Manby Chris - Lizzie Jordan 02 - Uciec od Richarda.pdf
(
1875 KB
)
Pobierz
Manby Chris
Lizzie Jordan 02
Uciec od Richarda
Życiowych perypetii Lizzie Jordan ciąg
dalszy
Kapitalna romantyczna komedia o dziewczynie, która usiłuje
zaplanować swoją przyszłość, ale nic nie idzie tak, jak
zakładała. Już wkrótce dostanie rolę. Nie po to kończyła szkołę
aktorską, żeby się nudzić w biurze. Już wkrótce zostanie panią
Adams. Richard się oświadczy. Na pewno. To tylko kwestia
czasu. Więc jak to się dzieje, ze miesiąc później Lizzie Jordan
ląduje w Los Angeles, żeby podawać drinki w barze dla
transwestytów i udawać dziewczynę reżysera, który przypadkiem
jest gejem. Czy życie nigdy nie ma zamiaru ułożyć się tak, jak
planowała?
1
Jedna tylko rzecz jest gorsza, niż być porzuconą w dniu własnego ślubu: być
porzuconą na tydzień przed ślubem najlepszej przyjaciółki, na którym masz być
druhną.
Jeśli sama jesteś wykiwaną panną młodą, przynajmniej nie musisz uczestniczyć w
ślubnej uroczystości. Ten luksus nie jest jednak udziałem druhny świeżo upieczonej
panny młodej. Nie możesz zamknąć się na klucz w sypialni i szlochać do upadłego,
rozmyślając o chwili, kiedy miałaś kroczyć wzdłuż kościelnej nawy przy wtórze
dźwięków organów. O, nie... Naprawdę będziesz musiała iść główną nawą z wysoko
podniesioną głową, przełykając łzy, żeby nie rozmazał ci się tusz, i nawet tego
cholernego stroju, w jakim masz wystąpić, nie możesz sobie wybrać sama.
Tak. Bycie świeżo porzuconą druhną jest bez porównania gorsze niż bycie
porzuconą narzeczoną czy nawet porzuconą przed samym ołtarzem panną młodą.
Wierzcie mi... Nikt nie wie o tym lepiej ode mnie. Bo to właśnie mi się przydarzyło.
Nazywam się Lizzie Jordan. Jestem aktorką. Jeszcze półtora roku temu myślałam,
że w szybkim tempie zmierzam do „i odtąd żyli długo i szczęśliwie". Niedawno
skończyłam szkołę aktorską i choć do moich drzwi nie dobijał się tłum agentów z
ofertami od Spielberga czy RSC, byłam przekonana, że to tylko kwestia czasu.
Dostałam doskonałe recenzje za rolę królowej Tytanii w dyplomowym spektaklu
Snu nocy letniej
Szekspira, a na przesłuchaniu do nowej reklamy Bisto, gdzie trzeba
było zagrać dorastającą córkę,
doszłam do samego finału. I choć nie zarobiłam, jak dotąd, na moim aktorstwie ani
pensa, błyskotliwa kariera wciąż wydawała mi się raczej kwestią „kiedy" niż „czy".
Tymczasem pracowałam dorywczo w biurze, żeby mieć na opłacenie rachunków, i
mówiłam sobie, że ci okropni interesanci, z jakimi musiałam się użerać w
przegrzanych lokalach londyńskich firm, wzbogacą moje aktorstwo, gdy przyjdzie
mi zagrać sekretarkę, która okaże się w końcu tajną agentką, w jakimś
hollywoodzkim filmie akcji. Świeciło słońce. Był nietypowo pogodny londyński
sierpień. A ja byłam bardzo szczęśliwa ze swoim chłopakiem, Richardem, malarzem
portrecistą, z którym dzieliliśmy przytulne mieszkanko w Tufnell Park.
Chociaż życie nie było tego lata jednym ciągiem rozrywek i imprez, kiedy
wsiadałam rano do autobusu, czułam dziwne zadowolenie. Zaczynałam się
uśmiechać do matek z wózkami, zamiast, jak dotąd, przeklinać je w duchu, kiedy
usiłowały wepchnąć się do zatłoczonego autobusu. Zaczynałam doceniać to, co
moja matka zawsze mówiła o ustatkowaniu się.
- To nie podcięcie skrzydeł - powtarzała od czasu do czasu. - To wzlot.
Wzlot. To właśnie, jak mi się zdawało, działo się ze mną. Życie nie musiało już być
jednym ciągiem fajerwerków i wybuchów namiętności, żeby miało smak.
Stabilizacja nie przytłaczała, lecz koiła. Jeśli kolejny piątkowy wieczór spędzaliśmy
z Richardem na oglądaniu powtórek komedii w telewizji, nie miałam poczucia, że
omija mnie coś fascynującego w nowo otwartym barze na Soho. Byłam szczęśliwa...
Szczęśliwa jak indyk nazajutrz po Święcie Dziękczynienia. Indyk, który nie słyszał
jeszcze o Bożym Narodzeniu.
Richard też wydawał się szczęśliwy. Całe dnie spędzał w niewielkiej pracowni,
którą wynajmował w starym magazynie na East Endzie, pracując nad serią obrazów,
które miały zawisnąć w jednej z najmodniejszych galerii w mieście. Jego prace
cieszyły się rosnącym powodzeniem, tak jak zawsze mu to przepowiadałam. W paru
eleganckich niedzielnych dodatkach do gazet przedstawiono go jako artystę z
przyszłością. Nie musiałjuż szukać modeli; ludzie sami się do niego zgłaszali i z
radością dołączali do kolejki.
Dobrze nam się żyło. Byliśmy dobraną parą. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Człowiek nie widzi rys, dopóki nie obejrzy się za siebie.
Kiedy doszło już do zerwania, przypomniał mi się pewien moment sprzed
dziewięciu miesięcy. Pracowałam wtedy dorywczo w biurze rachunkowym jako
recepcjonistka. Mary zadzwoniła do mnie do pracy i powiedziała:
- Lizzie, za chwilę będziesz skakała z radości.
Czekałam, podekscytowana, aż moja najlepsza przyjaciółka powie, że trafiły się jej
klapki od Jimmy'ego Choosa dokładnie w moim rozmiarze. Mary jest utalentowaną
agentką i ma mnóstwo klientów, od aktorów, którzy chcą zostać gwiazdami pop, do
gwiazd pop, które uważają, że drzemie w nich wybitny talent aktorski. To właśnie
ona skontaktowała mnie z moją agentką, Bezużyteczną Eunice.
Zanim Mary została utalentowaną agentką, była wziętą specjalistką od public
relations. Nadal dostawała prezenciki od projektantów, których kiedyś
reprezentowała, wręczane w nadziei, że potrafi wcisnąć kurtkę z ocelota jakiemuś
zdobywcy Oscara. Tyle że klienci Mary rzadko oglądali przeznaczone dla nich
ekskluzywne podarunki. Mnie pierwszej dawała do przymiarki wszystko, co jej
zdaniem mogło na mnie pasować - pod warunkiem, że nie pasowało na nią- i
właśnie dlatego moje podniecenie, ilekroć dzwoniła w czasie pracy, było w pełni
usprawiedliwione. Jedyną rzeczą, która mogła sprawić, że będę skakała z radości,
była para modnych klapek. Ale Mary miała w zanadrzu coś innego.
- Co to jest? - spytałam
- W życiu nie zgadniesz.
- Jakiś drobiazg od Calvina Kleina? - podsunęłam z nadzieją.
- Nie. Coś lepszego.
- Bilety na najnowszą premierę Leo DiCaprio?
- Chciałabyś... Nic z tych rzeczy. Dalej. - Bill spuścił ci lanie.
- Och, Lizzie... Daj spokój - westchnęła. - To niesmaczne.
- To daj mi jakąś wskazówkę.
- Wielki dzień. Wielkie suknie.
- Dostałaś wejściówki na pokaz mody dla puszystych?
- Nieeeeee!!! O Boże, chyba ci po prostu powiem. Jajo zniosę, zanim się wreszcie
domyślisz... Chcę, żebyś była moją druhną.
- Dobra, nie ma sprawy - powiedziałam. - Oczywiście żartujesz?
- Obawiam się, że nie - wyrzuciła z siebie, podekscytowana.
- Och, Mary! Nie!!! - zapiszczałam. - To niemożliwe!
Plik z chomika:
Wolfik10
Inne pliki z tego folderu:
Rolofson Kristine - Idealny mąż(1).pdf
(542 KB)
Holmes Kate - Zamki na piasku.pdf
(1031 KB)
Summers Cara - Podręcznik uwodzenia(2).pdf
(649 KB)
01. Camp Candance (James Kristin) - Diabeł i Anioł.pdf
(1044 KB)
Brown Sandra - Piekielna misja(2).pdf
(1136 KB)
Inne foldery tego chomika:
- ebooki - EROTYKI i Romanse
!!! Kolekcja 708 szt( hasło- Maria)
!!@@@ EBOOKI NAJNOWSZE(xyz)
!!@@@PODARKI
# erotyczne #
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin