nieczyste ciało. Para butów to dwie władze duchowe, a mianowicie wola usunięcia braków oraz wola czynienia dobra i powstrzymywania się od zła.

 

Twoją suknią jest nadzieja w Bogu, ponieważ tak jak suknia ma dwa rękawy, tak w nadziei jest sprawiedliwość i miłosierdzie. A zatem, mając nadzieję na Boże miłosierdzie, nie zapominasz o Jego sprawiedliwości. Przypomina ci o Jego sprawiedliwości i sądzie, ale w taki sposób, żebyś nie zapomniała o miłosierdziu. Nie wymierza On bowiem nigdy sprawiedliwości bez miłosierdzia ani miłosierdzia bez sprawiedliwości.

Płaszczem jest wiara: jak bowiem płaszcz wszystko przykrywa i wszystko trzyma zamknięte, tak przez wiarę człowiek może wszystko zrozumieć i uzyskać. Ten płaszcz powinien nosić znaki miłości twego Oblubieńca, to znaczy powinien wskazywać, że On cię stworzył, On cię odkupił, On cię wykarmił, On cię pociągnął do swego ducha i otworzył ci duchowe oczy.

Naszyjnikiem jest rozważanie Jego męki. Niech zawsze spoczywa On na twej piersi. Jak był wyszydzany, biczowany, zakrwawiony i przybity żywcem do krzyża, a Jego nerwy zerwane. Jak przy śmierci całe Jego ciało drżało z powodu przenikliwego bólu. Jak w ręce Ojca polecał swego ducha. Ten naszyjnik niech zawsze będzie na twej piersi.

 

Wieniec na twojej głowie oznacza czystość w uczuciach, tak abyś wolała raczej być pobita niż splamiona. Bądź więc przyzwoita i czysta. Nie myśl, nie pragnij niczego innego, jak tylko twego Boga. Gdy będziesz mieć Jego, będziesz mieć wszystko.

Tak przystrojona oczekuj twego Oblubieńca.

 

 

Słowa Królowej nieba do najdroższej córki, oznajmiające jej, jak powinna kochać i wielbić Syna wraz z Matką.

 

ROZDZIAŁ 8

 

Ja jestem Królową nieba. Martwisz się, jak masz mnie wielbić. Niech będzie dla ciebie rzeczą pewną, że wszelka chwała oddana memu Synowi jest chwałą dla mnie. Kto zniesławia Jego, zniesławia mnie. Tak bowiem gorąco Go kochałam, a On mnie, że byliśmy niemal jednym sercem. On kochał mnie, naczynie gliniane, i taką mnie darzył czcią, że wyniósł mnie ponad aniołów. Tak zatem masz mnie czcić:

 

„Błogosławiony bądź, Boże, Stwórco wszystkich rzeczy, który raczyłeś zstąpić w łono Dziewicy Maryi. Błogosławiony bądź, Boże, który chciałeś dokonać tego bez jakiegokolwiek uszczerbku Dziewicy Maryi i raczyłeś wziąć od Niej niepokalane ciało – bez grzechu. Błogosławiony bądź, Boże, który wyszedłeś naprzeciw Dziewicy w radości Jej duszy i wszystkich Jej zmysłów, i z Niej zrodziłeś się w radości całego Jej ciała, bez grzechu. Błogosławiony bądź, Boże, który po swym wniebowstąpieniu częstymi pociechami radowałeś Dziewicę Maryję, Matkę swoją, i sam nawiedzałeś Ją, przynosząc Jej pociechę. Błogosławiony bądź, Boże, który wziąłeś do nieba z ciałem i duszą Dziewicę Maryję, swoją Matkę, i z wielką czcią umieściłeś Ją ponad aniołami obok swego Bóstwa. Przez Jej modlitwy – zmiłuj się nade mną”.

 

 

Słowa Dziewicy Maryi do córki, zawierające pożyteczne pouczenia na temat życia oraz wiele wspaniałych rzeczy o męce Chrystusa.

 

ROZDZIAŁ 10

 

Ja jestem Królową nieba, Matką Boga. Powiedziałam ci, abyś nosiła zawsze na piersi naszyjnik. Teraz ukażę ci wyraźniej, jak ja od dzieciństwa, słuchając i rozumiejąc, że Bóg istnieje, zawsze zabiegałam i lękałam się o swoje zbawienie i starałam się okazywać Mu we wszystkim posłuszeństwo. Kiedy potem dowiedziałam się, że to Bóg jest moim Stwórcą i Sędzią wszystkich moich czynów, ukochałam Go mocno i zawsze się Go lękałam. Postanowiłam nigdy Go nie obrazić ani słowami, ani czynami. Dowiedziawszy się następnie, że dał prawo i swoje nakazy ludowi oraz że uczynił dla niego wiele cudów, postanowiłam mocno nikogo innego nie kochać, jak tylko Jego, i niezmiernie przykre stały się dla mnie sprawy ziemskie.

 

Potem, kiedy poznałam również, że sam Bóg miał odkupić świat, rodząc się z dziewicy, umiłowałam Go tak bardzo, że nie myślałam o niczym innym, jak o Bogu i nie chciałam niczego, jak tylko Jego samego. Ile tylko to było możliwe, uciekałam od rozmów i od obecności krewnych i przyjaciół. Wszystko, co mogłam, oddałam ubogim. Dla siebie zachowałam jedynie trochę pożywienia i odzienia. Nic mi się nie podobało, tylko Bóg. Zawsze pragnęłam w swoim sercu, aby żyć w czasie Jego narodzin i zasłużyć sobie w miarę możliwości na to, by być służebnicą Matki Boga.

Złożyłam także ślub w moim sercu, że pozostanę dziewicą i nigdy niczego nie będę posiadać na świecie. A jeśliby Bóg chciał inaczej, niech się dzieje Jego wola, a nie moja, ponieważ wierzyłam, że On może wszystko i pragnie dla mnie tylko tego, co pożyteczne. Dlatego oddałam Mu całą moją wolę.

Kiedy potem nadszedł czas, w którym dziewice miały z mocy prawa być przedstawione Panu w świątyni, ja także byłam między nimi przez posłuszeństwo moim rodzicom, myśląc sobie, że skoro dla Boga nie ma nic niemożliwego i że skoro wie, iż ja niczego innego nie pragnę i niczego nie chcę, jak tylko Jego, to może On ustrzec moje dziewictwo, jeśli tak Mu się spodoba, albo niech się wypełni we mnie Jego wola. Dowiedziawszy się następnie w świątyni wszystkiego, co mam czynić, wróciłam do domu i rozpaliłam się miłością Bożą jeszcze bardziej niż przedtem. Każdego dnia zapalał się we mnie nowy płomień i pragnienie miłości. Dlatego bardziej jeszcze niż zwykle odsuwałam się od wszystkich, dniem i nocą trwając w samotności, lękając się otworzyć usta lub uszy na coś przeciwnego memu Bogu albo oczy na rzeczy przyjemne. Jednak w tej ciszy ogarnął mnie lęk i wielki niepokój, żeby mi się nie zdarzyło, że przemilczę rzeczy, o których raczej powinnam mówić. Kiedy byłam w takim zakłopotaniu serca i pokładałam całą nadzieję w Bogu, zaraz przyszła mi myśl o wielkiej potędze Boga, jak aniołowie i wszystkie stworzenia służą Mu i jak Jego chwała jest niewysłowiona i nieskończona.

 

Tak rozważając, ujrzałam trzy wspaniałe rzeczy. Zobaczyłam najpierw gwiazdę, ale nie z tych, co lśnią na niebie. Ujrzałam światło, ale nie to, co rozbłyska w świecie. Poczułam woń nie ziół lub czegoś podobnego, lecz niezwykle miłą i niemal niewysłowioną, którą cała zostałam napełniona, i nie posiadałam się z radości. Zaraz potem usłyszałam głos, ale nie z ludzkich ust. A usłyszawszy go, zlękłam się silnie na myśl, że może to być jakaś iluzja. Zaraz jednak ukazał się przede mną anioł Boga pod postacią przepięknego mężczyzny, ale nie w ciele. Powiedział do mnie: Bądź pozdrowiona, pełna łaski... Usłyszawszy to, starałam się zrozumieć, co znaczą te słowa i dlaczego skierował do mnie to pozdrowienie.

Czułam się bowiem niegodna czegoś podobnego lub w ogóle czegokolwiek dobrego. Niemniej jednak wiedziałam, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.

 

Wtedy anioł powiedział: To, które się w tobie narodzi, jest święte i będzie nazwane Synem Bożym, i jak się Jemu podoba, tak się stanie. A jednak nie uważałam, że jestem tego godna. Nie zapytałam go ani dlaczego, ani kiedy się to stanie, lecz tylko jak się to stanie, ponieważ nie jestem godna być Matką Boga i nie znam męża. Anioł zaś odrzekł, tak jak już powiedziałam: Dla Boga nie ma nic niemożliwego, ale wszystko, co On chce, stanie się...

Usłyszawszy te słowa anioła, miałam bardzo silne wrażenie, że jestem Matką Boga, a dusza ma mówiła z miłością: „Oto jestem, niech się dzieje Twoja wola we mnie”. Po tych słowach natychmiast Syn mój począł się w moim łonie, przynosząc niewypowiedzianą pociechę duszy i wszystkim zmysłom moim. A mając Go w swym łonie, nosiłam Go bez bólu, bez jakiegokolwiek obciążenia i przykrego doznania na ciele. Upokarzałam się we wszystkim, wiedząc, że Ten, którego noszę w łonie, jest Wszechmocny. Kiedy potem Go urodziłam bez bólu i bez grzechu, podobnie jak Go poczęłam, radość duszy i ciała była tak wielka, że nie czułam ziemi, na której stawiałam stopy. I jak wszedł w moje członki ku radości całej duszy mojej, tak również w radości wszystkich zmysłów i niewysłowionym weselu duszy wyszedł ze mnie, nie naruszając mojego dziewictwa. Widząc i rozważając Jego piękno, dusza moja jakby rosą oblewała się radością, mając świadomość, że stała się godną takiego Syna. Kiedy zaś rozważałam miejsca gwoździ na rękach i stopach, które jak słyszałam od proroków, miały być przybite do krzyża, moje oczy napełniały się łzami, a serce niemal pękało z bólu. A gdy Syn mój widział mnie płaczącą, zasmucał się bardzo, niemal od tego umierając.

Rozważając jednak potęgę Jego Bóstwa, pocieszałam się, wiedząc, że tego właśnie chciał i że tak było właściwie. W pełni upodobniłam swoją wolę do Jego woli, tak iż radość moja zawsze złączona była z bólem. Kiedy nadszedł czas męki mojego Syna, schwycili Go Jego nieprzyjaciele, bijąc Go po twarzy i plując na Jego oblicze. Zaprowadzono Go do kolumny i On sam zdjął z siebie szaty. Sam przyłożył ręce do kolumny, a nieprzyjaciele związali je bezlitośnie...

 

Tak związany, nie miał niczego, co by Go okrywało, lecz stał tak, jak się urodził, cierpiąc wstyd z powodu swej nagości. Powstali wówczas wrogowie Jego, którzy po ucieczce przyjaciół byli wszędzie. I biczowali Jego ciało, czyste od wszelkiej zmazy i grzechu. Przy pierwszym uderzeniu ja, która stałam najbliżej Niego, upadłam jak martwa. Potem, odzyskawszy świadomość, ujrzałam Jego ciało pobite i ubiczowane aż do kości, które były widoczne. Najboleśniejsze było to, że bicze, cofając się, zostawiały bruzdy w ciele.

 

I podczas gdy Syn mój był cały skrwawiony i poszarpany, tak iż nie było w Nim żadnej zdrowej i jeszcze nie ubiczowanej cząstki, ktoś gwałtownie zapytał: „Czy chcecie zabić Go bez sądu?” I zaraz Go rozwiązał. Potem Syn mój został ubrany na nowo i ujrzałam wówczas ślady Jego stóp pełne krwi. Dzięki tym śladom znałam drogę mojego Syna. Dokądkolwiek bowiem szedł, ziemia była zbroczona krwią. Nie mieli oni cierpliwości, aby poczekać, aż się ubierze, lecz przymuszali Go i popychali, żeby się pośpieszył. Gdy prowadzono mego Syna jak złodzieja, wycierał sobie oczy od krwi. A jak już Go osądzili, włożyli nań krzyż, aby go niósł. Dźwigał go przez chwilę, po czym ktoś podszedł, żeby pomóc memu Synowi i dalej ponieść krzyż za Niego.

Podczas gdy Syn mój zmierzał na miejsce swej męki, jedni bili Go po barkach, inni po twarzy. A uderzano Go tak mocno i gwałtownie, że choć nie widziałam sprawcy, słyszałam wyraźnie trzask uderzeń.

Kiedy wraz z Nim doszłam na miejsce męki, zobaczyłam tam przygotowane wszystkie narzędzia do zadania Mu śmierci. Dotarłszy na miejsce, Syn mój sam zdjął z siebie szaty, a słudzy mówili między sobą: „Te szaty są nasze, już ich nie odzyska, bo jest skazany na śmierć”. Kiedy Syn mój stał nagi, tak jak się urodził, podbiegł ktoś i przyniósł Mu welon, a On, uradowany wewnętrznie, okrył nim sobie intymne części.

 

Potem okrutni oprawcy wzięli Go i rozciągnęli na krzyżu. Najpierw przybili prawą rękę do drzewa, gdzie już był otwór na gwóźdź; rękę przebili w miejscu, gdzie była najtwardsza. Podciągając następnie sznurem drugą rękę, przybili ją w ten sam sposób do drzewa. Potem przybili prawą nogę, a na niej ułożyli lewą. Zrobili to dwoma gwoździami, tak iż nerwy i żyły naprężały się i zrywały. Następnie nałożyli Mu koronę cierniową tak mocno, że przekłuła czcigodną głowę mojego Syna, oczy Jego napełniły się tą spływającą krwią, zatkały się uszy i splamiła się cała broda.

 

Kiedy tak cały był pokryty krwią i ranami w mojej obecności, pełnej bólu i jęku, spojrzał tymi zakrwawionymi oczyma na Jana, syna mojej siostry, i polecił mnie jemu.

Wtedy usłyszałam, jak niektórzy mówili, że mój Syn jest łotrem, a inni, że kłamcą albo że nikt bardziej od Niego nie był godzien śmierci. Pod wpływem tych słów ból mój stawał się znów okropny. Lecz, jak powiedziałam, gdy tylko wbili Mu pierwszy gwóźdź, przy pierwszym uderzeniu padłam omdlała, jakby martwa, zaćmił mi się wzrok, drżały mi ręce i nogi. Nie odzyskałam świadomości, zanim dokończyli ukrzyżowania. Kiedy się podniosłam, ujrzałam mego Syna nędznie wiszącego i ja, matka najsmutniejsza i przygnębiona, z trudem zdołałam znieść ten ból.

 

Potem Syn mój, widząc Mnie i swoich przyjaciół płaczących bez ukojenia, słabym głosem zwrócił się od Ojca swego i powiedział: „Ojcze, czemuś Mnie opuścił?”, niemal jakby chciał rzec: „Nie ma nikogo, kto by mi współczuł, tylko Ty, Ojcze”. Wtedy oczy Jego zdały się na wpół martwe, Jego policzki wybladłe, twarz zagubiona, usta otwarte i język zakrwawiony, brzuch jakby pozbawiony wnętrzności, przyklejony do pleców. Całe ciało było blade i wychudłe z powodu ogromnego wykrwawienia. Jego ręce i nogi były zesztywniałe, rozciągnięte i wydłużone na kształt krzyża; broda i włosy zalane krwią.

 

Kiedy Syn mój był pokryty ranami i zsiniały, tylko serce się trzymało, gdyż było mocne i zdrowe z natury. Z mego ciała wziął bowiem ciało bardzo czyste i doskonale zbudowane. Jego skóra była bardzo miękka i delikatna, gdy tylko została choćby lekko draśnięta, natychmiast tryskała krwią. A tak żywa była to krew, że można ją było dostrzec pod skórą. Ponieważ miał silną budowę i naturę, w Jego zranionym ciele toczyły ze sobą walkę życie i śmierć. Ból płynący z członków i nerwów zranionego ciała przechodził niekiedy do serca, które było bardzo zdrowe i nieskalane, i wywoływał w nim rozdarcia i wstrząsy. Kiedy indziej od serca ból rozchodził się na zranione członki i tak opóźniał ich śmierć, dolewając goryczy.

Pośród tylu boleści Syn mój patrzył na swoich przyjaciół, którzy płakali i woleliby sami cierpieć te męki z Jego pomocą lub cierpieć wieczne piekło, aniżeli widzieć Jego rozszarpanego tymi boleściami. Ból, który płynął z cierpienia przyjaciół, przerastał wszelką gorycz i udrękę, jaką mógł wycierpieć w ciele i w duszy, ponieważ kochał ich czule. Dlatego z powodu nadmiaru swej ludzkiej udręki zawołał: „Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha mojego”.

 

Gdy to usłyszałam, we Mnie, w Jego boleściwej Matce, zadrżały wszystkie członki z wielką goryczą. Ilekroć potem wracał w pamięci do mnie ten głos, rozbrzmiewał jakby na nowo w moich uszach i stawał się jakby teraz obecny.

Gdy zaś zbliżała się śmierć, serce kruszyło Mu się z powodu gwałtownych cierpień i wszystkie członki zaczęły drżeć. Wtedy lekko podniósłszy głowę, skłonił ją. Widać było otwarte usta i krwawiący język. Ręce rozluźniły się nieco i ciężar ciała spadł bardziej na nogi. Palce i ramiona w jakiś sposób się wydłużyły i plecy mocno przylgnęły do drzewa krzyża.

Wtedy niektórzy mi powiedzieli: „Mario, twój Syn umarł”. Inni dodali: „Umarł, ale zmartwychwstanie”. I kiedy wszyscy mówili, przyszedł ktoś i włócznią przebił Mu serce tak gwałtownie, że omal nie przeszła na drugą stronę.

A cofając się, włócznia miała ostrze czerwone od krwi. Wtedy, widząc zranione serce mego najdroższego Syna, miałam wrażenie, jakby zranione zostało moje serce.

 

Następnie został zdjęty z krzyża i wzięłam Go na kolana. Był jak trędowaty, cały pełen sińców. Jego oczy były zamknięte, zalane krwią; usta zimne jak śnieg; broda szczeciniasta, twarz ściągnięta, ręce ułożone koło pępka. Tak jak był na krzyżu, tak Go przyjęłam na moje kolana, zesztywniałego we wszystkich swych członkach.

Potem ułożyli Go na czystym prześcieradle. A swoim przemyłam Mu rany i członki. Zamknęłam Mu oczy i usta, które po śmierci zostały otwarte. Potem złożyli Go w grobie. O, jakże pragnęłam żywa być pochowana razem z moim Synem, gdyby taka była Jego wola.

Kiedy to uczynili, przyszedł dobry Jan i zaprowadził mnie do swego domu.

Oto, córko moja, co wycierpiał dla ciebie mój Syn.

 

 

Pełne słodyczy pytanie Matki, skierowane do oblubienicy i odpowiedź oblubienicy dana Matce. Słowa Matki o pożytku z dobrych pośród złych.

 

ROZDZIAŁ 22

 

Matka tak mówiła do oblubienicy Syna: „Ty jesteś oblubienicą mego Syna. Powiedz mi, co masz w sercu i czego pragniesz?” Oblubienica odparła: „Dobrze wiesz, Pani, bo Ty przecież znasz wszystko”. Wtedy błogosławiona Dziewica powiedziała: „Wprawdzie ja wiem wszystko, ale ty powiedz mi to swoimi słowami i w obecności wszystkich”.

Na to oblubienica: „Dwóch rzeczy – rzekła – lękam się, o Pani. Pierwszą są grzechy, których nie opłakuję i nie boję się tak, jak tego bym chciała. Drugą jest to, że smucę się z powodu tak wielu nieprzyjaciół Syna Twego”.

 

Wtedy Dziewica Maryja powiedziała: „Na pierwszą rzecz dam ci trzy lekarstwa. Pierwsze jest takie: pomyśl, że wszystkie istoty żyjące, które mają ducha, tak jak żaby i wszystkie inne zwierzęta, niekiedy cierpią niewygody. Ich duch jednak nie żyje na wieki, lecz umiera wraz z ciałem. Twoja dusza natomiast, podobnie jak dusza każdego człowieka, żyje na wieki. Drugie jest takie: pomyśl o miłosierdziu Bożym, gdyż żaden człowiek nie jest tak wielkim grzesznikiem, aby jego grzech nie został przebaczony, jeśli poprosi o to z postanowieniem poprawy i ze skruchą. Trzecie jest takie: pomyśl, jaka jest chwała duszy, która w Bogu i z Bogiem żyje bez końca.

 

Co do drugiej sprawy, a mianowicie że liczni są nieprzyjaciele Boga, również dam ci trzy lekarstwa. Pierwsze jest takie: rozważ, że twój Bóg i Stwórca jest także ich Sędzią i nigdy nie będą oni sędziami, choć On znosi z wielką cierpliwością ich niegodziwość w czasie tego życia.

Drugie jest takie: rozważ, że są oni synami zatracenia oraz jak ciężki i straszliwy będzie dla nich ogień wieczny. Są oni najgorszymi sługami, pozbawionymi dziedzictwa, natomiast synowie je otrzymają. „Czy zatem – powiesz – nie trzeba by im głosić Ewangelii?” Tak, oczywiście. Pomyśl, że często obok złych są i dobrzy. Również przybrani synowie niekiedy oddalają się od dobra, tak jak uczynił to ów syn marnotrawny, który odszedł do dalekiego kraju i żył niegodziwie. Lecz oni, skruszeni pod wpływem przepowiadania, powracają do Ojca i będą tym goręcej przyjęci, im bardziej zgrzeszyli. Im zatem trzeba przepowiadać jeszcze więcej; niech więc kaznodzieja, który uważa, że wszyscy są źli, zastanowi się, czy nie ma wśród nich także przyszłych synów mojego Pana. Niech zatem im głosi Ewangelię. Taki kaznodzieja otrzyma wspaniałą nagrodę. Trzeci środek jest następujący: rozważ, że źli są tolerowani za życia jako próba dla dobrych, aby drażnieni ich obyczajami, zbierali owoce cierpliwości, co wyjaśnię ci za pomocą przykładu.

 

Róża cała pachnie, ma piękny wygląd, jest delikatna w dotyku, a jednak rośnie wśród cierni, które kłują przy dotknięciu, są brzydkie i bez zapachu. Tak również ludzie dobrzy i sprawiedliwi, choć łagodni ze względu na cierpliwość, piękni z racji obyczajów, pachnący dobrym przykładem, nie mogą jednak postępować naprzód i być doświadczani inaczej, jak tylko pośród złych. Niekiedy zdarza się, że cierń broni różę, aby nie została zerwana przedwcześnie. Tak też źli są dla dobrych okazją, by nie popadli w grzech. Niekiedy są powstrzymywani przez złość niedobrych, aby nie zgubił ich błogostan lub inne grzechy. Tak również wino nie zachowuje nigdy swego dobrego smaku inaczej, jak tylko wśród mętów; tak samo dobrzy i źli nie mogą pozostać cnotliwi i przynosić pożytku, jeśli nie są doświadczani przez ucisk i prześladowania ze strony złych.

 

Dlatego znoś chętnie nieprzyjaciół Syna mego i pomyśl, że On jest ich Sędzią i że – gdyby chodziło o samą sprawiedliwość – musieliby być zniszczeni wszyscy i spokojnie mógłby ich zniszczyć w jednej chwili. Zatem znoś ich, dopóki On również ich znosi”.

 

 

Słowa Dziewicy do córki na temat dwóch pań, z których jedna nazywa się Pycha, a druga Pokora. Przez tę ostatnią rozumie się Dziewicę, która w momencie śmierci przychodzi z pomocą swoim czcicielom.

 

ROZDZIAŁ 29

 

Matka Boża mówiła do oblubienicy Syna: „Są też dwie panie. Jedna, która nie ma jakiegoś szczególnego imienia, bo nie jest godna go nosić. Drugą jest Pokora i ma na imię Maria. Nad pierwszą panuje sam diabeł, który nią rządzi. Powiedział do niej jeden z jej żołnierzy: „O moja pani, jestem gotów uczynić wszystko, byle tylko przespać się z tobą choć jeden raz. Mam bowiem dużo energii, szczodre serce, nie boję się niczego i jestem gotowy nawet umrzeć za ciebie”. Ona mu odpowiedziała: „O sługo mój, wielka jest twoja miłość ku mnie. Ale ja siedzę wysoko i nie ma tu nic, tylko to krzesło. Prowadzą tu trzy bramy.

 

Pierwsza jest tak wąska, że cokolwiek człowiek ma w swym ciele, jeśli przechodzi przez tę bramę, wszystko się kruszy i rozpływa. Druga jest tak spiczasta, że kłuje aż po nerwy. Trzecia brama jest tak płonąca, że ktokolwiek w nią wchodzi, nie wytrzymuje od żaru i topi się jak brąz. Ale ja jestem wysoko, a ponieważ posiadam tylko jedno krzesło, kto będzie chciał być ze mną, stoczy się w ogromną przepaść”. On odpowiedział: „Ja oddam moje życie za ciebie, bo spadanie nie przestrasza mnie”.

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin