Książnica Zadrugi - Jan Stachniuk - Heroiczna wspólnota narodu (1935).doc

(1343 KB) Pobierz

Książnica Zadrugi


Jan Stachniuk


Heroiczna Wspólnota Narodu
(Kapitalizm epoki imperjalizmu a Polska)



Nestorowi polskiej myśli politycznej
Stanisławowi Bukowickiemu
tę pracę poświęca
Autor

Przedmowa

Zbliżając się do lapidarnego konkretyzowania przesłanek warunkujących układanie się kierunkowych rozwoju Państwa Polskiego stwierdzić należy, że cechuje je duża ostrożność i wręcz niechęć do tworzenia czy też realizowania jakichkolwiek oryginalnych swoistych koncepcyj w zakresie urządzeń ustrojowych czy socjalnych. Potęga militarna i dynamika oddziaływań zewnętrznych, są środkami mającymi chronić życie polskie wykuwające się na ziemiach Rzeczypospolitej. Stworzenie tych środków stało się celem do którego zmiennemi w przestrzeni i czasie różnemi drogami prowadzą odpowiedzialni za teraźniejszą rzeczywistość sternicy.
A ostrożność ta, nakazująca chwytać urządzenia wypróbowane na podłożach podobnych naszemu, nie pozwalająca na żadne w skali większej decyzje, które próby życia nie przeszły, jest uzasadnioną do czasu. Do tegoż czasu, kiedy równowaga wewnętrzna i dostatecznie silna pozycja zewnętrzna nie zaczną ruchu ku pochyłej, pod naciskiem otaczających nas zbiorników energji ludzkiej, moc swą czerpiącej w właściwym układzie sił i mitów wewnętrznych, energię tę wyzwalających. Każdy bowiem mit społeczny wartość swą ma nietylko w mniejszych czy większych możliwościach jego zrealizowań, lecz i w etapach do których wpatrzony w jego ostateczne cele naród doprowadził - i w drogach, które mu nakreślił.
Wielka cywilizacja kapitalizmu, wyrosła nad basenem atlantyckim weszła w fazę głębokich przeobrażeń. Ze swych metropolji atlantyckich ogarnął kapitalizm cały glob ziemski, tworząc faktorje w Szanghaju, Sidney, Kairze, Buenos-Aires. Przeobrażenia strukturalne kapitalizmu weszły w decydujące stadjum z momentem gdy przeciw jego metropoljom, kilku krajom zachodniej Europy i Ameryki Północnej powstały narody przezeń wyzyskiwane. Teorja imperializmu rozwinięta przez Lenina daje ogólny podgląd na ten podstawowy fakt nowoczesnych dziejów. Walka dwóch światów, uwidacznia w imperializmie jako narzędziu kilku przodowniczych narodów z grupą narodów przedkapitalistycznych, postuluje od nas wyraźnego ustosunkowania się do zachodzących w świecie przeobrażeń, i wyciągnięcia wniosków tyczących się naszego zachowania w tym wirze dziejowym.
Wielką i niezaprzeczalną zdobyczą pokolenia niepodległościowego jest Państwo Polskie w jego dzisiejszej postaci.
Ale jakże dużych ofiar i męki ducha wymaga dzisiaj nakreślanie i stwarzanie heroicznej przyszłości. Ta praca już - to nie wśród burzy wszechświatowej porywy bohaterstwa - to ciągły zryw do walki o cele dalekie i tak mało oglądowe dla wegetującego w dosycie, czy też niedosycie społeczeństwa. Zadanie to nieodwołalnie staje przed młodzieżą, dziś już w wiek męski wchodzącą. I rzecz dziwna, że jakkolwiek tkwiła i tkwi nadal ona pojęciowo i organizacyjnie w poglądach przeszłości - to jednak głębokie dyspozycje uczuciowe, co każą rozumną i wielką koncepcję przyszłości tworzyć - wspólny jej mianownik stanowią.
Jest objawem tem większego zdrowia narodu, im więcej jednostek w nim czuje głęboką odpowiedzialność wobec siebie i innych za jego losy. Tem większego znaczenia nabiera niezaprzeczalny fakt, że ci właśnie ludzie nowego pokolenia Niepodległej Polski, wspólny znajdują język. Książka ta jest szczerem i może nawet brutalnem w pesymiźmie ujęciem rzeczywistości i stworzeniem zasad marszu w przyszłość, kiełkujących w świadomości szerszej. Stachniuk syntetycznie ujął, to co czuje całe jego pokolenie, wchodzące w odpowiedzialne działanie wieku męskiego. W zdobywaniu tych zasad szliśmy poprzez fikcję lat akademickich, poprzez miraże samodzielnych zrywów, gorliwie tłumionych - by dojść po bolesnych mękach decyzji do stwierdzeń jedynie prawdziwych, jedynie z glebą rzeczywistości polskiej powiązanych, w niej płynących - do tych stwierdzeń, które rysowały się w poetyckich snach o potędze mistrzowi Żeromskiemu.
Pierwszem zadaniem tej książki - oby rzucenie między młodzież pomostu tak wysoko, by unosząc się ponad dzielące ją sztandary i emblematy zewnętrznej przynależności - skupiła siły w zbiorowy zryw do marszu poprzez sferę burz nabrzmiałej błyskawicami ku Świetlanej Przyszłości.
dr. Feliks Widy.

CZĘŚĆ I Na zakręcie historji
Rozdział I Rzut Ogólny
1. Przeobrażenia gospodarstwa światowego

Przyszłość gospodarcza, kulturalna i polityczna naszej cywilizacji rysuje się w coraz czarniejszych kolorach. Coraz liczniejsze grono badaczy współczesności wypowiada sądy o potężnych likwidacjach w każdej dziedzinie życia, które są nieuniknione. Jednolite jest natomiast zdanie, iż przyczyny, składające się na wywołanie tak olbrzymich przeobrażeń, wprawdzie dadzą się sprowadzić ogólnie do kilku, jednak ich działanie w różnych rzeczywistościach różnych narodów sprowadza odmienne wyniki, a co zatem idzie - i innemi środkami ich działanie łagodzone być musi. Dla Polski jest to problem szczególnie ważki. Czy kryzys, w którego kleszczach dławi się nasz naród, swemi źródłami tkwi poza granicami Polski, czy też znajdują się one w kraju, i czy na ich oddziaływanie posiadamy takie lub inne środki reagowania?
Pewne sfery z lubością głoszą w swej bezradności zdanie gorliwie popierane przez mniej lub bardziej mylące się autorytety, iż jedynem naszem zachowaniem się wobec przebiegu kryzysowego jest oczekiwanie na samorzutną poprawę, jako, że przesilenie, tkwiąc swemi korzeniami w świecie poza nami, spycha nas do roli biernych pionków, wyczekujących, aż możni tego świata - państwa o zasięgu światowym - mocą swych potężnych środków kryzys powszechny zgniotą w jego ognisku, poczem poprawa i nas ogarnie, doprowadzając wszystkich do tak upragnionego dobrobytu.
Na szczęście coraz więcej jest głosów, głoszących prawdy odmienne. Analiza kryzysu w stanie takim, jakim on przedstawia się oczom naszym, pozwala już z grubsza wydzielić pewne jego rysy charakterystyczne i rzucić na drogę, którą kroczymy, nieco światła. Przedewszystkiem możemy już rzucić do lamusa lub traktować jako rzecz zanikającą pojęcie, które tyle lat przetrwało, a z którego rozwojem tyle łączono nadziei - a mianowicie pojęcie gospodarstwa światowego. Przeżywamy szybką likwidację treści, kryjącej się pod tem słowem; gospodarstwo światowe, "Weltwirtschaft", więź, spajająca w jedyną całość jednorodne, wszędzie jednakowo rugujące beznarodowe indywidua, właściwie przestało istnieć. Doskonali w toku logicznego rozumowania myśl klasyków o gospodarstwie, w sposób nieskazitelny rozwiązująca teoretycznie każde zagadnienie, zostali wreszcie podana w wątpliwość. Wątpliwość ta doprowadzili do wykrycia błędu,. przedewszystkiem w samem założeniu, w podstawowem pojęciu. Jeżeli z jednej strony podziwiać można doskonałość systemu ekonomiki klasycznej, to z drugiej strony zastanawiający jest objaw nagminnego błędu myślowego, pozwalającego na operowane fikcją człowieka ekonomicznego lub hedonistycznego. A przecież w oparcia o tę fikcję zbudowano system, postulujący i sankcjonujący międzynarodowy podział pracy, dzięki któremu wyrosły olbrzymie potęgi industrjalne niektórych państw; stwarzające uprzywilejowaną pozycję, która dała im środki do wyzysku reszty świata. Przed stu laty głoszone przez Liszta prawdy, iż narody, jeśli chcą osiągnąć wyższy szczebel harmonijnego rozwoju, muszą dążyć do równomiernego rozwinięcia swego gospodarstwa, a przemysłu i handlu w szczególności, zostały zrealizowane tylko przez Niemcy, a dopiero dziś widzimy powszechne kroczenie tą drogą wszystkich prawie narodów. Jest to zjawisko centralne nieomal kryzysu światowego. Nazwane zostało. decentralizacją przemysłu. Zdaje się, że nazwa ta niezupełnie odpowiada treści, Decentralizacja przemysłu nie jest tylko zagadnieniem gospodarczem w rozumieniu ekonomji klasycznej. O powstaniu jego w pewnym tylko, nieprzeważającym stopniu zadecydowały względy gospodarcze. Pęd do stworzenia własnego, rodzimym potrzebom odpowiadającego przemysłu, wyszedł raczej z motywów pozagospodarczych Środkiem, skutecznie przyczyniającym się do tworzenia przemysłu w poszczególnych państwach, okazał się protekcjonizm. Mury celne, dzielące świat, niweczące gospodarstwo światowe rozbijając je na wiele członów gospodarczych w ramach państw, według powszechnego mniemania zostały stworzone w wyniku Wielkiej Wojny. Niewątpliwie wojna znakomicie przyspieszyła katastrofę większego przemysłu.
Przewrót, przez nią wywołany, ugodził przedewszystkiem w żywotne interesy wielkich państw industrjalnych. Ostatni etap kapitalizmu, epoka imperjalizmu, załamuje się. Nadmiernie rozbudowany przemysł, którego produkty zasilały kraje nieuprzemysłowione, stanął przed koniecznością albo całkowitej likwidacji, albo w najlepszym wypadku olbrzymiej rekonstrukcji, z czem związana byłaby całkowita przebudowa stosunków gospodarczych w danem państwie. Całkowita likwidacja jest nie do pomyślenia. pójście na przebudowę całego gospodarstwa narodowego jest sprzeczne z całym trybem życia, nawyków, tradycji, instynktów tych narodów. Przyszłość pokaże, jakimi torami potoczą się wypadki. W każdym razie ten dramat dziejowy narodów, dotychczas przodujących, jest zjawiskiem niesłychanie interesującem. Kryzys, wynikający z decentralizacji przemysłu światowego, czynnie nas nie dotyka. Daje nam niejako wolną rękę, izoluje nas od trudności, stąd wynikających. Jest to stwierdzenie niesłychanej doniosłości. Gdy świat jest wstrząsany w swych posadach dramatem olbrzymów industrjalnych, my mamy możność skupić naszą uwagę na zagadnieniach nas obchodzących, a jeśli nam starczy odwagi myśli i męskości czynu, palące problemy naszego bytu- narodowego uzyskają możność realizacji, wobec zmniejszenia się przeszkód i więzów, dotychczas nam przeszkadzających, a wynikających ze związania się z systemem gospodarstwa światowego.
Na miarę równie olbrzymią, jak przewrót w industrjaliźmie światowym, zachodzi przeobrażenie w systemie handlu międzynarodowego. Jeden byt ściśle związany z drugim, Olbrzymia sieć handlu światowego rwie się w naszych oczach. Obroty towarów ni rynku światowym w roku 1933 skurczyły się do jednej trzeciej w stosunku do obrotów z przed kilku laty. Być może, że tempo zaniku obrotów będzie zahamowane na pewien czas, i że nie wykluczone są pewne nawroty ku poprawie. Jednak ogólna tendencja, wzięta za kilka lat, jest aż nadto wyraźna i kierunek jej niezmienny. Handel międzynarodowy na poprzednich swych zasadach już się nie odrodzi. Oznacza to dalszy upadek krajów, które były warsztatami przetwórczemi świata. Korzyści, jakie płynęły dla nich z systemu handlowego i finansowego, stworzonego dla ich użytku, kończą się. Rozpaczliwe próby ratowania ginącej pozycji nie zdadzą się już na nic. Dla krajów, dotychczas wyzyskiwanych, zjawia się-nagle konjunktura, z której mogą, o ile tylko potrafią, .korzystać. Runął mechanizm, wprawiający gospodarstwo światowe w nieustanny ruch. Tem samem upadły więzy i tryby, wciągające narody, zapóźnione w rozwoju, wbrew ich interesom życiowym w mechanizm międzynarodowy, zresztą żywione ich kosztem. Upadły częściowo sugestje, przez narody przodujące stworzone, dzięki którym, były trzymane w ryzach. Lecz upadek pewnych systemów myślowych nie oznacza, iż inne zapanowały. Na miejscu myślowego obrazu świata, stworzonego przez klasyków, zieje pustka, której oczywiście nie zapełni marxizm, będący tylko uzupełnieniem klasycyzmu, wychodzącem z wspólnych założeń.
Istotą przeobrażeń jest tworzenie się zamkniętych gospodarstw narodowych, tą drogą dążących do wyrównania poziomów, dziś tak różnych. Siłą motoryczną tych tendencyj są głębokie przeobrażenia duchowe ludzkości, których wypadkowa wyraża się w spotęgowaniu ruchów narodowych, stających się osią wszystkich zagadnień społecznych naszego wieku.
Zagadnienie teoretycznej konstrukcji nowego oblicza świata jest postulatem palącym. Z natury ruchów narodowych, wykwitających z danego konkretnego podłoża, wynika, iż teorja nie może. nosić charakteru uniwersalnego. Każdy naród będzie tu zdany na swoje siły: Niezbędny się staje wysiłek myślowy, któryby z przesłanek, stwarzanych przez upadek gospodarstwa światowego i z wydzielania się samoistnego gospodarstwa narodowego wyciągnął wnioski dla tworzenia poglądu na istotę gospodarstwa t jego roli w życiu narodu, który jest w marszu ku nowej koncepcji bytu społecznego, koncepcji, najbardziej rewolucyjne z wszystkich, jakie stworzyła ludzkość. To, co dotychczas zostało stworzone w tej mierze, jest całkowicie niewystarczające. Sytuacja Polski w pewnych punktach zaczyna się wyjaśniać. Nareszcie zdaje się - znika obłędna w swej naiwności wiara, iż Polska znajdzie zbawienie i rozwiązanie swych problemów życiowych, gdy będzie grzeczna wobec dysponentów międzynarodowego kapitału, a ci wzamian za jej grzeczność i usłużność użyczą jej kapitałów na rozbudowę. Tak mogą myśleć i tak myślą ludzie, całkowicie zasugestjonowani przez doktryny ekonomiczne XIX stulecia. Dziś jednak trwamy w pewnym kursie gospodarczym, który, chociaż zabójczy jest dla narodu i państwa, to jednak jest usprawiedliwiony właśnie tezą, że musimy wytrzymać biedę i nędzę nas gniotącą, ale kanonom wiary kapitalistycznej wierności dochować, gdyż potem, rozczuleni naszą powściągliwością w cnocie, kapitaliści Zachodu obficie obdarzą nas dolarami i funtami. Potem nastąpi raj, a jędza niedostatku zostanie ostatecznie przepędzona. Niektórzy zaczynają się chwiać w swej wierze, czy aby Polskę za tę wierność spotka nagroda; podobno kapitaliści Zachodu są obłożnie chorzy, a nadzieja ich wyzdrowienia coraz mniejsza. Wstrzemięźliwość nasza staje się w ten sposób bezprzedmiotowa. Horyzont wyjaśnia się zatem. Ratunku od upadającego kapitalizmu nie możemy się spodziewać: Trzeba liczyć tylko na siebie i na własne siły, - lecz do tego jakoś, niestety, gotowności nie wiele widać. Ale to musi nastąpić. Próba męstwa staje przed pierwszem młodem pokoleniem Polski Niepodległej.

2. Położenie Polski na tle przesilenia

Przesilenie gospodarstwa światowego dotyka Polskę w stosunkowo niewielkim stopniu, nie sprowadza. pozornie tak katastrofalnych skutków, jakie są udziałem państw, przedtem nadających ton gospodarce światowej. Niewątpliwie zawdzięczyć należy to bardzo słabemu rozwojowi kapitalizmu w Polsce. Ilość bezrobotnych w przemyśle i handlu, nie przekracza, jak dotychczas, 700 tysięcy osób. Jest to stosunkowo nie wiele. Jednak wyciągnięcie stąd pochopnego wniosku, iż w Polsce jest dobrze, byłoby całkiem nie na miejscu. Natężenie przesilenia jest u nas równie silne i nędza niemniej wielka, jak w krajach, najostrzej dotkniętych kryzysem. Jednak przyczyny tego ostatniego zjawiska są specyficznie polskie a związek z kryzysem ogólnym - dość luźny. Inaczej mówiąc - oprócz kryzysu światowego mamy również kryzys polski, przyczem pewnem jest, iż ten ostatni w swej grozie jest straszniejszy, niż pierwszy. Rozpatrzmy jednak stosunek nasz do kryzysu światowego.
Większość społeczeństwa żyje pod sugestją, iż zło powstało z kryzysu całego gospodarstwa światowego. Nie mając wpływu na jego zwalczenie, uznało ono za właściwe biernie czekać, aż w mechanizmie gospodarstwa nastąpi poprawa, która następnie ogarnie i Polskę. Jest to polityka przetrwania. Ważniejsze jest jednak, że nawet poprawa w gospodarstwie Europy nam nie może przynieść wielkiej ulgi. Likwidacja kryzysu gospodarczego w świecie i powrót do wymarzonych czasów przedkryzysowych bynajmniej nas nie zadowoli. Trzeba przypomnieć sobie, iż byliśmy -i jesteśmy narodem najbiedniejszym w Europie. Okres naszej pomyślności w latach 1926-1929 tylko dziś wydaje się nam być otoczony nimbem dobrobytu. W rzeczywistości nasza niższość gospodarcza w stosunku do innych narodów była wtenczas równie wielka, jak dziś, i faktu tego nie zmieni nic. Tylko mierząc bytowanie narodu przeżyciami chwili, możemy wierzyć, że przed kryzysem było bardzo dobrze, a w czasie kryzysu stało się nagle nieznośnie. Kilka lat względnej pomyślności przedkryzysowej okupiliśmy ceną drogą, i to tak drogą, że gdyby nagle kryzys światowy przeminął jak przykry sen i cały świat skąpałby się w blaskach "prosperity", to my trwalibyśmy w nędzy tej samej, w jakiej dziś nasze bytowanie pędzimy.
Za złudny dobrobyt kilku lat zapłaciliśmy tak drogo, że poraz drugi tego eksperymentu już nie możemy powtórzyć. Bowiem najzwyczajniej wyprzedaliśmy nasz majątek w obce ręce, obcemu kapitałowi. Dzisiaj mamy w przemyśle naftowym 78\%, w górniczym 81\%, a w hutniczym 91 proc. obcego kapitału. Znaczy to, iż prawie cały nasz ciężki przemysł należy do kapitału zagranicznego. Wyprzedając nasz przemysł, widzieliśmy napływające do kraju kapitały, które stwarzały pozory bogactwa trwałego. Dziś już nie mamy wiele do sprzedania, wszystko, co mogło interesować obcy kapitał, jest w jego ręku, a więc nadzieje na pomyślność wydają się mocno nierealne.
Tak więc trwanie lub ustanie kryzysu światowego na losy gospodarstwa nie wywrze zdecydowanego wpływu. Jesteśmy w tym wypadku zdani na własny los, na własne siły. Dla dusz prawdziwie męskich uwolnienie się z więzów, stanięcie rontem do ciężkich zagadnień, wielkich niezbezpieczeństw, spojrzenie w oczy nieznanemu, wzięcie na swe barki całego ogromu odpowiedzialności, jest czemś, co pobudza odwagę, zaborczość, chęć do walki i entuzjazm inicjatywy. Powoli odsłania się z mgieł pole naszej przyszłej działalności. Polska nie może i nie potrzebuje na nikogo liczyć. Stajemy przed twardą koniecznością rozbudowy naszego organizmu gospodarczego. I nietylko gospodarstwa. Każda gałęż życia polskiego woła o rozbudowę Gdzietylko spojrzeć, i wszędzie biją w oczy zaniedbania i braki, na które się składało kilka pokoleń. Nasze nieszczęsne dzieje są głośnym krzykiem o tem, jak nietylko jednostka, ale cały naród, objęty karygodną lekkomyślnością i zbrodniczem lenistwem, może stoczyć się na dno upadku, spóźnić się w rozwoju o całe stulecia. Nie łudźmy się. Braki, które dziś rażą nas, byłyby jeszcze bardziej bijące w oczy, gdybyśmy zrzucili zasłonę blichtru, w jaką usiłujemy ubrać naszą rzeczywistość. W dziedzinie gospodarczej zaniedbania sięgają głęboko w pierwszą Rzeczpospolitą szlachecką. W okresie niewoli pogłębiły się one tylko, i to w czasie, gdy reszta wolnych, narodów szaleńczo szarżowała naprzód. Niewątpliwie ta szarża była przeprowadzona trochę na ślepo i dziś za nią dość słono się płaci. W tem tkwi dla nas pomyślny warunek, by - nadrabiając stracone stulecia - uniknąć błędów przez te narody popełnionych. To samo widzimy w dziedzinie kultury, organizacji, wychowania. Wszędzie braki, starannie tuszowane, lękliwie, po strusiemu przed własnem sumieniem. Zmartwychwstanie Rzeczypospolitej postawiło naród wobec tych luk olbrzymich w czasie, gdy nad umysłami panował kapitalistyczny pogląd na problemy gospodarcze.- W ramach tego ustroju gospodarczego usiłowaliśmy wydźwignąć się . z nizin, w których tkwiliśmy pod względem gospodarczym. Z natury rzeczy, jak to jest właściwe dla ustroju indywidualistycznego, środkami polityki gospodarczej usiłowano wpłynąć na powstanie inicjatywy prywatnej w kierunku rozwoju przemysłu krajowego. Pierwszej próby dokonano własnemi siłami w latach 1919-23 przy pomocy inflacji. Znane są losy tego usiłowania. Drugą próbę uskuteczniono już za pomocą obcych kapitałów w latach 1927-29, z skutkiem nielepszym, w czem zresztą przeszkodził szybki rozwój kryzysu światowego. Temi metodami już nic nie wskóramy. Połowiczność przedsięwzięć, a innemi, jak połowiczne, przedsięwzięcia być nie mogły, przyniosła. więcej szkody niż pożytku. Nieudane próby industrjalizacji nie mogą dowieść, iż uprzemysłowienie Polski nie jest koniecznością. Jesteśmy chyba najbardziej przeludnionym krajem w Europie. Nasz przyrost naturalny, sięgający do pół miljona głów rocznie, może być wchłonięty tylko przez rodzimy przemysł. Ruch kapitałów, a przedewszystkiem pracy, na rynku światowym ustał. Niema widoków na jego odbudowę. Przybywająca ludność Polski musi w niej pozostać, musi w niej znaleźć pracę, warunki rozwoju, musi się stać podstawą potęgi kraju, nie zaś, jak dziś, zadatkiem jego słabości. Liczba faktycznie bezrobotnych, chociaż pozornie pracujących, idzie w miljony. Bez przesady można powiedzieć, że około czwarta część ludności Polski znajduje się poza nawiasem mechanizmu gospodarczego. Najlepsza konjunktura światowa w naszych obecnych warunkach nie da im zatrudnienia. Nie pomogą sofistyczne rozważania i dowodzenia, że jest ich mniej. Bezrobocie wsi naszej jest straszne i strukturalne. Dopiero dokonanie olbrzymich inwestycyj, zmieniających całkowicie obraz Polski, dać może tym ludziom pracę i chleb. Na to, by środki na te inwestycje mogły być pochodzenia zagranicznego, wcale się nie zanosi. I chociaż to brzmi paradoksalnie, my sami, własnemi wytężonemi siłami i ofiarną, bohaterską pracą, musimy stworzyć środki rozbudowy kraju. Dla umysłów lękliwych, żyjących odblaskami cudzych autorytatywnych poglądów, wydać się to może nieziszczalną fantazją. Wiele jednak rzeczy dziwnych się dzieje. Musi się ziścić - również, być może, wydający się szaleńczy, plan przebudowy Polski z kraju zacofania i nędzy na kraj samowystarczalnie rozwiniętego przemysłu, intensywnego rolnictwa, kraj heroicznej, tworzącej nową kulturę pracy.

3. Przeobrażenia duchowe

Kończy się epoka dziejów nowożytnych, zapoczątkowana renesansem i wielkiemi odkryciami geograficznemi w Nowym Świecie. Już jest możliwe ustalenie momentu rozpoczęcia się nowego okresu historycznego. Był nim niewątpliwie dzień rozpoczęcia wojny światowej. Sama wojna światowa należy całkowicie do nowego okresu rozwojowego świata. U podstaw tej zanikającej epoki leżała reakcja indywiduum przeciw uniwersalizmowi średniowiecza. Wcześnie zapoczątkowany prąd, który następnie stał się koncepcją społeczną, zwycięstwo swe całkowite formalnie odniósł w Rewolucji Francuskiej, zaś refleks jego na życie gospodarcze stał się tonem, panującym w liberaliźmie ekonomicznym. Są to rzeczy znane, powielokroć omawiane. Dziś przeżywamy gwałtownie wzbierającą reakcję przciwko indywidualizmowi jako zasadzie koncepcji społecznej. Co zjawia się na jego miejsce? Najlapidarniej da się to określić słowem: tłum. Tak, wyłaniającą się koncepcję społeczeństwa w założeniu swem ma tłum z jego psychologją, sposobem, reagowania, metodą działania i t. d. Tłum oczywiście zorganizowany w pojęciu socjologicznem. Przez pewien czas zanosiło się na to, iż Tym tłumem, czy - jak kto woli - grupą, będzie wyłącznie klasa proletariacka. Twór ten jednak okazał się wysoce efemeryczny, i dziś możemy już przyjąć jako zasadę, że podstawą ruchów społecznych naszej doby stał się naród. Cóż się stanie jednak z jednostką w tem nowem ukształtowaniu społeczeństwa? Tu dochodzimy do sedna rzeczy. Świadomość jednostki musi ulec i - jak to widzimy - ulega daleko idącej przemianie w tym sensie, iż jednostka przestaje odczuwać jako mikrokosmos, przeciwstawiany reszcie bytu, lecz narzędziem jej odczuwania staje się grupa, lub inaczej -jednostka kształtuje swój stosunek do bytu po przez pryzmat życia grupy. Jest to przemiana olbrzymia. Znika przeciwstawność interesów jednostek. Sfera uczuć, wyrastająca na tem podłożu, jest tem, co możemy określić heroizmem. Stwarza się system wartościowania, w którym interes jednostki, a nawet to, co było uważane w epoce indywidualizmu za wartość najwyższą - życie zepchnięte zostało z piedestału na plan drugi. Stopień spontanicznego przyjęcia takiego systemu wartościowania świadczy o natężeniu heroizmu, upowszechnienie tego systemu w całem społeczeństwie, daje obraz heroicznego typu zbiorowości. Tak rozumiany heroizm staje się koncepcją społeczną. Różni się- on ogromnie od zasad, na których spoczywała cywilizacja europejska ostatnich stuleci, cywilizacja indywidualistyczna, a więc - hedonistyczna.
Jeśli zaczniemy szukać źródeł tych przemian duchowych, to pierwsza, narzucająca się uwadze przemiana będzie wynikała z prawa reakcji psychicznej na przesadną jednostronność pojmowania życia. Poczucie zupełnego wyodrębnienia się swej osobowości z świata otaczającego nie jest właściwe naturze ludzkiej. Ludzkość pojmować można raczej jako strumień energji biologicznej, płynącej w czasie, przyczem jednostki są punktami tego płynącego w przyszłość potoku. Jednorodność tego strumienia jest dostatecznie wielka, by zbyt wyraźne wyodrębnienie indywiduum nie było czemś sztucznem, sprzecznem z naturalnym biegiem rzeczy. A przecież cała cywilizacja epoki dogasającej spoczywała na fikcji wydzielonego, samoistnego, izolowanego indywiduum. System polityczny, a w wyższym stopniu gospodarczy, wychodził z generalnej przesłanki, będącej aksjomatem, jaką było izolowane, autonomiczne indywiduum. Wydaje się, iż dziś jeszcze nie doceniamy tego faktu. Każda grupa społeczna, klasa, naród, ludzkość, w pojęciu tem rozumiana była jako mechaniczna suma jednorodnych jednostek, jako zbiorowisko samorzutnie poruszających się atomów abstrakcyjność, oderwanie od historji, apodyktyczność tych doktryn, były już niejednokrotnie podkreślane. Wtłaczanie jednostki, społeczeństw, w ramy szablonów, zbudowanych na fikcji, musiało doprowadzić do reakcji. Wydawało się przez pewien czas, że koncepcja marxowska wyraża tę reakcję. W sferach intelektualistów powstał i rozwijał się t. zw. socjalizm estetyczny, który zresztą musiał dokonać żywota, wraz z całym marxizmem, gdy się okazało, że ten ostatni był jednak w gruncie rzeczy zbyt podobny w swych założeniach z klasycyzmem, by nie powstało podejrzenie że jest on jego duchowem dzieckiem. Widzimy wyraźny upadek fikcji, a dążność natury ludzkiej do odzyskania straconej równowagi wyraża się w tem, co określono wzrostem psychologji tłumu. Ruch ten jest żywiołowy. Przyspieszają go przemiany we wszystkich dziedzinach życia. Upadek kapitalizmu, rozkład gospodarstwa światowego, likwidacja politycznego systemu demo-liberalnego, - są wycinkami, wielkiego obrazu współczesności.
Niewątpliwie społeczeństwa europejskie średniowiecza-. były zbudowane na zasadzie bardziej harmonijnej, w wyższym stopniu dające możność zachowania równowagi natury ludzkiej w jakimś punkcie prostej, oznaczonej indywidualizmem z jednej i uniwersalizmem z drugiej strony. W wieku XIX wskazówka na manometrze była zbyt silnie przechylona w kierunku indywidualizmu. Obecnie widzimy jej szybki ruch w stronę przeciwną, zmierzający do uzyskania równowagi, przyczem ewentualność zbyt wielkich wahnięć w stronę przeciwną nie jest wykluczona.
Życie religijne średniowiecza było tym biegunem, noszącym charakter uniwersalistyczny, dzięki któremu społeczeństwa uzyskiwały wyższą równowagę duchową. Rozkład mitów religijnych stworzył pustkę, dzięki czemu Europa poprzez współdziałanie czynników pobocznych, a niemniej istotnych, do których w pierwszym rzędzie należał kapitalizm, a kapitalizm industrjalny w szczególności, skierowała się ku indywidualizmowi, od którego dziś się odwraca. Co jednak widzimy dziś na biegunie uniwersalistycznym? Otóż niema tam żadnej skończonej, abstrakcyjnej doktryny, któraby duchowym potrzebom ludzkości odpowiadała. Zaryzykować można nawet twierdzenie, że taka doktryna istnieć nie może. Naturze ludzkiej jest obcy tak czysty uniwersalizm, jak i indywidualizm. Najbardziej uniwersalistyczne założenia chrześcijanizmu średniowiecza dały wojny krzyżowe, a z braku tych, wojny religijne. Można to nazwać zasadą uniwersalizmu cząsteczkowego. Jednostka uzyskuje równowagę duchową, zespalającą się z jakimś systemem moralnym, lecz z warunkiem, że system ten jest w żywym antagonizmie do innego systemu. Potwierdzenie tego prawa widzimy dziś własnemi oczyma. Z ogólnoludzkich założeń, bo najbardziej kosmopolitycznych wychodzący socjalizm i komunizm traci swą silę atrakcyjną, natomiast rozwijają się na tle falującej epoki uniwersalizmy cząsteczkowe - żywe nacjonalizmy. Ludzkość, odwracając się od indywidualizmu, nie zdąża ku jego zaprzeczeniu, lecz udaje się do bram nacjonalizmów. Dla ludzi o usztywnionym umyśle fakty te nie mają właściwej wymowy. '
Gdy się czyta prace prawowiernych marxistów oraz ich drobnomieszczańskich satelitów, to podziw bierze, do jakich sztuk muszą się ubiegać biedacy, by wytłumaczyć fakty współczesnego życia. Prostym w zasadzie założeniom marxizmu muszą nadawać gwałtem zbyteczną elastyczność, by w formuły materjalizmu dziejowego wtłoczyć żywą treść dzisiejszego życia - czyli wykonywać zadanie, które bez sofistyki zrobić się nie da. Tłumaczenie zwycięstw nacjonalizmu we Włoszech, Niemczech, Chinach, Austrji, intrygami imperjalizmu, kapitalizmu i t. d. świadczy o zerwaniu związku uczuciowego z wielkim fragmentem rzeczywistości, i to fragmentem, decydującym o całości. Nacjonalizm, nowoczesne, konsekwentnie rozwinięte pojęcie narodu, skupia w sobie dążności duchowe epoki, usiłującej przywrócić zachwianą przez indywidualizm równowagę. W nacjonaliźmie wyraża się zwrot ku koncepcji społeczeństwa, wznoszącego się na zasadach heroizmu. Wznoszenie się fali nacjonalizmu w świecie naszej kultury jest zjawiskiem trwałem, zdeterminowanem przez siły dziejowe. Fakt ten rośnie nazewnątrz naszej woli i świadomości.
Tym prądom, zaznaczającym się w całym świecie, towarzyszy na naszym rodzimym gruncie czynnik, posiadający specyficznie polski charakter. Nowsze badania wykryły pewne trwałe dyspozycje psychiczne, różne u różnych narodów. Stwierdzono z niezbitą pewnością, iż nawet w badaniach przyrodniczych uczeni poszczególnych narodów, wbrew swej woli, wykazują swą odrębność narodowych charakterów. Inaczej np. będzie badał i opisywał jakieś zagadnienie geologiczne Anglik, Francuz, Niemiec lub Polak. Korzenie tego zjawiska z pewnością Leżą pod wiązaniami kultury, ekonomji itd. i niewątpliwie sięgają w podłoże biologiczno-psychiczne. Uogólniając stwierdzamy, iż trwałe odrębności narodowe, zaznaczające się w wielu dziedzinach, w nowoczesnych przeobrażeniach duchowych mają również swoje miejsce. Jako naród, należący do rasy słowiańskiej, posiadamy właściwości tej rasy w najczystszej postaci. Wiadomem jest, iż Czesi wchłonęli zbyt wiele żywiołów germańskich, by ich słowiańskość była zbyt wysokiej próby, to samo da się powiedzieć o Rosjanach, będących mieszańcami fińsko-ruskimi, co odbiło się wyraźnie w nie stałej równowadze psychicznej narodu rosyjskiego. Również Ukraińcy mają niemałą domieszkę krwi turkmeńskiej, dzięki pochłonięciu plemion Chazarów i Połowców, zamieszkujących w czasach średniowiecza ziemie dzisiejszej południowej Ukrainy. Wiadomem jest, iż właściwością Słowian, co nas dotyczy w szczególności, jest nawskroś uczuciowy stosunek do zjawisk bytu, w stopniu znacznie wyższym, niż u narodów innych. Ta bogata, barwna uczuciowość potęguje objawy fermentowania duchowego mas polskich. Jest to czynnik, który należy poważnie oceniać w jego roli dla wyłaniania się koncepcji heroicznej narodu. Ogromne zadania, jakie stawia historja przed Polską, postulują wydobycie z narodu polskiego olbrzymiej energji, szalonego zaparcia się i zdolności do potężnego trudu. Świadoma, skupiona w sobie stalowa wola, może się oprzeć pewnie w swych rachubach na heroiźmie ogarniającym cały naród, przekształcającym go w kruszący wszystkie przeszkody ładunek niewyczerpanej energji. Procesy, zachodzące poza naszą wolą, muszą być zespolone z świadomem dążeniem, a syntezą tego musi być stworzenie potężnej Polski Heroicznej Pracy.

4. Ustrój rozbudowy

Wyłanianie się z chaosu współczesności nowych form bytu społecznego stawia kwestje, związane z ustrojem gospodarczym, na porządku dziennym. Tematem tej pracy są zagadnienia gospodarcze. Wydzielenie ich jest sztuczne. Polityka, kultura, gospodarka są całością nierozerwalną. Traktując tylko o gospodarstwie, należy pamiętać o poczynionem wyżej zastrzeżeniu. Ponieważ ogólne założenia są natury antyindywidualistycznej, wobec tego jako właściwsze się wyda oparcie zasady ustroju gospodarczego na kolektywiźmie. Będzie więc to ustrój zdecydowanie różny od kapitalistycznego. Zazwyczaj mocą sugestji utożsamia się ten ustrój z gospodarstwem, zbudowanem na marxizmie, a więc na podłożu grupy proletarjackiej. Nic bardziej złudnego! Przyjmując, iż naród jest grupą o pozagospodarczym charakterze, łatwo da się wyciągnąć wniosek, że podział narodu na klasy ekonomiczne nie jest jakąś właściwością niezmienną. Mogą przy tem upierać się warstwy posiadające lub ajenci międzynarodówek, gdyż są zainteresowani, by inni w to wierzyli, inaczej bowiem znika racja ich własnego istnienia. Naród, bez zniszczenia jakiejkolwiek swej istotnej właściwości, może pozbyć się nawarstwienia klasowego i przyjąć ustrój wręcz przeciwny ustrojowi indywidualistycznemu, t.j. stworzyć, uspołecznione gospodarstwo planowe. Tworzenie takiego gospodarstwa nie jest jakimś monopolem międzynarodówek proletarjackich. We współczesnym kapitaliźmie upadają właśnie te kanony, które za największą świętość uważają II i III Międzynarodówkę. Nacjonalizm, rozwinięty do ostatecznych konsekwencyj, kwestję przebudowy gospodarczej rozwiązuje nierównie skuteczniej i lepiej, niż jakakolwiek międzynarodówka. Wkroczyliśmy w okres, w którym poddać rewizji musimy najbardziej zasadnicze pojęcia, dotychczas znajdujące się w obiegu. Musimy znacznie rozszerzyć pojęcie gospodarstwa. wogóle. Gospodarstwem staje się dla nas ogół środków i czynności, zdążających do osiągnięcia pewnych celów. Te cele, to grupa samoistnie istniejących potrzeb z grubsza dających się podzielić na potrzeby: 1. witalne, 2. kulturalno-moralne, 3. organizacyjne i polityczne. Całe gospodarstwo, rozumiane jako system środków, jest rozczłonkowane według tych celów. Rozróżnienie to jest nader istotne. Jednostka izolowana odczuwa najsilniej, a nawet jedynie tylko potrzeby witalne. Utrzymanie swego istnienia biologicznego, a więc zaspokojenie potrzeb wyżywienia, ubrania, ochrony od wpływów temperatury, wyczerpuje jej cele. Do osiągnięcia tych celów jednostka uruchamia rozporządzalne środki gospodarcze. Jeżeli z zasad, jakiemi kieruje się taka jednostka, stworzymy koncepcję ogólno-społeczną, to mamy obraz ubiegłej kapitalistycznej epoki. Lecz jeśli wyobrazimy sobie jednostkę, która niekoniecznie odczuwa tylko jak rozbitek Robinzon na samotnej wyspie, to mamy już otwartą drogę do zrozumienia innego typu społecznego. Jeśli jednostka silniej akcentuje cele moralne, lub polityczne, to tem samem w zespole środków, służących do osiągania tych celów, następują odpowiednie zmiany w dyspozycjach ich użycia. Cała organizacja społeczna, jej układ i tryb, jest funkcją natężenia poszczególnych grup i potrzeb. W ekonomice klasycznej gospodarstwo obejmowało prawie wyłącznie zespół środków, służących do zaspokojenia potrzeb witalnych. Stwierdziliśmy poprzednio zmianę, odbywającą się w umysłowości współczesnej, polegającej na odwrocie od indywidualizmu w dziedzinie duchowej. Tej zmianie muszą towarzyszyć głębokie przeobrażenia w strukturze gospodarczej, co przyczyniło się szczególnie do pogłębienia kryzysu światowego. Ważką konsekweneją tego stwierdzenia jest wniosek, iż nie istnieje jedna zasada gospodarstwa społecznego, lecz może być ich kilka. Nie może być tylko jeden typ gospodarstwa, realizującego jeden cel, lecz, z powodu wielości celów, wiele typów gospodarstw społecznych.
Jakież są zasadnicze rysy przyszłego polskiego gospodarstwa? Będzie ono najzupełniej różne; od typu gospodarstw, właściwych zachodniej Europie. Dla stępiałych w naśladownictwach górnych, światłych warstw narodu naszego, będzie to kłopot nielada. Bo też warunki nasze są najzupełniej odmienne. Musimy się zdobyć na trud myślenia samodzielnego i na odwagę wyciągnięcia śmiałych wniosków, które następnie będą realizowane. Trzy są fakty zasadnicze naszej rzeczywistości. Z jednaj strony straszliwe przeludnienie, wielki przyrost naturalny, i groza dalszego wzrostu ludności, której będzie brakło pracy i chleba, z drugiej - ogromne zacofanie gospodarcze, brak warsztatów pracy, maszyn, dróg, narzędzi, braki wynikające z zaniedbań całych stuleci. Nakoniec wreszcie fakt, że nie chcąc być dalej narodem nędzarzy i parjasów, lecz narodem silnym i tworzącym swoją własną, odrębną wysoką kulturę - możemy liczyć tylko na siebie, na silę naszych mięśni i mózgów. Wielkość tego przedsięwzięcia zatrważa. I niechybnie nie zdołalibyśmy natchnąć serc naszych tak wielką odwagą, gdybyśmy patrzeli na świat oczyma upadającego kapitalizmu...
Zadania tego dokonać będziemy tylko mogli przez wykorzystanie sil społeczeństwa, opartego na zasadach heroizmu. Los sam spycha narody ku tej koncepcji, której założenia - gdy staną się normą życia codziennego - pozwolą wydobyć z narodu olbrzymie energje. Obserwujmy przemiany w umysłach, starajmy się reakcje świadomie przyspieszyć, by dojrzały warunki do powstania Wielkiego Czynu, stworzenia potężnej Polski, o wielkich, różnorodnych środkach produkcyjnych, dzięki którym potrafimy usunąć nędzę naszych mas, a na tej podstawie wznieść imponujący gmach oryginalnej, bo ze spontanicznej, entuzjastycznej pracy narodu wykwitającej kultury.
Jesteśmy krajem wybitnie samowystarczalnym. Mamy doskonałe warunki dla tworzenia niezależnej bazy przemysłowej, któraby pokrywała zapotrzebowanie szeroko rozbudowanego rynku wewnętrznego. Metodą rozbudowy kraju będzie i musi być ustrój gospodarki planowej scentralizowanej. Tylko w takiej gospodarce jest możliwe przetopienie entuzjazmu i ofiarności narodu na wysoką akumulację w formie wzmożonego wytwarzania środków produkcji. Jest to punkt centralny rozbudowy kraju. We własnym zakresie musimy wytworzyć aparat produkcyjny, odpowiednio go rozplanować, rozmieścić w kraju, zabezpieczyć dlań dopływ surowców, pracy, rynków zbytu i t. d. Problem rozpada się na szereg etapów niezmiernie doniosłych. Pokrótce streszcza się on do przebudowy politycznej, ustrojowej, uspołecznienia wszystkich środków produkcji, psychologji społeczeństwa, jego potrzeb, zmontowania organizacji całego gospodarstwa, planowanie, oznaczanie celów, koordynowanie poszczególnych gałęzi i elementów gospodarstwa. Wielkość tego zadania przerasta wszystko, na co zdobył się dotychczas nasz naród w ciągu swych tysiącletnich dziejów. Tylko w pewnym niewielkim stopniu możemy korzystać z doświadczeń rosyjskich. Będziemy musieli zwalczyć własną słabość i Ięk przed nieznanem! Będziemy musieli iść zuchwale w przyszłość, stwarzając nowe drogi, po których dopiero pójdą inne narody!

Rozdział II Pod obuchem kryzysu
1. Upadek kapitalizmu

Optymizm urzędowych publicystów, rozwodzących się o dobrej formie naszego gospodarstwa, nie promieniuje zbyt daleko. Jeśli wywołuje uśmiech otuchy i radości z powodu tego, że "u nas jednak lepiej", to najwyżej chyba u autorów tych madrygałów oraz rzeszy tych, co muszą cmokać z nachwytu, gdyż należy to do ich obowiązków. Szerokie masy całem swem istnieniem odczuwają potworną klęskę, ogrom nędzy ich gniotącej. Już tylko słabo rozlegają się glosy tych, którzy mają nadzieję, iż przeżywany kryzys nie doprowadzi do gruntownego przeistoczenia zasad współczesnego życia społecznego. Przeważa zdecydowanie zdanie, iż kryzys jest niewątpliwie katastrofą nietylko ustroju kapitalistycznego, ale i całej struktury społecznej i kulturalnej, która go wyznacza. Wystarczy tylko spojrzeć na niektóre dane, odnoszące się do cyfr indeksowych produkcji. Przyjmując produkcję przemysłową roku 1928 jako 100, otrzymamy dla roku 1932 przeciętne miesięczne *1):

Produkcja światowa 66
Rosja Sow. 218 *2)
Francja 76
Kanada 75
Niemcy 61
St. Zjedn. A. P. 58
Polska 54 *3)

Wyraźnie widać straszliwy spadek naszej produkcji przemysłowej, znacznie większy, niż w jakimkolwiek innem państwie. Kryzys godzi w nasze państwo skuteczniej, niż w jakiekolwiek inne. Groźniejszem jest jednak, iż kierunek rozwojowy rozkładu kapitalizmu ma tendencje, dla naszego istnienia, o ile nie zdobędziemy się na najbardziej zdecydowaną przebudowę naszego życia narodowego, a tem samem i gospodarstwa, wysoce niepokojące. Trzeba stwierdzić odrazu, że upadek naszego gospodarstwa jest w mniejszym stopniu wynikiem perturbacyj w gospodarstwie światowem, lecz raczej skutkiem działania sił wewnętrznych. kryzys w Polsce stoi w luźnym związku z kryzysem światowym, jest od niego w znacznym stopniu niezależny, a straszliwe jego natężenie właśnie temu zawdzięczamy, iż przyczyny, nań się składające, znajdują się w kraju i nie są przez nas dostrzegane. Bowiem, gdy my przez teleskopy ekonomiczno-naukowe szukamy ich na firmamencie międzynarodowym, one tu, obok nas niespostrzegane i nie hamowane - prowadzą swą niszczącą działalność.
Niewątpliwie obraz gospodarstwa światowego, jaki rozwija się przed naszemi oczami, jest nader interesujący dzięki swej dramatyczności: Odbywają się olbrzymie przemiany w strukturze gospodarczej. Zaznacza się to w zmiennem partycypowaniu poszczególnych państw w globalnej produkcji światowej. Przemiany w tej dziedzinie są nader głębokie. Przyjmując produkcję światową jako 100, stwierdzimy poważne przesunięcia. Gdy w roku 1928 Stany Zjedn. miały udział w wytwórczości przemysłowej świata 41,1 to w roku 1932 już tylko 34,8. Dla innych państw te stosunki wynoszą: Niemcy 10,6 i 7,5, Francja 6,4 i 6,9; Japonja 2,2 i 2,7; Polska 0,7 i 0,5; Z. S. S, R. 4,2 i 11,3 *4). Stan gospodarczy świata, jaki wyłoni się z dzisiejszego chaosu, będzie zupełnie odmienny od tego, który oglądaliśmy przedtem. Stwierdzamy kolosalne zwichnięcie równowagi gospodarstwa światowego, jaką posiadało ono w wieku XIX i początkach XX. Podstawą rozwoju XIX wieku był kapitalizm, posługujący się wytwórczością maszynową i międzynarodowym podziałem pracy, prowadzącym do indywidualizacji gospodarczej poszczególnych krajów, dzięki czemu mógł się rozwinąć system olbrzymiego handlu międzynarodowego. Wyrażało się to w wolnym obrocie towarów, kapitałów i pracy pomiędzy poszczególnemi narodami.
Świat żył pod sugestją angielskiej myśli liberalnej (wyjąwszy Niemcy), co powodowało tendencje do specjalizowania się poszczególnych krajów w kierunku t.zw. "monokultur". W niektórych krajach, jak np. Egipcie, wywóz opierał się na jednym artykule, jakim była bawełna, obejmująca 82\% eksportu, lub Brazylia z kawą, wynoszącą 46%, Sjam z ryżem, obejmującym 77% eksportu. Obrót towarów, pracy i kapitałów dziś został zahamowany. Trzeba stwierdzić, iż grunt do tego był przygotowywany j...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin