Wspomnienia kierownika weso�ej budowy [autentyk!] Wypadki na budowie niestety si� zdarzaj�. Moje 'Czerwone Brygady' (cho� z regu�y robi�y wszystko, �eby nie ulec wypadkowi, czyli po prostu miga�y si� od roboty) czasami r�wnie� si� gdzie� tam obi�y, podrapa�y czy wlaz�y na jaki� gw�d�. W takich przypadkach zg�asza�o si� wypadek, po czym na budow� przyje�d�a� funkcjonariusz BHP, kt�ry spisywa� protok� powypadkowy. IQ tego go�cia by�o chyba niewiele wy�sze ni� temperatura cia�a, tote� Czerwone Brygady nazywa�y go kr�tko a dosadnie: "Behapiz*a" (pardon my French). Kiedy� przy robotach zbrojarskich ch�opki przeci�ga�y pr�ty zbrojeniowe z wi�zki pod no�yce, jakie� 20 metr�w po r�wnej drodze. Jeden si� potkn�� i rozbi� sobie ryja . Nic wielkiego, obmy� si�, zdezynfekowa�em mu przygryzion� warg� wod� utlenion� i nazad do roboty, ale wypadek trzeba by�o zg�osi�. Wzmiankowany funkcjonariusz behape pojawi� si� po dw�ch dniach, jak zwykle oszo�omiony poczuciem misji. Wezwa� poszkodowanego i �wiadk�w, przes�ucha�, a jak�e, i pope�ni� protok�. Orygina� zabra�, a kopi� dosta�em do akt budowy. Przeczyta�em go i waln��em takiego rotfla, �e o ma�o nie musia�em zn�w zg�asza� wypadku... W protokole sta�o jak w�: PRACOWNIK DOZNA� URAZU WARGI WSKUTEK CI�GNI�CIA DRUTA. * *
enet