Holt Victoria - Córki Anglii 06 - Czarny łabędź.pdf

(1340 KB) Pobierz
Car Philippa
Czarny Łabędź
Z angielskiego przełożyła Anna Zielińska
Tytuł oryginału
THE BLACK SWAN
1
Morderstwo na ulicy
Kiedy nadszedł list, jadłyśmy z macochą śniadanie. Nasz kamerdy-
ner, Briggs, wniósł go z właściwym sobie ceremoniałem. List leżał na
srebrnej tacy, którą kiedyś bawiłyśmy się razem z Belindą. Pękałyśmy
ze śmiechu, przyglądając się naszym groteskowo zniekształconym twa-
rzom, które odbijały się w wypolerowanej powierzchni.
Macocha patrzyła na list spłoszonym wzrokiem. Celeste jest bardzo
nerwową kobietą. Myślę, że powodem jej nerwowości było obcowanie
z moim ojcem, człowiekiem, który u wielu ludzi wywoływał lęk. Potra-
fię ją zrozumieć, mimo że moje stosunki z ojcem miały bardzo szcze-
gólny charakter.
List leżał na tacy, a mnie zżerała ciekawość.
Celeste spojrzała na mnie przestraszona.
- Nadano go w Australii - powiedziała. Tyle wiedziałam i bez niej.
- Jest od Leah. Poznałam charakter pisma.
- Ciekawe, co...
Bardzo lubię Celeste. Jest dobra, łagodna, ale chwilami wyprowadza
mnie z równowagi.
- Może go otworzysz i przeczytasz? - zaproponowałam.
Ostrożnie podniosła list. Celeste należy do osób, które żyją w cią-
głym strachu, że za chwilę zdarzy się
2
coś okropnego. Oczywiście tak czasem bywa, ale to jeszcze nie po-
wód, aby iść przez życie, drżąc z niepokoju. Kiedy Celeste zaczęła czy-
tać, dostała wypieków.
- Tom Marner nie żyje - powiedziała.
Tom Marner! Wielki, rubaszny Australijczyk, który wiele lat temu
odkupił kopalnię złota od mojego ojca. Człowiek, który zabrał do Au-
stralii naszą nianię Leah i Belindę. Gdyby nie on, długo skrywana ta-
jemnica pewnie nigdy nie wyszłaby na jaw. Jego pojawienie się zmieni-
ło nasze życie. A teraz Tom Marner nie żyje!
- Co jeszcze Leah pisze? - spytałam.
- Ona sama też niedomaga. Martwi się o Belindę. Jeżeli stanie się z
nią coś złego...
- Masz na myśli śmierć? Czy Leah może umrzeć?
- Daje do zrozumienia, że to całkiem prawdopodobne. Źle się czuje.
Kopalnia od kilku lat nie przynosi zysków. Tom stracił dużo pienię-
dzy, próbując ją ratować. Domyślam się, o co chodzi Leah. Przypo-
mina mi, że jestem ciotką Belindy.
- Chce, żeby Belinda wróciła?
- Będę musiała porozmawiać z twoim ojcem. Tom Marner miał atak
serca. Nagle. Teraz Leah jest wdową. Uważa, że atak został wywołany
stresem.
- Jakie to smutne! Leah była taka szczęśliwa, kiedy za niego wy-
chodziła. Nigdy przedtem nie widziałam jej szczęśliwej. Jednocześnie
niepokoiła się o Belindę i... o to wszystko. Ale kiedy sprawy
ułożyły się pomyślnie, zupełnie się odmieniła, prawda? A teraz Tom
nie żyje. Biedna Leah!
- W dodatku jest chora.
Celeste podniosła list i czytała na głos: „Co stanie się z Belindą?
Kamień spadłby mi z serca, gdybym mogła odesłać ją z powrotem do
Anglii. Nie mamy tu żadnej rodziny. Pani, pani Lansdon, jest jej naj-
bliższą krewną. Oczywiście, jest jeszcze ojciec Belindy... ale nic o nim
nie wiem. Pani... była zawsze
taka dobra dla niej... dla obu dziewczynek... nawet zanim poznała
pani prawdę. Belinda jest impulsywna..."
3
Celeste przestała czytać i spojrzała na mnie bezradnie.
- Musi tu wrócić - powiedziała.
Czułam się podekscytowana. Nie byłam pewna, co wywołało moje
podniecenie - radość czy strach? Belinda stanowiła część mojego dzie-
ciństwa. Miała ogromny wpływ na moje życie. Bezustannie się na mnie
wyżywała, jednak kiedy wyjechała, bardzo za nią tęskniłam. Ale to było
sześć, a może siedem lat temu.
- Porozmawiam z twoim ojcem, kiedy wróci do domu - postanowiła
Celeste.
- Wczoraj obrady trwały do późna - powiedziałam. -Został na noc u
Greenhamów.
Celeste kiwnęła głową.
- Może ty byś mu o tym napomknęła? - zaproponowała.
- Dobrze. Podała mi list.
Ile wywołał wspomnień! Miałam przed oczami Leah, naszą drogą,
cierpliwą nianię, która była tak dobra i czuła dla mnie, przybłędy, jak to
wszyscy, z wyjątkiem Leah, wówczas uważali. Oczywiście byłam u
niej na drugim miejscu, po Belindzie. Nie mogła kochać mnie bardziej
niż własnego dziecka. Stało się to zrozumiałe, kiedy prawda wyszła na
jaw.
Pojawiła się możliwość, że Belinda wróci. Byłam ciekawa, jaka ona
teraz jest. Wiedziałam, ile ma lat, bo urodziłyśmy się tego samego dnia.
Niedługo miałyśmy skończyć siedemnaście. Bardzo zmieniłam się od
czasu, kiedy widziałyśmy się po raz ostatni. A Belinda? Jak wpłynął na
nią kilkuletni pobyt w małym górniczym australijskim miasteczku?
Intuicja podpowiadała mi, że, niezależnie od tego, jakie było jej życie,
Belinda pozostała sobą.
Przez cały poranek rozpamiętywałam wydarzenia sprzed lat.
Nasza historia jest bardzo dziwna i trudno ją zrozumieć, zanim nie
pozna się wszystkich osób biorących w niej udział.
Główną sprawczynią całej intrygi była kornwalijska akuszerka, przy
pomocy której ja i Belinda przyszłyśmy na świat. Pani Polhenny, osoba
o surowych zasadach moralnych, do tego fanatycznie religijna, miała
córkę -Leah. Leah pracowała u rodziny francuskich emigrantów, do
4
której należała Celeste i jej brat - Jean Pascal. Leah zaszła w ciążę. Oj-
cem dziecka okazał się... Jean Pascal. Zrozumiałe, że pani Polhenny
była zdruzgotana. Wygłaszała umoralniające mowy w całej okolicy, a
tu taki skandal pod jej własnym dachem. Uknuła więc przebiegły plan.
W sąsiedztwie mieszkała obłąkana kobieta, Jenny Stubbs, której kiedyś
zmarło dziecko. Od tego czasu Jenny miała urojenia. Wydawało jej się,
że ma zostać matką. Pani Polhenny postanowiła wziąć Jenny do siebie
do domu i po porodzie podsunąć jej dziecko Leah.
Okoliczności bardzo sprzyjały akuszerce. Nie byłaby w stanie prze-
prowadzić swego szalonego planu, może nawet by na niego nie wpadła,
gdyby nie korzystna sytuacja.
Właśnie wtedy w Cador - wielkim domu w sąsiedztwie, miałam na
świat przyjść ja. Panią Polhenny wezwano do porodu.
Moja matka zmarła przy porodzie. Miałam bardzo nikłe szansę na
przeżycie. Wówczas pani Polhenny uznała, że lepiej będzie mnie oddać
Jenny, a córkę Leah podstawić na moje miejsce w Cadorze, zapewnia-
jąc jej doskonałe warunki.
Plan pani Polhenny powiódł się. I tak oto Leah, chcąc być blisko
swego dziecka, została piastunką Belindy, a ja spędziłam pierwsze lata
życia w chacie Jenny Stubbs.
W tym miejscu pojawia się nowa osoba dramatu, moja przyrodnia
siostra Rebeka. Rebeka zawsze okazywała mi dużo czułości. Uważa, że
to nasza zmarła matka nią kierowała. Trudno powiedzieć. Muszę jednak
przyznać, że od samego początku istniały między nami silne więzy.
Rzeczywiście, można odnieść wrażenie, że opatrzność maczała w tym
palce, bo kiedy Jenny umarła, Rebeka nalegała, by przenieść mnie do
Cadoru i zająć się moim wychowaniem. Moja przeprowadzka stała się
możliwa dzięki śmierci Jenny, uporowi Rebeki i wspaniałomyślności
rodziny.
Rebeka, jak wiele kobiet w naszej rodzinie, pisze pamiętnik. To taka
tradycja. Obiecała, że gdy będę starsza, pozwoli mi go przeczytać i
wtedy lepiej zrozumiem tamte wydarzenia.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin