dzieje-tristana-i-izoldy_1.pdf
(
481 KB
)
Pobierz
Ta lektura
, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
wolnelektury.pl
.
Utwór opracowany został w ramach projektu
Wolne Lektury
przez
fun-
dację Nowoczesna Polska
.
AUTOR NIEZNANY
Dzieje Tristana i Izoldy
ł. -żń
ł
RZUT OKA NA LITERATURĘ FRANCUSKĄ
. Początki Francji. — Język romański. — Wieki średnie. — Villon
Z podbojem Galii przez Rzymian, miejscowa kultura celtycka uległa zalewowi la-
tynizmu. Język łaciński, i to w swej gminnej postaci (
lina rstia
), staje się językiem
ludu: z biegiem czasu język ten zmienia się, wchłaniając pewną ilość miejscowych pier-
wiastków, jak również pod wpływem klimatu, krzyżowania ras, obyczajów. Domieszka
germańskich źródłosłowów po nowym podboju kraju przez Franków ma być stosunko-
wo niewielka: zwycięzcy przyjęli język i obyczaje podbitego narodu. Z tego amalgamatu
powstaje język
roasi
, którego istnienie stwierdzone jest od VII stulecia. Rozpada się
on na rozmaite narzecza: to, którym mówiono nad Sekwaną i Loarą, wysuwa się na czo-
ło i staje się macierzą języka ancuskiego, do którego przejście odbywa się nieznacznie
i z wolna.
Język romański posiada piękną literaturę, przeważnie epiczną, zrazu podawaną z ust
do ust, śpiewaną na dworach (trubadurowie, truwerzy), spisaną począwszy od XII w.
Wyróżniono w niej trzy cykle:
ransi
(
ansons de este
, pieśni o czynach: najstarszą
i najsłynniejszą jest tu
ie o olanie
); cykl bretoński (
oiei oreo sto
:
arial
,
anelot
,
Tristan i Izolda
, etc. ); wreszcie cykl
staroytny
(
oie o lesandrze
, od której
epicki dwunastozgłoskowiec ancuski nazywa się
alesandryne
). Późniejszą od epopei
jest poezja liryczna, opiewająca, z wielkim kunsztem form a w konwencjonalnym ujęciu,
sprawy miłości. Oba te działy poezji zrodziły się z ducha dworskiego, feudalnego.
Obok tej literatury arystokratycznej powstaje literatura ludowa, mieszczańska, o cha-
rakterze satyry lub po prostu uciesznej i „trefnej” zabawy (
alia
lub
alea
). Słynną
jest
oie o lisie
, która przeszła później do niemieckiej literatury. Nie mniej sławna
oie o y
(–) kojarzy niejako wszystkie rodzaje: pierwsza część, pióra Wil-
helma z Lorris, jest wykwintnym traktatem o sztuce kochania, część druga (pisana przez
Jana z Meung) ma charakter dydaktyczno-moralny, zaprawiony ostrą satyrą obyczajową.
To w zakresie poezji.
roz
(jak zwykle, proza jest późniejsza od poezji) pisano kro-
niki (Villehardouin, Joinville, Froissart, Commines) oraz nowele na modłę Bokacjusza.
W wieku XIV pojawiają się dość liczne przekłady autorów łacińskich.
Średnie wieki objawiają żywy pęd ku
teatroi
. Dramat — jak niegdyś grecka trage-
dia — wychodzi poniekąd z obrzędów religii. Zrazu pierwsze te zawiązki mieszczą się
w kościele jako ilustracja scen z Ewangelii; z czasem sceny te rozrastają się, wydostają się
przed kościół, na plac publiczny (
irales
, cudy), aż wreszcie znajdują dla siebie miejsce
w osobnych budynkach. Te widowiska (
isteria
) o tematach z Pisma św. lub Żywotów
Świętych, przedstawiane z wielkim nakładem, czasem z udziałem osób, przeplatają
sceny poważne komicznymi. Tworzą się stowarzyszenia miłośników tego teatru, grywa-
jące co niedzielę. W epoce reformacji misteria te, przybierające coraz bardziej świecki
charakter, zaczęły razić zarówno katolików jak protestantów: zabroniono ich. Wówczas
na scenę wchodzą bohaterowie klasyczni, czym jednak teatr oddala się od ludu.
Obok tych dramatów istniała
arsa
, której początki gubią się w mroku; może sięgała
komedii łacińskiej? Farsa ta, operująca niewybrednymi środkami, obraca się około kilku
tradycyjnych tematów: mnicha, lekarza, małżeństwa, etc. Odcina się od niej niezwy-
kłą werwą, ciętością słowa i zręcznością sceniczną utwór
doat atelin
niewiadomego
autora.
Gdy ta literatura ludowa, gruba, ale pełna soku, żyje i rozwija się, arystokratyczno-
-dworska liryka jałowieje. Zamknięta w konwencjonalnych tematach, wyzbywa się treści,
przenosząc całą wagę na piętrzenie trudności formalnych niewiele już mające wspólnego
z poezją¹. Bo też na schyłku średniowiecza i cały gmach feudalizmu kryje wewnątrz pustkę
i próchno: ale dużo czasu upłynie, zanim rozpadną się ostatecznie te przeżytki minionych
form życia, aby ustąpić miejsca bujnemu rozkwitowi Odrodzenia. Otóż z mroków tego
najciemniejszego, rozkładającego się średniowiecza, rozlega się krzyk człowieka, pierw-
szego człowieka współczesnego niejako nam, Franciszka
illona
(ur. ). Liryka Villona,
jako stosunek wyrazu poety do jego ludzkiej treści, jest o wiele bliższą nas niż późniejsi
odeń luminarze ancuskiej poezji, Ronsard, Malherbe, etc.
II. Wiek XVI. — Odrodzenie. — Wpływy włoskie. — Reformacja, Kalwin. — Ra-
belais, Montaigne. — Obyczaje. — Poezja, Ronsard
Z początkiem wieku XVI Francja wchodzi w znak Odrodzenia. Ale o ile podłożem
jego jest humanizm, poznanie kultury greckiej i łacińskiej, o tyle klucz do tej kultury
dały Francji Włochy. Wyprawy Karola VIII i Franciszka I zetknęły Francję z Włochami
bezpośrednio: cóż za cud, co za olśnienie dla tych w zbroje zakutych zabijaków, kie-
dy, wyruszywszy ze swych gotyckich zamków i przebywszy Alpy, poznali uśmiech nieba
Italii, wykwintne życie jej dworów, miast, czary poezji, miłości, sztuki! Powiew tego
życia przenikał odtąd do Francji, aż z Katarzyną Medycejską „włoszczyzna” runęła tam
całą falą. Stan ducha wytworzony tą przemianą sprzyjał zrozumieniu kultury starożyt-
nej, która sprowadzała człowieka do natury, podczas gdy chrystianizm kazał iść przeciw
niej lub wzbijać się ponad nią. Starożytność była głosem swobodnego ludzkiego rozu-
mu, w przeciwstawieniu do wszystko kruszącego i pętającego dogmatu. Nieskrępowany
rozwój władz ducha i ciała, ciekawość poznania, umiłowanie życia, radosne spojrzenie
na ziemię zastąpiły średniowieczne wpatrzenie w śmierć i w czyhające poza nią piekło.
Ale Francja, przejmując z Włoch ducha Odrodzenia, ograniczyła go poniekąd: nieprzy-
gotowana jeszcze do hodowania sztuk plastycznych (poza architekturą, która stanowiła
namiętność Franciszka I), wyraża tego ducha w literaturze, w obudzeniu pędu do nauk,
w życiu umysłowym.
Równocześnie niemal działały na tworzenie się ducha ancuskiego inne wpływy, na
pozór wręcz przeciwne, w gruncie współdziałające. Reformacja poczęta przez Lutra znala-
zła we Francji wyraz w niepospolitej indywidualności Jana
alina
(–). Jest ona
w pierwszym okresie powstaniem wykarmionego humanizmem rozumu przeciw prze-
żytkom średniowiecza; sięgnięciem do źródeł chrystianizmu poprzez piętrzące się narośle
scholastycznego komentarza. W tym okresie niemal całe oświecone społeczeństwo Fran-
cji sympatyzuje z „nowinkami”, widząc w nich zbawiennego ducha krytyki i protestu.
Później, kiedy trzeba wybierać, wielu szczerze waha się opuścić łono katolickiego Kościo-
ła; inni znowu, z temperamentu swego niezdolni są pogodzić się z surową i nieznającą
żartu wiarą Kalwina. W pismach Rabelego widzimy, jak doskonale jurny duch Odro-
dzenia spływa się z nowinkami genewskimi, które przerabia na swą satyryczną modłę.
Raczej niżby się miał pisać na ponure dogmaty Kalwina, Rabelais woli płatać figle pod
szerokim płaszczem matki-Kościoła.
W wieku XVI — jak później w XVIII — dominuje
roza
: jest to wiek tworzenia
się idei, epoka namiętnych walk, dyskusyj.
Instittio ristianae reliionis
Kalwina, którą
napisał po łacinie, ale sam przełożył na ancuski, jest jednym z fundamentalnych dzieł
rozwoju ancuskiej prozy. Prozaikami są również dwaj najwięksi pisarze tej epoki, Ra-
belais i Montaigne.
aelais
(–) to Odrodzenie w chwili właśnie, gdy rozsadza
¹
itrzenie trdnoi oralny nieiele j aje slneo z oezj
— np. gdy autor wielce już zawiłą
formę utrudnia sobie tym, iż podpisuje pierwszymi literami wierszy swe imię i nazwisko; lub też kiedy ostatnia
sylaba każdego wiersza powtarza się jako pierwsze słowo następnego.
Dzieje Tristana i Izoldy
karykaturalną skorupę średniowiecza; ten zbiegły mnich przekształcony w humanistę,
poetę i lekarza to niby symbol myśli ludzkiej cieszącej się tryumfalnie zdobytą swobo-
dą, upijającej się nią aż do szału.
ontaine
(–) wdycha w płuca humanizm już
od dziecka, kąpie się w zdroju starożytnej kultury. Myśl, wyzwoliwszy się ostatecznie ze
scholastycznych powijaków, ogarnia cały świat, chce objąć cały jego krąg, ze wszystkiego
sobie zdać sprawę, a przede wszystkim — z siebie. Zarówno świat starożytny, jak i lą-
dy świeżo odkrywane przez podróżników (Ameryka), są dla Montaigne'a ustawicznym
materiałem do studiów porównawczych nad człowiekiem. W Montaigne'u krystalizuje
się psychologiczny kierunek ancuskiej umysłowości; poznanie siebie, poznanie duszy
ludzkiej, oto droga, którą przede wszystkim poszła ta literatura i której trzyma się aż do
ostatniej doby.
Montaigne oświadcza się bardzo głośno przy katolicyzmie, ale pod tą ortodoksją kryje
sfinksowy nieco uśmiech sceptyka. Wszelka myśl ludzka to czcza chimera — zdaje się
mówić — czyż warto dla tej chimery przewracać świat, czy godzi się zwłaszcza dla niej
mordować i palić ludzi? Montaigne jest duchem jakby obcy tym swarom: jest on, jak
wielu ówczesnych ludzi, którzy dostali się pod czar klasycznego Odrodzenia, wpół-po-
ganinem. Plutarch, świeżo przełożony na ancuski przez Amyota (–), jest jego
Biblią.
Odrodzenie staje się we Francji nie tylko przemianą myśli, ale i obyczajów. W twarde
i surowe życie feudalnych zamków wnika jak gdyby gorący płomień włoskiego słońca,
a wraz z nim powiew wolności, swobody… Za przykładem włoskich dworów, dwór an-
cuski stara się być ogniskiem życia artystycznego i towarzyskiego; Franciszek I czuje się
w obowiązku popierać nauki, chronić nawet podejrzanych pisarzy przed szponami groźnej
Sorbony. Jeszcze bardziej „renesansową” jest siostra jego Małgorzata, królowa Nawary,
autorka
etaeron
, kobieta niepospolita wiedzą, talentem i charakterem.
Ten ancuski renesans obyczajowy odzwierciadla się w pamiętnikarzu, który skąd-
inąd kątem jedynie mieści się w literaturze, w
rantoie
(–). To kobieta, ustami
tego naiwnego apologety, upomina się o swoje prawa i oczywiście o prawo nadużycia tych
praw. Ten autor
a saolny
nie przeczuwał, iż jest prekursorem ogromnego odłamu
literatury ancuskiej, która stanie się poniekąd monografią kobiety, biorąc od tej właści-
wości swoje piętno. Są okresy (np. druga połowa XIX w.), w której połowę co najmniej
beletrystyki ancuskiej można by objąć wspólnym godłem
yot a saolny
…
Szczytowym punktem poezji w wieku XVI jest
onsard
(–) i jego
lejada
(siedmiu poetów związanych wspólnym programem: du Bellay, Jodelle i in.). Hasłem
ich było: zerwać z poezją średniowiecza; zwrócić się po natchnienie do starożytności,
o ile można wprost do Grecji; nieść wysoko sztandar poezji jako artyzmu; wzbogacać
umiejętnie język, iżby się stał narzędziem godnym nowych myśli. Ronsard zażywał wiel-
kiej czci u współczesnych i odegrał wraz ze swą plejadą znaczną rolę; poezja ancuska
pije wielkimi haustami ze źródeł starożytnych. Następny wiek, posunąwszy się w dosko-
naleniu formy jeszcze dalej, zapomniał o Ronsardzie zupełnie; dopiero znacznie później
historia literatury wróciła mu zasłużone miejsce.
III. Wiek XVII jako wiek klasycyzmu. — Kartezjusz. — Jansenizm. — Tragedia
i komedia. — Salon. — Język. — Akademia ancuska. — Psychologia. — Reakcja
przeciw starożytności
Wiek XVI — polityczny, religijny, literacki — był wiekiem zamętu; zamętu płod-
nego, bogatego w idee, brzemiennego przyszłością. Politycznie z końcem wieku Henryk
IV (–) doprowadza kraj do ładu i jedności.
dyt nantejsi
() zapewniający
hugonotom swobodę religijną pozwala Francji wytchnąć po wojnach domowych. W ślad
za tym literatura i nauka dążyć będą do konsolidacji, metody; miejsce genialnego chaosu
zajmie najdalej posunięta dyscyplina myśli i języka, której owocem będzie
lasyyz
XVII
stulecia. Olbrzymi materiał wchłonięty ze świata starożytności przetworzy się na własny
miąższ. Wiek XVI był klasycznym przez swe uwielbienie dla Rzymu i Grecji; wiek XVII
stanie się klasyczny swoim własnym klasycyzmem.
Na progu XVII w. stoi
esartes
(Kartezjusz, –). Główne znaczenie ma on
w dziejach filozofii i nauki; ale i w literaturze znaczenie to jest olbrzymie. Ów gmach
scholastycyzmu, dogmatycznej niby-wiedzy, autorytetu, gmach, do którego Rabelais
Dzieje Tristana i Izoldy
szturmował szyderstwem, Montaigne rozumowaniem, on zwalił ostatecznie: następcom
przyjdzie uprzątać gruzy. Metoda jego myślenia (będąc sama rasowym wyrazem ancu-
skiego ducha) przeniknie całą literaturę ancuską, dając jej na dwa wieki blisko wybitnie
intelektualny charakter. Rozum, porządek, miara, jasność, będą panowały niepodzielnie;
wszystko, co się nie mieści w tę ramę (więc poniekąd i żywa natura), zostaje wyrzucone za
nawias jako barbarzyństwo. Uczucia ogólne biorą górę nad osobistymi:
ja
twórcy kryje
się poza jego tematem. Przerywa się związek między XVII wiekiem a średniowieczem;
wiek XVII nie ma śladu zrozumienia np. dla architektury gotyckiej, dla poezji Villona.
Nawet ów wielki pisarz chrześcijański, Pascal, który podejmie zdeptanie pysznego rozu-
mu ludzkiego, posłuży się w tym celu metodą — logicznego rozumowania. Ta przewaga
intelet
mieści w sobie niebezpieczeństwo, które objawi się z czasem.
Problem religijny trwa nadal w wieku XVII. Jak widzieliśmy, Francja oparła się
w znacznej części kalwinizmowi; jednakże ów duch reformy, krytyki, surowości i powagi
chrześcijańskiej odpowiadał wewnętrznej potrzebie wielu Francuzów. Stworzyli tedy nie-
jako reformację w samym łonie katolickiego Kościoła, poddając się Głowie, ale walcząc
zacięcie z jej doradcami. Był to
janseniz
(od nazwiska
ansenisza
, –), skupienie
poważnych i szlachetnych duchów (Saint-Cyran, Arnauld, Pascal, Nicole) usiłujących
zwrócić katolicyzm ku wzorom dawnego chrześcijaństwa. W ogóle wiek XVII znaczy
się w tej mierze dwoma prądami: „libertynizmem” czyli zdecydowanym niedowiarstwem
(ogniskiem tego oświeconego i epikurejskiego libertynizmu było towarzystwo skupia-
jące się około słynnej z urody i swobodnego życia
inon de enlos
) i reakcją przeciw
niemu w postaci wzmożonego życia religijnego, znajdującego wyraz w licznych i surową
regułę praktykujących klasztorach (św. Franciszek Salezy). Ogół publiczności bierze żywy
udział w kwestiach religijnych. Najwyższym szczytem ducha religijnego staje się
asal
(–); szczytem wymowy kościelnej
osset
(–).
Drugą wielką manifestacją epoki są narodziny wspaniałego klasycznego teatru: trage-
dii z
orneille
(–), komedii z
oliere
(–). Bezcelowe byłoby w tym
króciutkim szkicu przytaczać łańcuchy nazwisk łączących tragedię Corneilla i komedię
Moliera ze średniowieczem; dwaj ci twórcy tak bardzo odskakują od tego, co było przed
nimi, iż jeżeli chodzi o
ye soo
literatury, a nie o jej zabytki, możemy śmiało wziąć
ich jako początek. Corneille stwarza w swoim teatrze ów wspaniały koturn, dostojność,
heroizm nadludzi, starcie szlachetnych idei, tryumf wszechmocnej woli. Molier idzie
drogą studiów namiętności, wprowadzając na tę drogę następcę Kornelowego,
ainea
(–), pod którego piórem analiza ta zmienia się głównie w monografię miłości.
Satyra Moliera staje się potężnym narzędziem walki o wolność myśli, dobijającym prze-
żytki scholastycyzmu, które trzymają się kurczowo władzy w oficjalnej nauce. Obcinając
szyderstwem szlacheckie wybujałości, ośmieszając staroświecczyznę, Molier toruje drogę
nowemu obyczajowi, idąc w tym ręka w rękę z antyfeudalną, mieszczańską raczej polityką
Ludwika XIV.
Z Celimeną molierowską wchodzi na scenę wykwintna paryska dama, dzierżąca w dło-
ni berło dobrego smaku. Bo też od czasu
a saolny
kobieta uczyniła postępy.
Z chwilą gdy z prowincjonalnych zamków arystokracja ściągnęła do Paryża, aby tam za-
mieszkać w swoich pałacach, salon zaczyna odgrywać wybitną rolę. Czym dwór na wielką
skalę, tym staje się na mniejszą salon: środowiskiem kultury towarzyskiej i umysłowej,
terenem gdzie — z wzajemną korzyścią — spotykają się niemal na stopie równości wiel-
cy panowie i utalentowani pisarze, areną ćwiczeń i popisów literackich. I właśnie przez
swoje ograniczenie, przez większą spoistość, troskliwszy dobór ludzi, może swoje zadania
spełniać skuteczniej niż sam dwór. A salon ten to — kobieta.
Salony stają się filtrem czystości języka. W w. XVI język jest jak kipiący kocioł. Warzy
się w nim niezliczona mnogość elementów, łaciny, greczyzny, włoskiego, hiszpańskiego,
gwary ludowej, prowincjonalnej: z tego materiału każdy pisarz korzysta, jak chce, każdy
pisze innym językiem. Rabelais jest już od klasycznej ancuszczyzny siedemnastego wieku
bardziej może oddalony niż Rej od dzisiejszej polszczyzny; a i Montaigne nie jest dla
Francuza bynajmniej łatwą lekturą. W XVII wieku zaczyna się i w krótkim czasie spełnia
owo „klarowanie” języka.
W poezji dokonał tego dzieła
alere
(–). Z mnóstwa neologizmów języ-
kowych, które począł wiek XVI, stworzył tę nowoczesną strofę, w której poezja ancuska
Dzieje Tristana i Izoldy
aż nazbyt skłonna była przybierać postać doskonale jasnej i harmonijnej retoryki. Mierny
myślami prozaik
ez de alza
(–) oraz
aelas
(–) jako prawodawca
gramatyki uświęcił te, które język strawił, odrzucił te, których język nie chciał — do-
konują ustalenia klasycznego języka ancuskiego. Patronują temu dziełu kobiety (które
wydadzą w XVII w. parę wybitnych autorek), zwłaszcza słynny
aa aoillet
, zanim
założona niebawem przez kardynała Richelieu
adeia ransa
() stanie się urzę-
dowym stróżem czystości języka, którą to funkcję spełnia po dziś dzień. Tak więc zma-
nierowane później i nielitościwie przez Moliera wyszydzone „Wykwintnisie” (panna de
dry
, autorka głośnych współczesnych powieści, przesyconych sztucznym sentymen-
talizmem) odegrały w literaturze swą dobroczynną rolę: w epoce, kiedy typem szlachcica
i kawalera był jeszcze rubaszny zabijaka, one starały się wprowadzić polor, smak i po-
czucie literackie. Dopełnił dzieła
staania si
ancuskiej prozy geniuszem swym Pascal
(
roinjai
).
Obok polerowania języka, poleruje się myśli. Studium człowieka podjęte przez Mon-
taigne'a rozpowszechnia się, staje się namiętnością, modą. Psychologizowanie, kreślenie
aforyzmów, portretów jest w wieku XVII ulubioną zabawą towarzyską. W literaturze
znalazły te dwa rodzaje niedościgniony wyraz: aforyzmy, tzw. „maksymy”, w
a oe
oalie
(–), portrety w
a ryerze
(–). Listy pisywane do cór-
ki pomieściły panią
de ein
(–) w rzędzie klasyków. Z panią
de la ayette
(–) psychologia wnika do powieści, która z opowiadania mającego jedynie bawić
przemieni się w analizę duszy ludzkiej. W powieściach
esaea
(–) psychologia,
skojarzona z szerokim tłem obyczajowym, szkicuje już pełny obraz społeczeństwa, który
mistrzowsko kiedyś, w innej epoce, namaluje Honoriusz Balzac.
Jak cechą arcydzieł XVI w. jest bogactwo chaosu mającego urodzić świat, przy zupeł-
nym braku kompozycji, tak znów wiek XVII — to ograniczenie się, doskonałość,
jasno
.
Tragedia Racine'a, maksyma La Rochefoucaulda, bajka
a ontainea
(–) — oto
w różnych rodzajach wzory tej klasycznej czystości. Kodyfikatorem jej i stróżem stał się
słynny prawodawca poezji, autor
zti oetyiej
,
oilea
(–).
Literaturę XVII w. kształtowały dwa elementy: rasowy racjonalizm oraz żywe źródła
starożytności. Stopniowo na schyłku wieku racjonalizm bierze górę, współżycie ze sta-
rożytnością zanika. Probierzem literatury staje się
intelet
; rodzi się hasło
ost
ludz-
kości. „Starożytni — wołają ci nowi apostołowie — to były dzieci, które wierzyły w ba-
śnie, barbarzyńcy.
yrs
, powieść panny de Scudéry, przewyższa inwencją
Iliad
Home-
ra”. Pisanie wierszem wedle La Motte'a (autora „poprawionego” Homera, oczyszczonego
z barbarzyństwa i przystosowanego do wymagań oświeconego wieku) jest „niedorzecz-
nością ludzi, którzy wymyślili specjalną sztukę, aby uniemożliwić sobie ścisłe wyrażenie
tego, co chcą powiedzieć”. Ta zacięta walka między „zacofanymi” czcicielami starożyt-
ności a „modernistami” toczyła się blisko pół wieku; wreszcie moderniści wzięli górę.
Zresztą wspaniały rozkwit literatury ancuskiej w XVII wieku przyznawał im niejako
słuszność; literatura ta, wchłonąwszy w siebie starożytność i przetworzywszy ją na swoją
modłę, nie potrzebowała się w niej zasklepiać: ona z kolei stała się klasycznym wzorem.
Tylko jako wzór miała swoje niebezpieczeństwo: będąc sama odbiciem świata widzia-
nego poniekąd przez pryzmat starożytności, stawała się we wtórnych swych odbiciach
już zupełnie oderwaną od gruntu, konwencjonalną i jałową. Dążenie do najogólniej-
szych wzorów człowieka groziło wyrodzeniem się w algebrę ogólników. Dostrajanie się
do „dystynkcji” salonu sprowadzało okrojenie, zubożenie ludzkiej prawdy. Aby znaleźć
nowe źródła twórczości, literatura będzie musiała ich poszukać wprost w sercu człowieka
i we wnętrznościach ziemi ojczystej.
IV. Wiek XVIII i kwestia społeczna. — Montesquieu, encyklopedia, Wolter. — Sa-
lon. — Ateizm, zepsucie. — J. J. Rousseau. — Komedia
Na razie wiek XVIII znaczy się upadkiem literatury, podporządkowaniem jej innym
celom. Pochłaniają ją w znacznej mierze kwestie polityczne i społeczne. Więcej doraź-
nie działa, niż wydaje trwałych dzieł. Ale to właśnie ocaliło ją od zupełnego wyrodzenia
i wyjałowienia w tym przejściowym okresie między klasycyzmem a romantyzmem. Przy-
kładem Wolter: mierny we wszystkich rodzajach z wyjątkiem wtedy, kiedy piórem jego
kieruje namiętność polityczna i werwa agitacyjna. Gorycz społeczna dała najlepsze soki
twórczości Russa i Beaumarchais'go.
Dzieje Tristana i Izoldy
Plik z chomika:
mrssylwia89
Inne pliki z tego folderu:
piesn-o-rolandzie.pdf
(373 KB)
dzieje-tristana-i-izoldy_1.pdf
(481 KB)
bogurodzica.pdf
(36 KB)
Goethe_Faust.pdf
(1856 KB)
nie-boskakomedi.pdf
(369 KB)
Inne foldery tego chomika:
E-booki
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin