Browning Dixie - Przeznaczenie.pdf
(
635 KB
)
Pobierz
Dixie Browning
Dixie Browning
Przeznaczenie
Tłumaczyła
Małgorzata Studzińska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Travis Holiday zdjął nogę z pedału gazu, kiedy wjechał na
kolejną łachę piasku, tym razem jakby większą niż poprzednie. A
żywił nadzieję, że dotrze do domu przed zmierzchem. Nie miało
to, co prawda, żadnego znaczenia. Mógł być poza domem nawet
przez rok i naprawdę nikogo to nie obchodziło. Dużo można by
mówić o życiu w pojedynkę, kiedy takie drobiazgi są zupełnie
nieistotne.
Znany duet śpiewał o tym, że są znowu w drodze. Travis
wtórował im swoim przyjemnym barytonem. Przetarł ręką za-
parowaną szybę. Niewiele to jednak pomogło, gdyż od zewnątrz
była pokryta grubą warstwą soli, a poza tym od lat uszkodzona
wskutek wieloletniej jazdy po plażach.
- ,,Znowu w drodze..." - wyśpiewywał w zgodzie z ruchem
wycieraczek.
Mimo okropnej pogody dzień upłynął mu lepiej, niż się
spodziewał. W zasadzie nie oczekiwał wiele, ale kuzyn, o którym
nigdy nie słyszał aż do zeszłego miesiąca, okazał się bardzo
sympatycznym facetem. Mimo istotnych różnic w pochodzeniu,
dogadali się ze sobą nadzwyczaj szybko. Byli nawet do siebie
podobni z wyglądu. Ta sama budowa, rysy twarzy i ten sam kolor
oczu i włosów.
Ostatnio dużo rozmyślał o rodzinie. O korzeniach. Wcześniej
nie poświęcał takim sprawom zbyt wiele czasu. Bardzo
mało wiedział o swoich rodzicach, ale i to wydawało mu się
wystarczające.
Ale teraz, kiedy ma syna, wszystko się zmieniło. Gdy tylko
otrząsnął się z szoku, zaczął myśleć w zupełnie innych katego-
riach. Więzy krwi. Jeśli jego syn będzie miał dzieci, a one będą
miały swoje potomstwo, to...
- Co, u licha...!
Nacisnął błyskawicznie na hamulec, klnąc jak szewc, gdy sa-
mochód zarzuciło na skraj drogi i z trudem udało mu się go zatrzy-
mać. Opuścił szybę i wysunął głowę na zewnątrz w mieszaninę
deszczu, piasku i soli. Czyż ten przeklęty głupek nie miał nic
lepszego do roboty, jak tylko zaparkować na środku drogi?
Nie oburzał się na głos. Nawet nie nacisnął na klakson.
Dwadzieścia lat służby w Straży Przybrzeżnej nauczyło go pa-
nowania nad sobą. Również w takich sytuacjach jak ta.
Przez dość długą chwilę wpatrywał się w oszalałą ze złości
kobietę, która atakowała swój samochód. Już nieraz w życiu
widział, jak kopano samochód, ale po raz pierwszy miał okazję
być świadkiem okładania samochodu damską torebką.
Nie dziwił się tej kobiecie. To straszne tak utknąć na drodze w
czasie ulewy przy szybko zapadającym zmierzchu.
Zjechał na pobocze najdalej, jak to było możliwe, wyłączył
silnik, zapiął kurtkę i przez chwilę mocował się z drzwiami,
których otwarcie przy tak silnym wietrze sprawiło mu trochę
kłopotu.
Nawet przy lepszej pogodzie nie było to odpowiednie miejsce
dla samotnej kobiety. Co prawda wyspa Hatteras była bez-
pieczniejsza niż wiele ze znanych mu miejsc, szczególnie po
sezonie, ale mimo wszystko...
- Proszę pani...?
Plik z chomika:
teaw123
Inne pliki z tego folderu:
Browning Dixie - Czerwcowe tornado.pdf
(532 KB)
Browning Dixie - Przeznaczenie.pdf
(635 KB)
Browning Dixie - Ten wspaniały Skorpion.pdf
(878 KB)
Browning Dixie - Trofeum.pdf
(542 KB)
Browning Dixie - Twardy jak kamień.pdf
(911 KB)
Inne foldery tego chomika:
Abbott Jeff
Abigail Gordon
Adam Bahdaj
Adam Bochiński
Adam Huert
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin