0242. Darcy Emma - Kobieta honoru.pdf

(716 KB) Pobierz
Woman of honour
EMMA DARCY
Kobieta honoru
96674631.164.png 96674631.175.png 96674631.186.png 96674631.197.png 96674631.001.png 96674631.012.png 96674631.023.png 96674631.034.png 96674631.045.png 96674631.056.png 96674631.067.png 96674631.078.png 96674631.089.png 96674631.100.png 96674631.111.png 96674631.122.png 96674631.126.png 96674631.127.png 96674631.128.png 96674631.129.png 96674631.130.png 96674631.131.png 96674631.132.png 96674631.133.png 96674631.134.png 96674631.135.png 96674631.136.png 96674631.137.png 96674631.138.png 96674631.139.png 96674631.140.png 96674631.141.png 96674631.142.png 96674631.143.png 96674631.144.png 96674631.145.png 96674631.146.png 96674631.147.png 96674631.148.png 96674631.149.png 96674631.150.png 96674631.151.png 96674631.152.png 96674631.153.png 96674631.154.png 96674631.155.png 96674631.156.png 96674631.157.png 96674631.158.png 96674631.159.png 96674631.160.png 96674631.161.png 96674631.162.png 96674631.163.png 96674631.165.png 96674631.166.png 96674631.167.png 96674631.168.png 96674631.169.png 96674631.170.png 96674631.171.png 96674631.172.png 96674631.173.png 96674631.174.png 96674631.176.png 96674631.177.png 96674631.178.png 96674631.179.png 96674631.180.png 96674631.181.png 96674631.182.png 96674631.183.png 96674631.184.png 96674631.185.png 96674631.187.png 96674631.188.png 96674631.189.png 96674631.190.png 96674631.191.png 96674631.192.png 96674631.193.png 96674631.194.png 96674631.195.png 96674631.196.png 96674631.198.png 96674631.199.png 96674631.200.png 96674631.201.png 96674631.202.png 96674631.203.png 96674631.204.png 96674631.205.png 96674631.206.png 96674631.207.png 96674631.002.png 96674631.003.png 96674631.004.png 96674631.005.png 96674631.006.png 96674631.007.png 96674631.008.png 96674631.009.png 96674631.010.png 96674631.011.png 96674631.013.png 96674631.014.png 96674631.015.png 96674631.016.png 96674631.017.png 96674631.018.png 96674631.019.png 96674631.020.png 96674631.021.png 96674631.022.png 96674631.024.png 96674631.025.png 96674631.026.png 96674631.027.png 96674631.028.png 96674631.029.png 96674631.030.png 96674631.031.png 96674631.032.png 96674631.033.png 96674631.035.png 96674631.036.png 96674631.037.png 96674631.038.png 96674631.039.png 96674631.040.png 96674631.041.png 96674631.042.png 96674631.043.png 96674631.044.png 96674631.046.png 96674631.047.png 96674631.048.png 96674631.049.png 96674631.050.png 96674631.051.png 96674631.052.png 96674631.053.png 96674631.054.png 96674631.055.png 96674631.057.png 96674631.058.png 96674631.059.png 96674631.060.png 96674631.061.png 96674631.062.png 96674631.063.png 96674631.064.png 96674631.065.png 96674631.066.png 96674631.068.png 96674631.069.png 96674631.070.png 96674631.071.png 96674631.072.png 96674631.073.png 96674631.074.png 96674631.075.png 96674631.076.png 96674631.077.png 96674631.079.png 96674631.080.png 96674631.081.png 96674631.082.png 96674631.083.png 96674631.084.png 96674631.085.png 96674631.086.png 96674631.087.png 96674631.088.png 96674631.090.png 96674631.091.png 96674631.092.png 96674631.093.png 96674631.094.png 96674631.095.png 96674631.096.png 96674631.097.png 96674631.098.png 96674631.099.png 96674631.101.png 96674631.102.png 96674631.103.png 96674631.104.png 96674631.105.png 96674631.106.png 96674631.107.png 96674631.108.png 96674631.109.png 96674631.110.png 96674631.112.png 96674631.113.png 96674631.114.png 96674631.115.png 96674631.116.png 96674631.117.png 96674631.118.png 96674631.119.png 96674631.120.png 96674631.121.png 96674631.123.png 96674631.124.png 96674631.125.png
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Molly, jesteś kobietą, na którą czekałem przez cale życie.
Uwielbiam sposób, w jaki się poruszasz, w jaki mówisz,
poprawiasz włosy... - delikatnie odgarnął z jej twarzy jedwabiste
pasemko i pieszczotliwie musnął policzek dziewczyny. - Jest w
tobie tyle energii... Czasem przez całe życie można jedynie śnić
o spotkaniu takiej kobiety. Dla mnie to marzenie się ziściło,
właśnie dzisiaj.
Jego słowa zdawały się mieć magiczną moc. Wpatrzona w
uwodzicielsko zamglone oczy topniała pod tym spojrzeniem,
gotowa poddać się jego czarowi, pragnąc tego coraz mocniej,
rozpaczliwie łaknąc miłości, jaką obiecywał... ale nagle
podświadomy lęk nakazał jej czujność, żądał dodatkowych
zapewnień.
Jego zmysłowe usta rozchyliły się w lekkim uśmiechu.
- To czarodziejska noc, Molly. Chciałbym, żeby to, co nam
się przydarzyło, nadal trwało, miało dalszy ciąg. Ale ty nie
jesteś do końca przekonana, prawda?
Poczuła ucisk w gardle, nie mogła wydobyć głosu.
- To... to był cudowny wieczór - wydusiła wreszcie.
- To dopiero pierwszy z wielu, jakie mamy przed sobą,
kochanie. Wkrótce przyjadę do Sydney. Czekaj na mnie.
Znów poczuła na wargach jego usta. Słodka czułość tego
pożegnalnego pocałunku wstrząsnęła nią jeszcze mocniej niż te
wcześniejsze, bardziej namiętne.
Delikatnie przeciągnął dłonią po jej policzku. - Dobrych snów
- zamruczał i z ociąganiem rozluźnił uścisk.
Postąpił kilka kroków w tył, przez cały czas nie odrywając od
niej uważnego spojrzenia brązowych oczu, jakby próbując na
zawsze utrwalić w pamięci jej obraz. W pewnej chwili odwrócił
się gwałtownie, otworzył drzwi i ruszył przed siebie.
Targały nią tysiączne wątpliwości, kiedy patrzyła za jego
oddalającą się sylwetką. Z każdym krokiem był coraz dalej. Z
2
trudem powstrzymywała cisnące się na usta wołanie. Pragnęła
zawrócić go, powiedzieć, że to właśnie na niego czekała przez
tyle lat... Ale może ten dzisiejszy wieczór okaże się tylko
złudzeniem, iluzją, która przeminie, nie pozostawiając po sobie
nic poza goryczą... Tak jak to zdarzyło się już wcześniej.
Patrzyła w milczeniu, aż zniknął za zakrętem korytarza.
Ścisnęła mocniej klamkę, nie przestając powtarzać sobie w
duchu, że zachowała się jak głupiec. Przecież miała już
dwadzieścia sześć lat, dawno przestała być niewinną panienką
przy byle okazji oblewającą się rumieńcem. Po raz pierwszy od
trzech lat, ciągnących się w nieskończoność, znów poczuła się
kobietą, zapragnęła być kochaną, być z nim. Ogarnęła ją złość
na siebie, że tak głupio zaprzepaściła to, co mogło się stać.
Teraz żałowała swojej decyzji.
Musi się opanować. Zamknęła drzwi. Dopiero teraz pozwoliła
sobie na łzy. Rozżalona rzuciła się na łóżko. Mogła być teraz z
nim, w jego ramionach sycić się miłością, wsłuchiwać się w
czuły szept. I co zyskała przez tę głupią odmowę? Tylko żałosne
i bolesne uczucie pustki. I trochę szacunku dla samej siebie.
Nawet mając te dwadzieścia sześć lat nie pozwoli, by
ktokolwiek traktował ją jak zabawkę. Dumnie uniosła brodę.
Nie jest dziewczyną na jedną noc. Jeśli. Jeremy naprawdę ją
kocha, niech dowiedzie, że uczucia, jakie nieoczekiwanie ich
przepełniły, są czymś więcej... a nie tylko przelotnym
romansem. Już raz dała się zwieść. I już więcej to się nie
powtórzy.
Na wspomnienie Philippe'a mocno zacisnęła by.
Nieprzytomnie zakochana dała mu całą siebie z niewinnością
pierwszej miłości. Ich uczucie miało trwać wiecznie. Gdy
zaczęła mówić o małżeństwie, okazało się, że jej ukochany ma
żonę i dzieci. Miłość w Paryżu. Cudowny sen, który został
przerwany tak okrutnie.
A teraz? Czy ta zapowiedź kolejnej miłości okaże się tylko
złudnym marzeniem? Przyjechała tu zwiedziona nadzieją i
3
obietnicami biur podróży, zachęcających do odwiedzenia
cudownych australijskich plaż, poznania ciekawych ludzi,
spędzenia niezapomnianych wakacji. I ostatniego wieczoru
poznała Jeremy'ego. Dopiero czas pokaże, czy to jest ten
wymarzony mężczyzna na całe życie.
Westchnęła, trochę z żalem, a trochę z nadzieją. Ruszyła do
łazienki. Musi zmyć makijaż. Już miała nałożyć na twarz
mleczko, gdy popatrzyła na swoje odbicie i dłoń zastygła jej w
miejscu.
się
jej
ł owa
Jeremy'ego,
zachwycającego się jej ożywioną buzią.
Czy naprawdę była taka pełna życia? Uśmiechnęła się do
siebie. Błękitne oczy w lustrze mrugnęły porozumiewawczo.
Właściwie zawsze była zadowolona ze swojej twarzy. No, może
usta mogłyby być nieco węższe. Kiedy się uśmiechała, cała
promieniała. Do zębów nie miała zastrzeżeń. Nos w porządku. I
oczy zupełnie niezłe, chwilami niemal fiołkowe.
- ...i sposób, w jaki odrzucasz głowę...
Włosy, bez wątpienia, były jej największym atutem.
Płomiennorude, lekko ścieniowane, opadały falującą masą aż na
ramiona. Odgarnęła je do tyłu i z uwagą patrzyła, jak gęste,
błyszczące loki posłusznie wróciły na swoje miejsce. Nigdy
dotąd nie przejmowała się nimi zanadto, ale zachwyt Jeremy'ego
sprawił, że mimowolnie zaczęła je poprawiać. Do tej pory
podobne gesty u innych drażniły ją, właściwie powinna
zapanować nad tym. Ale skoro wywierały takie wrażenie na
Jeremym... Będzie to robić dla niego. Jeśli wkroczy w jej życie.
Kiedy wkroczy w jej życie, poprawiła się w duchu.
Powoli spłynął na nią oczekiwany spokój. Noc minęła jej bez
snów i rano obudziła się bez poczucia żalu. Jeśli Jeremy miał
szczere zamiary, to z pewnością dojdzie do następnego
spotkania. Nic straconego. Ostatni wieczór był jedynie
początkiem. Cudownym rozpoczęciem. Przed nimi kolejne
chwile, które dopiero nadejdą, nowe miejsca. Jeśli rzeczywiście
z tych kilku wspólnie spędzonych godzin ma coś wyniknąć.
Przypomniały
4
Wstała przepełniona radosnym uniesieniem. Zaczęła się
szykować do wyjazdu.
Kilka godzin lotu do Sydney minęło jak sen, pełen marzeń o
przyszłości z Jeremym. Dopiero lądowanie przywróciło ją do
rzeczywistości. Odebrała bagaż i ruszyła szukać taksówki.
Wakacje się skończyły. Jutro, a może już nawet dziś wieczorem,
zacznie się zwyczajne życie. Ciekawe, jak Beth dała sobie radę
podczas jej nieobecności. W czasie jazdy przez miasto z
niedowierzaniem zastanawiała się nad niespodziewanym
sukcesem, jaki wspólnie odniosły. Firma rozwijała się świetnie.
Beth jeszcze ciągle miewała tendente do nadmiernego
przyjmowania zamówień, chociaż klienci, których sobie
zdobyły, byli wystarczającą gwarancją spokojnego
funkcjonowania i dochodu zapewniającego całkiem dostatnie
życie. Od czasu kiedy mąż Beth, Brendan, odszedł w siną dal,
pozostawiając po sobie mnóstwo nie spłaconych długów, jej
przyjaciółka nie mogła pozbyć się obsesyjnego myślenia o
pieniądzach, gromadzeniu ich i posiadaniu. Nie dopuszczała do
siebie myśli, by kiedykolwiek zrezygnować z nadarzającej się
okazji dodatkowego zarobku.
To Molly wymyśliła firmę. Przyjęcia na zamówienie okazały
się trafionym pomysłem. Molly wpadła na to, kiedy zdawało się
już, że restauracja Pattersonów, w której zarządzała kuchnią,
przestanie istnieć po rozpłynięciu się Brendana. Beth była tak
załamana, że całkiem straciła głowę.
Już wcześniej miały paru klientów, którzy zamawiali potrawy
na wynos, kiedy urządzali przyjęcie. Zazwyczaj życzyli sobie
wtedy coś wyszukanego, co tylko niewielu kucharzy potrafiło
przyrządzić. Molly nauczyła się rzemiosła i podpatrzyła różne
sztuczki pracując w Paryżu. Niestety, dostała też wtedy gorzką
lekcję życia od Philippe'a Bourienne'a.
Beth również miała smykałkę do kuchni. Rozczarowane do
miłości i mężczyzn połączyły siły i całą energię skierowały na
rozkręcenie firmy. Wkrótce ich starania zaowocowały
Zgłoś jeśli naruszono regulamin