O połączeniu spirytusu z wodą.pdf

(287 KB) Pobierz
O połączeniu spirytusu z wodą
O połączeniu spirytusu z wodą
poniedziałek, 31 styczeń 2011
Właśnie tak zatytułował swoją rozprawę doktorską Dmitrij Mendelejew.
Naukowiec, znany przede wszystkim z utworzenia układu okresowego
pierwiastków, obronił tytuł dokładnie 31 stycznia 1865 r. Choć jego
rozprawa nie miała nic wspólnego z wódką, to właśnie jemu przypisuje się
autorstwo poglądu, że wódka najlepiej smakuje, gdy zawiera prawie 40
proc. alkoholu.
28 marca 1977 r.: Półki z wódką w polskim sklepie monopolowym /fot. Zbigniew Kosycarz
"Prawie", bo jak przez lata uważano, urodzony jako 14. lub 17. (biografowie nie są w stanie do końca
zweryfikować tych informacji) dziecko w rodzinie właścicielki huty szkła Marii Dmitrijewnej i nauczyciela
literatury Iwana Pawłowicza, Dmitrij Iwanowicz Mendelejew miał obliczyć, że w wódce alkoholu powinno
być dokładnie 38 proc. W świetle najnowszej wiedzy wątpliwe jest jednak, by idealną proporcję alkoholu
do wody w wódce wyznaczył wybitny chemik.
Ile wódki w wódce?
1
432915817.001.png
Urodzony 8 lutego 1834 r. Mendelejew rzeczywiście zajmował się w swojej rozprawie doktorskiej
połączeniem spirytusu i wody, ale bynajmniej nie pisał o wódce. Nie dość, że była ona znana od dawna
(o tym później), to jeszcze praca naukowca dotyczyła wyłącznie mieszanin spirytusu z wodą o wysokich
stężeniach alkoholu. Chemika z Tobolska nie interesowały bowiem w ogóle mieszaniny o zawartości
alkoholu mniejszej niż 70 proc.
W pracy ani razu nie zostały także wymienione liczby 38 czy 40 procent. Skąd więc się wzięło, że to
Rosjanin ogłosił, iż wódka ma zawierać właśnie 40 proc. alkoholu?
Polacy kontra Rosjanie
Do końca tego nie wiadomo, ale możliwe że historia o "procentowych wyliczeniach" Mendelejewa
powstała w wyniku zamieszania spowodowanego nie tak odległą... polsko-rosyjską wojną o wódkę. A
dokładniej o to, który z krajów zaczął pierwszy ją produkować. Obie strony starały się dowieść, że to
właśnie im należą się prawa do wytwarzanie tego trunku. Stawka była wysoka, bo chodziło o wyłączne
prawo do posługiwania się nazwą "wódka".
Spór pomiędzy, wówczas bratnimi, państwami wybuchł jesienią 1977 r., po tym jak Polska pozwała
Rosję do trybunału Światowej Organizacji Handlu. Tam jednak poległa.
Gorzałka pali w gardła
Trunek, który dziś nazwalibyśmy wódką, znany był na terenie Polski już w XI wieku. Wówczas
nazywano go "gorzałką", bowiem bardzo palił w gardło (od staropolskiego "gorzeć" - palić, rumienić się),
ale miał właściwości lecznicze. Pierwsze dokumenty - akta sądowe ówczesnego województwa
sandomierskiego - w których pojawiło się słowo "wódka" pochodzą jednak dopiero z 1405 r. Brak w nich
jednakże informacji o tym, czy wódka była produkowana na ziemiach polskich.
Dmitrij Mendelejew (po lewej) razem z polskim kolegą Bogusławem Braunerem /East News
2
432915817.002.png
Rosjanie, a zwłaszcza Soyuzplodimport, ówczesny producent chociażby takich trunków jak
"Stolichnaya" czy "Moskovskaya", twierdzili natomiast, że to ich przodkowie pierwsi raczyli się wódką.
Radziecka Akademia Nauk oraz kilka innych instytucji, do których zwrócił się Soyuzplodimport, nie
podjęły się jednak ustalenia dokładnej daty rozpoczęcia produkcji wyskokowego trunku na rosyjskich
ziemiach.
Chlebowe wino mnicha
Tego, czego nie chcieli podjąć się profesorowie, zrobił tzw. kandydat nauk (odpowiednik polskiego
doktora) William Wasiliewicz Pohliobkin. Historyk i późniejszy specjalista od stosunków
międzynarodowych (choć znany głównie z książek... kulinarnych) zainteresowany polsko-rosyjskim
sporem przekopał rosyjskie archiwa na temat produkcji wódki.
W opublikowanej po raz pierwszy w 1979 r. książce pt. "Historia wódki" Pohliobkin dowodzi, że trunek
ten jest wytwarzany w Rosji od około 1430 r. Sposób produkcji wódki miał opanować ponoć mnich o
imieniu Izydor w moskiewskim Monasterze Czudowskim. To właśnie on posiadł wiedzę i aparaturę
umożliwiającą destylację alkoholu z fermentowanego zboża.
"Wino chlebowe", jak wówczas nazywano ten cechujący się niebywałą jakością alkohol, wytwarzany był
przez lata wyłącznie dla władców Wielkiego Księstwa Moskiewskiego.
W 1982 r. międzynarodowy trybunał uznał, że historia o Izydorze i jego trunku jest prawdziwa. Polacy
natomiast nie byli w stanie przedstawić dokumentów potwierdzających, że ich gorzałka była
produkowana przed "chlebowym winem". Wobec tego racje w sporze przyznano Rosjanom. Tak mówią
przynajmniej rosyjskie opracowania. Wydaje się jednak, że o sprawie szybko zapomniano w Moskwie,
bo Polacy dalej produkowali wódkę.
Mendelejew był, ale go nie było
Pohliobkin w tej samej "Historii wódki" napisał także, że Dmitrij Mendelejew w 1894 r. stał na czele
carskiej komisji, której zadaniem było ustalenie standardów produkcji rosyjskiej wódki. To właśnie na
obradach komisji chemik miał ogłosić, że idealna zawartość alkoholu w wódce wynosi 38 proc. By
jednak łatwiej było obliczać należny podatek od trunku liczbę tę zaokrąglono do 40.
3
432915817.003.png
Rosjanie kupują wódkę w jednym z ulicznych kiosków /AFP
Problem tylko w tym, że komisja, owszem, obradowała, ale rok później niż podał to w książce
Pohliobkin. Co więcej, zajmowała się raczej wprowadzeniem usprawnień w produkcji i obrocie napojów
alkoholowych, niż wprowadzeniem standardów dotyczących wódki.
I co najważniejsze, komisji bynajmniej nie przewodniczył Mendelejew. Został jedynie zaproszony na jej
zakończenie i zabrał głos na temat akcyzy.
Jeśli nie Mendelejew, to kto?
O tym, że to Dmitrij Mendelejew opracował standardy rosyjskiej wódki można było przez lata przeczytać
także na etykiecie wódki - nomen omen - "Russkij Standard".
W istocie, jak wskazuje dyrektor Muzeum Mendelejewa dr Igor Dmitriew, idealne proporcje wody do
alkoholu wymyślili carscy urzędnicy, kiedy Mendelejew miał 9 lat. I było to spowodowane nie kwestiami
smakowymi, lecz finansowymi.
Budżet Rosji pochodził, w kulminacyjnych momentach, nawet w 40 proc. (przypadkowa zbieżność liczb)
z akcyzy. Wysokość podatku była ustalana w zależności od zawartości alkoholu w trunkach. Ale, po
pierwsze, nie potrafiono dokładnie obliczyć zawartości alkoholu w wódce. Po drugie, zauważono, że
gorzelnie coraz bardziej zaczęły oszukiwać i rozcieńczać wódkę.
Carskim ukazem zagwarantowano więc, że do konsumenta ma dotrzeć wódka o zawartości 40 proc.
alkoholu. Jeżeli wódka zawierała mniej niż 38 proc. - jej sprzedawcy groził proces karny.
Czy wiedziałeś, że w czasach saskich zabierało się księdza na imprezę, by dał ostatnie
INTERIA.PL
4
432915817.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin