stylebook_Estyma.pdf

(330 KB) Pobierz
573275120 UNPDF
Stylebook miesięcznika
Okładka i strony wewnętrzne: papier błyszczący
Okładka tylna przeznaczona na reklamę
Ilustracja okładkowa zajmuje całą strone
Wymiary 210mm x 280mm
573275120.001.png
573275120.002.png
 
GRID
Jedna strona arkusza A4 zawiera 1800 znaków.
Grid składa się z trzech szpalt po sześc modułów.
Jeden moduł ma wymiary 54 mm x 40 mm i zawiera 64 znaki tekstu podstawowego.
Jedna kolumna ma wymiary 55 mm x 240 mm
Jeden arkusz zawiera 1160 znaków, przy wymiarach marginesów:
Margines grzbietowy: 20 mm
Margines górny: 25 mm
Marginesy boczny i dolny: 15 mm
Arkusz zawierający 1800 znaków
Arkusz zawierający 1160 znaków.
formy literackie autora „Kartoteki”. Tam dokładnie było widać, w jaki sposób Różewicz uwielbia zestawiać
stare z nowym, tworzyć rozmaite koniguracje ze swoich tekstów po to, by wydobyć kolejne znaczenia i sensy.
Dla poety ważne okazuje się w pisaniu przede wszystkim to, że dzieło literackie można nieustannie zmieniać – poprawiać,
skracać lub rozszerzać. Tak naprawdę żaden utwór nie jest zamkniętą całością. Wystarczy przestawić kolejność wersów,
sposób numeracji rozdziałów czy tytuł, już otwiera się nowe pole interpretacji. Źródłem twórczości – myślałem – może być
tylko etyka. (…) Dla mnie twórczość poetycka to było działanie, a nie pisanie „ładnych wierszy”. (…) W tym czasie takie określenia
jak »przeżycie estetyczne« wydawały mi się śmieszne i podejrzane – pisze Różewicz w wydanym właśnie tomie „Margines,
ale...”. Rozmaitość gatunków, stylów i konwencji, która cechuje zebrane teksty, jest naprawdę imponująca. Znajdziemy tu
utwory ważne i przejmujące, jak chociażby bardzo osobiste listy i releksje na temat silnej, często wręcz toksycznej relacji z
matką, ale też pozornie nic nieznaczące odpryski – krótkie notatki, spostrzeżenia i komentarze do codzienności (znakomite
reportaże i opowiadania ilustracyjne). Najważniejszy jest tutaj autoironiczny ton. Różewicz jak nikt inny umie się naśmie-
wać sam z siebie. Ma sporo dystansu do swojej twórczości, umie powiedzieć, który wiersz, jego zdaniem, nie nadaje się do
publikacji, a z którego jest naprawdę zadowolony. Przyznaje się, że nie wszyscy wydawcy chcieli od razu publikować jego
teksty – wiele razy spotkał się z odmową z ich strony. Laudacje i nagrody nie są dla niego. Peszy go przyjmowanie wyróżnień,
kiedy ma stanąć na środku dużej sali i dziękować za to, że go doceniono. Dużo lepiej czuje się wtedy, kiedy sąsiad nazywa go
zgarbionym staruszkiem, zwykłym człowiekiem, jednym z wielu, którzy mieszkają w jego dzielnicy. Zbiór „Margines, ale..”
zaczyna się zaskakująco – nie od korespondencji z największymi igurami polskiej literatury (jak Przyboś lub Brzękowski)
albo monumentalnie brzmiącej releksji na temat powinności sztuki, ale od relacji z podróży. Wysuwanie na pierwszy plan
pozornie bardziej błahej tematyki nie powinno być oczywiście niespodzianką dla czytelnika. Przynajmniej zaś dla tego,
któremu nie jest obca późna twórczość zafascynowanego problemem pop-kultury uparcie piętnującym jej grzechy poety.
O ile pierwszy z tekstów „O tej porze” podróż nam dopiero sugeruje, penetrując w tekście pogrążany w ciemności gmach
Luwru, o tyle dalsze utwory to kartki z wyprawy na wschód, w którą dane było Różewiczowi się wybrać. Brawurowym,
skondensowanym, ale jednocześnie tak nasączonym emocją stylem autor „Do piachu” opisuje swoje wrażenia z Moskwy
(Było rano, ludzie jechali do pracy. Po drodze – olbrzymie bloki mieszkalne w budowie. Przedtem jeszcze jakieś wiejskie
chałupy. Było pochmurno), następnie z Pekinu (Czarodziejstwo ciszy. Oczywiście przyczyniają się do tego miękkie pantole,
które nosi się nie tylko w hotelach, ale i na ulicy). Takie otwarcie zdaje się w pełni przemyślane i z pewnej perspektywy
oczywiste. Różnorodność doznań, które wywołuje doświadczanie nowej przestrzeni i kultury, odbija się w wielości form,
składających się na „Margines, ale..” rozciągających się od notatki, małej prozy czy utworu poetyckiego, do eseju, listu lub
bardziej obszernej korespondencji. Różewicz zabiera nas jednak nie tylko w podróż w przestrzeni, ale i w czasie, bowiem
wspomniane bogactwo gatunkowe realizuje się w tomie od początków kariery poety do ostatnich jego komentarzy. Bardzo
znamienna jest pod tym względem wymiana listów pomiędzy autorem „Niepokoju” a herosem polskiej liryki nowocze-
snej – Julianem Przybosiem. Okaże się bowiem, że relacja ta wykracza tak naprawdę poza zależność czeladnika słowa,
który chce pierwsze swe poetyckie próby opublikować w prestiżowym „Odrodzeniu”, od Mistrza widzącego w nim swoje
dawne marzenia, fantazje, talenty i rozterki. Legenda Awangardy Krakowskiej pisze wprost: I ja rad bym z Panem pomówić
szybko, długo i dogłębnie o wszystkim. Właściwie to poza Jastrunem i Filipem tylko z Panem mówi się najserdeczniej i tak
prawdziwie, jak trzeba między pisarzami. Ta waga,głębia, o której pisał Przyboś, to kolejny istotny trop w tomie „Margines,
ale..”. Różewicz bardzo często zupełnie mimochodemlub explicite właśnie mówi o funkcjach literatury i sztuki, o tym, czy
jest dla niego pisanie i jak widzi zjawisko tworzenia. Z tej perspektywy najnowszy zbiór tekstów zdaje się dziełem objawiającym
się w samym procesie pisania, samodemaskujacym się i zaskakującym czytelnika niebywałym stopniem świadomości siebie. W
ankiecie „Dlaczego piszę” zorganizowanej przez warszawską „Kulturę” poeta stara się przybliżyć ten impuls, który skłonił go
do tworzenia: Kiedy byłem młodszy, zdawało mi się, że pisaniem wymierzam sprawiedliwość „widzialnemu światu”… teraz, po
wielu latach pisania… szukam innych „racji”. Szukam. Modelowego czytelnika deiniuje bardzo prosto: jako człowieka wrażli-
wego. Pytania o estetykę pojawiają się także w bardziej niecodziennych, ale przez to właśnie tak specyicznie Różewiczowskich
kontekstach. W otwierającej tom impresji poeta wychodzi od ekfrazy i releksji na temat poczucia osamotnienia, które podsyca
noc do osobliwego i jakże inspirującego fragmentu dotyczącego natury dzieła: A przecież Gioconda uśmiecha się tajemniczo
i pracowicie. Przypuszczacie, że się nie uśmiecha? A co robią inne obrazy? W nocy. Czy odpoczywają? Pracują bez przerwy,
wytwarzają olbrzymie ilości piękna. „Margines, ale..” Różewicza jest bardzo ciekawym uzupełnieniem jego twórczości. Zaglądając
do tej książki, mamy wrażenie, że obserwujemy biurko pisarza. Pełne karteczek, na których zapisane są luźne notatki i uwagi.
Miło jest móc przeczytać te niezebrane dotąd i bliżej nieznane teksty. Taka zręcznie ukształtowana całość-kolaż potwierdza po
raz kolejny pisarską renomę tego autora. Drugie, mocniejsze jeszcze uderzenie wrocławskiego Biura Literackiego na początek
2011 roku. W ankiecie „Dlaczego piszę” zorganizowanej przez warszawską „Kulturę” poeta stara się przybliżyć ten impuls, który
skłonił go do tworzenia: Kiedy byłem młodszy, zdawało mi się, że pisaniem wymierzam sprawiedliwość „widzialnemu światu”…
teraz, po wielu latach pisania… szukam innych „racji”. Szukam. Modelowego czytelnika deiniuje bardzo prosto: jako człowieka
wrażliwego. Pytania o estetykę pojawiają się także w bardziej niecodziennych, ale przez to właśnie tak specyicznie Różewiczow-
formy literackie autora „Kartoteki”. Tam dokładnie było widać, w jaki sposób Różewicz uwielbia zestawiać
stare z nowym, tworzyć rozmaite koniguracje ze swoich tekstów po to, by wydobyć kolejne znaczenia i sensy.
Dla poety ważne okazuje się w pisaniu przede wszystkim to, że dzieło literackie można nieustannie zmieniać – poprawiać,
skracać lub rozszerzać. Tak naprawdę żaden utwór nie jest zamkniętą całością. Wystarczy przestawić kolejność wersów,
sposób numeracji rozdziałów czy tytuł, już otwiera się nowe pole interpretacji. Źródłem twórczości – myślałem – może być
tylko etyka. (…) Dla mnie twórczość poetycka to było działanie, a nie pisanie „ładnych wierszy”. (…) W tym czasie takie określenia
jak »przeżycie estetyczne« wydawały mi się śmieszne i podejrzane – pisze Różewicz w wydanym właśnie tomie „Margines,
ale...”. Rozmaitość gatunków, stylów i konwencji, która cechuje zebrane teksty, jest naprawdę imponująca. Znajdziemy tu
utwory ważne i przejmujące, jak chociażby bardzo osobiste listy i releksje na temat silnej, często wręcz toksycznej relacji z
matką, ale też pozornie nic nieznaczące odpryski – krótkie notatki, spostrzeżenia i komentarze do codzienności (znakomite
reportaże i opowiadania ilustracyjne). Najważniejszy jest tutaj autoironiczny ton. Różewicz jak nikt inny umie się naśmie-
wać sam z siebie. Ma sporo dystansu do swojej twórczości, umie powiedzieć, który wiersz, jego zdaniem, nie nadaje się do
publikacji, a z którego jest naprawdę zadowolony. Przyznaje się, że nie wszyscy wydawcy chcieli od razu publikować jego
teksty – wiele razy spotkał się z odmową z ich strony. Laudacje i nagrody nie są dla niego. Peszy go przyjmowanie wyróżnień,
kiedy ma stanąć na środku dużej sali i dziękować za to, że go doceniono. Dużo lepiej czuje się wtedy, kiedy sąsiad nazywa go
zgarbionym staruszkiem, zwykłym człowiekiem, jednym z wielu, którzy mieszkają w jego dzielnicy. Zbiór „Margines, ale..”
zaczyna się zaskakująco – nie od korespondencji z największymi igurami polskiej literatury (jak Przyboś lub Brzękowski)
albo monumentalnie brzmiącej releksji na temat powinności sztuki, ale od relacji z podróży. Wysuwanie na pierwszy plan
pozornie bardziej błahej tematyki nie powinno być oczywiście niespodzianką dla czytelnika. Przynajmniej zaś dla tego,
któremu nie jest obca późna twórczość zafascynowanego problemem pop-kultury uparcie piętnującym jej grzechy poety.
O ile pierwszy z tekstów „O tej porze” podróż nam dopiero sugeruje, penetrując w tekście pogrążany w ciemności gmach
Luwru, o tyle dalsze utwory to kartki z wyprawy na wschód, w którą dane było Różewiczowi się wybrać. Brawurowym,
skondensowanym, ale jednocześnie tak nasączonym emocją stylem autor „Do piachu” opisuje swoje wrażenia z Moskwy
(Było rano, ludzie jechali do pracy. Po drodze – olbrzymie bloki mieszkalne w budowie. Przedtem jeszcze jakieś wiejskie
chałupy. Było pochmurno), następnie z Pekinu (Czarodziejstwo ciszy. Oczywiście przyczyniają się do tego miękkie pantole,
które nosi się nie tylko w hotelach, ale i na ulicy). Takie otwarcie zdaje się w pełni przemyślane i z pewnej perspektywy
oczywiste. Różnorodność do
W iosną ubiegłego roku pisaliśmy o wspaniałej „Wycieczce do muzeum” – tomie opowiadań, które zbierał krótkie
W iosną ubiegłego roku pisaliśmy o wspaniałej „Wycieczce do muzeum” – tomie opowiadań, które zbierał krótkie
573275120.003.png
LAYOUT
Tekst podstawowy:
Wywiady, Artykuły
Krój pisma : Garamond 10/11 pt (regular),
tekst justowany ostatnia linia wyrównana do lewej,
Tracking 90%, kerning: Optyczny
W dziale ,, w cztery oczy’’ tekst wyrównany do lewej
Pytania w wywiadach składane są krojem pisma dwuelementowym
Franklin Gothic Demi 10/11 pt, tekst wyrównany do lewej.
Interlinia o wielkości jednej lini tekstu.
Inicjał na trzy linie, w dziale wydarzenia
Cytaty w tekście
Krój pisma Garamond Premier Pro, pisany kursywą 10/11 pt,
tracking 110%
Akapity
W tekście justowanym ciągłym pożej 700 znaków (min 3) akapity
na strone
Tytuły
Dwa rodzaje krojów czcionek tytułowych:
Century Gothic
Armo Pro
Tytuły w dziale ,,w cztery oczy’’, na dwie szpalty, składane jednoelementowym krojek
pisma Century Gothic. Pierwszy człon tytułu - stopień pisma normalny 42 pt,
drugi - stopień pisma 54 pt. Interlinia 60pt
Składane są dwuelementowym krojem pisma Armo Pro odmiana
normalana lub półgruba. Stopień pisma od 40pt do 53 pt, Interlnina o trzy punkty większa
od stopnia pisma. Pierwsza litera pisana majuskułą.
Wielkośc tytułów od dwóch do trzech szpalt.
Paginacja
Na marginesie w górnym zewnętrzym rogu znajduje się żywa pagina, z tytułem
działu , złożona z dwóch czcionek:
Century 14 pt oraz Candara 20 pt, tracking 50%
odstęp od górnej krawędzi 13 mm
Pagina informujàca o numerze strony umieszcona jest na
na dolnym marginesie. Odsunięta od dolnej krawędzi 5mm, od krawędzi
grzbietowej 20 mm
Lead_1
Lead na dwie szpalty, umieszczony zawsze pod tytułem, złożony krojem pisma
MS Reference Sans Serif 16/19pt. w dzłach wydarzenia.
W dziale w cztery oczy Garamondem 16/19, wyróżnienia w leadzie złożone
grubym 20 pt. stopniem pisma
Lead_2
Leady w tekście nie większe niż na dwie szpalty. Zlożone czcionką
MS Reference Sans Serif, pochyłym stopniem pisma 14/18 pt.
Podpisy pod zdjęciami
Umieszczone obok zdjęcia. Stopień pisma 5/7 pt. Krój pisma
MS Reference Sans Serif
Podtytuły
Podtytuły na dwie szpalty, umieszczone zawsze pod tytułem, złożony krojem pisma
Century Gothic 16/19pt. w dzłach wydarzenia.
W dziale w cztery oczy Garamondem 16/19, wyróżnienia w leadzie złożone grubym 20
pt. stopniem pisma
Zgłoś jeśli naruszono regulamin