Bractwo pitagorejskie.doc

(325 KB) Pobierz
Bractwo pitagorejskie


Pentagram — symbol Pitagorejski
Bractwo pitagorejskie

Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz

 

Trudno jednoznacznie jest sklasyfikować związek jaki około VI w. p.n.e. w Krotonie na południu Italii założył Pitagoras z Samos (gr. Pythagóras; ok. 570 — ok. 497 p.n.e.). Jeśli uznamy, iż było to bractwo religijne, jak się często pisze, powiem wówczas, iż była to jedna z najbardziej fascynujących sekt religijnych w dziejach. Ich wyjątkowość przejawiała się w wielu aspektach, o czym poniżej, a w szczególności w ich stosunku do badań naukowych. Bractwo pitagorejskie można określić syntetycznie jako związek filozoficzno- religijno- naukowy oraz polityczny. Wokół pitagorejczyków narosło bardzo wiele legend; samą postać Pitagorasa możemy uznać za wpół legendarną; rzymski Pitagoreizm charakteryzowany był czasami jako „starożytna masoneria" [_1_]. Ich symbolem był pentagram. Sam związek istniał około jednego wieku (od połowy VI do 440 r. p.n.e.), jednak myśl jego była nadal kontynuowana i rozwijana, do III w. p.n.e., odcisnęła silne piętno na całym życiu intelektualnym starożytnej Grecji (której jesteśmy spadkobiercami), a w szczególności na Platona [_2_]. Odrodziła się później u schyłku republiki rzymskiej pod postacią neopitagoreizmu (60 r. p.n.e. — 50 r. n.e.). Opisując doktrynę i znaczenie Pitagoreizmu, na marginesie jedynie omawiam neopitagoreizm, który mnie generalnie tutaj nie interesuje.

Boski Pitagoras

Dziś, jeśli kojarzymy Pitagorasa, to przede wszystkim z „twierdzeniem Pitagorasa" i z matematyką, tymczasem w rzeczywistości jest nie tylko nader wątpliwe, aby Pitagoras był autorem tego twierdzenia, ale i nie jest pewne, czy w ogóle zajmował się nauką. To co na pewno o nim można powiedzieć, to że zainicjował religijno- etyczno- polityczne idee związku krotońskiego, a następnie pod imieniem Mistrza świat poznał różne dzieła, myśli i odkrycia, które w większości były zapewne dokonane przez jego uczniów i kontynuatorów. Ogromna większość z tego co napisano na temat „Mędrca samijskiego" to legendy i zmyślenia, a teksty firmowane jego imieniem są apokryfami, Pitagoras nie pozostawił pism. Jeśli więc gdzieś spotykamy się ze stwierdzeniem, że Pitagoras powiedział to czy tamto, bądź dokonał tego lub owego, należy podchodzić do tego z należytą rezerwą.

Pitagoras pochodził z Samos. Nie mogąc jednak znieść rządów Polikratesa, udał się na emigrację, do Wielkiej Grecji, czyli na południową Italię. W międzyczasie ponoć wiele podróżował na Wschód i do Egiptu (tam miał zdobyć swoją wiedzę matematyczną). Jako pierwszy sam określał się filozofem. Uważano go za maga i taumaturga. Obok Epimenidesa zaliczany bywa do największych szamanów starożytności. Miał przypomnieć sobie poprzednie swe wcielenia, czyli:

  1. Syna Hermesa.
  2. Euforba Frygijczyka, który walczył pod Troją z Patroklosem.
  3. Hermotimosa, wieszczka Klazomene.
  4. Rybaka.

Jako założyciela sekty religijnej, proces jego deifikacji był podobny jak w przypadku Jezusa, o którym jednak wiadomo jeszcze mniej pewnego niż o samym Pitagorasie. Co więcej, losy sekt neopitagorejskich w Rzymie były pod pewnymi względami podobne do losów sekt chrześcijańskich, tyle że prześladowania tych pierwszych były skuteczniejsze i w połowie I w. n.e. zostali rozbici. Gdyby więc dzieje potoczyły się nieco inaczej, być nigdy nie powstaliby jezuici, gdyż zamiast Towarzystwa Jezusowego, mielibyśmy Towarzystwo Pitagorejskie, zaś naszym „Zbawcą" mienilibyśmy Pitagorasa...

Jamblich (ok. 270 — ok. 330) w „żywocie" Pitagorasa nazywa go „przywódcą i ojcem boskiej filozofii", „bogiem, demonem (to jest istotą nadludzką) czy boskim człowiekiem". Przypisywano mu nieziemską wiedzę i moc czynienia cudów (w pismach świętych wyliczano 11 rodzajów cudów jakie miał zdziałać). Wielu uważało go za wcielenie Hermesa lub Apollona Hyperborejskiego. Podobnie jak Jezus, miał zstąpić do Hadesu. Dzięki zaczarowanej strzale otrzymanej od hiperborejskiego kapłana Abarisa, mógł latać w powietrzu, uśmierzać zarazę i uciszać burzę. [_3_] W imperium rzymskim powszechnie wyobrażano go sobie jako Człowieka-Boga z Samos i proroka nowej wiary, jego życiorysy w niewielu punktach były zgodne z rzeczywistą postacią Pitagorasa, o której nieco wiemy z pism wcześniejszych pitagorejczyków. Według badaczy (m.in. I. Levy, D. Musiał), opowieści o Pitagorasie wpłynęły na autorów układających opowieści o Jezusie. Podobieństwa są zbyt wyraźne. I w przypadku życiorysów ewangelicznych Jezusa mamy takie same powody przypuszczać, że jeśli Jezus istniał, to postaci z opowieści ewangelicznych użyczył przede wszystkim imienia.

Jest pewne, że porównywano obu „bogów", jak np. w traktacie antychrześcijańskim Celsusa Alethes Logos, gdzie sceptyczny autor tak pisał o zapowiedzi zmartwychwstania przez Jezusa: „Zgoda, załóżmy, że naprawdę to powiedział. Iluż jednak innych ludzi opowiadało o takich cudach po to, by przekonać naiwnych słuchaczy i ciągnąć zyski z oszustwa? Podobno to samo uczynił wśród Scytów Zamolksis, uczeń Pitagorasa, sam Pitagoras w Italii".

Dalej idących związków doszukiwała się Simone Weil (1909-43), chrześcijańska myślicielka, która w książce Szaleństwo miłości, w której tropi „przedchrześcijańskie intuicje w myśli starożytnej Grecji", doszła do wniosku, iż pitagorejczycy byli tymi, którzy przygotowali ludzkie dusze na Światło Prawdy. Z pewnością chrześcijaństwo zaczerpnęło pewne elementy swych wierzeń z Pitagoreizmu, ale trudno uznać, aby Pitagoreizm w zdrowej swej postaci zainspirował chrześcijaństwo. Co najwyżej można mówić o tym, iż jego mutacja neopitagorejska, mieszanka bardzo eklektyczna, przyprawiona religiami Wschodu, oddziałała na ten proces. Wiadomo bowiem, że bezpośrednio w okresie narodzenia się gmin chrześcijańskich, na przełomie er, świat rzymski zalewany był mistyczno-eschatologiczną literaturą przypisywaną pitagorejczykom. Legendy dotyczące neopitagorejczyka i teozoficznego gnostyka Apoloniusza z Tiany ogromnie przypominają nam to co pisało się o Jezusie z Nazaretu. Apoloniusz miał być wybitnym cudotwórcą, pośrednikiem między bogiem a ludźmi, podróżował po dalekim Wschodzie.

Pitagorejska polityka i etyka

Jeśli chcielibyśmy scharakteryzować nurt polityczny pitagorejczyków, to najwłaściwszym jego określeniem byłyby słowa: konserwatywno-arystokratyczny. Choć pitagorejczycy czynnie angażowali się w politykę i w sprawowanie władzy, błędem jednakże byłoby uznanie ich za partię polityczną, jaką z pewnością nie byli. Byli jakby szkołą mężów stanu. W Życiu Pitagorasa Jamblich pisze, iż w związkach pitagorejskich o człowieku stanowią nie umiejętności technokratyczne, a takie wykształcenie, które przygotowywałoby do „zajmowania się sprawami publicznymi" i dawało umiejętność rządzenia. Rozumieli, iż warunkuje to znajomość zasad struktury świata i rzeczy. Dziś w polityce liczą się wyłącznie, a co najmniej przede wszystkim, umiejętności technokratyczne i umiejętność sprzedania nadziei jak największej ilości klientów. Reklamacji nie przyjmuje się. Nie ma bardziej odległych pojęć jak etyka i polityka.

Poglądy polityczne Pitagorasa wynikały z jego poglądów etycznych (polityka miała służyć ideom etycznym, ich wcielaniu w życie społeczeństw). Etykę tę można określić „dorycką" (w odróżnieniu od jońskiej), a charakteryzowała się surowością i głosiła wyrzeczenia. Tzw. pitagorejski sposób życia (pythagoricos bios) chwalił Platon (zob. 7. list), porównując ze sobą Syrakuzy i Tarent. W tym ostatnim, leżącymw południowej Italii, przez lata sprawował władzę pitagorejczyk, Archytas z Tarentu (ok. 428 — ok. 365 p.n.e.).

Pierwszy związek pitagorejski w krótkim czasie stał się potęgą polityczną, opanowując miasta południowej Italii. Pitagorejczycy uważali siebie za najlepiej predysponowanych do sprawowania władzy, gdyż posiadali wiedzę i etykę. Nazywali się aristoi (aristos 'najlepszy'), jako „najlepsi rządcy". Występowali przeciw nieprzewidywalnej władzy sprawowanej przez lud (demos). Do ścisłego związku nie mogli być dopuszczani wszyscy. Człowiek nie tylko staje się aristeus poprzez wychowanie, ale dziedziczy to po przodkach. Stąd właśnie Pitagoras podkreślał konieczność dbałości o zdrowie i wychowanie silnego potomstwa, a także zachowanie tradycji obyczajów i praw ("Nie obrywać wieńca, to znaczy nie gwałcić praw, które są wieńcem — koroną miasta"). Potępiał posłuch dla burzycieli i rewolucjonistów.

Aristoi nie ulega communis opinion. "Nie chodzić po ulicach, przez co zakazywał przyjmowania sądów i opinii ogółu, a nakazywał przyjmowanie poglądów nielicznych i wykształconych". Horacy dodałby: „Odi profanum vulgus et arceo" (Nienawidzę ciemnego tłumu i trzymam się odeń z daleka).

Symbolem etyki Pitagorasa było "Y" (tzw. litera pitagorejska lub samijska), która reprezentowała rozdroża ludzkiego życia. Człowiek wkracza w życie, w wieku młodzieńczym staje przed rozdrożem: dobra oraz zła, trudu i pracy nad sobą do tego co prawe, szlachetne i wzniosłe oraz łatwizny, przyziemności, zaspokajania wyłącznie sytości ciała lub zmysłów. Aby móc wybrać właściwie należało zdobyć rozeznanie w otaczającym nas świecie. Pitagoras przekonywał dlaczego droga trudu jest tak ważna, dlaczego kroczą nią aristoi. Najważniejszym elementem tej etyki jawi się nam postawienie intelektu nad zmysłową naturą człowieka. Najlepsze zatem jest życie poddane dyscyplinie umysłowej. Zaproponował nowy sposób życia — bios theoretikos, co znaczy życie kontemplacyjne. Nie jest to jednak to znaczenie, które skłonni jesteśmy przypisywać temu terminowi zaanektowanemu przez chrześcijańskich anachoretów. Inne reguły pitagorejskie miały pouczać: "Serca nie zjadać, to znaczy nie pogrążać się w smutku"; „Nie siadać na beczce, to znaczy nie żyć w bezczynności"; „Nie przyjmować do domu jaskółek, to znaczy nie mieszkać pod jednym dachem z ludźmi gadatliwymi i odznaczającymi się niepowściągliwym językiem"; „Pomagać ludziom w dźwiganiu ciężarów, nie zaś w ich zrzucaniu, przez co nakazywał sprzyjać nie gnuśności i lenistwu, lecz dążeniu do trudów i dzielności".

W sposób interesujący droga do właściwego życia wiązała się oczyszczaniem. Dusze miała oczyszczać nauka i muzyka, zaś ciała - medycyna. Także zdrowe odżywianie, wsparte systemem zakazów. W Żywocie Pitagorasa Porfiriusz pisał: „Jego śniadaniem był miód, obiadem - chleb z prosa lub z jęczmienia i gotowane lub surowe jarzyny; rzadko [jadał] mięso zwierząt ofiarnych i to nie ze wszystkich [ich] części". Według Cicerona, Pitagoras miał odradzać uczniom jedzenie bobu, gdyż powoduje on wzdęcia a tym samym mąci spokój umysłu poszukującego Prawdy. Można darować fantazje metafizyczne temu, kto wpadł na związek Prawdy z bobem... Wyrażało to coś co określilibyśmy sentencją: w zdrowym ciele, zdrowy duch. Całkowitym przeciwieństwem były różne sposoby umartwiania ciała stosowane m.in. przez chrześcijan. To przeciwieństwo dosadnie podkreślił Nietzsche, pisząc w swym Antychryście: "Chrześcijaństwo potrzebuje choroby, mniej więcej tak, jak Grecy potrzebowali nadmiaru zdrowia — wywoływanie choroby jest ukrytym zamiarem całego systemu procedur leczniczych Kościoła. (..) Gardzi się tu ciałem, higienę odrzuca jako zmysłowość; Kościół broni się nawet przed czystością (- po wypędzeniu Maurów pierwszym krokiem chrześcijan było zamknięcie łaźni publicznych, których sama Kordoba liczyła 270 ). (...) dietę wybiera się tak, by sprzyjała zjawiskom chorobowym i rozdrażniała system nerwowy."

Innym rysem charakterystycznym pitagorejskiej etyki był sprzeciw wobec samobójstwa, które wielu starożytnych filozofów dopuszczała: kiedy jesteśmy starzy i niedołężni, kiedy trapią nas liczne choroby i życie staje się udręką, znaczy to, że natura daje nam znak, że czas już odejść. Niektórzy nawet przekuwali słowa w czyny, jak Zenon z Kition, założyciel szkoły stoickiej a Atenach, który w starości odebrał sobie życie. Potomni wznieśli mu posąg z inskrypcją: „Temu, który żył tak jak nauczał". Jednak pitagorejczycy, a później Platon oraz epikurejczycy odrzucali takie postępowanie. Pisana jest nam bowiem „śmierć ze starości", czyli śmierć „symetryczna", zgodna z miarą, jak powiadali.

Jak to jednak bywa w polityce, raz na wozie, raz pod wozem. „Rzeczpospolita Filozofów, tj. Liga Krotońska, kierowana przez przywódców Bractwa Pitagorejskiego, po około pięćdziesięcioletnim okresie sprawowania kontroli nad losami politycznymi znacznych połaci Sycylii i południowej Italii, utraciła całą swą potęgę w następstwie ludowej rewolty" (Ghyka). Przeciwko pitagorejczykom wybuchło powstanie krotońskie. Zostali ostatecznie rozbici jako klub polityczny, a członkowie w większości zostali wymordowani, reszta zaś zbiegła do innych miast. Jak ujął ich dzieje polityczne Jacques Brosse: „Były to grupy arystokratyczne, które załamały się pod ciosami demokratów."

Ostatnim pitagorejczykiem sprawującym władzę polityczną był wspomniany matematyk, Archytas z Tarentu, władca i siedmiokrotny generalissimus "tarenckiej republiki pitagorejskiej".

Choć najbardziej znaną starożytną utopię polityczną stworzył Platon, jednakże pierwsze utopie [_4_] - modele ustroju doskonałego — pojawiły się właśnie w związkach pitagorejskich.

Równie gwałtownie swój instytucjonalny żywot zakończyły związki neopitagorejskie w Rzymie. Uważani za magów i taumaturgów, zostali w końcu poddani represjom władzy. J. Carcopino twierdził, że to głównie przeciw nim kierowano wszystkie rozporządzenia przeciw astrologom i magom, wydawane przez Augusta i Tyberiusza. Ostateczny cios miała im zadać uchwała senacka z 52 r. n.e. nakazująca wygnanie z Italii astrologów. Zapewne jednak ich doktryny, w formie tajnych bractw, kontynuowane były nadal.

Pitagoreizm i orfizm

Jeśli politykę pitagorejczyków uznamy za pochodną ich etyki, wówczas dodać należy, iż etyka z kolei była pochodną wierzeń religijnych. Pitagorejczycy stanowili związek orficki lub pod wpływem orfizmu pozostawali. Orfizm był to mistyczny nurt religijny starożytnej Grecji, który w odróżnieniu od religii oficjalnej i tradycyjnej dawał jego adeptom możliwość poczucia indywidualnego kontaktu z sacrum. Warto podkreślić, iż nie czyniły one zróżnicowania na wolnych i niewolnych, mężczyzn i kobiety — boskości mógł dostąpić każdy. I podobnie było w związku pitagorejskim: mogły doń należeć kobiety i wiemy, że były pitagorejki, m.in. żona Pitagorasa, Teano, oraz jego córka, Damo.

Nurty mistyczne w greckim życiu religijnym rozwijały się od VIII w. p.n.e., pod wpływem Wschodu i Tracji. Opierały się na tajnych naukach i misteriach, dających mistyczne przeżycia. [_5_] Pitagoreizm wpisał się w ten nurt mistyczno-orficki, a choć wielu badaczy wyklucza pochodzenie doktryny Pitagorasa od orfików, można jednak przyjąć, że obie one zawierały bardzo wiele elementów wspólnych, tak w sferze etyki jak i teologii.

Podobnie jak u orfików, w związku pitagorejskim wymagano od adeptów określonego stylu życia, polegającego m.in. praktykach oczyszczających, powstrzymywaniu się od jedzenia mięsa i bobu, wegetarianizmie.

Związki orfickie charakteryzowały specjalne procedury inicjacyjne, mające za cel przyjęcie profana w krąg wtajemniczonych. Występowało to również u pitagorejczyków. Aby móc zostać przyjętym należało przejść egzamin, trzyletnie studia oraz pięcioletnią praktykę ascezy i milczenia. Wówczas objawiano im tetraktys, czyli symbol świętej liczby pitagorejskiej, będący specyficznym trójkątnym przedstawieniem liczby 10 — „potężnej i tajemniczej Dziesiątki", „źródła i korzenia Wieczności" — jak mawiali.

Szczególnym rysem orfizmu stała się nauka o duszy. Orficy głosili, że dusza jest niezależna od ciała, jest w nim uwięziona jak w klatce, jest pierwiastkiem boskim i wyższym. Pojęcie to przeniknęło następnie do filozofii i innych religii. Przejął je również późniejszy judaizm i chrześcijaństwo. Chrześcijanie mają dusze nie od Jehowy, gdyż pierwotne pisma biblijne nie znają jeszcze takiego rozumienia duszy, a od Orfeusza (który też zresztą nigdy nie istniał). Nieprzypadkowo postać Orfeusza odgrywała tak duże znaczenie w pierwotnym chrześcijaństwie. Miał on być symbolem Chrystusa. Obraz Orfeusza, który gra na swej lirze dla zwierząt, jest jedynym motywem mitologicznym, który odnajdujemy w chrześcijańskich katakumbach. Ojcowie Kościoła tłumaczyli to bardzo prosto: „Orfeusz był uczniem Mojżesza". Trafnie podsumowuje to religioznawca Reinach: „Między orfizmem a chrystianizmem były analogie tak oczywiste, tak wyraziste nawet, że nie można było przypisywać ich przypadkowi; przypuszczano starożytną wspólność natchnienia. Krytyka nowożytna szuka wytłumaczenia tych podobieństw gdzie indziej, niż w awanturniczej hipotezie zażyłości między Mojżeszem a Orfeuszem. Dostrzega zresztą, że orfizm ma nie tylko rysy wspólne z judaizmem, ale z innymi odleglejszymi religiami, jak buddyzm, a nawet z zupełnie pierwotnymi wierzeniami dzikich współczesnych. Jeżeli się znajduje, przyglądając się z bliska, trochę orfizmu we wszystkich religiach, to dlatego, że orfizm uruchomił pierwiastki, które są wspólne im wszystkim, zaczerpnięte na samym dnie natury ludzkiej i karmione jej najdroższymi złudzeniami."

Wierzenia pitagorejskie

Naczelnym pojęciem w doktrynie pitagorejskiej jest dusza. Według nich, dusza jest bytem odrębnym i trwalszym od ciała, może się łączyć z dowolnym ciałem. Wpisując duszę w kontekst kosmologiczny, wiązali ją z substancją, którą nazywali eterem. Ich kosmologia na ogół przedstawiała dziesięć planet (w tym Ziemię) krążących wokół centrum wszechświata. Nie okala tego wszystkiego powietrze, które jest czynnikiem wyłącznie ziemskim, ale właśnie ów „eter", substancja doskonalsza niż inne, gdyż bardzo ruchliwa (znaczy dosł. 'zawsze się porusza'), która jest wieczna, niezniszczalna i niestworzona. Dusza to właśnie ten czynnik eteryczny, jednak człowiek ma go mało, więc jest śmiertelny, natomiast ciała niebieskie, które mają go więcej, są przez to nieśmiertelne. Jednak dusza w człowieku jako taka posiada właściwości eteryczne.

Jak jednak wytłumaczyć, iż ta doskonała dusza jest skazana na taki „mezalians", czyli jej związek z kruchym i marnym ciałem? Przyczyną są jej przestępstwa. Dusza jako winna, doznała Upadku. Aby zostać zbawioną z tego podłego stanu musi się oczyścić, przez odpokutowanie win. Pokutuje zaś w więzieniu ciała. Wina jednak jest tak wielka, że jedno wcielenie to za mało. Wprawdzie na amnestię nie ma co liczyć, ale istnieje możliwość wyjścia na przepustkę lub nawet przedterminowego zwolnienia za dobre sprawowanie. Dobrym sprawowaniem jest oczywiście udział w misteriach i inne praktyki religijne, ale także życie ascetyczne, pobożne i sprawiedliwe (tzw. pitagorejski tryb życia).

Jak wynika z powyższego, pitagorejczycy wierzyli z reinkarnację (metempsychozę). Ma to być dogmat importowany z Indii. Ponoć Pitagoras przejął to od Pherekydosa z Syros, który ponoć przywiózł to znad Gangesu. Raczej skłonny byłbym uznać to za błędny punkt widzenia sympatyków religii Indii. Wiara w wędrówkę dusz występowała w wielu odległych od siebie kulturach (już w paleolitycznych), nie sposób przypisać to wzajemnym przenikaniem się wpływów. Właściwsze zdaje się wyjaśnienie dra J. T. Bąbla: „Wiara w 'wędrówkę dusz' jest zjawiskiem konwergentnym, którego źródeł należy szukać przede wszystkim w sferze ludzkiej psychiki."

Z wędrówki dusz wynikał również zakaz przysięgania [_6_] - aby nie skłamać wobec zobowiązań z innych wcieleń, o których jednak po napiciu się z wód rzeki zapomnienia zatarła się pamięć. Z wierzeń o wcielaniu się dusz w różne formy cielesne wynikał również ich wegetarianizm - aby nie pożreć brata, któremu akurat w udziale przypadło więzienie np. w kaczce czy w świni.

Być może dzisiejsi pitagorejczycy, zakładając, że kontynuowane byłoby skrzydło naukowe ich sekty, zwołaliby sobór celem uchylenia tego dogmatu, gdyż nie zawsze wegetarianizm jest pożyteczny dla „celi więziennej". Być może swój akt uzasadniliby tak jak autorka Filozofii zdrowia, Anna Ciesielska, która napisała, że w naszym klimacie spożywanie mięsa jest niezbędne, gdyż zawiera ono białko, całą harmonię makro- i mikroelementów, witamin [_7_]. Jest głównym źródłem naszej energii. Za Heleną Kowalik dodaliby może: „Można być wspaniałym wegetarianinem w Kalkucie, bo tam są odpowiednie warunki klimatyczne. Polacy to inna kultura żywieniowa. Ale szerokie otwarcie granic i łatwość podróżowania sprawiają, że rodacy przywożą kulinarne nowinki ze świata potraktowane jednak bardzo wybiórczo. (...) wegetarianizm to nie tylko bezmięsne dania, to sposób na życie — wbrew pozorom agresywny. A agresja wywołuje agresję." [_8_] Agresywne zachowania mącą spokój ducha, a tym samym są sprzeczne z pitagorejskim trybem życia. Gdyby doszło do wspomnianej modyfikacji doktrynalnej, w konsekwencji musieliby poprawić też interpretację problemów związanych z transmigracją. Pożarcie kaczki nie musiałoby być przecież tożsame z pożarciem brata, gdyż duszy nie sposób unicestwić przez zjedzenie. Oznaczałoby to zatem zaproszenie brata do własnej celi, aby raźniej było pokutować. Jeśli jakiś sceptyczny niedowiarek zarzuciłby takiej interpretacji słabość, implikującą, jego zdaniem, schizofrenię mięsożerców, tedy ja odparłbym mu, iż kolejne dusze nie oznaczają przecież rozbicia osobowości. Różne dusze manifestują się przez wielość nastrojów, zmienność zachowań i reakcji, jak to określa niewierna nauka. Metafizyczne implikacje takiej modyfikacji byłyby bardzo konstruktywne, gdyż wiadomo przecież, że wielkość celi nie jest nieskończona, zbyt dużo dusz nie pomieści, a też pokuta nie może się przerodzić w rozrywki, o jakie łatwiej w dużym towarzystwie. Ergo: za dużo mięsa to też nie zdrowo, a im starsi jesteśmy tym powinniśmy go jeść mniej. Aby z więzienia nie zrobił się burdel.

Koncepcja transmigracji dusz, może mieć jednak pewną wartość dla zmiany naszego sposobu traktowania zwierząt. Ksenofanes opisywał jak Pitagoras widząc człowieka bijącego psa, nakazał mu zaprzestanie, gdyż rozpoznał w skowycie psa głos swego przyjaciela. Pies jest na ogół wierniejszym przyjacielem człowieka niż inny człowiek, Pitagoras z pewnością się nie mylił. Oczywiście nie tylko psy zasługują na lepsze traktowanie. Zresztą, nie tylko zwierzęta, ale wszystko co żyje — cała nasza przyroda jest w wielkim niebezpieczeństwie. Atakuje ją wielki wróg: człowiek...

Nauka o duchu a duch nauki

Pitagoras wtajemniczony był nie tylko w orfizm, ale i w misteria apollińskie. Jego doktryna religijna była syntezą ich obu. Pierwiastek apolliński, w przeciwieństwie do pierwiastka dionizyjskiego łączonego z uczuciami, utożsamiany jest z rozumem. Znalazło to doskonałe odzwierciedlenie u pitagorejczyków. Jeśli istnieje jakiś idealny model relacji wiary religijnej i nauki, to jest to model pitagorejski: Każdy człowiek został stworzony przez Boga w tym celu, ażeby poznawać i oglądać. Fenomen ich wierzeń religijnych polegał na tym, iż w odróżnieniu od innych grup mistycznych, które praktykowały jako środki mistyczne muzykę, tańce oszałamiające czy wino, pitagorejczycy za najważniejsze środki oczyszczania duszy uznawali życie ascetyczne, muzykę i pracę naukową. Dla wielu z nich ten ostatni stawał się najważniejszym, w efekcie czego w V w. doszło do rozłamu. Grupa, którą określa się mianem „akuzmatyków", koncentrowała się na wątkach mistycznych i sakramentalnych. Natomiast tzw. matematycy...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin