Wespazjan Kochowski - Dzieło Boskie albo pieśni Wiednia wybawionego i ....doc

(163 KB) Pobierz
Wespazjan Hieronim Kochowski

22

 

Wespazjan Hieronim Kochowski

 

 

 

 

DZIEŁO BOSKIE ALBO PIEŚNI WIEDNIA WYBAWIONEGO I INSZYCH TRANSAKCYJEJ WOJNY TURECKIEJ W ROKU 1683 SZCZĘŚLIWIE ROZPOCZĘTEJ

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Najaśniejszemu Panu a Panu Aleksandrowi z łaski Bożej Królewiczowi Polskiemu

autor zdrowia dobrego życzy

I

Do kogóż słuszniej obrócić się miały

Wybawionego Wiednia moje rymy,

Jeno do ciebie, wielkiego, wspaniały

Rodzica synu, następco estymy,

Cny królewicze. Ty, choć niedojrzały

Wiekiem, już gromisz tureckie olbrzymy,

Samym imieniem straszny. Cóż gdy w pole

Ruszysz — o zadrży Konstantynopole!

II

Poznaći w dziatkach, z których będą męże,

Wynika na wierzch czerstwość przyrodzona;

Czaczkiem go nie tul, ale daj oręże,

Zaraz Achilla uwodzi Bellona.

Jeszcze w kolebce Annibal gniótł węże,

Choć młodo, poznać z humoru Katona,

Aleksandrowi należyta chwała,

Że przed inszymi dosiadł Bucefała.

III

Lecz na cóż dawne wzbudzać kawalery,

Co późnym wiekom pobudką do cnoty?

Dość, żeś ojcowskiej żywy abrys cery

Wstępując w jego chwalebne przymioty.

Ty, da Bóg, z nim wraz tureckiej Chimery

Strącisz poroże, a wróciwszy złoty

Wiek chrześcijaństwu, ku jego pociesze,

Z znakami pójdziesz ku arabskiej Mesze.

IV

Nadzieja w Bogu, iże w jego ślady

Wstąpisz i z chuci, i prawem dziedzicznym,

Jego cię ze snu obudzą przykłady,

Które przeczytasz w wierszu heroicznym,

Abyś tym wzorem turskie Enkelady

Na upad konał bojem ustawicznym,

A tak Ottoman tę będzie miał chlubę,

Z rąk Aleksandra, iże odniósł zgubę.

Waszej Królewskiej Mości Pana

Mego Miłościwego

uniżony sługa

Wespazyjan Kochowski

z Kochowa, dworzanin J. K. M.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

AD MAJOREM DEI GLORIAM

PIEŚNI WIEDNIA WYBAWIONEGO SZCZĘŚCIEM I MĘSTWEM NIEZWYCIĘŻONEGO MONARCHY JANA III KRÓLA POLSKIEGO WIELKIEGO KSIĄŻĘCIA LITEWSKIEGO, ETC. ETC. ETC. ROKU PAŃSKIEGO 1683

 

I

Możnego Króla wiekopomne dzieła

Ojczystym rymem wspomni Klijo chętna,

Które lub sława światu ogłosiła,

Jednak potomność niech będzie pamiętna,

Jako posoki bisurmańskiej siła

Z jego przywodu leje szabla skrzętna,

Kędy przeszedszy Odry i Dunaje

Piorunem wojny poganom się staje.

II

Klijo, nie ty, co w dwójwierzchym Parnasie

Pierwsza przodkujesz w dam dziewiętnych gronie,

A doświadczonych głów przy mądrej prasie

Otaczasz wieńcem wawrzynowym skronie;

Ale ty Panno, któraś Boga w czasie

Zrodziwszy siedzisz w gwieździstej koronie,

Ty mi bądź Klijo, ty mi w tym usiłku

Dodaj stów Panno, dodaj i posiłku.

III

Idzie tu o cześć, idzie i o wiarę

Syna twojego, nam drogie klejnoty,

Które kiedy by Turczyn przebrał miarę

W swej nadętości, nie uszły sromoty.

Zniósłby w świątnicach bezkrewną ofiarę

I katolickich obrzędów prostoty,

A na to miejsce tyran rozdrażniony

Wprowadziłby nam brzydkie zabobony.

IV

O nie dopuścisz! aby kiedy twoje

Dziedzictwo burzył naród ten wszeteczny;

Uprosisz ducha zgody, a na boje

Serce odważne i umysł stateczny,

A uśmierzywszy wnętrzne niepokoje

Chrześcijańskimi między pany wieczny

Skojarzysz związek. Niechaj co się kłócą

Z sobą, te siły na Turki obrócą.

V

Niechaj kornetów ognie niełaskawe

Nam szczęścia, Turkom zguby wróżką będą;

Sprzecznych płanetów złączenia jaskrawe

W trygonie Marsa przeciwko nim siędą.

Bicie piorunów, monstra, deszcze krwawe

Nad pogańską się niechaj silą zrzędą,

Żeby nie rzekli: gdzież ten Bóg, co z ręki

Naszej nam gaurów ma wydrzeć przez dzięki?

VI

Rzekłem; aż zaraz nieba kołowroty

Na horyzont nasz patrzają życzliwe,

Wszędzie na wojnę dodają ochoty

Bijąc alarmo w puzany krzykliwe.

Hartuje w Lemnie Mars zbroje i groty,

Bellona chucią sławy serca żywe

Podżga. Wszędzie albo ostrzą bronie,

Albo wężykiem bystre krócą konie.

VII

Wzajemnie także piekło nie próżnuje,

Na chrześcijaństwie swej się mszcząc ohydy.

Wielki Acheront wszytek się ruguje,

Skrzeczą Megiery, zjadłe Eumenidy,

Wężmi Erynnis łeb gorgoński snuje

Ci miasto żądeł ostre zieją dzidy;

Łoskot w "otchłaniach, a w srogim rozruchu

Słychać, że Cerber szczeka na łańcuchu.

VIII

A temu naprzód, co w pysznym Stambole

Grekom wydartym, hardy tyran gości,

Taką pobudką Tyzyfona kole

Serce i chciwe podnieca żądłości,

Żeby nie bawiąc w szarajach snadź w pole

Ruszył swej siły i carskiej możności,

Który świat ciasny; podobną go mową

Pobudzający na imprezę nową:

IX

Na cóż tamujesz waleczny Mehmecie

Fata? co-ć państwo świata przeznaczają;

Fortuna daje — Turcy brać nie chcecie

Berła nad tą mdlą chrześcijanów zgrają?

Docieraj dalej, chciej stanąć na mecie,

Jedynowładnym panem niech cię znają,

Od eojskiego kędyś Oryjonu

Rozległe państwa aż do Kaledonu.

X

Oczuć się mężny, a zażyj pogody

Na twardoustej wstargnienie Europy,

Którą zewnętrzne kołaczą niezgody,

Jak gdy na wiosnę gwałtowne roztopy

W morze wpadając grube łamią lody,

Kędy zmieszawszy Propontim w też tropy

Swój kształt odmienią prędko w postać iną.

Kiedy się w likwor wód morskich rozpłyną.

XI

Bo jeśli ze snu Perykla budziły

Antecesorów jego dzieła owe;

Macedońskiemu jeśli wycisnęły

Łzy heroiczne akty Kserksesowe,

Dopieroż tobie niezrównanej siły

Potrzeba w szlady iść Solimanowe,

O wnuku Boży i panie nad pany!

Piorunie, biczu na złe chrześcijany!

 

XII

Patrz jako w gnuśnym pokoju zlenieli,

Tylko fakcyje, tylko swary stroją,

Cedzieć jak dawno w ręku swych nie mieli

Gołego miecza lub hartowną zbroją

Okryci w polu wyśli, a niżeli

W puklerzach, radni przy zwierciadłach stoją.

Cóż niewieściuchów do wojny przychęci?

Którym kożuszek ciężki jest łabęci.

XIII

Wojska zaś twoje kto w szyku obaczy

Na wybór męże, brak rycerskiej młodzi,

Argiraspide macedońscy raczej,

Z którymi świat wskroś wielki król przechodzi,

Sercem — lwi, koniem i bronią — jonacy;

Czułą imprezą do bystrej powodzi

Wielce podobni, która w dobrej sprawie

Bieżąc aż w wielkim opiera się stawie.

XIV

Tak oni pójdą aż od Dyjarbeki

I Arabijej granice szczęśliwej,

A choć ich trzyma kraj dobrze daleki,

Wprzód jednak rumor uprzedza pierzchliwy,

Że idzie naród, któremu owszeki

Nie strzyma męstwem żaden człowiek żywy,

A tak jedną ręką, kędy wschodzi

Słońce, utrzymasz, drugą — gdzie zachodzi.

XV

Takimi słowy tyran uniesiony

I powodzeniem fortunnym nadęty,

Zaraz emiry w różne pośle strony,

Aby baszowie z przednimi książęty

Kupili zbrojnych. Han swoje Gelony

Wywodził w pole, imprezy napiętej

Wierny towarzysz, a inszy wasali

Żeby z posiłki licznymi bywali.

XVI

Natychmiast zagrzmią uwalnymi młoty

W liparytańskiej kuźni bite szyny,

Ma Wulkan odbyt na swoje roboty:

Kordy, pałasze, kręte serpentyny;

Krom tego w Lemnie do ręcznej oto tej

Armaty leją nośne kolubryny

I inszy rodzaj dział, które z daleka

Haniebną śmiercią zabijają człeka.

XVII

Pierwszy lód złomać kiedy jędza zmogła,

Więc się na dalszą imprezę ośmieli:

W lot w purpuratach sekretnie przemogła

Z baszami wezyr, aby wojny chcieli,

A potem swego dopinając godła

Na toż przypadnie z Węgrami Tekieli

Pretekst o wiarę mając uroszczony,

Lub nie tak wiary, jak łakom korony.

XVIII

I długoż, prawi, Węgrowie patrzamy

Bez zemsty na te ojczyste popioły?

Długo to jarzmo jeszcze znosić mamy?

Ciążą pasterzów odjęte kościoły,

Jak rozproszone owce się błąkamy

Z zdrowiem uchodząc przed nieprzyjacioły,

Którzy się naszym ucieszą uciskiem,

Gdy głowy będą w Wiedniu widowiskiem.

XIX

Przepadły prawa, przepadły wolności,

Onego niegdy sławnego narodu.

Który się chlubił z takiej dostojności,

Iże obierał pana z swego rodu.

Teraz po wszytkich Węgrach Niemiec gości

Nie masz fortece, miasta, ani grodu;

Oni skarb mają, oni w wojskach rządy

Ciężkie niewinnym, u nich w rękach sądy.

XX

Więc gdy pogodę fortuna zdarzyła

I właśnie jest czas odwetować swoje,

Komu swoboda, komu cnota miła,

Dosiadaj konia i bierz się do zbroje!

Skurczy się prędko ta rakuska siła,

Którą nadętą czynią zwierzchne stroje.

Niech się sztokadą Niemiec jak chce sroży,

Sto głów ich szabla wnet nasza położy.

XXI

Jeśliby też Mars i z fortuną społem

Imprezie naszej byli nieżyczliwi,

Tedy by przyszło nałożyć z Stambołem

Skarżąc, że Niemcom nic-eśmy nie krzywi.

Tak Ottomanom uderzywszy czołem

Turcy na sukurs pójdą wojny chciwi,

Bowiem mnie cięższa jedna Niemców buta,

Niż nie wiem jakie Turkowi trybuta.

XXII

Jeno wymówił słowy gorącemi

Aż zaraz wieści jedna drugą goni;

Wszędzie na rokosz po węgierskiej ziemi

Madzar się bierze do zbroje, do koni.

Wtąż na dywanie Turczyn z paszy swemi

Posiłkować ich snadno się nakłoni

I liczne wojska kupi, które razem

Idą do Węgier z wielkim wezyrazem.

XXIII

Tu już szlachetna, o córko pamięci!

Której powieści żaden człek nie zgani,

Dyktuj mi sama jako się nadęci

Na tę imprezę brali bisurmani,

Którzy paszowie u swych nader wzięci

Wojska prowadzą i kto im hetmani,

Jaki aparat i sprzęt Gradywowy,

Ludzkimi ledwie wyrażony słowy.

XXIV

Całe trzy lata gromadzi z daleka

Seraskier wojska i szpahów gwardyje,

Kędy Damaszek, Ormuz, Dyjarbeka,

Erzerum, Trypol i Karamanije,

Alep, Liwazum — w wojennego człeka

Obfitujące z dawna prowincyje;

Anatolija, Rumel i z Kairem

Z wielkim do Węgier biorą się wezyrem.

XXV

Ile w Azyjej znajduje się młodzi,

Lubo na zajmach lub dzierżą tymary,

Za emirami co żywo wychodzi

Przez skarbowe żołd wziąwszy tewterdary.

Na koniec szczodry datek ułagodzi

Dotychczas wojny nie chcące janczary;

Wtąż i Sołaki ze swoim kihają

W gęstych z Stambołu zastępach ruszają.

XXVI

Liczy się szabel dwakroć sto tysięcy,

Okrom posiłków multańskich z Wołochy;

Pasza Sylistrów wyciąga czym pręcéj

I siedmiogrodzkich katanów motłochy.

W armacie dział jest nad czterysta więcej,

Granaty, bomby, kule, lonty, prochy,

Z czym wezyr tuszy, że pierwszym zamachem

Samym Europę zawojuje strachem.

XXVII

Gdy tak Ottoman w zapalczywej chuci

Zgubą chrześcijan potrząsa i bryka,

W tym też Leopold cesarz się ocuci,

Którego ta wprzód furyja dotyka;

A wszedszy w radę do śrzodków się rzuci

Odeprzeć złemu, które się przymyka,

Jakoby orzeł swój imperyjalny

Stos niebezpieczny wytrzymał i walny.

XXVIII

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin